Skocz do zawartości

Religijność, a wiara


victiminpain

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, zakładam ten temat, ponieważ wydaję mi się, że wiele osób myli te pojęcia, nie mówię tutaj o was, w szczególności o osobach starszych, które są już po części pozbawione świadomości tych pojęć..

Religijność wynika z tego, że robimy coś, by wierzyć w to, że to łączy się z naszą wiarą, ale pytanie brzmi, kto z nas naprawdę wierzy?

Robiąc rzeczy sprzeczne z wiarą ciężko jest powiedzieć, że WIERZYMY.

Nie jestem chrześcijanką, ale o tym, co ja dziś mówił ostatnio ksiądz.

Podał idealny sprzeczny przykład do wiary.

Babcia, która codziennie lata do kościoła, "kocha" boga, nienawidząc swojego ojca, za to, że jest chory na Alzheimera.

Ile w jej życiu jest wiary czując nienawiść do bliźniego?

Ile wiary jest w NAS ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby odpowiedzieć w pełni na Twoje pytanie należałoby chyba zacząć od zdefiniowania pojęcia wiara :)

Od odpowiedzi na pytanie: w co wierzymy?

Czy wiara to tylko odwzorowanie naszych celów, czy może forma usprawiedliwiania swoich poglądów?

 

Rozpatrując jednak wiarę w kontekście nauki Kościoła, wydaje mi się, że należałoby spytać przede wszystkim o to, ile w nas Miłości, gdyż Ta, jako jedno z imion Boga może posłużyć za miernik odnoszący się do wiary.

Stąd można by wyprowadzić co prawda dość skrótową, ale prostą i treściwą odpowiedź na Twoje pytanie: tyle w nas wiary, ile Miłości.

 

Religijność natomiast powinna być zjawiskiem wtórnym, jedną z form wyrazu obrazującą wiarę, którą żyje dana osoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

victiminpain

 

Ile wiary jest w NAS ?

 

Tyle ile potrafimy ją nie uzewnętrznić bo to co uzewnętrzniamy to religijność.

 

Wiara to optymistyczne przymierze z samym sobą , a także rodzajem refleksji zagnieżdżony głęboko nie uwikłana w zewnętrzną formę .Wtedy staje się przewodnikiem w życiu człowieka.

 

Ile w jej życiu jest wiary czując nienawiść do bliźniego?

 

Tego już bym nie nazwał wiarą tylko religią . Ta postawa uznawany jest za normalną w środowiskach religijnych. To nie ważne że się krzywda dzieje drugiej osobie skoro można się wyspowiadać i dalej posuwać się do czynów niegodnych .Akceptując taką postawę dajemy pole do popisu kapłanom którzy nas instruują w sprawach etycznych , jako że posiedli wyższą wiedzę (w ichnim mniemaniu) . Moim zdaniem w tym przykładzie wyraża się religijność.

 

"Ile w jej życiu jest wiary czując nienawiść do bliźniego?"

TYLE"Ile wiary jest w NAS ? "JEJ

 

Rozpatrując jednak wiarę w kontekście nauki Kościoła, wydaje mi się, że należałoby spytać przede wszystkim o to, ile w nas Miłości, gdyż Ta, jako jedno z imion Boga może posłużyć za miernik odnoszący się do wiary.

 

MIŁOŚĆ- wzniosłe pojęcie?Cy spłaszczone pojęcie? Niestety tym miernikiem mierzono dobro jak i zło Dosłownie można się posłużyć przykładem Kalego . Kali ukraść to dobrze , Kalemu ukraść to źle.

"że należałoby spytać przede wszystkim o to, ile w nas Miłości, "MIŁOŚCI BEZWARUNKOWEJ

Edytowane przez Wali
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta postawa uznawany jest za normalną w środowiskach religijnych. To nie ważne że się krzywda dzieje drugiej osobie skoro można się wyspowiadać i dalej posuwać się do czynów niegodnych.

O.O "postawa uznawana za normalną" - widzę jakąś nową teorię...

A może chciałeś napisać: uznawana za naganną?

Jeżeli nie, to najwyraźniej zapomniałeś o kilku obowiązkowych elementach związanych z Sakramentem pokuty i pojednania - zadośćuczynieniu oraz mocne postanowieniu poprawy. Jeżeli osoba, która przystąpiła do spowiedzi nie postanowiła w swoim sumieniu o zerwaniu z grzechem, nie postanowiła poprawy, czyli zaniechania czynów niegodnych/krzywdzenia bliźnich, a wręcz przeciwnie, postanowiła trwanie w nim, spowiedź nie jest ważna, gdyż penitent przyjmujący taką postawę występuje wprost przeciw Duchowi Świętemu. Czytaj: grzech, z którego się spowiadał nie został mu odpuszczony/wybaczony.

 

Spowiedź nie jest żadnym usprawiedliwieniem czy zdjęciem odpowiedzialności. Spowiedź to sakrament, który powinien pomagać ludziom wrócić do równowagi duchowej, wrócić na drogę czystego życia. A do tego wymagana jest postawa szczerego dążenia do poprawy.

 

Akceptując taką postawę dajemy pole do popisu kapłanom którzy nas instruują w sprawach etycznych , jako że posiedli wyższą wiedzę (w ichnim mniemaniu).

