Skocz do zawartości

Co robić?


mariuszstr

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Mam 28 lat.

Moje problemy wiążą się ze zdrowiem. Mam wrodzoną wadę wzroku (ok. 95% ubytku

wzroku) co mocno utrudnia mi samodzielne życie. Przyzwyczaiłem się

już do tej choroby, niestety najgorsze miało dopiero nadejść.

W 2008 roku zachorowałem na niewydolność nerek, przestały one

funkcjonować. Tak się skurczyły, że na badaniu USG praktycznie ich już nie widać.

Od tego czasu 3 razy w tygodniu na 4 godziny muszę jechać do szpitala

na dializy. Przez te godziny (12 w tygodniu) trzeba leżeć w łóżku podłączonym do maszyny.

Współczesna medycyna niewiele ma do zaoferowania chorym

na taką chorobę - dializy albo przeszczep nerki. W 2010 miałem przeszczep,

niestety nie przyjął się i po 3 miesiącach musiałem wrócić na dializy.

Jest możliwy kolejny przeszczep, ale jestem już do tego negatywnie

nastawiony - średnio przeszczepiony organ działa 10 lat, potem

pecjęci znów wracają na dializy. Są więc jakby skazani na te dializy.

Poza tym po przeszczepie trzeba łykać obciążające dla organizmu leki

przeciwodrzutowe. Przeszczep to także częste wizyty na oddziale w szpitalu,

badania kontrolne - i jeśli wyniki są niepokojące - od razu ląduje się

na oddziale. Szczerze mówiąc przez te 3 miesiące 2010 najadłem się

wiele strachu, emitowałem do Wszechświata negatywne myśli czego

skutki jeszcze długo odczuwałem.

Do tego nie mam gwarancji, czy kolejny przeszczep nie byłby znów nieudany,

lekarze nie mogą nawet wykluczyć, że mój organizm zawsze będzie reagował

na przeszczep odrzutem.

 

Coraz częściej tracę jakąkolwiek nadzieję, bo medycyna nie oferuje możliwości

wyleczenia krańcowej niewydolności nerek.

 

Od wielu lat interesuję się programowaniem komputerów,

w październiku rozpocząłem

studia na kierunku informatycznym, ale z powodów zdrowotnych studiowanie jest dla mnie bardzo

ciężkie, do tego coraz częściej zastanawiam się - po co studiować,

jeśli moje życie z tymi chorobami pozbawione jest sensu?

Ciągłe dializy są dla mnie strasznym przeżyciem, często zastanawiam się

czy nie przestać na nie chodzić, co wiąże się ze śmiercią w ciągu 2 dni.

Nieraz myślę, że śmierć byłaby w obecnej sytuacji dla mnie lepszym rozwiązaniem.

 

//edycja

Martwi mnie, że nie otrzymałem dotychczas jakiekolwiek odpowiedzi. Czy to oznacza, że nie ma nikogo, kto byłby w stanie w jakikolwiek sposób mi pomóc ? :-(

 

Pozdrawiam,

Mariusz

data urodzenia: 18.03.1985

mail: [email protected]

gg: 3874406

Edytowane przez mariuszstr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Przede wszystkim powinieneś zmienić sposób myślenia - jest to ważne w każdej chorobie. Oczywiście, pozytywne myślenie nie uzdrowi Cię w cudowny sposób, ale pomoże organizmowi w walce z chorobą. Jeśli będziesz wmawiał sobie, że przeszczep na pewno nie przyjmie się, zapewne tak się stanie. To samospełniająca się przepowiednia.

Poza tym, Twoje życie nie jest pozbawione sensu, musisz tylko ten sens odnaleźć. Jesteś młody, masz wspaniałe plany (studia) i pasje... I co, chcesz tak po prostu odpuścić?

Kiedyś zapisałam sobie usłyszaną złotą myśl, która powinna dać Ci wiele do myślenia: "Gdy zły los podstępnie rzuca w ciebie nożem, to istnieją dwa sposoby złapania tego noża: za ostrze lub za rękojęść." Nie łap więc za ostrze...

