Skocz do zawartości

Zły urok czy co?


zys22

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Jestem nowym na tym forum ale powiem szczerze że zwruciłem się tutaj z nadzieją że uzyskam pomoc.

 

Urodziłem się 22.01.1975 r. mam na imię Robert.

Od około 12 lat spotykam się z dziewczyną z którą chciałbym spędzić życie.

Wiadomo starałem się żebysmy razem zamieszkali, byli szczęśliwi itp.

 

Problem polega na tym że im bardziej czegoś chcę na czymś mi zależy, im bardziej staram się to osiągnąć tym bardziej wszystko się psuje.

Prowadziłem działalność gospodarczą to musiałem zamknąć ja.

Pracowałem w kilku firmach to albo ktoś z szefostfa się na mnie uwzioł albo oferowane pieniądze były za małe.

A teraz na domiar złego nie gość że jestem na etapie poszukiwania pracy to jeszcze moja kobieta odeszła.

Mam nadzieję że uzyskam tutaj jakąś pomoć jak to wszystko odkręcić, jak sprawić żeby wruciła choć odrobina szczęśćia .

 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię Zys22

 

Moim zdaniem nie jest to urok, ale raczej "czy co", czyli skutek braku Twojego zdecydowania i pogoni za czymś bliżej nieokreślonym, i być może wygórowanych ambicji.

 

Od około 12 lat spotykam się z dziewczyną z którą chciałbym spędzić życie. Wiadomo starałem się żebysmy razem zamieszkali, byli szczęśliwi itp.

To dość długo jak na "spotykanie się".

Nie rozmawialiście nigdy o stałym związku, o ślubie?

 

Teraz powinnam wypisać kazanie nt. negatywnych skutków związków niesakramentalnych, wynikających z braku odwagi do podjęcia odpowiedzialności, jaka wiąże się ze zobowiązaniami podejmowanymi poprzez zawarcie związku sakramentalnego lub choćby cywilnego.

 

Parafrazując jedną z filmowych kwestii Clinta Eastwooda: "Jak masz się żenić, to się żeń a nie gadaj".

 

Mogę również przyjąć, że Ty jak najbardziej chciałeś, ale Twoja partnerka cały czas zwlekała, gdyż nie było dla niej wartości, celów, które mogłaby realizować w związku. Czyli w rzeczywistości nie była w ogóle zainteresowana stałym związkiem.

Żyło się jej dość wygodnie, aż w końcu przyszło znudzenie, co przy braku jakiejkolwiek motywacji do choćby odrobiny wysiłku poskutkowało zmianą zainteresowania.

W takim przypadku dobrze, że odeszła, choć szkoda, że tak długo pozwoliłeś się zwodzić.

 

Problem polega na tym że im bardziej czegoś chcę na czymś mi zależy, im bardziej staram się to osiągnąć tym bardziej wszystko się psuje.

Prowadziłem działalność gospodarczą to musiałem zamknąć ja.

Jeżeli jesteś osobą wierzącą, to mogę Ci powiedzieć, że za daleko odszedłeś od Boga i brakuje Ci Jego błogosławieństwa.

 

Pracowałem w kilku firmach to albo ktoś z szefostfa się na mnie uwzioł albo oferowane pieniądze były za małe.

Może w przyszłości zanim zrezygnujesz z jakiejś pracy, zadbaj o to żebyś wcześniej zapewnił sobie inną.

 

A teraz na domiar złego nie gość że jestem na etapie poszukiwania pracy to jeszcze moja kobieta odeszła.

Pytanie, dlaczego odeszła?

Żeby wiedzieć czy da się to odkręcić i w jaki sposób powinieneś uczciwie określić przyczynę, która była/jest powodem odejścia.

 

Mam nadzieję że uzyskam tutaj jakąś pomoć jak to wszystko odkręcić, jak sprawić żeby wruciła choć odrobina szczęśćia.

Nic nie zrobi się samo, a myślenie magiczne nie rozwiąże w sposób cudowny Twoich problemów.

 

Szukasz pracy - trochę pokory, gdy jakąś znajdziesz i nie porzucaj jej, dopóki nie znajdziesz nowej.

Naucz się doceniać to, co masz.

 

Poza tym więcej zdecydowania w działaniu, w tym realnym działaniu.

Same chęci i oczekiwanie nie wystarczą.

 

Szczęście nie jest stanem, który można sztucznie przywołać.

Szczęście człowiek buduje sobie sam.

A im bardziej solidne fundamenty mają wartości, którymi się kieruje (budulec) i im rzetelniej, sumienniej kieruje się nimi w swoim życiu (spoiwo), tym budowla jest mocniejsza i trwalsza.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew.

Nie jest to takie proste jak by się mogło wydawać.

Pracę zmieniałem mając nagraną drugą, nie ryzykowałem pozostania bez niej.

Co do mojej lubej to zależało i jej, mieliśmy wspólne cele ale zawiodły finanse.

 

Widzisz ilokroć się wszystko ładnie układało praca i inne takie po pewnym czasie mimo dokładnie takich samych moich działań wszystko ulegało upadkowi.

Poszedłem kiedyś do wróżki powiedziała że ktoś mi źle życzy, być może to ludzka zawiść.

Wiem jedno, że dla mojego kochania jestem w stanie znieść i zrobić wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mojej lubej to zależało i jej, mieliśmy wspólne cele ale zawiodły finanse.

Odeszła, bo nie miałeś pieniędzy?

 

Skoro jej zależało, to czegoś nie rozumiem.

 

Pytanie na czym jej zależało, na wygodnym życiu?

Nie ma kasy nie ma związku?

 

A co ona zrobiła dla Waszego związku?

 

Związek dwojga ludzi, to praca obojga nad jego utrzymaniem, a nie: "jeden kocha się, a drugiemu za się."

 

Poszedłem kiedyś do wróżki powiedziała że ktoś mi źle życzy, być może to ludzka zawiść.

A poszedłeś kiedyś do kościoła i zapytałeś o to samo Boga?

Poprosiłeś Go o pomoc?

 

Żeby wstawiać gadki o tym, że ktoś Ci źle życzy skoro mówisz, że masz kłopoty nie trzeba być wróżką.

Takie gusła i zabobony znane są od dawna, a najgorzej jest wtedy, gdy się w nie uwierzy.

 

A co ona jest w stanie zrobić dla Ciebie?

Czy rzeczywiście jest warta Twojego uczucia, skoro piszesz, że odeszła, gdy skończyła się kasa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Żeby wstawiać gadki o tym, że ktoś Ci źle życzy skoro mówisz, że masz kłopoty nie trzeba być wróżką.

Takie gusła i zabobony znane są od dawna, a najgorzej jest wtedy, gdy się w nie uwierzy."

 

zgadzam sie jak najbardziej, wiara w to ze ktoś źle CI zyczy nie pomaga, musisz konkretnie określić swoje cele i dazyc do nich, najlepiej rozpisz sobie na kartce co chcesz zrobic i w jakis sposób i do kiedy, to pomaga, i przede wszystkim mysl pozytywnie

chyba sie nie zamkniesz w sobie i nie bedziesz płakal ? bo to chyba najgorsze co mozesz zrobic, troche woli walki ...

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A poszedłeś kiedyś do kościoła i zapytałeś o to samo Boga?

Poprosiłeś Go o pomoc?

 

Do Boga?

Wierzę w coś co być może jest ale niemogę nazwaś tego Bogiem,

Wierzę w "siłę", w moc stworzenia.

jeśli jest Bóg który nas słucha to dlaczego jest tyle krzywd na świecie?

Dlaczego cierpią niewinni?

 

Wierze w siebie.

Ale po latach wzlotów i upadków można czuć się zmęczonym.

 

Czasem tak jak teraz zamiast odbudowywaś swije siły Aure i inne tego typu rzeczy muszę zmagać się i to nie z losem ale ludzką zawiścią i nienawiścią.

Prosty przykład:

Wiem że nawet mój rodzony ojciec mi źle życzy ponieważ spotykam się ze swoją kobietą.

 

Gusła?

Widziałem kilka guseł.

Widziałem co robią szeptuchy.

Jeśli potrafi to pomuc to nieważne jak to nazwiecie.

Grunt że działa.

Edytowane przez zys22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jesli o mnie chodzi to tylko raz szczerze sie modliłem do Boga, w momencie kiedy trafiłem noca w burze idac pieszo 10 km przez las , z najlepszym przyjacielem i smierc wydawała sie taka realna ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gusła?

Widziałem kilka guseł.

Widziałem co robią szeptuchy.

Jeśli potrafi to pomuc to nieważne jak to nazwiecie.

Grunt że działa.

 

Łatwiej zaufasz szeptuchom niż sile stworzenia, niż mocy dzięki której żyjesz, oddychasz?

 

Ja też widziałam już kilka rzeczy "nie z tego" świata i jeżeli miłabym wybierać, to wolę zaufać owej sile, którą utożsamiam z miłością i życiem niż szeptuchom, których rytuały nie są dla mnie czyste.

 

To komu zaufasz i kogo o pomoc poprosisz zależy wyłącznie od Twojej decyzji. Powinieneś mieć jednak świadomość jej skutków i tego, że nic nie jest za darmo.

 

jeśli jest Bóg który nas słucha to dlaczego jest tyle krzywd na świecie?

Dlaczego cierpią niewinni?

Zadałeś dość rozległe pytanie. Aby na nie odpowiedzieć musiałabym stworzyć nowy temat, bo krótki post nie ująłby całości obrazu.

Inny forumowicz zadał podobne pytanie, więc częściową odpowiedź możesz znaleźć tu:

Dlaczego wszystkie religie opieraja się na cierpieniu?

 

Również tu możesz trochę na ten temat przeczytać tu:Dlaczego cierpimy?

 

A dlaczego cierpią niewinni?

Bóg dał nam wolną wolę, możemy więc czynić dobro lub zło.

Niestety ludzie sami w sobie są słabi i bardzo łatwo ulegają złu. Łatwiej jest się czemuś poddać, niż nad czymś pracować.

Ulegając temu, co często z wielką lekkością nazywane jest niskimi pobudkami (możesz tu przywołać w wyobraźni wszelkie jego objawy: żądze materialne, cielesne, egoizm czy jak wolisz brak prawdziwej miłości itd.) krzywdzą innych.

 

Doświadczając zarówno dobra jak i zła możemy się wiele nauczyć.

To czy z tego skorzystamy i jak wykorzystamy to w naszym życiu zależy od naszej świadomości.

 

Ale po latach wzlotów i upadków można czuć się zmęczonym.

Można, szczególnie gdy liczy się tylko na swoje siły.

 

Wiem że nawet mój rodzony ojciec mi źle życzy ponieważ spotykam się ze swoją kobietą.

Czy aby na pewno źle Ci życzy?

Może uważa, że nie jest to dobry związek i ma w tym sporo racji, a Ty buntujesz się przeciwko jego poglądom i swoją niechęć przypisujesz jemu?

 

Spójrz na to bardziej krytycznie, odpowiedz sobie szczerze na kilka pytań, które postawiłam wcześniej i w tym kontekście oceń stanowisko swojego ojca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ,

Jesli moge chcialam sie dolaczyc do dyskusji.

