Skocz do zawartości

Nasze ograniczenia


Gość sheina

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc

 

 

Czesto zastanwiamy się : jak to jest, że inni żyją lepiej, na pewno nie mają zadnych ograniczen, nic po nich nie widac.

 

 

 

Chyba w głębi jednak kazdy wie, ze ograniczenie i bariery ma każdy człowiek, tylko się do nich nie porzyznaje.

 

A jak jest z Wami, czy macie podobne odczucia, jak sobie z nimi radzicie, jakie macie bariery i czy jest Wam z nimi ciężko?:icon_smile2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam całą masę i tak szczerze, to nie wiem co robić :( Czasem to mnie załamuje ale tak totalnie... I to są głupie rzeczy, czasem zupełnie irracjonalne... np. idę ulicą, widzę osobę znajomą, wiem, że ją znam, że wypada powiedzieć "dzień dobry", a nie mówię, nie wiem czemu.. potem wychodzę na kogoś niekulturalnego, a ja po prostu nie mogłem, po prostu w danym momencie nie mogłem wydobyć z siebie słowa :(

Nie umiem też oferować pomocy, np. kiedy robię z kimś zakupy i widzę, że dużo niesie, myślę wtedy cały czas że mógłby mi powiedzieć: "weź to, ponieś mi" i zrobiłbym to z radością, ale sam nie potrafię powiedzieć: "może ci pomoc", chociaż chciałbym pomóc (dlatego lubię robić zakupy, z kimś kto sam mi daje je do niesienia).

To są zwykłe drobnostki, na które większość ludzi nie zwraca uwagi, robi to odruchowo, a ja nie mogę i nie wiem co robić.

I też do przesady myślę o tym jak się powinienem w danym momencie zachować... a potem i tak zachowuję się nie tak jak powinienem :/

To są rzeczy wyolbrzymiane przeze mnie, ale nie wiem dlaczego i po prostu nie umiem tego zmienić no i nie mam pojęcia jak :( A oprócz tego są i takie gdzie mimo chęci wypadam źle, odwrotnie niż powinienem, tak jakbym zawsze miał zdolność zrobić coś dokładnie przeciwnie niż należy :(

 

Ale rzeczywiście staram się myśleć, że inni ludzie też się denerwują, też czują się niepewnie, też zrobią czasem jakąś gafę (nie aż tak glupie jak ja, ale zawsze coś ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kazdy chyba ma cos z czym walczy

mi sie czesto zdarza wpasc do pokoju, gdzie siedzi pare osob i zapomniec o "dzien dobry" od drzwi - wale prosto z mostu o co mi chodzi :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy ma ograniczenia,bez wyjątku.Ludzie tylo dziela sie na takich co je zauważaja i pracuja nad tym,co nie zauważają i sa pępkiem świata i tacy co całkowicie poddają się.A od tego do jakiego typu się zaliczasz zalezy od tego jak często rozmawiasz ze sobą,jak dobrze sam sie znasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat :) Moim zdaniem ograniczenia są - to wiadomo- ale z jakiego powodu - nad tym można by sie było zastanowić :mysli: Ja myślę, że ograniczenia to nasza cielesność, bo Duch ich nie posiada.. Duch to prawdziwi my czyli wolna istota :) Tak naprawdę sami sobie stworzyliśmy ograniczenia- podobnie jak i społeczenstwo, które wmawia nam w co mamy wierzyć, jak wyglądać jak zachowywać się. Przez to czujemy presję i ograniczenia.. Nasze myśli je wywołują - jeżeli dużo o czyms myślimy to nagrywamy sobie pewne obrazy w duszy (nie mylić z Duchem), a następnie je odtwarzamy jak film - przyciągamy to co zostało nakręcone myślami w duszy - do tego dążymy- tym się stajemy. Jeżeli myślimy dużo o tym co zrobilśmy, powiedzieliśmy niewłaściwie i ciągle wraca to uczucie wstydu jak jakieś natręctwo to wpadamy w kolejne takie sytuacje - wiem z właśnego doświadczenia. Właśnie coś podobnego jak napisał Lex przechodziłam..Jak z tego wyszłam? Po pierwsze nauczyłam się z siebie śmiać - to dość dobra umiejętność - przydatna właśnie w takich sytuacjach, gdy zrobimy coś spontanicznie, a nie wyszło tak jak chcieliśmy, a raczej na odwrót - wtedy najlepiej ośmieszyć swoje ego, które robi nam z czasów coraz mniej wyrzutów i wiecznego zadręczania się w stylu "czemu tak zrobiłeś imbecylu jeden?!" ;)To dobre na początek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za to nie umiem prosić o pomoc. Jeśli mam problem bardziej prawdopodobne jest, że będę się zadręczać, ale sama. Powoli uczę się, że w określeniu "czy możesz podać mi rękę" kryje się tak naprawdę nie słabość a siła.

