Skocz do zawartości

Stosunek Chrześcijan do śmierci


HellVard

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo ciekawi mnie pewna sprawa. Dlaczego Chrześcijanie (no, może nie wszyscy) tak boją się śmierci? Dlaczego po śmierci kogoś bliskiego ogłaszają żałobę? Dlaczego znajomi składają im kondolencje? Dlaczego odbywają się smutne i poważne pochówki? Przecież Ci ludzie powinni skakać z radości! Dlaczego nie organizują uczt, biesiad? Dlaczego nie tańczą z radosnym śpiewem na ustach? Przecież ich znajomy/członek rodziny odchodzi do Boga, do krainy ojca i wiecznej szczęśliwości, gdzie nie ma już trosk i zmartwień. Powinni wręcz im zazdrościć! Powinni się smucić nie dlatego, że odeszli, ale dlatego, że nie mogą się "zabrać" razem z nimi. Przecież nikt nie myśli, że nasz przyjaciel/członek rodziny trafi do piekła, skąd więc ten strach i ogromny smutek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

boją się śmierci ,bo słaba jest ich wiara. gdyby wierzyli tak jak mocno jak wymaga nauka - nie było by problemu.

nawet w śmierci najbliższej osoby , dla katolika nadrzędną sprawą powinno być połączenie jej duszy z Panem (do

którego przygotowuje się całe życie) a nie żal po stracie ciała osoby.

znajomi składają kondolencje bo są równie małej wiary i łączą się w strachu ,a nie w radości obcowania z Panem.

zauważyłem również ze niektórzy boją się składać kondolencje tak jakby bali się aury śmierci która

otacza np. wdowę. są smutni, współczują , czują się nieswojo ale pierwsze to sami się boją ,czują chłód , powiew śmierci na plecach.

 

uczty organizują jak najbardziej taka uczta nazywa się stypa - nie tańczą i nie śpiewają ,chociaż z tym drugim to zależy,bo jak czasem zagrycha

zaszkodzi to różnie bywa .

 

Na jakimś nagrobku przeczytałem :

,,co mnie spotkało ciebie nie minie , ja jestem w domu a ty w gościnie".

podoba mi się ta sentencja ,tylko kluczowe jest tu pytanie kto kazał to wyryć :

nieboszczyk czy fundator .

ciekawa jest również konstrukcja procesji żałobnej .taka powiedzmy typowej wielkości wygląda tak :

w pierwszych dwóch ,trzech rzędach idą najbliżsi krewni,przyjaciele - tu smutek i rozpacz wielka.

dalej znajomi z bloku ,koledzy z pracy .- tu ciche rozmowy o nieboszczyku . jaki był fajny ,

ze szkoda chłopa,że za młody, że z tej półki już biorą itp.- tu smutek miesza się z refleksją nad marnością życia.

największa grupa to dalsi znajomi , dawni koledzy ze szkoły , dalsza rodzina

czyli osoby które dawno się nie widziały i gdyby nie ta okazja to by się nie spotkały.

tu dominuje radość ze spotkania po latach , ciche śmichy chichy.

Edytowane przez biegun
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

boją się śmierci ,bo słaba jest ich wiara. gdyby wierzyli tak jak mocno jak wymaga nauka - nie było by problemu.

 

"Jezus wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz». Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował». Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» A Jezus ponownie okazując wzruszenie głębokie przyszedł do grobu."

 

Żałoba jest naturalną psychologiczną reakcją związaną z utratą kogoś bliskiego. Tak po prostu jesteśmy zbudowani i niewiele ma to wspólnego z wiarą.

Niektórzy uważają ją za zdrową reakcję obronną ludzkiej psychiki.

To jak żałoba jest wyrażana to już inna kwestia - zależna od religii, kultury i tak dalej. Dla wielu osób najważniejsze jest to czy ktoś nosił kolor czarny wystarczająco długo (jak nosił za krótko to na pewno nie kochał ojca/matki/brata/dziecka) i czy nie brał udziału w zabawach. Nie o to w tym wszystkim chodzi - najważniejsze jest wewnętrzne przeżycie straty.

 

Różne manifestacje żałoby już widziałem, każdy reaguje nieco inaczej. Nie zawsze jest to cztero czy pięcioetapowy proces opisany w psychologicznych książkach.

 

Dlaczego znajomi składają im kondolencje?

 

1)Bo wyrażają współczucie rodzinie z powodu odejścia osoby im bliskiej,

2)bo tak wypada i ludzie patrzą ;]

 

Dlaczego odbywają się smutne i poważne pochówki?

 

Pogrzeb to ostatnie pożegnanie, emocje też robią swoje. Na tym etapie okres anestezji uczuciowej (tak się to ładnie nazywa) już mija - wszystkie skumulowane w tym etapie uczucia wybuchają ze zdwojoną siłą.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, to zrozumiałe, że odczuwają stratę bliskiej osoby. Ale przecież nie rozstają się na zawsze (a przynajmniej w to wierzą), a "tylko" na x lat. Według mnie, dużo prawdy jest w tym, co mówi biegun. Ich wiara jest zbyt słaba, nie są wcale jej pewni i dlatego strach i rozpacz zwyciężają. Co znaczy rozstanie na 20-50 czy nawet 100 lat, skoro spędzą razem wieczność w blasku bożej chwały? Jak powiedział kiedyś opat Ampleforth, dowiedziawszy się, że kardynał Basil Hume wkrótce umrze: Gratuluję ekscelencjo. To zaiste wspaniała nowina. Jakże chciałbym móc udać się z panem!" Czyż nie jest to postawa prawdziwego chrześcijanina?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, dużo prawdy jest w tym, co mówi biegun. Ich wiara jest zbyt słaba, nie są wcale jej pewni i dlatego strach i rozpacz zwyciężają.

 

Powstrzymywanie żałoby to trochę jak powstrzymywanie odruchu wymiotnego po zatruciu ;)

Rozpoznawanie tego z punktu widzenia wiary nieco mija się z celem - żałobę przeżywają ludzie bez względu na to czy wierzą w chrześcijańskiego Boga, Allaha, czy są ateistami. Trzeba ją rozpatrywać z poziomu psychologii, a nie religii jako takiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawi mnie pewna sprawa. Dlaczego Chrześcijanie (no, może nie wszyscy) tak boją się śmierci?

 

Pierwsze słyszę, że to TYLKO Chrześcijanie się boją śmierci.......

Wydaje mi się, że człowiek niezależnie jaką wiarę przyjmuje czy nie posiada żadnej określonej,

może bać się / czuć się nieswojo kiedy nie wie co tak NA PRAWDĘ go czeka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, gdzie napisałem, że TYLKO chrześcijanie boją się śmierci? Po drugie, nazwa tematu brzmi: "Stosunek CHRZEŚCIJAN do śmierci", więc pisanie tutaj o muzułmanach czy o Indianach wierzących w Wielkiego Manitou, byłoby troszkę nie na miejscu ;) Gdybym chciał poruszyć kwestię stosunku do śmierci ludzi wszystkich wyznań, to zatytułowałbym temat inaczej i umieściłbym go w innym dziale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hell świadomość, że zmarły być może dostąpi życia wiecznego w niebie jest na pewno czynnikiem łagodzącym - z jednej strony opłakuje się zmarłego, ale z drugiej strony wierzy się, że w niebie jest mu lepiej.

 

Oprócz tego chrześcijanie wierza, że zmarłym należy pomagać - stąd odmawianie np. oficjum za zmarłych, odprawianie gregorianek i tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że podejście do śmierci jest u chrześcijan zaprogramowane. Jeśli np. zapytamy takiego jednego dlaczego ogłaszasz żałobę ? On odpowie: "No jak dlaczego?! Przecież to normalne". Otóż to błąd, to zachowanie jest wyuczone, to taki nawyk. Albo inaczej: "Każdy tak robi, to czego i ja tak nie powinienem!?". Jeśli człowiek stara się naśladować innych to nigdy nie jest normalne :oczko2:. Dziwi mnie też ta atmosfera po odejściu kogoś bliskiego. Mówią np: "Pewnie jest tam na górze, i patrzy na nas..." i właśnie tutaj nikt nie dopuszcza myśli: "Pewnie jest tam na dole...". Nie ma czegoś takiego ale są dalej napędzeni strachem nie wiem z jakiego powodu.

 

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w chrześcijaństwie śmierć to potężna karta.

to nią niemal dwa tysiące lat kościół trzyma wiernych za jaja.

w nieustannym poczuciu winy wymaga ciągłego kajania się bicia w piersi, nieustannych przeprosin.

Chrystus na krzyżu obecny w kościołach, domach przy drogach ,na medalikach ,ma przede wszystkim przypominać

ma być wyrzutem sumienia ,nigdy nie

zagojoną bolącą raną .

kult śmierci to opoka kościoła.

śmierć jest wielką zagadką i tajemnicą

ale można na niej dobrze zarobić, tworząc iluzję ,ze ma się coś do powiedzenia heh

stąd właśnie obecność księdza na katolickim pogrzebie

płacisz - masz iluzję godziwego pożegnania

i nie ważne czy pokropi alkoholik,złodziej,pedofil,cudzołożnik,kłamca,bydle,dobry człowiek - płacisz - masz iluzję i spokój.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy na tym forum jest temat nt chrześcijaństwa, w którym nie ma jazd po KK i nie występuje słowo "pedofil" oraz "kasa".

 

Załóżcie sobie oddzielny temat gdzie będziecie mogli swobodnie jechać po KK pisząc co ślina na język przyniesie i dawać sobie za to dziękówki. W końcu nie ważne co się napisze, ważne, żeby pojechać po Kościele ;]

 

Chrystus na krzyżu obecny w kościołach, domach przy drogach ,na medalikach ,ma przede wszystkim przypominać

ma być wyrzutem sumienia ,nigdy nie

zagojoną bolącą raną .

 

On ma dawać nadzieję na życie wieczne ;]

 

stąd właśnie obecność księdza na katolickim pogrzebie

płacisz - masz iluzję godziwego pożegnania

 

Móiwąc krótko nie bardzo wiesz po co tak naprawdę jest pogrzeb i ksiądz na nim ;]

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się i taką wizje chciał przekazać Jezus w swoim nauczaniu i w końcu śmiercią na krzyżu.Tyle ze potem ludzie w swojej ułomności pomieszali,przeinaczyli by na koniec wykorzystać do swoich przyziemnych,mówiąc w skrócie,celów.

Podstawowym i jedynym przesłaniem m/z jest wierzyć w istnienie Boga i jak Kata napisałaś,wierzyć ze nasze życie nie kończy się wraz ze śmiercią ciała.

śmierć jest szczęściem, powrotem do Domu Bożego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w chrześcijaństwie śmierć to potężna karta.

to nią niemal dwa tysiące lat kościół trzyma wiernych za jaja.

w nieustannym poczuciu winy wymaga ciągłego kajania się bicia w piersi, nieustannych przeprosin.

Chrystus na krzyżu obecny w kościołach, domach przy drogach ,na medalikach ,ma przede wszystkim przypominać

ma być wyrzutem sumienia ,nigdy nie

zagojoną bolącą raną .

kult śmierci to opoka kościoła.

śmierć jest wielką zagadką i tajemnicą

ale można na niej dobrze zarobić, tworząc iluzję ,ze ma się coś do powiedzenia heh

stąd właśnie obecność księdza na katolickim pogrzebie

płacisz - masz iluzję godziwego pożegnania

i nie ważne czy pokropi alkoholik,złodziej,pedofil,cudzołożnik,kłamca,bydle,dobry człowiek - płacisz - masz iluzję i spokój.:)

 

Nie trzeba aż tak przesadzać i du...ić Chrześcijan na siłę :)

To jakiś trend teraz?........:hahaha_na:

Pogrzeb jest czymś w rodzaju ceremonii, a to że się płaci za to, to wiesz... z czegoś musi każdy żyć :D

A ksiądz też człowiek i pieniądze też lubi, nie wszyscy są super-pobożni i czują się zapewne usprawiedliwieni pobierając opłaty,

tym bardziej: skoro inni księża tak robią, to może on też czuje się z tym odpowiednio.

Ale na pewno jest masa księży takich pieniężnych, ale nie WSZYSCY.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak bo Duch człowieka odchodzi do innych światów astralnych (zależnie jaki żywot prowadził) -niższe światy astralne- tzw."piekło" wyższe światy astralne tzw"niebo".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

wujek peatz , generał szklana , kapciowy i inne demony kk były by wzruszone

gdyby się dowiedziały jakich tu mężnych obrońców mają hah

 

a poważnie

śmierć przeszła mi właśnie po rodzinie i

potwierdzam niestety co pisałem wcześniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Wójek Dobra Rada ,Święty Gerwazy Z Koła Gospodyń Wiejskich ,Zygfryd Z Oklahomy ,Maćko Z Teksasu Którzy Z Wolkerem W Jednej Bandzie Byli ,Nie Wierzyli By Że Ktoś W Takie Fantastyczne Bajdy Wierzy Jak Na Forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wujek peatz , generał szklana , kapciowy i inne demony kk były by wzruszone

gdyby się dowiedziały jakich tu mężnych obrońców mają hah

 

A może coś merytorycznego ;)?

TO nie jest forum dla anty-moherów biegun.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok. HV, w/g mnie ,zapytał jak dzisiejsi chrześcijanie postrzegają śmierć.

więc odpowiedziałem zgodnie z moją wiedzą w tej kwestii.

natomiast nie wiem czemu miało służyć wklejanie cytatów .

wiesz pewnie ,że bez trudu można wkleić inny cytat który obali,lub przedstawi w innym świetle pierwszy i tak można długo.

tylko jaki w tym sens?

dala tego skupiłem się na teraz.

bez złości lecz przez ,,mędrca chłodne szkiełko" hihi :)

jeszcze tego by brakowało żebyśmy się na forum ezo okładali nawzajem

po plecach o wartości chrześcijańskie hahah

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czysta racja ,bowiem powtarzające się wielokrotnie kłamstwo ,staje się prawdą ,poczytaj biegun o "Memach " - Wirusach Umysłu a zrozumiesz ten mechanizm : Mem

Ja codziennie czuję wnikające wemnie Wirusy Umysłu - Psychomanipulację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam... :)

 

hmm... pozwolę i ja sobie coś rzeknąć... :)

- wszystko jest O.K. bo Śmierć... powinna z jednej strony Smucić, a z drugiej Radować... wiec ?

- może wcale nie chodzi Tu o same Skrajności... a własnie o ten środek, czyli zrównoważenie naszych Emocji z Postrzeganiem...

- a więc... mimo ze widzimy ze kogoś "niema" to jednak "mamy nadzieje" że jednak Jest...

- i tą własnie kwestie poruszył biegun w swoim 1-poście, że własnie jeśli ktoś ma "tylko nadzieje" to niestety ale jest słabej Wiary... czyli tak naprawdę to jego stosunek do śmierci jest "fałszem" /jeśli za Prawdę przyjmiemy nauki Chrystusa/... :)

- dlatego śmierć /szczególnie osób nam bliskich/ przypomina nam, również i o Naszej Własnej Drodze... i skłania do refleksji nad tą a nie inna sytuacją...

- bo gdybyśmy My Sami byli teraz na Jego/zmarłego/ miejscu... to Co byłoby dla Nas najważniejsze... ???

- czy "to"... za czym uganialiśmy się całe życie ?... czy To co może traktowaliśmy po macoszemu... ?

- każdy powinien SAM jeszcze za życia... postawić się w sytuacji Śmierci, po to by odnaleźć głos Swego Sumienia, gdyż ten kto z Faktu śmierci nie wyciąga "nauki"... jest tylko ignorantem "siebie Samego"...

- ale to jest oczywiście tylko "moje zdanie"... bo i Moje Życie... :)

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Infedro :) Ująłeś to rewelacyjnie -Nic Dodać,Nic Ująć -Polecam Poczytać Każdemu ,Kto Boi Się Śmierci ,Żeby Oswoić Się i Żyć , Ze Świadomością Śmierci :

 

Tybetańska Księga Umarłych

 

http://www.dobreksiazki.pl/b9483-tybetanska-ksiega-umarlych.htm

 

i Film - Dailymotion - Tybetańska Księga Umarłych 1 - wideo z kanału Życie i styl

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat może i mądry, ale dziwne podejście. Przynajmniej moim zdaniem. Oczywiście nikogo nie krytykuję, jednakże wyrażę moją opinię:

Pytając czemu ludzie płaczą na pogrzebach, to tak jak by spytać czemu płaczesz jak się z kimś żegnasz? Przecież wiesz że go jeszcze spotkasz, a mimo to czujesz smutek. Ze śmiercią jest ta różnica, że ludzie odchodzą z tego świata, więc nie spotkasz ich, gdy pozwoli ci na to sytuacja w tym świecie, a dopiero, kiedy sam odejdziesz do tego drugiego. Stąd żałoba itp. Nawet u tych najmocniej wierzących. Zawsze powtarzałam, że smutne pożegnania są po to, żeby się cieszyć powitaniem. A pogrzeb jest ostatnim pożegnaniem, później będzie się można tylko przywitać.

Dobra to moje zdanie.

Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żałoba jest naturalną psychologiczną reakcją związaną z utratą kogoś bliskiego.

- Tak po prostu jesteśmy zbudowani i niewiele ma to wspólnego z wiarą.