Tak jakby największym pragnieniem spowiednika było popisywanie się przed penitentem...

Wyższą wiedzę? Gdzie Ty wyczytałeś takie bzdury?

Poza tym, kto akceptuje taką postawę? Chyba jedynie osoba, która ją przyjmuje.

 

Nauki, jakich udziela kapłan w trakcie spowiedzi, to próba pomocy w rozeznaniu spraw przedstawionych przez penitenta.

I bynajmniej nie opiera się na jakiejś nieokreślonej wiedzy wyższej, ale na Dekalogu dostępnym dla każdego zainteresowanego.

To tyle, jeśli chodzi o wiedzę. Jednakże zdecydowanie ważniejszą jest tu posługa na mocy święceń kapłańskich.

 

Wali, poczytaj może nieco o tym sakramencie w źródłach autoryzowanych :)

 

 

"że należałoby spytać przede wszystkim o to, ile w nas Miłości, "MIŁOŚCI BEZWARUNKOWEJ
A czy Miłość może być "warunkowa"?

Może masz na myśli inne stany emocjonalne, ambicje, pożądania. Wszystko ma swoje nazwanie. A Miłość..., ta istnieje jedynie w formie bezwarunkowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

caliah

 

O.O "postawa uznawana za normalną" - widzę jakąś nową teorię...

 

Dziękuję. To już mam dwie nowe teorie według Ciebie . Akta na obrazach sakralnych i teraz.

 

Ale do rzeczy

 

A może chciałeś napisać: uznawana za naganną?

 

NIE! Dlaczego . To o czym piszesz jest czystą teorią w katolicyzmie .Formułki nie zmienią mentalności człowieka. Wystarczy oglądnąć się i zobaczyć jak żyje polak z polakiem (Kargul i Pawlak). Duża część katolików nawet nie jest świadoma lub nie chce przyjąć do wiadomości jakie obowiązki z tego tytułu na ich ciążą . Druga strona też nie jest bez winy wykorzystuje w subtelny sposób postępowanie penitent , czerpiąc z tego korzyści materialne .Za pieniądze są w stanie odpuścić największe przestępstwo. Historia jest pełna takich przypadków.

To co napisałaś powyżej dla zdecydowanej większości są czysto rozważeniami akademickimi - założeniem.

Aczkolwiek nie zaprzeczam że znajdą się osoby z charyzmą i przestrzegają tych zasad. Kiedyś 1 JEDNĄ taką osobę znałem .

 

Cnoty się dzierż, tać nigdy nie błądzi! M.REJ

 

 

Nauki, jakich udziela kapłan w trakcie spowiedzi, to próba pomocy w rozeznaniu spraw przedstawionych przez penitenta.

 

Ujął bym to trochę inaczej.

Ludzie w ten sposób szukają dla siebie ulgi stawiając na szale mentalną niewole. Jeśli są słabi psychiczne to podporządkują się autorytetom duchownemu opierając się na ich zapożyczonej wiedzy . Otwierając się w ten sposób jesteś osobą którą łatwo manipulować.

Silna osobowość ,zintegrowana samym sobą , wiedząca co od życia chce zagadnienie spowiedzi nie może traktować na poważnie. Żaden kapłan ani zakonnik nie będzie mu dyktował co ma robić. Nie pozwoli sonie na tłumienie własnej indywidualności.

 

Wali, poczytaj może nieco o tym sakramencie w źródłach autoryzowanych :)

 

Dziękuję , czytałem . Była ona mi wpajana jak byłem dzieckiem . Tylko jak dorastałem to zauważyłem że teoria z praktyką się rozmija .

 

caliah , odsyłasz mnie do teorii ja Cię odsyłam do praktyki. Idą święta. Zobacz na tych co przystopują do komunii ile jest w wśród nich osób postępujących według tych regułek. Czy ich postępowanie zmieni się po Świętach. Przecież byli u spowiedzi. Raczej NIE!

Edytowane przez Wali
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Wali :)

 

Przyznam, że rozmowy z Tobą, to prawdziwa przyjemność :)

 

I przepraszam Cię za ton mojego poprzedniego postu. Nałożyło mi się w tym samym czasie kilka trudnych spraw i najwyraźniej, to obciążenie przeniosło się na moją wypowiedź. Przepraszam :)

 

A wracając do rzeczy... :)

 

Masz rację, że duża część osób identyfikujących się z katolicyzmem żyje w hipokryzji świadomie negując zauważalność niezgodności ich teoretycznych deklaracji z rzeczywistym postępowaniem. Jest to takie swoiste zagłuszanie sumienia. Nie można go jednak, moim zdaniem przypisywać jedynie do katolicyzmu, gdyż występuje ono w każdej społeczności, w której istnieją jakiekolwiek normy społeczno-moralne.

 

I zdecydowanie nie nazwałabym tego "postawą uznawaną za normalną w środowiskach religijnych", ponieważ określenie to jest bardzo nieprecyzyjne i w swoim uogólnieniu obejmuje również grupy/wspólnoty, które są zdecydowanie świadome "obowiązków jakie z tego tytułu na nich ciążą". Oczywiście nie podejmuję się stwierdzenia, że osoby z takich wspólnot są "czyściutkie", ale z pewnością mogę powiedzieć, że świadomie pracują one nad kształtowaniem swojej osobowości i korygowaniem błędów, które z racji podlegania wpływom tego świata popełniają.

