Yunugar Napisano 12 Listopada 2019 Udostępnij Napisano 12 Listopada 2019 ŚMIERĆ Lęk przed śmiercią Zagadnienia poruszone w tej książce byłyby niepełne, gdybyśmy na koniec nie zastanowili się nad zjawiskiem śmierci. Inkarnacja każdej żywej istoty w tym świecie ma swój początek i musi mieć koniec – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Po prostu żadne ciało nie może żyć wiecznie wbrew dogmatom religii chrześcijańskiej oraz podobnym twierdzeniom niektórych innych wyznań. Tą sprawą zajmiemy się w następnym podrozdziale, gdzie bliżej poznamy genezę tych twierdzeń i dogmatów. Nie ma stworzenia na świecie, które nie bałoby się śmierci. Wyjątkiem jest człowiek, który może być pozbawiony tego lęku z dwóch całkowicie krańcowych powodów. Może być jej nieświadomy, w co wchodzi niezdawanie sobie sprawy z niebezpieczeństw i zagrożeń oraz być nadświadomy, co wynika z oświecenia tak intelektualnego, jak duchowego. Pierwszy przypadek obejmuje ludzi posiadających zaburzenia mentalne różnego rodzaju, kiedy człowiek nie bardzo sobie zdaje sprawę, że w ogóle istnieje, jak się ubiera i co je oraz nie odczuwa potrzeby przestrzegania zasad higieny, pracy, wypoczynku itd. Życie nie ma dla niego żadnej wartości, ponieważ nie ma celów, do których chciałby dążyć poza takimi potrzebami jak jedzenie, spanie i wypróżnianie. Jego instynkt samozachowawczy jest zablokowany, co zrównuje go z niższymi roślinami oraz czyni istotą niższą od pozostałych form życia. Innymi słowy, nie jest świadom śmierci, ponieważ nie jest świadom życia. Wszystkie inne istoty, w tym większość roślin, posiadają instynkt samozachowawczy, czyli w mniejszym lub większym stopniu rozwiniętą świadomość życia i śmierci. W drugim przypadku lęk przed śmiercią nie występuje, kiedy człowiek teoretycznie i praktycznie poznał mechanizmy działania prawa karmy oraz poprzez praktyki duchowe lepiej lub gorzej doświadczył światów wewnętrznych, czym sam sobie osobiście udowodnił, co to jest życie, jaka jest jego wartość, nabrał do niego szacunku oraz przekonał się, że śmierć jest jedynie zmianą starego zużytego płaszcza na nowy. Taki człowiek wierzy w wieczne istnienie duszy, tzn. wie, że jest duszą, która nigdy nie umiera, a zatem dla niego śmierć jest niczym innym jak „przeprowadzką” ze świata do świata oraz z jednego miejsca zamieszkania do drugiego. Jak każda przeprowadzka w tym świecie, śmierć również przysparza kłopotów i wiąże się z przymusową rezygnacją z wielu rzeczy, których dusza nie jest w stanie zabrać ze sobą w za- światy. Człowiek oświecony wie, że o wiele łatwiej będzie mu umierać, gdy wcze- śniej pozbawi swój umysł przywiązań, pragnień, dążeń i marzeń, odzwyczai się od nawyków i nałogów, czyli przed śmiercią przetnie i zlikwiduje swoje więzy z tym światem. Dlatego mistycyzm na każdym kroku przypomina, że do tej zmiany sytuacji jaką jest śmierć, powinniśmy przygotowywać się przez całe życie, bo tylko wtedy bę- dziemy na nią gotowi. Śmierć bowiem może nastąpić w każdej chwili – może nas zaskoczyć za godzinę, jutro, za tydzień lub za pięć minut. Jest ona jedynym pewnym wydarzeniem w życiu, które na pewno się wydarzy. Kwestia tylko kiedy. Błędne jest twierdzenie, że ludzie, którzy nie boją się śmierci, nie szanują życia. Są tacy, którzy wykonują niebezpieczne, zagrażające życiu zawody; np. żołnierze i partyzanci, lekarze operujący ludzi w samym środku wojny, sanitariusze wynoszący ludzi spod gradu kul, woluntariusze opiekujący się trędowatymi i chorymi na AIDS, ratownicy w górach, w kopalniach i na plażach, nurkowie, kaskaderzy, alpiniści, speleolodzy i inni odkrywcy idący bez wahania w nieznane miejsca, gdzie w każdej chwili może ich spotkać nieoczekiwana śmierć. To są ludzie odważni, a ich odwaga nie zawsze wynika z pełnego zrozumienia życia oraz wiedzy o życiu po śmierci. Obserwując takie osoby wydaje się, że mają już to wszczepione w zakamarkach umysłu – że podświadomie wiedzą, iż śmierć ma swój wcześniej ustalony termin i nic im się stać nie może, zanim ten dzień nie nastąpi, zaś jeżeli ma to się zdarzyć właśnie teraz, to i tak się od tego nie ucieknie. Inaczej mówiąc, ich wiara w przeznaczenie jest instynktowna. Jednakże takich ludzi jest stosunkowo niewielu. Sufi opowiadają historyjkę o młodym bogatym kupcu, który nie chciał umierać. Pewnej nocy pojawił mu się anioł śmierci i oznajmił, że przyjdzie po jego duszę rano następnego dnia. Kupiec wskoczył na konia i