Skocz do zawartości

Park, skakanie po drzewach, wędka


DK.log

Rekomendowane odpowiedzi

Wiatm.

 

Ostatniej nocy miałe trudny do zinterpretowania sen.

 

Wszystko działo się wieczorem / w nocy. Spacerowałem sobie po takim dużym parku, rozmyślając o różnych rzeczach... Nie bardzo wiem dlaczego, ale w pewnym momencie wspiąłem się na jedno z drzew i zacząłem skakać po gałęziach z jednego na drugie... zupełnie jakbym chciał się wyrzyć, wyrzucić z siebie emocje... Kiedy tak skakałem nagle gdzieś na drzewie, które mijałem mignęła mi szczupła, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych prostych włosach dziewczyna... Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że to moja siostra (w realnym życiu nie mam siostry - przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo)... wtedy pośliznąłem sie, a gałąż pode mną zaczęła pękać... bylo małe zamięszanie, ale ostatecznie ja zostałem na drzewie, a ta dziewczyna spadła lub zeskoczyła... w kazdym razie zniknęła mi z oczu...

 

Tutaj zaczyna sie tak jakby drugi etap snu... nie wiem jak, nie wiem kiedy znalazłem sie spowrotem na ziemi i znowu szedłem przez park. Zobaczyłem leżącą przed sobą wędkę. Kiedy chciałem ją podnieść okazało sie, że żyłka jest gdzieś zaczepiona... idąc za żyłka doszedłem do domku na drzewie... kiedy do niego wszedłem zdjąłem but i wysypałem z niego dość duż szarego piachu. Spojrzałem przez prawę ramie i zobaczyłem kilka metrów dalej, w półmroku, postać - chyba mężczyzny - w zółtej koszulce wystającą częściowo zza ściany (postać siedziała na kolanach w pokoju, było widać tylko połowę postaci przez otwarte drzwi prowadzące do tego pomieszczenia). Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie chciałem wyjść. Wtedy z pokoju na przeciwko schodów wyszedł jakiś mężczyzna i powiedział mi, ze wedka należała do jego babki... mimo, ze odnisłem wrażenie, że wędka nie przedstawia dla niego większej wartości, nie chciał mi jej oddać. Wyszedłem.

 

Trzecia część snu dzieje sie już w biały dzień, chyba słoneczny poranek. Człowiek, który nie chciał mi oddac wędki wsiada z jakąś jeszcze jedna osobą oraz torbami do taksówki... tak jakby gdzieś wyjeżdżał, wyprowadzał sie... Przy tej taksówce rozmawia z jakąś kobietą (czarnoskóra, uśmięchnięta, też chyba na zółto ubrana - ciut nie wyrocznia z matrix'a ;) ). Ja widzę ta rozmowę stojąc jakby obok i z rozmowy dowiaduje sie, ze wędkę dostała ta dziewczyna z drzewa, która wg moich odczuc we śnie jest moją siostra... Sen sie kończy, a ja budzę sie i czuje, że musze go zapisać bo jest ważny...

 

Sen ten miałem już drugi raz tylo za pierwszym nie było tej trzecie "odsłony" snu.

 

Jesli ktos ma jakieś pomysły co do interpretacji tego snu to będe wdzieczny bo jestem trochę w kropce :/

 

Pozdrawiam i z góry dziekuje za pomoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...