 

Poza tym bywają takie dni, że mam wrażenie, że nie wykorzystuję swojego życia nawet w ułamku procenta. Zdaję sobie sprawę, że praktycznie nic nie wiem, że nowych rzeczy uczę się dużo wolniej niż bym tego pragnęła i w ogóle wszystko idzie po grudzie. Staram się wtedy sobie mówić, że powinnam doceniać wiedzę i umiejętności, jakie mam, a przed oczami mieć ścieżkę do dalszego rozwoju, ale nie zawsze się da. Czasem ten dalszy rozwój staje się ważniejszy niż tu i teraz.

 

A poza tym (chociaż to może takie wciskanie w ramy) jestem nadpobudliwa (jest taka ładna choroba, którą dzisiaj nazywa się każde choć trochę żywe i nieposłuszne dziecko - adhd). Czasem mi to bardzo potrafi uprzykrzyć życie, jak najbardziej w jakiś sposób ogranicza. Chociaż tutaj widzę naprawdę niesamowitą poprawę.

Mam jeszcze problemy ze skupieniem się na jednym zajęciu przez dłuższą chwilę czasu, ale te chwile się coraz bardziej wydłużają.

 

Czy jest mi ciężko? Tak naprawdę najbardziej problematyczna jest dla mnie bariera numer jeden. Druga nie zdarza się tak często, trzecia to po prostu moje życie, muszę poświęcać nieco więcej niż inni żeby na przykład osiągnąć takie skupienie jak oni, pierwsza natomiast potrafi znacznie uprzykrzyć życie.

Nie mówiąc już o tym, że często moi bliscy czują się odrzuceni, bo widzą że mam problem, a zdarza się, że nie potrafię od nich przyjąć pomocy, nawet jak sami mi ją oferują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałam się jakie ogroniczenia ja mogę mieć.

I stwirdziłam, że jeżeli jakieś mam to ich po prostu nie widze.

Jedyne jakie mam to fizyczne i to spore- te "zlewam".

Więc subiektywnie - nie mam. :uscisk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysl: czy Tobie byloby milo gdybys oferowala komus pomoc a on by ja odrzucil?
Zapewne nie, zdaję sobie dobrze z tego sprawę. Tak jak niestety moi bliscy muszą sobie zdawać sprawę z tego, że etap przezwyciężania mimo że trwa już prawie dwa lata potrwa zapewne jeszcze kilka.

Nie robią mi wyrzutów, pod tym względem mogę liczyć na ich zrozumienie nawet jeśli nie czują się z tym dobrze. Jestem im niesamowicie za to wdzięczna i oni o tym wiedzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no jeśli chodzi o mnei to na przyklad...

 

kupiłam sobie jakieś długie, orientalne kolczyki,bo bardzo takei lubie, ale keidy zwiaze wlosym, zepne je klamrą i wyjdę na ulice mam wrażenie, że na nie sie dziwnei aptrza, to nawte hamuje w pewnei sposob wyrazanie siebie :/ nie powinnam sie tym przejmowac, bo pierdola, a takich pierdol jest duzo :]

Edytowane przez sheina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby to była skromność, a nie kompleksy. Dobrze, elektro, że masz do tego zdrowe podejście, może "obronisz" siostrzenicę od ciotek.

 

Tak trochę właśnie mam wrażenie wychowujemy się w dualizmie - ktoś ma prawo powiedzieć, że jestem ładna, mądra, zdolna, czy fajna, ale ja o sobie już nie.