pędem ruszył w drogę. Gdy przyjechał do jakiegoś osiedla, kupował nowego konia i pędził dalej. Tak przebył cały dzień, zaś nocą musiał jechać przez pustynię. Gdy półżywy ze zmęczenia o brzasku chciał napoić konia w oazie, przy źródle spotkał tego samego anioła, który z podziwem powiedział: Szef mi kazał, żebym tu na ciebie czekał i choć nigdy się nie myli, to jednak nie spodziewałem się, że zajedziesz aż tak daleko. Są również ludzie, którzy bez względu na swoje wierzenia lub ich całkowity brak otarli się o moment przejścia na drugą stronę. Medycyna twierdzi, że umarli, ale zostali odratowani metodami reanimacyjnymi, a parapsychologia utrzymuje, że umarli, ale wrócili, ponieważ powiedziano im, że mają coś jeszcze do zrobienia w tym świecie lub że takie było ich pragnienie. Opinia mistycyzmu jest zbliżona do tej ostatniej koncepcji, ale uważa się, że w istocie ci ludzie nie umarli, ponieważ śmierć formy jest procesem nieodwracalnym i dusza, której przecięto „srebrną nić” prany nie ma już powrotu do ciała. Jakby jednak nie było, większość tych, którzy znaleźli się po tamtej stronie – a przynajmniej tych, z którymi serio rozmawiano po powrocie – uwierzyło w życie po życiu i co za tym idzie przestało bać się śmierci. Mniej znane są zeznania tych, którzy nie tylko nie pozbyli się lęku przed śmiercią, ale oczekują jej z jeszcze większym strachem. Opowiadają o nieprzeniknionych ciemnościach oraz o wyłaniających się z nich strasznych scenach, o atakowaniu ich przez jakieś potwory, które usiłują ich porwać lub zatrzymać. Gdybyśmy jednak zbadali ich życie doczesne, moglibyśmy łatwo odkryć przyczynę. Takie przeżycia mają ludzie z gruntu źli, o złych inklinacjach i tendencjach, myślach i uczuciach działający pod wpływem negatywnych pobudek. Z zeznań ludzi, którzy przeżyli OBE97 wynika, że ich doznania po drugiej stronie nie zdarzyły się bez powodu, lecz była to lekcja niezbędna do ich dalszego rozwoju. Niewierzący zaczynają wierzyć, ci co stracili wiarę odzyskują ją, bojący się śmierci przestają się bać, tęskniący za zmarłymi bliskimi spotykają ich po tamtej stronie, aby się naocznie przekonać, że nadal żyją i że to ich życie jest teraz lepsze i szczęśliwsze niż tutaj. Przeważnie te wydarzenia są przyjemne i zachwycające, a nawet wzniosłe i kończą się jakąś przestrogą oraz łagodnym nakazem powrotu, po czym dusza – jak wiele osób to określa – zostaje z powrotem „wstrzelona” do ciała, co na ogół nie jest zbyt przyjemnym i czasem bolesnym zakończeniem, bowiem wielu ludzi nie chce wracać do tego świata. Również dla tych, którzy doświadczyli nieprzyjemnych wrażeń, doznanie było ostrzeżeniem, aby natychmiast zmienili swoje nastawienie do życia i świata. Osoby zaawansowane na ścieżce mistycznej uprawiające medytację kontemplacyjną, codziennie przekraczają bramę śmierci i przechodzą do tych samych światów wewnętrznych, do których dusze idą po śmierci ciała, aby tam przeżyć antrakt pomiędzy inkarnacjami w świecie materialnym trwający dłużej lub krócej. Codzienne poznawanie tych światów w towarzystwie wewnętrznej, świetlnej postaci tego samego mistrza, który zainicjował duszę na poziomie materialnym powoduje, że człowiek coraz lepiej wie co go czeka, gdy zakończy swoje ziemskie wcielenie. U takich ludzi strach przed śmiercią w ogóle nie występuje i oczekują tej zmiany z niecierpliwością. Codzienna medytacja jest dla nich tymczasowym wyzwoleniem się z ciała i odłączeniem od świata. Zaawansowany praktykujący niechętnie wraca do ciała i świata, ale robi to w pełni świadomości, ponieważ godzi się z przeznaczeniem, które musi się wypełnić co do joty. To nie dusza boi się śmierci, lecz umysł, który nie wie co jest po tamtej stronie, ponieważ z jednej strony jego manas jest za każdym razem nowym nabytkiem, z drugiej zaś chitta ma zablokowane kanały prowadzące do jej głębszych zasobów. Dusza ma wszczepioną tęsknotę za Źródłem, z którego wyszła i gdyby była pozbawiona umysłu natychmiast pomknęłaby z powrotem. Umysł trzyma się tego świata, bo nie zna niczego lepszego i atrakcyjniejszego, dlatego mistycyzm uczy, że medytacja jest dla umysłu sposobem zdobycia wiedzy praktycznej o przewadze światów wewnętrznych nad światem materialnym. Gdy umysł je pozna i zakosztuje tamtych atrakcji, świat materialny traci cały powab i połysk. Umysł, który uprzednio przeszkadzał w medytacji, teraz sam dąży, aby jak najczęściej siadać i na jak najdłu- żej. Ten moment przełomowy