Nie wiem, jakiej pomocy oczekujesz, ale mogę powspierać Cię energetycznie (muszę mieć na to Twoją zgodę). Natomiast, Ty sam możesz popracować nad wyciszeniem się, np. poprzez medytację. Możesz też zwrócić się - własnymi słowami - do Archanioła Rafaela (anielskiego uzdrowiciela) z prośbą o pomoc. Musisz wykorzystać każdą szansę na poprawę jakości życia. Dasz radę. Ja, wierzę w Ciebie.

Pozdrawiam

Iga

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź,

Oczywiście zdaję sobie sprawę z wagi pozytywnego myślenia.

Wiem, że z odpowiednim nastawieniem do przesczepu jest większa

szansa na powodzenie, tylko patrząc globalnie - średnia długość

funkcjonowania przeszczepionych nerek to ok. 6-10 lat. Przypadki, gdy funkcjonuje

20 lat, są bardzo rzadkie, 30 to są ewenementy. Jeśli mam 28 lat i

przeszczep nastąpiłby w tym roku i działał nawet 20 lat, i tak w wieku

48 lat wróciłbym na dializy. Przeraża mnie ta perspektywa, szczerze

mówiąc mam strasznie dość tych dializ.

 

Nie wiedziałem w sumie jaki rodzaj pomocy jest mi potrzebny, dlatego

tylko opisałem moją sytuację, przepraszam. Oczywiście pomoc energetyczną

chętnie przyjmę.

 

Dziękuję serdecznie za ten krzepiący post i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maruisz nie rezygnuj ze sowich pasji na rzecz choroby mimo ze tak utrudnia ,rób wszsytko żebys nie myslał o chorobie żeby ona nie siedziała w twoich myslach dlatego zajmuj sie tym co ci sprawia przyjemnosc i odrywa od bytu choroby.Pozytywne myslenie to podstawa do wyleczenia musisz w to uwierzyc jeszce bardziej i mocnej.Pomysl kazdej nocy ze kiedy spisz zjawia sie postac (twoja wlasna wizualizacja tej postaci ) i mniej swiadomosc ze ona wysyła do ciebie uzdrawiajace czasteczki ktore pomagaja ci w tej sytuacji.Tez z chęcia wespre cie energetycznie;] trzymaj sie i nie poddawaj ;]

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, pomysł z tą postacią (wizualizacja) wydaje się bardzo dobry - zastosuję :-) Przez długi czas byłem bardzo pozytywnie nastawiony, mimo choroby walczyłem - elementem tego było np. dostanie się na studia w 2012 roku. Ale aktualnie po prostu mam gorszy okres, okres zniechęcenia. Zaczynam mieć po prostu dosyć. W sumie - wiele bym dał, by spotkać się z moim Opiekunem Duchowym i dowiedzieć się, jaki mam do zrealizowania cel w obecnym wcieleniu i do czego mi ta okropna choroba. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki sens ma zamartwianie się tym, co może się wydarzyć za 20, 30 lat?

30 lat temu przeszczepy serca wykonywano eksperymentalnie, co przedłużało życie chorym o kilka tygodni, maksymalnie miesięcy. Dzisiaj to standard a ludzie z nowym sercem żyją latami. Na szczęście, medycyna ciągle rozwija się, a nie zwija :)

Mariusz, żyjąc tym, co może być w odległej przyszłości, tracisz najważniejsze - teraźniejszość. Żyj tu i teraz. Napisz post, idź na spacer, popatrz na gwiazdy, posłuchaj muzyki, adoptuj psa, uśmiechnij się... Nie jutro, nie za miesiąc, nie za rok - dzisiaj!

I, proszę, wyślij mi swoją datę urodzenia, bym mogła ukierunkować energię.

