Skocz do zawartości

Jak myśleć pozytywnie?


Malwin91

Rekomendowane odpowiedzi

Podstawa to pozytywne myślenie. Ja zmagam się z depresją i moja podświadomość szczególnie wieczorami bombardowana jest negatywnym myśleniem. Jak zacząć myśleć pozytywnie ? Jak to ćwiczyć ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Indhi

Musisz spojrzeć na siebie z perspektywy lekarza: patrzysz na siebie jako na przypadek medyczny,jeżeli pacjent przychodzi do lekarza mówiąc : coś mi dolega; to zadaniem lekarza jest znalezienie przyczyny, innymi słowy źródła zaistniałego problemu, Ty musisz zrobić dokładnie tak samo. Najpierw weź kartkę papieru i długopis podziel ją na 8 części wypisz sobie strefy jakie chcesz mogą to być na przykład: edukacja, finanse, uczucia, zdrowie, jeśli nie znajdziesz ośmiu , to wypisz tyle ile dostrzegasz, teraz w każdej strefie przypisz myśli zarówno te pozytywne jak i te które wzbudzają czarne myśli podziel sobie na grupy, zapytaj siebie: co mnie dręczy? i spontanicznie wypisuj...jeżeli wypiszesz to co Cię dręczy, będziesz wiedziała, nad czym musisz pracować, wypisuj tylko rzeczywiste problemy, a nie takie typu: bo życie jest beznadziejne, skup się na konkretach, wtedy faktycznie dostrzeżesz czy cierpisz na depresję, czy też ją sobie generujesz, bo lubisz być w swoim życiu ofiarą nad którą wszyscy się użalają, być może to zabrzmiało mocno, ale 50% osób, którym pomagałam, tak naprawdę nie było w depresji, to był tylko przyjęty styl życia, a jego zmiana spowodowała, że zaczęli się cieszyć życiem, być może z Tobą jest podobnie...jeżeli chcesz abym Ci pomogła napisz do mnie na e-mail:[email protected] pomogłam już wielu osobom stanąć na nogi i myślę, że Tobie też jestem w stanie pomóc:) najlepiej będzie jak mi opiszesz co Cię dręczy, a być może wówczas znajdę ujście, dla Twoich problemów:). Pozdrawiam Serdecznie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
najgorzej jest kiedy zasypiam . Mysle o sobie jak o gównie. nie da sie tego pozbyć

 

no to od czegoś to się musiało zacząć, musialaś zrobić coś wbrew sobie, zastanów się jakie to były zdarzenia i postaraj się to jakoś naprawić (np. jeśli wyrzucasz sobie że palisz, to postaraj się rzucić palenie, to trudne ale napewno przyniesie ulgę i podwyższy samoocenę )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam. Ja także nie umiem się pozbierać. Jestem pesymistką, choć umiem pocieszać innych i sugerować im jak powinni postępować, to jednak sama nie umiem tego wykorzystać w życiu codziennym. Zawsze mam wrażenie, ze innym to się uda, a mnie nie. Nie mam szczęścia. Potrafię pomóc innym,ale nie sobie samej. Mój problem to brak wiary w siebie, totalny brak. Ja staram się nie pokazywać tego wszystkim i kryje się z tym , tłumie w sobię to. Pokazuje na zewnątrz, ze jestem silna i zaradna,ale niestety nie umiem uwierzyć w siebie i doszukać [email protected] pozytywów. Jakie ćwiczenia powinnam podjąć? poproszę o pomoc. Dziekuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest podobnie:( Zwłaszcza teraz jak nie mogę znaleźć stałej pracy. Choć każdego dnia wmawiam sobie, że będzie lepiej to wcale tak nie jest i nie wiem kiedy będzie??? Może jak moje problemy się skończą???

Najgorsze, że zamykam się na innych ludzi, na świat, myślę, że jestem nikim, zerem które nic nie potrafi. Brak mi wiary w samą siebie, i jeszcze ten płacz bez powodu. Wcześniej tak nie było, moje problemy zaczęły się po stracie najbliższej mi osoby i tak ciągnie się to za mną już kilka lat. Nie mam już siły...

Jak z tego wyjść??? Czy ktoś wie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

mi też brakuje pewności i wiary w siebie. To straszne bo człowiek chciałby czegoś dokonać, coś zrobić a jednocześnie już na starcie zabija w sobie możliwość zwycięstwa negatywnymi myślami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taki sposób... trzeba wyobrazac sobie cos miłego pieknego pozostawac przy tej wizualizacji. Mozna tez wizualizowac cos co sprawia nam radoś i szczeście np. małe szczeniaczki :) trzeba trwac przy tym, rano po przebudzeniu, zasypiajac, wtedy nasza podswiadomość jest najbardziej aktywna.

 

Wierzę, że wam sie uda, trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Witam mam problem i nie wiem czy pisze w dobrym miejscu:)

Ciagle mam pesymistyczne podejscie do kazdej sprawy, np. nie chcialam isc na obrone bo twierdzilam ze nie zdam i nic nie umiem a wyszlam z 5 i tak jest z kazdym egzaminem i nie tylko,w jakiejkolwiek sytuacji sie znajde zaraz znajduje cos negatywnego. Jak zaczac wierzyc w siebie i zaczac bardziej optymistycznie patrzec na swiat?

Tak sobie mysle czy to moze miec zwiazek z tym ze nie potrafie zapomniec o bylym partnerem mimio ze jestem w zwiazku od kilku lat nadal myslami jestem z nim.

Edytowane przez Sareczka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz zaczac bardziej skupiac sie na swoich sukcesach a nie na porazkach. Wierzyc w siebie, nawet slepo. Przed snem powtarzac sobie ze jestes wystarczajaco dobra aby dac sobie rade z roznymi rzeczami. Skup sie, na sukcesach i przyjemnych rzeczach, a samo sie wszystko ulozy.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim powinnaś sobie wybaczyć i uporządkować obecne życie.

Pragniesz stabilizacji, a ta jest możliwa tylko wtedy, gdy będziesz żyła w zgodzie ze sobą, ze swoimi poglądami, wartościami i Miłością.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za mile slowa. Ciezko jest jednak wybaczyc sobie majac swiadomosc tego ze wiekszosc moich niepowodzen wynika ze zle podjetej decyzji sprzed lat. Jeszcze raz dziekuje i postaram sie trzymac Waszych rad:)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz uświadomic sobie kim jest dla ciebie Twoj obecny partner. Wyobraź sobie, jakbyś teraz miała Go stracić... na pewno jest więc dla Ciebie bardzo ważny i doceń to, tak samo jak sukcesy. A przeszłość... nie próbuj zapomnieć, bo to rzadko sie udaje. Po prostu żyj dalej i ciesz się każdym kolejnym dniem :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem wiem, rozumiem Cie doskonale. Sama trafiam na osoby, które mnie bardzo ranią, chociaż jeszcze nigdy nikomu do końca nie zaufałam to i tak boli, ale z każdym ciosem czuję, że jestem coraz silniejsza :) jak to bylo? aha, cierpienie uszlachetnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
... ze wiekszosc moich niepowodzen wynika ze zle podjetej decyzji sprzed lat.

 

to co napisałaś może mieć duży wpływ na to co się teraz dzieje, widzę, że sama czujesz, że tamta decyzja w jakiś sposób dalej się ciągnie za Tobą. Czasem jedno zdarzenie, jedna decyzja, jedno działanie może zaważyć na naszym dalszym życiu. Czasem przez taką jedną rzecz tworzy się blokada energetyczna i zaczyna się pasmo niepowodzeń. Widzę, że na Ciebie mocno oddziaływuje tamto zdarzenie skoro jesteś w stanie połączyć to z Twoim obecnym pesymistycznym podejściem do życia. Mogłabym Ci parę rzeczy poradzić ale to już że tak powiem "nie na antenie" bo potrzebowałąbym paru faktów, o których nie wiem czy chcesz tak wszem i wobec mówić. Jak chcesz to odezwij się na maila [email protected]

 

Jeśli jednak nie masz potrzeby pogadania o tym to powinnaś tak jak już tu radzili - wybaczyć sobie to co było, byc wdzięczna za to co Cię spotyka, również za tamto co Cię spotkało wszak każde zdarzenia niosą jakieś doświadczenia, z których czerpiemy lekcje życiowe oraz skupić się na chwili którą w danym momencie przeżywasz i uczuciach odczuwanych. Jeśli idziesz na egzamin i się denerwujesz, to nie myśl, że nie zdasz, tylko zastanów się co czujesz, czy lęk czy podekscytowanie i co to niesie za sobą czy Cie to motywuje (bo chyba tak skoro wychodzisz z 5 inaczej z takim myśleniem powinnaś oblać bo to przyciąganie poprzez złe myślokształty). Skup się na SOBIE i swoim obcowaniu z otaczającym Cie światem, nie myśl o nikim innym, czy jemu dobrze czy źle, nie myśl o przeszłości ani o przyszłości. A w ogóle mniej myśl a więcej czuj, odbieraj to co Cie otacza nie rozumem a innymi zmysłami.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. Bardzo trafnie pani opisała co się ze mną dzieje. Chętnie bym porozmawiała ale nie chcę tego rozgrzebywać na nowo ale jeśli znowu będzie "ciężko" to jeśli nie ma Pani nic przeciwko zachowam maila:)

A od dziś będę mniej myślała i bardziej skupię się na sobie.

