Skocz do zawartości

lata numerologiczne - lata osobiste


dorota74

Rekomendowane odpowiedzi

Witam nie wiem czy to nas tym forum otrzymam odpowiedź i z góry przepraszam jeśli zaśmiecam niewłaściwe miejsce :P mogę prosić o określenie w którym jestem obecnie roku numerologicznym a w którym osobistym ( Dorota 30.06.1974) oraz to samo pytanie dotyczy daty 24.10.1955. Pan to Stanisław. Nie jesteśmy parą ale może on ma 9 rok bo nam się kontakt urwał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Ekspert

Doroto twój rok osobisty liczony metodą od urodzin do urodzin to 9, zaczął się 30.06.2016 i będzie trwał do 30.06.2017.

Stanisław jest jeszcze w roku osobistym 6, ale od 24.06 będzie w roku osobistym 7

 

wg. G.Lobos jesteś od września 2016 do września 2017 w cyklu życia nr. 4 a Stanisław w cyklu życia nr. 1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj to aż sie boję co się może wydarzyć w tym 9 roku :-( mam nadzieję że pracy nie stracę :-( ale pojawił się rozłam z Panem o którego pytalam :-\ - serdecznie dziękuję za odpowiedź :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dorota, na litość... rok 9 nie jest rokiem strat tylko sprzątania ;p

Owszem, bywa że coś można "stracić", ale zazwyczaj wtedy, gdy nie chcemy sami wyeliminować ze swego życia tego co jest niepotrzebne, co już nam nie służy i co sprawia, że cierpimy. I fakt, iż nie zawsze to widzimy lub nie chcemy widzieć (to niepotrzebne), ale na planie duchowym inaczej na to patrzą i robią porządek za nas ;)

Wszystko co się wydarza służy naszemu dobru, tylko w życiu jest to tak urządzone, że jak sami nie chcemy (nie umiemy) się z czymś rozprawić, z czymś się rozstać, to góra dysponuje metodami, które z ludzkiego punktu widzenia wydają się być "krzywdą", sprawiają ból (rozstanie, śmierć, choroba, bieda, strata materialna itp) ale są duszy niezbędne. Wymiar "karmy" i doświadczeń duszy bywa jednak spory, stąd sprawy urzeczywistniające się w życiu mają również "bólowo duże" rozmiary; dlatego wydaje się nam, że kopniaki, które otrzymujemy od życia często są niewspółmiernie duże do tego, co "uczyniliśmy" tu i teraz.

Nie musisz obawiać się roku 9, bo jeśli już wszystko uporządkujesz to można - a nawet trzeba - zareklamować siebie, pokazać swoje zalety, zainteresowania i talenty – tak w życiu prywatnym jak zawodowym, tylko w sposób zrównoważony, taki bardziej dyskretny niż bardziej żywiołowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ismer nie chciałam Cię zdenerwować. W moim życiu panuje ciągły chaos zwłaszcza prywatne i uczuciowe sprawy to Sajgon ale tak było zawsze niezależnie od tego w ktorym roku akurat jestem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ale Ty mnie nie denerwujesz, tylko chciałam zwrócić Twoją uwagę na pozytywne aspekty roku 9.

A w kontekście tego co piszesz to tym bardziej, bo mówisz:

 

W moim życiu panuje ciągły chaos zwłaszcza prywatne i uczuciowe sprawy to Sajgon ale tak było zawsze niezależnie od tego w ktorym roku akurat jestem :D

 

więc masz okazję to uporządkować ;p

Czego się nie zrobi w roku 9 to będzie się ciągnęło jak smród za wojskiem przez następny dziewięcioletni cykl.

 

Numerologia jest jednym z drogowskazów pomagających zrozumieć mechanizmy rządzone naszym życiem i jednocześnie wskazującym w jakim kierunku powinno się ono rozwijać. Te wszystkie liczby, które się przewijają w ciągu życia nieustannie informują co, jak i dlaczego ;) ale tylko od woli człowieka zależy, co z tą informacją zrobi, czy ją zignoruje czy przyjmie. Jasne, że przyjęcie wskazań czy to liczb, czy planet nie jest łatwe i na ogół kłóci się z osobistym chciejstwem, no ale to jest właśnie ziemska "próba ognia" :tongue2:

Edytowane przez Ismer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tak co innego by się chciało a co innego przynosi nam los i zaś pojawiają się pytania pt " dlaczego ja?" :D - ja to swoich spraw uczuciowych nie uporządkuję nigdy bo tak naprawdę gdy jestem sama to mi dobrze - a jak pojawia się facet to robi zamęt totalny tak jak Pan o którego pytałam - po czym ja zachowuję się jakbym go nie chciała i on się nieco zdenerwował uznał że go nie chce a ja sama nie wiem czy go chce czy nie hahaha - jak on jest to wale fochy a jak go nie ma to chodzę po ścianach ;-) bliźniak w Wenus to cudowna rzecz :P hahaha - serdecznie dziękuję za wszelkie przydatne informacje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ale to co ty opisujesz, czyli fochy a pózniej chodzenie po ścianach to nie kwestia roku numerologicznego tylko własnego rozwoju w temacie relacji. Tak sie wtrącę ;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

No i... mamy odpowiedź, kto tu mąci :lol:

On jest Skorpionem, a to nie są osoby, które lubią, jak się z nimi tak pogrywa. Poza tym nie jest wolny a przy tym sporo starszy od Ciebie i sto razy się zastanowi, czy warto zmieniać podwórko. A takie zachowanie jak Twoje jeszcze bardziej go w tym utwierdza; jeśli nie jest pewny Twojego uczucia to nie będzie chciał na stare lata wiązać się z osobą, której nie wiadomo co odstrzeli.

Pamiętaj, że mimo wrażliwości Wody ta wrażliwość odnosi się przede wszystkim do siebie, szczególnie u mężczyzn, więc Ty prezentując mu takie zachowania dajesz mu tym samym sygnały, że nie jesteś pewną partnerką.

Jego dom jest dla niego czymś stałym, w nim znajduje oparcie, nawet jak nie jest tam szczęśliwy - ale to jego dom, coś stałego, coś co dobrze już zna - w przeciwieństwie do Ciebie, niepewnej.

Jeśli Ci na nim zależy, to Ty przede wszystkim powinnaś zmienić siebie, swoje postępowanie, zdobyć się na szczere - otwarte zaprezentowanie przed nim swoich uczuć.

Ale głównym zadaniem dla Ciebie jest przyjrzenie się swoim własnym uczuciom (ich głębokim motywacjom) w stosunku i do niego i do wszystkich panów, z którymi miałaś już do czynienia.

Bo Wenus w Bliźniętach to nie jest wytłumaczenie ;p

Dopóki nie zejdziesz do swojej własnej piwnicy, dopóty tak się będziesz miotać; tu Słoneczko Raczek, tu Wenus Bliźniaczek ;) - musisz rozpoznać swoje głębokie potrzeby i uświadomić sobie czego tak naprawdę chcesz. Być może dojdziesz do zaskakujących wniosków...

To właśnie możesz rozpatrywać w tym roku, po to m.in. on jest ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już mu nie raz mówiłam o swoich uczuciach a on cóż....mówiąc najprościej się wypiął. Może to kwestia tego że nie jest mnie pewny. U mnie jest tak że jestem sama żyje sobie spokojnie po czym pojawia się facet ja szaleję angażuję się i....pokazuję że mi nie zależy. Po czym następuje rozstanie ja znów szaleję po czym....wracam do życia. Oczywiście z fochem że facet nie spełnił moich wymagań :D nie wiem jak mam cokolwiek zweryfikować bo nigdy nie wnikałam tak głęboko we własne uczucia ale mi zależy akurat na nim - niestety a może stety zaangażowałam się naprawdę tylko w niego ( mam porównanie z poprzednikami i to nie było to co teraz).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

I akurat przy tym facecie, na którym Ci zależy jak na nikim innym, spotkałaś się z tym co sama posiałaś.

 

Doroto, mówisz mu o swoich uczuciach ale na zewnątrz pokazujesz coś wprost przeciwnego, to jak Ty chcesz go przy sobie zatrzymać? Tym właśnie odrzucającym go zachowaniem? A skąd on może wiedzieć, że potem "chodzisz po ścianach"?? Widzi Cię jak przeżywasz?

Przyjrzyj się temu co mówisz i co robisz - czy to jest spójne? Jak Ty się czujesz w takiej sytuacji, gdy facet wysyła w Twoim kierunku sprzeczne sygnały?