 

Napisal Zys:

Co do mojej lubej to zależało i jej, mieliśmy wspólne cele ale zawiodły finanse.

 

Przepraszam ale ja tego zdania,wytlumaczenia nie bardzo rozumiem.

Jak zawiodly finanse ?Mieliscie np.w planie liczne weselisko a z powodu braku finansow zostala liczba osob zredukowana z np.120 do 2?.

Chyba ktos oszukuje sam siebie i wynajduje przedziwne wytlumaczenia.

Jak bylo wygodnie to bylo dobrze a jak sie pojawily problemy u ciebie to dziewczyna sobie poszla.

Chyba jestesmy ze soba na te dobre dni i te zle.Nie tylko na te dobre.

 

Czy rozmawiales szczerze z tata dlaczego ma takie odczucia wzgledem tej byles dziewczyny?

Moze on wlasnie widzi w tym zwiazku niedociagniecia ktorych ty nie chciales zobaczyc.

Napisales ,ze tato zle ci zyczy bo spotykasz sie ze swoja kobieta.

SWOJA kobieta???.Przepraszam ale takie teksty nie bardzo toleruje(ale nie w tym rzecz)

Czy ona nalezy do ciebie?Czy jest twoja wlasnoscia?

Moze wlasnie teraz masz namacalny dowod ze tak naprawde nic do ciebie nie nalezy.Nie jest nasza wola miec lecz wola Najwyzszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Już tłumaczę.

Chodzi o to że ludzie jednak starają się dąrzyć ku "lepszemu', chodzi mi o lepsze życie, jego wyzszy poziom.

Jeżeli ja osobiście od lat dąże do tego aby stworzyć stabilne zaplecze finansowe, żeby podnieść ten poziom życia, uchronić przynajmniej od problemów finansowych. Zapewnić stabilność.

"Moja" że się tak wyraże w przenośni towarzyszka obraca się wśród znajomych którzy to co mają zawdzięczają rodzicom, są ustawieni już na starcie.

Nie ułatwia to życia, a wręcz potrafi je skomlikować.

 

Łatwo jest zadawać pytania typu: Jak zawiodly finanse ?

Normalnie, przy dzisiejszej sytuacji gospodarczej i przy tak niestbilnym rynku.

Czy byście trwali w pracy za załużmy 1000 zł? Czy może szukalibyście innej lepszej lepiej płatnej?

Czy jak napisała rirra mamy pogodzić się z "wolą Najwyrzszego" i przewagetować życie wierząc że tak nam jest pisane?

 

A jeśli chodzi o ojc to tak rozmawiałem z nim w tym temacie.

Uwrza że wszystko wie najlepiej, nie dociedają do niego przedstawione fakty.

Nie potrafi zrozumieć że w durzej mierze utrudnił życie nigdy nie pomagająć a żądając ciągłej pomocy. Nie potrafił ułożyć swojego rzycia, pomóc rodzinie.

Nie potrafi zrozumieć że chcieliśmy się usamodzielnić, zbudować własną rodzinę, żyć własnym życiem.

 

Podobnie koledzy, jeśli coś potzrebują jest ich mnóstwo ale w drugą stronę to mogę policzyć na palcach jednej ręki ilu jest gotowych mi pomóc.

 

Wydaje mi się czytająć państwa wypowiedzi że jest to forum Radia Maryja ponieważ wszystko składacie w ręce Boga.

Negujecie gusła i zabobony które wchodzą jakby nie patrzeć w skład magji.

Niezależnie od wszystkiego i Bóg i magia opierają się na wierze.

 

Wiara pozwala mi na to bym się zmierzył z życiem i jego zawiłościami, bym prubował podjąć walkę o lepsze jutro, o to bym odzyskał wiarę wemnie u mojej ukochanej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

Nie koniecznie Radia Maryja :)

Ja osobiście nie znam tej rozgłośni, choć sporo o niej słyszałam :)

 

Z magią zetknęłam się jak najbardziej, a raczej ona zetknęła się ze mną w bardzo określonym celu.

Doświadczyłam i widziałam rzeczy, w których istnienie nie wierzą nawet tzw. osoby wierzące.

Więc wiem, o czym mówię.

Dotyczy to również spraw związanych z wiarą, gdyż cała historia w niej miała swój początek i koniec.

Przy czym ten drugi był dość spektakularny.

Co ciekawe, jego skutków doświadczyły jeszcze dwie niezależne osoby, więc mam pewność, że nie był to wytwór mojej wyobraźni.

 

Chodzi o to że ludzie jednak starają się dąrzyć ku "lepszemu', chodzi mi o lepsze życie, jego wyzszy poziom.

Zgadza się, ale jak daleko w tym dążeniu chcesz dojść? Gdzie będą jego granice?

Goniąc za sprawami materialnymi nigdy się nie zatrzymasz, bo zawsze czegoś tam jeszcze nie będziesz miał.

 

Co w rzeczywistości przez to osiągniesz? Czy warto poświęcić temu wszystkie swoje siły?

 

Jeżeli ja osobiście od lat dąże do tego aby stworzyć stabilne zaplecze finansowe, żeby podnieść ten poziom życia, uchronić przynajmniej od problemów finansowych. Zapewnić stabilność.

Zapewnienie stabilności to niestety założenie zbyt idealistyczne.

Na taki stan możesz czekać w nieskończoność.

Stabilność, pytanie na jakim poziomie, jak bardzo będziesz musiał się poświęcać, aby dany poziom utrzymać?

Skutek będzie taki, że przez całe życie będziesz gonił za ułudą, poświęcał się i niestety zabraknie Ci w tym wszystkim czasu na życie, na miłość.

