rossa79 Napisano 7 Września 2009 Udostępnij Napisano 7 Września 2009 Witam. 2 dni temu śniło mi się, że byliśmy z mężem i córcią w górach. Z nami byli też znajomi z córką. Szliśmy wzdłuż strumienia. Ja z koleżanką z przodu, koło nas biegały dziewczyny, a za nami szli mężowie. Była piękna pogoda, szliśmy spokojnie. Doszliśmy do mostku. Dziewczynki podeszły do tego mostku. Moja córcia, chciała się podpisać przed dziewczynką, przeszła przez barierkę i zanim zdążyłam zareagować wpadła do wody. Natychmiast rzuciłam się za nią. Zaczęłam nurkować ale tak szybko opadała na dół (kojarzy mi się słowo w otchłań), ze nie mogłam do niej dopłynąć. Widziałam już tylko malutki punkcik na dole i podpłynął mój mąż. Pokazałam mu gdzie ma płynąć i wypłynęłam do góry. Bałam się , że braknie im tlenu, że jej nie złapie. Wyszłam na powierzchnie, a z naprzeciwka szedł mąż z córcia na rękach. Minę miał jakby to był zwykły żart. Powiedział, że złapał ją dopiero przed sąsiadem,( w miejscowości gdzie wcześniej mieszkaliśmy). Pamiętam dobrze ten sen, woda była przejrzysta, czyściutka, wszystko w niej był widać, potok nie był jakoś specjalnie rwący, raczej spokojny. Proszę o interpretacje tego snu. Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi