Skocz do zawartości

Wizualizacja towarzysza życia/partnera - czy komuś się udało?


trutka

Rekomendowane odpowiedzi

Jak wyżej. :usmiech2:

Czy w ogóle wizualizował sobie ktoś wymarzonego parntera? Nie chodzi mi o konkretną osobę, lecz o wizualizację szczęśliwego życia z ukochaną osobą... Bardzo ciekawi mnie ten temat.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

u mnie niezupelnie chodzilo wizualizacje, ale moze to, co napisze sie komus przyda...

 

z racji charakteru i doswiadczen w rodzinie jestem osoba, ktora nie znioslaby obok siebie osoby, ktora oszukuje

to byla cecha niezbedna u przyszlego

pamietam, jak kiedys sie zastanawialam - po przykrych wydarzeniach w domu - jakiego partnera NIGDY bym nie chciala,

co moglabym zaakceptowac a czego nie...

moj partner musial byc uczciwy, bez tego nie umialabym normalnie funkcjonowac

dom to dla mnie moje miejsce, tu odpoczywam, zadnych falszywych gierek

 

wlasnie takie pragnienie wyslalam "w swiat"

tak wybralam i - spelnilo sie

sam mnie znalazl...

 

sedno jest w tym, ze musi to byc cos, co jest absolutnie konieczne - zebyscie mogli byc razem... Twoj "warunek"

wiadomo, ze nie ma ludzi bez wad - ale jedne mozemy zaakceptowac, innych - nie

trzeba tego niesamowicie chciec - tak jakby Twoje zycie od tego zalezalo, tu tkwi sedno sprawy - takie "to be or not to be" ;)

 

wlasciwie uwaga ta dotyczy wiekszosci problemow, tyle ze nie jest latwo osiagnac taka koncentracje woli/pragnienia - przynajmniej w moim przypadku

nie na wszystkim jednakowo intensywnie nam zalezy

zazwyczaj plyniemy z pradem, przyjmujemy to, co nadchodzi ale niekiedy torujemy wlasna sciezke/ nowe koryto rzeki...

sa tez rzeczy chyba nie do przeskoczenia, przynajmniej gdy sa juz na pewnym etapie :(

 

zycze powodzenia :slonko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Czyli muszę tego wybitnie mocno chcieć, tak mam rozumieć?

Wizualizacja pożądanych cech partnera, ale jednocześnie świadomość, że nie ma ludzi bez wad- to jest klucz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako mała dziewczyna wraz z koleżanką często rozmawiałyśmy o naszych przyszłych xD I tak sobie wyliczałyśmy cechy itp. Wraz z upływem czasu moje 'wymagania' uściślały się. W zeszłym roku poznałam (co prawda przez internet) osobę, która ma wszystkie te cechy, jakie są dla mnie ważne. Wady też ma oczywiście, jak każdy. Jednak jest takim zlepkiem tego, czego szukałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea
Rozumiem. Czyli muszę tego wybitnie mocno chcieć, tak mam rozumieć?

Wizualizacja pożądanych cech partnera, ale jednocześnie świadomość, że nie ma ludzi bez wad- to jest klucz?

 

po prostu skoncentruj sie na tym, co dla Ciebie jest istotne, najwazniejsze

a ze nie ma ludzi bez wad - to tylko stwierdzenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat..

ja od niedawna staram się w tej kwestii połączyć wizualizację z afiramcjami..ale jak na wszystko potrzebny jest tutaj czas :)

Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłam małym dzieckiem co wieczór modliłam się oto abym jak dorosnę miała męża co by nie pił.W dzień w dzień oto się modliłam i rzeczywiście miałam męża który w ogóle nie pił ale za to kochał inne kobiety i to za bardzo.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energia, intencje, działanie- to słowa klucz. Z tym przyciąganiem bywa różnie, często sami podświadomie przyciągamy jakąś cechę partnera przykładowo jak jesteśmy słabi to kogoś kto nas zdominuje a jak zaborczy to słabszego. Potem bywa ze to, co nas przyciągnęło najbardziej przeszkadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak zgadzam się Anastel - szczególnie DZIAŁANIE to magiczne słowo klucz, pozwoli osiągnąć wszystko.

Wizualizacja wpływa na przekonania, działanie wynika z przekonań co jest możliwe. Czego chcesz ? wizualizować sobie i być przekonana że zasługujesz na wspaniałego partnera, czy wizualizować i ZADZIAŁAĆ by takiego partnera znaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam świetny tekst:

przeczytaj - zrozumiesz ;)

 

 

Jeśli działasz to Bóg także działa. (i pomaga Ci to osiągnąć)

 

Jeśli wiesz czego pragniesz to Bóg także to wie.

 

Jeśli jesteś pewien, że możesz to osiągnąć to Bóg także jest pewien.

 

Jeśli planujesz to Bóg planuje razem z Tobą.

 

Jeśli marzysz o tym co mógłbyś mieć to Bóg marzy razem z Tobą.

 

Jeśli nie robisz nic by osiągnąć swój cel to Bóg także nic nie robi byś go osiągnął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje skróty myślowe nie pozwoliły chyba dobrze mnie zrozumieć Successfull:) Wiem, ze każde działanie, myślenie człowieka powoduje wysłanie porcji energii w przestrzeń. Wyemitowana energia pozostawia ślad w naszej bezkresnej podświadomości. Po czasie zakumulowana w podświadomości energia powraca do nas, a ściślej mówiąc, wywiera wpływ na nasze bieżące czyny. Macie racje, nie wiem czemu tak na mnie naskoczyliscie zbiorowo :) Napisałam tak odnosnie samego przyciągania. Tak mi się skojarzyło z tematem. Mogę być przecie indywidualistką we własnym pokoju:))... I odnosnie wizualizacji, pamiętam ze kiedyś napisałam na kartce cechy charakteru partnera, zalety jak i wady z najdrobniejszymi szczegółami /czyli wysłałam tą porcję energi w przestrzeń/, potem kartkę schowałam do szuflady zapominając lecz ciągle miając to w podświadomości i rzeczywiscie znalazłam idealnego, takiego jak chciałam. Więc niewątpliwie coś w tym jest. No do drzwi nie zapukał:) ale troche tak było jakby pojawił sie z nikąd w najmniej oczekiwanym dla mnie momencie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość carolinew86

