Skocz do zawartości

Koszmar: Książka, Zgnilizna, Pożarcie, Krzyż, Kobieta- Ptak


otlogin

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno nie miewałem koszmarów, a ostatnio przydarzył mi się jeden dość... mocny :nie_na:

Czytam jakiś zbiór opowiadań grozy. Wszystkie są denne i nie straszą, oprócz jednego - środkowego. Prawdopodobnie trzeciego.

Nie znam treści tej książki, ale opowiadam o niej komuś jak ekspert.

Chwilę później, próbuję przywołać na myśl trzecie opowiadanie. Jestem pięć minut drogi od mojego domu, w miejscu pomiędzy kościołem a cmentarzem. Widzę drobnego człowieczka- detektywa. Rozdeptuję go, po czym staję się nim. Stoję obok przystanku. Jest tam dom. Wchodzę na zaniedbaną działkę przez dziurawy płot.

Otwieram drzwi domu. Wchodzę do niego. Jest duszny. Widoczność jest ograniczona. Ściany pokrywa czarna, organiczna zgnilizna. Powoi rusza się. Na przeciwko mnie wychodzi człowiek, toczony tą zgnilizną. Jest odrażający i przerażający. Sadza mnie na fotelu. Nie mogę się ruszać. Zaczyna jeść moje palce. Czuję ból. Czuję jak moje palce, są miażdżone w jego żółtych zębach, w jego pozbawionych warg ustach. Jego wytrzeszczone oczy, są wlepione w moje. Uciekam wzrokiem przed jego wzrokiem. Rozglądam się po pokoju, w którym się znajduję. Zgnilizna sięga połowy ścian. Wszystkie meble są wypaczone. Tuż pod sufitem wisi mały krzyż. Widzę go i zastanawiam się, czemu tu się znajduje. Zgnilizna go nie ima. Jest za wysoko. Złoty Jezus zdaje się patrzeć na mnie z tego krzyża. Zastanawiam się, jakby wyglądał spaczony krzyż. Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Znajduję w sobie siłę. Zrzucam ze mnie ohydnego człowieka i rzucam się do ucieczki. Znajduję się przed drzwiami. Są to drzwi domu mojego ojca. Nigdy nie lubiłem tego miejsca. Bałem się go. Wybiegam jak obłąkany. Otwieram w pośpiechu furtkę metalowego ogrodzenia. Idę w stronę domu należącego do moich dziadków. Jest to wąska, ciasna alejka. Mijam w niej mężczyznę. Niskiego, krępego mężczyznę w kapturze, o przerażającym spojrzeniu, emanującym prymitywną brutalnością. Cofam się. Wracam za ogrodzenie domu ojca. Za ogrodzeniem pojawia się dziwna postać. Jest to kobieta-ptak. Nie jestem w stanie jej dokładniej opisać. Była pokryta błękitno-złotymi piórami. Wyróżniała się spośród jesiennych kolorów mego snu. Otworzyła bramkę. Zacząłem się cofać. Wszedłem już na schody domu ojca, za nimi były tylko drzwi. Chwilę później zeskakuję przez balustradę i stoję twarzą w twarz z dziwną istotą. Jest na swój sposób piękna. Nagle widzę siebie. Jestem nadgniły na ręce i ustach. Ona obejmuje mnie i całuje. Mówi, że musi we mnie wiele naprawić, ale będzie dobrze.

Budzę się.

Ślicznie bym prosił o interpretację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia Cię dlaczego ktoś robi Ci krzywdę a Ty bezpardonowo rozdeptujesz małego człowieczka, jakby nic nie znaczył? Zastanów się jak traktujesz innych ludzi, to być może jest istotne. Detektyw jest symbolem podświadomego lęku, że zostaną odkryte nasze złe zamiary,działania, uczucia, emocje co do innych ludzi. Rozdeptujesz go, chcą się go pozbyć a tu niespodzianka! Oto zapłata, zmierzysz się z bardzo odpowiedzialnym zadaniem! Stoisz między kościołem a cmentarzem? Dlaczego tam? Dwa symbole zupełnie przeciwstawne. Kościół - jako symbol dążeń, rozwoju psychicznego. Cmentarz - jako symbol pogrzebania swych nadziei. Czyli masz obecnie dylemat.