Iga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, poczytam. W sumie, jak rozważam teraz co jest dla mnie największym problemem - to jest chyba taka konieczność chodzenia na dializy. Moja dusza bardzo nie lubi jakiś nakazów, i jeśli lekarze mówią, że muszę chodzić 3 razy w tygodniu na długie dializy, ja w duszy czuję "nie!!! Lepiej jak umrzesz, niż będziesz zmuszony do jakiś dializ". Nie sądzę, żeby akceptacja dializ była w przypadku mojej osoby możliwa, sądzę że byłoby to sprzeczne z moją naturą... Ogólnie uważam dializy za torturowanie ludzi, i jestem na 100% pewien, że 100 lat temu, gdy ludzie z niedziałającymi nerkami po prostu umierali, było lepiej i naturalniej. To jest sztuczne przytrzymywanie przy życiu, zupełnie bezsensowne cierpienie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Od około tygodnia zapoznaję się (zgodnie z sugestiami z tego forum) z ideami Łazariewa (obecnie w interpretacji p. Marjana Ogorevc'a, który to został mocno zainspirowany właśnie przez Łazariewa, i również napisał o tym książki) i naprawdę dowiaduję się wielu interesujących rzeczy, staram się analizować swoje postępowanie zgodnie z zawartymi radami, wiele opisanych tam potencjalnych przyczyn różnych chorób występowało u mnie, staram się zmieniać siebie :-) Czeka mnie jeszcze długa praca związana z tym zagadnieniem, ale idę do przodu...

 

Ogólnie naszła mnie taka refleksja, że od 2008 roku, gdy zachorowałem, przebyłem długą duchową drogę, ciągle się zmieniają moje przekonania religijne, wciąż poszukuję, bardziej zainteresowałem się duchowością. Ogólnie - dla mojego rozwoju choroba była korzystna.

 

Pozdrawiam serdecznie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest możliwy kolejny przeszczep, ale jestem już do tego negatywnie

nastawiony - średnio przeszczepiony organ działa 10 lat, potem

pecjęci znów wracają na dializy. Są więc jakby skazani na te dializy.

Poza tym po przeszczepie trzeba łykać obciążające dla organizmu leki

przeciwodrzutowe. Przeszczep to także częste wizyty na oddziale w szpitalu,

badania kontrolne - i jeśli wyniki są niepokojące - od razu ląduje się

na oddziale. Szczerze mówiąc przez te 3 miesiące 2010 najadłem się

wiele strachu, emitowałem do Wszechświata negatywne myśli czego

skutki jeszcze długo odczuwałem.

Do tego nie mam gwarancji, czy kolejny przeszczep nie byłby znów nieudany,

lekarze nie mogą nawet wykluczyć, że mój organizm zawsze będzie reagował

na przeszczep odrzutem.

 

Przeszczep jest lepszym wyjściem niż dializy, bo daje większą samodzielność. Dla wielu chorych kilka lat bez dializ to i tak duży sukces. Niektórzy żyją z przeszczepioną nerką 20 lat i dłużej. Nie ma powodu, dla którego nie miałbyś żyć z graftem dłużej niż te statystyczne 10 lat. Niestety branie leków i dbanie o siebie to za mało - potrzebne jest jeszcze odpowiednie nastawienie, bez tego ani rusz. U Ciebie jest z tym problem, z takim programowaniem niestety szanse na sukces nie są zbyt duże, nawet przy maksymalnym wysiłku lekarzy i dobrym narządzie.

 

Przypadki, gdy funkcjonuje

20 lat, są bardzo rzadkie, 30 to są ewenementy.

 

Aż tak rzadkie nie są, liczba osób z tak długo funkcjonującymi graftami systematycznie się zwiększa. Wiadomo, że nerka włóknieje m.in. pod wpływem immunosupresantów, ale przy obecnych możliwościach 10-15 lat wcale nie jest aż tak wielkim problemem.

 

Jeśli mam 28 lat i

przeszczep nastąpiłby w tym roku i działał nawet 20 lat, i tak w wieku

48 lat wróciłbym na dializy. Przeraża mnie ta perspektywa, szczerze

mówiąc mam strasznie dość tych dializ.

 

To i tak dobry wynik - mimo, że nefrologia się rozwija, dializoterapia też, mógłbyś po prostu tych 48 lat nie dożyć będąc non stop na dializach.