Opowiem Wam moja niesamowita historię. Pewnego wieczora przed snem pomyślałam sobie spontanicznie chciała bym by przyśnił mi się mój przyszły ukochany.Tej nocy przyśniła mi się kobieta w średnim wieku w włosami blond do ramion nie widziałam jej twarzy lecz czułam wyrażnie jej usposobienie energię. Pokazała mi zdjęcie mężczyzny z wyglądu określała go jakby latynos cos z indianina z dlugimi czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu i ciemnymi oczyma usta takie kobiece wąski prosty nos.Bardzo dobrze zapamietałam ten sen.Spytałam się jej jak on się nazywa odpowiedziała mi imieniem polskim damskim ktorego nie zapamietałam do konca.Wyjechałam na Florydę trafiłam przypadkowo(teraz wiem że nie ) do innego miasta niz było mi na początku przeznaczone.Tam poszłam do szkoły dla obcokrajowców uczyć się języka.W mojej grupie byli głównie ludzie z Połudnowej Ameryki ( Latynosi) ja jedyna z Europy.Bardzo szybko przygarneli mnie do paczki weterani tej szkoły uczący sie tam juz pare lat.Bardzo zaprzyjazniłam się z pewna Gabrielą z Argentyny (czysz nie polsko brzmi?) pierwszego dnia trafiłam na stołówke w czasie przerwy podszedł do mnie latynos z długimi włosami zawiązanymi w kitkę zaczął rozmowę po hiszpańsku.Myślał że ja latino hehe cóż opalona florydzkim słońcem czarne długie wlosy.Odpowiedziała po angielsku że nie mówie po hiszpańsku.Znajomość z Gabi kwitła. Byłyśmy w kinie na plaży z wspólnymi znajomymi ze szkoły.Po szkole czekałam na brata(znał mój sen) który po mnie przyjezdzał czasem czekałam 5 minut czasem 10. Zawsze wracał ta droga ON i tak gadu gadu szlifowanie angielskiego z NIM przeradzało sie w co dniową staniną pod szkołą.Szybko zaczoł mi sie podobać.Codziene czekanie na brata stawało sie coraz dłuższe i dłuższe(uprosiłam zeby pozniej po mnie przyjezdzal ;)) i tym samym rozmowy z NIM.Zbliżał sie czas mojego powrotu do Polski bardzo chciałam się z nim spotkac poza szkołą np. w knajpce na kawę. Tydzień przed moim wyjazdem odważyłam sie zaproponowac mu spotkanie zgodził sie i wymienilismy sie numerami telefonu.Gdy wróciłam do domu wieczorem napisalam wiadomość ze jest bardzo mily i przystojny nie odpisał:(

odpisał z rana ze nie moze uwierzyc ze tak mysle o nim i ze jestem taka sliczna.Do randki było jakies 3 dni nadal gadalismy pod szkoła bardzie odwaznie widziałam ten blysk w jego oku warto bylo sie odwazyc z ta propozycja spotkania.Randka była boska nie bede opisywac szczegolow ;) ogolnie z przygodami.Wrociłam do Polski z wielkim bólem serca zakochana po uszy i otwieram skrzynkę pocztową a tam wiadomość Kocham cie jestes najlepszym co mi sie przytrafiło w życiu. Jestem tu ON tam wkrotce wracam pewnie latem.Ach zapomniałam ON jest tak bardzo podobny do faceta ze snu te same oczy usta wyraz twarzy.Codziennie mamy ze soba kontakt jestem go tak bardzo pewna jego milosci oddania życzę każdej kobiecie takiej pewności w miłości i to koniec mojej historii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anastel - Brawo mistrzu ! zrobiłaś co trzeba, zadziałałaś, zrobiłaś plan zapisałaś go i później (podświadomie) go realizowałaś. To się nazywa "cel + działanie" w najwyższym wydaniu.

 

Caroline86 Ty przecież też działałaś bo wyjechałaś na Florydę. Uczyć się od Was tylko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

tak jasne zgadza się Anastel. Jednak abstra***ąc od tych "magicznych" przyciągań - po prostu moje decyzje w 100% kształtują moje życie. Podpisuje się pod tym stwierdzeniem rękami i nogami. Co noszę w głowię tego doświadczam na zewnątrz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Jak byłam małym dzieckiem co wieczór modliłam się oto abym jak dorosnę miała męża co by nie pił.W dzień w dzień oto się modliłam i rzeczywiście miałam męża który w ogóle nie pił ale za to kochał inne kobiety i to za bardzo.....

 

j ajak mialam 17 lat widzialam ******aca gwiazde i poprosilam o faceta ktory by za mna szalal i bylby na cale zycie,pojawil sie po roku no i po wielu latach razem mielismy dziecko , rozeszlismy sie a on mnie ciagle meczy ,na swoj spsoob nie pozbede sie go do konca zycia hahah ...trzeba uwazac o co sie prosi;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedys mialam sen, ze jechalam w samochodzie z bardzo, bardzo przystojnym chlopakiem. Nie pamietam dokladnie snu, jednak pare lat pozniej wyjechalam do Irlandii i spotkalam tego chlopaka z mojego snu. Bylam bardzo, bardzo zaskoczona. Zostal on moim nauczycielem angielskiego, dzieki niemu otworzylam sie na Irlandczykow. Byc moze, to nie byl moj przyszly partner, jednak wysnilam go sobie :) Dodam, ze to byl pierwszy Irlandczyk, ktorego poznalam po przyjezdzie tutaj. Niestety, potem kontakt sie urwal, ale rowniez dzieki niemu poszlam do szkoly i moglam skonczyc tzw. rok zerowy, ktory upowaznil mnie na pojscie do collegu (tata dyrektor) ;).

Takze fajna jest sprawa, ze widzialam go juz wczesniej w moim zyciu, znaczy snie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo podbudowujące są te historie, więc postanowiłam opisać własną.

 

Pierwszego chłopaka przywołałam nieświadomie. Był to zlepek wyobrażeń, które pojawiały się gdy myślałam o osobie, z którą chciałabym być. Na początku mówiłam o tym z uśmiechem - że chciałabym żeby był wysoki - co najmniej 1,90cm. Pamiętam ten moment jak o tym mówiłam i pokazywałam z uśmiechem ręką, jak wysoki ma być. Nawet jeszcze z wpół dziecinnym romantyzmem myślałam, o tym że chciałabym żeby chodził w deszczu. Trochę marzenie jak z filmu "Totalna magia", gdzie dziewczyna wymarzyła sobie partnera, z jednym okiem zielonym, drugim niebieskim. Byłam jeszcze wtedy katoliczką, więc pewnej nocy modliłam się, zmęczona już samotnością, płacząc, prosząc na głos Boga, by zesłał mi kogoś kto będzie mnie kochał, i kogo ja będę kochać. Zasnęłam spłakana i na drugi dzień już o tym nie myślałam. Ogólnie potem zajęłam się czymś innym. Nie pamiętam już ile czasu minęło, ale się pojawił. Chyba dość szybko, bo przy jednym z smsów, napisał że lubi chodzić w deszczu, a mnie wbiło w ziemię. Miał też ponad 1,90 cm wzrostu. I miłość, która nas połączyła bardzo silna, jakby karmiczna. Wielu rzeczy brakowało - tych których nie dokreśliłam. Bardzo ciężko było się rozejść - silne uczucia sprawiają, że wiele rzeczy wykańcza, dręczy. Zaczęłam prosić o kogoś, z kim życie będzie łatwe, nie musi być przystojny, wystarczy że będzie miło na niego patrzeć... I bardzo szybko pojawił się ktoś - i z nim życie było bardzo łatwe. I nudne. I bez miłości. Bo nie poprosiłam o miłość.

