Skocz do zawartości

Poziomy duszy


Nereida

Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze, to napisałem tylko swoją opinię na temat Polski i nie zabierałem się pierwszy za porównywanie (to Ty zacząłeś temat ciągłych porównań...). Wspomniałem tylko o USA, ale widzę, że komuś się ona bardzo nie spodobała i zawzięcie będzie dążyć do tego, aby "jego" było "na górze", mimo, że wyraźnie napisałem, że mogę się mylić (czyż byśmy mieli kolejną młodą duszę? ;) nie no, żartuję ;]). Nigdy nie mieszkałem w USA. Całe życie mieszkam w Polsce i to właśnie na jej temat się pierwotnie wypowiedziałem (i swojej opinii na temat ludzi w tym kraju, podyktowanej własnymi doświadczeniami, odczuciami i postrzeganiem sytuacji nie zmienię raczej tak szybko - może jeśli faktycznie zauważę, że jest inaczej, niż to obecnie postrzegam). O USA jedynie wspomniałem. Nie uważam, aby Amerykanie byli naiwni (cokolwiek miałeś na myśli) poznałem niejednego Amerykanina (PS: rozumiem, że ich nie lubisz, ale wedle zasad języka polskiego jednak narodowości piszemy dużą literą ;) ) w swoim życiu, bo akurat miałem taką szansę i mam bardzo akurat dobrą opinię o tej narodowości. Ale jak już tak koniecznie chcesz oceniać naiwność (cokolwiek na myśli miałeś przez nazwanie Amerykanów naiwnymi - bo też nie wiem na czym ich naiwność miałaby polegać), a jednocześnie sam przyznałeś, że Polska jest rządzona przez młode dusze, to ja się pytam kto wybiera te młode dusze, aby nami rządzili? Hm? Sami się chyba nie wybierają? : )

 

A co do zarzucania hipokryzji USA.. ekhm... napisałem wyraźnie, co miałem na myśli w sposób w mojej opinii jasny i klarowny, dlatego też nie wiem dlaczego po raz kolejny nie zostało to zrozumiane/opacznie zrozumiane (czy celowo, czy nie - w to już nie będę wnikać), ale co do hipokryzji, to nie znam kraju z większą hipokryzją społeczeństwa, niż ten polski wszechobecny pseudokatolicyzm... ;) Aczkolwiek to już dyskusja na zupełnie inny temat. :)

 

Poza tym wyraziłem swoją opinię na temat tematyki, której nie można sprawdzić za pomocą żadnych naukowych faktów. Jest to wiedza w gruncie rzeczy intuicyjna, przeczuciowa, polegająca w dużej mierze na wierze (bo i też nikt naukowo nie udowodnił nawet istnienia duszy, co dopiero istnienie rozwoju duchowego i reinkarnacji), dlatego też nie widzę sensu jakiś "sporów" na temat wyższości, czy niższości duchowej Polaków nad Amerykanami i vice versa. (Taka dyskusja miałaby większy sens z ust osoby, która faktycznie żyłą jakiś czas zarówno w USA, jak i w Polsce, ma doświadczenie choćby empiryczne pod względem zachowania się ludzi w tym, czy w tym kraju - a już najlepiej osoba posiadająca wiedzę z dwóch inkarnacji - jedna z Polski, a druga USA - w tych samych czasach do tego:)) ). A tutaj mam wrażenie, że stworzyła się dyskusja dwóch osób podyktowana ich własnymi przekonaniami na temat ludzi w obu krajach, bez należytej wiedzy praktycznej...

 

A co doinformowania - nie wiem dlaczego Amerykanie mieliby być bardziej doinformowani, niż Polacy? Może 20 lat temu - i owszem. Ale w czasach obecnych przecież żyjemy w epoce internetu, gdzie każdy ma na równi takie same narzędzia do tego, aby się doinformować. Teraz chyba każdy słyszał o new age, erze wodnika, ezoteryce itd - po prostu w jednych krajach, miejscach ludzie czują wewnętrzną potrzebę do zainteresowania się tego typu wiedzą, natomiast w innych wolą kurczowo trzymać się tego, czego zostali nauczeni przez ich "autorytety", typu księża, religijni przywódcy, etc. Wiadomo nikt nie jest idealny, żaden człowiek, żaden naród (no, może jak ktoś jest oświecony ;) ale wtedy i tak jeszcze mu brakuje to zupełnego ideału), ale spójrzmy prawdzie w oczy (a może nawet w odbyt :) ). Polacy nie lubią Amerykanów (tzn. wedle statystyk z roku na rok zwiększa się ilość osób nie lubiących tego kraju, zresztą "gołym okiem" widać też taką tendencję) i osobiście odnoszę wrażenie, że często ich rozumowanie jest na zasadzie podobnej jak do np. celebrytów - chodzi mi o takie rozumowanie podyktowane uczuciem zazdrości, typu: "bo ktoś ma lepiej ode mnie, to wmówię sobie, że pod innym względem jest gorszy i sam poczuję się przez to lepiej". ;)

 

PS: A według mnie i wedle tego, jak ja to widzę, to ktoś, kto nie jest nietolerancyjny z jakiegokolwiek powodu, ma w sobie dużo nienawiści wobec innych, jest złośliwy, nieprzyjazny, nieżyczliwy wobec innych ludzi, etc (a niestety są to cechy Polaków widoczne również w młodszych pokoleniach), to raczej duszą wyżej, niż młodą być nie może... A chyba zgodzisz się ze mną, że jednak Polacy - jako naród - często takie cechy posiadają? No jednak Amerykanie są trochę bardziej przyjaźni, otwarci i nie tacy wredni, jak nasi rodacy (przynajmniej jako ogół, bo wiadomo wszędzie zdarzą się różne jednostki) i to nie jest tylko moja opinia. ;)

Edytowane przez arkenas
dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... na mysl przychodzi mi Dalajlama (bardzo stara dusza), która miałaby żyć w centrum Los Angeles i się utrzymać pracując... :lol:

chyba nie umiem sobie jednak tego wyobrazić :))

...

 

Indie, Tybet tam jest skupisko starych dusz...(pewnie jeszcze w innych miejscach także, ale nie przychodzą mi teraz do głowy). Jak bardzo różni się tam życie od ameryki...

No właśnie, bardzo ciekawe... Jak też Dalajlama dałby sobie radę w naszej rzeczywistości...?

Mam wątpliwości...

 

Wydaje mi się, że życie w rodzinie, której towarzyszą kłopoty typu brak pieniędzy od pierwszego, do pierwszego, czy normalne rozwojowe problemy dzieci, zazdrośni i dokuczliwi ludzie itd, itd mogłoby zdmuchnąć z większości podobnych świętych ich aureole.

 

Dla mnie świętym jest np. mój przyjaciel, wielokrotnie zdradzany i oszukiwany, nawet przez najbliższych, który bardzo cierpi, a jednak wybacza i mówi - "kocham ludzi".

To dopiero fascynująca dusza. Zdarzają się tacy ludzie wśród nas.

 

Nie umniejszam roli tzw. awatarów, ich nauki są potrzebne, ale to bardzo zastanawiające, że często nie doceniamy swojego wysiłku i ludzi wokół nas...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, bardzo ciekawe... Jak też Dalajlama dałby sobie radę w naszej rzeczywistości...?

Mam wątpliwości...

 

Wydaje mi się, że życie w rodzinie, której towarzyszą kłopoty typu brak pieniędzy od pierwszego, do pierwszego, czy normalne rozwojowe problemy dzieci, zazdrośni i dokuczliwi ludzie itd, itd mogłoby zdmuchnąć z większości podobnych świętych ich aureole.

