Maska i śmierć.

[nathalie_last_song]

Witam serdecznie, byłabym wdzięczna o pomoc z interpretacją mojego ostatniego snu., który jeśli mam być szczera trochę mnie przeraził.

 

Na jego początku stałam na korytarzu w szkole, podszedł do mnie niegdyś mi bliski chłopak wyraźnie chcąc ze mną porozmawiać, ale ja się po prostu na niego spojrzałam i odeszłam. Warto wspomnieć, iż wyglądałam nieco inaczej, przede wszystkim moje włosy były bardzo długie i pokręcone oraz trzymałam w dłoni czarną maskę. Wtedy scena się urwała, późnej siedziałam w ogromnej sali zrobionej na czarno, jakby opanowało ją coś potwornego, oglądałam mecz sportu, którego nigdy nie widziałam i nagle przerwano go a na środek wstąpił chłopak. Miałam na sobie czarną maskę i cytował fragment z jakieś książki o śmierci. Wydawało mi się, że go znałam. Scena się urywa. Następna jest taka, że stoję na wysokim wzgórzu, mam na sobie czarną zwiewną sukienkę, w dłoni trzymam czarną chustę. Mam koka, i jestem niezwykle mocno pomalowane, nawet moje usta są czarne. Patrzę w dół, na cmentarz. Widzę pogrzeb, stoją tam moi znajomi, wszyscy pogrążeni w bólu. Zaczynam się szaleńczo śmiać, widzę nagłe zbliżenie na twarz osoby leżącej w trumnie, ma ona zakrytą ją białą chustą podobną do tej którą trzymam.Warto zaznaczyć, że trumna jest otwarta, ktoś rzuca w dłonie chłopaka różę. Nagle zdaje sobie sprawę z tego, że jest to ten sam chłopak który czytał o śmierci. Zaczynają zasypywać grób, nadal z otwartą trumną. Nabieram mocny wdech i przechylam się do przodu prawie ******ąc, ktoś mnie łapie. Odwracam się i .. się budzę. Po przebudzeniu wiem, że osoba, która mnie złapała nie miała dobrych zamiarów.

 

O co w tym może chodzić?

Edytowane 10 Listopada 2010 przez nathalie_last_song