 

Ostatnio użyłam już całkowicie świadomie zaklęcia magicznego - w kąpieli z ciemnoczerwoną wodą, czerwonymi świecami. Położyłam nacisk nacisk na romans, na połączenie seksualne. Poprosiłam Wszechświat, by sam dobrał do mnie cechy charakteru - ma być do tego wysoki i przystojny. Określiłam czas, że chcę żeby się pojawił w okresie najbliższego kwietnia i maja. Nie minął tydzień i się pojawił. Wysoki, przystojny, idealny z charakteru - i bardzo zainteresowany seksualnie mną. Znajomość była internetowa, mieliśmy kontakt przez skype z kamerą, mikrofonem. Rozmawialiśmy od wczesnego wieczoru do 4-5-6 rano. I było to wyczerpujące pragnienie zjednoczenia się. Palące jego i mnie. Dziwił się, że coś takiego się u niego pojawiło, nie rozumiał dlaczego. Jednak to było tak intensywne, że poczuliśmy się po tygodniu zmęczeni. Wykonałam drugi rytuał - chciałam się jakoś odbudować - bo to zakrawało o obsesję. Poprosiłam by Bóg ułożył jak najlepiej, dla niego i dla mnie. Bez szkody dla nikogo. Miał problemy z rodziną, więc zapaliłam też białą świecę, by zapanowała zgoda w jego rodzinie. Wkrótce odezwał się do niego ojciec, który był bardzo miły i łagodny (co, jak określił mój magiczny ukochany, było bardzo do niego niepodobne) i poprosił by wrócił do domu. Wkrótce mężczyzna się ode mnie odsunął i unikał rozmowy ze mną. Jak go przycisnęłam, powiedział że to go wykończy. Nie możemy się spotkać, więc nie chce w to wchodzić. To nie jest dobre.

 

Oczywiście mocno się podłamałam, wyryczałam etcetera... "Ja chcę go" i tak dalej...

I niech mi ktoś powie że magia nie działa...

 

Jednak mi wychodzą tylko rzeczy, których "nie muszę mieć". Którym towarzyszy zaufanie i spokój wewnętrzny. Jak mi bardzo, bardzo zależy nic się nie zmienia...

 

Najbardziej korzystne dla nas jest, gdy oddajemy się w opiekę Sile Wyższej i prosimy o pomoc i mądrość w wyborze. :milosc:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak mi wychodzą tylko rzeczy, których "nie muszę mieć". Którym towarzyszy zaufanie i spokój wewnętrzny. Jak mi bardzo, bardzo zależy nic się nie zmienia...

 

Najbardziej korzystne dla nas jest, gdy oddajemy się w opiekę Sile Wyższej i prosimy o pomoc i mądrość w wyborze.

 

Hehe, mam tak samo....

Dlatego naprawde trzeba uwazac o czym sie marzy, bo marzenia sie spelniaja ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Opowiem Wam moja niesamowita historię. Pewnego wieczora przed snem pomyślałam sobie spontanicznie chciała bym by przyśnił mi się mój przyszły ukochany.Tej nocy przyśniła mi się kobieta w średnim wieku w włosami blond do ramion nie widziałam jej twarzy lecz czułam wyrażnie jej usposobienie energię. Pokazała mi zdjęcie mężczyzny z wyglądu określała go jakby latynos cos z indianina z dlugimi czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu i ciemnymi oczyma usta takie kobiece wąski prosty nos.Bardzo dobrze zapamietałam ten sen.Spytałam się jej jak on się nazywa odpowiedziała mi imieniem polskim damskim ktorego nie zapamietałam do konca.Wyjechałam na Florydę trafiłam przypadkowo(teraz wiem że nie ) do innego miasta niz było mi na początku przeznaczone.Tam poszłam do szkoły dla obcokrajowców uczyć się języka.W mojej grupie byli głównie ludzie z Połudnowej Ameryki ( Latynosi) ja jedyna z Europy.Bardzo szybko przygarneli mnie do paczki weterani tej szkoły uczący sie tam juz pare lat.Bardzo zaprzyjazniłam się z pewna Gabrielą z Argentyny (czysz nie polsko brzmi?) pierwszego dnia trafiłam na stołówke w czasie przerwy podszedł do mnie latynos z długimi włosami zawiązanymi w kitkę zaczął rozmowę po hiszpańsku.Myślał że ja latino hehe cóż opalona florydzkim słońcem czarne długie wlosy.Odpowiedziała po angielsku że nie mówie po hiszpańsku.Znajomość z Gabi kwitła. Byłyśmy w kinie na plaży z wspólnymi znajomymi ze szkoły.Po szkole czekałam na brata(znał mój sen) który po mnie przyjezdzał czasem czekałam 5 minut czasem 10. Zawsze wracał ta droga ON i tak gadu gadu szlifowanie angielskiego z NIM przeradzało sie w co dniową staniną pod szkołą.Szybko zaczoł mi sie podobać.Codziene czekanie na brata stawało sie coraz dłuższe i dłuższe(uprosiłam zeby pozniej po mnie przyjezdzal ;)) i tym samym rozmowy z NIM.Zbliżał sie czas mojego powrotu do Polski bardzo chciałam się z nim spotkac poza szkołą np. w knajpce na kawę. Tydzień przed moim wyjazdem odważyłam sie zaproponowac mu spotkanie zgodził sie i wymienilismy sie numerami telefonu.Gdy wróciłam do domu wieczorem napisalam wiadomość ze jest bardzo mily i przystojny nie odpisał:(

odpisał z rana ze nie moze uwierzyc ze tak mysle o nim i ze jestem taka sliczna.Do randki było jakies 3 dni nadal gadalismy pod szkoła bardzie odwaznie widziałam ten blysk w jego oku warto bylo sie odwazyc z ta propozycja spotkania.Randka była boska nie bede opisywac szczegolow ;) ogolnie z przygodami.Wrociłam do Polski z wielkim bólem serca zakochana po uszy i otwieram skrzynkę pocztową a tam wiadomość Kocham cie jestes najlepszym co mi sie przytrafiło w życiu. Jestem tu ON tam wkrotce wracam pewnie latem.Ach zapomniałam ON jest tak bardzo podobny do faceta ze snu te same oczy usta wyraz twarzy.Codziennie mamy ze soba kontakt jestem go tak bardzo pewna jego milosci oddania życzę każdej kobiecie takiej pewności w miłości i to koniec mojej historii.

 

Niesamowicie się czyta Twoją, a właściwie Waszą historię, pewnie każdy marzy o takiej przygodzie, historii, chociaż nie każdy przyzna się na głos :-) Felicidades Caroline!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

ciekawa hitoria

ja moge opowiedziec jak na pewno NIE powinno sie wizualizowac.Nascie lat zakochałam się na zabój,był dużo starszy,inteligentny,charyzmatyczny,

itd.I przede wszystkim nie był mną zainteresowany.Wiedziałam,że nie powinno się wizualizowac konkretnej osoby,bo to narusza jej wolną wolę,ale zakochana baba jest slepa.Po roku regularnych wizualizacji,palenia swiec i innych takich cos drgneło-zeszlismy sie ze sobą i zamieszkalismy razem.Nie był to jednak szczęsliwy związek-dużó kłótni,łez,depresji.I żadne nie potrafiło tego skonczyc,jakby coś nas trzymało na siłę,nie skonczyło się to happy endem...

Obecnie jestem w bardzo szczęsliwym zwiazku-kochana i doceniana;wysłałam w swiat wiadomosc,ze mam znowu otwarte serce i wiem ,że wszechswiat znajdzie dla mnie tego Wyjątkowego,z którym będziemy się uzupełniac ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jestem ciekawa na ile wizualizacje partnera mogą być zgubne. Tzn powiedzmy, że udałoby się spotkać osobę, którą sobie wyobrazimy, a potem by się okazało że co prawda jest taka, jaką sobie wymarzyliśmy, ale że w gruncie rzeczy chcemy czegoś innego. Wydaje mi się, że w przypadku takiej wizualizacji zawsze istnieje ryzyko, ponieważ możemy nie być świadomi niektórych naszych potrzeb i oczekiwań. No i w praniu związki różnie wychodzą. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale po co sobie wizualizować partnera?

 

Przecież żeby znaleźć partnera wystarczy tylko przebywać w miejscu, gdzie taki partner mógłby się pojawić. Intelektualistę/intelektualistkę można poznać w bibliotece bądź na studiach, imprezowiczów się poznaje chodząc do klubów, sympatyków danej muzyki na koncertach bądź forach dyskusyjnych... No, w sumie żadna wizualizacja nie pomoże, jeśli ktoś nie wyjdzie sam do ludzi.

 

Kwestia jeszcze własnej atrakcyjności, ale tu też po prostu należy wykorzystać swoje własne atuty fizyczne tudzież umysłowe, rozwijać poczucie humoru, błyskotliwość, towarzyskość itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Bardzo podbudowujące są te historie, więc postanowiłam opisać własną.

 

Pierwszego chłopaka przywołałam nieświadomie. Był to zlepek wyobrażeń, które pojawiały się gdy myślałam o osobie, z którą chciałabym być. Na początku mówiłam o tym z uśmiechem - że chciałabym żeby był wysoki - co najmniej 1,90cm. Pamiętam ten moment jak o tym mówiłam i pokazywałam z uśmiechem ręką, jak wysoki ma być. Nawet jeszcze z wpół dziecinnym romantyzmem myślałam, o tym że chciałabym żeby chodził w deszczu. Trochę marzenie jak z filmu "Totalna magia", gdzie dziewczyna wymarzyła sobie partnera, z jednym okiem zielonym, drugim niebieskim. Byłam jeszcze wtedy katoliczką, więc pewnej nocy modliłam się, zmęczona już samotnością, płacząc, prosząc na głos Boga, by zesłał mi kogoś kto będzie mnie kochał, i kogo ja będę kochać. Zasnęłam spłakana i na drugi dzień już o tym nie myślałam. Ogólnie potem zajęłam się czymś innym. Nie pamiętam już ile czasu minęło, ale się pojawił. Chyba dość szybko, bo przy jednym z smsów, napisał że lubi chodzić w deszczu, a mnie wbiło w ziemię. Miał też ponad 1,90 cm wzrostu. I miłość, która nas połączyła bardzo silna, jakby karmiczna. Wielu rzeczy brakowało - tych których nie dokreśliłam. Bardzo ciężko było się rozejść - silne uczucia sprawiają, że wiele rzeczy wykańcza, dręczy. Zaczęłam prosić o kogoś, z kim życie będzie łatwe, nie musi być przystojny, wystarczy że będzie miło na niego patrzeć... I bardzo szybko pojawił się ktoś - i z nim życie było bardzo łatwe. I nudne. I bez miłości. Bo nie poprosiłam o miłość.

 

Ostatnio użyłam już całkowicie świadomie zaklęcia magicznego - w kąpieli z ciemnoczerwoną wodą, czerwonymi świecami. Położyłam nacisk nacisk na romans, na połączenie seksualne. Poprosiłam Wszechświat, by sam dobrał do mnie cechy charakteru - ma być do tego wysoki i przystojny. Określiłam czas, że chcę żeby się pojawił w okresie najbliższego kwietnia i maja. Nie minął tydzień i się pojawił. Wysoki, przystojny, idealny z charakteru - i bardzo zainteresowany seksualnie mną. Znajomość była internetowa, mieliśmy kontakt przez skype z kamerą, mikrofonem. Rozmawialiśmy od wczesnego wieczoru do 4-5-6 rano. I było to wyczerpujące pragnienie zjednoczenia się. Palące jego i mnie. Dziwił się, że coś takiego się u niego pojawiło, nie rozumiał dlaczego. Jednak to było tak intensywne, że poczuliśmy się po tygodniu zmęczeni. Wykonałam drugi rytuał - chciałam się jakoś odbudować - bo to zakrawało o obsesję. Poprosiłam by Bóg ułożył jak najlepiej, dla niego i dla mnie. Bez szkody dla nikogo. Miał problemy z rodziną, więc zapaliłam też białą świecę, by zapanowała zgoda w jego rodzinie. Wkrótce odezwał się do niego ojciec, który był bardzo miły i łagodny (co, jak określił mój magiczny ukochany, było bardzo do niego niepodobne) i poprosił by wrócił do domu. Wkrótce mężczyzna się ode mnie odsunął i unikał rozmowy ze mną. Jak go przycisnęłam, powiedział że to go wykończy. Nie możemy się spotkać, więc nie chce w to wchodzić. To nie jest dobre.

 

Oczywiście mocno się podłamałam, wyryczałam etcetera... "Ja chcę go" i tak dalej...

I niech mi ktoś powie że magia nie działa...

 

Jednak mi wychodzą tylko rzeczy, których "nie muszę mieć". Którym towarzyszy zaufanie i spokój wewnętrzny. Jak mi bardzo, bardzo zależy nic się nie zmienia...

 

Najbardziej korzystne dla nas jest, gdy oddajemy się w opiekę Sile Wyższej i prosimy o pomoc i mądrość w wyborze. :milosc:

 

 

La Huessra, jestem pod wrazeniem Twoich historii i dzialan! Swoja droga, niezla masz moc! A ciekawa jestem tych rytualaow, ktore stosujesz. Czy moglabys cos wiecej o nich opowiedziec?

 

No i mam nadzieje, ze od tamtego czasu "wyczarowalas" juz sobie jakiegos idealnego partnera :)

 

Zaczelam sie tym tematem ineteresowac, bo u mnie jak dotad seria niepowodzen... I chyba dosc mam tej samotnosci i porazek.

 

Bedzie mi bardzo milo, jesli sie jakos do mnie odezwiesz. :wstydnis:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizualizowalem przez kilka miesiecy, jedna konkretna scenerie, gdzie sobie lezymy, przytulamy bla, bla, bla.. Nie wizualizowalem konkretnego wygladu, tylko postawilem na jedna ceche dzieki ktorej sie zakocham i vice versa. Udało sie, poznalem osobe z ktorą sceneria sie zisciła, bylismy w sobie zakochani, ale róznilismy sie od siebie tak diametralnie że szkoda gadać, rozstanie było po pół roku, bardzo burzliwe i bardzo bolesne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gość

Wizualizowanie partnera jak dla mnie jest troche bez sensu.Najlepiej wypisac sobie jakie cechy chcemy aby miał partner...i potem rozwijac je w sobie.Czyli będziemy wtedy z podobna wibracja jakby rezonować...Ale np. możemy zrobic sobie tablice marzen i wkleić obraz idealnego partnerstwa itp.Możemy pod obrazkiem napisac tez afirmacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Ja również próbowałam dzięki prawu przyciągania przyciągnąć kogoś ciekawego, ale niestety nic z tego nie wyszło ;). Nie poznałam nikogo jeszcze dotychczas. Myślę, że za bardzo skupiałam się na tym, że już mam tę konkretną osobę bądź jak bardzo chce ją mieć. W 1 wypadku moja podświadomość czuła, że zwyczajnie kłamie i bzdury próbuje sobie wmówić, a w drugim wypadku podobno słowo "chcę" - jest bardzo złe ;).