 

"Moja" że się tak wyraże w przenośni towarzyszka obraca się wśród znajomych którzy to co mają zawdzięczają rodzicom, są ustawieni już na starcie.

Nie ułatwia to życia, a wręcz potrafi je skomlikować.

Zgadza się, szczególnie wtedy, gdy jej uczucie uzależnione jest od tego czy będzie miała zapewniony dotychczasowe wygody, czy nie.

To nie jest zachowanie osoby, która kieruje się prawdziwym, głębokim uczuciem.

Jeżeli jej uczucie byłoby prawdziwe i silne jak przystało na miłość, to nie odeszłaby tylko dlatego, że coś nie tak z finansami.

 

Najważniejsze jest to, aby osoby rzeczywiście chciały być ze sobą, żeby ich uczucie było autentyczne.

Oczywiście ważne jest także, aby mogły zapewnić sobie godne warunki życia, ale jeżeli faktycznie chcą być ze sobą, to chwilowe niepowodzenia nie są powodem do rozstania.

Jedną za zalet życia w związku przypieczętowanym przysięgą jest to, że pomaga ona przetrwać te gorsze chwile.

 

Czy byście trwali w pracy za załużmy 1000 zł? Czy może szukalibyście innej lepszej lepiej płatnej?

Pewnie, że szukałabym lepszej pracy, ale cieszyłabym się również z tego, że mam chociaż tą.

 

Przeszłam w życiu różne koleje losu.

Był taki moment, gdy nie miałam pieniędzy na coś więcej niż chleb i mleko dla dziecka. Wyobraź sobie jak się czułam, gdy kilkuletnia córka poprosiła mnie o lizaka, na którego nie było mnie stać. Wyszłyśmy ze sklepu, ale to ja płakałam, a nie ona.

Teraz jest dużo lepiej, ale zanim do tego z mężem doszliśmy musieliśmy pokonać wiele swoich słabości, a przez to poznaliśmy też wartości, które wcześniej były zupełnie niezauważane lub negowane.

 

Takie doświadczenia sporo uczą i na tym polega nasze życie.

 

Czy jak napisała rirra mamy pogodzić się z "wolą Najwyrzszego" i przewagetować życie wierząc że tak nam jest pisane?

Zdecydowanie nie.

"Ufaj jakby wszystko zależało od Boga, a czyń tak, jakby wszystko zależało od Ciebie" św. Ignacy Loyola

 

A jeśli chodzi o ojca (...) Nie potrafi zrozumieć że chcieliśmy się usamodzielnić, zbudować własną rodzinę, żyć własnym życiem.

Uważa, że nie powinieneś mieć własnej rodziny, czy uważa, że nie powinieneś wiązać się z tą dziewczyną, bo to dwie różne sprawy.

 

Jeżeli jesteście ze sobą 12 lat, a ona odchodzi, gdy pojawiają się kłopoty, to ojciec ma rację.

Na taką osobę nie można liczyć, nie należy pokładać w niej nadziei i poświęcać życia, bo zawiedzie, gdy tylko pojawią się problemy.

 

Podobnie koledzy, jeśli coś potzrebują jest ich mnóstwo ale w drugą stronę to mogę policzyć na palcach jednej ręki ilu jest gotowych mi pomóc.

A to jest standard.

Nie bez powodu przysłowie mówi, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.

Naucz się asertywności, czyli sztuki odmawiania i tym, którzy się od Ciebie odwracają, a później znowu po coś przychodzą powiedz, że tym razem nie, bo niestety zawiedli, kiedy byli potrzebni.

 

Niezależnie od wszystkiego i Bóg i magia opierają się na wierze.

Zgadza się i od Ciebie zależy, z którą wiarą się zwiążesz.

Czy zaufasz Bogu, czy siłom oferującym drogę magiczną.

Jak się domyślasz są to dwa antagonistyczne bieguny naszej rzeczywistości.

 

Wiara pozwala mi na to bym się zmierzył z życiem i jego zawiłościami, bym prubował podjąć walkę o lepsze jutro, o to bym odzyskał wiarę wemnie u mojej ukochanej.

Moim zdaniem najważniejsze jest teraz to, abyś odzyskał wiarę w siebie oraz siłę, aby spojrzeć realnie na Twój związek.

 

Ludzi powinna łączyć miłość, a nie wiara w to, że zapewnisz jej środki na "waciki". Uwierz mi, bez nich można się obejść.

 

Więc jeszcze raz Cię spytam, co ona zrobiła dla Waszego związku, poza tym, że niemal całkowicie Cię zauroczyła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

zys22, zgadzam sie z przemysleniami caliah, jesli chodzi o twoja dziewczyne - razem jest sie na "dobre i na zle", wtedy mozna mowic o prawdziwym uczuciu... a co do twojego taty - we wszystkim jest ziarno prawdy, moze tylko nie zawsze chcemy je dostrzec

gdzies tu padlo dobre pytanie: co twoja parnterka zrobila dla waszego zwiazku i ciebie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadajesz naprawdę trudne pytanie.

Dla mnie wydaje się że zrobiła bardzo wiele.

Wspierała mnie, wierzył we mnie moze nawet zabardzo, była przyjacielem oparciem.

Pomagała ilekroć potrzebowałem pomocy.

Wszystko naprawdę było niemal idealnie, ale zawsze przeszkadzał brak czegoś.

Było coś czego oboje chcieliśmy.

Wiem że straciła wiare we mnie i zaufanie w skutek tego że moje zmagania miały zazwyczaj krutkotrwały efekt.

 

Nie zawodziła mnie nigdy.

Myśle że naprawde straciła wiarę i nadzieje.

Ze wina leży w durzej mierze po stronie moich działań.

Edytowane przez zys22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wydaje się że zrobiła bardzo wiele.