Kolejny symbol to zaniedbany dom i płot w złym stanie - gdzieś Twoje poczucie bezpieczeństwa zostało zburzone. a zaniedbana działka to uczucia. Dodatkowo wchodzisz do tego domu w którym jest duszno i jest pleśń. Musisz na nowo "uświadomić sobie" zaniedbane uczucia, związane ze wspomnieniami z dzieciństwa by je przepracować na nowo i zaakceptować, bo jak widać zamiecione pod dywan nie znikną. Gnijący mężczyzna - cóż, albo jest to projekcja Ciebie samego, jak niszczysz się z braku pracy nad własnym duchem, i zjadasz się żywcem, albo jest to zapłata za twoje postępowanie, (może brak bezpieczeństwa spowodował, ze boisz się okazywać uczucia, bynajmniej te prawdziwe, płynące prosto z serca, spontaniczne?) Zdajesz sobie, jednak sprawę, że jest nadzieja. Widok krzyża wysoko na ścianie symbolizuje pewną ochronę. Ma dawać wyzwolenie z kłopotów. Sennik podaje jeszcze, że" krzyż symbolizuje konflikty i problemu życiowe, które czynią nas lepszymi i dojrzalszymi, pod warunkiem, że potrafimy je zaakceptować i przepracować."

Idziesz zatem do domu ojca. Jako symbolu tradycjonalizmu, autorytetu, dom ojca ma szanse sprowadzić Cię na właściwą drogę - w końcu przecież uciekasz z gnijącego domu.

Dlaczego jednak boisz się tego miejsca? Warto nad tym pomyśleć co w symbolu domu ojca jest takiego, czego się boisz. Może musiałeś się podporządkować pewnym zasadom a je odrzucałeś? To na marginesie.

Jednak od razu widać, że fundamenty domu ojca są silne, stałe, i bezpieczne. (metalowa furtka którą otacza dom dziadków) może też oznaczać, konserwatywność tego domu, hermetyczność, wręcz autorytarność. Ojciec wyniósł z domu swych rodziców cechy, których nie akceptujesz? Kto jest niskim, krępym mężczyzną na posesji domu dziadków? To może być jakaś dominująca osoba w życiu tego domu, osoba panująca, przez co ma na Ciebie destruktywny wpływ. Może niskie poczucie wartości wywodzi się właśnie z tego domu? Trzeba to przeanalizować. Skoro przecież masz niskie poczucie wartości to zamiast nad nim pracować zakładasz maskę osoby niedostępnej, nieuczuciowej, może jeszcze nie najlepiej traktujesz innych? To powrót do początku snu. Jestem ciekawa..? Następnie za ogrodzeniem domu ojca leży klucz. Kobieta - ptak. Jest to dokładna podpowiedź tego z czym należy się zmierzyć. Uosabia ona Twoją emocjonalną osobowość, aspiracje i ideały duchowe, gdzieś pogrzebane pod maską

Twoich pozorów. W domu ojca należy zmierzyć się z samym sobą i popracować nad duchem.Ktoś pomaga Ci otworzyć te "duchowe drzwi" by Ci pomóc. Bo los daje Ci szansę tak widocznie natrętną, że nie sposób było "pokazać" Ci tego snu inaczej. Jesteś wartościowym i dobrym człowiekiem, który wymaga naprawy. Jak każdy z resztą. Ważne jest przy tym, by nie spoczywać na laurach. Życie polega na ciągłej pracy...A! Nie da rady pracować nad sobą dopóki nie zaczniemy wybaczać. Okażmy serce i szacunek do innych, nie obwiniajmy ich też za błędy z przeszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...