moonstone23 Napisano 6 Listopada 2010 Udostępnij Napisano 6 Listopada 2010 Siedziałam na schodach głównych do mojego domu. Drzwi były otwarte, pomimo że zwykle są zamknięte na kłódkę. Podjechał biały samochód combi, z którego wysiadł mężczyzna około 40, miał brodę, był brunetem, nie było u niego oznak siwienia. Zapytał mnie, gdzie jest pałac. Powiedziałam mu gdzie, oraz kto w nim mieszka i coś z zegarkiem (może która jest godzina, albo że znajduje sie na nim zegarek?). On zapytał mnie, czy na pewno (nie było w tym z jego strony jakiejś niepewności co do moich słów, bowiem myliłam się w czymś, a on to wiedział). Wcześniej, gdy bylam na holu wewnątrz domu, widziałam sąsiadkę i małego, spacerującego kota. Mężczyzna ten wziął tego kota i nakazał mi, żebym mu coś zrobiła. Nie chciałam. On przekonywał, że to dla dobra kota i że dzięki temu zaprzyjaźnię się z tym kotem. Przeszłam kilka metrów przed siebie, stanęłam przy trawie z kotem na ręcach i mocno ścisnęłam jego narządy rozrodcze. Spacerowałam po lesie jako mały chłopiec. Cieszyłam się, że znalazłam jakiegoś muchomora. Byli tam jacyś chłopcy. Było w tym coś z bajki. Widziałam droge, droge z błota. Robiło się go coraz więcej i mieli zginąć w nim ludzie. Ja dostałam wiadomość, po prostu wiedziałam, że nie zginę. (ten facet z brodą chyba miał z tym związek). Szłam po błocie, a na wprost mnie jechała dziwna maszyna. Ktoś mnie ostrzegł, że pod nią zginę, szłam jednak prosto. Trafilam miedzy jej koła i zostałam uwolniona, uratowana, "odcedzona" od błota. Widziałam też dziurę w ziemi, ale taką nienaturalną, prostokątną, jakby okno. Był to wgląd na jakiś krajobraz, w którym paliły się zboża, pola. Słyszałam, jak ten facet z brodą (chyba on) powiedział, że coś o spaleniu lipy. Potem podał każdemu człowiekowi fragment ognia, niektórym jakby żarzące się kamienie i nakazał, aby palili swoje rodziny, przyjaciół i bliskich. Ja nie paliłam, ale widziałam jak inni przypalają takiego Jacka z mojej szkoły (on jest trochę zniewieściały). Jeśli chodzi o błoto, to śniło mi się jeszcze dziś w nocy. Ciocia wzięła mnie na rower, na bagażnik. Byłam w skarpetkach i krótkich spodenkach i bluzce. Jechałyśmy po błocie i się wywróciłyśmy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.