odwiedziny u nieżyjącego brata

[arton]

Proszę o interpretację.

Mój nieżyjący brat zaczął mieszkać w Poznaniu, niedaleko dworca, w dzielnicy starych kamienic. Na przyjęcie w jego nowym mieszkaniu przyjechała matka z siostrą, ja i jacyś nie znani mi ludzie. Wysoka Indianka z którą się biłem przed imprezą. Brat był uśmiechnięty i zadowolony. Pierwsza z uroczystości wychodziła matka z siostrą, mówiąc, że potrzebują godzinę i 10 minut na dojście do dworca kolejowego. Sugerowałem, że niedaleko jest przystanek tramwajowy, matka nie chciała nim jechać, nie znając miasta, wolała pójść na piechotę. Obawiałem się, że goście wychodzą za wcześnie i potem brat będzie miał wolny wieczór i zacznie pić/zmarł z powodu alkoholu/ Trochę mnie odprowadzał, po drodze spotkaliśmy jego kolegę byłego maklera /brat nigdy nie grał na giełdzie, ja tak/ Teraz makler chyba należał do towarzystwa często pijących. Brat chciał skorzystać z publicznej toalety, miała kilka stanowisk /chyba trzy/ jednak muszla była lekko brudna, poprosił mnie o jej wyczyszczenie. Zrobiłem to szczotką do wc.

[Tamaya]

Publiczna toaleta czyli potrzeba ujawnienia czegoś, oczyszczenia się przez ujawnienia jakichś brudów. Zleca Ci wyczyszczenie toalety. Alkohol pozbawia jasnego osądu, czy brat próbuje Ci zwrócić uwagę na coś z osobą tego maklera albo giełdą?

[arton]

Dziękuję za odpowiedź, nic takiego nie kojarzę aby miał mi zwracać uwagę na giełdę, od trzech lat nie inwestuje i nie gram. Wykupiłem tylko latem w ubiegłych roku trochę jednostek funduszy. Nie mam bezpośredniego związku, jak kiedyś z biurem maklerskim.