Aktualnie próbuje sobie afirmować słowami: "Z każdym dniem poznaję coraz więcej wartościowych i atrakcyjnych mężczyzn; w których na pewno znajduje się ten na którego już tak długo czekam" ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Podobna historia jak u kogoś wyżej.

 

Pamiętam jak za dzieciaka w gimbazie wyobrażałam sobie idealnego faceta. Pewnego dnia siedziałam z koleżanką na drzewie i poruszałyśmy ten temat. Wyliczyłam wszystkie ważne dla mnie cechy, jakie ON powinien mieć. Mijały lata. Pod koniec szkoły średniej poznałam chłopaka przez internet. Połączyły nas wspólne zainteresowania. Potem łączyło nas niemal wszystko. Oczywiście nikogo nie zaskoczę pisząc, że wszystko czego chciałam, miał w sobie. Mariusz był mi najbliższą osobą na świecie, mimo, że przez jakiś rok był najbardziej ode mnie oddalony fizycznie. Byliśmy bardzo blisko emocjonalnie i duchowo. Doświadczenia (niefizyczne) jakie mieliśmy, były dla nas obojga fantastyczne, mimo, że widzieliśmy się dwa razy w życiu. Półtora roku od naszego poznania się, spędziłam z nim najlepszego sylwestra. Powiedziałam mu wtedy, że jest tym, o którego prosiłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jacek Bartnicki

Tak, tak, tak !

Karolina Dziękuję !

Dla takich chwil o których piszesz warto żyć (no i dla paru innych, dla muzyki, podróży itd itp ;))

 

Bardzo mi się podoba to co się stało u Ciebie i ciesze się razem z Tobą. Zawsze mnie inspirowały takie właśnie historię. Moja siostra także poznała tak swojego obecnego partnera (przez internet, z tym, że oni byli troszkę bliżej siebie niż Wy ;) )

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Przez 2-3 miesiące intensywnie wizualizowałem sobie partnera. Najczęściej było to wymyślanie jakichś historyjek, scenariuszy itp. Już wtedy wiedziałem jak ma mieć na imię, jaki ma mieć charakter - ogólnie. Na wyglądzie nigdy zbytnio się nie skupiałem, bo nie to jest najważniejsze.

W pewnym momencie o tym zapomniałem, porzuciłem wizualizacje, aż pewnego dnia poznałem tę osobę. Do teraz pamiętam ogromny szok, gdy przypominałem sobie te wizualizacje i znajdywały one odbicie w rzeczywistości. Imię, charakter (częściowo) - wszystko tak jak sobie wyobrażałem. Zgadza się nawet miasto, w którym mieszka.

Spotkało mnie ogromne szczęście, szansę, którą mi dano wykorzystam maksymalnie :icon_smile:

Podsumowując. Przyciągnięcie partnera w ten sposób jest jak najbardziej możliwe. Trzeba tego naprawdę chcieć, ale nic na siłę. Ja na pewien czas o tym zapomniałem i bam! Znalazłem " tego jedynego " :P

Edytowane przez Beremy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slyth, super! Gratuluje. I fajnie, ze sie podzieliles doswiadczeniem.

 

Wiesz, zaciekawilo mnie tylko po jakim czasie od zaprzestania wizualizajcji spotkales te osobe? Jesli dobrze zrozumialam, wizualizowales przez 2-3 miesiace. Z jaka intensywnoscia? Codziennie? Jak dlugo trwala taka wizualizacja?

 

A czy te scenariusze, historyjki, ktore wymysliles tez sie spelnily?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizualizować zacząłem +/- w październiku zeszłego roku, a swojego Miśka poznałem pod koniec marca <br> :wink2:

Nie umiem Ci powiedzieć ile trwała jedna wizualizacja, bo było różnie. Robiłem to zawsze przed snem, codziennie - z małymi przerwami. ( W tamtym okresie nie miałem nic lepszego do roboty)

Co do tych scenariuszy to tworzyłem je tylko po to, by było mi łatwiej xd I nie, oprócz spotkania tej osoby i kilku rzeczy, które się zgadzają z rl to całe scenariusze nie znalazły odbicia w rzeczywistości. W sumie znamy się dość krótko, jeszcze wszystko przed nami, więc kto wie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slyth, jesli nie wyobrazales sobie jego wygladu to w jaki spsob przejawial sie on w Twoich wizualizacjach? Pytam, bo zazwyczaj wizualizacje to obrazy.

 

Gratuluje Ci przede wszystkim wytrwalosci. Mnie jej brakuje. Czasem tez mam tak, ze bedac zmeczona czy z braku fpormy ciezko mi wizualizowac.

 

A czy moglbys tak choc w przyblizeniu powiedziec, ile czasu trala taka wieczorna wizualizacja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wszelkich wizualizacjach chodzi bardziej o odczucia niż konkretne obrazy. Czasem nie trzeba wizualizować twarzy, czy widzieć twarzy, ale mieć poczucie ciepła, bycia kochanym czucia że partner obok jest wsparciem, że jest wzajemność uczuciowa. Mogą się jakieś twarze pojawiać, ale nie muszą i mogą nie mieć znaczenia względem tego, jak partner rzeczywiście będzie wyglądał.

 

Warto wizualizować sobie (wraz z tymi uczuciami) różne aspekty i sytuacje życiowe, wszystkie te sposoby spędzania wspólnego czasu. Tak by się nie okazało, że fajnie z kimś wyjść na spacer, ale nie da się z nim mieszkać ;) Warto wybrać osobę z którą i to i to może być fajne.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Na wyglądzie nigdy zbytnio się nie skupiałem, bo nie to jest najważniejsze. "

Mało szczegółowy wygląd miałem w głowie, ale znowu tylko dla ułatwienia. Nigdy nie przywiązywałem do tego szczególnej wagi.

Początkowo po spotkaniu oprócz imienia wiele o nim nie wiedziałem (to normalne). Przy głębszym poznawaniu odkrywałem zgodność moich wizualizacji z rzeczywistością, wtedy uświadomiłem sobie, że to naprawdę zadziałało. Szok

Co do wytrwałości to miałem wtedy naprawdę kiepski okres w życiu. Wizualizacje dawały mi jakieś zajęcie. Żyłem nadzieją, że może kiedyś spotkam taką osobę i powoli wyjdę na prostą. Udało się

Naprawdę trudno określić czas tych wizualizacji. Zawsze przed snem mam taki zwyczaj słuchania muzyki. Wtedy czas leci mi bardzo szybko, więc poniżej godziny pewnie nie schodziło. Bywały dni, w których nie miałem siły utrzymać obrazu w głowie, więc dawałem sobie tego wieczoru spokój i próbowałem następnego. Z czasem stało się to moim takim zwyczajem, to wizualizowanie.

 

@edit

Witek bardzo dobrze to ujął. Liczyły się przede wszystkim odczucia.

 

Warto wizualizować sobie (wraz z tymi uczuciami) różne aspekty i sytuacje życiowe, wszystkie te sposoby spędzania wspólnego czasu. Tak by się nie okazało, że fajnie z kimś wyjść na spacer, ale nie da się z nim mieszkać ;) Warto wybrać osobę z którą i to i to może być fajne.

To właśnie te moje scenariusze, historyjki które sobie wymyślałem ^^ Jak na razie wszystko idzie dobrze, więc nie mogę narzekać :wink2:

Edytowane przez Beremy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje wam. Rowniez Tobie Witku. Cenne wskazowki.