 

Druga strona też nie jest bez winy wykorzystuje w subtelny sposób postępowanie penitent , czerpiąc z tego korzyści materialne .Za pieniądze są w stanie odpuścić największe przestępstwo. Historia jest pełna takich przypadków.

Korzyści materialne za sakrament pokuty i pojednania w obecnych czasach?

Owszem symonia była bardzo poważnym problemem Kościoła w średniowieczu i nękała go w sposób istotny do mniej więcej XVI - XVII wieku, ale prawdę mówiąc nie słyszałam, aby współcześnie ktokolwiek odpuszczał grzechy za pieniądze lub inne wartości. To już chyba nie ten poziom świadomości, nawet u przeciętnego człowieka.

 

Gdybyśmy tak w każdym przypadku chcieli przenosić relacje historyczne na mentalność współczesnego człowieka, to należałoby zakładać, że lekarze nadal są przekonani, że najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby jest upuszczanie krwi :)

 

Wali, powołujesz się na historię, a ja piszę o teraźniejszości :)

 

 

Cnoty się dzierż, tać nigdy nie błądzi! M.REJ

A to należałoby oprawić w złote ramki :)

 

 

Otwierając się w ten sposób jesteś osobą którą łatwo manipulować.

Silna osobowość ,zintegrowana samym sobą , wiedząca co od życia chce zagadnienie spowiedzi nie może traktować na poważnie. Żaden kapłan ani zakonnik nie będzie mu dyktował co ma robić. Nie pozwoli sonie na tłumienie własnej indywidualności.

Widzę, że to temat na dłuższą dyskusję :)

Wiem, że różni są spowiednicy, że popełniają błędy... Temu nie da się zaprzeczyć.

W nauce, której udziela spowiednik nie chodzi jednak o manipulowanie, czy tłumienie indywidualności. Chodzi w niej o wskazanie błędów w postępowaniu względem innych ludzi, a także względem samego siebie, które to postępowanie w dalszych swoich skutkach będzie szkodliwe.

Katolicyzm w żadnym zakresie nie zabrania tworzenia własnej indywidualności, osobistych poszukiwań. Wręcz przeciwnie, zachęca, aby każdy spróbował być samodzielny. Nie sam, bo Kościół, to wspólnota, ale samodzielny, indywidualny w swojej osobistej relacji do Boga, w poszukiwaniu drogi, na której będzie się realizował.

To, co "dyktuje" kapłan czy zakonnik podczas spowiedzi, to zachęta obrania takiej drogi do indywidualności, która będzie bezpieczna zarówno dla penitenta, jak i osób, na które jego życie będzie miało wpływ. Można powiedzieć, że do jednego celu można dojść wieloma drogami. Spowiedź i nauka w trakcie niej udzielana, to rozeznanie, którą drogą należy podążać, aby nie wyrządzać zła.

 

Piszesz: "silna osobowość"...

Moim zdaniem nawet silna osobowość powinna czasem posłuchać dobrej rady :)

 

Dziękuję , czytałem . Była ona mi wpajana jak byłem dzieckiem . Tylko jak dorastałem to zauważyłem że teoria z praktyką się rozmija .

:)

 

Ano często się rozmija, gdyż zastosowanie teorii zależy od woli praktykującego.

Niezależnie od tego czy idą święta, czy są święta, czy jest po świętach...

 

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

caliah

 

"......Cię za ton mojego poprzedniego postu.....:)"

Nie. Nie musisz przepraszać. Po pierwszym przeczytaniu się uśmiechnąłem a po drugim poczułem się jak uczeń .Dało mi trochę do myślenia o Twojej profesi . Ale by mnie przepraszać to nie ma po czym .

Pisanie na forum traktuje jako przyjemniejszą i odskocznie od spraw dnia powszedniego. Czego i Tobie życzę.

 

I zdecydowanie nie nazwałabym tego "postawą uznawaną za normalną w środowiskach religijnych",

 

Z mich obserwacji wynika że hipokryzja jest normą w środowiskach religijnych. Przez środowiska religijne rozumiem ogół wierzących choć nie wszystkich i zdecydowaną większość osób duchownych. Nie neguję że są wspólnoty zakonne lub wspólnoty wiernych które starają się trzymać filara stosunków międzyludzkich wynikających ze źródła wiedzy jakim jest Nowy Testament.Tylko ich przykład ginie w natłoku negatywnej postawy ogółu .

Wybór postępowania wiernych ,ma wynikać z głębokiego przebudzenia katolickiego rozumienia doktryn wiary. I nie chodzi mi ani o fanatyzm ani o tak zwane normy społeczne gdzie nakazuje się wiernym sposób postępowania strasząc karą . Lecz przez głębokie przebudzenie rozumiem prawa i obowiązków wynikających z zależności postaw między osobami jak i relacji osoba - Stwórca . Rezultatem takiej postawy byłby Eden. No prawie Eden.

 

Wali, powołujesz się na historię, a ja piszę o teraźniejszości :)

 

A więc powołowemu się na współczesność .

Jakiś złodziejaszek coś tam komuś ukradł ,schował się za jakiś róg domu i cieszy się że go nikt nie złapał . Oj się cieszy .

Teraz na poważnie .