 

@lya

Ja nie jestem piękna, nie mam klasycznej urody, raczej krępawą sylwetkę ciała, ciężkie kości, jestem do tego niska i nie mam takiego nosa, jakbym chciała. Co nie zmienia faktu, że ludzie mnie podobno odbierają jako osobę urodziwą, raczej ze względu na nastawienie do życia niż samą urodę ;)

 

Btw, czasem jak najbardziej wyglądam jak potwór (całonocna impreza), jakiś czas temu byłam w dodatku bardzo przy kości (nieco mi się przyhamowało z ćwiczeniami...), a w dodatku wylałam sok porzeczkowy na spodnie, więc siedziałam w samej tunice, a potem w spodniach z plamą (nie dało się sprać do końca), wyglądając jak pajac. Dosłownie!

Po czym się okazało, że jednak i tak mogę się komuś podobać ^^ I to nie komuś z długoletnich znajomych, raczej z tych kilkugodzinnych. Będąc skrzyżowaniem niezdary z koszmarem sennym i błaznem ;)

 

Więc można czasem wyglądać nawet tragicznie (albo tragikomicznie ;)) a i tak ważniejsze jest chyba to jak się zachowujesz.

Poza tym, jak się gapią - uśmiechnij się do nich. W ten sposób najprawdopodobniej ich speszysz i się w całkiem przyjemny sposób odegrasz za "gapienie się" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby to była skromność, a nie kompleksy. Dobrze, elektro, że masz do tego zdrowe podejście, może "obronisz" siostrzenicę od ciotek.

 

Tak trochę właśnie mam wrażenie wychowujemy się w dualizmie - ktoś ma prawo powiedzieć, że jestem ładna, mądra, zdolna, czy fajna, ale ja o sobie już nie.

 

@lya

Ja nie jestem piękna, nie mam klasycznej urody, raczej krępawą sylwetkę ciała, ciężkie kości, jestem do tego niska i nie mam takiego nosa, jakbym chciała. Co nie zmienia faktu, że ludzie mnie podobno odbierają jako osobę urodziwą, raczej ze względu na nastawienie do życia niż samą urodę ;)

 

Btw, czasem jak najbardziej wyglądam jak potwór (całonocna impreza), jakiś czas temu byłam w dodatku bardzo przy kości (nieco mi się przyhamowało z ćwiczeniami...), a w dodatku wylałam sok porzeczkowy na spodnie, więc siedziałam w samej tunice, a potem w spodniach z plamą (nie dało się sprać do końca), wyglądając jak pajac. Dosłownie!

Po czym się okazało, że jednak i tak mogę się komuś podobać ^^ I to nie komuś z długoletnich znajomych, raczej z tych kilkugodzinnych. Będąc skrzyżowaniem niezdary z koszmarem sennym i błaznem ;)

 

Więc można czasem wyglądać nawet tragicznie (albo tragikomicznie ;)) a i tak ważniejsze jest chyba to jak się zachowujesz.

Poza tym, jak się gapią - uśmiechnij się do nich. W ten sposób najprawdopodobniej ich speszysz i się w całkiem przyjemny sposób odegrasz za "gapienie się" :D

 

 

i to mi się podoba,z awsze zazdroszcze ludziom takiego podejscia dp sprawy, najgorsze, ze ja wiem,ze cos jest naturalne , ale tego nei akcpetuje, niekotrzy mi mowia, ze za duzo od siebie w pwnych sferach wymagam, Moze, ale to tez wynika z innych rzeczy. Moze kiedys sie zmienie i zaczne wszytko przyjmowac normalnie,moze... chocaz tyle lat jakos nei idzie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie znoszę, kiedy się ludzie na mnie gapią.

A jeśli chodzi o ograniczenia, to mam ich tyle, że szkoda wymieniać. Ale zapewne można je jakoś ztłumić... No chyba, że się jest mną ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie znoszę, kiedy się ludzie na mnie gapią.