Wspierała mnie, wierzył we mnie moze nawet zabardzo, była przyjacielem oparciem.

Pomagała ilekroć potrzebowałem pomocy.

To bardzo miłe i tak jak napisałeś rzeczywiście charakteryzuje zachowanie przyjaciela.

 

Wiem że straciła wiare we mnie i zaufanie w skutek tego że moje zmagania miały zazwyczaj krutkotrwały efekt.

A jej zmagania?

Gdy mój mąż był bez pracy, ja utrzymywałam rodzinę.

 

Wszystko naprawdę było niemal idealnie, ale zawsze przeszkadzał brak czegoś.

Było coś czego oboje chcieliśmy.

Więc dlaczego się o to nie postaraliście?

Nie ma przeszkód nie do pokonania, choć początkowo może się wydawać, że dane rozwiązanie nie spełni oczekiwań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem.

Staraliśmy się oboje ale widocznie doszła do wnioskuże tyle lat starań wystarczy.

Że czas żeby były efekty a nie tylko starania.

Nie miałem szczęścia trafić na pracę która dała by nam chociaż możliwość stworzenia stabilizacji, a poziom który chcieliśmy osiągnąć wcale nie miał być wysoki.

Chcieliśmy godnego życia z kilkoma wygodami, żadnych złotych gór.

 

Pozatym znamy sie 16 lat, a zaiskrzyło między namiprzy pierwszym spotkaniu.

Ludzie którzy nas znali jak równiez nieznajomi twierdzili że pasujemy do siebie idealnie.

moim zdaniem też tak jest.

 

Poprostu muszę odzyskać u niej to co utraciła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że nie można zabezpieczyć się i uniknąć wielu aspektów niezależnych od nas, dziejących się tuż przy nas i mających na nas wpływ.

 

Tak jak nopisano mi to co wyszło z wróżby coś mnie ogranicza.

Najbardziej ogranicza mnie czas bo ba efekty działań niestety jest on potrzebny.

Edytowane przez zys22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że to nie jest działanie jakiś złych mocy tylko po prostu wydaje mi się, że zawiodły zbyt wysokie wymagania. Pomimo, że piszesz, iż nie były wysokie to jednak zniszczyły Twój związek (choć dla mnie to jest akurat dziwne, żeby uzależniać 12 lat o tego czy się ma kasę czy nie) i spowodowały, że czujesz się tak a nie inaczej. Może po prostu zacznij wierzyć w to, że się uda?? Choć to trudne jednak może zdziałać dużo. Wystarczy, że przed snem parę razy powiesz sobie, że się wszystko ułoży, że będzie dobrze a to da efekty (ale musisz w to uwierzyć). Wiara, że to zły urok wcale nie pomaga a jedynie rujnuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcieliśmy godnego życia z kilkoma wygodami, żadnych złotych gór.

Wolałabym, żebyś napisał chcieliśmy i chcemy być razem, a z resztą jakoś sobie poradzimy.

 

Zauważ, że ciągle obracamy się wokół wartości materialnych.

Na nich opiera się to czy Wasz związek będzie istniał czy nie.

Ginie w nich istota waszego związku, ginie miłość do drugiego człowieka, którą jako wyższa wartość zastępuje troska o określony poziom materialny.

 

Zadaj pytanie sobie i swojej towarzyszce: co jest dla Was ważniejsze, Wasze uczucie, to że chcecie być razem, czy to że nie możecie mieć nowego samochodu?

 

Z wiekiem okaże się, że żadne z Was nie będzie już mogło tym samochodem jeździć, a to co razem przeżyjecie, co razem odkryjecie, będzie miało dużo większą wartość niż nieosiągnięta przez Was pozycja materialna.

 

Staraliśmy się oboje ale widocznie doszła do wnioskuże tyle lat starań wystarczy.

 

Brakuje Wam czegoś, a może kogoś.

Mam koleżankę, która też wiele lat starała się o dziecko. Może 10 może dłużej. W końcu pogodziła się z losem lub jak kto woli wolą Bożą i zdecydowała się na adopcję.

I tu wielka niespodzianka, niecały miesiąc po zakończeniu formalności i kilka dni po zabraniu malucha do domu okazało się, że jest w ciąży.

 

Nie miałem szczęścia trafić na pracę która dała by nam chociaż możliwość stworzenia stabilizacji, a poziom który chcieliśmy osiągnąć wcale nie miał być wysoki.

Przejdźcie wreszcie od wiecznego planowania do realizacji.

 

Jeżeli ciągle będziecie się zastanawiali, czy właściwy czas już nadszedł, to się nigdy nie doczekacie, a czas Was minie i pójdzie sobie dalej.

 

Poprostu muszę odzyskać u niej to co utraciła.

Niczego nie utraciła, bo jesteś jaki byłeś i tylko tyle, albo raczej aż tyle mogłeś i możesz jej dać.

 

Jeżeli chce czegoś więcej, to sama też powinna na to zapracować.

Nie przypisuj sobie winy za obecny stan, bo to że odeszła w trudnej chwili zdecydowanie bardzo źle o niej świadczy.

 

Jeżeli razem i na całe życie, to tak jak napisała Bagheera: razem jest sie na "dobre i na zle".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caliah miłość też jest potrzebna w związku nie przeczę,ale miłością się nie najesz,miłością nie zapłacisz rachunków,czynszu, nie będziesz godnie żyć (w sensie materialnym), za miłość nie kupisz jedzenia. Miłośc jest ważna,ale zapewnienie kobiecie godnych warunków - chodzi mi o to,żeby nie bała się,że za chwile przyjdzie komornik też jest ważne. Pieniądze też są potrzebne.