pozwala na zwielokrotnienie tempa postępu duchowego i w końcu dochodzi do „rozwodu” duszy z umysłem, który wtapia się w źródło, z którego pochodzi, zwracając wolność duszy. Co to jest śmierć Śmierć następuje wtedy, gdy ustają wszystkie funkcje życiowe organizmu. Ciało przestaje być wysoko zorganizowanym zespołem współpracujących ze sobą organów i jako takie przestaje służyć jako pojazd dla duszy. Mistycyzm mówi, że z chwilą, gdy życie opuszcza ciało, zostaje ono pozbawione integrujących sił witalnych, ponieważ dusza przyciąga i wycofuje prany z całego organizmu. Zaczyna się proces dezintegracji, czyli wtapiania się poszczególnych żywiołów, które do tej pory wchodziły w skład ciała, w żywioły będące w stanie wolnym w otoczeniu. Proces odbywa się via poziom eteryczny, ponieważ większość składników materialnych przechodzi w stadium eterycznej energio-materii. Mistycy ogólnie mówią, że ziemia wraca do ziemi, woda do wody, ogień do ognia, powietrze do powietrza, zaś akasza do akaszy. Bardziej szczegółowa analiza tego procesu wskazuje, że poszczególne żywio- ły przechodzą w coraz wyższe stany – ziemię rozpuszcza woda, wodę wysusza (odparowuje) ogień, ogień jest gaszony przez powietrze, a akasza wchłania powietrze. Przekładając to na język bardziej naukowy: płyny rozpuszczają ciała stałe tworząc ich roztwory, ogień (czyli wysoka temperatura stanu plazmicznego) powoduje parowanie płynów i ich rozpad na poszczególne pierwiastki, a następnie ich przejście w stan gazowy, natomiast gazy pod wpływem odpowiednich warunków (np. jonizacji, temperatury, ciśnienia itp.) ulegają transmutacjom jednych w drugie oraz rozpadowi na cząstki elementarne, czyli eteryczną energio-materię, zwaną w mistycyzmie akashą. W ten sposób ciało przestaje istnieć, zaś proces dezintegracji przebiega najszybciej, gdy rodzina zdecyduje się na kremację. Chociaż mistycyzm twierdzi, że dla duszy nie ma żadnego znaczenia w jaki sposób rodzina pozbywa się ciała zmarłej osoby, jednak kremacja powoduje, że prze- cina się proces, który można by nazwać „wtórnym życiem ciała”. Po odejściu duszy, czyli wycofaniu energii witalnej, ciało z minuty na minutę coraz bardziej przechodzi w stan chaosu – chaotycznego życia poszczególnych komórek, które nadal gorączkowo żyją, a nawet w pewnym sensie „walczą o życie”, choć są z góry skazane na zagładę. Ten proces to rozpad i gnicie materii organicznej, która w ten sposób przestaje być pojazdem, przenośnikiem prany, aby na koniec przejść na powrót w fazę nieożywionej materii nieorganicznej, a dalej wtopić się w akashę według wyżej podanego schematu. W tym procesie pomagają różne czynniki, jak np. robaki, mrówki, bakterie i drobnoustroje oraz temperatura, ciśnienie i wilgotność – trwa to dłużej, ale efekt jest dokładnie ten sam. Z mistycznego punktu widzenia śmierć ciała jest niczym innym jak zmianą zużytego i niedomagającego pojazdu na nowy. Dusza jest podobna do kierowcy, któ- ry odstawia stary samochód na złomowisko, a kupuje inny model, tzn. dusza żyje zawsze, ale manifestuje się w tym świecie w coraz to nowym ciele. Zrozumienie niezniszczalności i nieśmiertelności duszy oraz faktu, że to ona jest prawdziwym JA, pozwala człowiekowi na luksus beztroskiego i odważnego życia w myśl tego co powiedział Jezus: A nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą [98] . Człowiek, który w to uwierzy przestaje bać się śmierci, chociaż umierając na ogół ma tremę podobnie jak aktor wchodzący na scenę w celu odegrania nowej roli na teatralnej premierze. W o wiele lepszej sytuacji jest ten człowiek, który dzięki odpowiednim metodom medytacyjnym wielokrotnie w swoim życiu przechodził bramę śmierci i podróżował po wewnętrznych światach, czyli – podobnie jak aktor – przetrenował zarówno moment wejścia na scenę, jak i wszystkie aspekty swojej nowej roli. Dla kogoś takiego ten moment przejścia jest chlebem powszednim – jest przyjemnością, któ- rej się codziennie oczekuje i do której się dąży. Kiedy więc przyjdzie koniec obecnego wcielenia, z ulgą odrzuca stare okrycie, aby wyzwolić się z niego przynajmniej na czas do następnego przyjścia do tego świata. Patrząc z punktu widzenia duszy mistycy porównują ten świat do cmentarza, a ciała istot żywych do grobów, ponieważ ciało materialne jest największym obciążeniem duszy – pancerzem, w którym jest jak umarła. Dlatego śmierć jest wyzwoleniem się z ciała i wyjściem ponad równie gęsty świat materialny. Mamy na to dowód w Ewangelii Jana, gdzie Jezus mówi: Nie dziwujcież się temu; boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego.[99] Wprawdzie teologia chrześcijań- ska uznaje to za zapowiedź rezurekcji ciał, ale zestawiając ten werset z wypowiedziami Jezusa w innych pismach wynika, że grób jest metaforą ciał materialnych, w których dusza jest uwięziona do czasu, gdy usłyszy Słowo, czyli zostanie wtajemniczona przez Syna Bożego (mistrza, Chrystusa) w mistyczną ścieżkę Słowa. Wówczas 98 Mat. X:28. 99 Jan V:28. przy pomocy łaski Boga i własnych wysiłków wkładanych w medytację przezwycięża śmierć, czyli opuszcza na zawsze koło narodzin i śmierci. Jednakże zanim to nastąpi, po śmierci ciała dusza nadal nie jest wolna, bo posiada ciało astralne i umysł, ale już brak tej jednej, najcięższej osłony powoduje, że jej życie w światach wewnętrznych jest o wiele pełniejsze, ciekawsze i szczęśliwsze. Między innymi właśnie dlatego w pamięci umysłu blokowane są wspomnienia wcześniejszych inkarnacji oraz antraktów pomiędzy nimi przeżytych w tamtych światach. Gdyby dusza nie musiała – metaforycznie mówiąc – za każdym razem „wypić czary zapomnienia”, nie mogłaby funkcjonować w następnym wcieleniu, bo z jednej strony miałaby poczucie winy w związku z popełnioną karmą, z drugiej zaś tęskniłaby za życiem pośmiertnym. W takich warunkach oczywiście człowiek nie byłby zdolny do budowania nowej osobowości oraz spłacania starych długów i zaciągania nowych. Tylko niewielu ma ten przywilej wynikający z uprawiania mistycznej medytacji, podczas której ma wstęp do wewnętrznych światów za życia i powrotów do ciała zgodnie z wolą. Medycyna doskonale zna procesy organizmu następujące w czasie śmierci i zostało to opisane w wielu fachowych i popularno-naukowych publikacjach. Jednakże ta wiedza nie jest pełna, ponieważ lekarze i fizjolodzy nie wiedzą i nie przywiązują wagi do tego, co dzieje się w psychice i mentalności umierającego oraz jak faktycznie przebiega przejście na tamtą stronę. Nikt się zresztą nie zajmuje badaniem tego „co dalej”, bo dla lekarza śmierć jest równoznaczna z zanikiem pracy serca, oddychania oraz fal mózgowych – to ostatnie badanie przeprowadza się jednak w wyjątkowych przypadkach. Na tym rola lekarzy się kończy, ciało uważa się za zmarłe i gotowe do umieszczenia w chłodni. Nauki mistyczne podają pełniejszą wiedzę na ten temat, ponieważ mistycy znają całość procesu, który bynajmniej nie kończy się zanikiem pracy serca i tym samym funkcjonowania reszty organizmu. Zazwyczaj tuż przed śmiercią – chociaż wiele jest przypadków występowania tych symptomów na wiele godzin, a nawet dni wcześniej – dusza zaczyna mieć tendencje do uciekania do centrum poza oczami. Jak powiedziano w innym miejscu tej książki, to centrum jest „główną kwaterą” duszy i umysłu splecionych razem, i człowiek przebywa tam zawsze, ilekroć o czymś głęboko myśli, np. przy rozwiązywaniu jakiegoś problemu. Jednakże na co dzień dusza i umysł bywają tam dość rzadko – w stanie czuwania przebywają głównie w czakrze sercowej, w czasie zasypiania i płytkiego snu ze snami w czakrze gardłowej, zaś podczas głębokiego snu, gdy w zasadzie człowiek traci przytomność i nie ma snów, przebywają w czakrze pępkowej. Przed śmiercią dusza coraz częściej i na coraz dłużej przenosi się do centrum poza oczami, bo jest to jej naturalny kierunek, w którym podąża przy różnych ważnych okazjach, na moment w chwili zasypiania, podczas medytacji, pod wpływem zagrożenia itp. Inaczej mówiąc dusza szuka drogi powrotnej i coraz silniej ciągnie za sobą umysł. Człowiek umierający wygląda jak głęboko zamy- ślony lub nieobecny, ale faktycznie coraz bardziej skupia się w sobie, co sprawia, że jego manas przestaje zwracać uwagę na zwyczajne sprawy, które się wokół dzieją, a co za tym idzie zarówno ego, jak i buddhi coraz bardziej pozbawione są informacji zewnętrznych przekazywanych przez zmysły. Mówi się wtedy, że człowiek „odchodzi od zmysłów”, ponieważ niezainteresowany manas przekazuje do reszty umysłu jedynie niektóre bodźce zmysłowe, zaś zupełnie ignoruje pozostałe. Człowiek wtedy obojętnieje na wrażenia zmysłowe, co przejawia się niezauważaniem wzrokowym wielu rzeczy, brakiem reakcji na wrażenia słuchowe, dotykowe, smakowe i węchowe, przy czym organy zmysłowe mogą być całkowicie sprawne z fizjologicznego punktu widzenia. Wszystkie te symptomy spowodowane są wycofywaniem się duszy w okolice