Skocz do zawartości

Zwierzęta Mocy


Asus

Rekomendowane odpowiedzi

Zwierzę Mocy to ogólny termin określający duchy, kóre są duchowymi opiekunami ludzi, które współpracują z ludźmi i udzielają im swojej pomocy.

Najczęściej przybierają właśnie kształt zwierząt, ponieważ mają cechy utożsamiane w danej kulturze ze zwierzętami (poprzez obowiazujący w danej kulturze zestaw archetypów i skojarzeń).

 

Bardzo wazne jest by pamiętać, że Zwierzę Mocy nie jest altruistycznym bytem na kształt chrześcijańskiego anioła stróża - nie pomaga dla samego pomagania. Zwierzę Mocy wymaga od człowieka wzajemności - w zamian za swą pomoc wymaga pewnych form oddawania czci i szacunku - takich jak taniec, pieśni, składanie ofiary czy palenie kadzidła. Jaką konkretnie formę przybierze ta wymiana energii zalezy już od Zwierzęcia Mocy i tego co przekaże swojemu człowiekowi.

 

Zwierzę Mocy prawdopodobnie potrzebuje człowieka tak samo jak cłżowiek jego, dlatego też właśnie wchodzi z nim we współpracę. Oczywiście nie każdy człowiek ma takiego ducha. W zachodnim społeczeństwie własciwie ma takich opiekunów bardzo niewielu. Jednak zdecydowana większosć ludzi może podjąć póbę odnalezienia go i nawiązania współpracy.

 

Jak to zrobić? Tu właśnie leży problem, bo wiele osób podążajacych różnymi ściezkami czy to pogańskimi, czy magicznymi czy zajmującymi się szeroko rozumianą ezoteryką podchodzi do znalezienia zwierzęcia mocy jak do "bonusowego rytualiku" lub niczym do łapania pokemnonów. A proces przygotowania do poszukiwania Zwierzęcia Mocy i sam rytuał jego poszukiwania jesy u ludów rdzennych poteznym wydarzeniem, nieraz najważniejszym wydażeniem w życiu, a sam rytuał poszukiwania można przyrównać w sile i znaczeniu do wiccańskiej inicjacji czy inicjacji Reiki.

nie wdając sie w szczegóły samego procesu bo to nie czas i miejce należy tylko zaznaczyc, ze sam proces przygotowania oraz rytuał, by był bezpieczny i skuteczny, powinien myć prowadzony przz szmana bądź czarownika obcującego i znajacego się na świecie duchów.

 

Wysmarowałem te parę informacji żeby rozpoczać dyskusję - przede wszytkim jak podchodzicie do kwestii duchowego opiekuna/opiekunów, czy uznajecie potrzebę posiadnai atakich? A jeśli tak to czy w jakis sposób próbowealiście sie z takim skontaktować? wejść we współpracę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś próbowałem samodzielnie znaleźć swoje zwierzę mocy i znajdowałem tylko imaginacje swojej podświadomości, albo jakieś podejrzane istoty. Spotkanie przyszło dużo później, niespodziewanie w trakcie oczyszczania.W pewnym momencie zacząłem wpadać w trans i powoli tracic kontakt z rzeczywistością.W transie uniosło mnie do innej rzeczywistości.Wizja była odmienna od dotychczasowych. Odczuwałem ją bardzo wyraźnie, pulsowanie energii żywiołów, jakiś taki wewnętrzny zew, który zaczął się budzić we mnie. Nic z anemicznych stanów ekstatycznych ascetów chrześcijańskich.

Wtedy poznałem mojego zwierzaka.Biegłem w jego ciele(a może on w moim;)) przez dżunglę w nocy mijając po drodze stojące na ścieżce demony-strażników(o ich naturze i zadaniach dowiedziałem się później), które ustępowały mi drogi. Przez cały czas prowadził mnie orzeł, który lecąc w górze wskazywał mi swoim krzykiem drogę,którą powinienem biec, gdzie skręcić, gdzie biec dalej. Dotarłem w końcu do źródła w dżungli obok, którego stał jakiś starzec. Wskazał na nie ręką i zacząłem z niego pić:)

Wtedy coś się zmieniło, przeszedłem z ciemnej dżungli w jakieś spowite światłością miejsce. Pustą przestrzeń pełną białego światła.Był tam ten starzec, który przywitał mnie serdecznie.

Nie wiem skąd nagle pojawił się w moim życiu, ale myślę, że ma to wiele wspólnego z regresami, które robiłem przez poprzednie pół roku.Oczyszczając po kolei wychodzące relacje karmiczne z poprzednich wcieleń doszedłem w końcu do pewnego wcielenia szamańskiego(być może było to ostatnie wcielenie przed obecnym). Jakoś niedługo potem miałem tą wizję.Wiem już chyba jakie błędy z poprzedniego muszę przepracować w tym wcieleniu:)

Co do konieczności wymiany energii ze zwierzęciem to fakt. Co jakiś czas muszę odtańczyć jego taniec, albo pospacerować po lesie(daje mu to widocznie możliwość naenergetyzowania się). Widok dorosłego faceta wykonującego w tańcu ruchy dzikiego zwierzęcia musi głupio wyglądać z boku, ale czego to się nie robi dla rozwoju duchowego:lol:Póki co na szczęście nie musze mu składać żadnych ofiar:lol:

Na początku trochę się martwiłem czy aby na pewno ściągnąłem na siebie to czego chciałem, ale po dłuższym czasie przekonałem się, że to pomocne istoty i pozytywnie nastawione do mojej osoby(choć maja swoje wymagania).Żaden szaman nie towarzyszył mojemu spontanicznemu kontaktowi.

Edytowane przez Wiedźmin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś próbowałem samodzielnie znaleźć swoje zwierzę mocy i znajdowałem tylko imaginacje swojej podświadomości, albo jakieś podejrzane istoty. Spotkanie przyszło dużo później, niespodziewanie w trakcie oczyszczania.W pewnym momencie zacząłem wpadać w trans i powoli tracic kontakt z rzeczywistością.W transie uniosło mnie do innej rzeczywistości.Wizja była odmienna od dotychczasowych. Odczuwałem ją bardzo wyraźnie, pulsowanie energii żywiołów, jakiś taki wewnętrzny zew, który zaczął się budzić we mnie. Nic z anemicznych stanów ekstatycznych ascetów chrześcijańskich.

Wtedy poznałem mojego zwierzaka.Biegłem w jego ciele(a może on w moim;)) przez dżunglę w nocy mijając po drodze stojące na ścieżce demony-strażników(o ich naturze i zadaniach dowiedziałem się później), które ustępowały mi drogi. Przez cały czas prowadził mnie orzeł, który lecąc w górze wskazywał mi swoim krzykiem drogę,którą powinienem biec, gdzie skręcić, gdzie biec dalej. Dotarłem w końcu do źródła w dżungli obok, którego stał jakiś starzec. Wskazał na nie ręką i zacząłem z niego pić:)

Wtedy coś się zmieniło, przeszedłem z ciemnej dżungli w jakieś spowite światłością miejsce. Pustą przestrzeń pełną białego światła.Był tam ten starzec, który przywitał mnie serdecznie.

Nie wiem skąd nagle pojawił się w moim życiu, ale myślę, że ma to wiele wspólnego z regresami, które robiłem przez poprzednie pół roku.Oczyszczając po kolei wychodzące relacje karmiczne z poprzednich wcieleń doszedłem w końcu do pewnego wcielenia szamańskiego(być może było to ostatnie wcielenie przed obecnym). Jakoś niedługo potem miałem tą wizję.Wiem już chyba jakie błędy z poprzedniego muszę przepracować w tym wcieleniu:)

Co do konieczności wymiany energii ze zwierzęciem to fakt. Co jakiś czas muszę odtańczyć jego taniec, albo pospacerować po lesie(daje mu to widocznie możliwość naenergetyzowania się). Widok dorosłego faceta wykonującego w tańcu ruchy dzikiego zwierzęcia musi głupio wyglądać z boku, ale czego to się nie robi dla rozwoju duchowego:lol:Póki co na szczęście nie musze mu składać żadnych ofiar:lol:

Na początku trochę się martwiłem czy aby na pewno ściągnąłem na siebie to czego chciałem, ale po dłuższym czasie przekonałem się, że to pomocne istoty i pozytywnie nastawione do mojej osoby(choć maja swoje wymagania).Żaden szaman nie towarzyszył mojemu spontanicznemu kontaktowi.

 

jaka jest relacja między nimi starcem w świetle a orłem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaka jest relacja między nimi starcem w świetle a orłem ?

 

Zwierzak i orzeł prowadzą mnie do starca, ale to jest proces.:)

Starzec nie jest w żadnej relacji ze straznikami. Jest poza ściezką. To raczej cel(wraz ze źródłem).

Strażnicy nie dopuszczają tych, którzy nie są gotowi na dotarcie do źródła, zbyt słabi i wiedzeni egoizmem. Tak mi wyszło z rozmów z nimi.