- hmm... Seid, pozwól ze każdy oceni to wedle Własnego Życia... :)

- skoro jesteś "ignorantem" dla Siebie Samego... to wcale To nie znaczy że "Wszechświat nie Istnieje"... :)

Tak po prostu jesteśmy zbudowani

- tak po prostu... to możesz jedynie Sobie "wydłubać oko"... i wiesz dlaczego to będzie po prostu???... bo z Własnej głupoty :)

- stworzenie Człowieka ani tym bardziej "jego budowa"... wcale nie jest tak "po prostu", wiec i choćby dlatego nie jest "głupotą" wynikającą z "prostoty"... :)

i niewiele ma to wspólnego z wiarą

- a skąd Ty wiesz co jest z czym Wspólne... ?, stworzyłeś Ten Wszechświat że masz Taka wiedzę ?

- raczej wątpię... a z Wiarą jest wspólne Wszystko, i to bardziej niż jesteś sobie to w stanie wyobrazić... :)

- bo "Wszystko"... to wcale nie jest tylko to co Ty widzisz, lecz WSZYSTKO to co i nie widoczne... :)

- dlatego Każdy myśli po Swojemu... gdyż To jego Życie, bo i jego Wszechświat... szkoda tylko, że Ty widzisz tylko ten "co na zewnątrz", ale to już Twój problem, bo i Twoje wybory... bo i Twoje Życie... ;)

- każdy ma swój Wszechświat bo i Swoje Życie... więc i takie ma jakie Sam sobie Wypracuje, bo na tym właśnie polega Wybór naszej Własnej Wolnej Woli...

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem Bo "Prawdziwa Wiara To Ciągłe Wątpienie,Zadawanie Sobie Pytań -Po Co ?, Na Co Mi To? Dlaczego Ja Właśnie ? itd.,Zmaganie Się Z Tym W Co Wierzymy -Mieć Do Tego Emocjonalny Dystans ,Pokonywać Codziennie Swoje Słabości -"Swoje Demony " : Strach = Pogarda,Egoizm,Zniechęcenie, Lenistwo ,Pożądanie ,Pycha,Zachłanność ,Obawa itp.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając cały ten personalny off top (takie zabawy mnie nie bawią Infe, możesz sobie odpuścić i nie marnować klawiatury)

 

 

- raczej wątpię... a z Wiarą jest wspólne Wszystko, i to bardziej niż jesteś sobie to w stanie wyobrazić... :)

 

Ateiści zdecydowanie by się z Tobą nie zgodzili i stwierdzili, że błądzisz.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając cały ten personalny off top (takie zabawy mnie nie bawią Infe, możesz sobie odpuścić i nie marnować klawiatury)

- wyobraź Sobie że i mnie wcale nie bawią... :) , dlatego nie mogę patrzeć na Twoje "prowokacje"... :]

- wiec proponuje... W ogóle nie wypowiadaj się na Temat Wiary, gdyż krzywdzisz nie tylko Siebie ale i innych... ;)

- po Twoim podejściu... na kilometr widać ze z Prawdziwa Wiarą nie masz Nic wspólnego... noo chyba ze masz na myśli tylko "samo słowo"... tylko, ze Wiara Prawdziwa nie jest tylko samym Słowem, bo jest Przebudzeniem Tego co w Nas a co jest odzwierciedleniem Nas Samych... :)

 

- Ateiści zdecydowanie by się z Tobą nie zgodzili i stwierdzili, że błądzisz.

- hmm... i co z Tego że oni by tak stwierdzili... ???

- ja ateistom nie odmawiam Człowieczeństwa... są Tacy sami jak Wszyscy inni... bo są Ludźmi... :)

- tylko ograniczona Świadomość... segreguje coś co jest JEDNYM, wiec dlaczego niejako "segregujesz" Ludzi na takich i owakich... :/

- Ty zapewne także uważasz że błądzę... tylko, że Tu wcale nie chodzi o Samo "uważanie" a o Doświadczenie tego Samemu... :)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Infedro, skończ proszę z tym personalnym off topem i wróć do tematu wątku.

Pomijając fakt, że naszkicowany przez Ciebie rys Seida jest zupełnie nietrafiony, to forma wypowiedzi, którą zastosowałeś zupełnie nie pasuje do Ciebie (jest w niej coś czego u Ciebie wcześniej nie wyczuwałam).

 

Pozdrawiam i zapraszam do dalszej dyskusji, zgodnej z tematem wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Infedro, skończ proszę z tym personalnym off topem i wróć do tematu wątku.

Pomijając fakt, że naszkicowany przez Ciebie rys Seida jest zupełnie nietrafiony, to forma wypowiedzi, którą zastosowałeś zupełnie nie pasuje do Ciebie (jest w niej coś czego u Ciebie wcześniej nie wyczuwałam).

 

Pozdrawiam i zapraszam do dalszej dyskusji, zgodnej z tematem wątku.

 

- rys Seida jest tylko taki jaki Sam sobie maluje... ale O.K. przyszło mi do głowy, że faktycznie ja mogę Jego żle zrozumieć a on mnie, bo przyczyną tego może być inne pojmowanie słowa "Wiara" wiec przepraszam za moja byc moze nadgorliwość... i proszę Seida o postawienie jasno sprawy co oznacza dla niego Samego (a nie według regułek) "Wiara"...

- Tak po prostu jesteśmy zbudowani i niewiele ma to wspólnego z wiarą.

- bo jak można stwierdzić że wiara nie ma nic wspólnego z Nami... skoro to przecież własnie w niej jest ten alternatywny punkt widzenia... :?

- wiara... jest jak najbardziej zgodna z Tematem... :)

- gdyż pochówki urządzamy własnie zgodnie z Wiarą... :)

 

- proszę wiec Seida, o jego szczerą odpowiedź... tak jak On czuje :)

- a jeżeli Ja coś źle zrozumiałem to oczywiście bez żadnego problemu Jego przepraszam... :)

 

---pozdrawiam/Caliah w szczególnosci... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- bo jak można stwierdzić że wiara nie ma nic wspólnego z Nami... skoro to przecież własnie w niej jest ten alternatywny punkt widzenia... :?

- wiara... jest jak najbardziej zgodna z Tematem... :)

- gdyż pochówki urządzamy własnie zgodnie z Wiarą... :)

Masz rację Infedro, jest jak najbardziej zgodna z tematem :)

...i również pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie :usmiech:

 

A wracając do tematu... :)

Jak by wyglądał, gdybyśmy pominęli aspekt wiary, pomimo tego, że w temacie występuje odniesienie do wiary?

Jeżeli podejdziemy do tematu śmierci z czystko psychologicznego punktu widzenia?

Pochówki prowadzone są przecież nie tylko świetle jakieś wiary, ale także przez osoby niewierzące.

Jak w takiej sytuacji zinterpretować smutek, płacz osoby odprowadzającej zmarłego do miejsca pochówku?

I czy ta sama przyczyna nie może być również powodem łez u osoby wierzącej?

Czy możemy w takich przypadkach mówić o przywiązaniu, o poczuciu opuszczenia/samotności...itp.?

Wydaje mi się, że na temat można spojrzeć z kilku różnych stron i nie będzie to sprzeczne z myślą chrześcijańską :)

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Infedro, jest jak najbardziej zgodna z tematem :)

...i również pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie :usmiech;

- dzieki Serdeczne... :) jak czytam Ciebie od razu w Sercu mam Słońce... :))

 

A wracając do tematu... :)

Jak by wyglądał, gdybyśmy pominęli aspekt wiary, pomimo tego, że w temacie występuje odniesienie do wiary?

Jeżeli podejdziemy do tematu śmierci z czystko psychologicznego punktu widzenia?

Pochówki prowadzone są przecież nie tylko świetle jakieś wiary, ale także przez osoby niewierzące.

- mnie to nie przeszkadza moja Wiara/Prachrześcijan, uwzględnia także i To... :)

 

Jak w takiej sytuacji zinterpretować smutek, płacz osoby odprowadzającej zmarłego do miejsca pochówku?

I czy ta sama przyczyna nie może być również powodem łez u osoby wierzącej?

Czy możemy w takich przypadkach mówić o przywiązaniu, o poczuciu opuszczenia/samotności...itp.?

- dlatego... pytałem o to czym jest Wiara... gdyż odnoszę wrażenie że "Wam" kojarzy się tylko z Religiami... a dla mnie JEST znacznie czymś więcej... :))

 

Wydaje mi się, że na temat można spojrzeć z kilku różnych stron i nie będzie to sprzeczne z myślą chrześcijańską :)

- no widzisz kochana... Sama bardzo ładnie odpowiedziałaś Sobie na tą kwestie... :)

- podpowiem Tobie jeszcze tylko tyle... Ateista/"niewierzący" jest też Wierzący... i to może(jeśli mimo tego trwa przy dobru) nawet Bardziej niż Ten, który tylko za Wierzącego się Ogłasza... :)

- dlatego TAK Ważne jest... zrozumienie pojęcia Wiary... :)

 

---pozdrawiam gorąco... i Serdecznosci dla Ciebie... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka moja myśl ,to tak pół żartem pół serio i nie mam zamiaru obrażać żadnych uczuć relligijnych :)

Co Tak Naprawdę Znaczy ATEISTA - A (Eureeka Odnalazłem Jego -Boga ) TEISTA ( Szukam Boga Po Swojemu ,I Doświadczam Jego ,Poprzez Doświadczenia Praktyczne ,I Naukowe Fakty ) .

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Pit... :)

 

- według Twojej "Reguły", mogę być i nawet A'teistą... :)^

- bo nie o "nazwy" Tu chodzi, Tylko kto do Celu dotarł...

- więc?... jakie to ma znaczenie pod jaką "Nazwą"... i jakim "Obrazem Boga", który i tak był przecież "zakazany"... :]?

- Jedynym "Prawdziwym Bogiem"... jest Ludzkie Sumienie/Dusza... a dostęp do niej Każdy ma Taki Sam...

- bo Serce i tak Każdy na Ziemi ma takie same, i tylko JEDNO...

 

---pozdrawiam serdecznie... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka moja myśl ,to tak pół żartem pół serio i nie mam zamiaru obrażać żadnych uczuć relligijnych :)

Co Tak Naprawdę Znaczy ATEISTA - A (Eureeka Odnalazłem Jego -Boga ) TEISTA ( Szukam Boga Po Swojemu ,I Doświadczam Jego ,Poprzez Doświadczenia Praktyczne ,I Naukowe Fakty ) .

 

Bardzo ciekawa ta myśl ;) Ale ateiści, w tym także ja, nie szukają boga, bo nie znajdują ku temu powodów. A doświadczenia służą poznawaniu otaczającego nas świata, wyjaśnieniu procesów w nim zachodzących, niekoniecznie przy udziale boga czy jakichkolwiek sił nadprzyrodzonych. Jeżeli ów bóg faktycznie istnieje, to być może poprzez takie działania faktycznie go doświadczamy, aczkolwiek na pewno nie celowo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie poznawanie praw zachodzących na ziemi i wszystkiego co na niej żyje jest poszukiwaniem wszystkiego,czyli Boga ,jakolwiek go nazywać ,jakiekolwiek mu nazwy nadawać na całym świecie itd. to chodzi wciąż o poszukiwanie jednej i tej samej Siły Miłości Która Jest Najpotężniejszą Siłą, We Wszechświecie I Która Łączy Bliźnich We Wzajemnym Miłosierdziu i Szacunku ,A Miłość Jest Bogiem = Wszystkim .

Właśnie O Takiej Miłości (Agape) Nauczałem W Moim Ostatnim Wcieleniu Ludzi W Izraelu 2000 Lat Temu.

Mogę napisać tak ,a mi będzie bardzo prosto to wyjaśnić ponieważ wcielałem się w wielu Proroków,Świętych I Mistrzów Duchowych na przestrzeni wieku .

 

Ate izm,

Te izm ,

Poloite izm ,

Mahometan izm (Islam) ,

Chrystian izm (Chrześcijaństwo ) ,

Juda izm ,

Falote izm,

Komun izm ,

Masonte izm,

Szaman izm ,

Tao izm ,

Budd yzm ,

Szinto izm,

Szarlatan izm ,

Wegan izm,

Kapital izm,

Hindu izm,

 

= Komizm :)

 

To tylko zabawa w słowa bowiem prawdziwa wiara jest sprawą osobistą ,a w Boga czymś Intymnym ,Można powiedzieć że Bóg Rozlał Swego Ducha Na Wszelkie Stworzenie.

 

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pit to równanie jest na miarę E=mc2. haha genialnie :)to na prawdę dobrze ujęte.

(ale wróćmy do tematu ,bo kłótnie to kara za oftopy prawda seid , nfe ?..:))

słusznie piszesz że bóg jest miłością ,a czysta boska miłość to sfera ducha nie materii.

chrześcijanie uważają ,że jest inaczej.

gdy ktoś bliski umiera powszechnym jest sądzić, że : bóg tak chciał , że taka jego wola.

poczucie ,że śmierć bliskiej osoby jest częścią wielkiego boskiego planu

pozwala ukoić ból , odsunąć poczucie krzywdy czy osamotnienia.

ja uważam że bóg nie ingeruje w nic materialnie ani fizycznie.

nie znam przypadku żeby w poznanej historii ziemi

stwierdzono jakąkolwiek boską ingerencję.

bóg nic nie daje i nic nie zabiera.

jego dary to inna sfera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa ta myśl ;) Ale ateiści, w tym także ja, nie szukają boga, bo nie znajdują ku temu powodów.

- ehh… Hell, i co z tego, że nie znajduje/ją Powodów… ?

- Natura/Bóg/Universum… ma na to sposób :P

- bo dotąd będziesz szukał/błądził, aż SAM dojdziesz do Wniosku/Weryfikacji że jednak To nie było TO o co chodziło… :)

- podobnie jak Bogacz/typowy ”materialista”… nigdy nie zazna Szczęścia a tylko jego iluzję…dlaczego? Bo właśnie „Swoje Szczęście” oparł na nie tym fundamencie co Potrzeba… dlatego doświadczył tylko „iluzji”, bo przecież prawdziwe Szczęście opiera się na zupełnie innych Wartościach i Prawach… które On po prostu sobie „olał” że tak powiem już kolokwialnie… a potem zdziwko że wszystko niby ma, a szczęścia brak… i co wtedy?

- wtedy albo brnie w tym Swoim amoku dalej/bo EGO mu podpowie że widocznie To jeszcze jednak za mało co uzbierał… :(

- albo Uczciwe przyznanie się do Porażki/Weryfikacja Samego Siebie… i wywala To „co było” jako „nie ta Droga”… i w końcu próbuje od Nowa z innej Strony… :)

- bo To „o co chodzi” i tak jest zapisane w Twojej/Mojej/Naszej Duszy a co ujawnia się poprzez Sumienie, a realizuje poprzez Serce…

- i dotąd dopóki tego nie zrealizujesz… to będziesz dostawał od Życia konieczne „znaki” (odczuwane jako „kopanie po tyłku”) poprzez splot „niby przypadków” w Twoim/naszym Życiu… :)

- bo Universum… wcale nie chodzi o To żeby Tobie tylko niejako o tym „Powiedzieć”… ale chodzi o to żebyś Sam do tego dążył a wiec i Sam doświadczył… a Sam to przecież oznacza nic innego jak z WłasnejWolnejWoli… :)

- aaa… dlaczego To takie ważne żeby Sam’emu… można to przyrównać do „nauki jazdy na Rowerze”… i STWÓRCA/ Bóg własnie tylko Tego od Ciebie/nas chce żebyś właśnie Sam „nauczył się jeździć na Rowerze” życia… więc ?

- dotąd będziesz się tylko „przyglądał”(czyli stał pod ścianą)… dopóki Sam się nie nauczysz… i Dopiero jak się Nauczysz będziesz mógł Sam do Siebie w swej Szczerości powiedzieć „Boze” ale byłem głupi”/a w wersji de Mello, „ale byłem osłem”… i dopóki Sam Sobie tego nie powiesz, to jesteś w Klatce/zagrodzie EGO.

- a’propo… czy czytałeś de Mello „Przebudzenie”… a jeśli tak, to ciekawią mnie Twoje wnioski lub spostrzeżenia… a jeśli nie, To lepiej sie za To zabierz :)

 

A doświadczenia służą poznawaniu otaczającego nas świata, wyjaśnieniu procesów w nim zachodzących, niekoniecznie przy udziale boga czy jakichkolwiek sił nadprzyrodzonych.

- tiaaa… niekoniecznie, bo tak Ci wciska właśnie EGO/każdy tak myśli „na początku” , ale jak będziesz go słuchał to na dłuższą metę i tak skończysz jak ten „bogacz” który zawierzył tylko temu co sam Kupi… a więc i „dotknie”… :(

 

Jeżeli ów bóg faktycznie istnieje, to być może poprzez takie działania faktycznie go doświadczamy, aczkolwiek na pewno nie celowo ;)

- nie "być może"... a na pewno... wszak Każdy odczuwa To na "własnej skórze" bo i Własnym Życiu... :)

- właśnie TAK… samo ŻYCIE jest doświadczaniem Boga, bo i STWÓRCY…. a wiec ?

