Skocz do zawartości

Życie i śmierć człowieka


prawda27

Rekomendowane odpowiedzi

Memento Mori – Pamiętaj o śmierci, która zjawia się w niespodziewanym momencie.

 

 

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się co jest dalej? Czy wierzysz w życie po śmierci?

Edytowane przez Indhi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną według mnie po śmierci nie ma nic. Wszystkie procesy życiowe, nasze emocje, uczucia i wspomnienia powstają w mózgu, który jest zbudowany z materii organicznej, więc po śmierci po prostu się rozkłada. Jeśli cała nasza świadomość i osobowość mieści się właśnie w nim, to w jaki sposób mielibyśmy żyć po jego obumarciu? Ludzie wierzący zapewne odpowiedzieliby w tym miejscu, że człowiek ma duszę, a właściwie dusza to całe jego jestestwo i żyje ono po śmierci ciała, ale ja nie znajduję żadnych dowodów na jej istnienie. Jeżeli faktycznie ją mam, to kompletnie tego nie czuję. Nie twierdzę też, że wiara w istnienie duszy jest głupia czy naiwna, naprawdę bym się ucieszył, gdyby ona istniała, no ale cóż. Na razie nie znam żadnych przesłanek świadczących na korzyść tej teorii.Ludzie często w dyskusjach na ten temat zapytują: "To gdzie będziesz po śmierci?" Ja odpowiadam: A gdzie jesteśmy przed naszymi narodzinami? To proste, zwyczajnie nas nie ma. Tak samo nie będzie nas po śmierci. Ludzie są bardzo przywiązani do swojej świadomości, nie mogą sobie wyobrazić, jak mogliby ją stracić. Śmierć jest normalna. To naturalny porządek rzeczy. Wszystko umiera. I nas to czeka. Myślę, że każdy powinien się z tym pogodzić, zamiast zamartwiać co będzie "dalej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie ja też tu wrzucę swoje przysłowiowe trzy grosze :D

 

Po pierwsze, według mnie, jest coś takiego jak reinkarnacja. Celowo nie użyłem wyrażenia, że w nią ''wierzę'', bo to słowo źle mi się kojarzy i wolę jego unikać.

Reinkarnacja o której teraz mówię różni się od tej, w którą wierzą religie Wschodu. Nie ma takiego czegoś jak karma ani też, inkarnując w człowieka, w następnym wcieleniu nie będziemy raczej żadną roślinką czy zwierzęciem (w pewnym sensie jest to prawo ewolucji:P).

Następna sprawa to to, że tak naprawdę nie ma takiego czegoś jak śmierć. Jest tylko zmiana formy. Śmierć, którą rozumiemy jako koniec wszystkiego w reinkarnacji nie istnieje.

Przybieramy jakąś formę na Ziemi (ale nie tylko na Ziemi) nie po to, żeby po prostu przeżyć jakieś tam życie zgodne z czymś( jak to jest w religiach), ale aby zdobyć DOŚWIADCZENIE. W tym wypadku nie ma takiego czegoś jak pojęcie dobra i zła. To iluzja, szufladkowanie ludzi.

Jesteśmy jednym z Bogiem, On tak naprawdę przez nas doświadcza swojej boskości, gdyż on WIE, że jest nieskończenie doskonały, ale tego nie doświadczał i stąd jesteśmy my i cały Wszechświat relatywistyczny. Dlatego nie możemy być w żaden sposób potępieni gdyż Bóg nie może potępić samego siebie.

 

A teraz może krótko wytłumaczę czemu taka jest moja opinia na ten temat.

Od długiego czasu zajmuję się szukaniem własnej drogi do Prawdy. Przeczytałem ogromną ilość książek, artykułów, oglądnąłem dużo dokumentów i relacji. Na ich podstawie doszedłem do takich wniosków, ponieważ są (naukowe!) dowody na reinkarnację. Przeprowadzono wiele sesji hipnoz regresyjnych w których ludzie przypominają sobie poprzednie wcielenia, następnie wybierają się w dane miejsca i porównują dane z rzeczywistością( oczywiście badana osoba miała postawiony warunek - nigdy nie mogła być w tym miejscu w swoim obecnym życiu, ani nie być w żaden sposób spokrewniona z ludźmi tam żyjącymi - korzystano z metody tzw. podwójnie ślepej próby). Kolejną poszlaką, która mnie doprowadziła do mojego poglądu była literatura związana z tym zjawiskiem. W czytaniu kierowałem się głównie logiką i założeniem, że jeśli coś powtarza sie w zupełnie innych źródłach to jest duże prawdopodobieństwo, że to MOŻE być prawda.