Edytowane przez Wiedźmin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilka pytań do tematu: czy zwięrzę mocy zawsze musi występować w postaci niewcielonej, ducha(czy przyjęcie przez niego roli zwierzęcia mocy wyklucza możliwość wcielania się)? I na jakiej zasadzie zawiązuje się ta wzajemna relacja, że właśnie dany byt zbliża się do konkretnego człowieka? I czy te inicjacje sprawiają, że zwierzę towarzyszy nam przez kolejne wcielenia, do czasu, aż nie odwołamy tych inicjacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilka pytań do tematu: czy zwięrzę mocy zawsze musi występować w postaci niewcielonej, ducha(czy przyjęcie przez niego roli zwierzęcia mocy wyklucza możliwość wcielania się)? I na jakiej zasadzie zawiązuje się ta wzajemna relacja, że właśnie dany byt zbliża się do konkretnego człowieka? I czy te inicjacje sprawiają, że zwierzę towarzyszy nam przez kolejne wcielenia, do czasu, aż nie odwołamy tych inicjacji?

 

Każda inicjacja pozostawia w nas slad. Nawet inicjacja reiki nieusunięta będzie ciagneła sie za nami do następnych żyć.Inicjacja to potęzne działanie energetyczne.Czasem zastanawiam się czy tej szamańskiej z poprzedniego życia nie usunąc, ale na razie dobrze mi służy więc jest ok:)

Zwierzę Mocy to duch opiekuńczy. Nie wciela się, bo nie takie jest jego zadanie.To troche tak jak aniołek. Został stworzony przez Stwórcę dla konkretnych celów i innych nie pełni.Myslę, że co do zasady nie idzie za nami do następnego wcielenia, choć ze swojego doświadczenia wiem, że może być róznie. Sama zaś inicjacja szamańska zotaje w nas.

Edytowane przez Wiedźmin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szamanie, czy na przestrzeniu żyć zwiąrzęta pozostają te same dla duszy, cyz sie zmieniają? jesli np ktoś inkarnuje sie w róznych plemionach w róznycg geografiach, to czy ma z kazdego życia kolejne zwierzę?

 

naiwne, wiem, ale mnie interesuje :D

 

Trudno mi powiedzieć ogólnie. Mogę się wypowiedziec tylko co do swojego przypadku. Może być, że niewypełnienie zadania dla którego się związaliśmy ze zwierzęciem w tamtym życiu(np. nagła śmierć) sprawia, że dla dotrzymania umowy przybędzie do ciebie w tym.Ta opcja przemawia do mnie najbardziej.Z regresu wyszło mi, że w poprzednim zyciu żyłem własnie w rejonie geograficznym, który wyjasniałby postać w jakiej mój zwierzak niedługo potem mi się objawił.

Ale może Asus lub Coffee niech sie wypowiedzą., choć to trochę wygląda jak pomieszanie szamanizmu z reinkarnacją:)

Myslę jednak, że są to sytacje wyjątkowe i zazwyczaj Zwierzę Mocy objawia sie w postaci charakterystycznej dla obszaru wcielenia sie duszy. Zawsze więc raczej mamy nowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilka pytań do tematu: czy zwięrzę mocy zawsze musi występować w postaci niewcielonej, ducha(czy przyjęcie przez niego roli zwierzęcia mocy wyklucza możliwość wcielania się)? I na jakiej zasadzie zawiązuje się ta wzajemna relacja, że właśnie dany byt zbliża się do konkretnego człowieka? I czy te inicjacje sprawiają, że zwierzę towarzyszy nam przez kolejne wcielenia, do czasu, aż nie odwołamy tych inicjacji?

 

Już lecę z odpowiedzią :)

 

Jeśli przez wcielenia rozumiesz wchodzenie w człowieka, przedmiot, pomieszkiwanie w jakims miejscu - to tak, mogą coś takiego robić.

 

Jeśli przez wcielenie rozumiesz przechodzenie poszczególnych reinkarnacji to szczerze przyznam się do niewiedzy. Sam nie mam żadnego narzędzia żeby to sprawdzić, a zapytane duchy albo unikają odpowiedzi, albo same po prostu nie wiedzą.

Jednak nie przeszkadza to w pracy z takim duchem, bo wiedza czy się reinkarnują czy nie reinkarnują wogóle nie wpływa na relacje między człowiekiem i jego duchem, lub duchami, bo można mieć ich kilka (u szmana to wręcz "obowiązkowe" żeby miał kilka Zwierząt Mocy). Oczywiście można wysnuwać jakies teorie, ale byłby to problem czy sto akademicki, kompletnie bez wpływu na praktykę.

 

To Zwierzę Mocy wybiera człowieka, nie odwrotnie, i to własnie motywy duchów decydują jaki zbliży się do jakiego cżłowieka. Zwierzęta Mocy ( w przeciwieństwie do ducha Totemicznego - ale o tym wrzuce dłuzszy text jutro w osobnym temacie) moga pozostać z człowiekiem cąłe życie lub kilka lat, moga przychodzić i odchodzić, wymieniać się. Raz już takie odejście ducha przezyłem.

 

Szaman_Wiejski - błagam, tylko nie jak aniołek... To zupłenie inny rodzaj bytów, pliz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaman_Wiejski - błagam, tylko nie jak aniołek... To zupłenie inny rodzaj bytów, pliz...

 

Spokojnie Asus. Nie miałem zamiaru popełniac świętokradztwa i mieszać takiego Arch. Michasia ze Zwierzęciem mocy. Chodziło mi o to, że Zwierzęta Mocy podobnie jak Aniołowie(z którymi broń Boże nie są tożsame) nie inkarnują się w ciele ludzkim tylko nawiązują relacje z dusza wcieloną w człowieku. Tak zrozumiałem pytanie Ninsig;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Wiem że mało wiem na ten temat..praktycznie to nic.

Chciałabym spytać czy Zwierzę Mocy może objawić się we śnie?Czy może przed czymś ostrzegać?Bo kilka miesięcy temu miałam sny,że zmieniam się w panterę ...

Z interpretacji tego snu większość się zgadzała.Wyglądało to na ostrzeżenie.Nie wiedziałam przed czym.Kilka dni później miałam wypadek...

Jak widać żyje i nic się nie stało,ale mogło być gorzej.Czy to moje Zwierzę Mocy mnie ostrzegało?

Wcześniej natomiast podczas snu zobaczyłam wilka..

Czułam się przy nim tak bezpiecznie...jakbym była w jakimś transie...

Czułam,że patrze na swojego opiekuna...

To strasznie dziwne...

Więc to możliwe,że wilk lub pantera to moje Zwierzę Mocy?

...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

To mogl byc kontaklt z twoim zwierzeciem mocy, jednak typowie szamanskie przywolanie zwierzecia mocy inaczej wyglada. Zwieruzeta mocy to nasze duchy opiekuncze, moga sie nam ukazywac w snach i ostrzegac, natomiast przwoluje sie je w tancu i przy bebnach. Ja to nazywam Wytanczeniem sobie zwierzecia mocy.

Jesli nie masz asystenta z bebnem to mozesz przy nagraniu. Poszukaj na chomiku Szamanskiej podrozy to wlasnie nagranie do pryzwolania zwierzecia mocy

Jednak na poczatek polecam nauczyc sie wchodzenia w szamanski stan swiadomosci bez tego trudno jest przywolac zwierze mocy no chyba ze jest samoistnem szamanem :)

POlecam ksiazke Harnera Droga Szamana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda inicjacja pozostawia w nas slad. Nawet inicjacja reiki nieusunięta będzie ciagneła sie za nami do następnych żyć.Inicjacja to potęzne działanie energetyczne.Czasem zastanawiam się czy tej szamańskiej z poprzedniego życia nie usunąc, ale na razie dobrze mi służy więc jest ok:)

Zwierzę Mocy to duch opiekuńczy. Nie wciela się, bo nie takie jest jego zadanie.To troche tak jak aniołek. Został stworzony przez Stwórcę dla konkretnych celów i innych nie pełni.Myslę, że co do zasady nie idzie za nami do następnego wcielenia, choć ze swojego doświadczenia wiem, że może być róznie. Sama zaś inicjacja szamańska zotaje w nas.

 

No właśnie - zostaje...Jak chcesz ją usunąć?