- wcale nie chodzi o to w „co”/jaki obraz wierzysz/my , Tylko czy postępujesz/my w zgodzie z Własnym Sumieniem, TYLKO ze póki nie zdemaskujesz Ego… to nie będziesz wiedział co jest czym… i „podszept Ego” łatwo uznasz za „dobrego wujka/siebie” który i tak zrobi z Tobą czyli Twoja WolnąWolą co zechce… :( bo dla patrzącego z boku będziesz/my tylko marionetką niby „własnych” myśli.

- nie celowo ?... hmm, to rzecz względna, bo jak będziesz się kierował w Życiu Sercem, i głosem Sumienia,(nawet nie kierując się etykietką „Boga”) to i jednocześnie odnajdziesz Duszę… która jest przecież w każdym człowieku, bo i w Ateiście, aaa i nawet Papuasie „z buszu”… :)

- aaa…tak poza tym :^ , Hekmm…Co rozumiesz przez słowo „celowo” …. ????

 

---pozdrawiam… infedro :)

 

Ps.

- hmm… tylko zastanawiam się czy nasi czasami „nadgorliwi” Moderatorzy… nie uznają Tego za „offtop” więc Proszę aby decyzje w Tej sprawie podejmować w zgodzie/weryfikacji z autorem Tematu, gdyż to JEGO temat, i Tylko ON ma prawo go Prowadzić… :)

- aaa… skoro nie widać tu żadnych „impertynencji” to myślę że raczej nie powinno Jemu to przeszkadzać… :)

-aaa… inni mogą się jedynie z Takim prowadzeniem zgodzić /poprzez uczestnictwo/ albo nie zgodzić poprzez „nie uczestnictwo”. :)

- proponowałbym... też zastanowić sie nad Tym, czy nie wprowadzić te "wnioski" do Regulaminu Forum... :);)

 

--- pozdrawiam również szanowna Moderację… infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pit to równanie jest na miarę E=mc2. haha genialnie :)to na prawdę dobrze ujęte.

- też uwazam że coś w tym Jest "na rzeczy"... ;)

 

- ale wróćmy do tematu ,bo kłótnie to kara za oftopy prawda seid , nfe ?..:)

- hmm, masz szczęście że Cie lubię/ tak jak większość Ludzi zresztą... ;]

- wiec Tu mój drogi... niestety ale jesteś w błędzie, bo jeśli cokolwiek uważasz za "karę" to automatycznie jesteś "poddanym" zgadnij czego/kogo ? ;)^

- ja tu nie widzę żadnych Kar ani tym bardziej Kłótni... przecież to jest tylko normalna wymiana poglądów, a że są różne... ???

- hmm... no cóż muszą być różne, gdyż inaczej nie byłoby Co wymieniać... a zatem i WERYFIKOWAĆ... :)

- wierze że gdybyś się Tylko troszkę lepiej postarał... to Sam zauważyłbyś tą jakże drobną ale Subtelną różnice... :)

 

słusznie piszesz że bóg jest miłością ,a czysta boska miłość to sfera ducha nie materii.

- już mi sie podobasz... Tak zgoda, ale to wcale nie znaczy że dla nas nieosiagalna... wszak w Nas TEŻ jest Duch... :)

chrześcijanie uważają ,że jest inaczej... gdy ktoś bliski umiera powszechnym jest sądzić, że : bóg tak chciał , że taka jego wola.

- hmm... bo widzisz oni biorą wszystko niejako z jednego "punktu widzenia" i częściowo maja trochę w Tym racji, bo przecież powiedziane było i to przez samego Boga że "Człowiekowi jest dane raz umrzeć" i To ich gubi... bo myślą Tylko kategoriami "człowieka" a ponad nie nie są w stanie podskoczyć... :/

poczucie ,że śmierć bliskiej osoby jest częścią wielkiego boskiego planu pozwala ukoić ból , odsunąć poczucie krzywdy czy osamotnienia.

- noo właśnie tak myślą... bo tak im najwygodniej, czyli zwalić na Boga i Spokój "Ja/ego" jestem czysty... i koniec ich rozwazań :/

ja uważam że bóg nie ingeruje w nic materialnie ani fizycznie.nie znam przypadku żeby w poznanej historii ziemi stwierdzono jakąkolwiek boską ingerencję.

- uważanie prawie zgodne z moim... :) bo owszem w "materie" jako taką nie ingeruje, ale ingeruje w To co można nazwać "Rozwojem"... i bynajmniej nie chodzi tu o auta/czy samochody czyli w pojęciu Ludzkim materie... ale chodzi o Rozwój czegoś co jest na znacznie wyższej półce Rozwoju... a jest nią Świadomość... :)

- Bóg nic nie daje i nic nie zabiera,jego dary to inna sfera.

- jak wyżej... bo Jego dary To inna sfera... a tą odczuwać mogą tylko Ci którzy Sami tego zechcą przez Własną Wolną Wolę... Amen.

 

 

---pozdrawiam serdecznie... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- ehh… Hell, i co z tego, że nie znajduje/ją Powodów… ?

- Natura/Bóg/Universum… ma na to sposób :P

 

Uniwersum i natura istnieją, nie trzeba chyba nikogo do tego przekonywać. Z bogiem to już trochę inna sprawa.

 

- bo dotąd będziesz szukał/błądził, aż SAM dojdziesz do Wniosku/Weryfikacji że jednak To nie było TO o co chodziło… :)

- podobnie jak Bogacz/typowy ”materialista”… nigdy nie zazna Szczęścia a tylko jego iluzję…dlaczego? Bo właśnie „Swoje Szczęście” oparł na nie tym fundamencie co Potrzeba… dlatego doświadczył tylko „iluzji”, bo przecież prawdziwe Szczęście opiera się na zupełnie innych Wartościach i Prawach… które On po prostu sobie „olał” że tak powiem już kolokwialnie… a potem zdziwko że wszystko niby ma, a szczęścia brak… i co wtedy?

- wtedy albo brnie w tym Swoim amoku dalej/bo EGO mu podpowie że widocznie To jeszcze jednak za mało co uzbierał… :(

 

Owszem, bogactwo materialne nie jest wyznacznikiem szczęścia. Ale można równie dobrze znaleźć naprawdę szczęśliwego milionera, jak i ciągle pogrążonego w depresji biedaka czy nawet średnio zamożnego człowieka.

 

- albo Uczciwe przyznanie się do Porażki/Weryfikacja Samego Siebie… i wywala To „co było” jako „nie ta Droga”… i w końcu próbuje od Nowa z innej Strony… :)

- bo To „o co chodzi” i tak jest zapisane w Twojej/Mojej/Naszej Duszy a co ujawnia się poprzez Sumienie, a realizuje poprzez Serce…

 

Jest zapisane, pod warunkiem, że owa dusza istnieje. A co do serca, to jest to "tylko" naturalna pompa, biologiczny organ, nie ma nic wspólnego z emocjami i uczuciami, które powstają w mózgu.

 

- i dotąd dopóki tego nie zrealizujesz… to będziesz dostawał od Życia konieczne „znaki” (odczuwane jako „kopanie po tyłku”) poprzez splot „niby przypadków” w Twoim/naszym Życiu… :)

- bo Universum… wcale nie chodzi o To żeby Tobie tylko niejako o tym „Powiedzieć”… ale chodzi o to żebyś Sam do tego dążył a wiec i Sam doświadczył… a Sam to przecież oznacza nic innego jak z WłasnejWolnejWoli… :)

- aaa… dlaczego To takie ważne żeby Sam’emu… można to przyrównać do „nauki jazdy na Rowerze”… i STWÓRCA/ Bóg własnie tylko Tego od Ciebie/nas chce żebyś właśnie Sam „nauczył się jeździć na Rowerze” życia… więc ?

 

Skąd wiesz, czego on chce? Spotkałeś się już z nim? Rozmawialiście ze sobą? (to nie drwina, pytam poważnie)

 

- dotąd będziesz się tylko „przyglądał”(czyli stał pod ścianą)… dopóki Sam się nie nauczysz… i Dopiero jak się Nauczysz będziesz mógł Sam do Siebie w swej Szczerości powiedzieć „Boze” ale byłem głupi”/a w wersji de Mello, „ale byłem osłem”… i dopóki Sam Sobie tego nie powiesz, to jesteś w Klatce/zagrodzie EGO.

- a’propo… czy czytałeś de Mello „Przebudzenie”… a jeśli tak, to ciekawią mnie Twoje wnioski lub spostrzeżenia… a jeśli nie, To lepiej sie za To zabierz :)

 

Nie, nie miałem jeszcze okazji przeczytać tej książki, nigdy nie słyszałem o jej autorze.

 

 

- tiaaa… niekoniecznie, bo tak Ci wciska właśnie EGO/każdy tak myśli „na początku” , ale jak będziesz go słuchał to na dłuższą metę i tak skończysz jak ten „bogacz” który zawierzył tylko temu co sam Kupi… a więc i „dotknie”… :(

 

Tiaaa... A skąd wiesz, że Tobie ego nie wciska, że masz wiedzę o rozwoju duchowym? Że bóg istnieje na 110%, a nie jest tylko wymysłem ludzi żyjących wieki temu, którzy stworzyli go sobie, by mieć czym wyjaśnić nieznane im zjawiska?

 

 

- nie "być może"... a na pewno... wszak Każdy odczuwa To na "własnej skórze" bo i Własnym Życiu... :)

- właśnie TAK… samo ŻYCIE jest doświadczaniem Boga, bo i STWÓRCY…. a wiec ?

- wcale nie chodzi o to w „co”/jaki obraz wierzysz/my , Tylko czy postępujesz/my w zgodzie z Własnym Sumieniem, TYLKO ze póki nie zdemaskujesz Ego… to nie będziesz wiedział co jest czym… i „podszept Ego” łatwo uznasz za „dobrego wujka/siebie” który i tak zrobi z Tobą czyli Twoja WolnąWolą co zechce… :( bo dla patrzącego z boku będziesz/my tylko marionetką niby „własnych” myśli.

 

Życie, emocje, uczucia istnieją, można ich doświadczyć, co wcale nie dowodzi istnienia jakiegokolwiek boga.

 

- nie celowo ?... hmm, to rzecz względna, bo jak będziesz się kierował w Życiu Sercem, i głosem Sumienia,(nawet nie kierując się etykietką „Boga”) to i jednocześnie odnajdziesz Duszę… która jest przecież w każdym człowieku, bo i w Ateiście, aaa i nawet Papuasie „z buszu”… :)

- aaa…tak poza tym :^ , Hekmm…Co rozumiesz przez słowo „celowo” …. ????

 

Jak już gdzieś wspomniałem, pod warunkiem, że dusza istnieje. Skąd wiesz o jej istnieniu? Jak się tego dowiedzieć, jak to sprawdzić? Celowo, czyli z rozmysłem, jeżeli robimy coś celowo, to tego chcemy, zamierzamy to osiągnąć.

 

---pozdrawiam… infedro :)

 

Ja również.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytałeś de Mello „Przebudzenie”
Nie, nie miałem jeszcze okazji przeczytać tej książki, nigdy nie słyszałem o jej autorze.

 

wg. mnie to ciekawa pozycja :usmiech: i w fajny sposób napisana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie, emocje, uczucia istnieją, można ich doświadczyć, co wcale nie dowodzi istnienia jakiegokolwiek boga.

Bóg To Właśnie Proces Zwany Życiem ,A Emocje i Uczucia To Boże Odpowiedzi W Człowieku.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony polecę "Bóg Urojony" Richarda Dawkinsa. Również bardzo ciekawa książka, gorąco polecam.

 

Pit, skoro Bóg jest życiem, to po te wszystkie religie? Po co kościoły i modły? Po co wierzyć w to, co zostało spisane w jakichś starożytnych księgach, zamiast po prostu cieszyć się życiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak jestem Ateistą -Mistykiem ,takim co doświadczył Boga Osobiście i był przez Boga Powołany Do Swojego Celu ,oraz Praktykyującym Jogę czyli Drodę Do Boga Człowiekiem Joga - droga do Boga ponad podziałami - Sciaga.pl ,Ja toleruję wszystkie wyznania i Religie ,ponieważ moje myślenie jest androgyniczne,niedualistyczne,ponadczasowe i transcendentne.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniwersum i natura istnieją, nie trzeba chyba nikogo do tego przekonywać. Z bogiem to już trochę inna sprawa.

- hmm… O.K. to interesuje mnie jak rozumiesz słowo Universum a co jako Bóg… / musze zapytać bo inaczej nie będziemy w stanie się porozumieć raczej… :)

 

Owszem, bogactwo materialne nie jest wyznacznikiem szczęścia. Ale można równie dobrze znaleźć naprawdę szczęśliwego milionera, jak i ciągle pogrążonego w depresji biedaka czy nawet średnio zamożnego człowieka.

- owszem, ale można znaleźć również i szczęśliwe „biedne” rodziny, które cieszą się z Tego co mają a nie ciągle narzekają że czegoś nie mają… :)

- hmm… najwyraźniej różnimy się Tu definicją „szczęścia”… więc też prosiłbym o Twoją interpretacje… ;)

- i co miałeś na mysli pod pojęciem „szczęśliwego milionera”… ;)

- żeby odpowiedzieć na dalsza część… potrzebuje znać Twoje odczuwanie Tych kwestii… :)

 

---pozdrawiam… infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm… O.K. to interesuje mnie jak rozumiesz słowo Universum a co jako Bóg… / musze zapytać bo inaczej nie będziemy w stanie się porozumieć raczej… :)

 

Uniwersum? To chyba oczywiste. Cały wszechświat, od pokoju, w którym siedzisz, aż do najdalszych galaktyk. A Bóg? cóż, sam w niego nie wierzę, więc nie mogę Ci powiedzieć, jak według mnie wygląda, jak mam opisać nieistniejącą (przynajmniej według mnie) istotę/byt itp. Mogę przytoczyć definicje Boga z różnych religii, ale chyba nie o to chodzi ;)

 

 

- owszem, ale można znaleźć również i szczęśliwe „biedne” rodziny, które cieszą się z Tego co mają a nie ciągle narzekają że czegoś nie mają… :)

- hmm… najwyraźniej różnimy się Tu definicją „szczęścia”… więc też prosiłbym o Twoją interpretacje… ;)

- i co miałeś na mysli pod pojęciem „szczęśliwego milionera”… ;)

- żeby odpowiedzieć na dalsza część… potrzebuje znać Twoje odczuwanie Tych kwestii… :)

 

---pozdrawiam… infedro :)

 

Oczywiście, że biedni mogą być szczęśliwi. Co do tych bogaczy, to mogą być oni prawdziwie szczęśliwi, ale nie powiedziałem, że za sprawą pieniędzy. Mają poza tym np. kochającą rodzinę czy cokolwiek innego, o czym marzyli. Czy wszyscy bogacze muszą być totalnymi materialistami? A definicja szczęścia? To sytuacja, gdy mamy wszystko, czego w życiu naprawdę pragnęliśmy i nie potrzeba nam już niczego więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przykładowo Żyję biednie i w wielkim niezrozumieniu i niemal przez każdego pogardzanym ,a mimo to jestem szczęśliwy ,ponieważ mając Boga jako przyjaciela i bycie jego częścią ,to mogę być pewny (a tak było nie raz) że z największym złem sobie radziłem i poradzę .

Bo Powtórzę po Jezusie "Większy Jest Ten We Mnie (Bóg W Sercu Moim) ,Niż Ten W Świecie = Diabeł,Szatan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat może i mądry, ale dziwne podejście. Przynajmniej moim zdaniem...

Dobra to moje zdanie.

Pozdrawiam wszystkich.

- hmm... dziwne Podejścia są najlepsze... ;)!!!! ... bo tylko One są w stanie sprowokować do ROZWAŻAŃ... a to przełamuje Stereotypy Ego... :)

- a to jest już pierwszym krokiem do WERYFIKACJI... :) i To właśnie jest Siłą/Mocą Tego Tematu... który jest Bardzo Dobry... :)

- ale to oczywiście moje zdanie... które równie dobrze może być Prawdą... :)

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uniwersum? To chyba oczywiste. Cały wszechświat, od pokoju, w którym siedzisz, aż do najdalszych galaktyk.

