royo Napisano 2 Sierpnia 2013 Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2013 (edytowane) Cześć. Pierwszej nocy w kilku snach powtarzał się wątek blizniąt. Różne sytuacje, różne miejsca, ale zawsze gdzieś bliźniaki wpleciono. Piszę o tym, bo chyba łączę to z kolejną nocą. Tutaj było zupełnie wyraźnie. Jeden ze snów na tyle charakterystycznych na tle innych, że piszę o nim tutaj. Dzieje się w nocy. Właśnie mam wsiadać na konia (kremowy), żeby odjechać, uciec od czegoś, kogoś. Kiedy wsiadam okazuje się, że siedzi na nim już "pierwszy ja" (czuję, wydaje mi się, że to ja, ale postać nie ma twarzy). Zupełnie się tym nie przejmując siadam, zupełnie naturalnie, tyłem do kierunku jazdy, vis a vis postaci. Kiedy koń rusza i galopuje wykręcam ręce za plecy i łapię go za grzywę. Jadę zadowolony, zero stresu. Kiedy dojeżdżam 'na miejsce', jest tam kilkunastu takich podwójnych przybyszy. Siedzą, jako takie podwójne, połączone postaci, mniej więcej w pozycjach lotosu. To takie postaci zupełnie jednolite jeżeli chodzi o materię (żadnych twarzy, włosów, ubrań). Tak jakby wyświetla się na nich uśmiech jedynie. Ja jestem pojedynczy i dają delikatnie do zrozumienia, że powinienem zostawić ich w spokoju, pokazują mi jakąś postać w głębi. Coś w stylu - "tam są jakieś wolne połowy". No i to tyle. Generalnie mam kilka interpretacji własnych, ale ten sen intryguje mnie na tyle, że naprawdę chętnie zapoznam się z jakąś kumatą interpretacją. Pozdrawiam i z góry dzięki. Edytowane 2 Sierpnia 2013 przez royo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.