 

Dla mnie świętym jest np. mój przyjaciel, wielokrotnie zdradzany i oszukiwany, nawet przez najbliższych, który bardzo cierpi, a jednak wybacza i mówi - "kocham ludzi".

To dopiero fascynująca dusza. Zdarzają się tacy ludzie wśród nas.

 

Nie umniejszam roli tzw. awatarów, ich nauki są potrzebne, ale to bardzo zastanawiające, że często nie doceniamy swojego wysiłku i ludzi wokół nas...

 

ale to nie oznacza ze Twoj przyjaciel jest stara dusza ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że życie w rodzinie, której towarzyszą kłopoty typu brak pieniędzy od pierwszego, do pierwszego, czy normalne rozwojowe problemy dzieci, zazdrośni i dokuczliwi ludzie itd, itd mogłoby zdmuchnąć z większości podobnych świętych ich aureole.

 

na pewno kłopoty w okresie dorastania nie są sprzyjające energetycznie, wszystko jednak ma swoje dobre i złe strony bo trudności rodzinne mogą kształtować hart i siłę ducha, a to przydaje się w życiu późniejszym.

 

Ośmiele się nawet powiedzieć, że te najtrudniejsze doświadczenia są dla nas najlepsze z punktu widzenia duszy bo najwięcej nas uczą. Podobnie jest z ludźmi, którzy nas najbardziej skrzywdzili... tak na prawdę oni byli największymi sprzymierzeńcami byśmy mogli sie rozwijać...bo dzieki nim uświadamiamy sobie własne slabości, ktore jak już o nich wiemy możemy likwidować w miarę możliwości.

 

Dla mnie świętym jest np. mój przyjaciel, wielokrotnie zdradzany i oszukiwany, nawet przez najbliższych, który bardzo cierpi, a jednak wybacza i mówi - "kocham ludzi". To dopiero fascynująca dusza. Zdarzają się tacy ludzie wśród nas.

 

Twój przyjaciel ma ogromnie dużą wyrozumiałość i wiarę w dobro - to umacnia go i dodaje energii, sił by wybaczać. Na pewno pomaga w tym również zrozumienie powodów,dla których ktoś nas kzrywdzi... bardzo często wynika to z ich własnych frustracji (słabości) skrywanych głęboko. Przyjaciel pewnie bardziej wspólczuje oszustom niżeli sobe jako ofierze. I ja to rozumiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego stwierdzilem ze jestem stara dusza... I wlasciwie to wyjasnia moja niemoc w probach uswiadomienia tym ludziom prawdy...Chociaz nielicznym.. Najgorsze jest to ze ta niemoc przeksztalca sie powoli w nienawisc do calego spoleczenstwa i tych marionetek ktorzy sa wielce pewni ze ich poglady to prawda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arkenas, cieszę się, że napisałeś swoje zdanie. Szanuje je. Ja wyraziłem swoje, poparte moimi doświadczeniami. Chodzi mi o to, że ktoś może mieć starą duszę czy jakąkolwiek inną, ale czy uda się jej (duszy) zamanifestować siebie, zależy również od środowiska, wychowania czy przekonań tkwiących w głowie. I nie ma sensu szufladkowanie tego. A na młode dusze w Ameryce wykazuje ich pociąg do materializmu. Sam dobrze wiesz, że polityków wybieramy z pewnej puli i jest ona ograniczona. Przecież nie da się wybrać Jasia Kowalskiego bo jest ultrastarą duszą...

Co uznajesz pod pojęciem pseudokatolicyzmu ? Bo faktycznie występuje ono w Polsce. Zauważ również, że sporo osób odchodzi o religii, co może świadczyć o "buncie duszy". Mogę się założyć, że w innych państwach ten problem też występuje. Co do mojego zdania na wierzchu ---> szkoda, że tak traktujesz dyskusje. Bo dla mnie to nic innego jak dyskusja, wymiana poglądów. Wypominanie literówek też nie jest na poziomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwierz nawet nie to, czy ktoś się buntuje wobec religii jest wyznacznikiem tego, na jakim jest jego dusza... (w innych państwach najczęściej religie są bardziej zróżnicowane, w wielu z nich jest kilka dominujących religii - Polska jest akurat wyjątkowo monoreligijna, z uwagi na taką historię, a nie inną). Najważniejsze jest to (i podkreślałem to parokrotnie), jak ludzie traktują innych, na co dzień, jak podchodzą do drugiego człowieka - to moim zdaniem najbardziej świadczy o tym, kto na jakim poziomie jest naprawdę... (Bo też w sumie co to za różnica, jeśli ktoś wierzy w coś, czy też w coś innego - skoro na co dzień ujawnia się przez złe traktowanie innych ludzi... inna sprawa, że uznawanie religii, wierzenie w coś to jedno, a rozumienie tego na swój własny sposób. Amerykanie nie są moim zdaniem większymi materialistami, niż Polacy. To, że ktoś ma więcej pieniędzy, nie czyni go od razu materialistą - po prostu mają więcej pieniędzy i tyle. A co do pogodni za pieniądzem, to dobrze wiemy, że Polska raczej jest jednym z krajów dominujących w ilości osób emigrujących do innych krajów właśnie za materialistycznymi dobrami... (już nawet nie wspominając o złej opinii o Polakach emigrantach na świecie), także jeśli by tak oceniać (czyli jeśli pogoń za kasą, to od razu młoda dusza musi być), to można takie same wnioski po tym fakcie choćby wysnuć.

 

Zapytałeś, czym jest dla mnie pseudokatolicyzm... to właśnie to, co świadczy nie o samej wyznawanej religii, ale o sposobach jej pojmowania... Chodzi o np. wiarę na pokaz, życie wbrew wyznawanym wartością swojej religii itd...chyba każdy żyjący w Polsce doskonale wie, o co chodzi i chyba nie muszę się tutaj rozwodzić na ten temat...

 

A co do polityków - chodziło mi o cały proces, szersze pojęcie sprawy (bo, to, że mamy do wyboru między tym a tamtym politykiem w głosowaniu jest już wynikiem, efektem końcowym procesów).

 

I dla mnie również jest to dyskusja, ale jak zauważyłem wcześniej - określenie tego, jaki procent dusz na jakim poziomie jest w danym kraju może być tylko domniemaniem, a historia (na którą się powoływałeś traktując jako argument) nie może być argumentem, bo istota tego, na czym polega dyskusja jest praktycznie poza argumentami "fizycznymi" i tak, czy inaczej. I fajnie, że oceniasz poziom po tym, że wypomniał literówkę... a doskonale wiesz (a może nie wiesz - to wyjaśnię), że nie chodziło o żadne wypominanie literówki, tylko o pokazanie tego, że "czuć na kilometr" Twoją niechęć do Amerykanów . I też przez tą niechęć jest trudniej dyskutować - bo jeśli ktoś ma już odgórnie złe zdanie na dany temat, to ma tendencje to mniejszej obiektywności. Natomiast aby coś najdokładniej przeanalizować potrzebne jest jak najbardziej obiektywne spojrzenie na sprawę, z jak największego dystansu psychologicznego. Do tego jeszcze trudniej dyskutować, gdy ktoś rzuca hasłami, typu dla przykładu nazywanie Amerykanów hipokrytami, czy ludźmi naiwnymi - bez jakiegokolwiek uzasadnienia swoich opinii...