Swoją drogą - lekarz nie proponował Ci nigdy dializ otrzewnowych? Co prawda wymaga to spełnienia różnych warunków, ale jest o wiele wygodniejsze niż jeżdzenie 3x w tygodniu na hemodializę.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raffard : Dziękuję za post, przez 4,5 lat dializ zdążyłem dowiedzieć się na tyle dużo, że znam mniej więcej możliwości współczesnej nefrologii czy transplantologii. Dializy otrzewnowe rozważałem (lekarze na początku dializ mi je proponowali jako alternatywę), ale wolę z kilku powodów hemodializy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Państwa jest w stanie polecić mi dobrego astrologa, który byłby w stanie sporządzić i zinterpretować (o ile to możliwe niedrogo) horoskop jyotish? Czuję, że taki horoskop pomógłby wyjaśnić przyczyny przeszłych wydarzeń, oraz przygotować mnie na to, co może nadejść w przyszłości. W moim życiu następuje tyle niespodziewanych zmian, dziwnych sytuacji, że naprawdę chciałbym wiedzieć coś więcej :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zamówiłem horoskop wraz z 3 godzinną interpretacją u Pana Piotra Gibaszewskiego i jestem pod ogromnym wrażeniem, dzięki panu Piotrowi zrozumiałem wiele rzeczy z mojego życia. Polecam wszystkim, ta usługa zdecydowanie jest warta swojej ceny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszt normalnie to 550 zł, ja ze względu na to, że jestem na rencie (i z tego względu pan Piotr zaproponował zniżkę) zapłaciłem 450 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest niesamowite, jak trafnie pan Piotr na podstawie horoskopu określił moje problemy, moje uzdolnienia - wszystko, czego nikt nie mógłby zgadnąć. To jest jaskrawy dowód, że astrologia naprawdę działa, nie mogło tu być mowy o przypadkowych zbieżnościach, bo za duża była trafność!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

facet siedzi w astrologii od lat śmiem twierdzić ze jest najlepszym a z gwiazd nie od dzis wiadomo można wyczytać wiele...tylko umiejętności potrzebne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie, dlatego właśnie szukałem porady specjalisty - bo w przyszłości mam zamiar zająć się samemu w jakimś stopniu astrologią, ale to wymaga wiele nauki i pracy - zanim nauczyłbym się choć podstaw, a ja potrzebowałem porady pilnie :-) a pan Piotr okazał się naprawdę wielkim profesjonalistą, więc naprawdę dzięki za Jego polecenie ! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

jestem w dołku. 8.4.2013 od 18 do 22 mialem przeszczep. niestety nerka nie ruszyła leżę w szpitalu w bydgoszczu. non stop się denerwuję nie sypiam. czuje sie jak w koszmarze z ktorego nie moge sie obudzic. nie wychodzi myslenie pozytywne choc wiem ze ma ono duza moc. po prostu jak w domu kintrolowale m swoje mysli tutaj nijak. dalbym wszystko zeby cofnac czas i nie jechac na przeszczep. szpital w bydgoszczy to dla mnie wiezienie oboz koncentracyjny kaznia. panicznie boje sie bolu zabiegow. Pozdrawiam Kochani!

Edytowane przez mariuszstr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekarze ciągle maja nadzieje ze nerka ruszy ale jak mam z takimi myslami walczyc?

 

Edycja

Dzięki za wsparcie! Jak kiedyś wrócę do domu nadam pkt reputacji itd bo z telefonu ciezko pisac

Edytowane przez mariuszstr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja chcialbym kintrolowac swoje mysli . cos obniza me wibracje szpitalna dieta ( w domu bylem witarianinem tu jest to zabroniine) atmosfera miejsca i leki powodujace depresje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem co to jest przewlekła choroba, więc nie będę Ci wkręcał historyjek o pozytywnym myśleniu, które zawsze będzie ograniczone, sama choroba, bez Twojego czynnego udziału, Twojej "wolnej woli" może produkować negatywne myśli, powodować nerwicowe zachowania. Jedyne co mogę powiedzieć, to:

 

Powodzenia, i nigdy się nie poddawaj, NIGDY!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, jest w tym głęboka prawda.... Ale... Da się nad tymi myślami zapanować potrzeba tylko czasu i samozaparcia. I to jest klucz do zdrowia. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj wyszedłem ze szpitala. Wielka w tym zasługa pani Moniki o nicku na forum MoNia39. Zaoferowała Ona bezinteresownie zabiegi reiki na odległość w momencie, gdy mój stan fizyczny i psychiczny był najgorszy. Już po jednym zabiegu moja przeszczepiona nerka zaczęła podejmować swoje funkcje, z dnia na dzień wyniki się poprawiają. Wczoraj okazały się na tyle zadowalające, że otrzymałem wypis. Chciałbym pani Monice publicznie podziękować!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

super i ja dzięki wielkie tej kobitce

a nie mówiłam ze pod szczęśliwą gwiazda jesteś urodzony :)

powodzenia dalszego

anioly cie pilnują

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Witajcie, przypomniałem sobie, że kiedyś byłem na tym forum i napisałem ten temat :-) Niestety

miałem odrzut przeszczepionej nerki i wróciłem na dializy - lekarze uważają, że kolejny przeszczep

też mi się by nie udał. Przez ten powrót na dializy jestem w dołku psychicznym i już od dializ

i hospitalizacji dostaje coraz to nowe powikłania. Nie rozumiem, dlaczego to wszystko na mnie spada,

od 2008 roku, gdy wysiadły mi nerki przeżywam piekło na ziemi. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wypadku nie ma już de facto czego uruchamiać - w zaawansowanym PNN wymagającym dializ nerki są już mocno zwłókniałe, kłębuszki nie filtrują, bo ich już zwyczajnie nie ma ;] Jedynym wyjściem jest cudowna regeneracja obu nerek - każda z nich ma około miliona nefronów, więc czeka Cię ciężka robota do zrobienia^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam o tym przypadku ze specjalistą od medycyny chińskiej i powiedział,że takie nerki są "do odzyskania".

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam o tym przypadku ze specjalistą od medycyny chińskiej i powiedział,że takie nerki są "do odzyskania".

 

Dobrze, że nie skonsultowała się z piekarzem, albo hydraulikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szamanie jedno drugiego nie wyklucza - w Pl wystarczy kilka weekendowych zjazdów i już jesteś "specjalistą" TCM. Wśród adeptów (patrząc na to kto takie "szkoły" kończy) jakiś hydraulik czy piekarz jak najbardziej może się znaleźć. Chińczycy póki co są oporni na tego typu trend - u nich zostanie specjalistą TCM nadal wymaga kilkuletnich studiów i sporego stażu klinicznego (dawniej było to min. 30 tygodni, nie wiem jak jest teraz).

 

 

Rozmawiała o tym przypadku ze specjalistą od medycyny chińskiej i powiedział,że takie nerki są "do odzyskania".

 

 

Może po prostu nie wie jeszcze z jaką chorobą ma do czynienia i nie do końca rozumie kwestię włóknienia nerek.

 

Zresztą w takim wypadku weryfikacja efektów leczenia jest prosta, wystarczy zrobić biopsję i ocenić czy nadal jest włóknienie czy nie ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że "uruchomić" tych nerek nie da się - bo się tak skurczyły, że w badaniu usg jednej nie widać wcale,

a drugą ledwo. A niestety praktycznie żaden specjalista od medycyny alternatywnej nie potrafi takiego narządu odtworzy od zera. Stąd moja depresja

 

Efekty każdego leczenia łatwo więc określić badaniem tańszym i łatwiejszym od biopsji - usg. Do tego obecnie nie oddaję wcale moczu, gdyby nerki zaczęły działać choć trochę, pojawiłby się naturalnie także mocz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Efekty każdego leczenia łatwo więc określić badaniem tańszym i łatwiejszym od biopsji - usg.