trzeciego oka. Dusza zabiera ze sobą nie tylko umysł, ale również prany, które są spowinowacone z duszą – dusza jest kroplą czystego Słowa, natomiast prany są jedną z jego niższych manifestacji w świecie fizycznym, dlatego automatycznie podążają za duszą. Ponieważ jednak w początkowym stadium śmierci dusza ma momenty podą- żania w kierunku trzeciego oka, ale po chwilowym pobycie w centrum poza oczami z powrotem zsuwa się do ciała, wycofywanie pran odbywa się stopniowo przypominając falowanie wody. Dłuższe przebywanie w centrum poza oczami, co wiąże się ze skupieniem świadomości w tym punkcie, powoduje początkowo zanik uświadamiania sobie kończyn, tzn. człowiek w takim momencie nie zdaje sobie sprawy w jakiej pozycji jest np. prawa ręka lub lewa noga, po czym następują okresy coraz dłuższego drętwienia. Na koniec człowiek może sobie przestać zdawać sprawę z całego ciała i często wydaje mu się, że nie jest ono jego – np. patrzy na swoją dłoń lub odbicie w lustrze i nie poznaje sam siebie. Chociaż istnieje ogólny schemat momentu śmierci, jednak w zasadzie każdy człowiek umiera trochę inaczej, co sprawia, że nie wszystkie opisane symptomy muszą występować. Wydobywanie się pran może być i często jest bolesne. Przypomina przedzieranie się krwi przez zwężone i zablokowane naczynia krwionośne u chorych na miaż- dżycę, jednakże w przypadku prany energia witalna próbuje się przepchnąć przez zablokowane tu i ówdzie kanały przepływu energii, tzw. meridiany (wg nomenklatury chińskiej) lub nadis (wg nomenklatury indyjskiej). Pięć pran ciała to wyspecjalizowane, aktywne energie krążące w organizmie z olbrzymią szybkością i mocą, lecz ich ruch jest niezauważalny, gdy kanały są czyste i otwarte, a ich przepływ odbywa się w sposób naturalny. Koncentracja uwagi w szóstej czakrze (ajna) w pewnym sensie powoduje zmuszanie pran – które normalnie mają tendencje do ruchu w dół od centrum poza oczami – do ruchu w górę, czyli pod prąd, i stopniowego opuszczania niż- szych partii ciała. Zarówno podczas medytacji, jak i w czasie śmierci jest to czynność niezbędna do przemieszczenia się duszy do centrum poza oczami, a następnie do świata astralnego. W rezultacie człowiek przestaje sobie zdawać sprawę z posiadania ciała, co mu pomaga w coraz lepszej koncentracji świadomości, która ma naturalne tendencje do posuwania się w górę. Chociaż ten proces jest identyczny w przypadku medytacji i śmierci, jednak medytacja nie powoduje przerwania „srebrnej nici”, czyli strumienia pran i dusza wraz z umysłem wraca do ciała zgodnie z wolą, aby żyć dalej aż do momentu właściwej śmierci w terminie przewidzianym przeznaczeniem. Natomiast podczas śmierci wyciągnięcie pran jest nieodwracalne, „srebrna nić” zostaje przerwana i dusza z umysłem nie wraca do ciała. W początkowym okresie medytacji przeciąganie świadomości do centrum poza oczami może być również bolesne, ponieważ prany są z jednej strony ciągnięte w dół i w górę, z drugiej zaś energetyczny system organizmu nie jest przyzwyczajony do tego procesu, dlatego mistycyzm nie zaleca forsowania skupienia w szóstej czakrze, co się często zdarza nowicjuszom, którzy oczekują natychmiastowych rezultatów. W ten sposób mistyczna medytacja kontemplacyjna pomaga w bezbolesnym opuszczeniu ciała, ponieważ praktykujący trenuje wydobywanie się energii do centrum poza oczami, ściągając ją za każdym razem, gdy skupi się w tym centrum. Codzienne powtarzanie tego procesu przez coraz dłuższy okres, z jednej strony powoduje samoczynną likwidację ewentualnych blokad energetycznych, z drugiej zaś przyzwyczaja organizm do przemieszczania się energii w górę. Osoby medytujące z reguły nie cierpią w momencie śmierci, ponieważ wydobywanie się pran przebiega szybko i łatwo. Wrażenia i doznania wewnętrzne towarzyszące procesowi przejścia na drugą stronę różnią się w zależności od stopnia postępu duchowego. Wiele dusz przechodzi przez tunel, ale jego wygląd jest prawdopodobnie inny dla każdego. Relacje są bardzo różne – jedni wpadają w coś w rodzaju czarnego wiru, który ich wsysa z niesamowitą siłą, dla innych tunel jest pełen kolorów i świateł; na niektórych po drugiej stronie czeka w świetle jakaś świetlna postać, którą jedni kojarzą z Jezusem, inni z Aniołem Stróżem, a jeszcze inni z tzw. „wewnętrznym przewodnikiem”. W istocie jest to jednak istota astralna, której zadaniem jest chwilowa opieka nad nowoprzybyłym. Według niektórych relacji