I jeszcze pytanie ogólne do wszystkich: czy macie 1 zwierzę mocy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodzi o dokopanie się do inicjacji z poprzednich pamięci, jak ja to nazywam; kiedyś mogły być dobre, a teraz trudno je zintegrować; mam takie wrażenie, że to droga którą należy przejść jeszcze raz - do tyłu;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodzi o dokopanie się do inicjacji z poprzednich pamięci, jak ja to nazywam; kiedyś mogły być dobre, a teraz trudno je zintegrować; mam takie wrażenie, że to droga którą należy przejść jeszcze raz - do tyłu;

 

ciekawa sprawa. moje przemyślenia są takie - jeśli ściezka na jakiej jesteś nie radzi sobie z inicjacjami z poprzednich wcieleń, to jest problem tej ścieżki, filozofii, a nie

samych inicjacji. co więcej - , w przypadku bardzo różnych poglądowo dróg, np. satanizmu, magii wojennej a np. chrześcijaństwa, buddyzmu, ścieżka dla Ciebie właściwa

będzie kasowała wpływ starych inicjacji.

jeśli nie ma harmonii takiej, to znaczy na 99% że zainteresowanie kolejnymi ścieżkami to skakanie z kwiatka na kwiatek, supermarket duchowy który

w ogóle nie rozwija tego co ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dharma

dobrze piszesz sosnowiczanin. "supermarket duchowy" haha:D

 

chciałabym sie zapytać... wiem trochę śmieszne pytanie. czy zwierzęciem mocy może być nie zaden dzik, nie zaden Kon ale.. WIEWIÓRKA?:D (troche mało drapieznie wygląda, ale jednak..) ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hasło to nie przeze mnie wymyślone ale też lubię ;]

 

vivien ci poleciła harnera, to czytaj. tam masz test na 4 widoki.

jak zobaczysz 4 różnych perspektyw zwierzaka, to na 99% jest to zwierzę mocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w punkt trafiłeś! u mnie to nie jest "zainteresowanie" kolejnymi ścieżkami, to co się dzieje, to raczej próba porządkowania, integracji, syntezy, alchemicznego ujęcia;

novum, które się pojawiło przypadkowo i zastanawiami się, jak je wykasować (bo tego raczej nie było), to buddyzm/hinduizm; piszę przypadkowo, bo przypętał mi się z jogą; joga jest stałym elementem mojego życia tu i teraz, ale ta praktyka duchowa nie odnosi się raczej to przeszłych pamięci albo jeszcze tego nie odkryłami;

tylko nie pisz mi, że mam się przerzucić na fitness;))))

dylemat mam faktycznie wyboru; jedna kwestia to sprawy artystyczne (tutaj jakiekolwiek tkwienie w jednym kierunku jest nietwórcze); druga to naukowe badanie symboli (też zadałam sobie perspektywę wielokulturową), a trzecia to droga duchowa i tutaj utknęłam w Niflheim; moje zwierzęta mocy też są z różnych kultur; było jasno, czysto i przejrzyście, a jak zaczęłam intensywnie czyścić czakrę serca, to się nabałaganiło; chyba powinnam zrobić przerwę i wrócić do podstawy...

co to za test?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehehe, mi się też bardzo nie podobało że moja scieżka to buddyzm, eehehehe. ale to dobra ścieżka, wiele istot dzięki niej osiągnęło wszystko.

 

ok. wg. mnie, ścieżkę wybiera się ze względu na dostępność, spotykanych mistrzów tradycji lub osoby zaawansowane które ci pomagają.

nie warto się temu za specjalnie opierać, to nie na tym polega. Jest wiele ładnych opakowań w internecie, ale z zawartością różnie.

jeśli się "nabałaganiło", to tym bardziej - jest proces ruszony, warto go doprowadzić dalej.

sory jeśli boli cię moje punktowanie, ale ten powrót do podstawy pachnie mi raczej błogim samozadowoleniem. życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

błogim samozadowoleniem? nie rozumiem?

mistrzowie się mnożą na potęgę w dziedzinie buddyzmu; a magii wojennej nie uświadczysz w naszej kulturze, ehhh; z tego co piszesz, trochę wynika, żeby ścieżkę wybrać przez negację poprzednich (czy rozumieć to jako wyzwanie?)

ja od zawsze mam wrażenie, że nie jestem stąd i nie jest to jakaś wielka metafora; to, co na pewno nie jest moje to chrześcijaństwo i satanizm;

te testy, o których pisałeś to w książce "The Way of the Shaman" Harnera?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

błogim samozadowoleniem? nie rozumiem?

 

stanem kiedy nie było wątpliwości, kiedy wszystko było fajnie. np. łono matki. ale intencja powrotu do tego to regres.

 

mistrzowie się mnożą na potęgę w dziedzinie buddyzmu;

 

jest tak, ponieważ w Polsce są lepsze warunki do praktyki. ale nie ma ich aż tak na potęge. jesli znasz choć dwóch to gratulejszyn

 

a magii wojennej nie uświadczysz w naszej kulturze

 

no na szczęście. ale są inne rzeczy, np. transy hipnotyczne.

 

, ehhh; z tego co piszesz, trochę wynika, żeby ścieżkę wybrać przez negację poprzednich (czy rozumieć to jako wyzwanie?)

 

nie ścieżkę dobrze jest wybierać na podstawie aktualnej sytuacji, jakich ludzi się już zna, ewentualnie sny, wróżby,

jest kilka opcji, nie na forum o wszystkich :)

 

te testy, o których pisałeś to w książce "The Way of the Shaman" Harnera?

 

tak. po polsku droga szamana.

sory że to cięzko odczytać, wydaje mi sieże dbrze to edytuje a tu guzik :/

Edytowane przez sosnowiczanin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

regres czasem jest potrzebny, po to żeby się odbić; w sumie jestem na etapie tęsknienia za stanem nieświadomości - potężne shifty w życiu (jest taki wątek na forum, ale już nie pamiętam gdzie, bo mam wrażenie, że wszystko jest we wszystkim); ostatnio różni moi "mentorzy" mnie pozostawiali, twierdząc, że dalej powinnam iść sama, a w każdym razie nie z nimi, a mnie ciągnie jednocześnie do przodu i do tyłu;

sny, wróżby, ludzie - pokazują kilka kierunków; największy rozdźwięk jest między zimno a ciepło; np.z jednej strony Syberia z drugiej - pustynia; cecha wspólna - puste, otwarte przestrzenie - sanktuaria natury...

moje zwierzaki wszystkie twierdzą, że są moje;) pozostają w jakby równorzędnej hierarchii, choć niektóre były najpierw a inne potem, tzn. są jakby młodsze i starsze, chociaż to określenie jest bez sensu, bo wszystkie są poza czasem, a jednak pojawiły się w konkretnych momentach (muszę opracować jakiś środek wyrazu, bo jak zaczynam o tym pisać, to mam nieodmienne wrażenie, że to jest niewyrażalne w dostępnych nam kodach)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cóż, z obiektywnych przeczyn nie mogę cię trzasnąć po plecach po zenowsku dla otrzeźwienia, więc życzę miłej zabawy

i szczęśliwego wyjścia z wizji.

 

aczkolwiek rozumiem co piszesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwierzęta Mocy są obcymi bytami i do żadnego rozwoju nie prowadzą. Może to być byt astralny pojedynczy ale może to być pojazd dla innych sił negatywnych które są wewnątrz niego i nami manipulują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Gość Jaga_Wiedzma
Zwierzęta Mocy są obcymi bytami i do żadnego rozwoju nie prowadzą. Może to być byt astralny pojedynczy ale może to być pojazd dla innych sił negatywnych które są wewnątrz niego i nami manipulują.

 

A czemu tak uważasz? A może zwierzęta mocy są właśnie tym, czym są. Zwierzetami mocy i duchami opiekuńczymi. Szamanizm to nastarsza praktyka duchowa na świecie, sprawdza się od tysięcy lat. czemu nagle zwierzeta mocy nie są już zwierzetami mocy tylko bytami, które nami manipulują?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu tak uważasz? A może zwierzęta mocy są właśnie tym, czym są. Zwierzetami mocy i duchami opiekuńczymi. Szamanizm to nastarsza praktyka duchowa na świecie, sprawdza się od tysięcy lat. czemu nagle zwierzeta mocy nie są już zwierzetami mocy tylko bytami, które nami manipulują?

 

To, co prawda jest nie do mnie pytanie, ale mam wrażenie, że takie rozumowanie pokazuje raczej na jakieś złe podróże w nie swoje energetyki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyciągamy to w co wierzymy, ale czy to co przyciągamy jest własciwe dla rozwoju naszej Duszy?

Jak ktoś wierzy w Szatana to ten też mu pomaga jak każdy inny Bóg ale wcześniej czy później trzeba za to zapłacić bo nasza Dusza dąży do Istoty boskiej której jest częścią, a szatan się upomni o swoje:)) .

Innym słowem Dusza ma potencjał i wibrację konkretnej Istoty i inne Istoty ich energie powodują w nas dysharmonię, więc i w życiu odczuwamy to jako choroby i niepowodzenia.

 

Zwierzęty mocy mają swój krąg energii i swoje astrale w których przebywają ale jak ktoś chce to mogą mu pomagać ale cos za coś, bo wtedy te zwierzęta wykorzystaja energie tego co ich wezwał. Niektóre byty upodabniają się do zwierząt i są na usługach Istot negatywnych i mozna ich zobaczyć, usłyszeć astralnie, można je odczuć a jeśli przestaniemy w nie wierzyć to mogą zamienić się w anioła czy cos innego....

 

Dusza nasza jest wieczna i samowystarczalna i ma połączenie ze swoją właściwą Istotą i poszukiwania po za nia do niczego nie prowadzą. Połączenie z Duszą uzyskujemy przez intuicję. Więc pierwsze trzeba dokopać się do własnej Duszy i tam szukac podpowiedzi co w życiu robić bo każda Dusza ma co innego do przejścia tu na Ziemi.