 

Oj nie każdego :)

Osoby wchodzące do programu przewlekłej hemodializoterapii oddają jeszcze mocz, a obraz nerek w badaniu usg nie pozwala orzec czy jakieś leczenie przyniosło skutek czy nie. Obecnie biopsja nadal jest badaniem referencyjnym - po obejrzeniu wycinka pod mikroskopem wszystko staje się jasne.

 

Tak przy okazji z ciekawości zapytam - jaka była przyczyna odrzucenia poprzedniego przeszczepu i czy stosowałeś się do zaleceń lekarskich?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię o moim przypadku, jeśli następowałaby jakaś poprawa, poprawiłby się obraz usg i pojawił mocz.

 

Przyczyną odrzutu była, z tego co wiem, infekcja wirusowa spowodowana osłabioną odpornością związaną z

lekami przeciwodrzutowymi. Do zaleceń się stosowałem, tylko w przypadku tej infekcji zwlekałem z wizytą w szpitalu (mam fobię szpitalną - to też psychiczna przyczyna niepowodzeń w leczeniu transplantologicznym, łączy się to z częstymi wizytami w tym miejscu), może gdybym wcześniej zgłosił się na oddział, graft udałoby się uratować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną odrzutu była, z tego co wiem, infekcja wirusowa spowodowana osłabioną odpornością związaną z

lekami przeciwodrzutowymi.

 

Pewnie CMV albo BK.

 

Pisałeś, że lekarze twierdzą, że kolejny przeszczep też się nie uda - zostałeś zdyskwalifikowany na stałe/okresowo czy Twój status nie zmienił się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, cmv.

 

Nie wiem nic o jakiejś oficjalnej dyskwalifikacji, raczej wydaje się, że przy słabych rezultatach poprzednich przeszczepów lekarze po prostu nie radzą ryzykować kolejnego. I ja się z Nimi w pełni zgadzam, przy moim strachu przed pobytami w szpitalach przeszczep po prostu nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz, w Twoim przypadku przeszczep to jedyne wyjście, które pozwoli Ci żyć relatywnie normalnie, a przecież o to Ci w końcu chodzi. Jesteś zapewne tego świadom, więc nie będę rozwijał tematu tego dlaczego przeszczep to opcja lepsza niż przewlekła dializoterapia.

 

Skoro sam doskonale wiesz, że z Twoimi własnymi nerkami nie da się już nic zrobić powinieneś raczej skupić się na problemie Twojej fobii szpitalnej. To czy pójdziesz na terapię do psychoterapeuty, czy wybierzesz medycynę niekonwencjonalną to już Twój wybór. Po poradzeniu sobie z problemem masz o wiele większe szanse na długoletnie utrzymanie graftu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zarówno dializy, jak i przeszczep kojarzą się jak najgorzej. Po prostu ani medycyna konwencjonalna, ani alternatywna nie są w stanie mi pomóc - dlatego na dzień dzisiejszy najlepszym wyjściem jest zaprzestanie dializoterapi i szybka śmierć. Prędzej czy później tak właśnie zrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dla mnie zarówno dializy, jak i przeszczep kojarzą się jak najgorzej.

 

Pisanie na forach nie pomoże w zmianie takiego myślenia na inne - terapia jak najbardziej tak. Myślę, że powinieneś jednak spróbować, bo umrzeć zawsze jeszcze zdążysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, nie sądzę, by jakaś psychoterapia mogła zasłonić ogląd faktów - a fakty są takie, że oba dotychczasowe przeszczepy łączyły się z większym cierpieniem niż korzyściami (zresztą podobno dopiero działanie dłużej niż rok graftu daje korzyści zdrowotne w porównaniu z dializami, gdy odrzut następuje szybciej, obciążenie organizmu jest

takie same lub większe jak w przypadku dializ). Nikt nie da mi gwarancji, że w przypadku trzeciego przeszczepu będzie odmiennie - wręcz przeciwnie, przy kolejnych przeszczepach ryzyko odrzutu jest większe (to fakt medyczny). Dlatego sądzę, że mój sceptycyzm ma jakieś podstawy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest właśnie Twój sceptycyzm. Nie myśl nawet o podniesieniu białej flagi, musisz walczyć do końca! A Twoją nieodłączną towarzyszką niech będzie wiara. W siebie i siłę własnej woli. A ma pewno się uda. Życzę wszystkiego najlepszego i niebawem widzę Cię zdrowego:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, medycyna akademicka dała mi już tak w kość, że prędzej uwierzę w odtworzenie całych nerek przez jakiegoś uzdrowiciela, niż w skuteczność przeszczepu :-)