 

Oczywiście nie traktuję swoich poglądów jako dogmaty, jestem otwarty na dyskusje i konstruktywną krytykę :>

 

Pozdrawiam,

Mati

Edytowane przez Sejkus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, według mnie, jest coś takiego jak reinkarnacja. Celowo nie użyłem wyrażenia, że w nią ''wierzę'', bo to słowo źle mi się kojarzy i wolę jego unikać.

Reinkarnacja o której teraz mówię różni się od tej, w którą wierzą religie Wschodu. Nie ma takiego czegoś jak karma ani też, inkarnując w człowieka, w następnym wcieleniu nie będziemy raczej żadną roślinką czy zwierzęciem (w pewnym sensie jest to prawo ewolucji:P).i

 

Jeśli faktycznie reinkarnujemy, to czy kiedykolwiek naprawdę się narodziliśmy? Czy był moment, w którym nas po prostu nie było? Dlaczego tak niewielu ludzi pamięta swoje poprzednie wcielenia? Od razu jesteśmy ludźmi czy nasza świadomość istnieje najpierw w prostszych organizmach, a po rozwinięciu się "wędruje" do istoty bardziej złożonej? Wiesz, trochę trudno mi sobie wyobrazić, jak miałby wyglądać rozwój świadomości u żaby czy u psa. Nie mówiąc już o roślinach. Jeśli więc nie bylibyśmy od początku ludźmi (czy też po prostu istotami obdarzonymi świadomością na poziomie podobnym do aktualnego), to wydaje mi się to bardzo naciągane :P Człowiek może zdobywać wiedzę, czytać uczone księgi, medytować. A piesek?

 

 

Następna sprawa to to, że tak naprawdę nie ma takiego czegoś jak śmierć. Jest tylko zmiana formy. Śmierć, którą rozumiemy jako koniec wszystkiego w reinkarnacji nie istnieje.

 

Tak, w reinkarnacji nie istnieje. Podobnie jak chyba we wszystkich religiach. Co nie oznacza, że nie istnieje w rzeczywistości.

 

Przybieramy jakąś formę na Ziemi (ale nie tylko na Ziemi) nie po to, żeby po prostu przeżyć jakieś tam życie zgodne z czymś( jak to jest w religiach), ale aby zdobyć DOŚWIADCZENIE. W tym wypadku nie ma takiego czegoś jak pojęcie dobra i zła. To iluzja, szufladkowanie ludzi.

Jesteśmy jednym z Bogiem, On tak naprawdę przez nas doświadcza swojej boskości, gdyż on WIE, że jest nieskończenie doskonały, ale tego nie doświadczał i stąd jesteśmy my i cały Wszechświat relatywistyczny. Dlatego nie możemy być w żaden sposób potępieni gdyż Bóg nie może potępić samego siebie.

 

Od czego więc zależy, jaką formę i gdzie ją przyjmiemy? I co rozumiesz przez doświadczenie? Czy jeśli będę zdobywał pożywienie i wszelakie inne korzyści za pomocą przemocy i będę sobie całe życie żył bardzo wygodnie, to czy zdobędę tyle samo doświadczenia, co w przypadku życia pełnego zasad moralnych i współpracy z innymi? Jeśli Bóg jest nieskończenie doskonały, to jak może być coś, czego nie wie? To się wzajemnie wyklucza.

 

 

 

A teraz może krótko wytłumaczę czemu taka jest moja opinia na ten temat.

Od długiego czasu zajmuję się szukaniem własnej drogi do Prawdy. Przeczytałem ogromną ilość książek, artykułów, oglądnąłem dużo dokumentów i relacji.