To co jest dobre dla jednego może powodować zaburzenie u kogoś innego i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Uniwersalną rzeczą, która każdego wznosi jest Miłość, według której trzeba się kierować i to jest nawiększy rozwój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wierzymy w miłość i dobro i to właśnie przyciągamy, to jeśli to miałoby być niewłaściwe dla naszej duszy, to używajac terminologii teologicznej, Bóg wychodzi na Szatana.

Nie rozmawiamy w tym wątku chyba o ściąganiu zwierząt mocy dla funu czy z ciekawości; poszukiwania duchowe, myślę że jakiekolwiek, są motywowane dobrem; chociaż wiele osób, w tym niektórzy ojcowie kościoła, mogło i może mieć motywację abstrakcyjno-poznawczą. Dyskusję z tego można by zrobić długą; rzucam choćby augustyńskie: "zło jest brakiem dobra", ergo nie istnieje jako byt samoistny, zajmuje tylko niezagospodarowane przestrzenie.

Z cytatem poniższym w pełni się zgadzam, chociaż uważam, że zdajemy sobie z tego sprawę;), choć nie wiem, co na to liczba mnoga;):

"Połączenie z Duszą uzyskujemy przez intuicję. Więc pierwsze trzeba dokopać się do własnej Duszy i tam szukac podpowiedzi co w życiu robić bo każda Dusza ma co innego do przejścia tu na Ziemi.

To co jest dobre dla jednego może powodować zaburzenie u kogoś innego i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Uniwersalną rzeczą, która każdego wznosi jest Miłość, według której trzeba się kierować i to jest nawiększy rozwój. "

Jeśli chodzi o resztę, całkowicie zgadzam się z przedmówczynią.

Dlaczego chanelling może być bardziej niebezpieczny?

Edytowane przez solweig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Już wyjaśniam: Channeling (także kanalizm) – popierany przez New Age fenomen parapsychologiczny, polegający na wierze w to, iż transcendentny ośrodek emisyjny (np. Jezus Chrystus, aniołowie, bogowie greccy) wysyła przesłanie za pomocą "kanału" (termin zaczerpnięty z kanałów radiowych lub telewizyjnych), czyli przez osobę znajdującą się w transie lub w stanie zaburzonej świadomości. Kontakt ten, zdaniem zwolenników New Age, następuje drogą pozazmysłową, kanałem mentalnym, na ogół bez użycia języka werbalnego. Tyle za wikipedią.

Dlaczego uważam, ze jest niebezpieczny? Ponieważ tak naprawdę ie wiesz kto do Ciebie pzremawia. Niestety wiele mrocznych bytów wykorzystuje to dla własnych celów, manipuluje osobą do której kieruje pzrekaz. Często zaczyna się to od pozywynych rzeczy, taki Mistrz (bo tak ich nazywają) mówi wiele pięknych rzeczy pochodzących rzekomo od Boga. A potem u takiej osoby zaczynają się pewnego rodzaju "jazdy" niektórzy nie są juz nawet w stanie samodzielnie podjąć decyzji jakichklwiek bez konsultacji z kims u góry.

Z channelingowych przekazów wzięły się też ksiażki typu: "Księga Setha" Czy "Przekazy Archanioła Michala" krążące nawet w necie jako listy. Wiele osób praktykujących reiki wchodzi właśnie w channeling. Mnie sie to channelingowe reiki bardzo nie podoba, mój mistrz także jest temu pzreciwny. Niestety wiele osób ma potem nadmiernie rozbujane ego i dostaje odbić. latego ja preferuje i praktykuje czyste reiki.

 

Co do zwierząt mocy, to Szaman wie jak i gdzie takiego szukać, oraz jak zabrac i kiedy, a potem pzrekazać pacjentowi. Nie robi sie wokó siebie zoo, choć bywa, ze tych zwierzaków trochę jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ja o od siebie wtrącę parę groszy bo temat mnie poruszył.

Co do channelingu i tu wrócę do tego co napisała Vivien, podzielam jej zdanie w pełni że jest to nie dość że nie bezpieczne to na dodatek i nie wygląda to zdrowo ja jeśli sam tego doświadczam zazwyczaj próbuje się natychmiast uziemiać. A i unikam po prostu środków przekazu których nie potrafię kontrolować to znaczy to co słyszę i widzę a płynie z jakiegoś odbiornika. To co czytana zawsze bardziej do mnie przemawia i potrafię się nad tym przynajmniej zastanowić. Pisałem to już na blogu że potrafią się przypętać inne byty i mogą mówić w kążdym do na języku jaki potrafimy odczytać ale często po prostu chcą z nas zassać energii.

 

Mi samemu zeszło długo zrozumieć że jeśli telewizor gada do mnie to raczej to nic pozytywnego a wręcz negatyw. Nauczyłem się z tym radzić.

Najprostszym sposobem jest spisywanie dla mnie tego co doświadczyłem wtedy czuje jak by energia tego zdarzenia albo nie była właściwą i odchodzi w nie pamięć i wstyd się przynać ale jeśli wygląda to na kartce papieru że ma to zdarzenie coś w sobie to biorę do życia to z niego co potrzeba.

 

Co do zwierząt mocy odnalazłem swoje albo ono mnie i czasami ni ztąd ni zowąd samo przychodzi do mnie zazwyczaj przed spaniem. A co do tego zwierza mocy on też mi pomaga jak przykładowo telewizor zaczyna próbować gadać do mnie. Jak skupie na nim uwagę wszystko wraca do normy.

Ja od siebie napisze ja go widze jako zwierzę ale czuje jako dobrego ducha. Co do środków przekazu masowego typu telweizor czy radio to na ich temat czy to normalnie czy transie, to nic dobrego nie mówią także ja przestałem ich używać.

 

Ja sam jaki preferuje kontakt z inną rzeczywistością mocny sen można dużo w nim zmienić i dużo się dowiedzieć. Mi czasem życie się wydaje snem no ale to po za nawiasem mówiąc. Najbardziej preferuje rzeczywisty sposób zmieniania rzeczywistości czyli czyny i słowa tak zwanie ręcznie.

 

Powiem też tak że ja się ciągle ucze i to życia bo ono zawsze potrafi, zaskoczyć i myślę sobie że jeszcze dużo będe się musiał nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisała Vivien Często zaczyna się to od pozywynych rzeczy, taki Mistrz (bo tak ich nazywają) mówi wiele pięknych rzeczy pochodzących rzekomo od Boga. A potem u takiej osoby zaczynają się pewnego rodzaju "jazdy" niektórzy nie są juz nawet w stanie samodzielnie podjąć decyzji jakichklwiek bez konsultacji z kims u góry.

Z channelingowych przekazów wzięły się też ksiażki typu: "Księga Setha" Czy "Przekazy Archanioła Michala" krążące nawet w necie jako listy.

 

Moje do tych słów przemyślenia i przekonania.

 

Trochę może nie w tej kategorii no ale gdzieś moje myśli musiałem napisać.

 

Pierwsza sprawa Jezus Chrystus myślę i mam przekonanie takie na temat jego, jeśli ktoś przyjmuje jego nauki i czynni je, to Chrystus jest w nim i nie potrzebuje zewnętrznych oznak typu channeling potwierdzeń a jak je widzi takie rzeczy to czuje złego ducha tego.

 

Druga sprawa "Nie szukaj Prawdy na zewnątrz siebie ona jest w Tobie". Dla mnie te słowa niosą prawdę. Czuje i wiem z życia że jak ktoś jest dobrze ukształtowany prawdę nosi w sam sobie i nie musi jej czerpać jej z zewnątrz.

 

Trzecia sprawa każdy chce w jakiś sposób wywrzeć wpływ na nas albo nas usidlić. I tu pisze konkretnie wielu może się oburzyć ale żeby nie było nie

domówień, Chrystys przyszedł raz i zamieszkał między nami . Wszystkie wiary nawet te chrześcijańskie, mącą moim zdaniem. Według mnie tak myślę, że jeśli raz umarł za wszystkich to nie musi drugi raz przychodzić. A i powtórzę się, kto go przyjął on jest w nim. A po co ta cała reszta otóż chodzi o to by omamić ilu się da ludzi by czcili wszystko co nie trzeba. I oddawali pokłon złym siłom to jest takie człowieka omotanie. Myślę i tu dalej zaznaczam że, Chrystus jest w nas sam w sobie a reszta próbuje to przyciemnić lub go zdusić taką rolę przyjął szatan.

 

Czwarta sprawa. Pytanie po co ludzie tworzą nowe wiary lub chcą być przywódcami ich ?

 

- pierwsze jeden na drugim chciał sprawować władzę

- drugie kontrola jednego na drugim

 

Zastanów się po co to komuś? a raczej czemu?

 

- myślę że sam z siebie człowiek nie ma takich pomysłów lecz inne byty próbują lub czynnią nim to po to by sprawowały władze na ziemi.

- same z siebie są za słabe by tego dokonać lecz reką ludzką mogą

 

 

 

To moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dusza istnieje bez względu na to w co, kto wierzy a intuicja i sumienie są narzędziami, dzięki którym rozpoznajemy co dla człowieka jest właściwe.

