Skocz do zawartości

Lęk - Mur Niespełnienia


Gość Dharma

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dharma

Nie pozwólmy by lęk był przeszkodą przez którą nie możemy robić to czego pragniemy

Pewnie wielu z nas trzyma w sobie wiele strachu i lęku. Skoro siedzi w nas lęk siedzi w nas niepewność i brak wiary w siebie. Samo napędzające się koło... Boimy się ponieważ nie wierzymy we własne możliwości, zaś nie wierząc w siebie boimy się podejmować działania. Tak oto Lęk stał się dyktatorem naszego życia.... Życie traci sens .. Bo jaki sens może mieć życie w którym napotykasz na same mury.. Życie w którym nie możesz manifestować się, doświadczać bo tkwisz w jednym martwym punkcie. Szarość, Marazm i beznadzieja..

Najgorsze jest to ze sami stworzyliśmy mury którymi się odcięliśmy od świata.

Każda cegiełka tego muru to jedno z doświadczeń, w których lęk podciął nam skrzydła przez co każda z tych cegiełek przyczyniła się do zniszczenia wiary w siebie.

 

Dobrze by było zastanowić się nad swoim zyciem i zadać kilka pytań.

Ile w życiu było sytuacji kiedy brak wiary w siebie/lęk nie pozwolił zrobić czegoś czego pragnąłeś.

Jak wpłynęło to na poczucie własnej wartości?

Na ile jesteś zniewolony przez lęk?

Czy przy nadarzającej się okazji by znowu zrobić to czego pragniesz lęk ponownie podciął Ci skrzydła (powrócił jak bumerang)??

Czy rezygnujesz z wszelkich działań, z realizacji celów, planów a nawet marzeń ponieważ lęk/brak wiary w siebie jest barierą która nie pozwala się zniszczyć?

 

Na szczęście jest barierą nie do przebicia tylko do momentu kiedy jesteś pod presją tej emocji. Kiedy żyje się w nieświadomości tych właśnie mechanizmów..

Trzeba jeszcze dodać, że lęk jest to zwykła emocja która w nadmiarze odkłada się tam gdzie nie trzeba ... Nie musimy się zbytnio męczyć by go pokonać.

Uwierz we własne możliwości i zdaj sobie w końcu sprawę ze to jest tylko mechanizmem obronnym nad którym można mieć kontrolę. W rzeczywistości owy mur z cegieł/lęku możemy zdmuchnąć jak domek z kart. Wszystko zależy od nas. Do jakich rozmiarów urósł mur , który wcale nie służy obronie lecz boleśnie odcina od wszystkiego co nam potrzebne.. Od doświadczeń.

Być może po przeczytaniu tych słów zaczniecie obalać to co napisałam. Nie zgadzać się z tym. Lub oddalać od siebie fakt iz przed nami może stać ten waśnie mur niespełnienia. Jeśli rzeczywiście tak myślicie... Może to kolejny akt obrony z Waszej strony?

 

Tak czy inaczej. Warto pomyśleć o tym murze. Kiedy lek znowu zechce podyktować nam życie.

Edytowane przez Dharma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Antonella

aj mam 1 lęk w zyciu panicznie boję sie samotnosci i braku milosci. Wiem ze tak nie mozna, myslec o tym i bac sie dlatego staram sie pokonywac moj lęk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze leki ,strachy nie biora sie znikąd,zazwyczaj ich zrodło tkwi bardzo głeboko i potrzeba wiele pracy aby sie z tym uporac. Najczesciej to dom rodzinny ,nasze dziecinstwo ,rodzice czesto nieswiadomie swoim podejsciem do zycia ,do nas wyzwalaja demony ktore pozniej utrudniaja nam zycie.Nie ma nic lepszego na walke z naszymi lekami jak miłosc i wiara drugiej osoby w nas.Człowiek ktory czuje ,ze jest kochany i akceptowany potrafi przenosic gory,potrafi pokonac najwieksze przeszkody .Problem jednak w tym ,ze aby inni nas kochali najpierw musimy sami pokochac siebie,to swoje wewnetrzne dziecko tkwiace w nas. Dac sobie to wszystko co czasem przez nieporadnosc ,nieumiejetnosc postepowania lub tez celowe dzialanie nie dostalismy od wlasnych rodzicow.Musimy zobaczyc w sobie to male dzecko i zaopiekowac sie nim tak jak bysmy chcieli aby sie nami opiekowano. Powiedziec temu malemu dziecku ,ze wierzymy w niego (moze nie slyszelismy tego w dziecinstwie ),powiedziec mu ,ze jest dla nas najwazniejsze i ze jest czyms najdoskonalszym ,niepowtarzalnym bo przeciez nie ma drugiej takiej osoby na swiecie.Popatrzyc w lustro na siebie jak na to male zagubione dziecko i powiedziec mu jak bardzo je kochamy i ze moze w zyciu byc szczesliwe i spełnione bo na to zasługuje ,ze nikt go nie skrzywdzi bo sie nim zaopiekujemy .Jezeli nie nauczymuy sie kochac siebie to jak inni maja nas kochac.