 

I chwała Ci za to. Ubolewam nad tym, że większa część ludzkości zamiast samemu szukać odpowiedzi woli ślepo słuchać wszelakich kaznodziejów i innych szarlatanów manipulujących nimi.

 

 

Na ich podstawie doszedłem do takich wniosków, ponieważ są (naukowe!) dowody na reinkarnację.

 

Mógłbyś przytoczyć jakieś konkretne przypadki? Naukowe dowody, to coś, co lubię ;D

 

 

Przeprowadzono wiele sesji hipnoz regresyjnych w których ludzie przypominają sobie poprzednie wcielenia, następnie wybierają się w dane miejsca i porównują dane z rzeczywistością( oczywiście badana osoba miała postawiony warunek - nigdy nie mogła być w tym miejscu w swoim obecnym życiu, ani nie być w żaden sposób spokrewniona z ludźmi tam żyjącymi - korzystano z metody tzw. podwójnie ślepej próby).

 

Bardzo ciekawe. Tylko czy jest pewność, że te wspomnienia z poprzedniego życia są prawdziwe? Że nie miały wpływu na ich kształt wiedza i wydarzenia aktualnego życia? Chociaż muszę przyznać,że jeśli faktycznie zgadzają się takie szczegóły jak adresy domów czy imiona członków poprzednich rodzin, to może faktycznie coś w tym jest.

 

 

Oczywiście nie traktuję swoich poglądów jako dogmaty, jestem otwarty na dyskusje i konstruktywną krytykę :>

 

Ech. Czyż świat nie byłby piękny, gdyby ludzie w taki sposób przeciwstawiali sobie różne poglądy? Gdyby dyskutowali, zamiast obrzucać się obelgami i mordować w imię tego czy innego boga? Przez indoktrynację i fanatyzm religijny zginęły miliony ludzi, stracono niewyobrażalny potencjał. Najgorsze jest to, że to nie są czasy barbarzyńskiej starożytności czy średniowiecza. To współczesność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HellVard

Jeśli faktycznie reinkarnujemy, to czy kiedykolwiek naprawdę się narodziliśmy? Czy był moment, w którym nas po prostu nie było?

 

Jeśli mowa jest o reinkarnacji to mówmy raczej o duchu, który jest ''większy'' od ciała. Chodzi Ci o narodziny tego ducha, tak?

No cóż, z jednej strony mogę powiedzieć, że Bóg go stworzył na ''swoje'' potrzeby doświadczania swojej boskości PRZEZ nas. Z drugiej strony mogę odpowiedzieć, iż my istniejemy od zawsze, bo w Ostatecznej Rzeczywistości nie ma pojęcia czasu. Tłumaczyłem już w jednym z wątków na tym forum jak widzę czas w życiu Poza. Tutaj wklejam jego treść(pochodzi z tematu ''Seria Make a choice''):

Uważam, że w Ostatecznej Rzeczywistości nie ma takich pojęć jak ''przeszłość, przyszłość''. Jest tylko teraźniejszość, Wieczna Chwila Teraźniejszości. Czas jest tak naprawdę iluzją, do czego doszedł Albert Einstein, ale nie dane mu było tego rozwinąć. Ustanowiliśmy rok, który ma 365 dni (czasem 366), 12 miesięcy (w którym miesiące mają różną liczbę dni. W końcu jak podzielić ustanowione przez nas 365 dni po równo na wymyślone 12 miesięcy, nie da się, trzeba kombinować) i dobę, która ma 24 godziny (dwa razy w roku jest jakby ''krótsza'' lub ''dłuższa'' zależnie od czasu zimowego/letniego). Dobrym przykladem jest tzw. ''paradoks bliźniąt'', jak również stwierdzenie, że lecąc z Ziemi rakietą w kosmos i osiągając odpowiednią prędkość możemy powrócić zanim na dobre wyruszymy. To dobre przykłady obrazujące ''ulotność i kruchość'' pomiaru czasu i podziału ''przeszłość-teraźniejszość-przyszłość''. Oczywiście w naszej ziemskiej relatywistycznej rzeczywistości ciężko byłoby nam się rozwijać bez takich założeń czasowych. Wieczna Teraźniejszość to jedyny w miarę logiczny sposób na wyjaśnienie istnienia Boga, którego nikt nie stworzył (w ten sposób można uniknąć tzw. ''regressus ad infinitum'', czyli, na chłopski rozum: Jeśli Bóg stworzył Wszechświat, to kto stworzył Boga? Jeśli jest stworzyciel Boga, to kto stworzył tego stworzyciela? Itp.itd.''