 

I tak sobie mysle, ze z uczuciem jest chyba najtrudniej. Przynajmniej dla mnie na razie. O ile daje rade stwarzac obrazy (choc tez musze wejsc w nastroj, wyciszyc sie), to z uczucia tak natychmiast nie przychodza. Czy znacie jakies sposoby, ktore moglyby pomoc w wytworzeniu pozadanego stanu?

 

Beremy, zycze Ci aby Ci sie powiodlo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, postanowiłam założyć tu konto po przeczytaniu większości wątków w tym dziale. Od miesiąca bardzo zależy mi na tym, żeby pewien facet się do mnie odezwał. Poznałam go na necie i miesiąc temu kontakt nam się urwał, właściwie z mojej winy, on teraz nie odpisuje mi itd. Strasznie mi na tym zależy.

Czy myślicie, że wizualizowanie, że do mnie pisze mogłoby coś dać? Wizualizowanie spotkania z nim, chociaż nigdy go nie widziałam, a jego wygląd odtwarzam w głowie na podstawie zdjęcia? Robię to od paru dni, ale bardzo szybko zniechęca mnie brak efektów, niestety, jestem tym typem, który myśli, że mu się nie uda, bo następnego dnia jeszcze nic się nie dzieje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Primo - zapraszam

http://www.ezoforum.pl/afirmacje/78645-afirmacje-czym-sa-i-jak-je-tworzyc.html

:)

 

Czy myślicie, że wizualizowanie, że do mnie pisze mogłoby coś dać?

Moze cos dać ale musisz być zdeterminowana, mieć czysty, wyciszony umysł. TO wbrew pozorom nie jest takie proste.

 

Robię to od paru dni, ale bardzo szybko zniechęca mnie brak efektów, niestety, jestem tym typem, który myśli, że mu się nie uda, bo następnego dnia jeszcze nic się nie dzieje...

No cóż - tutaj musisz uzbroić się w cierpliwość. Czasami 'efekty' przychodzą po 2-3 dniach czasami po 2-3 miesiącach.

Pytanie jeszcze - co wizualizujesz, afirmujesz. Czy afirmacja jest poprawnie dobrana itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, postanowiłam założyć tu konto po przeczytaniu większości wątków w tym dziale. Od miesiąca bardzo zależy mi na tym, żeby pewien facet się do mnie odezwał. Poznałam go na necie i miesiąc temu kontakt nam się urwał, właściwie z mojej winy, on teraz nie odpisuje mi itd. Strasznie mi na tym zależy.

Czy myślicie, że wizualizowanie, że do mnie pisze mogłoby coś dać? Wizualizowanie spotkania z nim, chociaż nigdy go nie widziałam, a jego wygląd odtwarzam w głowie na podstawie zdjęcia? Robię to od paru dni, ale bardzo szybko zniechęca mnie brak efektów, niestety, jestem tym typem, który myśli, że mu się nie uda, bo następnego dnia jeszcze nic się nie dzieje...

 

Niekoniecznie, może się to udać jedynie jeśli ten Pan ma do tego intencje. Takie wizualizacje mają przede wszystkim sens gdy nie określa się konkretnej osoby, a np. spotkanie takiej samej (z podobnymi cechami) osoby, która ma intencje tworzenia relacji z nami. Mój znajomy dobrze to określa - "jeśli widzisz samochód który Ci się podoba, to nie upierasz się przy tym konkretnym aucie, a chcesz auto z tego samego modelu". To jest podstawą tworzenia harmonijnych relacji i spełniania się wizualizacji w kontekście związków (i nie tylko). Jeśli chce się relacji z konkretną osobą to trzeba brać pod uwagę że wizualizacja nie ma szans na realizację, jeśli nie ma na to zgody, woli ze strony tej konkretnej osoby. Gdy nie chodzi o konkretne osoby, wizualizacja ma bardzo dużą szansę na zrealizowanie się gdy ma się jasny obraz tego czego się chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie robię nic wyjątkowego, po prostu włączam jakąś relaksacyjną muzykę, kładę się i po prostu rozmyślam - wyobrażam sobie, że włączam pocztę i widzę mail od niego, w którym pyta czy się spotkamy, czasem wyobrażam sobie, że wpadam na niego na ulicy i się rozpoznajemy, albo po prostu, że się spotykamy i siedzimy w moim ulubionym barze i rozmawiamy. Ten ostatni obraz to mój ulubiony, kiedy widzę w myślach jego siedzącego naprzeciwko mnie od razu mam skurcze w brzuchu i czuję jakbym tam była - drżą mi ręce, są zimne... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak sobie mysle, ze z uczuciem jest chyba najtrudniej. Przynajmniej dla mnie na razie. O ile daje rade stwarzac obrazy (choc tez musze wejsc w nastroj, wyciszyc sie), to z uczucia tak natychmiast nie przychodza. Czy znacie jakies sposoby, ktore moglyby pomoc w wytworzeniu pozadanego stanu?

Wizualizacja odczuc

Trening wizualizacji

 

cwicz kilka razy w tygodniu i po pol roku nie bedziesz mial zadnych problemow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jacek Bartnicki

ja znam taki jeden sposób: najpierw czuć się dobrze (bez względu z jakiego powodu) a potem wizualizować ;)

To jest równie skuteczne jak Actimel (działa w 99,98% przypadków).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lykke

Jestem po lekturze książki Webstera "Twórcza wizualizacja dla początkujących" i po jej lekturze postanowiłam porzucić myśli o wizualizowaniu TEGO KONKRETNEGO FACETA (co pewnie i tak g... by dało :P). Robiłam dzisiaj jedno ćwiczenie z tej książki, które polegało na tym, żeby się rozluźnić, zrelaksować, a potem pomyśleć o czymś, na czym nam bardzo zależy, a na koniec zapytać siebie, czy to na zasługujemy, czy będziemy wtedy szczęśliwi i takie tam, i poczekać jak zareaguje nasze ciało.

Ja oczywiście, myślałam o facecie, ale już nie o tym konkretnym, tylko ogólnie o JAKIMŚ. Zwizualizowałam sobie wszystko, co podoba mi się w facetach, zaczynając od zarostu, poprzez styl ubierania, a kończąc na konkretnych cechach. Fantazja bardzo mnie poniosła i byłam niesamowicie odprężona i rozluźniona... I cóż, muszę tylko powiedzieć, że nie zauważyłam, żeby moje ciało na te wizualizacje protestowało. Trochę serce zabiło mi mocniej, bo chyba za bardzo uwierzyłam, że już go mam... :P

Jestem ciekawa, czy coś z tego wyjdzie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość amelia_000

Nie wierzę w wizualizację. Mi się z reguły nie sprawdzają, a jeśli już to ich odwrotność. Marzę o czymś, myślę o tym a dostaję odwrotność...Chore.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę w wizualizację. Mi się z reguły nie sprawdzają, a jeśli już to ich odwrotność. Marzę o czymś, myślę o tym a dostaję odwrotność...Chore.