czasami pojawiają się zmarli krewni i przyjaciele, zaś ich wygląd i zachowanie świadczy o szczęśliwym życiu po tamtej stronie. Niektóre osoby relacjonujące takie spotkania twierdzą, że te najbliższe osoby – gdy się im bliżej przyjrzeć – nie są zbyt wierną kopią ziemskiego oryginału, a ich zachowanie bywa zupełnie nieoczekiwane. Potwierdza to twierdzenie mistycyzmu, że w większości te „kopie” są na poczekaniu stwarzane z materii astralnej na użytek tego spotkania, zaś dusze, które kiedyś zasiedlały materialny oryginał, otrzymały już dawno nowe ciała i wróciły do tego świata. Mistycyzm i niektóre religie mówią o aniołach śmierci, czyli posłańcach, któ- rzy przychodzą po duszę w momencie śmierci. I tu też relacje są bardzo różne. W niektórych przypadkach ich przyjście następuje w chwili gwałtownego wydobywania się pran, co przyjmowane jest jako bolesne wyrywanie duszy z ciała przez posłańców, którzy często przybierają postacie diabłów lub maszkar, w innych przypadkach posłańcy mają postać aniołów, a moment przejścia jest przyjemny i bezbolesny. W pierwszym przypadku człowiek umiera przy akompaniamencie jęków i krzyków obronnych, zaś jego twarz wykrzywia grymas przerażenia; w drugim umierający zaczyna się uśmiechać, jakby widział kogoś przyjaznego wewnątrz i odchodzi spokojnie i z radością. Jakość tych doznań zależy od wielu czynników, z których człowiek sobie zazwyczaj nie zdaje sprawy, dopóki żyje. Ważne jest na przykład pozbycie się wszelkich przywiązań przed śmiercią, a zwłaszcza w stosunku do własnego ciała, rodziny i majątku. Myśli na ten temat w godzinie śmierci są niewskazane, dlatego ro- dzina nie powinna wówczas ani załatwiać interesów typu „co dla kogo tatusiu”, okazywać rozpaczy w postaci głośnych lamentów, ani całować lub dotykać ciała. Jednak najlepiej, gdy umierający jest w tej doniosłej chwili sam. Wielu ludziom pomaga w przejściu długotrwała choroba pozwalająca na stopniowe przyzwyczajenie się do myśli o nadchodzącej śmierci, inni tracą przytomność na ten moment lub wcześniej, jeszcze inni budzą się ze snu już po tamtej stronie. Są to czynniki łagodzące będące wynikiem wewnętrznego spokoju, dobrej karmy, pozytywnego myślenia i inklinacji duchowych oraz prowadzenia odpowiedniego, łagodnego trybu życia. Innymi słowy, na spokojną śmierć można sobie zapracować i zasłu- żyć – ktoś, kto do końca nie potrafi pozbyć się pragnień, przywiązań oraz okiełznać pięciu obsesji, emocji i negatywnego myślenia, umiera w pełni świadomości wśród cierpień i przerażenia. Religia chrześcijańska wymyśliła dogmat o Sądzie Ostatecznym, który ma nastąpić wraz z ponownym przyjściem Jezusa, co ma się łączyć z rezurekcją, czyli zmartwychwstaniem wszystkich zmarłych ludzi. Naturalnie koncepcja jest z gruntu błędna, ponieważ dusze nie wracają do swoich ciał – ba, z punktu widzenia reinkarnacji jest to w ogóle niemożliwe, bo przecież każda dusza przechodzi przez miliardy ciał, więc do którego z nich miałaby powrócić? Zresztą, ciało niezależnie od sposobu pochówku, ulega szybkiej dezintegracji jak wcześniej wspomniano. Mistycyzm mó- wi, że dusza po przejściu na drugą stronę za każdym razem musi od razu stanąć przed astralnym „sędzią”, aby otrzymać przydział miejsca w zaświatach, gdzie będzie przebywać do czasu otrzymania następnego ciała, co oznacza, że „sąd” jest indywidualnym procesem, a nie zbiorowym. Jeśli jej ostatnia egzystencja w świecie materialnym kwalifikuje ją do otrzymania nagród, zostaje dostrojona do takiego stanu świadomo- ści, jaki odpowiada któremuś z astralnych nieb; jeśli kwalifikuje się do kary, dostrojona zostaje do któregoś z astralnych piekieł. Część dusz musi wrócić do eterycznej części świata fizycznego, gdzie przebywa jakiś czas w stanie zupełnej nieświadomo- ści lub bardzo ograniczonej świadomości. Z tej grupy rekrutują się „duchy”, które można przywoływać podczas seansów spirytystycznych, z którymi można rozmawiać za pośrednictwem mediów, które prowadzą rękę medium podczas pisania automatycznego itp. Niektóre z nich, a zwłaszcza dusze alkoholików, narkomanów, pedofilów, notorycznych przestępców oraz osób owładniętych za życia niskimi pasjami i obsesjami, kręcą się w knajpach, kasynach i innych miejscach niskiej rozrywki, gdzie przyczepiają się chwilowo do pijących, narkomanów i prostytutek, w nadziei zaspokojenia swoich niskich pragnień. Ich cierpienia są bardzo dotkliwe i są psychicznomentalnej natury, ponieważ brak