 

 

 

Dlaczego tak niewielu ludzi pamięta swoje poprzednie wcielenia?

Dlatego, że tego chcieli:D. Między tzw. wcieleniami to MY wybieramy co chcemy doświadczyć i wtedy inkarnujemy w dowolną postać w dowolnym ''czasie''. Tak naprawdę nic nie dzieje się nam przypadkiem, wszystkie nasze doświadczenia JUŻ się wydarzyły i podczas ''wybierania'' mamy wgląd na cały przebieg naszego życia. A dlaczego niewielu pamięta? Właśnie po to, żeby prawdziwie doświadczać. Specjalnie to ''zapominamy'', żeby przeżyć wszystkie wydarzenia z towarzyszącymi im emocjami. Jest sporo przypadków, kiedy ludzie ''naturalnie''(od urodzenia) pamiętają swoje poprzednie wcielenie, ale po przeprowadzonych badaniach wynika, że dziecko dość szybko o nich zapomina i w wieku 5-7 lat już praktycznie nic nie zostaje w pamięci. Z drugiej strony to byłoby niesamowite obiciążenie, gdybyśmy w danej inkarnacji byli obciążeni pamięcią o poprzednich wcieleniach - ile to razy mówimy, że mamy ''tyle na głowie''? A to przeciez tylko jedno zycie!

 

 

 

Od razu jesteśmy ludźmi czy nasza świadomość istnieje najpierw w prostszych organizmach, a po rozwinięciu się "wędruje" do istoty bardziej złożonej?Wiesz, trochę trudno mi sobie wyobrazić, jak miałby wyglądać rozwój świadomości u żaby czy u psa. Nie mówiąc już o roślinach. Jeśli więc nie bylibyśmy od początku ludźmi (czy też po prostu istotami obdarzonymi świadomością na poziomie podobnym do aktualnego), to wydaje mi się to bardzo naciągane :P Człowiek może zdobywać wiedzę, czytać uczone księgi, medytować. A piesek?

Wiesz, ja nie uważam się za jakiegoś specjalistę, cały czas się rozwijam w kierunku zrozumienia tego wszystkiego. Jest to moja swoista pasja i robię to z przyjemnością. Jeszcze bardzo długa droga przede mną, ale na tyle, na ile jestem w stanie i na ile mi moja aktualna wiedza pozwala to postaram się odpowiadać. Zawsze staram się, żeby moje wypowiedzi się ''kleiły'' i były w miarę logiczne. Więc do rzeczy:

Tak, uważam, że inkarnowaliśmy też w prostsze ogranizmy. Ale, biorąc pod uwagę, że Bóg stworzył to wszystko NARAZ i, że w boskiej rzeczywistości wszystko dzieje się TERAZ, inkarnacja w prostsze organizmy polegałaby bardziej na zdobyciu jakiegoś doświadczenia, aniżeli konieczności rozpoczęcia od prostych form, aby prawu ewolucji stało się zadość. Jeśli odróżnimy nasz Wszechświat relatywistyczny i Boską Rzeczywistość to myślę, że nie będziesz miał problemu, żeby to sobie wyobrazić.

 

 

 

Tak, w reinkarnacji nie istnieje. Podobnie jak chyba we wszystkich religiach. Co nie oznacza, że nie istnieje w rzeczywistości.

Z taką ''wikipedyjną'' definicją śmierci nie sposób się nie zgodzić:

Śmierć (łac. mors, exitus letalis) – stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju.

 

 

 

Od czego więc zależy, jaką formę i gdzie ją przyjmiemy?

To już pisałem wcześniej - od tego, co wybierzemy.

 

 

 

I co rozumiesz przez doświadczenie?

Doświadczenie to według mnie poznanie aspektów boskości w czynie. Bóg wiedział, że jest wszechpotężny, ale chciał to doświadczyć przez nas.