 

A dializy to wymysł "diabła", zapewniam. Ile ja już godzin spędziłem podłączony do maszyny? 12 godzin tygodniowo, jeśli pomnożymy przez ilość tygodni, niesięcy, lat...

Szkoda, że w ogóle takie coś istnieje, wolałbym w 2008 spokojnie umrzeć zamiast trafić na dializy.

Edytowane przez mariuszstr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty faktami, ale ich interpretacja to już inna para kaloszy, bo rzutują na nią stan Twojej psychiki (czyli Twoja fobia).

 

Nie musi to być psychoterapia (której chyba mocno jednak nie doceniasz) - może to być dowolna metoda, byleby okazała się skuteczna. Najważniejsze, żebyś przełamał istniejącą fobię.

 

Nikt nie da mi gwarancji, że w przypadku trzeciego przeszczepu będzie odmiennie - wręcz przeciwnie, przy kolejnych przeszczepach ryzyko odrzutu jest większe (to fakt medyczny).

 

Gwarancję tego, że się nie uda sam sobie niejako dajesz nie próbując zmienić czegokolwiek.

Owszem kolejne przeszczepy wiążą się z większym ryzykiem odrzutu, ale i tak statystyki u biorców kolejnego przeszczepu wypadają bardzo korzystnie. Obecnie mamy w obserwacji pacjenta po czwartym przeszczepieniu z działającym graftem (stabilnie trzyma kreatyninę i czuje się dobrze).

 

Tak naprawdę jedyną przeszkodą, która powoduje, że nie znajdziesz się w tej lepszej grupie statystycznej jesteś Ty sam.

 

Tak przy okazji - pozytywne efekty KTx widać już po pół roku od przeszczepienia.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po czwartym przeszczepie!!!??? Szczerze, to nie wiedziałem, że więcej niż 3 przeszczepy są w ogóle możliwe... Dziękuję za tą informację, daje to trochę optymizmu :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariuszstr. Nie wiem czego oczekujesz od medycyny akademickiej. Jakiegoś cudu, głaskania po głowie? Choroba, którą masz to nie przelewki i nikt ci nie przywróci zdrowia w 100%. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcesz żyć czy nie. Jeśli chcesz to musisz się przygotować na to, że będzie ciężko. Dializoterapia i przeszczepy to nie usunięcie pryszcza.

Od głaskania po głowie są za to specjaliści od pseudomedycyny. Przytulą, pocieszą, zapewnią, że zrekonstruują nerkę, a potem skasują kilkaset złotych za wizytę. ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaman_Wiejski: Niestety, rzeczywiście tak jest. Tj. jeśli chodzi o medycynę akademicką na pewno - z uzdrowicielami miałem mniej do czynienia, więc nie mam pojęcia, czy ktoś z nich potrafi zrobić więcej niż lekarze. A śmierć może być lepszym wyborem, niż takie życie, ale to głównie zależy od naszych poglądów na życie pozagrobowe (np. katolik jest przekonany, że zaprzestanie dializ powodujące zgon równa się pójściu do piekła, itd.itd),

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze, to nie wiedziałem, że więcej niż 3 przeszczepy są w ogóle możliwe...

 

Są jak najbardziej, po prostu w Polsce nie są to jeszcze częste przypadki. Chorych, u których wykonuje się trzecią transplantację jest u nas około 20-30 rocznie. Rekordzista, pochodzący z USA, jest obecnie po piątym przeszczepie. Wiele osób prognozowało, że coś takiego ma marne szanse na sukces, a jednak udało się utrzymać graft.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...