Edytowane przez arkenas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo, właśnie tą wypowiedzią podsumowałeś mój i swój obiektywizm. To samo mógłbym Tobie zarzucić, że nie przepadasz za swoimi rodakami ;] A może popatrz na to z tej strony ktoś emigruje, bo nie chce umrzeć z głodu, albo chce lepiej dla rodziny. Nie ma wyboru. Znasz piramidę Maslowa może ? Ona też ma wpływa na nasze poczynania i nie ważne na jakim poziomie jest dusza. Odczepmy się już od Amerykanów czy Polaków. Wydaję mi się, że autorowi tekstu chodziło właśnie o takie przybliżone wartości procentowe. Również bez sensu jest szufladkowanie ludzi, że jak się zachowuje tak i tak to nie może być duszą jakąś tam. Może w końcu dojrzeje psychicznie i duszy uda się przebić na zewnątrz? Do Amerykanów mam neutralny stosunek jak chcesz wiedzieć. Natomiast Ty chyba pałasz nienawiścią do tego co biało-czerwone ( mowa też o przywarach i zaletach). Owszem historia jest argumentem, bo pozwala zrozumieć co kształtowało psychikę danego narodu czy tam człowieka. A co do monoreligijności, to się powinieneś cieszyć z tego powodu. Bo teraz jesteś tylko uznawany za świra, a jakbyś np. trafił sobie na fanatyka islamskiego to może byś stracił głowę gdzieś w ciemnym zaułku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe. Dobre. Najpierw na mój zarzut tego, że próbujesz udowodnić aby twoje było na wierzchu reagujesz w sposób "oh, przykro mi, że tak traktujesz dyskusje", a potem, jak nie masz jakichkolwiek argumentów (zresztą nie miałeś od początku, bo na moje konkretne argumenty nie ma żadnej racjonalnej odpowiedzi) znów to samo pokazujesz. :P Widzę, że ktoś tu faktycznie musi dojrzeć, do pewnych dyskusji...

 

Daleko mi do patrioty. Aczkolwiek zarzucanie mi uczuć nienawiści, czy innych cech, czy uczuć których nie mam o Tobie za dobrze nie świadczą... Skoro uważasz, że bez sensu jest szufladkowanie, to po jakiego zacząłeś ze mną w ogóle tą dyskusję (bo to ty ją zacząłeś przecież, nie ja - ja tylko napisałem, że moim zdaniem Polska na pewno nie jest pełna dusz dojrzałych, a o USA wspomniałem jedno słowo)? Najpierw tekst o szufladowaniu, a potem wyskakujesz ze stereotypową, prymitywną oceną islamisty, jako terrorysty czyhającym na czyjąś głowę. :) Sam sobie takim jednośladowym sposobem myślenia wystawiasz opinię przede mną i innymi czytającymi ten temat... A nie bój się, skoro tak znasz historię, to powinieneś wiedzieć, jak wiele tortur, mordów, obcinania głów i wszelkich innych części ciała zostało wykonanych przez chrześcijaństwo. Tam po prostu panuje inna kultura, wynikająca z innej cywilizacji - fanatycy są identycznie wszędzie, po prostu metody "niszczenia niewiernych" są dostosowane do danych warunków życiowych i bytowych. ;p Można też być fanatykiem nie tylko religijnym - są też fanatycy patrioci - ci, to dopiero by zbesztali każdego, kto nie zgadza się z ich poglądami. :>

 

A i jeszcze na koniec kolejny argument (na który pewnie też nie dostanę racjonej odpowiedzi) - Amerykanie słyną z tego, że wielki procent z nich nie dba o swój wygląd zbytnio (mowa tutaj o dużej liczbie osób otyłych, jak również - każdy, kto tam mieszkał powie Ci, że normalką u nich jest np. wybranie się na zakupy do sklepu ubranym byle jak itp). Większość zasad, które tam przyjęte są za normę w Polsce zostałyby (i są zresztą ciągle) wyszydzane, wyśmiewane itd. Polacy w porównaniu do innych narodowości (no może poza Francuzami itp) przywiązują OGROMNĄ ważność dla swojego wyglądu, prezencji, tego całego blichtru dotyczącego faktu, aby super wyglądać nawet w prozaicznych, prostych sytuacjach... Tutaj po prostu NIE MOŻNA się wyróżniać wyglądem (w sensie np. ktoś nie wystarczająco piękny fizycznie, nie ma odpowiednich ciuchów itp), bo na każdym kroku jest się ocenianym, wyśmiewanym etc... tak, tak, to na pewno zasługa tego, że przeważająca ilość ludzi tutaj, to dojrzałe dusze LOL... Chyba nie trzeba być geniuszem aby wydedukować, do jakiego poziomu duszy tak wielkie przywiązanie do materialnego, fizycznego wyglądu i ocenianie na jego podstawie innych ludzi najbardziej pasuje...

 

Nic na to nie poradzę, że Polacy jako naród nie są na zbyt wysokim poziomie rozwoju duchowego, ale zarzucanie mi z tego powodu nienawiści jest doprawdy komiczną projekcją (skoro powołałeś się na tematykę potrzeb Maslowa, to zgaduję, iż w temacie psychologii również się orientujesz, dlatego też nie będę tłumaczyć o co chodzi). Jak już, to ty wykazujesz jakąś dziwną niechęć do Amerykanów i ciągle obrzucasz ich narodowość jakimiś wyzwiskami i epitetami bez pokrycia. :D (Jednocześnie pragnę zauważyć, że każdy mój zarzut wobec rzekomego wysokiego poziomu Polaków ja osobiście bardzo dokładnie uzasadniam i opisuję, aż w końcu każdy mój post koniec końców wychodzi przez ogromny - ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma po co chyba tego wszystkiego tłumaczyć, bo i tak nie ma dyskusji, a zamiast tego jest ciągła próba stworzenia sporu i walki kogutów, a moje argumenty wszystkie jakby trafiały w ścianę...).

 

A co do religii - mi zupełnie nie przeszkadza monoreligijność. W ogóle żadna religia mi nie przeszkadza, gdyż jestem osobą bardzo tolerancyjną. Zarówno jeśli chodzi o religię, poglądy, czy cokolwiek innego - uważam, że jeśli ktoś nie krzywdzi innych, to niech sobie żyje jak chce. :) Po prostu wspomniałem o niej jako części dyskusji. ;)

 

 

PS: To raczej jest mój ostatni post w tej "dyskusji", bo widzę, że nie ma to sensu. Miej sobie swoje poglądy i z nimi żyj (możesz nawet uważać, że wszyscy Polacy to stare dusze, a Amerykanie to dusze noworotków - jak lubisz i skoro to sprawi, że poczujesz się lepiej - good for you :D) - nie widzę sensu w setny raz próba wytłumaczenia komuś rzeczy i procesów, które ja dostrzegam wyraźnie, jeśli ktoś się i tak ciągle zapiera przy swoim. Przedstawiłem (i uzasadniłem każdy z nich!) już moim zdaniem tak dużo argumentów, dla których wśród Polaków nie przeważają rozwinięte duchowo istoty (a przynajmniej w porównaniu do krajów, typu USA), że miliard razy nie będę tego powtarzać.