Dziękuję wszystkim :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rany, nie pisz do mnie per "pani" bo się staro czuję ;)

jeśli Ci będzie cieżko to pisz w każdej chwili, służę pomocą, jeśli będzie lekko a będziesz chciała napisac to też pisz...

trzymaj się, głowa do góry - jest taka fajna piosenka Janusza Staszewskiego "Głowa do góry" - polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kina, proszę, nie załamuj załamanej :) Zrobiłaś to, co robi każdy psycholog (jesteś psychologiem?) - powiedziałaś dziewczynie to co chciała usłyszeć i zaproponowałaś rozgrzebanie przeszłości. Z całym szacunkiem, moim zdaniem nie tędy droga. Przeszłość nie istnieje. "Przeszłość" tkwi wyłącznie w naszej pamięci, wobec czego można ją dowolnie zmieniać, modyfikując informacje zapisane w pamięci. Oczywiście nie zmieni się w ten sposób wydarzeń, ale zmienić można nasz stosunek do nich, naszą ocenę strat i korzyści oraz wpływ na teraźniejszość. Bez rozgrzebywania szczegółów.

 

Ciezko jest jednak wybaczyc sobie majac swiadomosc tego ze wiekszosc moich niepowodzen wynika ze zle podjetej decyzji sprzed lat.

 

Załamana kochana :) Co Ty bredzisz? :) Usiądź i się zastanów rzetelnie. Jedna decyzja sprzed lat jest powodem większości Twoich niepowodzeń? Powodem wszystkich Twoich niepowodzeń jest Twoje negatywne nastawienie, Twoje błędne decyzje tu i teraz oraz Twoja niezachwiana wiara, że ta jedna decyzja skazała Cię na niepowodzenia. Poważnie Cię proszę, nie obraź się tylko przeczytaj to co napisałaś i moją odpowiedź. Szukaj sensu. Tylko tak się możesz uwolnić od tego chwasta, którego sama sobie zasiałaś. To nie Twoja wina - po prostu zwalanie winy na okoliczności (choćby zaszły lata temu i nie miały żadnego związku z konkretnym niepowodzeniem) jest wygodne. ALE odsuwając od siebie odpowiedzialność za swoje życie tracisz cały jego urok i wszystko, co możesz z nim zrobić :) Bądź ze sobą szczera (ze mną nie musisz, ze sobą tak) - czy nieudany związek (albo zły wybór studiów, albo źle wydane pieniądze, albo popełnione przestępstwo, albo cokolwiek) może być powodem wszystkich niepowodzeń? Tylko jeśli Ty tak uważasz. Przestań dostrzegać związek przyczynowo-skutkowy między tymi zdarzeniami, a ozdrowiejesz. Nie musisz nic rozgrzebywać - wystarczy powiedzieć sobie "Kurde, co ma piernik do wiatraka?". Nie trzeba wiedzieć, jak wyglądało nasionko i dlaczego wysiałaś je akurat w tym miejscu - żeby chwycić chwasta w garść i go wyrwać.

 

pozdrawiam

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszłość może nie istnieć, ale dla umysłu istnieje. Dlatego są takie rzeczy jak traumy, mechanizmy automatycznego (niezależnego od woli) reagowania, np. stresem, smutkiem itd.

 

Problem nie musi istnieć z powodu świadomej wiary w niepowodzenie. Jeśli wyglądało by to tak prosto, to wystarczyło by sobie pomyśleć że dane zdarzenie nie było niepowodzeniem i problem by się rozwiązał. No ale - są traumy, jest stres itd. rzeczy które automatycznie wbijają w jakiś samopoczucie i których eliminowanie poprzez samą nagłą zmianę myślenia niespecjalnie wychodzi.

Myślę że gdybyś się spotkała na żywo z większą ilością cięższych przypadków (a to raczej osoby z takimi problemami proszą o pomoc) to zmieniłabyś zdanie. Można powiedzieć teoria sobie, a praktyka sobie. No i właśnie w praktyce to dowolne modyfikowanie pamięci itd. nie jest takie proste (pomijam też to, że celem skutecznej terapii jest nie tyle zmodyfikowanie pamięci, co uzdrowienie swojego stosunku do poszczególnych zdarzeń i emocji które się wtedy pojawiały) i potrzeba czegoś więcej niż tylko pomyśleć. Mówię to z doświadczenia w pracy nad sobą i doświadczenia jako terapeuty - pracującego szczególnie w kwestii uzdrawiania stosunku do przeszłości. Możesz sobie pochodzić na spotkania np. osób z nerwicą, czy DDA no i popatrzeć, jak to wygląda w praktyce. U takich osób możliwość zmiany z poziomu myślenia jest po prostu zablokowana i potrzebują innych metod, które dotykają warstwy podświadomej (w tym automatycznych reakcji).

 

 

Poznanie przyczyny jest nie tylko po to żeby pomóc zlikwidować dany problem, ale też żeby wyeliminować mechanizmy ponownego tworzenia tego problemu. Co z tego że ktoś wyjdzie z bagna jeśli potem znowu będzie w nie wchodził bez refleksji? Lepiej jak coś zrobić, to tak żeby było trwałe.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się. Przeszłość dla podświadomości wciąż istnieje. Mózg to nie komputer, gdzie jak się coś nie podoba to można to zresetować i po bólu. I przeszłości się nie zmieni, można ją co najwyżej zaakceptować. Jeżeli ktoś miał jakieś traumatyczne doświadczenia w dzieciństwie nie jest w stanie normalnie funkcjonować, ponieważ cały jego życie było wcześniej chaosem a on sam był systematycznie tłumiony przez swoich oprawców. Jego uczucia, emocje. W takich przypadkach wyjście na prostą nie jest takie łatwe i nie wystarczy powiedzieć sobie "przeszłość jest już za mną" , bo ta przeszłość będzie sięgała po taką osobą w każdym aspekcie jego życia. To wymaga głębokiej, ciężkiej pracy nad sobą, powrotu w pewnym sensie do przeszłości, żeby pozbyć się tego całego syfu, mechanizmów które kiedyś ratowały takie dziecko a w życiu dorosłym utrudniają życie. Blokad, które są sporym problemem. I nie zda tutaj egzamin żadne przeprogramowania podświadomości.

Edytowane przez higherlove
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby reset jakiś można, ale żeby oprogramowanie zmienić, to już trochę trzeba zrobić ;)

 

Co do przeprogramowania podświadomości, uważam (po sobie) że jak to się odpowiednio zrobi, to daje to dobry efekt. Tyle że w praktyce to ileś miesięcy/lat systematycznej pracy nad sobą - w tym często konfrontowania się z różnymi emocjami czy wspomnieniami. Ale osobiście myślę że się opłaca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie przeprogramowania podświadomości-właśnie to miałam na myśli, konfrontacja z emocjami i wspomnieniami, które nie należą do najłatwiejszych i wiążą się z bólem psychicznym. Z pewnością są trudne. Opłaca się,ale wymaga to niebywałej odwagi i determinacji.

Witek-pracujesz jako terapeuta?

Edytowane przez higherlove
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Jako domorosły:) terapeuta, ale z doświadczeniem własnym z wychodzenia z różnych problemów, no i z doświadczeniem w pracy z ludźmi w tym zakresie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do Osianna

To nie jest tak że Kinia napisała mi to co chciałam usłyszeć. Wątek zaczęłam miesiąc temu więc co nie co do czasu jej odpowiedzi trochę sobie poukładałam. Skoro umiesz kierować własną przeszłością to gratuluje ja jednak mam słabą psychikę i długo i intensywnie oddziałują na mnie różne zdarzenia. Może masz trochę racji może przesadzam że przez jedną źle podjętą decyzję spada na mnie pasmo niepowodzeń ale wiem jedno gdybym poszła wtedy w innym kierunku nie było mnie tu i teraz. powoli zaczyna się wszystko ładnie układać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do Osianna

To nie jest tak że Kinia napisała mi to co chciałam usłyszeć. Wątek zaczęłam miesiąc temu więc co nie co do czasu jej odpowiedzi trochę sobie poukładałam. Skoro umiesz kierować własną przeszłością to gratuluje ja jednak mam słabą psychikę i długo i intensywnie oddziałują na mnie różne zdarzenia. Może masz trochę racji może przesadzam że przez jedną źle podjętą decyzję spada na mnie pasmo niepowodzeń ale wiem jedno gdybym poszła wtedy w innym kierunku nie było mnie tu i teraz. powoli zaczyna się wszystko ładnie układać.