Taka osoba przystępując do spowiedzi wyjawia swój postępek spowiednikowi . Co on robi . Za pokutę karze odmówić którąś z modlitw a za zadośćuczynienie karze (nakazuje) złożyć jakiś datek finansowy na rzecz kościoła. No cóż poszkodowany dalej jest poszkodowanym . Kości jest bogatszy o ten datek . A złodziejaszek się czuje uwolniony od postępku. Nie mówię że wszyscy spowiednicy są jednakowi. Ale takie postępowania mają miejsce . Można tylko zadać pytanie dlaczego . Odpowiedz jest prosta . Jeśli nie da rozgrzeszenia to utraci źródełko datków a penitent pójdzie do kogoś innego i dostanie rozgrzeszenie.

Kaliah wiem że będziesz pisać o duchu świętym itd. Ale pożądanie i pienią upadla człowieka.

 

W nauce, której udziela spowiednik nie chodzi jednak o manipulowanie, czy tłumienie indywidualności. Chodzi w niej o wskazanie błędów w postępowaniu względem innych ludzi, a także względem samego siebie, które to postępowanie w dalszych swoich skutkach będzie szkodliwe.

 

Caliahto . To jest manipulowanie osobą . Jakby nie patrząc spowiednik będzie narzucał psychologiczna identyfikacja z koncepcją katolicyzmu .Lecz w tym zachodzi dwuznaczność . Spowiednik z jednej strony formalnie akceptuje wolność człowieka(wolna wola) lecz z drugiej strony tworzy sytuację że wolność niepostrzeżenie gdzieś znika a samodzielność ludzkiego myślenia uznane jest za samowolę i bezbożność.Bo taka jest jego rola i niema tam na indywidualność poszukiwania Boga . Jest tylko jedna prawda katolicka i koniec. Wszystko co odbiega od koncepcji katolicyzmu jest szkodliwe. Nie chodzi mi w tym wypadku o prawdy uniwersalne jak zadośćuczynienie czy chęć poprawy.

To forum przyciąga dość specyficzną populacje indywidualności . Taka indywidualność jakby poszła do spowiedzi i powiedziała czym się zajmuje najpierw by zebrała mały opiernicz a następnie stanowcze zaprzestanie od zajmowania się ezoteryką (ogólnie) następnie spowiednik by wszystko zrobił by przyciągnąć na łono kościoła . Uzmysławiając delikwentowi że to co robi jest szkodliwe . I tu kościół nie uwzględnia przeznaczenia danej duszy. Wręcz idzie z nimi na bój uważając je za konkurencje .

 

To, co "dyktuje" kapłan czy zakonnik podczas spowiedzi, to zachęta obrania takiej drogi do indywidualności, która będzie bezpieczna zarówno dla penitenta, jak i osób, na które jego życie będzie miało wpływ. Można powiedzieć, że do jednego celu można dojść wieloma drogami. Spowiedź i nauka w trakcie niej udzielana, to rozeznanie, którą drogą należy podążać, aby nie wyrządzać zła.

 

I tu się z tym zgodzę kiedy człowiek akceptuje się w roli katolika i nie szuka czegoś więcej

 

POZDRAWIAM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witaj Wali :)

 

 

Dało mi trochę do myślenia o Twojej profesi.

Ja, choć pisanie na forum traktuję dość poważnie, to podobnie jak dla Ciebie jest ono dla mnie przyjemna formą spędzania czasu, ale nie wiąże się ono z moją profesją :)

A do jakich wniosków doszedłeś? :)

 

Wybór postępowania wiernych ,ma wynikać z głębokiego przebudzenia katolickiego rozumienia doktryn wiary. I nie chodzi mi ani o fanatyzm ani o tak zwane normy społeczne gdzie nakazuje się wiernym sposób postępowania strasząc karą . Lecz przez głębokie przebudzenie rozumiem prawa i obowiązków wynikających z zależności postaw między osobami jak i relacji osoba - Stwórca . Rezultatem takiej postawy byłby Eden. No prawie Eden.

Heh, marzenie... :)

....to chyba jednak byłby Eden :)

 

Za pokutę karze odmówić którąś z modlitw a za zadośćuczynienie karze (nakazuje) złożyć jakiś datek finansowy na rzecz kościoła. No cóż poszkodowany dalej jest poszkodowanym . Kości jest bogatszy o ten datek . A złodziejaszek się czuje uwolniony od postępku. Nie mówię że wszyscy spowiednicy są jednakowi. Ale takie postępowania mają miejsce . Można tylko zadać pytanie dlaczego . Odpowiedz jest prosta . Jeśli nie da rozgrzeszenia to utraci źródełko datków a penitent pójdzie do kogoś innego i dostanie rozgrzeszenie.

Kaliah wiem że będziesz pisać o duchu świętym itd. Ale pożądanie i pienią upadla człowieka.

Wiesz, z tym datkiem to mnie zaskoczyłeś.

Nie spotkałam się z taką praktyką.

Generalnie jako zadośćuczynienie poleca się zwrot tego co się ukradło, jego równowartości lub jakąś inną czynność wobec poszkodowanego, a nie wobec Kościoła. Być może wyjątkiem może tu być sytuacja, gdy poszkodowanemu nie można już zadośćuczynić, bo np. zmarł, a kontaktu z jego rodziną się nie ma. Ale to były wyjątek jeden na tysiące i taki przypadek nie będzie w żaden sposób świadczył o chęci zysku, wypływającej od duchownego, ale raczej o symbolice dopełnienia zadośćuczynienia.