 

Zajmuje sie numerologia i patrzac na wibracje danej osoby widze te strachy i leki ,to nie jest tak,ze los nam cos dał i tak musi byc ,to jest tak ze kazda wibracja daje nam jakies predyspozycje ,piorytety zyciowe ,droge realizacji ,talenty itd.Ale daje nam tez pewnego rodzaju sklonnnosc do pewnych zachowan. Kwestia jest jak bedziemy realizowac ta nasza droge zycia.Czy w sposob pozytywny czy negatywny. I wlasnie przy tej realizacji wychodza te nasze blokady ,jezeli nasiaklismy tym pozytywnym patrzeniem na swiat ,podchodzeniem do kazdego problemy z wiara i ufnoscia we wlasne siły to ta droge bedziemy realizowac pozytywnie ,bedziemy w zyciu spełnieni ,szczesliwi ,w przeciwnym wypadku nasze zycie bedziemy realizowac w negatywie czujac przy tym gorycz i niespełnienie.

 

Starajmy się wiec w każdym wydarzeniu ,sytuacji która jest w naszym życiu znalesc cos dobrego ,we wszystkim szukajmy tych dobrych stron , przestańmy się bać ,bo strach paraliżuje ,a nic nie daje w zamian.

 

Zyc i ciągle się bać to tak jakby nie żyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Antonella
Nie ma nic lepszego na walke z naszymi lekami jak miłosc i wiara drugiej osoby w nas.Człowiek ktory czuje ,ze jest kochany i akceptowany potrafi przenosic gory,potrafi pokonac najwieksze przeszkody ć

 

to prawda czarodziejko, kochany czlowiek potrafi przenosić gory, dla kochanego czlowieka nie ma rzeczy niemozliwych, kiedy kochasz czubkami palcow dotykasz nieba !!!! Zródłem zycia jest miłośc - to ona jest początkiem i koncem. Kiedys napisalas mi ze ja spelniam sie tylko jezli jestem z kims - to prawda. Teraz walcze o milosc, jesli wygram to rozpale na niebie tecze.... wszkak ja nie potrafie zyc bez milosci, uczucia, bez bliskiej osoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dharma
Nasze leki ,strachy nie biora sie znikąd,zazwyczaj ich zrodło tkwi bardzo głeboko i potrzeba wiele pracy aby sie z tym uporac. Najczesciej to dom rodzinny ,nasze dziecinstwo ,rodzice czesto nieswiadomie swoim podejsciem do zycia ,do nas wyzwalaja demony ktore pozniej utrudniaja nam zycie.Nie ma nic lepszego na walke z naszymi lekami jak miłosc i wiara drugiej osoby w nas.Człowiek ktory czuje ,ze jest kochany i akceptowany potrafi przenosic gory,potrafi pokonac najwieksze przeszkody .Problem jednak w tym ,ze aby inni nas kochali najpierw musimy sami pokochac siebie,to swoje wewnetrzne dziecko tkwiace w nas. Dac sobie to wszystko co czasem przez nieporadnosc ,nieumiejetnosc postepowania lub tez celowe dzialanie nie dostalismy od wlasnych rodzicow.Musimy zobaczyc w sobie to male dzecko i zaopiekowac sie nim tak jak bysmy chcieli aby sie nami opiekowano. Powiedziec temu malemu dziecku ,ze wierzymy w niego (moze nie slyszelismy tego w dziecinstwie ),powiedziec mu ,ze jest dla nas najwazniejsze i ze jest czyms najdoskonalszym ,niepowtarzalnym bo przeciez nie ma drugiej takiej osoby na swiecie.Popatrzyc w lustro na siebie jak na to male zagubione dziecko i powiedziec mu jak bardzo je kochamy i ze moze w zyciu byc szczesliwe i spełnione bo na to zasługuje ,ze nikt go nie skrzywdzi bo sie nim zaopiekujemy .Jezeli nie nauczymuy sie kochac siebie to jak inni maja nas kochac.