 

Kochana, super, że Ci się zaczyna układać. Powoli, powili, ale wierzę że skutecznie:) Myślę też, że powinnaś zmienić nick - niech ta "załamka" przestanie się za Tobą ciągnąć:) Uważnie się przyjrzyj słowu ZAŁAMANIE. Jakie masz skojarzenie? Pewnie negatywne. A przecież chcesz eliminować negatywy.

Powodzenia:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie typowe podejście terapeutów. Być może moje poglądy wydają się wam nieco kontrowersyjne, ale proszę nie mówcie, że nie mam pojęcia o praktyce i tylko teoretyzuję. Nie wiem, czy moje dzieciństwo można nazwać traumą, bo nie jestem fachowcem, a nie zamierzam się wyzewnętrzniać niepotrzebnie - dość, że zaowocowało fobią społeczną i to zupełnie poważną. Mam szczęście jak licho, bo żaden terapeuta nie próbował mnie leczyć (chociaż chodziłam pewien czas do psychologa) - znam osobę z taką fobią, którą bodaj od dwóch lat szprycują lekami, posyłają na różne terapie, a teraz siedzi w specjalnym ośrodku. Natomiast ja swoją fobię posłałam precz w ciągu 3 miesięcy. SAMA. Owszem, z pomocą technik programujących podświadomość, ale bez wątpliwej pomocy psychiatrów. I to w okresie początkowego stadium depresji (nawet mi leki przepisali) po tym jak świat mi się zwalił na głowę. Nie jestem wesołą przemądrzalską, wiem ile można zdziałać programując podświadomość, BEZ rozgrzebywania przeszłości i mierzenia się z nią. Sprawdziłam na sobie.

 

A modyfikowanie pamięci nie oznacza wcale prania mózgu :) Z przeszłości ludzie najmniej pamiętają wydarzenia, za to bardzo dobrze pamiętają, jak się czuli w ich wyniku. TO jest fragment do zmodyfikowania - wystarczy nieco zmniejszyć rozmiary zapamiętanych uczuć (wcale nie uczucia) i uwolnić je, jeśli nadal tkwią w człowieku. Przetłumaczyć sobie racjonalnie, że to już zamknięty rozdział i nie ma związku z teraźniejszością (bo nie ma). Stare traumy i stresy mają wpływ na aktualne życie tylko dlatego, że przeciętny człowiek nie umie sobie radzić z emocjami, a kiedy pójdzie do "fachowca", dzieje się najgorsza rzecz z możliwych - psychiatra programuje pacjentowi przekonanie, że ma zniszczone życie, bo przeżył traumę. A robi to prostymi technikami perswazji (wcale nie celowo! zawsze w dobrej wierze, bo tak go nauczono) - najpierw potwierdza rzeczywistość pacjenta, wymieniając mu objawy (a pacjent potwierdza - tak, tak, tak), po czym dodaje własną sugestię "no tak, trauma o której pan mówi, powoduje te paskudne objawy w dzisiejszym życiu. Można to wyleczyć, ale to POTRWA" (a pacjent automatycznie uznaje to za pewnik - poczytajcie o metodach perswazji językowej). Szczyt okrucieństwa...

 

Oczywiście cięższe przypadki wymagają cięższej pracy i zaangażowania, ale metoda jest ta sama. Po pierwsze nie szkodzić. Gdyby każdy psychiatra wmawiał pacjentowi, że jego "choroba" to mały pikuś do wyleczenia raz dwa - równie gorliwie co wmawia mu, że to musi potrwać i będzie bolało - wszelkie terapie trwałyby znacznie krócej. I bolały znacznie mniej.

 

zalamana - piszesz "ja jednak mam słabą psychikę i długo i intensywnie oddziałują na mnie różne zdarzenia. Może masz trochę racji może przesadzam że przez jedną źle podjętą decyzję spada na mnie pasmo niepowodzeń ale wiem jedno gdybym poszła wtedy w innym kierunku nie było mnie tu i teraz." TAKIMI słowami programujesz sobie tę sytuację, która Ci nie odpowiada. Jak często mówisz z przekonaniem "ja mam słabą psychikę"? Owszem, życie może Ci się samo poukładać, ale zawsze kiedy przyjdzie jakiś problem, uruchomisz program "ja mam słabą psychikę" i znowu zareagujesz bardzo mocno. Szkoda zdrowia na takie jazdy. A można to przezwyciężyć, przy odrobinie wysiłku.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak radzę (zwłaszcza gdy podważa się cudze kompetencje) - zweryfikować swoje poglądy na większej ilości osób. No i proszę mnie nie porównywać do osób zalecających szprycowanie lekami czy wmawiają zniszczone życie:) Podstawą terapii którą proponuje, jest zaakceptowanie siebie z danymi problemami, lękami itp.

 

 

Z tego co piszesz to mi się wydaje że czytasz to co ja, czy inne wypowiadające się osoby tu piszą, a myślisz o osobach-terapeutach z którymi masz złe doświadczenia. Dlatego myślę że nie warto uogólniać i przypisywać dyskutantom poglądów których pewnie nie mają. Bo z tego co opisałaś w ostatnim poście to nie stosuję nic.

 

 

No ale też powtórzę - kwestie automatycznych reakcji emocjonalnych, niezależnych od świadomej woli, rzadko kiedy się rozwiązują w opisany sposób. Jako że sprawdziłem to na sobie, moi klienci doświadczyli tego u siebie, istnieje w życiu wielu osób coś takie jak stres:) to mogę tylko powiedzieć że warto się zapoznać z większą ilością przypadków przed wydawaniem opinii na temat porad innych. Możesz zrobić sobie też taki test - popracuj z jakąś osobą która ma takie problemy, pomagając jej z tego wyjść. Zobaczysz sobie na ile realnie to co mówisz, jest w stanie się przebić do osoby pod wpływem jakichś problemów. W okresie długoterminowym.

Mówię to bez złośliwości a po prostu zachęcam do zweryfikowania tego co się mówi, tym bardziej w sytuacji podważania porad/wypowiedzi innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja bym chciala powrocic do blednych decyzji i calej przeszlosci i przyszlosci z niej zwiazana .

 

wybaczenie sobie i zrozumienie siebie dlaczego podjelo sie taka decyzje jest bardzo dobre i pomaga uporac sie z wieloma przykrymi uczuciami ,to jest troche taki wstep do tego by pozwolic sobie na pomylki . z wlasnego doswiadczenia wiem ze jest to bardzo pomocne jesli chodzi o mniej bolesne sprawy .

 

natomiast odnoszac sie do traum ,ciezkich przezyc warto zaglebic sie w podswiadomosc i oszczedzic sobie kilku miesiecy lub lat .

 

jadac do hipnoterapeuty myslalam ze problem traumatyczny mam juz przepracowany bo od okolo roku pracowalam nad nim, zrozumialam -wybaczylam sobie i sprawcom . jednym slowem bajka ktora znikla jak banka mydlana podczas sesji autohipnozy w ktorej to uczylam sie pracowac z podswiadomoscia i wybralam blachostke swoja wage i zwariowalam bo pokazywaly mi sceny kojarzace z moja trauma ,nie wiedzialam co o tym myslec i w przerwie spytalam czy to moze miec zwiazek ???? odpowiedz byla twierdzaca i wskazowka obserwuj siebie . Droga powrotna byla dla mnie masakra bo zobaczylam cos co bylo dla mnie norma ale dla innych nienormalnym zachowaniem .Bylam nastawiona na zagrozenie w kazdej minucie swoje zycia sie to odbijalo . Nasze cialo migdalowate znajdujace sie pod platem czolowym koduje wlasnie takie nieswiadome reakcje -symptomy aby je zmienic to konieczne jest pracowanie z podswiadomoscia . mnie wystarczyla sesja hipnotyczna tylko jedna i kilka moich zachowan zmienilo sie w ciagu jednego dnia ,reszte zmian widze dopiero teraz po 7 miesiacach od tej sesji :-) wiem ze w podswiadomosc przeprogramowalam bo przenosi sie to na moja rzeczywistosc / spotkanych ludzi

 

zachecam do terapii bo wiekszosc przyniesie dobre skutki pracy nad soba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

błahostkami się nie przejmuję ale uwierz mi nie miałam lekkiego życia, wcześnie straciłam ojca, rodzeństwo sie porozjeżdżało po świecie i zostałam praktycznie sama, nie mam oparcia nawet w znajomych, którym łatwiej jest mnie oceniać niż pomóc więc muszę sobie ze wszystkim radzić sama. Są sytuacje w których nie można powiedzieć sobie że szkoda zdrowia na takie jazdy.