A jeśli chodzi o ograniczenia, to mam ich tyle, że szkoda wymieniać. Ale zapewne można je jakoś ztłumić... No chyba, że się jest mną ;)

 

 

albo mną, uwierz mi, że ja sobie coś tłumacze, w coś usilnei wierzę, mówię, ze to bzdury po czym znowu wracam do pumku wyjscia, to jest jak syzyfowa praca... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa, coś o tym wiem. A próby łamania barier zwykle tak się jawią środowisku, że mają mnie za niezrównoważoną (pod każdym względem), hehe. Dlatego osobiście nie polecam na siłę walczyć z ograniczeniami, bo jest jeszcze gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze, ale to tez wynika z innych rzeczy. Moze kiedys sie zmienie i zaczne wszytko przyjmowac normalnie,moze... chocaz tyle lat jakos nei idzie..

 

To zdanie, jak pewnie dobrze wiesz, powinno brzmieć raczej jakoś w stylu:

"Wszystko przyjmuję naturalnie, jestem w trakcie wielkich zmian" ;)

Nastawienie, że tyle lat nie idzie, chociaż pewnie jest trudne do zmiany to nic innego jak samospełniająca się przepowiednia.

Nie chodzi przecież o wielki skok, chodzi o serię tip-topków, byleby wytrwale do celu ;)

 

Pentagrammo, do Ciebie również to kieruję ;) Starajcie się unikać myślenia, że się nie da, choćby na początek to miała być jedna jedyna rzecz, jaką zrobicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie pomyślałaś, że za bardzo chcesz i za bardzo się starasz.

Facet to "myśliwy"

Czasem nie chodzi by "złapać króliczka ale by gonić go".

 

Jeżeli jest tak jak piszesz to może w tobie coś jest "nie tak"

- Zbyt wielka pewność siebie?

- Narzucanie się?

- bytnie naleganie na legalizacje związku?

- Zbyt wczesna mowa z twej str. o rodzinie?

- Ograniczanie partnera?

 

Nie wiem, powodów może być milion. :uscisk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko facet to myśliwy. Ogólnie ludzie nie przepadają i co najważniejsze nie cenią tego, co przychodzi za łatwo. Coś, co jest okupione jakąś walką natomiast ma wielką wartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antonello, pisałam Ci już, że czasem taka chęć może mieć znamiona desperacji. Mężczyźni niby nie są super obserwatorami, ale nie ryzykowałabym stwierdzenia, że tego nie wyczuwają. Intuicja jest nie tylko kobieca.

 

W jakimś sensie czują, że pragniesz związku, pojawiają się, biorą sobie (może nawet nieświadomie) to co mogą ze związku, potem odchodzą.

 

Zresztą to samo jest z niektórymi mężczyznami. Ten sam scenariusz - super człowiek, a ma problemy ze znalezieniem drugiej połówki.

 

Czasem warto siłę woli poświęcić nie na to, żeby znaleźć, ale na to, żeby odpuścić.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak nie chca byc ze mną to po co zawracają mi głowe?
Ależ chcą. Tylko nie na zawsze.

 

On Cię rani bez dwóch zdań, ale ja Ci gwarantuję, że zdaje sobie z tego sprawę bardzo dobrze. Musiałby być pięciolatkiem, albo osobą niesamowicie zamkniętą we własnym świecie, żeby tego nie wiedzieć. Ale to jeszcze nie znaczy, że to zaplanował, przemyślał z zimną krwią. Może zdał sobie sprawę, że z tego nic nie będzie i faktycznie chce się wycofać, żebyś potem nie cierpiała jeszcze bardziej? Ciężko jest to ustalić, pewnie nigdy się nie da.

 

Tak, musisz się pogodzić, ale nie z samotnością. Z tym, że w tym okresie jesteś sama, że możesz w pełni żyć nie szukając nikogo, że możesz się realizować bez utyskiwań: "a wiesz, kochanie, myślę że lepiej przeznaczmy te pieniądze na nowy samochód niż na jogę" (z przymrużeniem oka oczywiście).

 

Być może dzisiaj masz po prostu taki jeden wielki dół. Naprawdę ze wszystkich sił życzę Ci, żebyś się z niego wygramoliła i spojrzała na swoje życie uczuciowe nie jak na pasmo porażek, ale po prostu coś tajemniczego. Coś, co należy odkryć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to teraz Ty powiedz że potrzebujesz czasu. Póki co to wychodzi ze albo Cię łudzi, albo sam ma wielki problem i jest niezdecydowany.