Próbuje sobie teraz wyobrazić jakiegoś księżulka w wiejskiej parafijce, który każdemu penitentowi zadaje taką karę (wpłatę kaski na kościółek).

Gdyby coś takiego w rzeczywistości miało miejsce, to byłby to ciężki grzech ze strony tegoż "pasterza". Tu możemu mu szczerze współczuć tego, na co sobie zasługuje wobec Boga, a parafianie znając sytuację powinni powiadomić o tym kurię. W mojej parafii był problem z proboszczem... i już go w niej nie ma.

 

A Duch Święty...

Mogłabym napisać, że z takimi praktykami nie ma nic wspólnego...

...ale prawdę mówiąc nie zamierzałam o Nim pisać ;D

 

I tu się z tym zgodzę kiedy człowiek akceptuje się w roli katolika i nie szuka czegoś więcej

Widzisz, ja nie akceptowałam siebie w ogóle w roli człowieka wierzącego.

Miałam jedynie wiele pytań i Bóg zaczął mi na nie odpowiadać. Zanim zaczęłam poznawać wiarę katolicką pozwolił mi otrzeć się o magię i ezoterykę na wielu jej płaszczyznach. Wyprawił mnie do Jerozolimy i do Katmandu.

Stąd właśnie moje spojrzenie i opinie w tematach.

Wbrew popularnej opinii katolicyzm nikogo nie ogranicza.

Ludzie ograniczają się sami poprzez swoje duchowe lenistwo.

To, że księża wskazują jako drogę rozwoju duchowego, drogę w Kościele Katolickim nie wynika z chęci ograniczenia ludzkiego rozwoju, ale zapewnienia określonego na tej drodze bezpieczeństwa, które w przypadku ludzi duchowo leniwych może ustrzec ich od wielu życiowych komplikacji. Wystarczy wejść w jakąś wspólnotę wewnątrz kościoła, a okazuje się, ze jest to zupełnie inny świat, niż ten katolicyzm widziany od zewnątrz.

Czy nie ma w Kościele Katolickim różnorodności?

Ależ jest i to wielka, choćby ze względu na różne duchowości (franciszkańska, ignacjańska itd), w których się ludzie odnajdują. Również poszczególne wspólnoty mogą bardzo skrajnie różnić się od siebie charakterem duchowości oraz związanymi z nim praktykami.

Niedawno pewna osoba, która postanowiła się przyjrzeć nieco bliżej, od wewnątrz Kościołowi Katolickiemu była tak zaskoczona ogromem napotkanych w nim kierunków, że po prostu do mnie o tym napisała. To było dla niej odkrycie niemal na miarę Kolumbowej Ameryki ;)

 

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva

Podał idealny sprzeczny przykład do wiary.

Babcia, która codziennie lata do kościoła, "kocha" boga, nienawidząc swojego ojca, za to, że jest chory na Alzheimera.

Ile w jej życiu jest wiary czując nienawiść do bliźniego?

Ile wiary jest w NAS ?

To akurat nie jest idealny przykład, to bardzo kiepski przykład, każdy kto miał chorego na Alzheimera w rodzinie wie, jaki ta choroba powoduje horror dla chorego i całej rodziny, tu raczej nie chodzi o nienawiść do bliźniego a raczej do tego, co ta choroba z nim zrobiła. Dobrze jest obserwować z boku i udzielać "cennych rad", gorzej jest uczestniczyć w tym jak napisałem wcześniej horrorze na co dzień, chorzy na alzheimera potrafiliby wyprowadzić świętego z równowagi, i nie życzę nikomu by ktokolwiek o tym co piszę musiał się osobiście przekonać.

Nauki Chrystusa tak naprawdę nie są przeznaczone dla prostych ludzi, są raczej wyzwaniem dla ludzi bliskich oświecenia, zwykli ludzie co najwyżej są w stanie czcić Chrystusa a nie go naśladować, nie ma sensu wymagać zbyt wiele od zwykłego katolika, jeśli sami apostołowie nie rozumieli nauczania swojego mistrza. Nauczyciele pokroju Chrystusa nie wybierają sobie na uczniów rybaków czy wieśniaków, to tylko wymysły ewangelistów, to tak jakby Albert Einstein próbował wykładać swoje teorie pierwszoklasistom szkoły podstawowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauczyciele pokroju Chrystusa nie wybierają sobie na uczniów rybaków czy wieśniaków, to tylko wymysły ewangelistów, to tak jakby Albert Einstein próbował wykładać swoje teorie pierwszoklasistom szkoły podstawowej.

Hmm, z tego co wiem pan Einstein odrabiał z dzieckiem sąsiadów lekcje z matematyki i czynił to za.... cukierki :)

Dla każdego coś na miarę jego percepcji... :)

 

A co do ewangelistów i ich opowiadań zwanych ewangeliami...

Skąd wiesz, że to "wymysły", a nie relacje, z tego co widzieli i przeżyli apostołowie?

Poza tym chyba jeden z nich, Jan, był umiłowanym uczniem Jezusa, a więc naocznym świadkiem wydarzeń, o których pisał, a przy tym z pochodzenia rybakiem, podobnie jak jego brat Jakub oraz Piotr.