Edytowane przez arkenas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam, dziękuję za te niewątpliwe mądrości. Będąc maleńkim dzieckiem zobaczyłam swoją Duszę. Stałyśmy naprzeciw siebie. Ona wiedziała kim będę i co mnie czeka. Siedziała we mnie, obserwowała wszystko i zapamiętywała, kształtowała mnie, ale nie uchroniła przed najgorszym. Szkoda. Jednak nauczyła niezłomności w najważniejszych momentach. Teraz ja się Nią opiekuję i pielęgnuję, byśmy wzniosły się na przyszłość na taki poziom, w którym nie będzie przemocy, biedy i inkwizycji.

Dziękuję za ten artykuł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli żadna religia Ci nie przeszkadza, to może dlatego, że obojętne Ci jest co niesie ze sobą, w jaki sposób wpływa na rozwój ludzi i ich zachowań. Czy jest (a z natury jest!)blokadą i hamulcem rozwojowym czy pułapką. Wszystkie "programy" religijne nakazują posłuszeństwo i zakaz własnego szerszego myślenia. Każde odstępstwo czy niewygodne pytanie postrzegane jest jako -hipokryzja. Zastraszony osobnik chowa głowę w piasek i siedzi cicho lub.... szuka odpowiedzi gdzie indziej. Poszukiwacze- to z pewnością ludzie o starszych i doświadczonych Duszach. Jedno jest pewne, nikt nie może zniewolić drugiego i nie ma prawa niszczyć jego wcielenia. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom duszy, stopień rozwoju, na którym znajduje się obecnie nasza dusza idealnie można sprawdzić dzięki sesji regresji duchowej na podstawie techniki regresji LBL dra Michaela Newtona (którą, akurat tak się złożyło, że prowadzę :)). Zresztą nie tylko to można sprawdzić dzięki takim sesjom, bo wiele, wiele więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

z tym że to nie ma sensu :P Podobne regresje były prowadzone czy to z Sylvia Browne czy tymi hochsztaplerami od Scientologii i ich "kosmicznej metody" regresingu, projektu "Ancient Arrow" czy Projekt Camelot, nie wspominając już o bardzo, i to BARDZO, nieprofesjonalnej robocie "terapeutów" podczas sesji regresingu którzy jedynie podkarmiają paranoje swoich pacjentów dostając za to wynagrodzenie. Pamiętając że zdesperowani / przytłoczeni problemami ludzie są jak tonący chwytający się brzytwy, ludzie ci po prostu szukają pomocy wszędzie i są skłonni zrobić wszystko by tą pomoc dostać, lub przynajmniej uczucie pomocy i mentalne uczucie ULGI. Przykładem tej puli oszustw może być "zdeklastrowana woda" lub "woda kwantowa" która, podobno, jest w stanie zwalczyć raka, niby wypijesz ileś-tam litrów za setki-złotych-za-litr i wyzdrowiejesz, tylko że kartoteki komu co sprzedali i czy pomogło są "utajnione, zgodne z ustawą o ochronie danych osobistych", chwyciliście już za kalkulator i rozumiecie tą taktykę obracania kota ogonem?

 

Co dalej, przykładem nieprofesjonalnego podejścia może być to że danej osobie w ogóle sugeruje się MOŻLIWOŚĆ dostania odpowiedzi na dręczące pytanie poprzez sesję regresingu, bez wyjaśniania że istnieje coś takiego jak iluzja, samooszukiwanie, samospełniające się proroctwo, efekt projekcji i naturalną niezdolność umysłu do wymyślenia sobie czasu bez siebie, te zagadnienia powodują iż danej osobie może się wydawać że coś odkryła czy dostałą odpowiedź na swoje pytanie, a jedyne co osiągnęła to ujawnienie schematów w swojej własnej podświadomości (plus wszystko to co "terapeuta" wpakował jej do podświadomości swoim brakiem kompetencji). Ale to jest zgodne z dobrą starą zasadą że łatwiej jest wpakować komuś brednie do głowy niż wyprostowywać ten bajzel który tam już jest, przecież, jak się wrzuci śmieci do bałaganu to i tak jest bałagan, tak że żadnej szkody się przecież nie wyrządziło!

 

A kasa? Się rozumie, że to "terapeuta" ustala dolną granicę ceny PRZED sesją, "terapeuta" może tą cenę podwyższyć poprzez różne "niecodzienne" sytuacje które trzeba "naprostować" w czasie bieżącej lub kolejnej sesji, ale u klienta utrzymuje się iluzja że płaci za usługę jeżeli płaci PO sesji. Nawet jeżeli sesja nic nie dała, w umyśle klienta utrzymuje się wrażenie zapłacenia za coś jakby już się to wcześniej odebrał, ale za co tutaj tak naprawdę się płąci? Pomoc? Nie, tylko szansę pomocy, pomóc sami sobie musimy. Odpowiedzi? Nie, te odpowiedzi już mamy, tylko albo boimy się do nich dotrzeć, lub wystarczy szybki instruktarz i samozaparcie by samemu sobie pomóc ze znalezieniem odpowiedzi. Oświecenie? Nie, bo do tego dochodzi się samemu, podczas prysznica, podczas golenia brody lub słuchania relaksacyjnej muzyki. Czas "terapeuty"? Tak, przecież czas "terapeuty" jest bardzo cenny, z czego cennik ustala sam "terapeuta" i jak mu pasuje, umieszcza na ścianie kilka "dyplomów" kursów które ukończył i może dorzucić duszkę więcej za godzinę, jak "terapeuta" wytapetuje całą ścianę swoimi "dyplomami" może i dorzucić kilka setek więcej za godzinę, przecież, edukacja kosztuje, nawet jeżeli to "dyplom" z drugiej ręki. Łechtanie ego? Oj tak, tak tak tak, tak że nie chodzi o regresję, ani o poziom duszy, ani o istnienie czegoś co się nazywa duchem czy światem duchów, bo tego nie ma, istnieje tylko na sloganach hochsztaplerów i na ustach kłamców, fanatyków, głupców i tych którzy uciekają od rzeczywistości, a realnie chodzi tutaj głównie o wyciskanie grosza z naiwniaków, łechtając ego i wciskając kit że w poprzednim wcieleniu było się ambasadorem Atlantydy, bez kitu, sprawdźcie brednie Sylvia Browne.

 

Pozdrawiam,

Auegamma

 

EDIT: dodanie wyjaśnienia.

Edytowane przez Auegamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

To, że uważasz, iż "świata duchów" nie ma to nie znaczy, że go nie ma, jeśli już - to nie ma go dla Ciebie.

Z resztą się zgadzam, bo mnie nawet włosy bolą, jak czytam przeróżne brednie, które mają za zadanie wciskanie ludziom kitu po to by zasilić finanse terapeuty. Są oczywiście wyjątki, nie wszyscy oszukują, ale wieloletnie doświadczenie nauczyło mnie - że większość niestety tak.

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Daffne

Aue trudno się z Tobą nie zgodzić w wielu poruszonych kwestiach, jednak sądzę, że powinieneś postrzegać rzeczywistość w tym sprawy duchowe nie tylko przez pryzmat szklanki w połowie pustej wraz z wszelkimi negatywizmami, ale także w połowie pełnej. To, że natkniemy się na "naciągacza" nie czyni takimi wszystkich.