Mam bardzo niską samoocenę i brak mi pewności siebie co strasznie utrudnia mi życie.

Nie mówię sobie że mam słabą psychikę po prostu jestem za miękka. Mówi się że jeśli ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą d... (tak mi zawsze mówiła moja była szefowa) częściej sobie to powtarzam niż to że mam słabą psychikę i co? nie pomaga.

Wiem że nie cofnę przeszlości i tej decyzji ale uczę się żyć z tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Załamana, dzielna, poszukująca kobietka z Ciebie. Najważniejsze, że chcesz się rozwijać, rozumieć i działasz. Prawda, powtórki z przeszłości wkurzają i dają wrażenie, że wszystko bierze w łeb, a cały dotychczasowy wysiłek w pracy nad sobą jest o dupę rozbić. Piszesz , że po miesiącu wiele sobie ulożyłaś w glowie. Przetrawiłaś jedną, wchłonełaś, zastostosowałaś u siebie ale jednak okazuje się, że coś jeszcze uwiera więc szukasz następnych rozwiązań swojego problemu i znów trawisz, wchłaniasz itd itd i tak w kółko. Wkurzające to, bo niesie za sobą pewien kryzys zaufania do "mądrości" i tu to nawet psychologia wysiada. Ale warto poszukiwać, nawet w dziwnych rozwiązaniach, nawet nienaukowych. To zdecydowanie poszerza horyzonty i daje na jakiś czas ukojenie, któraś teoria w jakiś aspekt życia dobrze się wpisze, ukoi. Szukaj, fajnie, że tu piszesz, to też jakaś droga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja teraz dorzucę swoje 3 grosze, bo to moja wypowiedź jakoś tak na Was podziałała. Ja uważam, że jednak warto rozgrzebać przeszłość i wyciągnąć z tego jakieś wnioski ale, żeby się uwolnić od blokad należy to zrobić wraz z fachowcem. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie błahostki mogą wytworzyć w nas blokadę. Blokada powstaje z poczucia winy, ze skrzywdzenia siebie w jakimś momencie życia, a takie wyrzuty może wywołać naprawdę pierdoła.

 

Ja ze swojego doświadczenia wiem, że należy przerobić przeszłość, podejśc do tego z pozimu miłości, wybaczyć i zaakceptować. Wtedy nie trzeba już nawet programować psychiki, bo zmienia się sam nasz punkt widzenia. Ja to przerobiłam, zmieniło się całe moje życie, moje podejście do życia. Robiłam to ze specjalistą.

 

Teraz mam II stopień Reiki i wiem, że bez przerobienia pewnych rzeczy nic się nie zmieni. To tak jakby chcieć leczyć objawy choroby a nie jej podłoże, można zaleczyć ale to kiedyś wróci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blokada powstaje z poczucia winy, ze skrzywdzenia siebie w jakimś momencie życia, a takie wyrzuty może wywołać naprawdę pierdoła.

 

tylko ze ktos jesli cierpi z tego powodu to nie widzi tego jako ******** a bardzo powazny problem . prosty przyklad kiedys mialam ogromne poczucie winy wobec tego ze nie wiedzialam ze moje dziecko jest "inne" i poszlam go diagnozowac bardzo pozno . ogromne poczucie winy mialam ze jestem zla matka ,potrafilam plakac godzinami z tego powodu i wtedy za chiny ludowe bym tego tak nie nazwala ,dopiero jak sobie uswiadomilam ze robilam dla niego to co na tamten czas potrafilam ,na swoja wiedze i milosc do niego to byly najlepsze moje decyzje bo nie wiedzialam o innych mozliwosciach a stereotyp idealnej matki przyslanial mi to . wyzbylam sie tego i teraz sie sama z siebie smieje na cholere bylo mi to potrzebne ?? widocznie bylo zebym mogla cos zrozumiec . jestem mama taka jaka umiem a nie taka jaka kreuja media . i wiem ze dziecko moje jest szczesliwe bo ma szczesliwa mame .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

befadka-widocznie to wydarzenie było Tobie potrzebne, żebyś dostrzegła to co jest dla Ciebie naprawdę ważne. Ja też czasem wywoływałam na sobie presję i idealizowałam, ale była tego przyczyna do której doszłam. Ciesze się befadko, że dziś jesteś świadomą i szczęśliwą mamą. Z Twoich postów uderza pozytywna energia :zeby_na:

 

A co do przepracowania pewnych problemów z przeszłości zdania nie zmienię. Nie chodzi o to, żeby ciągle babrać się w tym i upajać, ale "rozprawić" się z tym co przeszkadza i blokuje. Chodzi o te słumione, niewypowiedziane emocje i mechanizmy. Ważne też, żeby na bieżąco załatwiać sprawy, które nie dają nam spokoju albo w czymś przeszkadzają, wzbudzają emocje, żeby wypowiadać je na głos, nazywać, określać i czuć. I nie tłumić, bo wtedy się tego nagromadzi nadmiar, a taki ładunek negatywnych emocji można skierować niepotrzebnie do siebie. Tak mi się przynajmniej wydaje :_kwadr:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czasem niestety się samemu nie da rady, nie da się rady zmienić swojego nastawienia bo ta blokada siedzi głęboko w człowieku i się ukorzenia.

Pisząc "pierdoła" miałam na myśli naprawdę prozaiczne rzeczy, taki przykład - dwójka nasto,letnich dziewczynek, jedna ma fajny długospis, druga nie ma i zazdrości, podwędza ten długopis tej pierwszej. Generalnie nic się nie dzieje, nie ma sprawy, ta pierwsza nawet nie zauważa straty. Mijają lata a życie tej drugiej toczy się powoli, bez większych rewelacji ale z tendencją spotkową, ma problemy w pracy, nie może pracy utrzymać, ma problemy domowe, potem dochodzą problemy ze zdrowiem i generalnie wszystko zaczyna się walić, kobieta pogrąża się w depresji bo żyje w ciągłym długotrwałym stresie. Ostatnimi siłami trafia do bioterapeuty, specjalisty od usuwania blokad i okazuje się, że podświadomie dziewczyna zbudowała sobie taką blokadę opartą właśnie na sytuacji sprzed laty, jak to podkradła koleżance niby nic nie znaczący długopis. Blokada jest usuwana i jej życie diametralnie się zmienia. Banalna rzecz a wywaołała takie skutki. To naprawdę jest możliwe.

 

Czasem sytuacje naprawdę poważne takie jak opisane powyżej, starania matki wobec dziecka mimo, że nie przynoszą rezultatów i potem dręczące nas wyrzuty sumienia nie spowodują takich blokad jak taka sytuacja z długopisem.

 

befadko - na tamtą chwilę zrobiłaś wszystko co się dało, nie powinnaś mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, to sytuacje niezależne od nas, więc nie wpływają tak na naszą podświadomość. Twoją intencją było zrobić dobrze, dać z siebie wszystko a nie skrzywdzić dziecko i Twoja podświadomośc to wiedziała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

befadka Z Twoich postów uderza pozytywna energia :zeby_na:

 

milo mi bylo to przeczytac :-) dziekuje :-)

 

A co do przepracowania pewnych problemów z przeszłości zdania nie zmienię. Nie chodzi o to, żeby ciągle babrać się w tym i upajać, ale "rozprawić" się z tym co przeszkadza i blokuje. Chodzi o te słumione, niewypowiedziane emocje i mechanizmy. Ważne też, żeby na bieżąco załatwiać sprawy, które nie dają nam spokoju albo w czymś przeszkadzają, wzbudzają emocje, żeby wypowiadać je na głos, nazywać, określać i czuć. I nie tłumić, bo wtedy się tego nagromadzi nadmiar, a taki ładunek negatywnych emocji można skierować niepotrzebnie do siebie. Tak mi się przynajmniej wydaje :_kwadr:

 

wymieniamy poglady a to nie to samo co przekonanie kogos by je zmienil :-)

 

ja mysle bardzo podobnie jak ty . Emocje maja przejsc bo one sa i beda ale utozsamiac sie z nimi nie ma sensu bo tylko niszczymy sobie dobry humor :-) a podejscie z miloscia jak najbardziej za duze ZA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

befadko - na tamtą chwilę zrobiłaś wszystko co się dało, nie powinnaś mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, to sytuacje niezależne od nas, więc nie wpływają tak na naszą podświadomość. Twoją intencją było zrobić dobrze, dać z siebie wszystko a nie skrzywdzić dziecko i Twoja podświadomośc to wiedziała.