 

Jeśli Stanisław to bawidamek, to mu lotto, pobawi się i wróci w domowe pielesze, ale jeśli jest to mężczyzna poważnie myślący o wspólnej przyszłości, przy tym jednak ustabilizowany w innym związku, to na pewno będzie się zastanawiał nad opuszczeniem żony i związaniem się z kimś niepewnym.

Zrozum, że jest to pan bardzo dojrzały, on ma swoje uwarunkowania i przyzwyczajenia, z którymi niełatwo mu się rozstać i naprawdę musiałby mieć gwarancję, że nie "opuścisz go aż do śmierci" by się z Tobą związać. O ile oczywiście żywi jakieś głębsze uczucia do Ciebie.

Zobacz co Ty robisz: w kółko mielesz jaka jesteś, niby wiesz jak postępujesz ale NIC z tym nie robisz. Nawet wtedy kiedy pojawił się pan, na którym tak bardzo Ci zależy, nie zmieniłaś swego postępowania. To jakim cudem ma się cokolwiek zmienić w Twoim życiu uczuciowym, skoro Ty sama postępujesz według utartego schematu i powtarzasz do urzygu te same błędy?

Naprawdę, nic się nie zmieni, nigdzie i w niczym, jeśli "naprawy" nie zacznie się od siebie i wciąż te błędy będzie się powielało. Chociaż spróbuj, włóż w to trochę pracy, bo same słowa "wiem jak postępuję" niczego nie zmienią. Wielu ludzi pozostaje tylko z taką "gołą wiedzą" o sobie, a weź pod uwagę, że jesteśmy w rzeczywistości ziemskiej, w której bez wkładu własnego (pracy nad sobą) dużo albo i niczego zwrotnie się nie otrzyma i dotyczy to każdej dziedziny życia, nie tylko związków.

Wiem, że szukałaś rady u różnych osób i na różnych forach, pytałaś o relacje między wami, otrzymałaś sporo odpowiedzi w interesującej Cię kwestii i... co dalej? Bo mi się zdaje, że nie posunęłaś się ani o krok.

Może właśnie dlatego nic się w temacie nie zadziało, że ciągle tylko jęczysz i narzekasz że to wam nie wychodzi, ale sama z siebie żadnego kroku nie zrobiłaś by go przekonać do siebie, wtedy gdy miałaś na to czas.

Oczywiście nie wiem jaki on jest naprawdę, czy mu zależy na Tobie, czy to tylko był romans, który już należy do przeszłości, ale to i tak nie jest ważne w kontekście tego, że to Ty musisz zmienić swoje postępowanie, jeśli chcesz odnieść sukces, czy to z nim czy z kimś innym.

Dlatego mówię, byś pobyła w ciszy sama ze sobą i zastanowiła się czego Ty oczekujesz od mężczyzn, od związków, jaka Ty jesteś w tych związkach - częściowo już to wiesz;) - czy w ogóle potrzebna Ci jest rodzina czy może tylko kochanek, albo ktoś z kim będzie Ci po prostu przyjemnie, żebyś miała do kogo się przytulić, pogadać, wyjść gdzieś i co można by było w tej kwestii poprawić, co zmienić w swoim podejściu by te związki były satysfakcjonujące dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - mam wymagania. Romans mnie nie interesuje a po nim raczej też nie idzie się zorientować czego on chce. "bądźmy kolegami" - słyszałam to za każdym razem gdy mu mówiłam że nie zależy mi na tanim romansie. On co innego pokazywał a co innego mówił. Generalnie ja też i tu masz rację. Oboje błądzimy we mgle bo jeśli on chce ( załóżmy hipotetycznie) odejść od żony i stworzyć coś stałego to powinien to powiedzieć a nie odpowiadać o koleżeństwie. Może ja nie wiem czego chcę ale on też raczej pod tym względem nie jest dojrzały. Po jego zachowaniu to chyba chciał się pobawić ale się obraził gdy mu to wygarnęłam. Nie jest prosty. Ja też nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Wiesz, ja też odniosłam takie wrażenie, że jemu jest wygodniej grać na dwa fronty i niekoniecznie nie wie czego chce - raczej wie, ale próbuje coś ugrać dla siebie, bo cóż mu szkodzi używać życia, jeśli może.