 

Taka mała dygresja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są potrzebne ale nie najważniejsze. Dla Autora wątku chyba najważniejsze, skoro ciągle o nich wspomina. I w ich braku upatruje się swoich niepowodzeń. (no i w złych urokach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że nie można zabezpieczyć się i uniknąć wielu aspektów niezależnych od nas, dziejących się tuż przy nas i mających na nas wpływ.

 

Tak jak nopisano mi to co wyszło z wróżby coś mnie ogranicza.

Najbardziej ogranicza mnie czas bo ba efekty działań niestety jest on potrzebny.

Może brak zaufania do samego siebie.

Sam pisałeś, że musisz odbudować wiarę w siebie.

 

Madia proponuje Ci afirmację.

To zdecydowanie pomaga poprawić samopoczucie, skupić myśli na tym do czego się dąży, a nie na tym żeby zamartwiać się obecnym zawirowaniem.

 

A ja nadal będę proponowała, abyś nie zdawał się jedynie na własne siły.

Jeżeli nie uznajesz Boga w postaci osobowej, zwróć się o pomoc do siły, która jest źródłem stworzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy ja napisałam,że najważniejsze? Napisąłam tylko,że pieniądze jak i byt też jest ważny. Nie wiecie jacy faceci są? Dla swoich kobiet chcą wszystko co dobre,najlepsze, chcą zagwarantować im dostatek i byt. Tutaj też się miłość objawia,bo chcę by ta druga osoba miała dobrze,robię to dla niej (nie wliczając pracocholików).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze wszystkim co piszecie.

Teraz nie widzimy się 2 tygodnie, napisała żebym zabrał swoje rzeczy.

Sprubuję porozmawiać może to coś da.

Ale jednak śmiem twierdzić że samą miłością nie da się żyć.

Czy nigdy nie zdarzyło się nikomu z was zwątpić w sens działań dlatego że brak jest namierzalnych efektów?

 

Chcieliśmy mieć dom, dziecko.

Ale jednak na utrzymanie tego potrzebne są stałe fundusze.

ile można mieszkać przy teściach, myśleć o dziecku.

A naprawdę pragnę napisać że chcemy być razem na dobre i złe i na zawsze.

 

Ale ona twierdzi że mnie już tylko nienawidz, że nie kocha, że się zawiodła.

Wiem że mówi to pod wpływem emocji.

Mam nadzieje że może już trochę opadły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze nie są dla mnie celem samym w sobie.

 

Są środkiem do uzyskania założonych celów.

 

nie znaczą same w sobie dla mnie nic, ale jeżeli widzę uśmiech na twarzy ukochanej robiąc z nich urzytek to myśle że warto je jednak mieć.

 

Właśnie dla tej chwili uśmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madia proponuje Ci afirmację.

To zdecydowanie pomaga poprawić samopoczucie, skupić myśli na tym do czego się dąży, a nie na tym żeby zamartwiać się obecnym zawirowaniem.

 

Jasne, ale zawsze twierdziłam, że dobre samopoczucie i wysoka samoocena pomaga w rozwiązywaniu problemów.

 

Ale czy ja napisałam,że najważniejsze? Napisąłam tylko,że pieniądze jak i byt też jest ważny. Nie wiecie jacy faceci są? Dla swoich kobiet chcą wszystko co dobre,najlepsze, chcą zagwarantować im dostatek i byt. Tutaj też się miłość objawia,bo chcę by ta druga osoba miała dobrze,robię to dla niej (nie wliczając pracocholików).

 

Oczywiście w pełni się zgadzam :)

 

Czy nigdy nie zdarzyło się nikomu z was zwątpić w sens działań dlatego że brak jest namierzalnych efektów?

 

Oczywiście, że tak, to takie ludzkie po prostu :)

 

Ale ona twierdzi że mnie już tylko nienawidz, że nie kocha, że się zawiodła.

Wiem że mówi to pod wpływem emocji.

Mam nadzieje że może już trochę opadły.

 

Możliwe, że to emocje a możliwe, że jednak liczyła na coś więcej niż jej dałeś i nie chce tak dłużej. Rozmowa jest dobrym pomysłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze nie są dla mnie celem samym w sobie.

 

Są środkiem do uzyskania założonych celów.

 

nie znaczą same w sobie dla mnie nic, ale jeżeli widzę uśmiech na twarzy ukochanej robiąc z nich urzytek to myśle że warto je jednak mieć.

 

Właśnie dla tej chwili uśmiechu.

 

Dla nikogo nie są, no bo cóż z samymi pieniędzmi można robić? W końcu się mówi, że pieniądze szczęścia nie dają tylko to co możesz za nie kupić. Choć to prowadzi do konsumpcjonizmu a to już jest przykre ;)

 

Osz...i post pod postem wyszedł...myślałam, że mnie ktoś ubiegnie :)

Edytowane przez madia
dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłośc jest ważna,ale zapewnienie kobiecie godnych warunków - chodzi mi o to,żeby nie bała się,że za chwile przyjdzie komornik też jest ważne. Pieniądze też są potrzebne.

Damo, jeżeli przez zapewnienie kobiecie godnych warunków, rozumiesz zabezpieczenie jej przed ewentualną wizytą komornika, to całkowicie się z Tobą zgadzam.

Coś na ten temat wspomniałam w tu: Post nr 11

 

Jeżeli natomiast kobieta ma dużo wyższe wymagania, a widzi że w chwili obecnej jej partner nie jest w stanie jej ich zapewnić, to jeżeli autentycznie zależy jej na związku, to powinna abo z nich zrezygnować, albo zadbać o nie sama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcieliśmy mieć dom, dziecko.