Jezus podobno, wg ewangelii, chodząc od miasta do miasta nauczał tłumy. Nauczał zarówno w świątyniach (tam rzeczywiście w opisach występują głównie uczeni w Piśmie), jak i na przestrzeni otwartej, na której gromadził się prosty i ubogi lud. Skąd wiadomo, że prosty i ubogi, ot choćby z tego, że musiał ich nakarmić...

I to właśnie, to że nauczał ludzi prostych, tłumacząc im pisma, to jest fenomenem w Jego działalności.

Na nic zdałyby się cuda, gdyby nie tłumaczył ich natury. A temu, że ludzie prości mieli problemy z pojęciem tych nauk nie można zaprzeczyć :)

Nawet Go królem obwołać chcieli :)

Natomiast apostołowie, owszem, z początku nie rozumieli tego o czym opowiadał, bo nie potrafili odnieść tego do rzeczy, które znali. Wszak człowiek rzeczy nieznane stara się zrozumieć poprzez porównanie.

Ale zrozumieli po zmartwychwstaniu. Wtedy wszystko ułożyło się im w bardzo logiczną całość i wtedy oni zaczęli przekazywać naukę również ludziom prostym.

 

Czy ludzie prości nie są w stanie naśladować Jezusa?

W nauczaniu pewnie nie, tu się z Tobą zgodzę.

Ale mogą naśladować Go w swoim zwykłym postępowaniu, kierując się naukami, jakie głosił. Kierując się miłością, prostotą, uczciwością w życiu codziennym. To akurat jest jak najbardziej w ich zasięgu.

To tak, jak w tej przypowieści o talentach :)

Każdy z nas coś otrzymał i każdy może to w przystępny dla siebie sposób zainwestować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva

A co do ewangelistów i ich opowiadań zwanych ewangeliami...

Skąd wiesz, że to "wymysły", a nie relacje, z tego co widzieli i przeżyli apostołowie?

Dzisiaj prawdy się nie dowiemy, jednak pewne rzeczy można wyczuć, tkwiąc w jakimkolwiek wyznaniu ciężko o obiektywizm, ciężko o inny punkt widzenia, ciężko stanąć z boku i przyjrzeć się wszystkiemu przyjmując postawę bezstronnego świadka. Staram się porównać nauczanie Chrystusa z nauczaniem innych nauczycieli, obserwuję też dzisiejszych wyznawców, staram się znaleźć analogie. Naród żydowski od wieków był uciskany, w Starym Testamencie próbowano nieustannie dodawać wiary temu uciskanemu narodowi, próbowano utrzymać jego kulturę by się nie rozpadł, wiele historyjek starotestamentowych było celowo wymyślanych właśnie w tym celu, w podobnym celu wykorzystano Chrystusa, owiano celowo legendą Jego osobę, dodano mistycyzmu, nadprzyrodzoności by dodać wiary ludziom, którzy nieustannie byli prześladowani. Są przecież ewangelie, w których nie wspomina się o żadnych cudach Chrystusa, jest tylko Jego nauczanie, nie wspomina się nawet o ukrzyżowaniu.

Jezus podobno, wg ewangelii, chodząc od miasta do miasta nauczał tłumy.

Kiedyś w jednym z programów na Discovery poruszono ten temat, skąd się właściwie brały te tłumy, żeby zebrać kilkutysięczną widownię potrzeba by było, żeby wszyscy w promieniu pół drogi marszu od miejsca zdarzenia rzucili swoją pracę i szli słuchać rzeczy, które i tak są dla nich mało zrozumiałe. Ludzie w tych czasach byli skupieni na przetrwaniu, nieustannie pracowali by nie umrzeć śmiercią głodową, któż mógłby sobie pozwolić na wysłuchiwanie zaawansowanych nauk, i po co?

Czy ludzie prości nie są w stanie naśladować Jezusa?

W nauczaniu pewnie nie, tu się z Tobą zgodzę.

Ale mogą naśladować Go w swoim zwykłym postępowaniu, kierując się naukami, jakie głosił. Kierując się miłością, prostotą, uczciwością w życiu codziennym. To akurat jest jak najbardziej w ich zasięgu.

Patrząc na księży, czyli tych którzy nauczają, wydaje mi się, że łatwiej jest nauczać niż naśladować. Obserwuję od lat katolików i mam wrażenie, jakby czas się dla nich zatrzymał, tkwią nieustannie w tych samych schematach, w sumie nie winię ich za to, bo sam od lat staram się coś zmienić w swoim życiu z różnym powodzeniem. Chrystus swoim nauczaniem postawił bardzo wysoko poprzeczkę swoim wyznawcom, są tacy co próbują dotrzymać Mu kroku, jednak przeciętnemu chrześcijaninowi pozostaje wiara i religijność, nie mówię że to źle, kiedyś być może taka postawa zaowocuje głębszym podejściem do nauk Chrystusa, być może w przyszłych wcieleniach, ale tu wykraczam poza utarte chrześcijańskie standardy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naród żydowski od wieków był uciskany, w Starym Testamencie próbowano nieustannie dodawać wiary temu uciskanemu narodowi, próbowano utrzymać jego kulturę by się nie rozpadł

 

Naród żydowski został "wybrany" dla ustanowienia dzieł bożych, gdy był garstką rolników, po czym stał się jednym z najliczniejszych i najpotężniejszych narodów. Dzisiaj tworzy elity intelektualne...