 

Ja to juz wiem :-) ten przyklad napisalam aby mozna bylo latwiej zinterpretowac mysl

tutaj troszke sie rozmywamy bo wszystko ma wplyw na nasza podswiadomosc :-)

 

no widzisz kochana a tak sie stalo ze cierpial rownie mocno jak ja wtedy :-( uf ciesze sie ze teraz jest inaczej ale wracajac do tematu to poczucie winy siedzace w czlowieku zawsze niesie spustoszenie i zalozmy ze jest filt pomiedzy swiadomoscia a podswiadomoscia ktory blokuje i przepuszcza informacje i tak jezeli wtedy mowilabym do siebie jestes dobra matka to filt w sekundzie odrzucilby ta informacje bo bylaby sprzeczna z tym co jest po drugiej stronie a karanie siebie w momencie niskiej samooceny jest wolny przeplyw bo filt to uznaje za zgodne z naszymi przekonaniami wiec wszystko jest polaczone ze soba i wiara w siebie oraz poczuciu wlasnej wartosci .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"to poczucie winy siedzace w czlowieku zawsze niesie spustoszenie i zalozmy ze jest filt pomiedzy swiadomoscia a podswiadomoscia ktory blokuje i przepuszcza informacje i tak jezeli wtedy mowilabym do siebie jestes dobra matka to filt w sekundzie odrzucilby ta informacje bo bylaby sprzeczna z tym co jest po drugiej stronie a karanie siebie w momencie niskiej samooceny jest wolny przeplyw bo filt to uznaje za zgodne z naszymi przekonaniami wiec wszystko jest polaczone ze soba i wiara w siebie oraz poczuciu wlasnej wartosci"

Czy w takim przypadku można na nowo zbudować "prawidłowe" poczucie własnej wartości na przykład za pomocą afirmacji?

Wystarczy, że ktoś kiedyś wkręci dziecku że jest do niczego, powtarza to jak mantrę a dziecko to łyka i w to wierzy...Nasza podświadomość jest przyzwyczajona do takiego wzorca myślenia i nie jest łatwo zmienić myślenie o sobie choć jest to możliwe :) Konsekwencje zachowań rodziców ponosi potem dorosły. Tak samo jest z poczuciem winy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego właśnie afirmacje robi się prawidłowo w 3-ch osobach "ja Basia jestem super, ty Basiu jesteś super, ona Basia jest super" ;). Robi się tak po to, żeby przełamać kody zbudowane na opiniach innych lub zasłyszanych sytuacjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

afirmacje czasem nam sie wydaja bardzo pomocne lecz niesamowicie wazne jest dobieranie slow bo oszukac sie nie da podswiadomosci . Bsia ktora czuje sie zle i mysli o sobie zle mowiac do siebie Basia jest super nic nie wnosi a jedynie oszukuje siebie poprzez wmawianie sobie ze jest super , co to za slowo super ?? co oznacza ?? bardzo wazne jest ja kich slow dobieramy do afirmacji . krotko zwiezle i na temat. im mniej slow tym lepiej.natomiast gdyby ta Basia zaczela zauwazac sama co robi dobrego i na tym skupiala swoja afirmacje bylalby ona podparta dowodem i bardziej przekonujaca podswiadomosc .

 

przyklad basia mysli ze jest brzydka to ow kobieta stosujac afirmacje typu basia jest ladna w zyciu w to nie uwierzy bo Basia musi krok po kroczku je ukladac . np podobaja jej sie jej dlugie i zadbane wlosy to afirmacja powinna brzmiec tak jak piszesz moze byc w trzech osobach moje dlugie zadbane wlosy dodaja mi uroku . powtarzajac taka afirmacje jest szczera sama ze soba a tylko o to chodzi bo inaczej nic to nie da . beda tylko puste slowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w takim przypadku można na nowo zbudować "prawidłowe" poczucie własnej wartości na przykład za pomocą afirmacji?

Wystarczy, że ktoś kiedyś wkręci dziecku że jest do niczego, powtarza to jak mantrę a dziecko to łyka i w to wierzy...Nasza podświadomość jest przyzwyczajona do takiego wzorca myślenia i nie jest łatwo zmienić myślenie o sobie choć jest to możliwe :) Konsekwencje zachowań rodziców ponosi potem dorosły. Tak samo jest z poczuciem winy.

 

zanim przeczytalam ta wiadomosc odpisalam wczesniej akurat na przykladzie jesli chodzi o poczucie wlasnej wartosci .

 

powiem Ci ze kilka lat temu nienawidzilam siebie tak bardzo ze stanie przed lustrem bylo dla mnie meczarnia a o popatrzeniu na siebie nago nie bylo mowy haha w glowie mialam slowa ojca ty maly potworze i tak o sobie myslalam hahaha pracowalam nad soba ciezko i wspomagalam sie takimi wlasnie dowodami ktore sama w sobie zauwazylam i skupialam sie na pozytywach ktore w sobie zobaczylam poczatkowo byly to tak drobne szczegoly ze teraz az sie nie moge powstrzymac od smiechu na to wspomnienie ale najwazniejsze by je zobaczyc i tak kok po kroczku , bez pospiechu zadnego bo niby gdzie?? jak tyle lat sie mialo w glowie jedno to trzeba te zmiany umacniac a pospiech jest zlym doradca .

 

poranny widok samej siebie w lustrze ze szczerym usmiechem do siebie mowiacym : dzien dobry jedyna na swiecie i w swoim rodzaju Beatko = bezcenne

 

czyniac zmiany wewnatrz sa one zauwazalne na zewnatrz , kazdy kto mnie dlugo nie widzial pyta co ty ze soba zrobilas ze tak dobrze wygladasz ?? wystarczylo pokochac siebie takim jakim sie jest :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się zgadza, czyniąc zmiany wewnątrz widoczne są zmiany na zewnątrz. W pewnym sensie nowa i pozytywna energia i pozytywne myślenie o sobie jest kluczem do sukcesu. Uwierzyć w siebie i we własne możliwości, a świat staje otworem. Wystarczy zaopiekować się sobą, pokochać siebie.

"Jeżeli chcesz zmienić świat, zacznij od siebie" :_kwadr:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę was bardzo, nie róbcie ze mnie idiotki. Mam wrażenie, że nie czytacie tego, co piszę. Napisałam, że przez większość życia miałam fobię społeczną. Prostymi żołnierskimi słowami oznacza to, że panicznie bałam się ludzi, a załatwienie prostej sprawy w urzędzie czy banku sprawiało mi gigantyczny problem (do tego stopnia, że z nerwów nie potrafiłam wypełnić prostego formularza). Bałam się odbierać telefon od obcych numerów. Na dźwięk dzwonka do drzwi dostawałam ataku paniki (tętno 200, ciśnienie dzwoniło mi w uszach, robiło mi się słabo) i udawałam, że mnie nie ma. To JEST poważny problem psychiatryczny.

 

Witku D. wyjaśnij mi proszę, dlaczego terapeuci-profesjonaliści przez dwa lata nie są w stanie pomóc wspomnianej przeze mnie osobie z fobią? Skoro terapia jest takim świetnym rozwiązaniem? Dziewczyna wygląda jak śmierć na kiju, a prochy ją wykańczają. Nie myśl, że nie rozważałam jak jej pomóc. Ale póki trzymają ją w ośrodku, i tak nie mam nic do powiedzenia.

 

wybaczenie sobie i zrozumienie siebie dlaczego podjelo sie taka decyzje jest bardzo dobre i pomaga

 

To oczywiste. Ale rozgrzebywanie bynajmniej nie jest niezbędne. Ja do dzisiaj właściwie nie wiem, co spowodowało moją fobię. Czy przyłożyli się do tego moi rodzice (którzy zrobili mi krzywdę, każde na swój sposóB) czy jakieś wydarzenie, którego wagi nie doceniam - nie wiem. Nie interesuje mnie to. Interesowało mnie to bardzo, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że to bez znaczenia. Wtedy wzięłam się za naprawianie szkody, zamiast szukania przyczyny. Szkoda jest szkodą, nieistotne kto/co ją uczyniło, istotne jest jej naprawienie. Trzeba powiedzieć sobie "ok, stało się, wybaczam sobie i innym, a teraz pora się rozstać z problemem" - to tak w skrócie, bo oczywiście może być potrzebne solidne programowanie podświadomości (hipnoza, autosugestie przy obniżonych częstotliwościach fal mózgowych, wizualizacje). Nie jest ważne, co się stało, kto podjął złą decyzję i dlaczego - tylko co z tym fantem TERAZ zrobić.