Ale jednak na utrzymanie tego potrzebne są stałe fundusze.

ile można mieszkać przy teściach, myśleć o dziecku.

Mieszkać można długo, czasem niemal całe życie.

Ja co prawda mieszkam tylko z moją mamą, ale tylko dlatego, że ojciec się wyprowadził.

Nie przeszkodziło nam to na dorobienie się dwóch pociech i skupienie się na naszych wzajemnych relacjach.

 

Ale ona twierdzi że mnie już tylko nienawidz, że nie kocha, że się zawiodła.

Wiem że mówi to pod wpływem emocji.

Mam nadzieje że może już trochę opadły.

Ja również mam nadzieję, że to emocje, bo słowa są bardzo raniące.

Niech się zastanowi na spokojnie.

 

... ale jeżeli widzę uśmiech na twarzy ukochanej robiąc z nich urzytek to myśle że warto je jednak mieć.

Choć wydaje mi się, że za bardzo przyzwyczaiłeś ją do prezentów itp.

 

A to, co możesz jej zaproponować, to zakończenie wiecznego planowania i rozpoczęcie życia w miejscu, w którym się właśnie znajdujecie, tu i teraz.

 

Nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro.

Tak jak wcześniej napisałeś, w większości przypadków nie mamy wpływu na to co dzieje się wokół nas, ale to co wokół na się dzieje wpływa na to, co dzieje się z nami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet miłość potrzebyje jakichś podstaw aby trwać.

O podtrzymanie miłości powinno zabiegać dwoje ludzi, oboje stanowiący dany związek.

 

Wróć do postu Bagheery:razem jest się na "dobre i na złe".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie na kupie - jak ja to nazywam,w domu z teściami w małym domku wcale nie jest dobre i jeszcze zależy ile jest pokoii w takim środowisku również nie chciałabym mieć dziecka,ale na swoim.

 

Przepraszam Cię Caliah,ale dla mnie to oklepane teksty są (te o powiększeniu rodziny mieszkając u teściów). W rodzinie mojego kuzyna tak mieszkają i wcale nie jest wesoło,najstarsza córka nie ma własnego pokoju musi go dzielić z 6-letnim kuzynem. Dla mnie to sczyt braku odpowiedzialności,bo jak się nie ma własnego mieszkania i komfortu to dzieci nie powinno być to tylko utrudnia życie innym. Już nie mówiąc o braku przestrzeni życiowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam Cię Caliah,ale dla mnie to oklepane teksty są...

Się nie gniewam, ale to jest życie, a nie oklepane teksty :)

To nie teoria, ja mam to w praktyce :)

 

Też wolałabym na swoim, długo się uczyłam, ale teraz jestem wdzięczna za tą naukę. Bardzo dużo dzięki niej zrozumiałam.

 

Można sobie tworzyć teorie i nimi żyć, jak się dobrze ułoży, to nawet można je wcielić w życie. A jak się nie ułóży, to co? Żyć planami? Jak długo?

 

...najstarsza córka nie ma własnego pokoju musi go dzielić z 6-letnim kuzynem.

Ja mieszkałam z bratem w jednym pokoju i jakoś przeżyłam.

Problem nie jest w mieszkaniu razem, ale w tym jak to rodzice dzieciom przedstawią.

 

Ta obecna tęsknota za określonymi standardami, ucieczka przed uczeniem się życia w społeczności, w rodzinie doprowadza do tego, że "każdy sobie rzepkę skrobie" i w odniesieniu do drugiego człowieka ma głównie oczekiwania i wymagania, a jak są kłopoty, to sytuacja wygląda ja na załączonym obrazku.

Jesteśmy coraz bardziej roszczeniowi, wszystko nam się należy i bez określonych rzeczy niektórzy nie wyobrażają sobie swojej egzystencji.

 

Delikatnie mówiąc uzależniamy się od wygody.

 

Ale jak we wszystkim, każdy z nas wybiera jakie wartości są w jego życiu najważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea
Zadajesz naprawdę trudne pytanie.

Dla mnie wydaje się że zrobiła bardzo wiele.

Wspierała mnie, wierzył we mnie moze nawet zabardzo, była przyjacielem oparciem.

Pomagała ilekroć potrzebowałem pomocy.

Wszystko naprawdę było niemal idealnie, ale zawsze przeszkadzał brak czegoś.

Było coś czego oboje chcieliśmy.

Wiem że straciła wiare we mnie i zaufanie w skutek tego że moje zmagania miały zazwyczaj krutkotrwały efekt.

 

Nie zawodziła mnie nigdy.

Myśle że naprawde straciła wiarę i nadzieje.

Ze wina leży w durzej mierze po stronie moich działań.

 

a wiesz, co to bylo? i czy da sie do tego wrocic, to odbudowac?

ja wciaz niestety mam wrazenie, ze dla twojej partnerki na pierwszym miejscu jest sytuacja materialna, a potam dopiero ty i caly swiat, i kazdy inny; i prawdopodobnie tak juz zostanie...

 

piszesz tez, ze w pracy ci nie idzie - wydaje mi sie, ze kiedys bylo inaczej i warto sobie tamten czas przypomniec, byc mniej zgorzknialym i serdeczniejszym dla ludzi (ale szczerze) - to naprawde zaprocentuje sukcesem, w postaci dobrej pracy i finansow - zastanow sie jak podchodzisz do ludzi, oni zazwyczaj odplacaja "pieknym za nadobne"

 

jesli jakos sie odnajdziesz, wszystko do ciebie przyjdzie, twoja partnerka rowniez wroci - ale musisz zaczac najpierw od siebie, a potem popracowac nad wasza relacja

Edytowane przez alathea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak.

Mam nadziej że to chwilowe zwątpienie z jej strony.