 

Zajmuje sie numerologia i patrzac na wibracje danej osoby widze te strachy i leki ,to nie jest tak,ze los nam cos dał i tak musi byc ,to jest tak ze kazda wibracja daje nam jakies predyspozycje ,piorytety zyciowe ,droge realizacji ,talenty itd.Ale daje nam tez pewnego rodzaju sklonnnosc do pewnych zachowan. Kwestia jest jak bedziemy realizowac ta nasza droge zycia.Czy w sposob pozytywny czy negatywny. I wlasnie przy tej realizacji wychodza te nasze blokady ,jezeli nasiaklismy tym pozytywnym patrzeniem na swiat ,podchodzeniem do kazdego problemy z wiara i ufnoscia we wlasne siły to ta droge bedziemy realizowac pozytywnie ,bedziemy w zyciu spełnieni ,szczesliwi ,w przeciwnym wypadku nasze zycie bedziemy realizowac w negatywie czujac przy tym gorycz i niespełnienie.

 

Starajmy się wiec w każdym wydarzeniu ,sytuacji która jest w naszym życiu znalesc cos dobrego ,we wszystkim szukajmy tych dobrych stron , przestańmy się bać ,bo strach paraliżuje ,a nic nie daje w zamian.

 

Zyc i ciągle się bać to tak jakby nie żyć

 

 

Zgodze się z Tobą.. Jako dziecko chłoniemy wszystko w siebie jak gąbka. Chłoniemy wszystko smutki i żale, kompleksy i różne wartości które maja w nas dojrzewać, kształtować osobowość.. Poniekąd nie mamy wpływu na to. Wyrastamy z bagażem kompleksów, leków blokad w sobie. Skoro tak długo to z nami "rosło" będąc człowiekiem dorosłym coraz trudniej jest to wszystko zrzuc od tak... Ponieważ tu tkwi tez pewne przyzwyczajenie, nawyk.. ten bagaż stał się prawie "nami.." ( tu działa nawyk, przywiązanie).

Pozbycie się go jest walką trudną gdyż trudno nam odrzucić coś co nosiliśmy ze sobą przez te wszystkie lata..Odrzucenie tego równa sie prawie z odrzuceniem część siebie... Paradoks.. wkoncu chcemy pozbyć się leków i blokad czyz nie? z drugiej strony trzyma nas nawyk, przyzwyczajenie, strach przed utratą, strach przed zatraceniem siebie.. To jest chyba najtrudniejszy moment..

Czas kiedy potrzeba czyjegoś wsparcia i miłości (dawanie i branie).. która doda skrzydła i rozjaśni troche drogę..

 

w plecaczku zostawić tyle te pozytywne strony a negatywne zostawić :)) one już się przydały.. by dojść do tego momentu drogi. :tuptup_na:

Edytowane przez Dharma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zyciu jedna z najwazniejszych rzeczy jest abysmy nauczyli sie wierzyc w siebie i w drugiego człowieka.Całe swoje zycie szukam ludzi ktorzy umieja cieszyc sie z kazdej dobrej rzeczy ,drobiazgu ,szukaja jasnych stron,nie narzekaja ale staraja sie szukac wyjscia z kazdej nawet najgorszej sytuacji.