 

Są sytuacje w których nie można powiedzieć sobie że szkoda zdrowia na takie jazdy.

 

Nikt mi nie chce wierzyć, bo wygłaszam jakieś niepopularne poglądy. Mimo to zapewniam Cię, że wiem dokładnie o czym mówisz. Ja też jestem sama. W ciągu ostatnich 16 miesięcy straciłam męża (wypadek samochodowy; przeżył, ale nie jest już sobą, zachowuje się jak dziecko), tatę (zmarł), matkę (po śmierci ojca okazało się, że ważniejsze dla niej są pieniądze niż córka) oraz jedynego mężczyznę, którego kochałam (z przyczyn nazwijmy to obiektywnych). Siostrę mam jedną, mieszka w Stanach. Ja mieszkam w miejscowości, w której nikogo nie znam, bo mieszkam krótko, wszystkich znajomych i dalszą rodzinę mam daleko. Do tego mam 4-letnie dziecko. Dogłębnie wiem, co znaczy być samemu i mieć "przechlapane". I nadal twierdzę, że jest to sytuacja, którą można opanować i cieszyć się życiem - chociaż rok temu byłam zdecydowanie innego zdania! Odbierasz moje wypowiedzi jako atak na siebie. A ja chcę Ci tylko pokazać, że ze wszystkiego można wyjść, nad wszystkim zapanować, i jest to o niebo prostsze i mniej bolesne niż rozgrzebywanie przeszłości. Jestem na to przykładem można powiedzieć jaskrawym. Pewnie nawet mogłabym Ci pomóc, ale po tej fali krytyki na temat moich poglądów wątpię, żebyś chciała :)

 

To tak jakby chcieć leczyć objawy choroby a nie jej podłoże, można zaleczyć ale to kiedyś wróci.

 

A co powiesz, na zatrzymanie MECHANIZMU choroby a nie leczenie jej przyczyny? Wyleczysz jedną przyczynę, a jak pojawi się druga? A potem trzecia? Rewelacja, zajęcie na całe życie :) Można tłuc wszystkie zarazki fruwające w powietrzu (w końcu przyczyny choróB), ale chyba lepiej korzystać z układu odpornościowego? Odporność na stres można sobie zaprogramować, odporność na emocjonalne ataki innych ludzi także, odporność na "pecha" również.

 

czasem niestety się samemu nie da rady, nie da się rady zmienić swojego nastawienia bo ta blokada siedzi głęboko w człowieku i się ukorzenia.

 

To prawda. Dlatego przydaje się ktoś kto palcem pokaże co można zmienić i jak. A co do kwestii "jak" - tu się różnimy. Ja uważam, że rozwiązanie każdy ma w sobie, a tylko potrzebuje wskazówek, jak je znaleźć. A nie leków i terapii trwających miesiącami bądź latami ze skutkiem dobrym, dostatecznym bądź miernym. Mnie psychiatra powiedziała (w LUTYM), że proszę bardzo, na fobię społeczną proponuje mi terapię grupową, która trwa rok, a zaczyna się we wrześniu. Ja zrobiłam to inaczej - już w czerwcu 90% fobii miałam z głowy. Teraz dobiłam do 99%. Czy postąpiłam niewłaściwie?

 

jak to podkradła koleżance niby nic nie znaczący długopis. Blokada jest usuwana i jej życie diametralnie się zmienia. Banalna rzecz a wywaołała takie skutki.

 

OK, można pogadać z terapeutą na temat ukradzionego długopisu. Pytanie, czy pacjent ma ochotę pogadać np o tym że jako nastolatek uderzył kogoś w krtań, wskutek czego ofiara zginęła na miejscu. Oczywiście można go do tego zmusić bądź zachęcić, JEŚLI przyjdzie do terapeuty. A jeśli nie przyjdzie - męczy się całe życie. Ale to nie znaczy, że nie można mu pomóc. Wiem, że można, podjęłam taką próbę. Niewielkie miałam możliwości korzystania z narzędzi, które mnie pomogły, ale w końcu zaczęły się pojawiać pewne malutkie symptomy że coś się zmienia. Nie mogę się pochwalić mega sukcesem, bo życie za wcześnie nas rozdzieliło, ale wierzę, że dałoby się to zrobić (może jeszcze będzie okazja).

 

Czy w takim przypadku można na nowo zbudować "prawidłowe" poczucie własnej wartości na przykład za pomocą afirmacji?

 

Tak, jeśli stosuje się je w prawidłowy sposób. Czyli po pierwsze, muszą być dla umysłu wiarygodne. Tak jak je opisała befadka, nie będę powtarzać bez potrzeby. Małymi kroczkami, w które umysł jest skłonny uwierzyć. Ja w ten sposób zaprogramowałam sobie fajną rzecz - że mężczyźni się za mną na ulicy oglądają :) Zaczynałam od malutkich sukcesów - dostrzegania, że ktoś zatrzymał na mnie wzrok 2 sekundy zamiast przesunąć po mnie niewidzącym spojrzeniem. Rzecz jasna, po drodze zmienił się także mój wygląd i sposób poruszania, jako efekt zmiany nastawienia - wszystko zaczyna się w głowie. Stosuję afirmacje regularnie, w różnych celach, od dłuższego czasu. Skutek jest jak najbardziej pozytywny, chociaż nigdy nie robiłam tego w trzech osobach. Zapewne można, ale nie jest to konieczne. Niektórym osobom może się to wydawać sztuczne i wtedy nie będzie działało, bo podświadomość będzie to odrzucać jako niedorzeczne. Ale jeśli u kogoś innego działa, to czemu nie. Ja wolę tradycyjne, pierwszoosobowe :) Chociaż zdarza mi się czasem siebie samą ochrzanić bądź pochwalić (cały czas w ramach afirmacji) w drugiej osobie.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta osoba nie przyszła do mnie a ja nie odpowiadam za kompetencje innych terapeutów. O to trzeba ich pytać.

Jeśli masz lepsze rozwiązania od różnego rodzaju terapii, to je proponuj, pracuj z osobami mającymi problemy. Możesz spokojnie zacząć jako "coach" i przedstawiać swoje przepisy na rozwiązanie danych problemów. Jeśli jednak - nie masz lepszych, skuteczniejszych sposobów, albo nie masz odwagi by podjąć się takiej pracy - a tylko podważać słuszność, wartość metod czy porad innych, to myślę że lepiej się zastanowić, czy masz podstawy ku temu podważaniu, czy krytyce. Ja odnośnie takich sytuacji uważam - jeśli uważasz że potrafisz coś zrobić lepiej, to to zrób to po prostu miast zajmować się mówieniem że da się to zrobić lepiej. Sam się do tego stosuję.

 

Fakt że udało Cię rozwiązać jakiś własny problem, nie czyni Cię osobą znającą/potrafiącą rozwiązać podłoże problemów innych osób. Nawet jeśli są to problemy podobne. To może zweryfikować wyłącznie praktyka. Na większej ilości osób. A z innej beczki - fakt że rozwiązałaś swój problem nie gwarantuje zyskania posłuchu:)

 

Nikt ci nie musi wierzyć jeśli to co przedstawiasz innym jest rzeczywiście skuteczne. Wierzenie czy niewierzenie nie ma znaczenia jeśli metoda jest rzeczywiście skuteczna. Jest wiele osób poza tą dziewczyną, współpracując z którymi, możesz zweryfikować skuteczność proponowanych przez siebie metod. Myślę że zanim zacznie się wypowiadać o metodach innych i ich skuteczności, warto to zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osianna, pierwszą i podstawową sprawą w jakiejkolwiek terapii jest to, że trzeba chcieć. Chcieć być zdrowym i chcieć pracować. Jak sama napisałaś wychodzenie z fobii, to była cięzka praca, a nie każdego na nią stać. Bardzo często ludzie lubią być chorzy. Cierpią ? Tak, bardzo. Ale albo nie chcą wyzdrowieć (bo ze swojej choroby mają dodatkowe korzyść ), albo nie chce im się pracować.