 

 

 

Czy jeśli będę zdobywał pożywienie i wszelakie inne korzyści za pomocą przemocy i będę sobie całe życie żył bardzo wygodnie, to czy zdobędę tyle samo doświadczenia, co w przypadku życia pełnego zasad moralnych i współpracy z innymi?

Tu nie chodzi o ilość, ale o rodzaj doświadczenia. Odpowiedz sobie na pytanie - Czy jeśli nie wiedziałbyś co to ciepło, to czy mógłbyś zaznać prawdziwie zimna?

Mały przykład obrazujący co mam na myśli: Załóżmy, że mamy dziecko, które od urodzenia trzymane jest w piwnicy, zamknięte w klatce w pełnym mroku. Powiedzmy, że jest tam trzymane całe życie. Czy kiedykolwiek dojdzie do wniosku w stylu ''cholera, jak tu ciemno''?

 

 

 

eśli Bóg jest nieskończenie doskonały, to jak może być coś, czego nie wie? To się wzajemnie wyklucza.

Czemu się wyklucza? Czy napisałem gdzieś, że on czegoś nie wie? Oczywiście, że On wszystko wie. Problem w tym, że chciał tego doświadczyć ;).

 

 

 

Mógłbyś przytoczyć jakieś konkretne przypadki? Naukowe dowody, to coś, co lubię ;D

Przyjacielu tego jest ogromna ilośc, można wujka google'a zapytać :P. Ale mogę na zachętę zarzucić lekkostrawny film o przeprowadzonych hipnozach regresyjnych i sprawdzaniu autentyczności relacji :

YouTube - ‪Reinkarnacja regresja 1/11 PL‬‏

 

 

 

Bardzo ciekawe. Tylko czy jest pewność, że te wspomnienia z poprzedniego życia są prawdziwe? Że nie miały wpływu na ich kształt wiedza i wydarzenia aktualnego życia? Chociaż muszę przyznać,że jeśli faktycznie zgadzają się takie szczegóły jak adresy domów czy imiona członków poprzednich rodzin, to może faktycznie coś w tym jest.

 

Myślę, że ten film odpowie na większość Twoich pytań. Powiem, że pamiętali nie tylko adresy, ale w jednym przypadku osoba występująca w tym materiale pamiętała, że będąc w poprzednim wcieleniu dzieckiem narysowała na kamieniu jakieś wzory po czym schowała go gdzieś w stodole. Sprawdzili to i znaleźli ten kamień. Sama uczestniczka przed wyruszeniem do miejscowości z jej poprzedniego wcielenia najpierw narysowała terapeucie ten wzór na kartce dla pewności. Polecam ten film na początek.

A różne relacje, sprawozdania i raporty o reinkarnacji w sieci jest na pęczki, nie powinieneś mieć problemu ze znalezieniem czegoś.

 

 

 

Pozdrawiam,

Mati

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ewidentny spam. To co się dzieje po śmierci już jest dawno udowodnione naukowo i klinicznie.
Tego, co dzieje się po śmierci nie ma sposobu udowodnić, ponieważ każdy taki "dowód" można podważyć na dziesiątki sposobów. A skoro już piszesz o naukowych dowodach, wypadałoby napisać na ten temat nieco szerzej. Zadziwia mnie jak wielu ludzi wypisuje tego typu teksty, ale owych dowodów to już nie podaje. Sam mogę pisać podobnie: "Papa Smurf jest bogiem wszechmogącym - jest przecież mądry, dobry i ma brodę. Jest to udowodnione naukowo, wystarczy wsłuchać się w jego światłe rady udzielane innym smurfom. Należy dodać, że animowany serial o Smurfach jest tylko wizualizacją stworzoną dla dzieci, żeby od najmłodszych lat wpajać im mądrości Wszechmogącego Papy Smurfa". Ot i mamy kolejną religię. Ja już biegnę się modlić ;P

 

Ale wracając do tematu. Nie jesteśmy w stanie udowodnić żadnej teorii na temat życia pozagrobowego z tej prostej przyczyny, że w tym celu trzeba umrzeć. Dopiero wtedy dowiemy się co "tam jest". I niech mi tutaj nikt nie wyjeżdża ze śmiercią kliniczną. Skoro człowiek wraca, znaczy, że nie umarł tak naprawdę. Jego dusza nie oddzieliła się całkowicie od ciała. To znaczy, że wszystkie wizje, jakich "zmarły" doświadczył mogły być omamami wytworzonymi przez ciało. Może podam przykłady.