Ale nie osądzajmy go pochopnie, bo może to brać się właśnie z jego ustabilizowanej sytuacji, której po prostu boi się stracić. To jednak już nie ten wiek, kiedy stawia się wszystko na jedną kartę, poza tym mężczyźni z natury lgną do kobiet ;) ale jeśli chodzi o rozwód, to wtedy zaczynają się schody.

Ale tak czy siak Twoje scenki rodzajowe nie sprzyjają zatrzymaniu mężczyzny. Nie chodzi o to, byś grała tego, kim nie jesteś ale o to, byś nie pokazywała tego, kim nie jesteś.

Myślę, że to ułatwiłoby Ci spełnienie w kwestii uczuciowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja jestem przyzwyczajona do tego że jestem sama. Facet to synonim chaosu zamętu zamieszania. Zależy mi bardzo wariuję nie śpię nie jem ale to wszystko gdy mnie nikt nie widzi- gdy jestem z kimś to okazuję to samo ale...powierzchownie. Tak już mam. Prawdopodobnie podświadomie pokazuję że dobrze mi samej i nie potrzebuję faceta a za chwilę jestem totalnie zaangażowana. Zasiałam sprzeczne sygnały ale taka jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ale mówiąc "taka jestem" to tak jak byś mówiła "jaką mnie boże stworzyłeś taką mnie masz" zastanów się dlaczego tak wariujesz i nie śpisz i nie jesz? Przecież to od Ciebie zależy czy ten facet wprowadzi chaos czy nie. Możesz podejść do tego bardziej niezobowiązująco i wtedy już takiego chaosu nie wprowadzi. Pomyśl nad tym.

 

Z resztą radzić jest zawsze prościej niż w życie wprowadzać :D Ale fakt, że 9 rok sprzyja przemyśleniom :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

I chyba dochodzimy do ukrytej przyczyny Twoich niepowodzeń. Chciałabyś "zażyć miłości", ale jednocześnie boisz się - a ma to źródło w podświadomości - że facet wniesie do Twojego życia ów zamęt, że zburzy Twój porządek, na którym opierasz poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego i uczuciowego.

To może mieć źródło niekoniecznie w tym wcieleniu. I nie mam dobrych wiadomości - żeby to wyprowadzić do stanu równowagi, to trzeba się z problemem zmierzyć, czyli jak to ładnie mówią "przyjąć wyzwanie" zrezygnowawszy przy tym ze swojej tarczy obronnej w postaci tych sprzeczności, które manifestujesz swoim zachowaniem. I zawierzenia drugiemu człowiekowi, mimo doznanych przykrych doświadczeń.

W sumie to tak jakbyś nie wierzyła, że "zasługujesz na miłość", to często wiąże się z ranami emocjonalnymi. To są bardzo głęboko idące sprawy i niełatwe do wydobycia i uzdrowienia. Ale jak to mówi przysłowie ezoteryków: jak nie spróbujesz to nie przepracujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulab23
. Romans mnie nie interesuje a po nim raczej też nie idzie się zorientować czego on chce. "bądźmy kolegami" - słyszałam to za każdym razem gdy mu mówiłam że nie zależy mi na tanim romansie .

Wpadłam tutaj poczytać o numerologi a rozczytałam się w problemach uczuciowych ;)

uważam, że w powyższym zdaniu jest napisane jasno jak krowie na rowie " badzmy kolegami ". Jeśli facet tak mówi to tak jest i już !!!. Niestety osoba zakochana a w tym przypadku Ty masz tendencje do nadintrepretacji i chęci uszczęśliwania go na siłę. Uwierz mi, że nie ważne ile razy byś z nim spała jak bardzo się starała to go nie przekonasz , on tylko będzie z tego korzystał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta....niestety się zgadzam. Z gruntu nie wierzę facetom. W zasadzie nikomu ale do kobiet nie mam takiej awersji. Być może dlatego zamiast zaufać i się nastawić na coś fajnego ale niekoniecznie kończącego się ołtarzem - ja bojąc się że znowu się któryś tylko zabawi ja z gruntu odrazu atakuję. Ale nie ufam i nie mam dobrej opinii na temat gatunku męskiego. Żeby mnie nikt nie zranił wolałam kopać niewinnego.

 

Paulab23 dziękuję za interpretację.