Moze źle wizualizujesz :)? Źle dobierasz intencje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wizualizacji najlepiej podejsc bez szczegolnych oczekiwan a raczej z otwartoscia typu "sprobuje, nie zaszkodzi" i zwracajac szczegolna uwage na odczucia i doswiadczenie zrealizowania sie czegos (tak jakby sie to realnie dzialo w tej chwili) w miejsce "chciałabym/chciałbym" i odczucia "ale by było super gdyby to sie udalo". Wizualizacja w takim ujeciu to nie marzenie o czyms. To doswiadczenie w tej chwili realnosci tego co sie wizualizuje. Odbieranie go zmyslowo (w umysle) na takim samym poziomie realnosci co otoczenie zewnetrzne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie zazwyczaj chodzi o to jaki ma się stosunek do swojego celu, czy uważa się że się na to zasługuje, że jest to realne, że jest możliwa realizacja tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam,

 

Kilka dni temu siedząc w kolejce w pewnej firmie poznałem bardzo interesującą dziewczynę. Rozmawialiśmy tak jakbyśmy się znali od zawsze i bardzo dobrze się czułem w jej towarzystwie i jak sądzę ona w moim też. Ale ja jak ten głupi, nie zapytałem jej nawet o imię, ani nie wiem gdzie mieszka. Ona załatwiła swoją sprawę, ja wszedłem po niej, a kiedy wyszedłem już jej niestety nie było. Teraz ciągle o niej myślę i nie mogę jej zapomnieć, chciałbym ją jeszcze raz spotkać i bliżej ją poznać.

Czy jest jakiś sposób, sprawdzony, abyśmy się w niedalekiej przyszłości znów spotkali? Przyciąganie? Jak to jest? Proszę o odpowiedź. Przepraszam, jeżeli wpisałem się w złym miejscu, ale jestem skołowany...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co to wizualizować Wasze spotkanie. Chociaż efektów nie gwarantuję.

Ewentualnie iść do tej firmy, uśmiechnąć się do rejestratorki / sekretarki i poprosić o jej dane ;)

Szczęściu trzeba czasami pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie - proste środki są najskuteczniejsze. Zanieś rejestratorce jakiegoś kwiatka albo czekoladę, bądź miły i powiedz naprawdę, w jakim celu potrzebujesz tych danych, a na 99% powinieneś dostać jakiś namiar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobną sytuację, tylko, że w firmie logistycznej. Poprosiłem Panią z biura ( z czekoladą w ręce ) o namiary do dziewczyny, która 15 minut przede mną przywoziła przesyłkę dnia poprzedniego. Wszyscy się tam znali, więc nr telefonu miała na pewno. Też tak jak Ty zapomniałem spytać o imię, a rozmawiało mi się z nią tak sympatycznie, że musieli mnie poganiać, abym odjechał od rozładunku. Suma sumarum babka z biura mnie pogoniła, chyba nie trafiłem w jej gusta, bo była na diecie.

Edytowane przez Seid
usunięcie linka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz ,też żyję sam i czekam na swoją wenus ,ale jakoś dobrze mi samemu ze sobą ,ponieważ samotność to stan pełnej bliskości z Bogiem w świecie duchowym (astralnym ) ,natomiast osamotnienie to materialny stan niedostatku ,który pragniemy wypełnić - czymś lub kimś .

Alenapewno się kiedyś spotkacie (napewno) musisz w to uwierzyć (ponieważ myśląc o niej ,ona napewno myśli o tobie (telepatyczna łączność ) a tymczasem zapomnij o niej ,to zdobędziesz,bo jak czegoś pragniesz ,to nie otrzymasz ,rób to co lubisz ,a najlepsze przyjdzie niespodziewanie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę bardzo,to moje prawdziwe doświadczenie,dodam jeszcze że człowiek modli się do swojej duchowej istoty/natury,szamani powiadają że człowiek nie jest w stanie pojąć tak doskonałej istoty duchowej do końca ,jaką jest Bóg ,to jak takie rozdzielenie ducha od ciała ,taka duchowa schizofrenia,ja natomiast jestem jak ta Hermafrodyta ,Androgyn czyli istota dwupółciowa Kobieca i Męska w jednym ,więc słowo Bóg ,możesz zastąpić innym słowem jakie ci pasuje .A co do wenus to taka metafora na jutrzejrzy dzień,kiedy to patronuje planeta Wenus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andros nie rob sieczki z mozgu ludziom tymi bredniami. Wystarczy ze Twoj stracil spojnosc :D

 

To ze o kims duzo myslisz nic nie oznacza, a w przypadku operacji magicznej moze byc nawet problemem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i widzę, że jak jest jakaś poważniejsza prośba to magicy nie dają rady i spychają klienta do materialnych rozwiązań spoza ezoteryki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo ja nie stoisz twardo na nogach, to magia jedynie poglebi Twoje problemy. Zamiast wziac sie w garsc bedzie sie szukalo kolejnych rozwiazan spoza ogolnie przyjetego racjonalnego swiatopogladu. Rezultat bedzie oplakany.

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli ezoteryka to lipa? Jak są pytania o konkretną odpowiedź to jest rozmydlanie tematu, bo w takim wypadku łatwo stwierdzić namacalny dowód.

Edytowane przez agys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sa sfery gdzie wpychanie ezoteryki na sile wytworzy jedynie intelektualne bagienko, ale dobrze prowadzona praktyka niewatpliwie bedzie miala wiele zalet indywidualnych.

 

Podkreslam slowo indywidualnych (subiektywnych), w wielu kwestiach ciezko mowic o efektach obiektywnych. Trzeba tez oddzielic nauki ezoteryczne, ktore lamia prawa ogolnie pojetej nauki. Raczej cudu odrastajacych konczyn sie nie spodziewaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agys

To z czym się konfrontujesz to twoje wyobrażenie o tym co myślą czy robią osoby zajmujące się ezoteryką. Jeśli rozwiązanie jest proste to po co szukać uezoterycznionego rozwiązania? Czy jeśli ktoś zajmuje się ezoteryką to ma np. pisma do urzędu wysyłać rytuałem i siedzieć na tyłku aż się nie zrobi samo? Zdajesz sobie też chyba sprawę że po drugiej stronie monitora siedzą zwyczajni ludzie mający codzienne życie (prozę życia) w którym ezoteryka stanowi ich część a nie automaty myślące i piszące w kategoriach wyłącznie ezoteryki? To na przemyślenie, głównie wyobrażeń o tym jak żyją czy funkcjonują "ezoterycy" i czym się kierują. Materialne sprawy są materialnie załatwiane a mogą być "usprawniane" ezoterycznie (czy inny sposób będący skutecznym).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w KK są takie Cuda i to udokumentowane.

 

Witek D

 

W temacie są pytania o konkretne osoby i nici z odpowiedzi. Jakby były to by było widać że to działa. A tak widać że w Chrześcijaństwie cuda są a w ezoteryce nie ma. Można tylko powróżyć z rączki i wcisnąć bajkę.

Edytowane przez agys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

agys

W chrześcijaństwie są uznawane jedynie cuda chrześcijańskie. Jeśli poza nim samym, zdarza się "cud" czy "cudowne ozdrowienie" to jest przypisywany albo "złym mocom" albo przypadkowi czy cudom chrześcijańskim : )) Ostatecznie szarlatanerii. Poza tym dokumentacja nie jest prowadzona czy uwypuklana przez większość religii, bo to chrześcijaństwo głównie, opiera swoją "charyzmę" czy siłę przebijania się do ludzi, na dokumentowaniu przypadków "cudów" bez zewnętrznego weryfikowania. Cuda innych religii są marginalizowane, albo sprowadzane do zabobonów lub szarlatanerii (oszustwa). Jakkolwiek możesz wyjechać do Indii albo na Bliski Wschód i zobaczyć że to na naszym zachodnim poletku tylko, jest to społeczne przekonanie o cudach czy "mocach". Albo wyjechać do ateistycznych Czech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam o nogach. Ale może są i rąk. Kupiłam nawet taką książkę o Cudach katolickich. Mogę Wam trochę z niej przykładów podać.