  1. Wizja tunelu: kiedyś przeprowadzano badania na ten temat i okazało się, że mózg podczas obumierania generuje impulsy elektryczne, które na układ wzrokowy działają w sposób sprawiający wrażenie znajdowania się w tunelu. Czyli mamy efekt czysto fizyczny.

  • Wszechogarniająca obecność miłości/boga/szczęścia/czy co tam jeszcze - w chwili zagrożenia (jakim bezsprzecznie jest śmierć) organizm zaczyna produkować więcej endorfiny i adrenaliny. Jest to całkowicie naturalna reakcja. Ergo - mamy poczucie ogromnego szczęścia itp. I znowu - całkowicie normalna reakcja fizyczna.

  • Spotkanie zmarłych bliskich/przewijanie się przez oczyma całego życia - śmierć to stan zagrożenia. Człowiek jednak instynktownie poszukuje poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli organizm zaczyna obumierać podświadomość kieruje się do bezpiecznych wspomnień (ponieważ nie można uciec od śmierci). Ludzie zwykle najbezpieczniej czują się w dzieciństwie, tęsknią do niego i do ludzi, którzy ich wtedy otaczali. Zatem umysł wraca do dawnych wspomnień i widzimy swoich zmarłych dziadków, którzy się uśmiechają i uspokajają nas. Całkowicie naturalna reakcja psychiczna. Parę książek na temat psychologii człowieka i już nie ma żadnych wątpliwości.

Wybrałem pierwsze lepsze elementy z brzegu i już mamy racjonalne wyjaśnienie. Żeby jednak było jasne. Nie jestem ateistą i osobiście wierzę w życie pozagrobowe (a konkretnie w reinkarnację). Dopuszczam jednak możliwość, że to wszystko tylko nasze pobożne życzenia i nie jesteśmy w stanie niczego bezsprzecznie udowodnić. To, że posiadam kilka wspomnień z poprzednich wcieleń, nie oznacza automatycznie żadnego dowodu. To mogą być równie dobrze senne majaki. Co prawda wierzę, że to prawdziwe wspomnienia, ale powtarzam: to nie jest żaden dowód. To tylko wiara. Moim zdaniem, wszystkie rzeczy, które możemy wziąć tylko na wiarę (nie można ich udowodnić), powinny być traktowane z dystansem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hym, życie po śmierci, czy życie po życiu. To zagadnienie nurtuje ludzi od zawsze, co jest po...

Czy dusza ludzka po śmierci łączy się z innymi bytami astralnymi?

A może to nie dusza a energia, która będzie krążyć we Wszechświecie?

A może faktycznie istnieje reinkarnacja i odradzamy się wciąż na nowo?

Na żadne z tych zagadnień, nie ma niezbitych dowodów, więc każdy ma prawo wierzyć w to co mu pasuje i ku czemu się skłania.

Osobiście skłaniam się ku energii, która po mojej śmierci zostanie uwolniona z ciała i stanie się częścią Wszechświata :)

Edytowane przez Iris71
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówisz o energii, to rozumiem, że będzie ona pozbawiona świadomości? W sumie nie ma co tu za bardzo się rozwodzić, nasze ciało (w tym mózg, w którym kryje się przecież cała świadomość) po śmierci rozłoży się i wzbogaci związkami mineralnymi roślinki i zwierzątka ;) Oczywiście pod warunkiem, że będziemy mieli tradycyjny pochówek, a nie zostaniemy np. skremowani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówisz o energii, to rozumiem, że będzie ona pozbawiona świadomości? W sumie nie ma co tu za bardzo się rozwodzić, nasze ciało (w tym mózg, w którym kryje się przecież cała świadomość) po śmierci rozłoży się i wzbogaci związkami mineralnymi roślinki i zwierzątka ;) Oczywiście pod warunkiem, że będziemy mieli tradycyjny pochówek, a nie zostaniemy np. skremowani.