Dusza jest najniższa cząstka w hierarchi i może się łączyć tylko z właściwa dla siebie Istotą-Energia i można tą Istotę nazwać Aniołem Stróżem lub Nadświadomością. Tą Istota nie może być zwierzę mocy bo Dusze maja wygląd człowieka i Istoty maja wygląd człowieka . Ta właściwa Istota czy Nadswiadomośc nie ma potrzeby ukazywania się nam więc cokolwiek ludzie widzą jest podszywaniem się pod te właśnie Istoty. Kierując się miłością tą miłośc otrzymujemy i to jest rozwój poprzez miłość. Kierując się podszeptami różnych Istot choćby nie wiem jak ładnie wyglądały jest poddaństwem i działaniem wbrew sobie i swojej Duszy. Byt zły też dba o swojego mocodawcę i spełnia jego życzenia.

Dlaczego jedno Reiki ma byc lepsze od innego?, dla mnie są to energie zewnętrzne, które pasozytują na swoich członkach.

Żeby kogoś uzdrowić trzeba uzyskać na to zgodę jego Duszy a trudno znaleźć kogoś kto potrafi rozmawiać z Duszami...

Żeby pobrać energię Reiki potrzeba znaków, zaklęć inicjacji i nikt nie pyta skąd ta energia się bierze, a Bóg każdemu posyła energię według jego potrzeb zawsze i wszędzie i jak nie było jeszcze Reiki też posyłał.....

 

 

Zawieram w sobie wszystko co jest potrzebne do życia tu teraz i zawsze , jestem zdrowy, radosny i cieszę się życiem czego i Wam Życzę:))

Edytowane przez bdaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam jak kogoś uraziłem:)

To sa moje prywatne refleksje.

Każdy ma wolną wolę i może robić to co uważa za słuszne a moje refleksje są związane z moim życiem, które uważam za udane i spełnione.

Przechodziłem kolejne etapy zauroczeń tymi różnymi kierunkami rozwoju i nic dobrego z tego nie wyniklo, dopiero skierowanie na miłość i przerabianie uczuć w życiu codziennym pozwoliło mi pozbyć się tych zewnętrznych połączeń i wiem że jestem sobą:), a Zwierzęta Mocy Kocham tak samo jak wszystko dookoła:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Przepraszam jak kogoś uraziłem:)

To sa moje prywatne refleksje.

Każdy ma wolną wolę i może robić to co uważa za słuszne a moje refleksje są związane z moim życiem, które uważam za udane i spełnione.

Przechodziłem kolejne etapy zauroczeń tymi różnymi kierunkami rozwoju i nic dobrego z tego nie wyniklo, dopiero skierowanie na miłość i przerabianie uczuć w życiu codziennym pozwoliło mi pozbyć się tych zewnętrznych połączeń i wiem że jestem sobą:), a Zwierzęta Mocy Kocham tak samo jak wszystko dookoła:))

 

Witram po mega długiej nieobecności - ale miałem zbyt dużo spraw do ogarnięcia w życiu :)

 

Bdaj - dobrze że napisałeś że to twoje prywatne refleksje, bo czytając twoje posty już miałem ochotę odtańczyć taniec wojenny i rozpocząć flejma ;)

Nie jest moim celem przekonywanie cię do uznania Zwierząt Mocy. wierz sobie w co chesz o ile tylko jest to dla ciebie dobre i sprzyja dobremu zyciu. I pozwól tez to robić innym - bo posty miały ton "ex cathedra ogłaszam dogmat". Dla mnie, i dla wielu, szamanizm, animizm jest drogą w tym zyciu odpowiednią, pomagającą dobrze i w pełni zyć. dla ciebie jest to co innego, szacun i tyle :)

Nie bedę cytował twoich postów wczesniejszych bo bym się zamotał dokumentnie, ale poruszę tylko jedną kwestię która mi wpała w oko. Twierdzisz że zwierzęta mocy nie moga pokazywac się jako istoty humanoidalne, ludzkie, i odwrotnie. Według mojej ściezki kazda istota może pokazywac się w jakikolwiek sposob - to zalezy nie tyle od niej, co od archetypów i kluczy kulturowych danego cżłowieka. I tak duch sprytny i przebieły w Europie, Europejczykowi pokaże się jako lis, a inny duch o takich samych cechach pokaże się Indianinowi z amazonii jako ostronos, bo te właśnie cechy kojarzone sa w róznych rejonach świata z tymi zwierzętami. Jeśli według ciebie Zwierzę Mocy nie może przyjąć ludzkiej postaci to widac taki masz kod archetypów.

Ale podkreślam - to moje zdanie :)

 

Vivien - co do ktoregoś tam twojego postu wyżej - Zwierzę Mocy, Duch Opiekuńczy i Anioł Stóż to jednak dośc mozno różniące się od siebie byty, choć podobnymi rzeczmi sie zajmujące

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Jestem po lekturze Harnera "Droga szamana" i kiilku innych pozycjach. Szamanizm wszedł mi juz w krew na dobre :lol:

Owszem Zwierzę mocy i duch opiekuńczy nie są tożsame, teraz juz bardziej widze różnicę. Ale dla uproszczenia czasem się to tak tłumaczy :lol: Różnica jednak jest. Przyznaję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 4 tygodnie później...

Niezłe, niezłe - ale naprawde polecam zapoznać sie z eliade najpierw lub Szyjewskim, zeby miec religioznawcze podstawy wiedzy na temat rdzennego szamanizmu zeby poznac i umieć krytycznie ocenić to co opisuje Harner - czyli core szamanizm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Ja mam jedno pytanie odnośnie zwierzęcia mocy.

 

Nie jestem obeznana w szamanizmie. Pewne moje poglądy i wierzenia się pokrywają, aczkolwiek nigdy specjalnie się tym ani nie zajmowałam, ani nie interesowałam, nie mam pojęcia jak wyglądają szamańskie rytuały, ani co się podczas nich odprawia, czego się używa itd. Po prostu nigdy mnie to nie interesowało, jednak ciekawi mnie bardzo jedna rzecz....

Słyszałam o tym, że można w snach kontaktować się ze swoim zwierzęciem mocy. Ja miałam taki jeden sen...

 

Tzn może zacznę od tego, że poznałam jakiś czas temu jednego szamana. Jest to znajomy mojej koleżanki. Widziałam go może, ze dwa, trzy razy w życiu... i po jakichś 2-3 miesiącach po tym jak ostatnio z nim rozmawiałam miałam dziwny sen...

 

Jechałam autobusem. Na przystanku na którym zatrzymał się mój autobus stał ten znajomy szaman. Zawołałam go i jak mnie zobaczył wsiadł do autobusu. Przywitał się ze mną i zapytał co słychać, jak tam moje samopoczucie psychiczne. Zaprowadził mnie do jakiegoś zrujnowanego domu. W środku było widać znaczny brak mebli (było ich tam nie wiele) i na całości wnętrza leżała gruba warstwa kurzu. Powiedział coś o rytuale, ale nie wiem o jaki rytuał chodziło. Narysował palcem na kurzu jakieś symbole i ustawił mnie gdzie mam stanąć. Po czym zaczął krążyć wokół recytując coś pod nosem, ale brzmiało to jak obcy język którego nie rozumiałam. Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie.

Obraz zaczął się rozmazywać i nabierać naprzemiennie różnych kolorów. Z tego zawirowania upadłam na podłogę. W mojej głowie powoli zaczął kiełkować ból, początkowo odległy, powoli zaczął się nasilać... Gdy ból stał się bardzo silny, złapałam się za głowę (taki odruch, jakby miało to w czymś niby pomóc...) a gdy ból zaczął być nie do wytrzymania zaczęłam krzyczeć, poczułam chęć wymiotowania (czasem tak mam w sytuacjach silnego bólu czy stresu). Całkowicie opadłam na podłogę, wijąc się na ziemi i krzycząc. Czułam przeraźliwy strach i ból. W głowie widziałam obrazy, jakby zębami rozrywał mnie jakby wielki czarny wilk... A raczej sam, czarny cień, który jakby rozrywał moją duszę na strzępy.

Szaman coś nucił i krążył wokół a ja się darłam wniebogłosy, ile sił w gardle zwijając się z bólu. Nagle uklęknął nade mną i położył rękę na ramieniu i powiedział jakby z troską że tak musi być i że muszę wytrzymać. Następnie wstał i ponownie zaczął krążyć wokół i coś mówić w obcym języku. Po jakimś czasie wszystko ustało.Szaman zamilkł, wirowanie ustało, ból minął. Poczochrana, roztrzęsiona, przerażona, zszokowana i załzawiona, podniosłam się na tyle, by móc usiąść na podłodze. Oczy miałam wytrzeszczone z przerażenia, bo w głowie wciąż miałam wspomnienie ogromnego bólu. Po chwili wybuchłam nieopanowanym płaczem, takim histerycznym, spazmatycznym, którego nie mogłam opanować. Szaman przykucnął koło mnie i pomógł wstać mówiąc "no już po wszystkim. Możemy iść." Po czym się obudziłam...

 

Gdy się obudziłam, moje ciało wciąż jakby było w szoku po minionych przeżyciach sennych... wszystkie mięśnie drżały,w gardle miałam tak sucho, że nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku, oczy miałam mokre od łez i bolała mnie głowa....