ciała i zmysłów nie pozwala na zaspokojenie. Według badań teozofów, dusze morderców bez ustanku popełniają ten sam czyn od nowa, są nieustannie gonione i prześladowane przez ofiary zbrodni, dręczą ich wyrzuty sumienia itd. Swoją drogą żałosna jest wiara niektórych spirytystów i parapsychologów w znaczenie i nieomylność przekazów otrzymywanych z tamtych sfer oraz róż- nego rodzaju przesłań i proroctw. Dusze, do których mają dostęp swoimi metodami, są w stanie bardzo przytłumionej świadomości, czym przypominają człowieka pija- nego, pod wpływem mocnych narkotyków lub cierpiących na zaawansowaną demencję. Dowodem na to są badania prowadzone od paru dekad przy pomocy czułego sprzętu elektronicznego, który pozwala na wyłapywanie „głosów z zaświatów”. Jak dotąd – podobnie jak w czasie seansów – nie udało się zarejestrować żadnego sensownego przekazu poza chaotycznymi urywkami zdań bez większego sensu. Jednakże trudno tu wykreślić jakąś konkretną linię podziału pomiędzy wymienionymi wyżej, godnymi pożałowania istotami eterycznych światów a duszami przebywającymi w świecie astralnym, ponieważ wiele z tych ostatnich również posiada ograniczoną świadomość dostrojoną jedynie do tej sfery, w której aktualnie przebywa. Choć mistycyzm nie zajmuje zdecydowanego stanowiska co do tych istot i nie podaje zbyt wielu szczegółów, wydaje się, że w wyjątkowych przypadkach dusza ze świata astralnego może się skontaktować z kimś ze świata materialnego przy pomocy np. pisma automatycznego. Może to potwierdzać znany przypadek polskiego publicysty Jędrzeja Fijałkowskiego, który za pośrednictwem piszącego medium otrzymał dwa listy od zmarłego prof. Sedlaka[100]. Jaki był powód nawiązania tej korespondencji oraz dlaczego były to tylko dwa listy, nie wiemy i możemy się jedynie domyślać, że ta dusza mogła mieć moment otwartej świadomości i w związku z tym możliwość podjęcia decyzji zgodnie z wolą pomiędzy stanem pośmiertnego „snu-wypoczynku” a dostrojeniem do jakiegoś wyższego poziomu astralnego. Lecz treść tych listów nie wnosi niczego nowego poza paroma stwierdzeniami typowymi dla tego rodzaju przekazów oraz podziękowania Jędrzejowi za jego publikacje na temat doczesnej działalności naukowej profesora. Astralny „sąd” spełnia podwójne zadanie. Dusza jest rozliczana z zakończonej właśnie inkarnacji i otrzymuje przydział miejsca pobytu oraz na podstawie zapisu akaszy, czyli indywidualnego magazynu karmicznego duszy, otrzymuje zapowiedź następnego wcielenia. „Proces” jest opisywany różnie w różnych pismach, m.in. w chrześcijańskich apokryfach, zaś postawa duszy jest określana jako łagodna i uległa, ponieważ umysł funkcjonuje inaczej w świecie astralnym. Nie ma już manas i fizycznych zmysłów, więc ego jest posłuszne i podlega buddhi. Mistycyzm określa to stadium umysłu jako „umysł astralny”, czyli wyższy umysł, który jednocześnie służy jako „zmysł” konieczny do odbioru wrażeń świata astralnego. W rezultacie dusza pokornie godzi się na propozycję następnej inkarnacji i zostaje dostrojona do takiego stanu świadomości, jaki jej przynależy w związku z miejscem pobytu w zaświatach. Naturalnie błędne są twierdzenia autorów New Age, którzy twierdzą, że dusza podczas sądu doraźnego po śmierci ciała, może decydować o swoich dalszych losach, tzn. wybierać miejsce pobytu w zaświatach oraz dyktować jakie będzie następne wcielenie. 100 Trzecie oko Byka, Jędrzej Fijałkowski, Studio Wydawnicze „Za próg”, 2005. Po odbyciu nagrody, kary lub po oczyszczeniu w różnych sferach poprawy, dusza otrzymuje następne wcielenie w taką formę, na jaką sobie zasłużyła. Tuż przed wejściem w nowe ciało, dusza musi wypić „czarę zapomnienia” – jak to się określa w pismach chrześcijańskich, m.in w Pistis Sophia – czyli w chittcie zostają zablokowane wspomnienia wcześniejszych inkarnacji oraz antraktów pomiędzy nimi spędzonych w wewnętrznych światach. Dusza otrzymuje nowe przeznaczenie oraz takie cia- ło i warunki, jakie pozwolą jej je spełnić co do joty. Źródło: P. Listkiewicz - "Poznaj Siebie" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Moderators Ejbert Napisano 17 Listopada 2019 Moderators Udostępnij Napisano 17 Listopada 2019 W dniu 12.11.2019 o 15:26, Yunugar napisał: Po odbyciu nagrody, kary lub po oczyszczeniu w różnych sferach poprawy, dusza otrzymuje następne wcielenie w taką formę, na jaką sobie zasłużyła. Tuż przed wejściem w nowe ciało, dusza musi wypić „czarę zapomnienia” – jak