Tak, miałam na myśli czystą energię bez świadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się tego obrać w słowa, to tak jakbyś była wszystkim w jednym momencie. Weź sobie DMT to zobaczysz o co mi chodzi, bądź naładuj się tak w jakimś rytuale i pomedytuj to Cie wystrzeli uwalniając również DMT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz w sumie masz rację, tylko Nasz życie jest powiązane z życiem innych ludzi i często to jest wyznacznikiem czy w chwili śmierci czegoś żałujemy czy nie. Człowiek jest istotą niedoskonałą i omylną i często dopiero pod koniec życia lub w chwili śmierci zdaje sobie sprawę z błędów jakie popełnił.

Edytowane przez Indhi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nie musi być doskonały czy niedoskonały, ponieważ to tylko nalepki i wymogi jakie się zaszczepia od dziecka i wymaganie jakie stawia, oczywiście nie mające nic wspólnego z prawdziwym życiem. Człowiek jest człowiekiem - obvious, to wszystko

 

Długość życia jest zależna od tego jak "prowadzi" się dana osoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dość proste, trzeba przeanalizować przede wszystkim podstawy czyli skąd pobieramy we krwi metale ciężkie i pasożyty i te przyczyny wyeliminować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy uważajcie na spamerów, którzy wklejają tu bezustannie jakieś zegary śmierci itp. z pozoru zwykła wypowiedź, a w niej odnośnik do strony z takim zegarem.

Pozdrawiam:)

 

P.S bezimiennymag dzięki za raportowanie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprawy.

 

antubis12

 

to nie dusza, podczas operacji uwalnia sie DMT, za takimi zjawiskami stoi ta substancja niestety bardzo mało o niej wiemy i nie do końca wiadomo z naukowego punktu widzenia o co chodzi w niej.

 

Ja osobiscie moge powiedziec, ze na pewno odpowiada na wiele pytań typowo cywilizacyjnych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka substancja? Wszystkie efekty związane z tzw. "śmiercią kliniczną" zostały naukowo wyjaśnione. Gorąco polecam najnowszy (lub poprzedni, niestety nie pamiętam który) numer magazynu "Focus", jest tam dość obszerny artykuł na ten temat. Wszystkie zawarte tam wyjaśnienia są dla mnie zrozumiałe i logiczne, nie rozumiem tylko jednego: Podczas tej "śmierci klinicznej" ludzie często widzą wszystko z góry, jak to wyjaśnić? Żeby widzieć coś z góry, trzeba po prostu się nad tym znajdować, nie widzę innego wyjaśnienia. Żadne zaburzenia wzroku spowodowane niedokrwieniem mózgu nie mogłoby według mnie czegoś takiego wywołać. Jak można własnymi oczami widzieć siebie i otoczenie z góry? Przecież to niewykonalne. Chyba, że byłyby to halucynacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ta o której pisze, jest odpowiedzialna za tego typu rzeczy. Przy OOBE podnosi się delikatnie produkcja tego, podczasu snu nawet się uwalnia dlatego masz sen, a podczas śmierci klinicznej czy normalnej uwalnia się w bardzo dużej dawce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci szczególnie małe mają umiejętności paranormalne, ale niestety rodzice psują takie dzieci z pokolenia na pokolenie zamiast to rozwijać.

 

Jeżeli syn widział babcie to znaczy, że została źle pochowana i jej dusza nie odstąpiła z tego planu.

 

Przede wszystkim w takim wypadku najlepiej działać od razu, zrób stolik w formie ołtarzyka i zostaw tam świeże owoce i wodę, ze zdjęciem swojej mamy. Raz na jakiś czas się pomódl tam za jej dusze, zobaczysz zmianę - wody będzie ubywać, a owoce będą "nadgryzione". To uspokoi dusze i zostaw parę złoty na stoliku, 5 złoty w złotówkach albo 10 złoty. Jeżeli będziesz chciała otrzymać błogosławieństwo od swojej mamy, bądź aby Ci pomogła w osiągnięciu czegoś piszesz to na żółtej nowej karteczce, czerwonym atramentem o co chodzi, podpisując swoim imieniem, tylko wtedy musisz spalić banknot jak kadzidełko. (możesz dodać opcjonalnie czerwone świece)

Edytowane przez BezimiennyMag
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli syn widział babcie to znaczy, że została źle pochowana i jej dusza nie odstąpiła z tego planu.