 

Ismer Aue chyba nie odniósł się do świata duchów albo ja nie doczytałam... :mysli: Świat duchów jest - żyję w nim na co dzień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

A - może i tak, ale generalnie się z nim zgadzam w kwestii rynku ezoterycznego, bo oczywistą jest rzeczą, że jak jest na to popyt to trzeba wyjechać z podażą. Zresztą, co tu dużo gadać - ja też mogę sobie ezo dyplomami wytapetować mieszkanko, ale cenię sobie tylko jeden - ten z mojej szkoły, gdyż tam rzetelnie uczyli i sporo wiedzy z niej wyniosłam :)

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

z tym że to nie ma sensu :P Podobne regresje były prowadzone czy to z Sylvia Browne czy tymi hochsztaplerami od Scientologii i ich "kosmicznej metody" regresingu, projektu "Ancient Arrow" czy Projekt Camelot, nie wspominając już o bardzo, i to BARDZO, nieprofesjonalnej robocie "terapeutów" podczas sesji regresingu którzy jedynie podkarmiają paranoje swoich pacjentów dostając za to wynagrodzenie. Pamiętając że zdesperowani / przytłoczeni problemami ludzie są jak tonący chwytający się brzytwy, ludzie ci po prostu szukają pomocy wszędzie i są skłonni zrobić wszystko by tą pomoc dostać, lub przynajmniej uczucie pomocy i mentalne uczucie ULGI. Przykładem tej puli oszustw może być "zdeklastrowana woda" lub "woda kwantowa" która, podobno, jest w stanie zwalczyć raka, niby wypijesz ileś-tam litrów za setki-złotych-za-litr i wyzdrowiejesz, tylko że kartoteki komu co sprzedali i czy pomogło są "utajnione, zgodne z ustawą o ochronie danych osobistych", chwyciliście już za kalkulator i rozumiecie tą taktykę obracania kota ogonem?

 

Co dalej, przykładem nieprofesjonalnego podejścia może być to że danej osobie w ogóle sugeruje się MOŻLIWOŚĆ dostania odpowiedzi na dręczące pytanie poprzez sesję regresingu, bez wyjaśniania że istnieje coś takiego jak iluzja, samooszukiwanie, samospełniające się proroctwo, efekt projekcji i naturalną niezdolność umysłu do wymyślenia sobie czasu bez siebie, te zagadnienia powodują iż danej osobie może się wydawać że coś odkryła czy dostałą odpowiedź na swoje pytanie, a jedyne co osiągnęła to ujawnienie schematów w swojej własnej podświadomości (plus wszystko to co "terapeuta" wpakował jej do podświadomości swoim brakiem kompetencji). Ale to jest zgodne z dobrą starą zasadą że łatwiej jest wpakować komuś brednie do głowy niż wyprostowywać ten bajzel który tam już jest, przecież, jak się wrzuci śmieci do bałaganu to i tak jest bałagan, tak że żadnej szkody się przecież nie wyrządziło!

 

A kasa? Się rozumie, że to "terapeuta" ustala dolną granicę ceny PRZED sesją, "terapeuta" może tą cenę podwyższyć poprzez różne "niecodzienne" sytuacje które trzeba "naprostować" w czasie bieżącej lub kolejnej sesji, ale u klienta utrzymuje się iluzja że płaci za usługę jeżeli płaci PO sesji. Nawet jeżeli sesja nic nie dała, w umyśle klienta utrzymuje się wrażenie zapłacenia za coś jakby już się to wcześniej odebrał, ale za co tutaj tak naprawdę się płąci? Pomoc? Nie, tylko szansę pomocy, pomóc sami sobie musimy. Odpowiedzi? Nie, te odpowiedzi już mamy, tylko albo boimy się do nich dotrzeć, lub wystarczy szybki instruktarz i samozaparcie by samemu sobie pomóc ze znalezieniem odpowiedzi. Oświecenie? Nie, bo do tego dochodzi się samemu, podczas prysznica, podczas golenia brody lub słuchania relaksacyjnej muzyki. Czas "terapeuty"? Tak, przecież czas "terapeuty" jest bardzo cenny, z czego cennik ustala sam "terapeuta" i jak mu pasuje, umieszcza na ścianie kilka "dyplomów" kursów które ukończył i może dorzucić duszkę więcej za godzinę, jak "terapeuta" wytapetuje całą ścianę swoimi "dyplomami" może i dorzucić kilka setek więcej za godzinę, przecież, edukacja kosztuje, nawet jeżeli to "dyplom" z drugiej ręki. Łechtanie ego? Oj tak, tak tak tak, tak że nie chodzi o regresję, ani o poziom duszy, ani o istnienie czegoś co się nazywa duchem czy światem duchów, bo tego nie ma, istnieje tylko na sloganach hochsztaplerów i na ustach kłamców, fanatyków, głupców i tych którzy uciekają od rzeczywistości, a realnie chodzi tutaj głównie o wyciskanie grosza z naiwniaków, łechtając ego i wciskając kit że w poprzednim wcieleniu było się ambasadorem Atlantydy, bez kitu, sprawdźcie brednie Sylvia Browne.

 

Pozdrawiam,

Auegamma

 

EDIT: dodanie wyjaśnienia.

Czuję się obrażona tym wpisem, jako uczestnik regresingu wcieleniowego. Owszem, zapłaciłam, ale nikt mnie nie wpychał w jakieś iluzje, bo facet w ogóle zadawał bardzo mało pytań typu: co teraz widzisz, w jakim to jest okresie, opisz jak wygląda itp. Wyszłam od niego z odpowiedziami na moje 3 nierozumiane w życiu sytuacje i daj mu Boże zdrowie, bo tamte sprawy jakby cofały mnie w rozwoju, a dzięki temu człowiekowi, stając oko w oko z moimi problemami poszłam dużo do przodu i pozwoliło zrozumieć reakcje łańcuchowe we wcieleniach a obecnym życiu. Pozdrawiam i życzę wielu dobrych spotkań i pokory wobec nieznanego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Czuję się obrażona tym wpisem, jako uczestnik regresingu wcieleniowego. Owszem, zapłaciłam, ale nikt mnie nie wpychał w jakieś iluzje, bo facet w ogóle zadawał bardzo mało pytań typu: co teraz widzisz, w jakim to jest okresie, opisz jak wygląda itp. Wyszłam od niego z odpowiedziami na moje 3 nierozumiane w życiu sytuacje i daj mu Boże zdrowie, bo tamte sprawy jakby cofały mnie w rozwoju, a dzięki temu człowiekowi, stając oko w oko z moimi problemami poszłam dużo do przodu i pozwoliło zrozumieć reakcje łańcuchowe we wcieleniach a obecnym życiu. Pozdrawiam i życzę wielu dobrych spotkań i pokory wobec nieznanego.

 

więc jesteś kolejną nierozumiejącą tematu ofiarą, czuj się obrażona ile chcesz, możesz nawet rzucać obelgami i zraportować co tylko chcesz, ale popatrz prawdzie w oczy, sama siebie oszukujesz poprzez swoją ignorancję i uciekanie od prawdy. A tak konkretnie, jakim kurna cudem sprawy które były w poprzednim wcieleniu mają JAKIKOLWIEK wpływ na OBECNE życie? Jak masz W TEJ CHWILI taki zestaw problemów to nie znaczy że byś je miała cały czas, ramy czasowe są zbyt szerokie (w OBECNYM życiu) by człowiek pojął linię czasu i zbyt zdesperowany by uwierzyć że to jest wynik pecha a nie jakiegoś misternego planu wszechświata by zepsuć danej osobie wieczór, ale może wyjaśnię to jak dziecku które nie widzi księżyca a palec na niego wskazujący...