Kiedys przecztałam historie (prawdziwa) o pewnym biznesmenie -budowlancu ktory budował nabrzeze wzdłuz rzeki ,przyszła burza i woda zniszczyła wszystko co zrobili, bloto spowodowało ,ze maszyny w nim ugrzezły.Robotnicy byli załamani Natomiast ow przedsiebioraca ,podszedł do nich i z usmiechem zapytał,dlaczego maja takie posepne miny.Onii zdziwienie odpowiedzieli : Czy nie widzi Pan co sie stało?wszystkie maszyny sa w błocie.W jakim błocie?- zapytał . No przeciez wszedzie błoto ,morze błota-krzykneli.

 

Alez ja nie widze zadnego błota,widze tylko piekne błekitne niebo i swiecace słonce,patrze w niebo ,a nie w bloto .Jeszcze nie widziałem błota ktore oparłoby sie działaniu słonca.Wkrotce to błoto wyschnie ,a my wydobedziemy maszyny i zaczniemy prace od poczatku.

 

No wlasnie nauczmy sie patrzec w niebo ,w słonce ,uniesmy głowy ,usmiechnijmy sie do siebie ,nie chodzmy z pochylonymi glowami ,nie patrzmy tylko pod nogi w bloto ,bo wtedy nigdy nie zobaczymuy błekitnego nieba.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cudowna historia na pokrzepienie serca. A ja borykam sie z poczuciem samotnosci i puski w zyciu. Tu gdzie mieszkam w moim miescie nie mam juz nic do zrobienia. I ostanio karta śmierć ( odczytalam ja jako wszystko co teraz jest to juz skostniale) i 2 mieczy ze trzeba obrac nową droge zycia - zmienic mejsce zamieszkania abym mogla dalej sie rozwiajc

 

Droga Antonello w kazdym miejscu jest cos do zrobienia ,trzeba sie tylko dobrze rozgladnosc.W Twoim wypadku może być jednak tak ,ze masz w swojej drodze życia ,wibracji wcielenia ,zapisana informacje mozesz sie realizowac poprzez zmianę miejsca.Bywa bowiem tak ,ze czasem musimy wyjechać aby odnalesc swoje szczescie i swoje miejsce na ziemi.

 

Karta Smierci to numer 13,a wiec 1 i 3,obydwie te liczby to zywioł ognia .mowia o kreatywnosci ,akcie tworczym ,afirmacji zycia itd.Jednak kiedy dodasz te 2 liczby wychodzi Ci 4 ,a wiec materia ,stabilzacja ,pewnego rodzaju zamkniecie.A wiec liczba 13 daje pewnego rodzaju zamkniecie cyklu i zaczecie wszystkiego od nowa.W tarocie jest to karta Smierci ktora jest brama dzieki ktorej mozemy wyjsc z tego zamkniecia.Bardzo czesto w zyciu musimy sie z czyms pozegnac ,odciac aby moc ruszyc do przodu .Nie nalezy z tego powodu rozpaczac a w tym co nas czeka widziec swoja szanse na spełnienie.Jak wiesz nastepna karta w AW jest karta Umiarkowanie .Suliga tak jak opisał:Klejnot ten — dar, przeznaczenie, którego nadaremnie poszukiwał Eremita — przemie nia się w kwiat zdobiący włosy Umiarkowania- Wędrowiec już wie, jaki jest cel jego istnienia, i porzuciwszy dawne przyzwyczajenia niweczy stare Ego po to, by odrodzić się jako ktoś zupełnie inny.

 

I wlasnie tego Odrodzenia i Odnalezienia tego przysłowiowego Klejnotu zycze Ci z całego serca.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje czarodziejko, mam nadzieje ze znajde ten klejnot. I narodze sie na nowo jako ktos inny, ktos spelniony, ktos kto odnalazl swoja ścieżke poprzez wyjsce z błednego labiryntu.

Szukaj kochanie Własnej legendy, dąż do niej niech cię nie zatrzyma nic.

W tobue siła, wierz w to i przyj za wskazaniami swgo serca. :okok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną naszych leków są nasze własne nastawienia na dane sytuacje,jak też momenty w których człowiek czuje sie wszystkim przytłoczony i chce uciec.Każdy z nas to przechodził,i wie że najwłasciwszą droga jest walka o spokój i eliminacja choc po cześci strachów,i zaakceptowanie decyzji i sytuacji które nie są bez wyjścia.Gdy czujemy sie słabi pogłebiamy tą bezradność,i zostajemy w tyle.Wiele razy sie o tym przekonałam i uczucie tej niemozności zrobienia czegoś i stanie w miejscu tylko przynosiło niemiłe emocje.Wkońcu trzeba było sie dzwignąć i stanać ze soba w lustrze,powiedzieć że nie może tak być,bo to my jak i nie mówie że sytuacje nie,prowokują nas do ogladniecia wszystkigo z gorszych stron,nawet powodują agresje do otoczenia co jest chyba pewnym rodzajem obrony i wyparcia lęków.A to jest tylko błędne koło.