- a Bóg? cóż, sam w niego nie wierzę, więc nie mogę Ci powiedzieć, jak według mnie wygląda, jak mam opisać nieistniejącą (przynajmniej według mnie) istotę/byt itp. Mogę przytoczyć definicje Boga z różnych religii, ale chyba nie o to chodzi ;)

 

- O.K. pytam bo przecież prowadzisz rożne dyskusje na Temat Boga… i to prawie w każdych tematach… aaa i Nawet Go Oceniasz wg. własnych kryteriów (jak myślisz czy To jest rozsądne? i może być "prawdą"..) wiec ciekawiło mnie w jakim odniesieniu używasz tego słowa… a co oznacza ze używasz go tylko w znaczeniu „słowa” jako takiego… bo jako dla Ciebie i tak nic nie znaczącego… co jest trochę dziwne, niesądzisz ?... że zajmujesz głos/oceniasz/ na Temat czegoś czego Sam nie jesteś w stanie "zweryfikować"… a mimo To oceniasz… ;)

- bo O.K. głos jak najbardziej można zająć, a nawet i trzeba... ale Ocenianie To już zupełnie inna "bajka" bo i sprawa, raczej... :)

- wybacz, ale to nie jest złośliwa uwaga :) … ale tylko „mały wniosek” wynikający z dedukcji raczej :))

- bo mimo że w „Boga” nie wierzysz… to jednak Cie szanuję… bo sam wierze w „ Inteligentna Siłę Stwórcza” który Każdy może sobie nazwać jak tylko chce /Bóg Ojciec, Wielki Duch, Stwórca, Universum, Absolut, Manitoou… itp.,itd./… i tak właśnie zrobiły Religie… :)

- i Tak zrobiły „wszystkie Religie”… bo i każda nazwała tą Samą „Siłę Stwórczą” właśnie TYLKO swoja Nazwą czyli sami nadali JEJ „Etykietkę” czyli niejako Swój „Obraz”… a droga do „każdego” z nich i Tak przecież prowadzi przez "Ludzkie Serce"… które jest identycznym „darem” dla każdego Człowieka… na Całej planecie ZIEMIA… a skoro tak, to przecież procesy w nim/Sercu zachodzące maja Ten sam schemat, bo i Zasadę jak i Przyczynę… :)

 

- Oczywiście, że biedni mogą być szczęśliwi. Co do tych bogaczy, to mogą być oni prawdziwie szczęśliwi, ale nie powiedziałem, że za sprawą pieniędzy. Mają poza tym np. kochającą rodzinę czy cokolwiek innego, o czym marzyli. Czy wszyscy bogacze muszą być totalnymi materialistami?

- A definicja szczęścia? To sytuacja, gdy mamy wszystko, czego w życiu naprawdę pragnęliśmy i nie potrzeba nam już niczego więcej.

- hmm… noo tak, ale musisz przyznać ze dużo łatwiej mieć szczęśliwą Rodzinę gdy się ma pieniądze i to w nadmiarze, niż gdy się ich niema; albo wcale , albo niewystarczająco…

- wiec które "Szczęście" tak naprawdę jest „wartościowsze” czyli Tym Prawdziwym… "bogacza" czy "biedaka"...:/?

 

---pozdrawiam… infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może wtrącę coś ,co słyszałem kiedyś od jednego mędrca ,a co puźniej pitwierdziło się w moim życiu niejednokrotnie

 

"Żeby Być Człowiekiem Bogatym ,Wolnym ,Bez Zmartwień i Szczęśliwym = Spełnionym ,To Najpierw Człowiek Powinien Zadbać O Bogactwo Wewnętrzne (Duchowe) ,

 

Ażeby Mógł Docenić Wartość Pieniądza i Mądrze Oraz z Rozsądkiem Ich Używać ,A Bogactwo Duchowe Naturalnie Prowadzi Do Bogatwa Materialnego .

 

Bo Jak Uczył Jezus Chr. Duch (Myśl) Panuje Nad Materią .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O.K. pytam bo przecież prowadzisz rożne dyskusje na Temat Boga… i to prawie w każdych tematach… aaa i Nawet Go Oceniasz wg. własnych kryteriów (jak myślisz czy To jest rozsądne?

 

Hm, a według czyich kryteriów mam go oceniać? Twoich? Sąsiadki z naprzeciwka?

 

i może być "prawdą"..) wiec ciekawiło mnie w jakim odniesieniu używasz tego słowa… a co oznacza ze używasz go tylko w znaczeniu „słowa” jako takiego… bo jako dla Ciebie i tak nic nie znaczącego… co jest trochę dziwne, niesądzisz ?... że zajmujesz głos/oceniasz/ na Temat czegoś czego Sam nie jesteś w stanie "zweryfikować"… a mimo To oceniasz… ;)

- bo O.K. głos jak najbardziej można zająć, a nawet i trzeba... ale Ocenianie To już zupełnie inna "bajka" bo i sprawa, raczej... :)

- wybacz, ale to nie jest złośliwa uwaga :) … ale tylko „mały wniosek” wynikający z dedukcji raczej :))

- bo mimo że w „Boga” nie wierzysz… to jednak Cie szanuję… bo sam wierze w „ Inteligentna Siłę Stwórcza” który Każdy może sobie nazwać jak tylko chce /Bóg Ojciec, Wielki Duch, Stwórca, Universum, Absolut, Manitoou… itp.,itd./… i tak właśnie zrobiły Religie… :)

- i Tak zrobiły „wszystkie Religie”… bo i każda nazwała tą Samą „Siłę Stwórczą” właśnie TYLKO swoja Nazwą czyli sami nadali JEJ „Etykietkę” czyli niejako Swój „Obraz”… a droga do „każdego” z nich i Tak przecież prowadzi przez "Ludzkie Serce"… które jest identycznym „darem” dla każdego Człowieka… na Całej planecie ZIEMIA… a skoro tak, to przecież procesy w nim/Sercu zachodzące maja Ten sam schemat, bo i Zasadę jak i Przyczynę… :)

 

No nie bardzo, chyba troszkę źle mnie zrozumiałeś. We "Władcę Pierścieni" nie wierzę, tak samo, jak nie wierzę w treści przedstawione w "Biblii". Czy to znaczy, że nie mogę ich oceniać? Ty też nie możesz zweryfikować, że Sauron i Elfy Śródziemia to czysta fikcja, że nie istnieją. Jak mi to udowodnisz? Ale nawet nie wierząc w to, po przeczytaniu tej książki możesz ocenić czy Ci się podobała czy nie, jacy byli główni bohaterowie, itd. Ja robię tak samo w odniesieniu do "Biblii" i obrazu Boga tam przedstawionego. A że księga ta pełna jest absurdów i sprzeczności (oczywiście treści godne uwagi również się tam zdarzają), to nic dziwnego, że ją krytykuję i w konsekwencji wiarę na niej opartą.

 

- bo mimo że w „Boga” nie wierzysz… to jednak Cie szanuję…

 

Co to ma znaczyć? To brzmi trochę, jak akt wielkopańskiej łaski. Czy ateiści są gorsi od ludzi wierzących? Wiem, że na pewno tak nie uważasz ;) Ale wyszło Ci to dosyć niezgrabnie.

 

- hmm… noo tak, ale musisz przyznać ze dużo łatwiej mieć szczęśliwą Rodzinę gdy się ma pieniądze i to w nadmiarze, niż gdy się ich niema; albo wcale , albo niewystarczająco…

 

Wcale nie muszę ;) Są ludzie, którym żadne pieniądze nie są do życia potrzebne, korzystają tylko z tego, co da im natura i niczego im nie brakuje.

 

 

- wiec które "Szczęście" tak naprawdę jest „wartościowsze” czyli Tym Prawdziwym… "bogacza" czy "biedaka"...:/?

 

---pozdrawiam… infedro :)

 

Dziwne pytanie... Biedak może być szczęśliwy, bo to, czego pragnął nie było materialne i pieniądze nie były mu do niczego potrzebne, a bogacz może być szczęśliwy, bo np. kocha i jest kochany, ale przecież nie zdobył tego zakładając firmę. Jeżeli obaj wyżej wymienieni panowie mają to, czego od życia chcieli, to ich szczęście jeswt tak samo wartościowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, a według czyich kryteriów mam go oceniać? Twoich? Sąsiadki z naprzeciwka?

- hmm… kochany, powinieneś tylko Rozważać, a nie kategorycznie „Stwierdzać” że był Taki czy Owaki, bo Bóg jest tylko Sobą i mówił tak od samego Początku/JAM JEST/, a „oceniając Go” niesłusznie przyczepiamy Jemu Tylko „etykietki” i to jak się później okazuje najczęściej „niechcący fałszywe”… bo tylko z Naszego „Ludzkiego punktu widzenia”…;/

 

No nie bardzo, chyba troszkę źle mnie zrozumiałeś. We "Władcę Pierścieni" nie wierzę, tak samo, jak nie wierzę w treści przedstawione w "Biblii". Czy to znaczy, że nie mogę ich oceniać? Ty też nie możesz zweryfikować, że Sauron i Elfy Śródziemia to czysta fikcja, że nie istnieją. Jak mi to udowodnisz? Ale nawet nie wierząc w to, po przeczytaniu tej książki możesz ocenić czy Ci się podobała czy nie, jacy byli główni bohaterowie, itd.

- hmm… przyjacielu, nie można wrzucać wszystkiego niejako do „Jednego Wora”… bo filmy wytworzone reka ludzka To zupełnie co innego, to zupełnie inna Bajka !... bo są tylko Takie jakie człowiek sobie wymyślił…

- aaa Biblia, to wybacz ale nie są wymysły Ludzi, Tylko niejako "relacja Życia" i Jego faktów „jakie było” czyli miało miejsce kiedyś, aaa skoro „Życie” to Bóg, to i jest To relacja, jak kiedyś Ludzie odczuwali samego „Boga” właśnie… :)

 

- Ja robię tak samo w odniesieniu do "Biblii" i obrazu Boga tam przedstawionego. A że księga ta pełna jest absurdów i sprzeczności (oczywiście treści godne uwagi również się tam zdarzają), to nic dziwnego, że ją krytykuję i w konsekwencji wiarę na niej opartą.

- jak wyżej, hmm… aaa „tak w ogóle” to bierzesz pod uwagę możliwość, ze jednak "możesz się mylić" …:)? To znaczy, tylko niejako "błędnie interpretować" To co zostało Tam zapisane… / o tym pisał także de Mello… :)

 

Co to ma znaczyć? To brzmi trochę, jak akt wielkopańskiej łaski. Czy ateiści są gorsi od ludzi wierzących? Wiem, że na pewno tak nie uważasz ;) Ale wyszło Ci to dosyć niezgrabnie.

- hmm… noo fakt, teraz Sam Widzę że faktycznie chyba jednak „nie wyszło”… bo Pan ze mnie taki jak z „koziej d**y Trąba” raczej… co i żonka z niezmierną kontentacją by i zapewne poświadczyła… ;)

- na Swoje „usprawiedliwienie” mogę jedynie Poświadczyć ze już mam trochę latek… i już nie „zawsze mi wychodzi”… aaale czasami się jeszcze Udaje… ;)^ :P

- ale tak już na poważnie To cieszę się bardzo, że podszedłeś do tego tak Roztropnie… gdyż dzięki Temu właśnie wzrasta miedzy nami Zaufanie… :))

- i dlatego… nie chciałbym abyś uważał mnie za „kogoś z Kosmosu”, bo jestem tylko zwykłym Człowiekiem… a ze Lubiącym Troszkę porozważać, a przy okazji i czegoś Novego doświadczyć… to chyba nie „grzech” raczej… :)^

- dlatego wszystko co mówię/pisze Traktuj tylko jako „formę” przedstawiania „mnie” czyli i mojego „punktu widzenia”… co w żaden sposób nie oznacza jednak, że cokolwiek chce Tobie narzucić… Nie.

- Bo to oznacza tylko tyle, że chcę/lub będę chciał „pokazać” Tobie że „punktów widzenia” jest o wiele więcej niż Człowiek może sobie wyobrazić „tylko samemu”… a które z tych Punktów są Prawdą, To jedynie wie sam "Bóg" bo i Stwórca/ABSOLUT/Universum… :)

- my możemy jedynie Próbować Te „dociekania” Rozważać… ale już samo TO, to bardzo dużo gdyż od Rozważania już tylko jeden krok do Weryfikacji… czyli następnego kroku bliżej Prawdy… :)

 

Wcale nie muszę ;) Są ludzie, którym żadne pieniądze nie są do życia potrzebne, korzystają tylko z tego, co da im natura i niczego im nie brakuje.

- hmm… noo widzisz jak Pieknie wypełniasz „wolę Boga”… tzn korzystasz z Własnej Wolnej Woli… :)

- hmm, Sam widzisz… korzystasz nagminnie z Jego Daru… a uważasz ze „Boga” nie ma… noo to skąd masz „Ten Dar”… bo chyba nie z „Niczego”… raczej… ;)^

 

Dziwne pytanie... Biedak może być szczęśliwy, bo to, czego pragnął nie było materialne i pieniądze nie były mu do niczego potrzebne, a bogacz może być szczęśliwy, bo np. kocha i jest kochany, ale przecież nie zdobył tego zakładając firmę. Jeżeli obaj wyżej wymienieni panowie mają to, czego od życia chcieli, to ich szczęście jeswt tak samo wartościowe.

Hmm… noo całkiem nieżle kombinujesz :)… i To w Tobie lubie, otwartość na Nove wyzwania… :)

- hmm… coraz bardziej mi się Podobasz… wiesz(?) Twoje odpowiedzi są jakbyś wcale nie był „niewierzącym” wiec kto/co Tobie wmówiło, że nim jesteś… ;)^?

- nooo… ale porozważajmy troszkę dalej… :)

- czyli następne Pytanie brzmi… To tak naprawdę, to od czego zależy „Szczęście” , skoro wychodzi Nam że niejako Wszyscy „mogą być” Szczęśliwi… :)?

 

Aaa… tak a’propo poznajesz To zdanie… >>> Uniwersum i natura istnieją, nie trzeba chyba nikogo do tego przekonywać. Z bogiem to już trochę inna sprawa.<<<... :)

- zauważ, że według mojej definicji Wiary… to jednak właśnie „wierzysz w Boga”, tylko Sam o tym nie wiesz, a dlaczego nie wiesz… bo nie nadałeś Jemu „etykietki”/więcej w… de Mello/… dlatego nie zgadzasz się z „etykietkami” /”obrazami Boga” z danej Religii/ bo Ty Go odczuwasz „tylko” niejako po „swojemu”… czyli tak jak powinno być… bo i prawidłowo i „ekologicznie”, czyli pełna kontabilność z Universum…:) ….

- i dlatego To ze nie zgadzasz się z jakąś tam Religią (to znaczy że nie zgadzasz sie tylko z jej samym "obrazem", ale Bóg ten Prawdziwy i tak przecież JEST) wcale nie jest Dowodem na To że nie wierzysz w „Boga” bo Ty także ‘odczuwasz’ Go na tych samych zasadach co Wszyscy Ludzie… Prawach Universum, które To Prawa niektórzy Mistrzowie Duchowi próbowali tylko przełożyć na „język Ludzki”, i stąd zaczęła się ta cała „zabawa” z „obrazami” Boga… :)

 

Wiec od dzisiaj wcale nie musisz się „niejako martwić” że nie wierzysz w Boga… bo On od Zawsze był i jest przy Tobie… :) tak jak przy Każdym człowieku, zresztą… :))… aaa jak myślisz Co powoduje w Tobie nieustającą chęć szukania i dążenia ?... co powoduje że ciągle czegoś Ci brak... ? /bo cos To musi być raczej... no nie... ;):P

 

---pozdrawiam z szacunkiem... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg to wynalazek ludzi nieszczęśliwych i biednych.

 

Przepraszam za wtrącanie się do dyskusji, ale w ostatnim czasie życie zmusiło mnie do własnych przemyśleń i doszłam do wniosku, że w naturze ludzkiej jest coś co karze nam pocieszać się i szukać pozytywnych aspektów wbrew zdrowemu rozsądkowi. I w ten sposób powstał Bóg, dusza, niebo i wszelkie inne abstrakcyjne wartości które powołujemy do życia, gdy nie może być już gorzej i nie znamy odpowiedzi.

Pozdrawiam Kasia.

Edytowane przez katboi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

katboi ,i tak i nie ,ponieważ istnieje w człowieku taki Wewnętrzny Krytyk (ego,diabeł) ,który każe nam, wątpić i nie wierzyć prawdzie,a wierz mi osobiście nieraz doznałem tak nadludzkich doświadczeń i przeżyć,że tylko Bóg tego kogo powołał w swoim imieniu ,może człowieka obdażyć tak nadludzkimi cechami charakteru ,i skłaniać do wielu poświęceń i wyrzeczeń w imię jego .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jest ,bo ludzie w dzisiejszych czasach ,mylą własne wyobrażenia o Bogu ,z Bogiem Stwórcą z przed eonów lat któryv przewyższa wszechświat ,a zarazem w sercu człowieka się zmieści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem pełna podziwu, jakim musisz być wizjonerem żeby rozróżniać własne wyobrażenie o Bogu z "Bogiem Stwórcą z przed eonów".Jestem małym ludkiem i prawdy szukam w sobie, a własne doświadczenie mi podpowiada, że ufać mogę tylko sobie.

A w sercach mieszka Bóg, czy nadzieja że istnieje?

Edytowane przez katboi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to muszę przeprosić bo wylądowałam tu trochę przez przypadek i dopiero przed chwilą przeczytałam cały wątek.

Chrześcijanin nie może bać się śmierci, ani płakać po zmarłym, jeśli ktoś naprawdę wierzy w doktrynę to mu nie przystoi, a ci którzy się wyłamują są po prostu w typie. Podświadomość wyciska łzy - co jest po drugiej stronie, mam nadzieję że wielkie NIC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podświadomość wyciska łzy - co jest po drugiej stronie, mam nadzieję że wielkie NIC.