Bez względu na drogę jaką wybierze człowiek, który ma problemy, czy będzie to tradycyjna terapia "z rozgrzebywaniem przeszłości" , czy przeprogramowanie podświadomości , wiąże się to z:

a) pracą,

B) pracą,

c) pracą,

i nic nie dzieje się w ciągu 24 godzin.

Natomiast jeśli chodzi o twoją znajomą, czy ona chce? Tradycyjna psychoterapia zakłada, że to pacjent ma wyrażać wolę współpracy, niczego nie robi się na siłę, a jeżeli pacjent siedzi i czeka na cud, to może się nie doczekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osianna- Nie musisz wierzyć w skuteczność terapii. Ważne, że sobie sama poradziłaś i znalazłaś na to rozwiązanie. Tak jak ktoś wspomniał wyżej, trzeba chcieć pracować, bo każda grupowa wiąże się z ciężką pracą nad sobą. Dużo osób rezygnuje, ucieka, bo boi się prawdy. I bólu, cierpienia. Nie wiem na jaką Ty trafiłaś, podejrzewam że na NFZ skoro zaznaczyli że trwa rok. Odpłatnie Ty sama decydujesz ile potrwa, bo tego się nie wie wcześniej. Takich rzeczy nie idzie z góry ustalić, bo to nie maraton. Nie wiem jaką Ty znalazłaś metodę na swoją fobię, ale jeśli rzeczywiście udało Ci się przepracować ten problem prawie w 100% to gratuluje. Ja nie znam innych skuteczniejszych metod co nie znaczy, że podważam Twoją metodę. Uważam że są jednak problemy, które wymagają przepracowania przy pomocy terapeuty i terapii. Myślę tu o osobach z ciężkimi traumami, które nie potrafią normalnie funkcjonować niż w taki sposób, który jest odbiegający od normy-nieadekwatnie spostrzeganie życia i samego siebie. Wtedy tych przyczyn jest całe mnóstwo, ale trzeba się do nich dokopać żeby sobie je uświadomić i unaocznić. I uświadomić sobie kto za tym stoi, żeby nie dowalać sobie. Pewnych spraw nie idzie tak po prostu zepchnąć na boczny tor, unieważnić je, nawet gdyby się chciało, bo podświadomość i ciało wciąż pamięta.

Jestem pod wrażeniem, że sama sobie wypracowałaś sposób na szczęśliwe życie mimo przeciwności losu. Jesteś silną osobą.

A co do afirmacji, czy stosujesz też wizualizację? Czy zapisujesz również afirmacje? Czy można w takim razie afirmować jeśli podświadomość się "buntuje" bo ma pewne wkodowane już wzorce? Czy można wtedy przekonać swoją podświadomość, że może być jednak inaczej?

 

pozdrawiam wszystkich :_kwadr:

Edytowane przez higherlove
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Afirmować warto zawsze, nawet jak się buntuje podświadomość. Oczywiście jak napisano już wyżej, nie można oszukiwać podświadomości bo afirmacja nie dotrze. U mnie bunt podświadomości wyglądał tak:

 

- ja zapisywałam afirmacje, miałam zeszyt i pisałam w trzech osobach, potem w kolumnie skojarzeń pisałam co mi do głowy przychodzi po każdym zapisie afirmacji

- na początku jak zaczynałam pisać to a to nagle mi się nie chciało, a to mi się przypomniało, że mam coś do zrobienia, a to nagle zaczęła mnie boleć głowa/noga/ręka itp.

 

to był właśnie bunt podświadomości, bunt przed zmianą zakodowanych wzorców, coś jak lęk przed nieznanym, jednak jeśli będziemy afirmować konsekwentnie i stanowczo, to napewno się uda, po pewnym czasie nasze myśli będą czyste, a afirmacja będzie docierać, należy jednak pamiętać aby nie pracować z dużą ilością afirmacji, ja zaczynałam od trzech jednocześnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt ci nie musi wierzyć jeśli to co przedstawiasz innym jest rzeczywiście skuteczne. Wierzenie czy niewierzenie nie ma znaczenia jeśli metoda jest rzeczywiście skuteczna.

 

I tu jest, Witku, pies pogrzebany. Żadna metoda nie jest skuteczna, jeśli dana osoba w nią nie wierzy. A Ty, nie wiedząc nawet o czym mówię, od razu uznałeś, że ja również nie wiem o czym mówię, i przyszłam tu tylko po to, by wyładować frustracje na tle nieudanych doświadczeń z psychologami :) Podważyłeś moje słowa pisząc, że nie zajmowałam się żadnym poważnym przypadkiem. A jak wykazałam, że owszem, zajmowałam się - zbagatelizowałeś to, bo cóż jest jeden przypadek. Czyli robisz dokładnie to samo, co i ja - krytykujesz, tyle że Ty nawet nie wiesz co, wnioskuję więc że stosujesz wycieczki osobiste. Btw, skoro jesteś psychologiem - powiedz mi (na pewno wiesz), dlaczego wziąłeś osobiście moją pierwszą wypowiedź?

 

Jak sama napisałaś wychodzenie z fobii, to była cięzka praca, a nie każdego na nią stać.

 

Hm, gdzie ja napisałam, że to była ciężka praca? Owszem, sporo wysiłku włożyłam w to, żeby znaleźć sposób, ale to tylko dlatego, że nie miałam kogo spytać o wskazówki. Reszta już była łatwa jak słuchanie muzyki przed snem :) I właśnie to cały czas usiłuję przekazać. Może trochę nieudolnie. A co do korzyści z choroby - to szczera prawda. Większość chorób powstaje z powodu stresu lub korzyści jakie za sobą niosą (a już zwłaszcza przewlekłe - dotyczy to również chorób somatycznych).

 

Nie wiem na jaką Ty trafiłaś, podejrzewam że na NFZ skoro zaznaczyli że trwa rok. Odpłatnie Ty sama decydujesz ile potrwa, bo tego się nie wie wcześniej.

 

Ano nie NFZ, tylko w prywatnym gabinecie. Na państwowych lekarzy od dawna reaguję alergicznie, więc z zasady do nich nie chodzę. A obecnie jestem na etapie przyswajania, że ogólnie profesja lekarza jest mi całkiem zbędna.

 

I uświadomić sobie kto za tym stoi, żeby nie dowalać sobie.

 

No dobra, a jeśli stoi za tym sam pacjent? Znaczy komu wtedy dowalić? A jeśli stoi ktoś inny - to tylko zmienia osobę do obwiniania, a na dłuższą metę tylko zaprzestanie obwiniania kogokolwiek może przynieść rezultaty.

 

Pewnych spraw nie idzie tak po prostu zepchnąć na boczny tor, unieważnić je, nawet gdyby się chciało, bo podświadomość i ciało wciąż pamięta.

 

Przecież cały czas mówię o pracy z podświadomością. Nie o spychaniu do podświadomości problemów.

 

Jestem pod wrażeniem, że sama sobie wypracowałaś sposób na szczęśliwe życie mimo przeciwności losu. Jesteś silną osobą.

 

Teraz to każdy mi tak mówi. Rok temu byłam wrakiem dalekim od widzenia siebie jako osoby silnej. Podczas Wigilii ktoś mi zrobił zdjęcie, na które dzisiaj patrzę ze zdumieniem, wyglądałam jak stara wiedźma. Dopiero parę miesięcy temu zdałam sobie sprawę, ile to wszystko wymagało siły. To jest dobra wiadomość - bo nawet jeśli człowiek nie wierzy w siebie i nie wierzy, że da radę i wytrzyma - może się wygrzebać. I wymaga to znacznie mniej wysiłku niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Najtrudniej jest się przebudzić, ale i bez tego można sobie życie odbudować.

 

A co do afirmacji, czy stosujesz też wizualizację?

 

Tak, zwłaszcza ostatnio - początkowo sporadycznie, bo mi opornie szło. Nie wiem, jak innym, ale mnie do porządnej wizualizacji potrzeba fazy theta - okazało się, że dopiero wtedy mam odpowiednio złożone i wyraźne wizje :)

 

Czy zapisujesz również afirmacje?

 

Tak, ale nie wszystkie. Dopiero jak się wkurzę, że mówione nie przynoszą skutku, a mnie bardzo zależy. Raz w ten sposób opanowałam atak lęku (akurat ten był w dużej części uzasadniony, nie fobiczny), innym razem zaprogramowałam sobie, że nie muszę się nikomu tłumaczyć ze swoich decyzji. Sądzę, że powinnam częściej zapisywać, ale mam lenia :) Oraz wewnętrzne przekonanie (intuicja), że nie wszystkie muszę, bo moja podświadomość przyswaja też te niezapisane, mniejszego kalibru (takie, gdzie jest mniejszy opór podświadomości). Ale najogólniej ujmując - to rzeczywiście pomaga.