to się określa w pismach chrześcijańskich, m.in w Pistis Sophia – czyli w chittcie zostają zablokowane wspomnienia wcześniejszych inkarnacji oraz antraktów pomiędzy nimi spędzonych w wewnętrznych światach. Dusza otrzymuje nowe przeznaczenie oraz takie ciało i warunki, jakie pozwolą jej je spełnić co do joty. Teoria nie do sprawdzenia, wszystko to przypuszczenia i domniemania. Co do reinkarnacji to i ja jestem przekonany, że taki mechanizm istnieje, jest to najlogiczniejsze wyjaśnienie wszystkiego co się duszy zdarza, ale co do jej warunków to już nie. Tak samo nie jestem przekonany, że dusza otrzymuje takie ciało i warunki, które pozwolą jej spełnić je co do joty. Z tego co inni mówią (nie mówię, że mają rację) - wielu zadań dusza jednak nie wypełnia i dlatego tu wraca i wraca i wraca Jeśli dusza otrzymuje "nowe przeznaczenie" to z kolei idea reinkarnacji, w postaci jaką jest spotkanie się z efektami działań z innych wcieleń nie ma sensu. Dla mnie te wszystkie teorie są indywidualnym filozofowaniem, czego zresztą autor "trzeciego oka Byka" nie ukrywa, przez długi czas jego wywody publikował NŚ. Czytałem je, ale co - to są jego wywody na różne tematy, ciekawe, niekonwencjonalne, ale tylko wywody. I bywały trochę, no, naiwne 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Yunugar Napisano 4 Grudnia 2019 Autor Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2019 W dniu 17.11.2019 o 19:21, Ejbert napisał: Tak samo nie jestem przekonany, że dusza otrzymuje takie ciało i warunki, które pozwolą jej spełnić je co do joty. Z tego co inni mówią (nie mówię, że mają rację) - wielu zadań dusza jednak nie wypełnia i dlatego tu wraca i wraca i wraca Wraca dlatego bo popełnia karmę. Dusza przed wcieleniem otrzymuje opcje w jakie ciało ma w danej inkarnacji się wcielić. Wszystko jest powiązane z wcześniejszymi działaniami czyli karmą w magazynie karmicznym. Dusza musi mieć plan na to nowe życie czyli przeznaczenie wg którego będzie ono przebiegać. Jeśli w tej inkarnacji ma być policjantem to otrzymuje wszelkie predyspozycje i jest tak kierowana aby nim zostać a inne tematy, zawody nie będą ją interesować. Wraca tutaj ponieważ wcześniej nie była zainteresowana rozwojem duchowym, nie trafiła na Mistrza, którego głównym zadaniem jest zainicjować duszę i odprowadzić do Źródła. Nie uda się spalić karmy w tym wcieleniu to w następnej wędrówka jest kontynuowana. Byli szczęściarze, którym udało się to bez Mistrza ale to są rzadkie przypadki. Podobno Świadomość ma wybór czy zjednoczyć się że Źródłem czy pełnić wysoką rolę w świecie duchowym. W dniu 17.11.2019 o 19:21, Ejbert napisał: Jeśli dusza otrzymuje "nowe przeznaczenie" to z kolei idea reinkarnacji, w postaci jaką jest spotkanie się z efektami działań z innych wcieleń nie ma sensu. Dlaczego? Otrzymuje nowe przeznaczenie na tą inkarnację. Wszystko jest ze sobą powiązane. Jeśli ma otrzymać jakąś nagrodę w tym życiu bo zasłużyła sobie, to automatycznie jest to wpisywane w to przeznaczenie. Oczywiście papier wszystko przyjmie a indywidualne dywagacje różnią się od wiedzy, która była gromadzona przez tysiące lat a jej strzępki są porozsiewane po całym świecie w formie religii, przekazów, "świętych pism". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piko Napisano 4 Grudnia 2019 Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2019 22 minuty temu, Yunugar napisał: Wraca dlatego bo popełnia karmę wtrącę tylko że trochę to to niestylistycznie nazwałeś . Karma to prawo przyczynowo-skutkowe,,, https://pl.wikipedia.org/wiki/Karma Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Yunugar Napisano 4 Grudnia 2019 Autor Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2019 (edytowane) 10 minut temu, Piko napisał: wtrącę tylko że trochę to to niestylistycznie nazwałeś . Karma to prawo przyczynowo-skutkowe,,, https://pl.wikipedia.org/wiki/Karma Dlaczego niestylistycznie? Człowiek też tworzy karmę i jej podlega. Wszelkie działanie jest karmą. Edytowane 4 Grudnia 2019 przez Yunugar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piko Napisano 4 Grudnia 2019 Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2019 (edytowane) 32 minuty temu, Yunugar napisał: Wszelkie działanie jest karmą. Nie, wszelkie działanie podlega (prawu) karmie czy prawie przyczyny i skutku. Niuans a ma znaczenie. Edytowane 4 Grudnia 2019 przez Piko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.