Vivka_31 Napisano 24 Sierpnia 2010 Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2010 Stałam na balkonie, mogło to byc siódme piętro. Z prawej strony w oknie zauwazyłam bawiącego się chłopca. Mógł mieć około 7 lat. Bawił się chyba lalką Batmanem (miał pelerynę). Rzucał go z okna i ciągnąc za sznurek, powodwał, że ten Batman latał. Ten sznurek jednak z każdym kolejnym rzutem mu się wysuwał z rączki. Chłopiec chcąc go dosięgnąć, coraz bardziej wychylała się okna. W pewnym momencie, gdy był już bardzo niebezpiecznie wychylony, przestraszyłam się i zaczęłam szukać go w innym mieszkaniach, chcąc chwycić go za nóżki i nie pozwolić mu wypaść. W jednym z mieszkań otworzył mi drzwi wysoki, szczupły, nieznany mi mężczyzna i zaczął szukać chłopca ze mną. Nagle oboje znaleźliśmy się na dworze przed klatką i ujrzeliśmy leżącego chłopca. Sama mu się nie przyglądałam, ale dotarło do mnie, że nie udało nam się go uratować i że niestaty nie żyje. Ktoś powiedział, że cały móżg mu wypłynął. Zaczęłam płakać. Mam 35 lat i 14-letniego syna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.