 

 

Witek D

 

Interesuję się Cudami i poza Chrześcijaństwem też się zdarzają tylko są śladowe. I dotyczą głównie odporności na siłę fizyczną, czy wyłączenie się w medytacji. W uzdrowieniach to w zasadzie tylko Chrześcijanie mają udowodnione medycznie przypadki i mają ich bardzo wiele, a bez udowodnienia to kit może każdy wcisnąć, więc mowa że są i inne przypadki poza Chrześcijaństwem jest mało wiarygodna.

Edytowane przez agys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak sobie czytam i widzę, że jak jest jakaś poważniejsza prośba to magicy nie dają rady i spychają klienta do materialnych rozwiązań spoza ezoteryki.

 

 

Jeżeli rozwiązania materialne są skuteczne nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy ich używać ;] Magia to tylko jedna z opcji; trzeba umieć dobrać opcję do problemu, bo nie je się zupy widelcem.

 

 

Pokaz mi udokumentowany cud odrastajacej reki;D

 

 

Adaś - więcej wiary! Czarne Mzimu nawet człowieka umie wskrzesić, więc odrastająca ręka to pikuś ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

agys

Jeśli lekarz jest chrześcijaninem (zagorzałym), to może naginać swoje przypadki by udowodnić istnienie cudu (są teraz nawet "deklaracje wiary") chrześcijańskiego i przypisywać mu, źródło we wierze chrześcijańskiej. Tak jak pisałem - śladowe, bo w innych religiach (zazwyczaj) cuda nie mają aż takiego znaczenia. Nie licząc tego co sprowadzono do szarlatanerii. A gwarantuje, że są dziesiątki czy setki tysięcy osób będące uzdrowicielami, bioenergoterapeutami itp. których sprowadza się do szarlatanerii (w tej chwili, nie liczę w ogóle przeszłości) i wobec których nie stosuje się takiej samej rzetelności w ocenie, co wobec "swoich" cudów. To jest tylko wybiórczość wynikająca z popularyzacji religii i dogmatyzmu względem siebie łączonego ze sceptycyzmem wobec "innych". W 2 tys. lat jest na to czas, by umocnić swoją pozycję i po drodze zbagatelizować to co jest wobec niej przeciwne. Oczywiście, nie krytykuję wyznawania chrześcijaństwa, jakkolwiek krytykuję wybiórczość i dogmatyzm zwłaszcza w zwalczaniu "konkurencji" wierzeniowej (szczególnie nie uznawanej za religie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Error 404 powoli może podam tylko nie wiem w jakim dziale podać te Cuda katolickie? Jest ich bardzo dużo w książkach i pismach. Samych powstań z martwych (wskrzeszeń ) jest ponad 400.

Sam żyjący obecnie ks. Bashobora ma ich bardzo wiele z tego 28 przypadków jest potwierdzonych przez biskupa.

Edytowane przez agys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam żyjący obecnie ks. Bashobora ma ich bardzo wiele z tego 28 przypadków jest potwierdzonych przez biskupa.

 

Biskup nie jest autorytetem w tej sprawie i nie jest w stanie potwierdzić czy ks. Bashobora (czyli Czarne Mzimu jak to go niektórzy nazywają) wskrzesił kogoś czy nie.

 

Oczywiście ludziom to nie przeszkadza i garną się do Czarnego Mzimu, które ich uzdrawia - mocą niby boską, hurtowo, na stadionach i za cenę 40zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W chrzescijanstwie.

 

Skup sie na faktycznych wydarzeniach, a nie na bajkach typu wskrzeszenia. Mamy XXI w i skupmy sie na faktycznych cudach, a nie na rzekomych. Gdzie nawet lekarz dobrze zgonu nie stwierdzil.

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seid

Te 40 zł to było na pokrycie kosztów własnych. Ileż to imprez nie dotowanych masz w tej cenie na stadionie narodowym?

 

Byłam tam. Naturalnie interesuję się, to byłam. I samych Uwolnień demonicznych była cała masa.

Było też dwóch biskupów katolickich. A wiele osób modliło się Językami i te demony się darły przeraźliwie i niesamowicie głośno. To było straszne. Ale te osoby zostały Uwolnione.

 

Widać było, że Bóg ma moc nad demonami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 40 zł to było na pokrycie kosztów własnych.

 

Krótko mówiąc zarobiło Mzimu i kuria. Były też droższe bilety - jak wiadomo energia maleje z wraz z kwadratem odleglości, więc im bliżej tym lepiej.

 

Było też dwóch biskupów katolickich. A wiele osób modliło się Językami i te demony się darły przeraźliwie i niesamowicie głośno.

 

To, że ktoś się darł nie oznacza jeszcze, że miał demona i został uwolniony. Wystarczy poddać się psychologii tłumu. Tak poza tym - uwolnienie demoniczne to nie to samo co cudowne uzdrowienie czy wskrzeszenie. Co prawda na wskrzeszenie szans nie było (bo trup biletu nie kupi), ale jakieś cudowne uzdrowienie mogło się wydarzyć. Póki co jednak nikt się nie chwali, że cudownie wyrosła mu brakująca ręka.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z postem Seida,takie zbiorowe darcie i krzyki ,to nie wynik opętań przez demony ,a efekt ciężkiej choroby psychicznej i emocjonalnej (umysłowej ) -Schizofrenia Paranoidalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Ja sobie zwizualizowałam kiedyś mężczyznę z którym byłabym gotowa się związać i chyba przez to trochę się zaprogramowałam na wyłapywanie takich osób. Udało mi się poznać osobę, która zarówno pod względem wizualnym, tego czym się zajmuje oraz charakteru wpisuje się w moją wizję sprzed kilku lat- wydaje mi się to trudne do wytłumaczenia racjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Mi się udało.

Wielokrotnie wyobrażałam sobie kogoś konkretnego kogo znam lub widziałam, że jest ze mną i zawsze prędzej czy później pojawiała się ku temu okazja i jego chęci.

 

Ale niesamowitą sprawą jest coś innego. Po rozstaniu zachorowałam na depresję. Czułam, że już nic dobrego mnie nie spotka, że zawsze będę sama, że inni mają normalnych partnerów a ja to aż szkoda gadać. Przez prawei 4 miesiące wyobrażałam sobie, że jestem z mężczyną, który bardzo pociąga mnie fizycznie, jest wysoki itp oraz myślałam nazwy cech charakteru które są konieczne oraz wad, które akceptuję. Sam się pojawił. I to wczesniej niż te 4 miesiące, tylko byłam w takim stanie, że uznałam, że to niemożliwe, ze gdzie by taki facet mnie chciał i wręcz zaczęłam sie godzić na życie singielki ale dalej marzyłam o tym moim ideale.

Wszystkie cechy się zgadzają. Wkurzał mnie niemiłosiernie ale to były te wady co miały być :) I nie żaluję, bo kazdy ma wady a lepsze takie niż jakieś uzależnienia, bicie, zdrady itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...