A nad sobą solidnie się zastanowiłem.

Stwierdziłem że napewno potrzebna jest zmiana i to wielka.

Wprowadzam to w życie bez planowania.

Edytowane przez zys22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem, gdy emocje już opadną, pamiętaj o pozytywnym myśleniu i konsekwentnej realizacji powziętych decyzji.

 

A my możemy Cię wspierać wg naszych możliwości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wielkie.

Już sama rozmowa dała mi dużo wsparcia.

 

Najgorsze jest to że wszystko runeło dzień przed wyjazdem na urlop gdzie miałem nadzieję zregenerować siły, ale cuż trzeba sobie poradzić bez tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze tylko pytanie.

Czy może znajdzie się ktoś kto może spojrzeć nie wiem w co karty czy inne takie i powiedzieć mi czy przy moich postanowieniach coś z tego wyjdzie?

 

fajnie by było mieć takie info.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

wyjdzie - i z praca, i z uczuciami (tu gdzies po drodze bedzie bolalo)

tak bardzo gladko to nie bedzie - ale zdaje sie, ze postawisz na swoim

pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje sie, ze Zys sie powoli podnosi na nogi dzieki postom zwlaszcza tych ostatnich.Karty powiedzialy co chcial uslyszec;-)....

Chcialam tylko sprostowac 1 rzecz.

Napisal Zys w odpowiedzi na moj post:

 

Łatwo jest zadawać pytania typu: Jak zawiodly finanse ?

Normalnie, przy dzisiejszej sytuacji gospodarczej i przy tak niestbilnym rynku.

Czy byście trwali w pracy za załużmy 1000 zł? Czy może szukalibyście innej lepszej lepiej płatnej?

 

Wiem jaka jest sytuacja gospodarcza.

Pozwol ze podam pewien przyklad ktory jest inny ale kojarzy mi sie po trosze z twoim problemem.

Pewien Pan Y bedacy w zwiazku malzenskim z pania X majacy potomstwo bedace wynikiem ich szczescia.Pan Y pracowal ,pani X nie ,zajmowala sie wychowaniem dzieci.Co ogolnie jest normalne .Pan Y chcial zapewnic rodzinie w miare dobry standard.Wiadome glowa rodziny chciala jak najlepiej dla swojej lubej i dzieci.Bylo dobrze,trwala sielanka do momentu gdy sprawa finansowa zaczela kulec.Y imal sie dodatkowych prac aby utrzymac standard zycia na tym samym poziomie,ale nie udawalo sie pomimo, ze wiecej pracowal.Studnia stawala sie miec dno bez konca.Pojawily sie pretensje,zale .Pan Y Kredyt zaciagal aby splacic dlugi.Kredyt zaczal poganiac kredyt az w koncu zalozyl sobie nim ,,petle na szyi,,.Pani X coraz bardziej narzekala .Coz innego mogla zrobic;-).

Historia w kazdym razie zakonczyla sie dobrze dla pana Y.

Wyciaglo sie go z problemow ale nie byla to pani X ;-)) a jak tylko zaczal stawac na nogi zale minely ,milosc wrocila ;-))).

 

(nie bede dalej komentowac)

 

Zys napisal;

jak napisała rirra mamy pogodzić się z "wolą Najwyrzszego" i przewagetować życie wierząc że tak nam jest pisane?

 

Troszeczke przeinaczyles moje zdanie i to calkiem niezle je obrociles;-)

 

 

Na podanym przykladzie chce zwrocic uwage na akt.Bylo dobrze to bylo dobrze.Gdy pojawil sie problem Pan sie zatracal a jak wtedy dzialala jego Pani.

( No ale u ciebie to inaczej przeciez wyglada;-))

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy państwo macie rację.

Dostrzegam wiele rzeczy dzięki wam.

być może wszystko się ułoży tak jakbym chciał ale napewno na innych warunkach niż było.

Dziękuję serdecznie za rady, sugestie wróżby.

Na pewno zmieniliście po części mój widok na to wszystko o czym pisałem. A co będzie dalej?

Zobaczymy.

 

Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI WSZYSTKIM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasu spełnienia wróżby czy modlitwy nikt nieokreśli.

 

A z wróżbą, jak to z wróżbą, może się spełni, może nie...

Coś jak z góralską prognozą pogody: jak sroka na płocie sieńdzie, to pogoda będzie, .... albo nie będzie.

Wróżba nie jest zleceniem na zaprogramowanie przyszłości. Zawsze masz 50% prawadopodobieństwa, że się spełni, a jak się nie spełni, to dowiesz się, że zależało to od okoliczności, które zapewne się zmieniły. Czyli od tego co Ty zrobiłeś żeby się spełniła.

Wracamy więc do początku.

 

Zys, weź się w garść i skoncentruj na powziętych decyzjach.

 

Jak będziesz się rozmieniał na drobne (karty, runy, sny) to do reszty rozproszysz swoje siły i tylko Cię od tego głowa rozboli, a skutek będzie żaden.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea
Ciekawi mnie tylko jeszcze jedna rzecz.

 

Czy karty są w stanie powiedzieć ile czasu to potrwa i jaka jest owych kart skuteczność.

 

nie wiem, na ile moja interpretacja jest poprawna poniewaz nie jestem zawodowa wrozka, prawdopodobnie za troche ponad pol roku

 

ale to twoje "drazenie" do niczego nie prowadzi - kazdy z nas dal ci najlepsze rady jakie mogl, a twoja rzecza jest zrobic z tego uzytek badz nie

 

karty nie sa wyrocznia, choc czasem cos-tam przejasniaja w glowie, podpowiadaja - nie dumaj tyle, tylko zakasz rekawy i do roboty..:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...