 

Rano opowiedziałam ten sen temu szamanowi, gdyż nie wiedziałam co o tym sądzić. Powiedział, że to "bardzo interesujące" i musi się naradzić ze swoim innym kumplem szamanem, bo ponoć mój sen był "ciekawy" (cokolwiek to miało znaczyć). Odpowiedzi nie dostałam do dziś, bo gdzieś wyjechał, potem był zajęty i tak wyszło, że nie miałam okazji z nim już rozmawiać.

 

Dlatego zwracam się do was z pytaniem:

1. Czy ktoś z was ma jakiś pomysł, co mógł znaczyć ten sen?

2. Czy mogło być to moje zwierze mocy? Jeśli tak, czemu to spotkanie odbyło się tak "drastycznie"?

 

Z góry dziękuję i pozdrawiam.

Edytowane przez Satu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa wygląda ciekawie i w sumie poważnie. Pytanie pomocnicze - czy szaman, o którym piszesz jest (lub był w czasie kiedy to miało miejsce) kimś dla Ciebie ważnym? Jakaś więź emocjonalna?

Przypomina przeżycie inicjacyjne. Bardzo przypomina. Tyle, że wilk zdecydowanie nie był Twoim zwierzęciem mocy (one zwykle nie atakują swojego towarzysza), ale raczej jednym z duchów inicjujących. Więcej stanowczo nie na publiczne forum.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, ten szaman nigdy nie był w żaden sposób bliski. Rozmawiałam z nim kilka razy na temat podróży astralnych, negatywnych bytów astralnych, szamanizmu, czy zielarstwa, widziałam go może ze 3 razy w życiu.

Zwierze intuicyjne mówisz.. a czym jest takie zwierze intuicyjne?

 

Niestety nie mam jeszcze możliwości pisania i odbierania PW :( ale czy mogłabyś mi więcej na temat tego przeżycia inicjacyjnego napisać na maila? [email protected] byłabym wdzięczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

INICJACYJNE, nie intuicyjne, czytaj z użyciem wzroku, proszę ;)

Duch inicjacyjny, inicjujący - inicjacja szamańska polega na przeżyciu śmierci - bardzo często właśnie poprzez rozszarpanie przez duchy - i poskładania się do kupy - odrodzenia. W zasadzie bez śmierci/narodzin nie zachodzi nigdy.

Tyle właściwie wystarczy - nawet w prywatnej wiadomości nie napisałabym więcej obcej osobie - może tylko tyle, że jesteś być może osobą wrażliwą na tzw. drugą stronę świata - i tym bardziej Cię na nią uwrażliwił nawet czasowy kontakt z szamanem.

 

W każdym razie na pewno nie chodzi o zwierzę mocy.

 

I w tym śnie/wizji Twoim opiekunem był właśnie ten znajomy szaman, po prostu Cię przez proces inicjacji przeprowadził. Jeśli rzeczywiście o szamanizmie nie masz pojęcia, sprawa jest naprawdę ciekawa.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

INICJACYJNE, nie intuicyjne, czytaj z użyciem wzroku, proszę ;)

 

Przepraszam, robiłam w tym czasie jeszcze obiad i mogłam źle napisać. Oczywiście chodziło o słowo "inicjacja".

 

I w tym śnie/wizji Twoim opiekunem był właśnie ten znajomy szaman, po prostu Cię przez proces inicjacji przeprowadził. Jeśli rzeczywiście o szamanizmie nie masz pojęcia, sprawa jest naprawdę ciekawa.

 

Nie mam pojęcia, dlatego pytam....

I jeśli nawet byłaby to ta inicjacja... to i tak nie mam pojęcia, co by to mogło znaczyć. Inicjacja zwykle jest jakimś etapem, wprowadzającym do czegoś. Nie mam pojęcia, czego mogłaby być to inicjacja. Nie jestem szamanką, nie zajmuję się tym, więc nie jestem przekonana, czy była to szamańska inicjacja.

 

Nigdy też nie słyszałem, aby jakiś szaman przeprowadzał rytuał inicjacji nie wiedząc o tym

 

Ja nie stwierdziłam, że to inicjacja. Miałam po prostu taki sen, który wydał mi się "niezwykły". Tyle. A że owy Pan szaman, nie udzielił mi ŻADNEJ odpowiedzi, uznałam, że skoro tutaj jest taki temat, to mogłabym zapytać i być może się czegoś dowiedzieć.

 

 

 

 

{{EDIT 02:01 19.12.2010}}

 

 

Dziś rozmawiałam z tym moim znajomym szamanem i wyjaśniliśmy kwestię tego snu :) Teraz już wszystko wiem.

Serdecznie dziękuję za odpowiedzi.

Pozdrawiam!

Edytowane przez Satu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Podzielę się wspomnieniami z mojego spotkania z Duchem Opiekuńczym. Nigdy nie byłem tym który skakał na głęboką wodę. Podczas pierwszych miesięcy kiedy wchodziłem w trans obserwowałem i uczyłem się. Chciałem zrozumieć to co widzę i zasady jakie tam panują. Po jakimś czasie kiedy czułem się na tyle pewnie, że wyprawiałem się na dalsze wyprawy spotkałem istotę której nie widziałem. Nie była niewidzialna ale światło przeszkadzało mi ją dostrzec. Ponieważ była to pierwsza istota z którą miałem bezpośrednią styczność to (jak zwykle :P) zachowałem ostrożność. Rozmawiałem z nim przez długi czas i jednocześnie wypatrywałem innych istot. Przyznałem mu się, że poszukuję Zwierzęcia Mocy/Ducha Opiekuńczego i zaproponował mi, że pomoże mi go znaleźć. Czas płynął, ja szukałem i dalej rozmawialiśmy. Dopiero po jakimś czasie mi się ukazał i przyznał, że testował mnie przez cały czas.

 

Jest teraz moim Towarzyszem, Nauczycielem i Przyjacielem. Pojawia się w postaci Kawki (o czym dowiedziałem się dopiero od niego - na początku myślałem, że jest krukiem :P ). Nieraz pomógł mi podczas transu a raz nawet uratował życie lub przynajmniej zdrowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość EmptyHand

Mnie się przydarzyła podobna rzecz do Satu, tylko u mnie to było kilka wizji, z których nie mogłem się uwolnić nawet jak otwierałem oczy. Zaraz jak je zamykałem to wracała ta wizja a nawet mnie wciągała z powrotem (byłem na dość płytkim transie, w głębszy jeszcze nie wchodziłem bo nie umiem). Było to 2009 roku jakoś na wiosnę (kwiecień, maj, nie pamiętam). Szukałem swojej drogi w życiu, kontaktu z naturą i pomagałem ludziom a nawet ich leczyłem.

 

W kluczowych momentach mojego życia wtedy, gdy przebudowywałem siebie i walczyłem o zmiany w sobie, pojawiał się wilk. To długa i pomieszana historia, tak jak i moje zycie, ale zastanawiałem się wiele razy, czy zostałem powołany przez duchy i czy wilk to moje zwierzę mocy, czy jestem tym omawianym w innym wątku neoszamanem. Zrobiłem sobie talking stick z wizji swoich, sposób leczenia ludzi przyszedł z wizji, wszystko co wiem głównie pochodzi z wizji, walki ze sobą o każdy strzęp wiedzy. Wielokrotnie gubiłem się na tej ścieżce i czułem się samotny bo nikt nie potrafił mi pomóc i dobrze rozwinąć, pokazać jak trzeba co robić... Totalny spontan i uczenie się na wizjach. Inni z ezoludków tylko mi namieszali paskudnie we łbie dodatkowo tylko...

 

Nie wiem co sam dokładnie chcę powiedzieć, ale czy jest możliwe, że ten wilk, który, tak jak u Sati, zainicjował pójście w zmiany w swoim życiu i pogłębienie ścieżki (całych wizji tu nie opowiem bo i po co; to raczej na PW), jest moim duchem opiekuńczym? Czy można powiedzieć że mogę być kimś na kształt neoszamana, ale na bardzo początkującym poziomie, bez szkoły, doświadczenia i do tego z długą przerwą, która go wiele nauczyła i teraz chce tym bardziej wrócić na tą dawną ścieżkę, ale się waha... bo się boi?

 

Prosiłbym o wypowiedzienie się kogoś kto się na tym zna i który mi nie będzie prawił kazań bo nie zdzierżę i kijem przyłożę. Jeżeli bedziecie chcieli konkretów, to może na PW, ale prosiłbym o wypowiadanie się kogoś takiego jak Szaman Wiejski ;) Masz dla mnie jeden z największych plusów na tym forum. Poza tym pytam o to wszystko z czystej niewiedzy i może czas na pokorne nauczenie się czegoś więcej a nie tylko wymądrzanie się wokół i osiadanie na laurach. Pomocy... Proszę?