 

A dlaczego masz nadzieję, że nic? Ja również nie wierzę w życie pozagrobowe, ale jednak byłoby miło, gdybyśmy jednak po śmierci nie przestawali całkowicie istnieć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm… kochany, powinieneś tylko Rozważać, a nie kategorycznie „Stwierdzać” że był Taki czy Owaki, bo Bóg jest tylko Sobą i mówił tak od samego Początku/JAM JEST/, a „oceniając Go” niesłusznie przyczepiamy Jemu Tylko „etykietki” i to jak się później okazuje najczęściej „niechcący fałszywe”… bo tylko z Naszego „Ludzkiego punktu widzenia”…;/

 

No cóż, ja czytając ST nie mogłem się powstrzymać od ocen. Jeżeli np. Jahwe nakazuje Izraelitom wybić ludność Jerycha, to od razu staje się podżegaczem i współwinnym ludobójstwa. W ST jest niestety cała masa takich wydarzeń, dlatego nie sposób nie oceniać Jahwe negatywnie. Tak jakby ludzie nie nazwali Brevika mordercą, tylko zaczęli się zastanawiać czy to, co zrobił było słuszne czy nie. Morderstwo zawsze jest złem, a kogoś, kto dokonuje takiego czynu lub do niego namawia nie sposób nazwać miłosiernym. Jak już gdzieś wspomniałem, to naprawdę nie ma żadnego znaczenia czy wydarzyło się to naprawdę czy to tylko fikcja. Najgorsze jest to, że ludzie podobno kierujący się w życiu przykazaniami "Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego" i "Nie zabijaj" jakoś podejrzanie rzadko widzą w tym coś złego. Podkreślam, że oceniam Boga Biblijnego, czy Jego obraz wykreowany w "Biblii", jeśli tak wolisz.

 

 

- hmm… przyjacielu, nie można wrzucać wszystkiego niejako do „Jednego Wora”… bo filmy wytworzone reka ludzka To zupełnie co innego, to zupełnie inna Bajka !... bo są tylko Takie jakie człowiek sobie wymyślił…

- aaa Biblia, to wybacz ale nie są wymysły Ludzi, Tylko niejako "relacja Życia" i Jego faktów „jakie było” czyli miało miejsce kiedyś, aaa skoro „Życie” to Bóg, to i jest To relacja, jak kiedyś Ludzie odczuwali samego „Boga” właśnie… :)

 

Przypominam, że "Władca Pierścieni" to nie tylko film, ale także książka napisana ponad pół wieku temu ;). Jest bez porównania lepsza od filmu. Ale to tak na marginesie. A wracając do tematu - Jaką masz pewność, że Tolkien naprawdę to zmyślił? Może w jakiś magiczny sposób przeniósł się do tej krainy, a potem spisał jej historię? ;) Jest oczywiste, że nikt by mu w to nie uwierzył, więc się po prostu do tego nie przyznał. A co do "Biblii". Pytanie czy Izraelici tylko myśleli, że powinni siłą zdobyć Kanaan, przy okazji mordując jego ludność czy naprawdę objawił im się Bóg i nakazał to zrobić. Jeśli to pierwsze, to pół biedy - wiadomo, człowiek stworzeniem ******m jest i daleko mu do doskonałości. Jeżeli jednak prawdziwa jest druga wersja, to naprawdę lepiej, żeby tego Boga w ogóle nie było.

 

 

- jak wyżej, hmm… aaa „tak w ogóle” to bierzesz pod uwagę możliwość, ze jednak "możesz się mylić" …:)? To znaczy, tylko niejako "błędnie interpretować" To co zostało Tam zapisane… / o tym pisał także de Mello… :)

 

Oczywiście. Nie jestem mędrcem, który posiadł całą wiedzę tego, tamtego i każdego innego świata.

A czy Ty dopuszczasz taką możliwość? Że się mylisz? Że Bóg to tylko ulotna iluzja, a życie pozagrobowe, to mit, który powstał w wyniku ludzkiego strachu przed śmiercią?

 

- hmm… noo fakt, teraz Sam Widzę że faktycznie chyba jednak „nie wyszło”… bo Pan ze mnie taki jak z „koziej d**y Trąba” raczej… co i żonka z niezmierną kontentacją by i zapewne poświadczyła… ;)

- na Swoje „usprawiedliwienie” mogę jedynie Poświadczyć ze już mam trochę latek… i już nie „zawsze mi wychodzi”… aaale czasami się jeszcze Udaje… ;)^ :P

 

No problem ;) Każdemu nie zawsze wszystko wychodzi.

 

- ale tak już na poważnie To cieszę się bardzo, że podszedłeś do tego tak Roztropnie… gdyż dzięki Temu właśnie wzrasta miedzy nami Zaufanie… :))

 

"Troszkę" Twoich postów zdążyłem już przeczytać i na ich podstawie, mogę stwierdzić, że jesteś jedną z ostatnich osób na tym forum, która nazwała by kogoś lepszym czy gorszym ze względu na jego poglądy :)

 

- i dlatego… nie chciałbym abyś uważał mnie za „kogoś z Kosmosu”, bo jestem tylko zwykłym Człowiekiem… a ze Lubiącym Troszkę porozważać, a przy okazji i czegoś Novego doświadczyć… to chyba nie „grzech” raczej… :)^

 

Haha ;D Szczerze powiedziawszy, to na początku mojej przygody z tym forum, właśnie za kogoś takiego Cię uważałem ;) Za Człowieka z Kosmosu. Podobnie zresztą, jak Pita. Bez obrazy, Panowie ;)

 

- dlatego wszystko co mówię/pisze Traktuj tylko jako „formę” przedstawiania „mnie” czyli i mojego „punktu widzenia”… co w żaden sposób nie oznacza jednak, że cokolwiek chce Tobie narzucić… Nie.

- Bo to oznacza tylko tyle, że chcę/lub będę chciał „pokazać” Tobie że „punktów widzenia” jest o wiele więcej niż Człowiek może sobie wyobrazić „tylko samemu”… a które z tych Punktów są Prawdą, To jedynie wie sam "Bóg" bo i Stwórca/ABSOLUT/Universum… :)

- my możemy jedynie Próbować Te „dociekania” Rozważać… ale już samo TO, to bardzo dużo gdyż od Rozważania już tylko jeden krok do Weryfikacji… czyli następnego kroku bliżej Prawdy… :)

 

A ile kroków trzeba postawić, na drodze do Prawdy? Droga do Niej jest kręta i często niebezpieczna, pełna ślepych uliczek, zdradliwych skrótów i niepewnych mostów nad rzekami zwątpienia i beznadziei, a i drogowskazów na tej drodze często nie uświadczysz...

 

 

- hmm… noo widzisz jak Pieknie wypełniasz „wolę Boga”… tzn korzystasz z Własnej Wolnej Woli… :)

- hmm, Sam widzisz… korzystasz nagminnie z Jego Daru… a uważasz ze „Boga” nie ma… noo to skąd masz „Ten Dar”… bo chyba nie z „Niczego”… raczej… ;)^

 

Pod warunkiem, że jest to Dar, a nie naturalna właściwość naszego umysłu.

 

 

Hmm… noo całkiem nieżle kombinujesz :)… i To w Tobie lubie, otwartość na Nove wyzwania… :)

- hmm… coraz bardziej mi się Podobasz… wiesz(?) Twoje odpowiedzi są jakbyś wcale nie był „niewierzącym” wiec kto/co Tobie wmówiło, że nim jesteś… ;)^?

- nooo… ale porozważajmy troszkę dalej… :)

 

O kurcze... Jak będziesz mi nadal tak kadził, to się zarumienię ;D No cóż, nikt mi nie wmówił ateizmu. Po pierwsze, podczas lektury "Biblii" znalazłem tyle sprzeczności i absurdów, że byłem w szoku, jak ludzie mogą opierać swoją wiarę i światopogląd na takiej księdze. Po drugie, zacząłem powątpiewać już od kilku lat, a do kościoła chodziłem tylko dlatego, żeby nie wysłuchiwać w domu kazań mamusi ;) Właściwie, to zastanawiam się czy kiedykolwiek naprawdę wierzyłem. Po prostu tego nie czuję, idea wszystkowiedzącej i nieśmiertelnej istoty, która stworzyła cały wszechświat, jest dla mnie co najmniej dziwna.

 

- czyli następne Pytanie brzmi… To tak naprawdę, to od czego zależy „Szczęście” , skoro wychodzi Nam że niejako Wszyscy „mogą być” Szczęśliwi… :)?

 

No cóż, wszyscy chcą, ale wielu boi się po to szczęście sięgnąć. Szczęście zależy od stanu naszego umysłu/duszy, jeżeli się nad sobą użalamy, zamiast wziąć życie za rogi, to szczęścia nigdy nie osiągniemy. Jeśli marzymy, by być bogatymi, to nie staniemy się nimi, jeżeli będziemy tylko nad tym rozmyślać, zamiast zacząć działać, iść do pracy czy założyć firmę. Jeżeli ktoś pragnie prawdziwej miłości, to jak może jej oczekiwać od kogoś innego, jeśli sam nie potrafi machnąć ręką na swoje wady i kochać wszystko to, co w nim najlepsze?

 

Aaa… tak a’propo poznajesz To zdanie… >>> Uniwersum i natura istnieją, nie trzeba chyba nikogo do tego przekonywać. Z bogiem to już trochę inna sprawa.<<<... :)

- zauważ, że według mojej definicji Wiary… to jednak właśnie „wierzysz w Boga”, tylko Sam o tym nie wiesz, a dlaczego nie wiesz… bo nie nadałeś Jemu „etykietki”/więcej w… de Mello/… dlatego nie zgadzasz się z „etykietkami” /”obrazami Boga” z danej Religii/ bo Ty Go odczuwasz „tylko” niejako po „swojemu”… czyli tak jak powinno być… bo i prawidłowo i „ekologicznie”, czyli pełna kontabilność z Universum…:) ….

- i dlatego To ze nie zgadzasz się z jakąś tam Religią (to znaczy że nie zgadzasz sie tylko z jej samym "obrazem", ale Bóg ten Prawdziwy i tak przecież JEST) wcale nie jest Dowodem na To że nie wierzysz w „Boga” bo Ty także ‘odczuwasz’ Go na tych samych zasadach co Wszyscy Ludzie… Prawach Universum, które To Prawa niektórzy Mistrzowie Duchowi próbowali tylko przełożyć na „język Ludzki”, i stąd zaczęła się ta cała „zabawa” z „obrazami” Boga… :)

 

Ale czy nie jest to zbytnio naciągane? Jeżeli komuś nie smakuje truskawka, to można powiedzieć, że tak naprawdę smakuje, tylko inaczej to czuje ;)

 

Wiec od dzisiaj wcale nie musisz się „niejako martwić” że nie wierzysz w Boga… bo On od Zawsze był i jest przy Tobie… :) tak jak przy Każdym człowieku, zresztą… :))… aaa jak myślisz Co powoduje w Tobie nieustającą chęć szukania i dążenia ?... co powoduje że ciągle czegoś Ci brak... ? /bo cos To musi być raczej... no nie... ;):P

 

Nie czuję Jego obecności, nie słyszałem Jego głosu. Nie zaobserwowałem przejawów Jego obecności przy mnie. A chęć szukania i dążenia? Powoduje ją to samo, co nakłoniło Archimedesa do stworzenia zegara wodnego, Alexandra Bella do wynalezienia telefonu czy braci Wright do skonstruowania aeroplanu. Ciekawość, chęć ułatwienia i polepszenia standardu życia, przekroczenia kolejnej granicy wyznaczonej przez naturę i środowisko.

 

---pozdrawiam z szacunkiem... infedro :)

 

Wzajemnie, infedro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę Wyostrzona,W Pełni Rozwinięta Intuicja (Wewnętrzne Dziecko Z Psychologii ,Wewn.Bóg) ,Posiada Cechy u Człowieka Które Ludzie Na Całym Świecie I Od Wieków Czczą i Modlą się Jakby To Była Jakaś Oddzielna Istota Gdzieś W Niebie Którego Zweą Jahwe,Chrystus ,Budda,Manitou,Allah ,Kriszna ,Horus,Set itp., - A Intuicja W Człowieku To Metaforyczny 6 Zmysł A 3 Oko-Proroka,Mędrca -Kontak Ze Wszelkimi Ponadracjonalnymi ,Ponadlogicznymi Rzeczami Rozwija Intuicję -Symbole,Metafory,Alegorie,Muzyka,Rozumienie Snów -Psychoanaliza ,Sztuka (Pisarstwo,Malarstwo,Film ,Rzeźbiarstwo ) ,i Ukierunkowana Wyobraźnia Twórcza , Lub Konstruktywna Wizualizacja Kreatywna.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, ja czytając ST nie mogłem się powstrzymać od ocen. Jeżeli np. Jahwe nakazuje Izraelitom wybić ludność Jerycha, to od razu staje się podżegaczem i współwinnym ludobójstwa. W ST jest niestety cała masa takich wydarzeń, dlatego nie sposób nie oceniać Jahwe negatywnie. Tak jakby ludzie nie nazwali Brevika mordercą, tylko zaczęli się zastanawiać czy to, co zrobił było słuszne czy nie. Morderstwo zawsze jest złem, a kogoś, kto dokonuje takiego czynu lub do niego namawia nie sposób nazwać miłosiernym.

- rozumiem To bo przecież też „tak miałem” … i dlatego Twoje rozważania są jak najbardziej Prawidłowe… bo pochodzą Przecież od SERCA(to Ono „mówi Ci” ze tak nie wolno) i wszystko byłoby O.K. gdyby nie Rozum, który co robi?.... ano podpowiada Tobie/nam ze robi To „Bóg” czyli niejako Nasz STWÓRCA a więc i OJCIEC… który według „Rozumu” na Ojca przecież wcale nie wygląda… I TERAZ dochodzisz do momentu gdzie musisz użyć swej WWWoli by dokonać WYBORU…. A przypomnę że STWÓRCA za Ciebie zrobić tego nie może gdyż dał ci Gwarancję że Własne Życie… pokierujesz Własnymi Wyborami… :) więc? masz Dwa niejako sprzeczne „poglądy” na sytuacje, i co wybieramy ?

- jedni wybiorą Rozum… i ta „iluzja” ciągnie się za nimi dotąd aż Sami ją zrewidują/zrozumieją i ja skorygują… :)

- aaa inni wybiorą SERCE… bo zauważ że gdy odciąć „podszept” Rozumu… to wszystko jest tak jak Trzeba, czyli jest to „przykład” zachowania Ludzi które prowadzi właśnie do „destrukcji”… a wiec ?

- błąd tkwi w „Rozumie”, który tylko niejako „kalkuluje”… a Prawdziwa Mądrość pochodzi z SERCA… :)

 

 

Jak już gdzieś wspomniałem, to naprawdę nie ma żadnego znaczenia czy wydarzyło się to naprawdę czy to tylko fikcja.

ostatnie’ badania archeologiczne… potwierdzają że jest to jednak/raczej Prawda… :)

 

Najgorsze jest to, że ludzie podobno kierujący się w życiu przykazaniami "Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego" i "Nie zabijaj" jakoś podejrzanie rzadko widzą w tym coś złego.

- no i Tu.. znowu dajesz Dowód na Swoją Prawdziwa Wiarę… którą jest „Żyjące(myślące, aktywne) SERCE” … dlatego tego mogą Ci tylko pozazdrościć nie Jedni którzy Tylko za „wierzących” się ogłaszają… :) To „mądrość SERCA” daje Ci takie wskazówki… i dlatego tu wybierasz/myślisz Prawidłowo… bo tamci „nie widza w tym nic złego” gdyż ich SERCE zostało zatrute Rozumem… bo i Tak Sami Wybrali, dlatego Tacy tylko „ogłaszają się ze wierzą ”niejako wstępując” tylko do „instytucji” kościoła… i To są właśnie Oni.. ci którzy żyją Własna iluzją że „są wierzący” … a Wiary nie da się kupić na „kościelnej tacy” bo mimo ze zapłacisz, to i Tak liczysz się TYLKO Ty/my czyli Nasze wnętrze a nie „pieniądz”… a Tym Wnętrzem zawiaduje właśnie SERCE… ale nie „cielesne” Tylko Duchowe…:)

- ale Trzeba tu w Tym miejscu KONIECZNIE powiedzieć… że do Kościoła chodzą nie tylko Tacy „fałszywi wierni” bo i są Tacy którzy wiedzą co to Prawdziwa Wiara… i poświadczają To własnym Życiem, którego sterem jest właśnie ich „Serce”… a które inni mogą z łatwością „zobaczyć” dziwiąc się jedynie że „Tak też można”… aaa, to przecież Tak Trzeba… :)

 

Podkreślam, że oceniam Boga Biblijnego, czy Jego obraz wykreowany w "Biblii", jeśli tak wolisz.

- hmm… to i ja podkreślam, ze Tu wcale nie oceniasz „Boga” jako STWÓRCY… gdyż oceniasz tylko Jeden z Jego Aspektów… który jeśli Człowiek w swej „mądrości” kierowanej tylko „Rozumem” uzna za „Boga”… to i Tylko ten Aspekt dla niego „Bogiem się Staje”, co daje Takie a nie inne Efekty a więc i postępowanie… :)^

 

Przypominam, że "Władca Pierścieni" to nie tylko film, ale także książka napisana ponad pół wieku temu ;). Jest bez porównania lepsza od filmu. Ale to tak na marginesie. A wracając do tematu - Jaką masz pewność, że Tolkien naprawdę to zmyślił? Może w jakiś magiczny sposób przeniósł się do tej krainy, a potem spisał jej historię? ;) Jest oczywiste, że nikt by mu w to nie uwierzył, więc się po prostu do tego nie przyznał.