 

wiele historyjek starotestamentowych było celowo wymyślanych właśnie w tym celu, w podobnym celu wykorzystano Chrystusa, owiano celowo legendą Jego osobę, dodano mistycyzmu, nadprzyrodzoności by dodać wiary ludziom, którzy nieustannie byli prześladowani

 

Skąd takie wnioski? Biblijne wersety uzupełniają się nawzajem mimo, ze były tworzone na przestrzeni wieków. A to oznacza, ze przy takim jak Twoje założeniu dziwne i rozmyte byłyby te próby manipulacji.

 

Są przecież ewangelie, w których nie wspomina się o żadnych cudach Chrystusa, jest tylko Jego nauczanie, nie wspomina się nawet o ukrzyżowaniu.

 

Jakie?

 

Kiedyś w jednym z programów na Discovery poruszono ten temat, skąd się właściwie brały te tłumy, żeby zebrać kilkutysięczną widownię potrzeba by było, żeby wszyscy w promieniu pół drogi marszu od miejsca zdarzenia rzucili swoją pracę i szli słuchać rzeczy, które i tak są dla nich mało zrozumiałe. Ludzie w tych czasach byli skupieni na przetrwaniu, nieustannie pracowali by nie umrzeć śmiercią głodową, któż mógłby sobie pozwolić na wysłuchiwanie zaawansowanych nauk, i po co?

 

Z tym ostatnim zdaniem chyba chodziło Tobie o dzisiejsze czasy.

 

Kiedyś, jak zboże rosło, to nie trzeba było przy nim chodzić i doglądać czy ma kłosy równe z normą UE. Żydzi w Starym Testamencie, obok sabatów, mieli czas na święta: na początku roku, następnie siódmego miesiąca - święto dojrzałych plonów i święta zakończenie zbiorów. To były 7, 10, nawet chyba 15 - dniowe święta( o ile pamiętam). Zdaje się, ze wolnego czasu było sporo.

 

"Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił."[ Jan.2.23]

 

Chrystus swoim nauczaniem postawił bardzo wysoko poprzeczkę swoim wyznawcom, są tacy co próbują dotrzymać Mu kroku

 

Dotrzymać Mu kroku... to raczej niemożliwe.

Edytowane przez Spokojna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva

po czym stał się jednym z najliczniejszych i najpotężniejszych narodów. Dzisiaj tworzy elity intelektualne

Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego ten naród był i jest tak bardzo nielubiany i prześladowany, w dużej mierze dlatego, że na terenie obcych państw nie tworzy dóbr materialnych, a w głównej mierze zajmuje się tak zwaną lichwą, swój potencjał intelektualny wykorzystuje by pasożytować na reszcie społeczeństwa, bankierzy nie tworzą niczego dobrego, żyją z fikcyjnych pieniędzy pomnażanych odsetkami, tym bardziej po Holokauście nikt nie potrafi oficjalnie tego przyznać, by nie być posądzonym o antysemityzm.

Skąd takie wnioski? Biblijne wersety uzupełniają się nawzajem mimo, ze były tworzone na przestrzeni wieków. A to oznacza, ze przy takim jak Twoje założeniu dziwne i rozmyte byłyby te próby manipulacji.

Już o tym pisałem, że pewnych spraw nie można ujrzeć takimi jakimi naprawdę są, trzeba stanąć z boku, a to bardzo trudne dla osób uwikłanych w wiarę.

Jakie?

Ewangelie Tomasza, Filipa bodajże, ostatnio nie wnikam w tę tematykę to mogę się mylić.

Kiedyś, jak zboże rosło, to nie trzeba było przy nim chodzić i doglądać czy ma kłosy równe z normą UE.

Rolnictwo to nie wszystko, byli rybacy, rzemieślnicy itd.

Dotrzymać Mu kroku... to raczej niemożliwe.

Ale jak to? Sam Chrystus powiedział, "kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni ..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewangelie Tomasza, Filipa bodajże, ostatnio nie wnikam w tę tematykę to mogę się mylić.

 

Rozumiem. Mówisz o przekazach gnostyckich, które (nie wiem czy zamierzenie, czy też niezamierzenie) miały osłabić, a nie wzmocnić wiarę w Boga i nie są księgami natchnionymi przez Boga. Owe przekazy powstały w II - III w. n. e., a chociażby apostoł Filip został ukrzyżowany w 54 r.

 

Sądzi się, ze z tych wymienionych przez Ciebie, Apokryf Tomasza mógł być wzorowany na egzemplarzu Q...akurat ten apokryf zawiera opis cudów (mimo, ze skupia się na dzieciństwie Jezusa).

 

Równie dobrze można uznać, za prawdziwe zdanie Helen Schucman "Jezus ani nie cierpiał, ani nie umarł na krzyżu". Również mówi o Jezusie, a że zostało zapisane w klasyce literatury New Age " Kurs cudów", kto by się czepiał takich szczegółów?

 

Rolnictwo to nie wszystko, byli rybacy, rzemieślnicy itd.

 

Tak, nie wszystko. Rybacy i rzemieślnicy też obchodzili te święta.

 

Ale jak to? Sam Chrystus powiedział, "kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni ..."