 

Życie składa się z okresów, wielu okresów, w każdym z tych okresów można mieć taki sam, podobny lub inny zestaw problemów, niektóre problemy się ciągną przez długi okres (własne dzieci), inne się cyklicznie powtarzają (dożyć do dnia św. pieniężnej), kolejne są bardzo rzadkie (napad), i tak dalej i tak dalej... Jeżeli poszłaś do tego gościa w czasie jednego z tych okresów, gdzie miałaś indywidualne problemy związane z .... czymkolwiek, dostałaś na nie odpowiedzi poprzez sesję regresingu, to wcale nie oznacza że jeżeli za parę lat, lub parę lat wcześniej, poszła byś do tego samego gostka to dostała byś te same wizje z regresingu, bo przecież miała byś inny zestaw problemów i inaczej Twoja podświadomość by to wszystko interpretowała, więc na skutek innego zestawu problemów i innej sytuacji i innego "wkodowania" w podświadomość i wizje które byś dostałą były by inne.

 

Problem przypomina zagadnienie z pogranicza jasnowidzenia, czy się faktycznie przewidziało dane zdarzenie (w tym przypadku, czy faktycznie widziałaś poprzednie wcielenie) czy też na podstawie efektu projekcji i relacji na siłę nadało się sens czemuś czego tego sensu nie ma? Subiektywnie, jeżeli to Tobie pomogło to pomogło, możesz sobie gadać, pisać i ogłaszać co chcesz, możesz temu facetowi zrobić nawet kampanię reklamową jeżeli masz na tyle wolnego czasu, ale obiektywnie... do czasu aż ustalisz ze 100% dokładnością że ta sesja regresingu nie była jedną wielką ściemą, gdzie jesteś w stanie ustalić że to co widziałaś wydarzyło się ze 100% pewnością, nie masz prawa wypowiadać się o faktyczności sesji regresingu jako sesji przerzucającej Ciebie do poprzedniego wcielenia, bo nie masz na to żadnych dowodów, faktycznie, możesz napisać że to Tobie pomogło w ramach sesji terapeutycznej, ale jako sesja przerzucająca do poprzedniego wcielenia, pomagając rozwiązać karmę z poprzedniego wcielenia wpływającą na obecne życie... nie, zdecydowanie nie, chyba że wolisz uchodzić za ignorantkę nie ogarniającą tematu, bo przecież, kto chce się uczyć o manipulacji jeżeli sam jest pod wpływem manipulacji? To jak uczenie się o życiu że jest... w 100% zależne od nas (poza prawami fizyki, OCZYWIŚCIE!), trzeba tylko POSZERZYĆ HORYZONT CZASOWY, OCZYWIŚCIE!

 

Pozdrawiam,

Auegamma

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Poziomy duszy tyczą się jedynie osób przeżywających OOBE, czy również ludzi z nierozłączonym ciałem i duszą? Czy nierozłączenie ciała i duszy świadczy o tym że jest się osobą młodą jedną z tych poziomów o mniejszej ilości reinkarnacji? A czy możliwe jest to że po jednym wcieleniu odchodzi do Boga?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem o sobie wiele ale nie lubię o tym pisać. Mogę napisać że moja dusza tworzy nie odrębną całość z moim ciałem. Z stąd te pytania. Podświadomie znam odpowiedzi potrzebuję potwierdzenia. Jakieś starej duszy obeznanej w życiu doczesnym lepiej niż ja. Będę usatysfakcjonowana. Oczywiście jeżeli to nie jest tajemnicą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Ja jestem numerologiczna 33, od zawsze wiedzialam ze jestem dusza stara..po prostu. Ostatnio mialam okazje to sprawdzic, pytalam Joanny Wiśniewskiej o analize mojej duszy i wyszla faktycznie dusza stara, etap 7..takze koncowa koncowki, byc moze to moje ostatnie wcielenie albo jedno z ostatnich.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość Nice

Polska i Rosja są krajami przepełnionymi Duszami Dojrzałymi w których istnieją silne ciągotki do dzielenia tego, co się posiada tak, aby wszyscy mieli zapewnione przynajmniej wymagane minimum.

Coś w tym jest, ale bez przesady.

W obu krajach jest bardzo dużo osób z wysokim rozwojem osobistym, z tym się jak najbardziej zgadzam, jak również z tym, że słowiańska inteligencja jest najbardziej inteligentna :D Ale będąc urodzoną Rosjanką i obserwując swoich rodaków, mogę zapewnić, że dużo też tam mieszka ludzi prymitywnych i agresywnych (jak i na całym świecie), chyba że dla równowagi. Piszę to ze szczerości, chociaż lubię swoją kulturę, powodziłam (i chcę robić to znowu) zajęcia z języka, i zawsze staram się wyjaśnić specyfikę mentalności rosyjskiej (i odwrotnie Rosjanom - polskiej), bo zależy mi na tym, żebyśmy porozumiewali się dobrze nawzajem bez względu na głupią propagandę polityczną po obu stronach, ale prawda jest taka jaka jest, i nie ma kraju z najlepszymi ludźmi, bo wszędzie są ludzi głupi, również jak i ludzi mądrzy, prymitywni i rozwinięci: mam znajomych w różnych krajach (nie tylko w Polsce i Rosji) i zdążyłam trochę popodróżować, to wiem ;)

__________________

Odnośnie wieku duszy, to najbardziej pasuję opis duszy dojrzalej, oraz starej, ale wiem, że ludzi (i ja, jako jedna z nich) chętnie zakładają sobie na głowę koronę, jak tylko wypadnie okazja :) Także powstrzymam się od samooceniania: dobrze wiem, że mam dużo wad i innych rzeczy, nad którymi nie zaszkodzi popracować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
W dniu 3.06.2009 o 10:46, yanova napisał:

Bardzo to wszystko ciekawe.

Moja wibracja to 22 (21-02-1970) i jeśli chodzi o znaki szczególne duszy starej to pasuje do mnie wiele a szczególnie to: "Reakcje innych sa zawsze albo zakrawajace o skrajna sympatie (wrecz uwielbienie) albo o skrajna nienawisc wobec DUSZY STAREJ, bez wzgledu na to co ZROBILA, PRZECIEZ ONA ZACHOWUJE SIE WOBEC WSZYSTKICH TAK SAMO! "

 

 

Ja również jestem 22. Jestem tego świadoma. Czuję, że żeby przejść dalej muszę wyzbyć się materializmu w swoim życiu. On mnie tak drażni... Jestem 2 tygodnie przed 30stką. Właśnie jestem chora i mam czas czytać i rozmyślać o tym co mogę zrobić, aby nauczyć ludzi do odnajdywania miłości w sobie. Modlę się o to by im się udało. Żeby już nie było zła i przyziemności na ziemi. Po tym artykule zrozumiałam w końcu siebie. Zrozumiałam, że nie jest ze mną nic nie tak. Również zgadza się to, że moje emocje są opanowane, co często wywołuje u ludzi zazdrość o moja uwagę i więcej miłości dla nich samych. Ale ja kocham wszystkim ludzi tak samo. Rozumiem, że kiedy robią coś niewłaściwego to popełniają własne błędy, które ich kształtują. Życzę wszystkim tego, aby zrozumieli, że jesteśmy częścią czegoś ważnego. Każdy jest ważny tak samo. Wybaczanie jest bardzo proste, gdy to zrozumiemy. Czuje, że muszę zrobić coś ważnego dla jak największej ilości ludzi, ale jeszcze nie wiem w jaki sposób. Póki co wspieram ludzi rozmową i słuchaniem podczas zabiegów kosmetycznych... Cieszę, że mogę pomóc innym w ich problemach duszy. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)

Edytowane przez Sofijam
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
W dniu 31.08.2009 o 18:42, Morthinius napisał:

No coz, mi tez wychodzi na to, ze jestem stara dusza - moja wibracja to 11 :) A cechy tez sie w duzym stopniu zgadzaja. I zeby nie bylo, ze mnie tez dotyczy to, ze po przeczytaniu o starych duszach kazdemu sie wydaje, ze nia jest - te cechy dojrzalem u siebie PRZED przeczytaniem tego artykulu, a mysl, ze moze jestem "stara dusza" przyszla mi do glowy jakis czas temu. A teraz sie to chyba potwierdza :)

Też jestem 11 ką. Dodatkowo 11 ki przekazują wiadomości z Drugiej Strony... 