- wybacz… ale nie czytałem tej książki, aaa film widziałem tylko jeden, wiec nie mam Prawa wypowiadać się w tej kwestii… :)

 

A co do "Biblii". Pytanie czy Izraelici tylko myśleli, że powinni siłą zdobyć Kanaan, przy okazji mordując jego ludność czy naprawdę objawił im się Bóg i nakazał to zrobić. Jeśli to pierwsze, to pół biedy - wiadomo, człowiek stworzeniem ******m jest i daleko mu do doskonałości. Jeżeli jednak prawdziwa jest druga wersja, to naprawdę lepiej, żeby tego Boga w ogóle nie było.

- noo(?) widzisz… nawet Sam potrafiłeś pójść w dobrym kierunku, bo i Sam napisałeś >>> Jeżeli jednak prawdziwa jest druga wersja…. <<<

- noo(?)... i Tu masz znowu racje/serce/, bo przecież prawidłowo rozważając… to jeżeli druga wersja kłóci się z wizerunkiem „Boga” jako Stwórcy, to automatycznie powinna być odrzucona jako „fałsz”… a Ty co robisz?

Nie odrzucasz jej, tylko dalej dajesz Prawo „jej żyć” w Tobie… :/?

 

Oczywiście. Nie jestem mędrcem, który posiadł całą wiedzę tego, tamtego i każdego innego świata.

A czy Ty dopuszczasz taką możliwość?

- według de Mello… cały czas Musiałem ją dopuszczać cytat

>>„Jeśli rzeczywiście szukasz Prawdy, to musisz posiadać przede wszystkim jedną rzecz...

- Wiem. żarliwość w dążeniu do prawdy...

- Nie... chodzi o niesłabnącą gotowość do przypuszczenia, że możesz się mylić.” <<

 

Że się mylisz? Że Bóg to tylko ulotna iluzja, a życie pozagrobowe, to mit, który powstał w wyniku ludzkiego strachu przed śmiercią?

- hmm… z Tym to akurat nie muszę się „bić z myślami” gdyż doświadczyłem Jego „dotyku”… aaa Tego Nikt i NIC mi nie odbierze... :)

 

No problem ;) Każdemu nie zawsze wszystko wychodzi.

- tez tak mi się zdaje… :):P

 

"Troszkę" Twoich postów zdążyłem już przeczytać i na ich podstawie, mogę stwierdzić, że jesteś jedną z ostatnich osób na tym forum, która nazwała by kogoś lepszym czy gorszym ze względu na jego poglądy :)

- i Tu… nie mylisz się w zupełności… :)

- miło mi… że tak uważasz… :))

 

Haha ;D Szczerze powiedziawszy, to na początku mojej przygody z tym forum, właśnie za kogoś takiego Cię uważałem ;) Za Człowieka z Kosmosu. Podobnie zresztą, jak Pita. Bez obrazy, Panowie ;)

- ehh… z Pitem, to ja tez „tak miałem” bo i czasami był troszkę „nie zrozumiały”/dla mnie/, ale w końcu doszło do mnie że to przecież nie Jego wina że ja czegoś Nie wiem… to i nie mogę zrozumieć, bo przez to raczej a nie przez Niego przecież… :)

- oczywiście że bez obrazy… :) … bo gdybyśmy się obrazili to by to znaczyło, noo ? wiesz już ?... :)

- że wcale nie kierujemy się Sercem… a to oznaczałoby tylko jedno, że rządzi nami Ego „Król tylko Rozumu” … to którego należy ‘raczej’ się wystrzegać… :)

 

A ile kroków trzeba postawić, na drodze do Prawdy? Droga do Niej jest kręta i często niebezpieczna, pełna ślepych uliczek, zdradliwych skrótów i niepewnych mostów nad rzekami zwątpienia i beznadziei, a i drogowskazów na tej drodze często nie uświadczysz...

- ile kroków?... to rzecz naprawdę indywidualna, bo zależy od tego ile „zakrętów” napotkasz na swej drodze… i jakich dokonasz Wyborów, ale jeśliby wierzyć Majom to jeśli się jest pilnym Uczniem, w 260 dni można „dać rade”… choć za pierwszym podejściem raczej bardzo trudne… wiec trzeba próbować dalej… i dalej… aż do skutku. :)

- hmm… a i owszem droga kreta, a i niejednokrotnie trzeba zawracać, bo to w co się „wdepnęło” to znowu okazało się „Egoiluzją” czyli niejako „cieniem” naszej osobowości, a wiec Virusem naszego czystego JA… tak „po mojemu”… :)

- a drogowskazy są… tylko trzeba je umieć „usłyszeć”/„zobaczyć”… :) w myśl powiedzenia „kto ma uszy niechaj Słucha” co oznacza przecież Nic innego jak tylko To że Mamy słuchać „Sercem”, a nie „Rozumem”… :)

 

Pod warunkiem, że jest to Dar, a nie naturalna właściwość naszego umysłu.

- ojjj, hehe … ale z Ciebie „d'efekciarz”/pesymista… :P^ , tiaa z Umysłu też, ale i Ten umysł tez musiał chyba zaistnieć… co nie :)^

- bo inaczej równie dobrze, moglibyśmy być tylko Marionetką Własnych Instynktów… a nie „kapitanem” Własnej Wolnej Woli… :)

 

O kurcze... Jak będziesz mi nadal tak kadził, to się zarumienię ;D No cóż, nikt mi nie wmówił ateizmu. Po pierwsze, podczas lektury "Biblii" znalazłem tyle sprzeczności i absurdów, że byłem w szoku, jak ludzie mogą opierać swoją wiarę i światopogląd na takiej księdze.

- już odpowiadam… szok jest/był, tylko efektem czyli konsekwencja twEgo błędnego „postrzegania” czyli błędnej dedukcji, a wiec i interpretacji bo opartej na „złym/słabym” Fundamencie… czyli Rozumie…zamiast SERCU...:)

- ale nie martw się , większość „tak ma”… nawet i Ci co ogłaszają się że Wierzą… ;)

 

Po drugie, zacząłem powątpiewać już od kilku lat, a do kościoła chodziłem tylko dlatego, żeby nie wysłuchiwać w domu kazań mamusi ;)

- hmm… z tym kościołem to i ja miałem podobnie, ale to chyba każdy musi „to przejść” raczej, bo od czegoś przecież trzeba zacząć… aaa chyba lepiej od tego jak od Niczego… :)

 

Właściwie, to zastanawiam się czy kiedykolwiek naprawdę wierzyłem.

- i Tu jest… moim zdaniem „pies pogrzebany”, bo „wiara nie do końca” może mieć dwie zasadnicze przyczyny…

1 – albo po stronie „kościoła”, który zamiast wyjaśniać… to tylko jeszcze bardziej „może i niechcący gmatwa” , a na dodatek to jeszcze dodaje „Swoje niejako dogmaty” czyli „uwarunkowania” oraz interpretacje…:/

2 - albo po stronie „ucznia”… który po prostu miał co innego „na głowie” a nie jakąś tam Wiarę… :/ prawa „Młodości” też mają tu swoje odbicie… :) ale… zauważ, że jeśli nawet ktoś chodził niejako na przymus „za młodu”… to na „starość” i tak do tego Powróci… :)

 

Po prostu tego nie czuję, idea wszystkowiedzącej i nieśmiertelnej istoty, która stworzyła cały wszechświat, jest dla mnie co najmniej dziwna.

- noo(?)… O.K. zawsze co nas Ludzi przerasta… na początku jest, a raczej „wydaje się” dziwne … :)

- ale to jest normalka… bo musimy sobie zdać sprawę ze mamy do czynienia z „wiedzą” która właściwie Przecież nie jest z „Tego Świata”… zgodnie ze słowami Samego Boga który sam to powiedział że z „tego świata” nie jest … :)

- bo to tak… jakby pierwszoklasiście… chcieć wyjaśnić „całki”, no to wiadomo przecież ze tylko popuka się w czoło… :/^

- albo małpeczkę… nauczyć „tabliczki mnożenia”… nooo to od razu wiadomo, że zainteresowanie raczej będzie nikłe… ;)

 

Ale przecież… skoro nie możesz „wyobrazić’ sobie Boga/Stwórcę jako istotę, to wystarczy jak będziesz traktował Go jako umownie „Wyższą Świadomość”/Absolut/Universum… a nawet Tobie powiem, ze tak jest dużo lepiej, bo nie musimy się męczyć nad jego „obrazem” który i tak dla nas Ludzi jest nie do wyłapania… bo skoro Bóg powiedział „nie Jestem z Tego świata” to znaczy przecież że z „innego”… a skoro Tak, to znaczy ze z innego Wymiaru… i to dużo wyższego niż Nasze skromne „3D”… :)

- a tak nawiasem mówiąc to takim nie uchwytnym tak do końca w Nas Aspektem (czyli tak jakby „nie z tego świata) jest właśnie Nasza Świadomość… wiec i byłoby nawet Logicznym uznać za takową / ale dużo doskonalszą, również i „Boga”…:)

 

No cóż, wszyscy chcą, ale wielu boi się po to szczęście sięgnąć. Szczęście zależy od stanu naszego umysłu/duszy, jeżeli się nad sobą użalamy, zamiast wziąć życie za rogi, to szczęścia nigdy nie osiągniemy.

Hmm… no całkiem fajnie to powiedziałeś… choć „widziane” niejako tylko z jednej strony, aaale i nawet coś napomknąłeś o Duszy :) z czego się bardzo cieszę bo co to oznacza?... ze Ateista z Ciebie żaden… :))P bo ten by się tylko upierał że jej nie ma, i to tylko dlatego ze ma bardzo „mocny argument” bo „on” jej nie odczuwa… aaa to, że inni mówią że "odczuwają" to oczywiście z pewnością sobie/wg. niego/ uroili… :]/taki żarcik na marginesie/ ;)^

 

Jeśli marzymy, by być bogatymi, to nie staniemy się nimi, jeżeli będziemy tylko nad tym rozmyślać, zamiast zacząć działać, iść do pracy czy założyć firmę.

- noo owszem… ale To jest tylko „jeden kierunek” do Szczęścia czyli ten w prawo, bo ten w lewo działa na zasadzie zupełnie niejako odwrotnej… bo nie dążymy do spełniania swych zachcianek… TYLKO niejako ograniczamy/rezygnujemy z Tych „niby przyjemności” na rzecz Tego co jest nam tylko niezbędnie potrzebne… :) można by tylko zapytać, To który sposób jest Lepszy ?

-aaa… to zależy dla „kogo”, bo dla Ego z pewnością liczyłby się tylko ten pierwszy czyli „skok na materie”, natomiast dla Ducha ważniejszy jest ten drugi… bo wtedy „materia” nas tak bardzo nie zajmuje/albo i wcale… i mamy czas i „miejsce” na poszukanie Go/czyli Ducha w Sobie.

 

Jeżeli ktoś pragnie prawdziwej miłości, to jak może jej oczekiwać od kogoś innego, jeśli sam nie potrafi machnąć ręką na swoje wady i kochać wszystko to, co w nim najlepsze?

- hmm… no tak, tylko troszkę trzeba niejako sprecyzować… bo ;

- na Swoje wady machnąć to jest najłatwiej … i sporo Ludzi właśnie „tak ma”, że Swoich wad nie widzą a czyjeś im ciągle „przeszkadzają”…

- dlatego…raczej trzeba wybaczać innym „wady” a nad Swoimi mocno Pracować by je wyeliminować… ;)

- bo trzeba jeszcze Tu zwrócić uwagę na Fakt, że… „wady” innych mogą/i są przeważnie tylko efektem naszEgo błędnego „postrzegania”… czyli właśnie Tego że żyjemy domysłami „podszeptu” naszego „cienia” czyli Ego…

 

Ale czy nie jest to zbytnio naciągane? Jeżeli komuś nie smakuje truskawka, to można powiedzieć, że tak naprawdę smakuje, tylko inaczej to czuje ;)

- hmm… całkiem fajne porównanie :)… widzę że masz talent do Rozważań, a To bardzo dobrze Rokuje… :)

- bo od Rozważań już bardzo blisko do Weryfikacji… więc będą z „Ciebie Ludzie” jak to się potocznie mówi… :)

- O.K. … too lećmy z ta Truskawką… :)

Ale czy nie jest to zbytnio naciągane?

- Jeżeli komuś nie smakuje truskawka, to można powiedzieć, że tak naprawdę smakuje, tylko inaczej to czuje ;)

- nooo (?) i według mnie, czyli tak po mojemu jest O.K.… /jeśli Ty widziałeś inaczej, to oczywiście możesz przedstawić swoją wersje, jeśli chcesz.../

- bo jeśli porównać To do Boga= truskawka… to Ty właśnie ją/Boga „smakujesz”/ bo doświadczasz Jego różnych Aspektów/tak jak w truskawce smaków/ a tylko ‘inaczej to czujesz’… a wiec ?

- skoro… „inaczej… smakujesz Truskawkę” to przecież tak samo „inaczej … „odczuwasz Boga” bo i bez Jego „etykietki” czyli „obrazu” który „nadały” sobie Religie… :)

- ale zauważ ze w przypadku „Truskawki”… na pewno nie powiesz że Jej nie ma !!! :)

- a co robisz w przypadku „Boga” ?... twierdzisz że nie istnieje… :/

- widzisz... tą niekonsekwencje, czyli sprzeczność ? :) /wiec, dlaczego twierdzisz że Boga nie ma ? (hmm…pewnie odpowiesz że Go „nie widzisz” );P

- zapewne powiesz, że „truskawkę” widzisz, aaa „Boga” nie, :/ noo To okey, zamknij teraz oczy i skosztuj „Truskawkę” … :)

- czy masz teraz podstawę żeby stwierdzić… że Jej nie ma?...

- przecież mimo że jej nie widzisz… To ją doświadczasz… wprawdzie Tylko przez „smak”i „dotyk” ale Doświadczasz… więc ISTNIEJE choć jej „nie widzisz”… prawda ? :) i na tej samej zasadzie Bóg istnieje… Tylko Ty o tym chyba nie chcesz wiedzieć, raczej ;)^

- a skoro/jeśli „nie chcesz”… to „po mojemu” znaczy że słuchasz „czegoś” co Tobie to wmawia… i „wmówiło Ci” pod pozorem „Twoich myśli” a Ty zadowolony uznałeś żeś To Sam wydedukował… i dlatego na to ochoczo przystałeś…;:)^ oczywiście mówię Tu o „cieniu” naszej Osobowości/Świadomości czyli Ego… ;)

- coś czuję, że zapewne masz chęć powiedzieć, że tak samo może „wmawiać” i mnie… :) noo Okey ale przecież, temu służy właśnie WERYFIKACJA , a ja nie twierdzę że Truskawka jest a „Boga” nie ma, tylko skoro obydwu doświadczam/ to Twierdzę że oboje są czyli ISTNIEJĄ… :) noo chyba że znajdziesz tu jakiś ‘haczyk’… noo to Proszę Bardzo będziemy rozważać dalej… :)

 

Nie czuję Jego obecności, nie słyszałem Jego głosu. Nie zaobserwowałem przejawów Jego obecności przy mnie.

- hmm… no O.K. to dlaczego Ja „czuje”, ja „czuje” i Twierdze że Jest, a Ty „nie czujesz” i twierdzisz że nie ma… To co jest Prawda?

- bo procentowo mamy pół/pół… ale „Praktycznie” moja wersja ma przewagę, bo ją „doświadczam”… zresztą Ty tez doświadczasz, tylko znowu o tym nie wiesz, że to jest „doświadczanie Boga” czyli doświadczasz niejako mniej świadomie „tak jakby”…:)

Hmm… mówisz że nie czujesz, noo?, być może ze „słabo czujesz” bo do tego trzeba się niejako „dostroić”… ale To wymaga Wielkiej Samodyscypliny… i pracy nad „własnymi słabościami”… a u Majów, trwa To tak na spokojnie 260 dni, czyli zauważ, że ok. tyle samo co „ciąża” Człowieka… która Jest przecież Niczym innym jak Aktem STWORZENIA.

 

A chęć szukania i dążenia? Powoduje ją to samo, co nakłoniło Archimedesa do stworzenia zegara wodnego, Alexandra Bella do wynalezienia telefonu czy braci Wright do skonstruowania aeroplanu. Ciekawość, chęć ułatwienia i polepszenia standardu życia, przekroczenia kolejnej granicy wyznaczonej przez naturę i środowisko.

- hmm… wybacz ale to tak samo, jakby stwierdzić że Tylko „ciekawość komórek” doprowadziła do powstania Człowieka, raczej :)

- więc … te przykłady które podałeś, to są niejako „Dowody” na To że „Bóg”/wyższa inteligencja/ właśnie istnieje… bo nie wiem czy wiesz ale większość wczesnych Wynalazków… wynaleziono niejako „wbrew Logice” bo ich „autorzy” wcale nie mieli w Tym kierunku wykształcenia… a więc i wiedzy…;/ wiec skąd u nich Taki nagły Przyrost „Świadomości”? i to samo tyczy się nawet Einstein'a… tzn. wierzył w „Ducha Wyższej Inteligencji” /bądź o niej wiedział :P:)

 

 

 

 

---pozdrawiam serdecznie... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- rozumiem To bo przecież też „tak miałem” … i dlatego Twoje rozważania są jak najbardziej Prawidłowe… bo pochodzą Przecież od SERCA(to Ono „mówi Ci” ze tak nie wolno) i wszystko byłoby O.K. gdyby nie Rozum, który co robi?.... ano podpowiada Tobie/nam ze robi To „Bóg” czyli niejako Nasz STWÓRCA a więc i OJCIEC… który według „Rozumu” na Ojca przecież wcale nie wygląda… I TERAZ dochodzisz do momentu gdzie musisz użyć swej WWWoli by dokonać WYBORU…. A przypomnę że STWÓRCA za Ciebie zrobić tego nie może gdyż dał ci Gwarancję że Własne Życie… pokierujesz Własnymi Wyborami… :) więc? masz Dwa niejako sprzeczne „poglądy” na sytuacje, i co wybieramy ?