A lęk w nas pozbawia radości,spełnienia,zamykamy sie.Wiem już że to nie jest wyjście,wie to każdy kto stanął na takiej drodze,i powiedział dość.Czasem trudna jest walka,zwłaszcza z samym sobą ponieważ tu trzeba przeanalizowac czemu tak jest ,wszystko po to by przez te wszystkie doświadczenia stac sie kims lepszym,własciwie kimś kto moze wreszcie sie odnaleść i wyjść z własnej pułaki,poczuć sie wolnym i spełnionym.Szczęśliwszym bo spokojniejszym:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Z wielkim skupieniem przeczytałam wszystkie posty w tym dziale. Jak tylko wygospodaruję popołudni czas, przeczytam ponownie. Od jakiegoś czasu nie czuję się ze sobą najlepiej. Cierpię, nie wiedząc z jakiego powodu, bolę choć nie wiem co mi dolega, kocham i nie wierzę w tę miłość. Nie umiem znaleźć swojej drogi, nie wierzę w szczęście i pomyślność. Potocznie zwie się ten stan depresją. Ja chcę być spokojna, kochana.......

 

Pozdrawiam

Ewa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wielkim skupieniem przeczytałam wszystkie posty w tym dziale. Jak tylko wygospodaruję popołudni czas, przeczytam ponownie. Od jakiegoś czasu nie czuję się ze sobą najlepiej. Cierpię, nie wiedząc z jakiego powodu, bolę choć nie wiem co mi dolega, kocham i nie wierzę w tę miłość. Nie umiem znaleźć swojej drogi, nie wierzę w szczęście i pomyślność. Potocznie zwie się ten stan depresją. Ja chcę być spokojna, kochana.......

 

kiedyś też tego szukałam- na zwnątrz. a odnalazłam to w sobie.

depresja jest błogosławieństwem dla zmian.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dharma
Przyczyną naszych leków są nasze własne nastawienia na dane sytuacje,jak też momenty w których człowiek czuje sie wszystkim przytłoczony i chce uciec.Każdy z nas to przechodził,i wie że najwłasciwszą droga jest walka o spokój i eliminacja choc po cześci strachów,i zaakceptowanie decyzji i sytuacji które nie są bez wyjścia.Gdy czujemy sie słabi pogłebiamy tą bezradność,i zostajemy w tyle.Wiele razy sie o tym przekonałam i uczucie tej niemozności zrobienia czegoś i stanie w miejscu tylko przynosiło niemiłe emocje.Wkońcu trzeba było sie dzwignąć i stanać ze soba w lustrze,powiedzieć że nie może tak być,bo to my jak i nie mówie że sytuacje nie,prowokują nas do ogladniecia wszystkigo z gorszych stron,nawet powodują agresje do otoczenia co jest chyba pewnym rodzajem obrony i wyparcia lęków.A to jest tylko błędne koło.

A lęk w nas pozbawia radości,spełnienia,zamykamy sie.Wiem już że to nie jest wyjście,wie to każdy kto stanął na takiej drodze,i powiedział dość.Czasem trudna jest walka,zwłaszcza z samym sobą ponieważ tu trzeba przeanalizowac czemu tak jest ,wszystko po to by przez te wszystkie doświadczenia stac sie kims lepszym,własciwie kimś kto moze wreszcie sie odnaleść i wyjść z własnej pułaki,poczuć sie wolnym i spełnionym.Szczęśliwszym bo spokojniejszym:)

 

ładnie napisane Dilianko

 

 

Inferdo napisał świetny post nawiązujący do tematu.. polecam poczytac :)) http://www.ezoforum.pl/umysl/14349-pokonaae-swoje-slabosci-2.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...