Edytowane przez Ismer
połączenie postów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pięknie :D Teraz wystarczy zaufać, ale bez przesady. Nie atakować i być sobą. Może ktoś mi powie jak to zrobić ?? , coż za off top

Edytowane przez anhana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulab23
Ta....niestety się zgadzam. Z gruntu nie wierzę facetom. W zasadzie nikomu ale do kobiet nie mam takiej awersji. Być może dlatego zamiast zaufać i się nastawić na coś fajnego ale niekoniecznie kończącego się ołtarzem - ja bojąc się że znowu się któryś tylko zabawi ja z gruntu odrazu atakuję. Ale nie ufam i nie mam dobrej opinii na temat gatunku męskiego. Żeby mnie nikt nie zranił wolałam kopać niewinnego.

wiesz co ? ja mogę Ci doradzić abyś się do niego nie odzywała. Daj ochłonąć sobie i jemu. Płacz, daj upust emocją, wygadaj się życzliwej osobie.

Myślę, że powinnaś popracować z afirmacjami.

Jesteś osobą która zasługuje na bezinteresowną miłość, uzmysłów sobie swoją wartością.

Pokochaj siebie a potem kogoś innego. ;)

ja wierzę, że każdy w swoim życiu musi się czegoś nauczyć i życie zsyła nam doświadczenia, które mają pomóc nam dotrzeć do "doskonałości" Wykorzystaj swój "9" numerologiczny rok na pracę nad sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się do niego nie odzywam wyryczałam się i ....zamknęłam w sobie totalnie. Moje zdanie na temat facetów się nie zmieniło a przeciwnie - ugruntowało się. Bardzo trudno jest zmienić nastawienie i zaufać. Ja tego nie potrafię. Dawno temu powinnam to zrobić i to jest chyba nie do zrobienia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
No to pięknie :D Teraz wystarczy zaufać, ale bez przesady. Nie atakować i być sobą. Może ktoś mi powie jak to zrobić ?? , coż za off top

 

Kontroluj siebie a znajdziesz się w niebie :biggrin:

Anhana, samo nic się nie zrobi, przede wszystkim trzeba zawsze mieć świadomość swoich błędów i wypaczeń, mieć je niejako zawsze przed oczętami.

To wymaga uważności i dyscypliny. To wymaga poświęcenia czasu sobie samej, czyli również pokochania siebie; nie tylko w sensie wglądu w swoje wnętrze ale i w sensie samej praktyki, bez działania nie ma efektu.

Są różne sposoby osiągania stanu wewnętrznej równowagi, niektóre z nich już są tu wymienione, mnóstwo innych można znaleźć w sieci, w lekturach, na kursach. Tylko trzeba chcieć coś ze sobą zrobić i... zdobyć się na wysiłek w tym kierunku, czyli po prostu ruszyć dupsko i szukać rozwiązań.

Wiem że to nie jest łatwe, ale jeśli nie zrobi się niczego to się i niczego nie osiągnie. O czym boleśnie się przekonywałam przez całe swoje życie :tongue2:

 

Dorota: da się, tylko potrzeba czasu. Jednym potrzeba go mniej a innym więcej, jednak najważniejsze jest aby się dowiedzieć co nas blokuje a potem, no - pracować nad problemem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ismer bardzo przepraszam zwłaszcza że naprawdę próbujesz pomóc ale to jest chyba w moim przypadku nie do wykonania. Myślę że to kwestia zmęczenia materiału. Mogłam o tym pomyśleć wiele lat wcześniej kiedy to wszystko się we mnie " tworzyło" - teraz już za późno. Ale przemyśleć sobie mogę to mi nie zaszkodzi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulab23
Ismer bardzo przepraszam zwłaszcza że naprawdę próbujesz pomóc ale to jest chyba w moim przypadku nie do wykonania. Myślę że to kwestia zmęczenia materiału. Mogłam o tym pomyśleć wiele lat wcześniej kiedy to wszystko się we mnie " tworzyło" - teraz już za późno. Ale przemyśleć sobie mogę to mi nie zaszkodzi :P

 

wiesz co wkurza mnie to co piszesz ! nic nie chcesz zmienić bo tak, a życie spróbuje Cie kolejny raz nauczyć ! i znowu będziesz sie zastanawiać czy to związek karmiczny itp...

Edytowane przez paulab23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Nie słoneczko, teraz tak sądzisz, ale pożyjesz - zobaczysz.

To akurat wiem, że masz możliwość - jak to się modnie mówi - "przepracowania" tego problemu.