- jedni wybiorą Rozum… i ta „iluzja” ciągnie się za nimi dotąd aż Sami ją zrewidują/zrozumieją i ja skorygują… :)

- aaa inni wybiorą SERCE… bo zauważ że gdy odciąć „podszept” Rozumu… to wszystko jest tak jak Trzeba, czyli jest to „przykład” zachowania Ludzi które prowadzi właśnie do „destrukcji”… a wiec ?

- błąd tkwi w „Rozumie”, który tylko niejako „kalkuluje”… a Prawdziwa Mądrość pochodzi z SERCA… :)

 

Powoli. Nigdzie nie napisałem, że rozum podpowiada mi, że Bóg nakłaniał lud Izraela do zbrodni. Napisałem, że tak stoi w Biblii, a ludzie mimo to uznają ją za księgę oświeconą. Co widzisz złego w kierowaniu się rozumem? Rozum opiera się na faktach, na analizie i chłodnej ocenie. Ty to nazywasz iluzją? To przeczucia są złudne, emocje przysłaniają zdroworozsądkowy obraz sytuacji. Poza tym, coś się tak uczepił tego serca? ;) To "tylko" organ pompujący krew, nie rozumiem po co je mieszać do duchowości? Czemu nie wątrobę?

 

 

ostatnie’ badania archeologiczne… potwierdzają że jest to jednak/raczej Prawda… :)

 

Oczywiście. Tylko dlaczego ludzie się od tego nie odcinają?

 

 

- no i Tu.. znowu dajesz Dowód na Swoją Prawdziwa Wiarę… którą jest „Żyjące(myślące, aktywne) SERCE” … dlatego tego mogą Ci tylko pozazdrościć nie Jedni którzy Tylko za „wierzących” się ogłaszają… :) To „mądrość SERCA” daje Ci takie wskazówki… i dlatego tu wybierasz/myślisz Prawidłowo… bo tamci „nie widza w tym nic złego” gdyż ich SERCE zostało zatrute Rozumem…

 

Oj, coś Ci się chyba pokręciło. Oni właśnie NIE kierują się rozumem. Wierzą, że to, co robił Jahwe było dobre i to właśnie wiara nie pozwala im na prawidłową ocenę tych czynów. Daję dowód, na prawdziwą wiarę? Wiarę w co? Wiara nie jest potrzebna, aby uznawać zabijanie za niemoralny czyn.

 

bo i Tak Sami Wybrali, dlatego Tacy tylko „ogłaszają się ze wierzą ”niejako wstępując” tylko do „instytucji” kościoła… i To są właśnie Oni.. ci którzy żyją Własna iluzją że „są wierzący” … a Wiary nie da się kupić na „kościelnej tacy” bo mimo ze zapłacisz, to i Tak liczysz się TYLKO Ty/my czyli Nasze wnętrze a nie „pieniądz”… a Tym Wnętrzem zawiaduje właśnie SERCE… ale nie „cielesne” Tylko Duchowe…:)

 

No ok, tu wreszcie doprecyzowałeś, o jakim sercu mówisz. To gdzie ono jest? Skąd wiesz o jego istnieniu? Czy to to samo, co dusza?

 

- ale Trzeba tu w Tym miejscu KONIECZNIE powiedzieć… że do Kościoła chodzą nie tylko Tacy „fałszywi wierni” bo i są Tacy którzy wiedzą co to Prawdziwa Wiara… i poświadczają To własnym Życiem, którego sterem jest właśnie ich „Serce”… a które inni mogą z łatwością „zobaczyć” dziwiąc się jedynie że „Tak też można”… aaa, to przecież Tak Trzeba… :)

 

Oczywiście, że tak. Podobno, nawet w Sejmie jest kilku mądrych i uczciwych polityków :) Wiem, ciężko w to uwierzyć.

 

 

- hmm… to i ja podkreślam, ze Tu wcale nie oceniasz „Boga” jako STWÓRCY… gdyż oceniasz tylko Jeden z Jego Aspektów… który jeśli Człowiek w swej „mądrości” kierowanej tylko „Rozumem” uzna za „Boga”… to i Tylko ten Aspekt dla niego „Bogiem się Staje”, co daje Takie a nie inne Efekty a więc i postępowanie… :)^

 

Jak to nie? Przecież według Biblii Jahwe właśnie jest stwórcą. Który najpierw tworzy świat, a następnie z setek ludów i nacji wybiera sobie jedną ulubioną, na resztę kładąc tzw. "laskę". Zawsze mnie zastanawia, dlaczego KK uznaje ST za księgę natchnioną i jeden z fundamentów wiary chrześcijańskiej. Przecież Jahwe, to typowo nacjonalistyczny bóg, związany z losami jednego narodu, resztę ludzie uznając za gorszy gatunek. Ech, ta chrześcijańska logika...

 

 

- wybacz… ale nie czytałem tej książki, aaa film widziałem tylko jeden, wiec nie mam Prawa wypowiadać się w tej kwestii… :)

 

To przeczytaj, gorąco polecam ;)

 

 

- noo(?) widzisz… nawet Sam potrafiłeś pójść w dobrym kierunku, bo i Sam napisałeś >>> Jeżeli jednak prawdziwa jest druga wersja…. <<<

- noo(?)... i Tu masz znowu racje/serce/, bo przecież prawidłowo rozważając… to jeżeli druga wersja kłóci się z wizerunkiem „Boga” jako Stwórcy, to automatycznie powinna być odrzucona jako „fałsz”… a Ty co robisz?

Nie odrzucasz jej, tylko dalej dajesz Prawo „jej żyć” w Tobie… :/?

 

Ok, ale ja nigdzie nie napisałem, że wierzę w to, co napisano w Biblii. Jestem od tego daleki ;) Nie wierzę w żadnego Boga, ani w podżegacza ze ST, ani w Jezusa, ani w żadnego innego. Dlaczego nie odrzuca tej wersji KK? Czemu jego przywódcy, nazywani przez wiernych ojcami ŚWIĘTYMI, dawno nie wyrzucili tej wersji na śmietnik historii? Jak już wspomniałem, większość ST totalnie się kłóci z ideą miłosiernego Boga i jest to kolejny dowód na miałkość, zakłamanie i bezmyślność katolicyzmu.

 

 

- według de Mello… cały czas Musiałem ją dopuszczać cytat

>>„Jeśli rzeczywiście szukasz Prawdy, to musisz posiadać przede wszystkim jedną rzecz...

- Wiem. żarliwość w dążeniu do prawdy...

- Nie... chodzi o niesłabnącą gotowość do przypuszczenia, że możesz się mylić.” <<

 

Bardzo mądre słowa.

 

 

- hmm… z Tym to akurat nie muszę się „bić z myślami” gdyż doświadczyłem Jego „dotyku”… aaa Tego Nikt i NIC mi nie odbierze... :)

 

W jaki sposób? W jakich okolicznościach? Skąd pewność, że to nie iluzja, złudzenie?

 

 

- ehh… z Pitem, to ja tez „tak miałem” bo i czasami był troszkę „nie zrozumiały”/dla mnie/, ale w końcu doszło do mnie że to przecież nie Jego wina że ja czegoś Nie wiem… to i nie mogę zrozumieć, bo przez to raczej a nie przez Niego przecież… :)

- oczywiście że bez obrazy… :) … bo gdybyśmy się obrazili to by to znaczyło, noo ? wiesz już ?... :)

- że wcale nie kierujemy się Sercem… a to oznaczałoby tylko jedno, że rządzi nami Ego „Król tylko Rozumu” … to którego należy ‘raczej’ się wystrzegać… :)

 

Tak, szkoda tylko, że niezrozumienie często jest źródłem konfliktów, a nie dialogu.

 

 

- ojjj, hehe … ale z Ciebie „d'efekciarz”/pesymista… :P^ , tiaa z Umysłu też, ale i Ten umysł tez musiał chyba zaistnieć… co nie :)^

- bo inaczej równie dobrze, moglibyśmy być tylko Marionetką Własnych Instynktów… a nie „kapitanem” Własnej Wolnej Woli… :)

 

Pesymista? Nie, jestem realistą ;) Przez całe życie jesteśmy "marionetką" instynktów. Instynkt przetrwania, instynkt macierzyński, itd. itp. Nie da się od tego uciec, ale nie ma w tym nic złego. To naturalne. Oczywiście, że umysł musiał zaistnieć. Powstał w wyniku ewolucji, ukształtował nas dobór naturalny.

 

 

- już odpowiadam… szok jest/był, tylko efektem czyli konsekwencja twEgo błędnego „postrzegania” czyli błędnej dedukcji, a wiec i interpretacji bo opartej na „złym/słabym” Fundamencie… czyli Rozumie…zamiast SERCU...:)

- ale nie martw się , większość „tak ma”… nawet i Ci co ogłaszają się że Wierzą… ;)

 

Teraz chyba coś pokręciłeś. Jeszcze raz. Ja w to NIE wierzę, a byłem zaszokowany tym, że inni ludzie wierzą w tak pełen sprzeczności obraz Boga. To chyba nie jest błąd w postrzeganiu?

 

 

- i Tu jest… moim zdaniem „pies pogrzebany”, bo „wiara nie do końca” może mieć dwie zasadnicze przyczyny…

1 – albo po stronie „kościoła”, który zamiast wyjaśniać… to tylko jeszcze bardziej „może i niechcący gmatwa” , a na dodatek to jeszcze dodaje „Swoje niejako dogmaty” czyli „uwarunkowania” oraz interpretacje…:/

 

Do tego często dochodzi jeszcze żądza władzy, strach przed odejściem owieczek, czyli zmniejszeniem się koryta i mieszanie się do polityki, aby władzę to utrzymać lub wzmocnić.

 

 

2 - albo po stronie „ucznia”… który po prostu miał co innego „na głowie” a nie jakąś tam Wiarę… :/ prawa „Młodości” też mają tu swoje odbicie… :) ale… zauważ, że jeśli nawet ktoś chodził niejako na przymus „za młodu”… to na „starość” i tak do tego Powróci… :)

 

Niekoniecznie. Nie wszyscy chodzący w młodości (z przymusu czy też nie) będą chodzić również na starość. Niektórzy na starość wracają. Inni odchodzą. Jeszcze inni konsekwentnie chodzą, albo nie przez całe życie.

 

 

Ale przecież… skoro nie możesz „wyobrazić’ sobie Boga/Stwórcę jako istotę, to wystarczy jak będziesz traktował Go jako umownie „Wyższą Świadomość”/Absolut/Universum… a nawet Tobie powiem, ze tak jest dużo lepiej, bo nie musimy się męczyć nad jego „obrazem” który i tak dla nas Ludzi jest nie do wyłapania… bo skoro Bóg powiedział „nie Jestem z Tego świata” to znaczy przecież że z „innego”… a skoro Tak, to znaczy ze z innego Wymiaru… i to dużo wyższego niż Nasze skromne „3D”… :)

- a tak nawiasem mówiąc to takim nie uchwytnym tak do końca w Nas Aspektem (czyli tak jakby „nie z tego świata) jest właśnie Nasza Świadomość… wiec i byłoby nawet Logicznym uznać za takową / ale dużo doskonalszą, również i „Boga”…:)

 

Czy muszę go uważać za cokolwiek? Muszę wierzyć w jego istnienie? Wyznawać go? Jeśli nie będę tego robił, to szczeznę w Piekle, jak głosi Biblia? Zreinkarnuję po śmierci? A może, jeżeli nie wierzę w życie pozagrobowe, to go nie dostąpię i pogrążę się w wiecznej nieświadomości?

 

Hmm… no całkiem fajnie to powiedziałeś… choć „widziane” niejako tylko z jednej strony, aaale i nawet coś napomknąłeś o Duszy :) z czego się bardzo cieszę bo co to oznacza?... ze Ateista z Ciebie żaden… :))P bo ten by się tylko upierał że jej nie ma, i to tylko dlatego ze ma bardzo „mocny argument” bo „on” jej nie odczuwa… aaa to, że inni mówią że "odczuwają" to oczywiście z pewnością sobie/wg. niego/ uroili… :]/taki żarcik na marginesie/ ;)^

 

W którym miejscu o niej napomknąłem?

 

 

- hmm… no tak, tylko troszkę trzeba niejako sprecyzować… bo ;

- na Swoje wady machnąć to jest najłatwiej … i sporo Ludzi właśnie „tak ma”, że Swoich wad nie widzą a czyjeś im ciągle „przeszkadzają”…

- dlatego…raczej trzeba wybaczać innym „wady” a nad Swoimi mocno Pracować by je wyeliminować… ;)

- bo trzeba jeszcze Tu zwrócić uwagę na Fakt, że… „wady” innych mogą/i są przeważnie tylko efektem naszEgo błędnego „postrzegania”… czyli właśnie Tego że żyjemy domysłami „podszeptu” naszego „cienia” czyli Ego…

 

No właśnie często wcale nie jest tak łatwo machnąć ręką na swoje wady. Potem powoduje to kompleksy, brak pewności siebie. Nasze wady są często także efektem błędnego postrzegania samego siebie.

 

 

- hmm… całkiem fajne porównanie :)… widzę że masz talent do Rozważań, a To bardzo dobrze Rokuje… :)

- bo od Rozważań już bardzo blisko do Weryfikacji… więc będą z „Ciebie Ludzie” jak to się potocznie mówi… :)

- O.K. … too lećmy z ta Truskawką… :)

Ale czy nie jest to zbytnio naciągane?

- Jeżeli komuś nie smakuje truskawka, to można powiedzieć, że tak naprawdę smakuje, tylko inaczej to czuje ;)

- nooo (?) i według mnie, czyli tak po mojemu jest O.K.… /jeśli Ty widziałeś inaczej, to oczywiście możesz przedstawić swoją wersje, jeśli chcesz.../

- bo jeśli porównać To do Boga= truskawka… to Ty właśnie ją/Boga „smakujesz”/ bo doświadczasz Jego różnych Aspektów/tak jak w truskawce smaków/ a tylko ‘inaczej to czujesz’… a wiec ?

- skoro… „inaczej… smakujesz Truskawkę” to przecież tak samo „inaczej … „odczuwasz Boga” bo i bez Jego „etykietki” czyli „obrazu” który „nadały” sobie Religie… :)

- ale zauważ ze w przypadku „Truskawki”… na pewno nie powiesz że Jej nie ma !!! :)

- a co robisz w przypadku „Boga” ?... twierdzisz że nie istnieje… :/

 

Ale truskawkę naprawdę mogę zobaczyć, dotknąć, itp. :) Nie mogę powiedzieć, że jej nie ma, bo ją widzę. Boga jak dotąd nie widziałem, ani nie poczułem.

 

 

- widzisz... tą niekonsekwencje, czyli sprzeczność ? :) /wiec, dlaczego twierdzisz że Boga nie ma ? (hmm…pewnie odpowiesz że Go „nie widzisz” );P

- zapewne powiesz, że „truskawkę” widzisz, aaa „Boga” nie, :/ noo To okey, zamknij teraz oczy i skosztuj „Truskawkę” … :)

- czy masz teraz podstawę żeby stwierdzić… że Jej nie ma?...

 

Owszem. Nie znajduję żadnych, materialnych czy też nie dowodów na istnienie Boga. A o której konkretnie truskawce mowa? Jeśli zamknę oczy, i wyobrażę sobie jej smak czy obraz, to będzie to tylko myśl, nie realna truskawka, którą mogę zjeść. Iluzją się nie najesz.

 

 

- przecież mimo że jej nie widzisz… To ją doświadczasz… wprawdzie Tylko przez „smak”i „dotyk” ale Doświadczasz… więc ISTNIEJE choć jej „nie widzisz”… prawda ? :) i na tej samej zasadzie Bóg istnieje… Tylko Ty o tym chyba nie chcesz wiedzieć, raczej ;)^

 

Doświadczam tylko w mojej głowie, to tylko iluzja stworzona przez umysł. Chcę mieć truskawkę w zimie? Wyobrażam ją sobie. Chcę mieć Boga? Wyobrażam go sobie. Ale ani jedno, ani drugie nie jest realne.

 

 

- a skoro/jeśli „nie chcesz”… to „po mojemu” znaczy że słuchasz „czegoś” co Tobie to wmawia… i „wmówiło Ci” pod pozorem „Twoich myśli” a Ty zadowolony uznałeś żeś To Sam wydedukował… i dlatego na to ochoczo przystałeś…;:)^ oczywiście mówię Tu o „cieniu” naszej Osobowości/Świadomości czyli Ego… ;)

 

Słucham rozumu, jeśli można tak powiedzieć. Wolę to, zamiast wiary w żydowską mitologię odświeżoną przez proroka z Nazaretu i jego akolitów. Świat istnieje, ludzie, emocje także, ale gdzie jest Bóg? Czym on jest? Wielu mówi, że jest wszędzie dookoła. Tyle, że to bardzo wygodna odpowiedź, która w istocie nie wyjaśnia niczego.