 

Aha, żeby nie było: czytając moje posty wczesniejsze możnaby dojść do wniosku, że prowokator ze mnie i chcę sobie tutaj jaja porobić bo znudziło mi się na działach bardziej magicznych. Nie. Pytam poważnie i potrzebuję poważnego potraktowania bo to poważna sprawa. Rady, wyjaśnienia i wskazówki praktyczne mile widziane. Odsyłanie do lektur niepotrzebne bo naoglądałem się tutaj propozycji bibliograficznych.

 

Pytania o wilka też mile widziane. Pokazywał się pod wieloma postaciami a ta z ostatnich to była już naprawdę ciekawa... A jak go odnalazłem? Jeszcze w liceum (5 lat temu co najmniej), w transie lekkim zobaczyłem to bydle skute łańcuchami i się przeraziłem. Uwolniłem go kiedyś, nigdy nie był zbytnio rozmowny i zmuszał mnie do konstruktywnej walki o doskonalenie swojego życia i siebie (konstruktywnie się tłukliśmy, co tu owijać w bawełnę)

 

Może z waszych wyjaśnień dowiem się czegoś więcej o sobie ;)

 

Pozdrawiam

Edytowane przez EmptyHand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja straciłam nadzieje że kiedykolwiek odnajdę swojego zwierzęcego opiekuna. Nie mam zielonego pojęcia jak się z nim skontaktować. Przypuszczam ze to jest kot albo któryś z kotowatych ale nie mam żadnej pewności. Medytuję, wchodzę w trans ale tylko 2 razy coś mi się ukazało - raz widziałam przez sekundę pysk "syczącego' na mnie żbika, raz znikający tułów tygrysa. No ale wciąż stoję w miejscu. Nie wiem jak mam zrobić jakikolwiek krok do przodu, nie wiem kto jest moim opiekunem, nie wiem jak się do tego zabrać. Uzbroiłam się w cierpliwość, ale po 6 miesiącach żadnego postępu tracę siły. Co powinnam zrobić? Czy potrzebuję kontaktu z prawdziwym szamanem? To byłoby możliwe dopiero za kilka lat bo dopóki mieszkam z rodzicami wolę nie próbować. Za rok wyjadę na studia wiec jeszcze trochę czasu mi zostało, a nie chcę trwać tak w nicości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość EmptyHand

Nikt nie chce trwać tutaj w nicości, ale chyba musisz sobie odpowiedzieć na jedno proste pytanie: jesli poszukujesz swojego ducha opiekuńczego i głównie do tego przywiązujesz wagę a nie do tego co robisz dla innych i dla siebie by rozwinąć swoje umiejętności by służyć innym to dlaczego Twój opiekun ma się Ci objawić? Może wykonujesz taniec wokół własnych pięt, kręcąc się w kółko?

 

Nie rozwinęłaś wątku czynów dla innych ludzi.

 

Skoro to kot, to to zwierzę bardzo indywidualne, chodzące własnymi ścieżkami i może taka jest i Twoja ścieżka? Ktoś kiedyś powiedział mi, że Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Ty poszukujesz duchowego przewodnictwa i oparcia a może Twój duch mówi Ci, prychając, żebyś sobie poszła i słuchała głosu intuicji? Jak widzisz się na tej ścieżce? Jak widzisz siebie? Jak inni reagują na Twoje nauki/pouczenia?

 

Ja ze swej strony mogę powiedzieć, że mój duch opiekuńczy musiał wkroczyć do mojego życia bo inaczej biedny EH prawdopodobnie by się wykończył psychicznie i fizycznie, prawdopodobnie dążąc do zapicia się na śmierć.

 

Medytacje, tańce, śpiewy, transe, wzywania, modlitwy, rytuały nie pomogły? Może nie czas, nie miejsce? Trenuj, rozwijaj się, nie stój w miejscu - może to jest to przesłanie. Twój duch i tak Cię prowadzi! Bez względu na to, czy go odkryłaś, czy nie, to gdzieś tam w cieniu podąża za Tobą i jeśli jest Ci przychylny ( a w miarę jest bo jeszcze żyjesz), to nie skupiaj się na tym by go znaleźć na siłę. Żyj, rozwijaj się, kochaj, obdarowuj energią i oczyszczaj ten świat - jest kupa roboty bo ten świat przypomina trochę kupę.

Nie zmusisz swojego opiekuna do objawienia się w całej okazałości. Mózgu sobie na drugą stronę też nie wywrócisz, chyba że spróbujesz DMT. Kot Ci się pokazał, już go widziałaś, może tyle ma Ci na razie wystarczyć? Może taki sygnał "Jestem przy Tobie, nie trać wiary"

 

Właśnie, nie trać wiary. Jak stracisz, to wróć się, poszukaj gdzie upadła a jak nie będziesz potrafiła jej znaleźć, to popytaj.

 

Kto pyta, nie błądzi

 

Poza tym ja bym tutaj walnął jeszcze 5 postów i napisał PW do takiego Szamana Wiejskiego, Grega 1980cośtamcośtam (jest tu gdzieś w temacie szamanizmu). Asus gdzieś zniknął, Jaga_Wiedźma też zniknęła... Szkoda bo byłaby tutaj fajna dyskusja a na razie ktoś rzucił temat, nie zamknął wątku i wiele pytań tych którzy by chcieli coś wiedzieć na temat choćby Zwierząt Mocy, Duchów Przodków, czy samego szamanizmu pozostaje bez odpowiedzi.

 

Poza tym jak się tutaj zrobi kilka postów więcej nowych to może nas wielcy zauważą ;)

 

Pozdrawiam

 

A jeśli chcesz choćby sobie pogadać o doświadczeniach, to zapraszam na gg 785180.

Do Barda, czy kogokolwiek tutaj też się to tyczy ;) Nie gryzę, choć chodzę z trzciną bo głupoty nie dzierżę... Dlatego może się już nie udzielam na działach dot. magii bo wszelkie dysputy z tymi dogmatykami i niedorobami intelektualnymi nie mają sensu. Sam też jestem niedorobem intelektualnym, ale przyznaję się otwarcie i chcę poszerzać wiedzę a nie pokazywać jaki jestem mighty i jak wielką i multiżywiołową pałę i have.

 

Pozdrawiam x2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukając swojego totemu zdarza się że przyczepiają się totemy obce, niepotrzebne, które nie pasują. Żeby odnaleźć siebie i swój totem naleźy wyrzucić obce totemy z siebie. Tyle w skrócie. Aby to osiągnąć należy stawać się obcym totemem i walczyć z nim za pomocą jego reguł gry, za każdym razem znajdując jego słaby punkt.

Słabym punktem smoka (węża) jest poleganie na inteligencji, zrobienie z niego głupca wyzwala spod jego władzy. Słabym punktem tygrysa jest skromność i sztuka przyznania się do błedu.

 

Parę słów o inicjacji szamańskiej:

Istnieje coś takiego jak ludzka zbiorowa świadomość ale istnieją też zbiorowe świadomości zwierząt. Inicjacja polega na odłączeniu się od ludzkiej zbiorowej świadomości i stanięciu pomiędzy byciem człowiekiem a byciem zwierzęciem. To jest właśnie przeżycie inicjacji szamańskiej.

 

Mój totem to Wilk:

Wilk w kulturze

Odrobinę został obsmarowany przez wieki. Cała historia jest powiązana z kamieniem szmaragdem, ale instynkt podpowiada mi żebym trzymał się z daleka od tego kryształu.

 

I jak przyjmniecie mnie do swojej watachy (klanu wilka)? Szamani na planie zbiorowej świadomości ludzkiej tworzą klany powiązane z totemami.

 

Sprzymierzeńcami w walce były totemy lisa i niedźwiedzia.

Edytowane przez szarywilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zbiorowej świadomości istnieją wszystkie ludzkie kreacje, jak chcesz to możesz na podstwie mojej opowieści stworzyć własną grę RPG i zarobić realne pieniądze. ;)

 

PS. Kiedyś posługiwałem się nickiem shadow.

 

______________________________________________________________________________

Po tym wszystkim czas zająć się ekologią i stanąć w obronie tygrysów (zwierząt).

Edytowane przez szarywilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak szukacie dorosłych to mi to nigdy nie grozi. :D

 

Poza tym nie ma sensu odgrywanie roli krytyka własnych słów, sens ma obrona własnego zdania.

Edytowane przez szarywilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie na chwile wtrącić w tą fascynującą opowieść z "Shadowrun" :)

Generalnie z szamanizmem nigdy nie miałem zbyt wiele wspólnego (to znaczy nie ciągnęło mnie jakoś specjalnie w tym kierunku) ale chciałbym podzielić się z wami jako osobami "otrzaskanymi" w temacie pewnymi wydarzeniami z mojego życia. Jestem bardzo ciekaw waszego na nie poglądu.

1) Miałem jakieś 15 lat. Leżałem w domu dość poważnie chory (później okazało się, że było to zapalenie krtani, tej samej nocy znalazłem się na pogotowiu z powodu powikłań. Niewiele brakowało a bym się udusił) i wtedy przyśnił mi się taki sen. Stałem w jakimś starym sosnowym lesie przed wielką pieczarą. Wszędzie pachniało igliwiem i błotem. Wszedłem do środka. Pieczara nie była zbyt głęboka, na jej środku znajdował się kamień a na kamieniu siedziało zwierze (z jakiegoś powodu czuje, że nie mogę wyjawić co to było za zwierze). Nagle coś przesłoniło wejście do pieczary. Kiedy się obejrzałem zobaczyłem stojącego w wejściu człowieka. Wiem, że był ubrany w skóry i zwierzęce futra. Powiedział "porozmawiaj z nim" Wtedy się obudziłem.