 

Czy można w takim razie afirmować jeśli podświadomość się "buntuje" bo ma pewne wkodowane już wzorce? Czy można wtedy przekonać swoją podświadomość, że może być jednak inaczej?

 

O tak, można i trzeba - podświadomość bardzo często się buntuje, właśnie po to są afirmacje, żeby "nadpisać" te nieprawidłowe wzorce. Jeśli się buntuje, to trzeba na nią znaleźć sposób - albo usprawnić afirmację (sprawić, by była bardziej wiarygodna - np zamiast mówić "jestem szczupła", powiedzieć "o, zdaje się, że zaczynam już chudnąć, czuję się troszkę lżejsza" - i wygłaszana z przekonaniem, choćby i udawanym), albo podejść podświadomość fortelem (afirmować pod hipnozą albo na poziomie alfa).

 

na początku jak zaczynałam pisać to a to nagle mi się nie chciało, a to mi się przypomniało, że mam coś do zrobienia, a to nagle zaczęła mnie boleć głowa/noga/ręka itp.

 

Dobry przykład. Podświadomość to sprytna i silna bestia. I uparta. Właśnie dlatego warto ją przekonać do współpracy w osiąganiu celów :) Zwłaszcza, że kiedy już współpracuje - nie pozwoli Ci zrobić nic głupiego, co zepsułoby jej wysiłki w dążeniu do celu. Mnie ostatnio podświadomość usiłowała zniechęcić do pewnej konkretnej wizualizacji, najpierw siejąc wątpliwości czy to ma sens, potem nie pozwalając mi się skupić - a kiedy i to nie pomogło, bo się uparłam, że zrobię po swojemu, w wizji zaczęły mi wyskakiwać jakieś diabelskie rogate twarze - dosłownie wyłaniały się z tła (a rzadko zdarza mi się stracić kontrolę nad wizją). Dopiero po tym dotarło mnie, że lepiej odpuścić. Zwłaszcza, że wiem, że podświadomość pracuje nad tym, co chciałam osiągnąć - najwyraźniej ma na to przewidziany inny termin niż chciałam zwizualizować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Moim zdaniem powinnaś myśleć pozytywnie, każdą złą myśl odpychać i nastawiać się na przyciąganie dobra. Czasami przez złe decyzje z przeszłości, obwiniamy się codziennie i to staje się w końcu naszym złym przyzwyczajeniem. I tak już po przebudzeniu się wszystko się nie układa. Zacznij widzieć i robić dobro wszędzie gdzie tylko będziesz i bądź wdzięczna za każdy nowy dzień,który nadchodzi. Wdzięczność jest podstawą bycia szczęśliwym. Jeżeli nie będziesz wdzięczna za to co masz, życie nie podaruje ci nic wartościowego w przyszłości. Pokochaj siebie i wybacz to co już było, bo to tylko przeszłość nie mająca znaczenia dzisiaj. To ty tworzysz swoją przyszłość więc myśl tylko pozytywnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwo się pisze to wszystko, niestety życie jest brutalne, a pozytywne myslenie nie jest łatwe. Zresztą po co cały czas myśleć pozytywnie? Ja na przykład lubię mieć czasem swój nostalgiczny nastrój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu chodzi o prawo przyciągania. Dostajemy od życia to na czym się skupiamy. Jeśli skupiamy się na naszych problemach, roztrząsamy je, użalamy się nad naszym marnym losem to ten stan trwa i nie zmienia się na lepsze. Kodujemy sobie negatywne myślokształty.

 

Dlatego ktoś pragnący poprawy swojego losu powinien skupić się na przekodowaniu swoich myśli, każdą negatywną myśl zastępować jej odpowiednikiem pozytywnym oraz podchodzić do wszystkiego z poziomu miłości.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Zwłaszcza teraz jak nie mogę znaleźć stałej pracy. Choć każdego dnia wmawiam sobie, że będzie lepiej to wcale tak nie jest i nie wiem kiedy będzie??? Może jak moje problemy się skończą???

Najgorsze, że zamykam się na innych ludzi, na świat, myślę, że jestem nikim, zerem które nic nie potrafi. Brak mi wiary w samą siebie, i jeszcze ten płacz bez powodu. Wcześniej tak nie było

 

Ja jeszcze rok temu byłam pewna siebie, przebojowa, ambitna, byłam pewna że jestem super i nagle wszystko całe moje życie zawodowe się posypałao..zastanawiam się czy to kara za to jaka się w pewnym momencie stalam owaładną mną stres stałam sie złosliwa wobec innych osób, nawet agresywna. Wczesniej whodziłam na rozmowę o pracę i zawsze ta praca była moja a teraz......niestety. Złamałam się mam wrażenie że jestem miękka, nic nie potrafię , że jestem pasozytem, nic ostatnio za co sie wezmę nie jest doprowadzone do końca wszystko rzucam zanim zacznę na dobre :(

Najpierw myślalam że życie uczy mnie pokory ale jak długo...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale po 1 to jest postawa życiowa, zachowanie i pewnego rodzaju schemat myślowy a nie jakieś tam afirmacje, i życzenia...

 

Dobrze, jest rozpoczynać pracę nad sobą poprzez afirmację ale to dopiero początek...

 

Jak ma się zmienić życie, skoro schemat myślowy dalej pozostaje roszczeniowy, pełny żalu, rozgoryczenia. Ktoś był człowiek pysznym, pełnym pogardy do innych i teraz płacze, że życie mu się nie układa?

 

Skoro chcecie by to wszystko minęło, przyjmijcie próby, które los Wam daje, przebaczenie, zrozumienie i wreszcie zmiana nastawienie, schematu myślenia...

 

Proste nie?

 

Właściwie to cholernie trudne ale później... No właśnie później to już jest sielanka ;)

 

A i bym zapomniał najważniejszego... Każdy popełnia błędy dosłownie każdy ma swoją dziedzinę, w której jest jak bezbronne dziecko i potrzebuje pomocy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva
Ja jeszcze rok temu byłam pewna siebie, przebojowa, ambitna, byłam pewna że jestem super i nagle wszystko całe moje życie zawodowe się posypałao..zastanawiam się czy to kara za to jaka się w pewnym momencie stalam owaładną mną stres stałam sie złosliwa wobec innych osób, nawet agresywna.

Możesz to traktować jako karę, ale ja to odbieram jako błogosławieństwo losu. Obserwuję u siebie w pracy ludzi, którzy są za bardzo ambitni, rwą się na siłę do władzy czy pragną szybko awansować chcąc pokazać wszystkim, że znaczą w tym świecie coś więcej niż cała reszta, niestety niosą za sobą cierpienie swoje i tych, którzy stanęli im na drodze. Zauważyłem, że jeśli odkryje się prawdziwego siebie, swoje prawdziwe miejsce w świecie, życie zaczyna być dla nas łaskawe, nie stawia wtedy oporu, wszystko wydaje się wtedy takie łatwe. Zwykle działamy według pewnych programów zapisanych w podświadomości, te programy pochodzą od innych, od rodziców, wychowawców, którzy mają wobec nas pewne wyobrażenia, jak mamy postępować i jakie cele realizować, czyli dążymy do ideałów, które nie są naszymi ideałami, te programy to w pewnym sensie wirusy, które żywią się naszą energią i niszczą nas. Żeby coś w swoim życiu odmienić, należy poznać dobrze siebie. Przykładowo ja, jako silna numerologiczna dziewiątka mam dość obojętny stosunek do pieniędzy, staram się zdobywać taką ich ilość, by przeżyć w tym świecie opartym na pieniądzu, jednak od dziecka wmawiano mi, że pieniądz to podstawa naszej egzystencji i niemal cel naszego życia. Takie slogany, że pieniądz się nie liczy, liczy się jedynie zdrowie czy miłość mają się nijak do ludzkiego zachowania, gdzie dla dodatkowego grosza nadwyręża się zdrowie a pieniądz często zdobywa się kosztem innych. W pewnym momencie musiałem zamieszkać sam i odizolować się od innych, by zrozumieć która część mnie to autentyczny ja, a która to obce naleciałości, czyjeś wyobrażenia o mnie, jak mam wyglądać i jak postępować.

Co do afirmacji, o których się tu wspomina, pisałem je przez wiele lat, aż w końcu zmęczyłem się zmienianiem samego siebie, bo nie mam pewności tak naprawdę, czy przypadkiem nie chcę sprostać wyobrażeniom innych na mój temat, jaki powinienem być o czym pisałem wcześniej. Bardziej skupiam się na medytacjach czy jodze, to co niepotrzebne samo odpadnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...