 

- coś czuję, że zapewne masz chęć powiedzieć, że tak samo może „wmawiać” i mnie… :) noo Okey ale przecież, temu służy właśnie WERYFIKACJA , a ja nie twierdzę że Truskawka jest a „Boga” nie ma, tylko skoro obydwu doświadczam/ to Twierdzę że oboje są czyli ISTNIEJĄ… :) noo chyba że znajdziesz tu jakiś ‘haczyk’… noo to Proszę Bardzo będziemy rozważać dalej… :)

 

No cóż, o tej truskawce napisałem już wyżej, więc nie będę się tutaj powtarzał. A tak w ogóle, jak leci? :)

 

 

- hmm… no O.K. to dlaczego Ja „czuje”, ja „czuje” i Twierdze że Jest, a Ty „nie czujesz” i twierdzisz że nie ma… To co jest Prawda?

- bo procentowo mamy pół/pół… ale „Praktycznie” moja wersja ma przewagę, bo ją „doświadczam”… zresztą Ty tez doświadczasz, tylko znowu o tym nie wiesz, że to jest „doświadczanie Boga” czyli doświadczasz niejako mniej świadomie „tak jakby”…:)

Hmm… mówisz że nie czujesz, noo?, być może ze „słabo czujesz” bo do tego trzeba się niejako „dostroić”… ale To wymaga Wielkiej Samodyscypliny… i pracy nad „własnymi słabościami”… a u Majów, trwa To tak na spokojnie 260 dni, czyli zauważ, że ok. tyle samo co „ciąża” Człowieka… która Jest przecież Niczym innym jak Aktem STWORZENIA.

 

Ok, może ja nie wiem, że doświadczam Boga, ale skąd wiesz, że Ty go doświadczasz?

 

 

- hmm… wybacz ale to tak samo, jakby stwierdzić że Tylko „ciekawość komórek” doprowadziła do powstania Człowieka, raczej :)

- więc … te przykłady które podałeś, to są niejako „Dowody” na To że „Bóg”/wyższa inteligencja/ właśnie istnieje… bo nie wiem czy wiesz ale większość wczesnych Wynalazków… wynaleziono niejako „wbrew Logice” bo ich „autorzy” wcale nie mieli w Tym kierunku wykształcenia… a więc i wiedzy…;/ wiec skąd u nich Taki nagły Przyrost „Świadomości”? i to samo tyczy się nawet Einstein'a… tzn. wierzył w „Ducha Wyższej Inteligencji” /bądź o niej wiedział :P:)

 

Wybacz, to nadal nie jest dowód na istnienie Boga. To, że ich wynalazki były rewolucyjne, nie świadczy o jego istnieniu. Są różni ludzie, jedni inteligentniejsi, inni mniej. Oni mieli szczęście być tymi pierwszymi. To też nie było tak, że nagle wpadli na jakiś pomysł i natychmiast go zrealizowali. Stworzyli te wynalazki, bo byli ciekawi świata, bo interesowała ich chemia, mechanika, itd, itp. Stworzenie tych wynalazków poprzedzały często lata obserwacji i eksperymentów, często nieudanych. Żadnego, jak to określiłeś, "nagłego przyrostu świadomości" nie było. Co do tej sprzeczności z logiką, to były one z nią sprzeczne tylko dlatego, że wiedza o świecie była wtedy o wiele mniejsza, niż dzisiaj. Dziś to codzienność, norma. A co do Einsteina, ludzie wierzący bardzo lubią cytować jego wypowiedzi, które to niby świadczą o jego wierze w Boga. Tyle, że są to fragmenty wyrwane z kontekstu i zmanipulowane. Pan Einstein wielokrotnie wspominał, że nie wierzy w żadnego Boga, osobowego czy też nie. Badał świat i zachwycał się nim, ale bez religijnego czy mistycznego kontekstu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.K. to czas by nadrobić zaległosci z postu nr 41/5 ... :)

 

Uniwersum i natura istnieją, nie trzeba chyba nikogo do tego przekonywać. Z bogiem to już trochę inna sprawa.

- hmm... too teraz spróbuj pomyśleć... że To jedno i To Samo... :)

- przecież słowo "Bóg" jest słowem Universalnym, wiec jest praktycznie "Wszystkim" ... a wiec również i ISTNIENIEM... :)

 

Jest zapisane, pod warunkiem, że owa dusza istnieje. A co do serca, to jest to "tylko" naturalna pompa, biologiczny organ, nie ma nic wspólnego z emocjami i uczuciami, które powstają w mózgu.

- warunek słuszny tylko z Twojego punktu widzenia… bo dla mnie To Pewnik że istnieje bo ją odczuwam niemal „całym sobą” a szczególnie Sercem… wiec wybacz, ale dla mnie ono zwykła pompka niestety ale nie jest… :)

 

Skąd wiesz, czego on chce? Spotkałeś się już z nim? Rozmawialiście ze sobą? (to nie drwina, pytam poważnie)

- hmm… jeśli powaznie To O.K. … ze Stwórcą nie możesz się spotkać, w rozumieniu czysto Ludzkim, z bardzo prostego powodu… gdyż ON nie jest z "Tego Świata", a co oznacza nie to ze jest „kosmitą”, tylko To że jego światem jest dużo Wyższy Wymiar niż Nasz… więc „spotkanie” przebiega na zupełnie innych „zasadach”… i jest bardziej jako „odczuwanie zmian” w Sobie niż tylko „rozmowa” w pojęciu ludzkim… :)

- aaa... zauważ że "w Sobie", jednocześnie implikuje/oznacza że również i "w Nim"... :)

 

Nie, nie miałem jeszcze okazji przeczytać tej książki, nigdy nie słyszałem o jej autorze.

- jest tak ,że większość ma mi za złe że ciągle o tym „Przebudzeniu” i de Mello mówie/więc i Ciebie niejako na siłe nie namawiam, bo To po prostu trzeba poczuć Ten ZEW checi poznania tego, ale skoro komuś nie pomagają nauki Chrystusa to powinien próbować sięgać również po wszelkich „innych” Mistrzów Duchowych, bo zawsze jest szansa że jak nie z Tej to z tamtej strony coś załapie… i zacznie z Nim Samym "współgrać"… tak aby chociaż trochę cos drgnęło…:)

 

Tiaaa... A skąd wiesz, że Tobie ego nie wciska, że masz wiedzę o rozwoju duchowym? Że bóg istnieje na 110%, a nie jest tylko wymysłem ludzi żyjących wieki temu, którzy stworzyli go sobie, by mieć czym wyjaśnić nieznane im zjawiska?

- wiem bo Sam odczuwam zmiany we mnie czyli mym wnętrzu Duchowym… a To jest cenniejsze ponad wszelkie zewnętrzne dowody bo po prostu tego Sam doświadczasz… mówię tylko o „doświadczaniu” czyli niejako odczuwaniu, wiec przypadkiem nie myśl że uważam się już za "boga"… :P, choć wg. załozenia to jesteśmy Jego dziećmi, wiec i w pewnym sensie również i Nim... ;)^

 

Życie, emocje, uczucia istnieją, można ich doświadczyć, co wcale nie dowodzi istnienia jakiegokolwiek boga.

- eetam… to tak jakby powiedzieć że „prądu” nie ma bo go nie widać, lub coś w tym stylu… ;)^

 

Jak już gdzieś wspomniałem, pod warunkiem, że dusza istnieje. Skąd wiesz o jej istnieniu? Jak się tego dowiedzieć, jak to sprawdzić?

- tak jak wyżej… a sprawdzić możesz Tylko i Wyłącznie Sam na Sobie, bo po to własnie dane nam jest Życie aby się z Własnej Wolnej Woli „Przebudzić”… jeśli nie zrobisz tego Sam, to Nikt za Ciebie bo i nawet nie ma takiej możliwości… Temu własnie słuzą/ły nauki Chrystusa… ale na przestrzeni Czasu i tak zostały „dostosowane” niejako Tylko do Ludzkich Potrzeb…

 

Celowo, czyli z rozmysłem, jeżeli robimy coś celowo, to tego chcemy, zamierzamy to osiągnąć.

- hmm… już Ci wspominałem kiedyś że Człowiek jest Dualem… a wiec i jego Świadomość ma dwie drogi… wiec ?

- którą drogę nazywasz „celowa i z Rozmysłem” ? podpowiem Ci, celowe są Dwie… ale z rozmysłem tylko Jedna…

 

- sorrki… że odpowiadam tak trochę skąpo… ale żeby To „poczuć” to trzeba iśc drogą Samopoznania Siebie/czyli własnego „wnętrza”…. A to niestety ale musisz "dla Siebie" zrobić tylko Ty Sam… :)

- cdn... :)

 

---pozdrawiam ... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo Bóg To Tak Naprawdę Tytuł i jak zauwarzył infedro Tytuł Uniwersalny ,lecz każdy konstruując swój świat psychiczny od eonów lat ,opiera zewnętrzną rzeczywistość i nazywa ją w oparciu o swój skonstruowany osobisty świat psychiczny ,lub swoją konstrukcję umysłową zbudowaną przez niego samego .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.K. to czas by nadrobić zaległosci z postu nr 41/5 ... :)

- hmm... too teraz spróbuj pomyśleć... że To jedno i To Samo... :)

- przecież słowo "Bóg" jest słowem Universalnym, wiec jest praktycznie "Wszystkim" ... a wiec również i ISTNIENIEM... :)

 

Wybacz, ale idąc Twoim tokiem myślenia, Bóg jest również gó****. Jak wszystkim, to wszystkim. Jest także złem, nienawiścią i mordem, bo one przecież również są obecne w naszym świecie, one istnieją. Można równie dobrze powiedzieć, że czczeniem Boga jest zarówno modlitwa, jak i zbieranie puszek.

 

- warunek słuszny tylko z Twojego punktu widzenia… bo dla mnie To Pewnik że istnieje bo ją odczuwam niemal „całym sobą” a szczególnie Sercem… wiec wybacz, ale dla mnie ono zwykła pompka niestety ale nie jest… :)

 

Nie odczuwa się sercem. Odczuwa się zmysłami, dotykiem, węchem, itd. Jeżeli odczuwasz coś pozazmysłowo, to może być to jedynie Twoja psychika, ewentualnie dusza, jeśli takowa istnieje.

 

 

- hmm… jeśli powaznie To O.K. … ze Stwórcą nie możesz się spotkać, w rozumieniu czysto Ludzkim, z bardzo prostego powodu… gdyż ON nie jest z "Tego Świata", a co oznacza nie to ze jest „kosmitą”, tylko To że jego światem jest dużo Wyższy Wymiar niż Nasz… więc „spotkanie” przebiega na zupełnie innych „zasadach”… i jest bardziej jako „odczuwanie zmian” w Sobie niż tylko „rozmowa” w pojęciu ludzkim… :) - aaa... zauważ że "w Sobie", jednocześnie implikuje/oznacza że również i "w Nim"... :)

 

Ok, w takim razie pytanie, czym jest według Ciebie Bóg? Najpierw piszesz, że Bogiem jest wszystko, co nas oznacza, a teraz, że jego światem jest wyższy wymiar. Jest więc osobowy czy nie? Jeżeli odczuwasz zmiany w sobie, to skąd pomysł, że ma to związek z jakimkolwiek bogiem? Że to on je wywołuje?

 

- wiem bo Sam odczuwam zmiany we mnie czyli mym wnętrzu Duchowym… a To jest cenniejsze ponad wszelkie zewnętrzne dowody bo po prostu tego Sam doświadczasz… mówię tylko o „doświadczaniu” czyli niejako odczuwaniu, wiec przypadkiem nie myśl że uważam się już za "boga"… :P, choć wg. załozenia to jesteśmy Jego dziećmi, wiec i w pewnym sensie również i Nim... ;)^

 

Jak wyżej: Odczuwasz zmiany w sobie, w swoim wnętrzu, dlaczego wiążesz to z bogiem?

 

 

- eetam… to tak jakby powiedzieć że „prądu” nie ma bo go nie widać, lub coś w tym stylu… ;)^

 

Wcale nie. Jak już udowodniono, emocje, nasze cechy osobowości, wspomnienia, itp. mieszczą się w mózgu. A po jego obumarciu one również znikają razem z naszą świadomością. Dla wielu ludzi jest to szokujące i wielu niesłusznie widzi w tym uproszczenie człowieka, zredukowanie go do procesów chemicznych. Ale to prawda, co w tym złego, że odkryto, jak to w istocie działa? Niegdyś Słońce, Księżyc czy inne gwiazdy były uznawane przez ludzi za bóstwa, później sądzono, że nasza Ziemia, leży w centrum Wszechświata, a Słońce obraca się wokół niej. Dziś wiemy, że były to błędne poglądy, że nasze Słońce niczym się nie wyróżnia wśród bilionów innych gwiazd, a i planet takich jak nasza, mogą być krocie.I choć tak naprawdę nie jest to wcale takie proste, to nadal nie jest to żadnym dowodem, na istnienie Boga.

 

 

- tak jak wyżej… a sprawdzić możesz Tylko i Wyłącznie Sam na Sobie, bo po to własnie dane nam jest Życie aby się z Własnej Wolnej Woli „Przebudzić”… jeśli nie zrobisz tego Sam, to Nikt za Ciebie bo i nawet nie ma takiej możliwości… Temu własnie słuzą/ły nauki Chrystusa… ale na przestrzeni Czasu i tak zostały „dostosowane” niejako Tylko do Ludzkich Potrzeb…

 

Ok, a jak Ty to zrobiłeś? Nie chcę od Ciebie poradnika, raczej udostępnienia fragmentu z pamiętnika.

 

 

- hmm… już Ci wspominałem kiedyś że Człowiek jest Dualem… a wiec i jego Świadomość ma dwie drogi… wiec ?

- którą drogę nazywasz „celowa i z Rozmysłem” ? podpowiem Ci, celowe są Dwie… ale z rozmysłem tylko Jedna…

 

Skąd pomysł, że świadomość ma dwie drogi? Nie do końca rozumiem ten fragment, możesz go rozwinąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego takie ograniczone i taka zawężona świadomość jest u więksdzości populacji na ziemi ,ponieważ jest mało co abstynentów którzy na poważnie zajmują się swoim rozwojem duchowo-psychiczno -emocjonalnym .

Większość upatruje własny rozwój jak przechodzenie na coraz wyższy poziom w grze komputerowej ,obserwuję codziennie jak spada inteligencja społeczeństwa ,i chociaż są coraz bardziej zaawansowane formy nauki ,to ludzki potenciał intelektualny spada ,a myślę że z częścią społeczeństwa będzie coraz gorzej i w niedługim czasie cofnie się część ludzi na ziemi w ewolucji .

 

Przyczyną jest alkohol ,bo chociaż jak poważnymi,jak zaawansowanymi technikami psycho-duchowo-magicznymi człowiek by się nie zajmował ,to pijąc powoduje że jego komórki mózgowe obumierają i z prawdziwego rozwoju ,robi się rozwój w świecie fantazji i własnych ograniczeń ,a iluzje wyobrażone umysłowe - z własnej psychiki wypełniają nasz świat psychiczny. (obserwuję to na co dzień jak zmieniają się ludzie ,i co niekturzy cofają się w rozwoju) .

 

Niekturzy wspominają o Dwu Świadomościach,

 

można prościej :

Dobro i Zło ,

 

Serce i Rozum ,

 

Dusza i Ciało ,

 

Umysł Podświadomy i Umysł Świadomy } Mentalność Dualistyczna Lub Myślenie W Kategoriach Dwojakich ,Czyli Schizofrenii Duchowej .

 

Natomiast osobną ,Zintegrowaną,Połączoną Mentalnie ,Psychicznie Stanowią Grupy Ludzi Myślące W Sposób Wykraczający Ponad ,mPoza Standarty Zwykłego Myślenia To Transcendentne Myślenie ,Androgyniczna Psychika Męsko Kobiece -takie Tao Umysłowe Gdzie Serce i Rozum Współpracują Wspólnie W Człowieku Jako Kreatywny Zespół.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hell... :)

 

- musimy dać "Czas czasowi" ... gdyż inaczej dostaniemy "czkawki"... ;)

- "nasza" rozmowa, przypomina "grę w szachy"... wiec raczej nie spodziewaj sie nagłych i natychmiastowych odpowiedzi... ;)

- teraz "mój ruch"... wiem, i choć mam już kilka odpowiedzi to jednak czekam... czekam na dalsze "przemyślenia", tak by z naszej rozmowy... nie było ani zwycięzców/ani pokonanych... bo tylko taka możliwość daje "prawdziwą mądrość", gdyż tylko wtedy nie ma "pokonanych"... a zatem i "głupoty"... :)

 

- jak przyjdzie Czas, na pewno się odezwę... Temat nie zając, i nie ucieknie ;)

- a co nagle... to po diable... raczej :))

- dziękuję za cierpliwość... która jest matką wyrozumiałości... :)

 

 

--- pozdrawiam...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...