Często mi się to zdarza jakoś tak przez przypadek...:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderators

Czy naprawdę myślicie, że liczby tu na Ziemi określają poziom i "wiek" duszy? 

dla mnie to ciężka bzdura, wymyślona na potrzeby podratowania zakompleksionych duszyczek. 

No wiem, że ludzie wymyślają różne rzeczy, żeby ten poziom duszy określić, ale primo: i tak nikt nie wie, jak to naprawdę wygląda, czym to można z całą pewnością zdefiniować, a secundo: poziom duszy widać po jej uczynkach i wyborach. I nie trzeba nic więcej.

 

W dniu 12.01.2022 o 00:24, Milano0404 napisał:

Dodatkowo 11 ki przekazują wiadomości z Drugiej Strony... 

 

ba! jakie one zdolne. Tylko takie właściwości mają również wszystkie inne liczby, bo to nie jest przywilejem posiadanego numerku, tylko zdolności parapsychicznych, które z numerkami nie mają nic wspólnego. Numerek może podpowiadać, że dana osoba może, ale nie musi posiadać określone cechy i zdolności, mieć jakby bardziej ułatwiony do nich dostęp, a druga sprawa, że jeśli już posiada, to niekoniecznie wie i niekoniecznie umie je wykorzystać. 

  • W punkt 3
  • Super 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Ejbert napisał:

poziom duszy widać po jej uczynkach i wyborach. I nie trzeba nic więcej.

Napisz to tłustym drukiem i na czerwono. Może dotrze do niektórych z przerośniętym ego.

  • W punkt 2
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

ba! jakie one zdolne. Tylko takie właściwości mają również wszystkie inne liczby, bo to nie jest przywilejem posiadanego numerku, tylko zdolności parapsychicznych, które z numerkami nie mają nic wspólnego. Numerek może podpowiadać, że dana osoba może, ale nie musi posiadać określone cechy i zdolności, mieć jakby bardziej ułatwiony do nich dostęp, a druga sprawa, że jeśli już posiada, to niekoniecznie wie i niekoniecznie umie je wykorzystać. 

Jesteś 11 ką, że tak dużo o nich wiesz? :D

 

Cytat

Czy naprawdę myślicie, że liczby tu na Ziemi określają poziom i "wiek" duszy? 

dla mnie to ciężka bzdura, wymyślona na potrzeby podratowania zakompleksionych duszyczek. 

No wiem, że ludzie wymyślają różne rzeczy, żeby ten poziom duszy określić, ale primo: i tak nikt nie wie, jak to naprawdę wygląda, czym to można z całą pewnością zdefiniować, a secundo: poziom duszy widać po jej uczynkach i wyborach. I nie trzeba nic więcej.

Poziom tak, ale nie już to, jaka jest stara.

Można pójść w innym kierunku niż rozwój duchowy.

Można to robić poprzez wiele wcieleń.

Można np. być na tyle zafascynowanym Ciemną Stroną, by rozwinąć w sobie zdolności mediumiczne, które będą w całości tej Stronie służyć. 

Alem masz rację, zostawmy to w myśl Twojej zasady - ,,I nie trzeba nic więcej'' ja dodam.. wiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Nie trzeba być 11, żeby  posiadać wiedzę i o 11 i o innych liczbach.  Ale faktem jest, że liczby nie określą ani poziomu duszy ani jej wieku. Na to nie ma sposobu, wszystko, czym dysponujemy to są jedynie hipotezy. I jeśli ktoś twierdzi, że wie, w jakim wieku jest czyjaś dusza, to... okej, jest to kwestia jego wiary. Na razie nie wynaleziono licznika duszy. 

Poza tym, jeśli już jesteśmy przy liczbie 11 (lub innej, jak kto uważa), która to rzekomo ma wskazywać, że właściciel tej wibracji jest "starą duszą", to cóż, niech się pompuje tymi informacjami, wierząc, że to jest "wiedza". Zresztą... można znaleźć parę innych testów określających "wiek duszy", równie wiarygodnych jak pomysły numerologiczne.

To, o czym na tym forum dyskutujemy jest sumą naszych przekonań, wyrosłych na jakiejś bazie, więc jeśli ktoś z całą pewnością coś twierdzi, to trzeba brać poprawkę na to, że jednak nie jest to jego wiedza a przekonanie bądź mocna wiara w to coś. Większość naszych przekonań, nie tylko ezoterycznych, opiera się na wierze nabytej, pochodzącej z różnych źródeł, lecz jeśliby zapytać każdego z nas, co jest naprawdę jego własne, wtedy okaże się, że niewiele albo zgoła nic.

Ja też mogę powiedzieć, że jestem starą duszą, ale to moje przekonanie jest tak samo wiarygodne, jak wszystkie inne - nie ma dowodów, to jest tylko przypuszczenie. 

 

Tu zaś dyskutujemy o poziomie duszy - i tak, jej poziom poznać można właśnie po jej wyborach i po jej uczynkach. I to jest jedynym kryterium. 

  • Medal 2
  • W punkt 2
  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Hopefull

Wiek duszy uważam jest bez znaczenia. Każda dusza bez względu na wiek przychodzi na ziemię by doświadczać życia ziemskiego i uczyć się nowych lekcji, bez względu na to czy jest młoda czy stara.  Nie ma żadnej konkurencji. Każda dusza ma swój cel, każda w pewien sposób decyduje czego chce się nauczyć w danym życiu. Nie ma czegoś takiego  jak, stara dusza jest lepsza a młodsza gorsza. Każdy z nas popełnia błędy bez względu na wiek duszy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
58 minut temu, Hopefull napisał:

 Nie ma czegoś takiego  jak, stara dusza jest lepsza a młodsza gorsza.

 

Ale akurat nie o to tu chodzi, tylko o to, ile inkarnacji dusza zaliczyła. Skoro wyróżniamy, że coś jest "stare" a coś jest "młode", to chodzi o sumę doświadczeń. Jednak, jeśli już przyjmujemy takie kryterium "stara/młoda", to tym samym musimy przyjąć, że ta starsza ma ich po prostu więcej, co nie znaczy, że jest mądrzejsza od młodszej. Może bowiem być i tak, że młodsza uczy się szybciej i szybciej stanie się "mądrzejsza" od tej starszej ziemskim stażem. Ale taki dłuższy staż nie przesądza o jej jakości i poziomie.

Jak na górze tak na dole - na Ziemi jest taki sam wzór - każdy człowiek ma swoje tempo, i to co jedni przyswajają szybko i bez trudu, innym zajmuje o wiele więcej czasu. 

 

Wprawdzie są i takie osoby, które mówiąc: "stara dusza" mają na myśli to, że jest to dusza lepsza, mądrzejsza, posiadająca Bóg wie jakie umiejętności i z tego powodu górująca nad innymi. Zapominają tylko, że jeśli już by tak było, to taki status wiąże się nie tylko z "przywilejami" ale też z obowiązkami i odpowiedzialnością. Ale o tym oczywiście nawet i słuchać nie chcą, a co dopiero realizować. 