2) Po kilku ładnych latach (nie wiem miałem wtedy morze 21, 22 lata) kolejny sen. Znalazłem się w pustym kamiennym pomieszczeniu (ściany z dopasowanych szarych kamieni). Po chwili zorientowałem się, że w pokoju nie ma drzwi ani okien jest tam natomiast drewniany stół na którym leży skórzana sakiewka. W sakiewce znajdował się żółty pył. Wziąłem go do ręki i dmuchnąłem w kierunku ściany. Ściana powoli stawała się przezroczysta. Za nią był las (ale raczej młody nie taki jak w pierwszym śnie). Na małej polanie płonęło ognisko a obok niego stał...szaman. Nie wiem jak inaczej mógłbym go określić. Miał na sobie pióra jakieś kości, grzechotki. Zaczął coś do mnie mówić. Niestety nie pamiętam ani słowa z tego co powiedział (a trochę to trwało). Pamiętam za to świetnie co zrobił na koniec. Powiedział "Nie zapomnij" i dmuchnął mi czymś w twarz. Obudził mnie tak potworny skurcz, że po prostu wyłem z bólu (przy okazji budząc cały dom). Opisy snów są krótkie żeby nikogo nie zanudzić. Z rzeczy być może istotnych powiem jeszcze, że mam świetny kontakt ze zwierzętami. Czasem na przykład obszczekuje nas jakiś bezpański pies. Wystarczy, że odezwę się do niego i natychmiast przestaje.

Czy to mogło być moje zwierze mocy mimo, że wcale go nie szukałem i (szczerze mówiąc) zupełnie zaniedbałem ?

Edytowane przez Tyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm po pierwsze nie narzucaj sobie zbyt wielkich wymagań. Jeśli nie udaje ci się łatwo odnaleźć opiekuna, nie zniechęcaj się. Próbuj dalej, skoro jest to dla ciebie takie ważne. Po drugie staraj się zrobić sobie ochronę, zanim wejdziesz w trans i zaczniesz szukać opiekuna (ten syczący Żbik jest niepokojący).Pamiętaj: Opiekunów/Totemów szukamy w Wyższym Świecie, a nie w astralu.Dobrze jest przed próbowaniem wejścia w Wyższy Świat rozwinąć zdolność "duchowego widzenia". Nie jest tu ważna technika.Możesz równie dobrze ćwiczyć sobie z książką Roberta Bruce'a "Trening widzenia aury" na początek. Potem zaczniesz widzieć i inne poza astralnym poziomy(bo świat duchowy to jednak inna płaszczyzna, niż astralny). Ważne, żeby widzieć z czym się kontaktujesz, aby nie przypełzło do ciebie coś niepożądanego.

Co do totemów to choć ukazują się ludziom w formie zwierzęcej nie są duchami zwierząt bynajmniej. Jest to po prostu symboliczna postać, w której objawiają się podopiecznym. W końcu są to duchy przodków. Trudno oczekiwać, aby czyimś przodkiem był Koń czy Sowa;)

Polecam czytać dużo o szamanizmie i to spoza kanonu Eliade, Castaneda itp. Chłońcie to co piszą naukowcy. Oni są na tyle oderwani od świata duchowego, ze nie ma ryzyka niuejdżowych przekłamań;)

 

Madra wypowiedz :) Taka obiektywna naukowosc badacza pozwala zlapac grunt w , nazwijmy to, niebezpiecznych momentach. Dwukrotnie przymierzalam sie do pracy mag z szamanizmu; chcialam tez robic badania "w terenie". Moj promotor mnie wtedy zawrocil w strone bardziej teoretyczna, nazywajac ja bezpieczniejsza. Powiedzial, ze to wymaga doswiadczenia. Teraz to doceniam. Na wiele lat odlozylam temat do szuflady, czytajac dalej, ale glownie zbierajac doswiadczenia - stajac sie - mozna powiedziec i teraz dopiero do tego wracam w doktoracie. Niezaleznie od podporki naukowej, przede wszystkim potrzebne jest mocne centrum.

Nie jestem natomiast pewna, czy WSZYSCY naukowcy oderwani sa od swiata duchowego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to mogło być moje zwierze mocy mimo, że wcale go nie szukałem i (szczerze mówiąc) zupełnie zaniedbałem ?

 

Nie musiało, ale mogło, równie dobrze mógł być to duch w postaci zwierzęcia, który miał do Ciebie sprawę/interes/chciał cię uleczyć, z jemu tylko znanych przyczyn... O ile poruszasz się w konwencji szamańskiej posiadającej zwierzęta mocy. Widzisz Tyrze to wszystko ma sens o ile nie jest oderwane od pewnej kultury, w której wyrosło. Harner wyrwał techniki, podbarwił je po swojemu i ... powstał szaman miejski - bez wspólnoty, bez wierzeń, za to z bębenkiem i obowiązkowym zwierzęciem mocy...

Z tego co widzę - Ty jesteś niestety osadzony w zlepku kultur, więc trudno jakkolwiek to diagnozować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No fakt z tym zlepkiem kultur masz rację...ale ciągle szukam i wciąż mam nadzieje, że tuż za rogiem...Swoją drogą myślę, że jest to spowodowane za durzą ilością bodźców. Miałem mniejszy bądź większy kontakt z chrześcijaństwem, buddyzmem, hinduizmem, voodo, magią chaosu i cholera wie czym jeszcze. Ciężko czasem to wszystko ogarnąć :) Myślę, że potrzebuje po prostu jakiegoś impulsu który skieruje mnie na odpowiednią dla mnie ścieżkę. Szamanizm w jakiejkolwiek formie do tej pory jakoś tak obchodził mnie bokiem, Albo może po prostu ja go nie zauważałem nie wiem. Dlatego pytam ludzi zaznajomionych z tematem bo mnie po prostu ciężko czasem znaleźć punkt odniesienia do rzeczy dziejących się w moim życiu. Podsumowując dzięki za odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Zupełnie jakbym czytał opis świata do systemu RPG "Shadowrun" :D

 

O to to :)

 

Zadziwiają mnie niezmiennie teorie, jakie potrafią się urodzić w różnych "mądrych" ezogłowach na temat zwierząt mocy i generalnie duchów. To, że mieszanie pojęcia Totem, Zwierzę Mocy i Duch Opiekuńczy jest na porządku dziennym to już niemal norma. Ale kolejne teorie, jedna bardziej erpegowa od drugiej, mnie po prostu rozkładają na łopatki.

 

A wystarczy zajrzeć w kulturę i wierzenia ludów pierwotnych, które nie utraciły przekazu związanego z kontaktem z duchami. Poczytać, pogrzebać, zrozumieć czym się różni Totem od Zwierzęcia Mocy i człowiek nagle przestaje wypisywać systemy magii do erpegów a zaczyna ogarniać. Moje rozumienie duchów naprawdę nie jest wyssane z palca, tylko oparte na wierzeniach dużo mądrzejszych pod tym względem od nas ludów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Niestety w wiekszości odprawiane rytuały maja mało wspólnego z prawdziwymi rytuałami ponieważ są wykonywane dla zabawy i mało mają w sobie tego czego powinny zawierać, taka sztuka dla sztuki :)Indianie są mistrzami w wykonywaniu rytuałów i znajomości ich prawdziwego celu i znaczenia

 

Taniec Słońca

 

Taniec słońca (ang.: Sun Dance) był charakterystyczną dla Indian Prerii uroczystością religijną, gromadzącą corocznie (zwykle w połowie lata) w jednym miejscu całe plemię. Około dwudziestu plemion prerii dokonywało tego obrzędu, a nie spotykano go tylko u Paunisów, Wichita i Omaha oraz u kilku południowych plemion Dakotów. Szczególnie dużą wagę do obrzędów Tańca Słońca przywiązywali Dakotowie, Szejenowie i Arapahowie.

 

Cała uroczystość obejmowała czterodniowe przygotowania i cztery dni tańców ku czci Słońca. Uroczystości towarzyszyły uczty, modlitwy i pieśni cierpienia, a sam Taniec Słońca stanowił punkt kulminacyjny, podczas którego młodzieńcy byli poddawani próbom męstwa połączonym z samotorturą. Wielu Indian uczestniczyło w obrzędach Tańca Słońca dla wypełnienia ślubowań złożonych z zamian za pomoc otrzymaną od sił nadnaturalnych. Podczas tańców, doprowadzających nieraz do stanów ekstazy, tancerze czasem doznawali wizji.

 

Ze względu na samotortury i wizje, rząd USA w 1904 r. zakazał odprawiania Tańca Słońca i zakaz ten został zniesiony dopiero w 1935 r.

 

Magia Voodoo Okultyzm Wicca Spirytyzm Czary i Zaklęcia - Onet.pl Blog

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...