 

Przede wszystkim w takim wypadku najlepiej działać od razu, zrób stolik w formie ołtarzyka i zostaw tam świeże owoce i wodę, ze zdjęciem swojej mamy. Raz na jakiś czas się pomódl tam za jej dusze, zobaczysz zmianę - wody będzie ubywać, a owoce będą "nadgryzione". To uspokoi dusze i zostaw parę złoty na stoliku, 5 złoty w złotówkach albo 10 złoty. Jeżeli będziesz chciała otrzymać błogosławieństwo od swojej mamy, bądź aby Ci pomogła w osiągnięciu czegoś piszesz to na żółtej nowej karteczce, czerwonym atramentem o co chodzi, podpisując swoim imieniem, tylko wtedy musisz spalić banknot jak kadzidełko. (możesz dodać opcjonalnie czerwone świece)

 

mada9 nie zapomnij do tego wszystkiego wysmarować wszystkich ścian nutellą wymieszaną ze śledziem i rozsypać po domu 456 meksykańskich pesos. Musisz też konecznie kupić sobie Kajmana (koniecznie musi to być gatunek Caiman crocodilus fuscus!!!), nauczyć go tańczyć w 6 dni i 7 nocy, a następnie wyrzucić go przez okno (koniecznie przez lewe ramię!), zbiegnąć po schodach i zdążyć go złapać. W przeciwnym razie Twoja babcia nie zazna spokoju...

 

Na wstępie przepraszam za tą ironię, ale mam przynajmniej nadzieję, że ludzie wchodzący na to forum nie biorą wszystkiego do siebie.

Co naturalne na tego typu forum, poziom absurdu jest dosyć wysoki. Ludzie wypisują tu takie rzeczy, że dziwię się, że jeszcze naszej Ziemi nie pochłonęła jakaś złowroga czarna dziura, a ludzie nie boją się wychodzić z domu.

 

Można zauważyć tendencję do pojawiania się tutaj, na tym forum, różnego rodzaju ''proroków'', ''Mistrzów'', ''kaznodziejów'' czy ''nauczycieli moralności''. Oczywiście przez światłowód trudno jednoznacznie ocenić daną osobę uważającą się za jedno z powyższych za oszusta. Jednak, w moim przekonaniu, jest jedno rozwiązanie - MYŚLEĆ. Jeśli dana osoba według ciebie mówi mądrze i logicznie zarazem, wtedy to nie powinno mieć dla Ciebie znaczenia czy jest jakimś ''prorokiem'' czy czymkolwiek. Po prostu wyciągaj z jej wypowiedzi to, co uważasz za wartościowe, a resztą się nie przejmuj.

Apeluję tylko o jedno - ZDROWY ROZSĄDEK!

 

Co do Ciebie, BezimiennyMag, to jak zdążyłeś zapewne zauważyć, nie zgadzam się z tym, co piszesz.

Jeśli naprawdę jest życie po śmierci, to chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że Tam jest o niebo lepiej niż tu, na Ziemi. Jeśli tak, to trochę naiwnym jest myślenie, że ktoś ''z Góry'' potrzebuje od nas jakiejkolwiek pomocy. Byłoby dokładnie odwrotnie.

Z drugiej strony ma to też jakiś pozytywny aspekt, bo dzięki Twoim ''radom'' ci na górze mają niezły ubaw.

 

 

Pozdrawiam,

Mati

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Witam wszystkich serdecznie! widzę, że wątek jest bardzo popularny. dziękuję autorowi, ponieważ można tutaj znaleźć bardzo dużo przydatnych informacji, dobre publikacje ciężko znaleźć, dobrze mieć takie źródło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Między życiem a śmiercią jet jedynie bardzo cienka granica , aby stracić życie wystarczy jedynie ułamek sekundy, a nie można go już odzyskać ... Śmierć kliniczna to niezbadane zjawisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...