  • Cool 2
  • Medal 1
  • W punkt 1
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Hopefull
25 minutes ago, Ismer said:

 

Ale akurat nie o to tu chodzi, tylko o to, ile inkarnacji dusza zaliczyła. Skoro wyróżniamy, że coś jest "stare" a coś jest "młode", to chodzi o sumę doświadczeń. Jednak, jeśli już przyjmujemy takie kryterium "stara/młoda", to tym samym musimy przyjąć, że ta starsza ma ich po prostu więcej, co nie znaczy, że jest mądrzejsza od młodszej. Może bowiem być i tak, że młodsza uczy się szybciej i szybciej stanie się "mądrzejsza" od tej starszej ziemskim stażem. Ale taki dłuższy staż nie przesądza o jej jakości i poziomie.

Jak na górze tak na dole - na Ziemi jest taki sam wzór - każdy człowiek ma swoje tempo, i to co jedni przyswajają szybko i bez trudu, innym zajmuje o wiele więcej czasu. 

 

Wprawdzie są i takie osoby, które mówiąc: "stara dusza" mają na myśli to, że jest to dusza lepsza, mądrzejsza, posiadająca Bóg wie jakie umiejętności i z tego powodu górująca nad innymi. Zapominają tylko, że jeśli już by tak było, to taki status wiąże się nie tylko z "przywilejami" ale też z obowiązkami i odpowiedzialnością. Ale o tym oczywiście nawet i słuchać nie chcą, a co dopiero realizować. 

Całkowicie się zgadzam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.01.2022 o 20:47, Ismer napisał:

Jednak, jeśli już przyjmujemy takie kryterium "stara/młoda", to tym samym musimy przyjąć, że ta starsza ma ich po prostu więcej, co nie znaczy, że jest mądrzejsza od młodszej. Może bowiem być i tak, że młodsza uczy się szybciej i szybciej stanie się "mądrzejsza" od tej starszej ziemskim stażem. Ale taki dłuższy staż nie przesądza o jej jakości i poziomie.

Jak na górze tak na dole - na Ziemi jest taki sam wzór - każdy człowiek ma swoje tempo, i to co jedni przyswajają szybko i bez trudu, innym zajmuje o wiele więcej czasu. 

 

 Masz rację i jednocześnie jej nie masz. Jeżeli przyjąć, że ilość liczb mistrzowskich mówi o "Starej Duszy", czyli potencjalnie mądrzejszym człowieku, to to by się według moich obserwacji zgadzało. W sensie ilości liczb mistrzowskich, a nie ilości  inkarnacji. Zauważyłam, mam nawet kilka sprawdzonych osób, które są mądrzejsze i mają w swoim portrecie kilka liczb mistrzowskich. Ważne przy tym JAKICH. Bo dla przykładu; znam osobę, która ma wszystkie liczby mistrzowskie i jest to młoda osoba z wiedzą jakiej pozazdrościć oraz mądrością w postępowaniu, czyli tzw. mądrością życiową jaką potrafi się wykazać. Natomiast inna osoba ma w swoim portrecie kilka 11. I ta osoba ma problemy wręcz psychiczne. Ogólnie ludzie z 11 to coś są nie halo :obled:, Proszę się nie obrażać 11 - sama ją mam w 1pzw:kawka: 

 Także nie do końca się z Tobą zgadzam. Podobnie jest z przyswajaniem wiedzy. Jest ona niezależna od wieku. Wiem o tym, sprawdzone. Być może wynika to z faktu, że jednak na starość ludzie stają się mądrzejsi o chociażby doświadczenia i wtedy też mają odchowane dzieci. Co przekłada się na ilość wolnego czasu, który pozwala na zdobywanie wiedzy przez chociażby czytanie książek, podróże, etc. O internecie celowo nie wspominam, gdyż czytając jakie ludzie mają poglądy, w co wierzą, komu ufają... można tylko zgłupieć.

  • Lubię to! 1
  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
3 godziny temu, Elie-1 napisał:

Jeżeli przyjąć, że ilość liczb mistrzowskich mówi o "Starej Duszy", czyli potencjalnie mądrzejszym człowieku, to to by się według moich obserwacji zgadzało

 jeżeli przyjąć... a jeżeli nie? 

Numerologia nie jest wystarczającym narzędziem, by oceniać potencjalną mądrość, a w zasadzie nie ma takiego miernika.

 

Przyswajanie wiedzy rzeczywiście nie jest zależne od wieku, można się całe życie uczyć i głupim umrzeć, ale zdarzają się też dzieci i młode osoby nad wiek dojrzałe, takie, które albo z tą mądrością przyszły na świat, albo szybciej od innych się uczą.

 

To, czy ktoś przyswaja wiedzę szybciej czy wolniej, w żadnej mierze nie zależy od posiadanych w portrecie liczb, one tylko mogą wspomóc lub przeszkodzić w tym przyswajaniu, ale to też nie one są języczkiem u wagi, ponieważ - jeśli już jesteśmy przy jakiejkolwiek ocenie - to najpierw patrzymy na predyspozycje wynikające z horoskopu, a następnie na to, co podpowiadają do tego posiadane liczby. I to w całym portrecie, składającym się z nazwy i z daty urodzenia, przy czym wydaje mi się, że DŻ jednak jest bardziej prognostyczna, tzn. jej elementy określają klimat życia i pogodę w nim panującą, a ważniejsze jednak są liczby Nazwy.

Przykładowo: jeśli mamy dwie osoby o takiej samej DŻ, niech będą z liczbą mistrzowską, to w ich portrecie będzie ta sama liczba, klimat i pogoda mogę się różnić na poszczególnych etapach życia (tzn. w czasie), ale to Nazwa przesądza o ich zróżnicowaniu oraz - przede wszystkim - uwarunkowania astrologiczne. I to one przesądzą, czy osoba z dużą liczbą 11 będzie miała jazdy czy nawet duże problemy psychiczne (a trzeba wziąć i to pod uwagę, że 11 to 2 = Księżyc), a osoba ze wszystkimi mistrzowskimi będzie mądrzejsza. Bo może wcale nie być, mimo tych liczb. Tu w grę wchodzi cały zespół czynników i aby stawiać tezy (astro, numero) trzeba przekopać się przez tysiące horoskopów. A na to trzeba lat, tu nie ma innej drogi potwierdzenia czy też zaprzeczenia. Kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt przykładów nie uwiarygodni teorii. 

Dlatego ja jestem wierna wnioskom Juno Jordan, bo ta kobieta przez ponad 30 lat prowadziła badania w swoim Instytucie, miała ogromne grono asystentów i uczniów, którzy jej w tym pomagali, starannie zbierając dane i weryfikując prognozy po wielu latach obserwacji, a p. Lobos - no cóż, ona nie dysponuje tak potężną bazą zweryfikowanych przypadków. I to jest właśnie TA różnica, między tymi dwiema paniami i ich szkołami. Tu mówię oczywiście o teoriach wprowadzonych przez G.Lobos, która de facto pozostałe informacje o liczbach przejęła nie od kogo innego, tylko od J.Jordan. Ale już nie piramidkę - tą ignoruje. 

 

Żeby daleko nie sięgać: niestety, w całym portrecie mam liczby mistrzowskie, ale cóż - może i głupia nie jestem, ale rozumu nie mam za grosz :D 

 

  • W punkt 3
  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...