 

A dokładnie:

 

" Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! 12 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. 13 A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. 14 O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. "

 

Wygląda na to, ze Jezus odszedł do Ojca, jednak nadal ON działa przez tych, którzy w niego wierzą i proszą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, z tego co wiem pan Einstein odrabiał z dzieckiem sąsiadów lekcje z matematyki i czynił to za.... cukierki :)

Dla każdego coś na miarę jego percepcji... :) / ciach

 

w czym problem ? Cukierki ? życzę Tobie percepcji Einstaina

 

Strach i zachłanność spartolą wszystko, chyba że masz ten dystans o czcigodna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w czym problem ? Cukierki ? życzę Tobie percepcji Einstaina

 

Lubię Einsteina za wypowiedzi, bo w krótkiej, zwięzłej formie potrafił przekazać to co myśli. Sam mawiał: "Jeśli nie potrafisz wyjaśnić czegoś sześciolatkowi, to znaczy, że tak naprawdę sam tego nie rozumiesz"

 

Jednak co do Jego percepcji - różne rzeczy można przeczytać o Einsteinie, włącznie z tymi że nie był autorem swoich teorii. Może to i lepiej... bo ów teorie drą się ostatnio aż trzeszczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva

Rozumiem. Mówisz o przekazach gnostyckich, które (nie wiem czy zamierzenie, czy też niezamierzenie) miały osłabić, a nie wzmocnić wiarę w Boga i nie są księgami natchnionymi przez Boga.

A kto decyduje o tym, co jest natchnione przez Boga, a co nie jest? Trzeba umieć odróżniać działa Boskie od tego, co jest jedynie tworem samego człowieka. Gnostycyzm był uzupełnieniem dla tradycyjnego chrześcijaństwa, z zasadzie przeznaczony dla bardziej wymagających poszukiwaczy, każdy mógł coś wybrać dla siebie. Im bardziej się oddalamy od czasów, kiedy żył Chrystus, tym bardziej kolejne pokolenia tracą z nim kontakt. W życiu wielkich mistrzów liczy się tak naprawdę jedynie okres, kiedy ich uczniowie mają bezpośredni z nimi kontakt, jeśli znajdzie się godny kontynuator ich nauk, to ten okres się przedłuża, ale jak to zwykle bywa, tacy uczniowie to rzadkość, z pokolenia na pokolenie poziom nauczania spada, nie mówię tu jedynie o chrześcijaństwie, ale np o sławnych joginach, czy buddystach.

Równie dobrze można uznać, za prawdziwe zdanie Helen Schucman "Jezus ani nie cierpiał, ani nie umarł na krzyżu". Również mówi o Jezusie, a że zostało zapisane w klasyce literatury New Age " Kurs cudów", kto by się czepiał takich szczegółów?

Są ludzie, dla których nauki Chrystusa są cenniejsze od ukrzyżowania, zresztą na temat samego ukrzyżowania jest wiele teorii. Osobiście nie jestem zwolennikiem New Age, najlepiej jest się trzymać tradycyjnych sprawdzonych systemów, niektórzy "wyzwoleni spod jarzma religii" sprawiają wrażenie psa zerwanego z łańcucha, biegają i są wszystkiego ciekawi, tacy najczęściej padają ofiarami szarlatanów. Dla wielu lepszą drogą byłby powrót do tego, od czego się rzekomo wyzwolili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby nie bylo mianownikiem kazdej religii jest wiara. Wiara jako wewnetrzny mechanizm samorozwoju, a nie koniecznie zbior doktryn w przenosni lub doslownie okreslajachy go.

Czasem wydaje mi sie, ze to my ludzie mamy dar do komplikowania wszystkiego maskymalnie jak sie da, a przeciez PS w swoim charkterze nawoluje do prostoty myslenia (przynajmniej mi sie tak wydaje) na kazdym kroku podkreslajac wiare i wyzbycie sie leku.

 

Przechodzac do sedna

 

- Chrystus - symbol cielesnosci wedlug mnie - jest ozwierciedleniem fizycznosci/ ludzkiej egzystencji / namacalnej materializacji

- Bog Ojciec - przejaw potencjalu tworczego. " Na poczatku bylo slowo. " - Slowa sa przejawem ukierunkowania mysli, a mysl kieruje energia tworcza.

- Duch Sw - jest urzeczywistanijaca sie energia. Jest harmonia i rownowaga procesow, a jednoczesnie jest zrozumieniem Bozej i Chrystusowej natury bedac ich polaczeniem. Nawet dary DS z NT sa uderzajaco podoben do zdolnosci, ktore nabywa czlowiek ktoremu otwira sie czakra 3oka. Taki czlowiek otrzymuje umiejetnosc pracy z energiami - staje sie oswiecony. Widzi inaczej, mysli inaczej, a wszystko nabiera wilowymiarowych plaszcyczyzn.

 

 

" Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! 12 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. 13 A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. 14 O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. "

 

Przetlumacze to po swojemu co moze wydac sie herezja wiec nie linczuje i nie kamienujcie, bo kazdy ma swoja Wiare ;)

 

Czlowiek ma potencja tworczy w postacal myslenia i kierowania mysli/energi w celu ich urzeczywistnienia jesli towarzyszy temu niezlomna WIARA i wytrwalosc w swych poczynaniach.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...