Teraz masz tzw. drugie wejście Księżyca (mój termin roboczy) czyli okres bardzo emocjonalny, który działa szczególnie silnie na kobiety, więc tym bardziej wydaje Ci się, że już niczego w tej kwestii nie da się naprawić. To co musisz zrobić to jest wyrażenie woli, czyli szczera i dogłębna chęć podjęcia wysiłku i skierowania swej uwagi na szukanie metod, które pomogą Ci wyplątać się z tego problemu.

Trywialne powiedzenie "potencjał masz" jest w Twoim przypadku bardzo realistyczne, bo masz również lepsze niż inni możliwości jego wykorzystania; ja na przykład też mam ten "potencjał", ale ścieżkę trudniejszą niż Ty. I długo mi się zeszło by w ogóle uświadomić sobie swoje wady, przyjąć je do wiadomości i zacząć cokolwiek z tym robić. Na razie jestem w drodze, może i jej nie skończę w tym wcieleniu, ale mam nadzieję, że na następne bagażu będzie już mniej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paulab23 wybacz że Cię wkurzyłam - ja się kochana nie zastanawiam czy to jest związek karmiczny bo wiem że jest - wspólna droga życia 3 czyli mnóstwo ludzi " wtrącających się" i dobre porozumienie - dobre już było - teraz jest cisza- Ismer bardzo dziękuję za słowa otuchy choć ja akurat w tej chwili nie mam zupełnie ochoty wyrażać woli zmian - może później może kiedyś <3 chwilowo chodzę po ścianach gdy mam połączenie i złość nie pozwala mi sprawdzić czy to czasem nie od niego. Może potrzebuję czasu. On też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dorotko a teraz zboczę z tematu i zapytam: jaka wspólna droga życia? W numerologii nie ma czegoś takiego, to jest sztuczny twór, a Ty na jego podstawie wysnuwasz wnioski.

Drogi Życia porównuje się ze sobą a nie się je dodaje, to nie wektor. Nie wierz we wszystko co Ci sprzedają, tak naprawdę to mamy niewielu dobrych numerologów.

Porozumienie wynika właśnie z waszych Dróg - Twojej 3 i jego 9, ale to tylko wasz maleńki fragment, ten akurat zgodny, jednak do zbudowania trwałego związku potrzeba czegoś więcej niż tylko ta zgodność.

 

Na pewno potrzebujesz czasu, i nikt Ci nie każe natychmiast wyrażać woli zmian - do tego też trzeba dojrzeć, a ja dobrze wiem, jak trudno jest cokolwiek ogarnąć po zawodzie miłosnym. Żeby nie być gołosłowną - ja po czymś takim schudłam 25 kilo i wyglądałam jak czterdziesty numer nici, nie miałam ochoty nie tylko na wyrażanie woli zmian ale i na życie (bez niego) w ogóle. Podniosłam się jednak ale nie od razu zaczęłam "zmiany". Mnie tylko chodzi o to, że ja u Ciebie widzę, że Ty też możesz to opanować, ale nie mówiłam, że będzie to łatwe ani że będzie szybko.

Ta 9 to okazja, by się sobie przyjrzeć i uporządkować ile się da; doświadczenie zaś nauczyło mnie, że jeśli taki rok się znów przebuja, to następny cykl przyniesie jeszcze więcej kopniaków, ponieważ one po to są, by się człowiek mógł przebudzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile ja już przeszłam takich kopniaków i takich "9":D pożyjemy zobaczymy- jak się nie uda to dobiję do 70-tki z poczuciem że przeniesie się wszystko na następne wcielenie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Przejść przeszłaś, ale dlatego że nic nie zrobiłaś i dalej nie chcesz :P

Pożyjemy, zobaczmy - może w przyszłości będziemy mieć większą świadomość przeszłych wcieleń, spojrzymy w kółko a tu... Wenus w Skorpionie i jeszcze retro, do tego również cofający się Saturn do niej w kwadracie i dopiero naprawdę poczujemy, co to jest bagaż nieprzerobionych doświadczeń miłosnych :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle nie chcę co nie wiem jak się za to wziąć i mówiąc szczerze nie chce mi się szukać winy w sobie :P zawsze lepiej kopać leżącego :P a tak poważnie nie wiem czy kiedykolwiek to się da zrobić. Przy moim nastawieniu i niechęci do zmian....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...