Pozwól mu się za soba stęsknic i nie pozwalaj mu na wszystko. Przy następnej okazji spotkania odmów łagodnie. Wywiń się że akurat tego dnia nie możesz.

Może wtedy doceni to co naprawdę może straccić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale widzisz z facetami to jest tak ze to oni muszą myśleć ze to są ich decyzje (oczywiście ze tak nie jest ale trzeba dać im takie wrażenie). Mądra kobieta jest szyją która kreci głową ;)... Męskie ego .....

 

Dokładnie to samo mama mi powtarzała, ale wcale nie jest łatwo tego dokonać...

Zwłaszcza komus kto stara się byc ok względem drugiej osoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę brutalnie szczera. Przepraszam z góry. Facet po prostu bawi się Tobą. Jak znajdzie kogoś innego to pójdzie w sina dal. Odpuść sobie i rzuć go pierwsza. Sorry za szczerość ale głupota kobiet mnie czasem rozwala na łopatki....

 

Też mam takie wrażenie - zostawia sobie furtkę bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z drugiej strony zauważ także plus tej sytuacji.

Po co na siłę masz być z facetem, który Cie potem będzie okłamywał.

I wracamy do punktu wyjścia:Lepiej ze tak się stało, nbo potem bardzo być cierpiała

A le powiem ci ze na każdego przychodzi czas. I na pewno jeszcze znajdzie się odpowiedni facet dla Ciebie. Ale stanie się to niespodziewanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I kobiety bywają nie lepsze. I kobiety potrafią ranić do łez.

 

Mam dla Ciebie tylko jeszcze jedną propozycję, jak emocje już opadną usiądź z kartką i spisz sobie tych, na których trafiałaś. Ich wady, ich zalety, ich wygląd, ich kłamstwa, ich obietnice.

Skoro spotyka Cię to tyle czasu, to z konkretnego powodu - musisz wyciągnąć z tego wnioski. Niech pierwszym z nich będzie sam typ takiego mężczyzny. Być może pomoże Ci to demaskować takich zawczasu.

 

Na każdy związek trzeba też patrzeć nieco egoistycznie.

Trzeba też pokochać i szanować siebie samą - bez tego nie ma co oczekiwać tego od innych ludzi. Nie przedkładaj też ich nad siebie, jesteście równi, macie równe prawo do spełniania Waszych potrzeb. Jeśli one ze sobą kolidują - nie ma się co łudzić, że jak razem zamieszkacie i stworzycie rodzinę będzie dużo lepiej.

 

Pewnego dnia zaświeci słońce. Daj sobie tylko na to czas i pamiętaj, że bez przygotowania nie rozróżnisz żarówki która słońce tylko udaje od tego prawdziwego. Zwłaszcza jak zaświeci Ci w oczy, kiedy będziesz w ciemności, będziesz mieć spadek nastroju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli będziesz skupiała się na BRAKU prawdziwej miłości to właśnie brak dostaniesz :] Jeżeli będziesz skupiała się na brutalności mężczyzn to ją dostaniesz.. Na nieczułości, okrucieństwie, to że są czubkami etc.Dostajesz to na czym się skupiasz.. Wyobraź sobie szczęście - prawdziwe szczęście kochania i bycia kochaną - jakie to jest wspaniałe - opisz ten stan - swojego partentera - dokładnie tak jak byś chciała, żeby to wszystko wyglądało - dokladnie ze szczegółami -samo pisanie poprawi Ci humor zobaczysz, a potem o tym myśl na codzień i się skupiaj, wracaj do tych zapisków i staraj się nie dopusczać myśli jacy Ci faceci okropni - zachęcam do spróbowania. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to jak zwykle ja wywaliłam kawę na lawę :). Ktoś to musi zrobić. Pewnie dlatego nie jestem popularna :)

:szok:Elektra czekasz na polpularność? :lol::lol::lol::lol: , a ja myślałam, że starasz się być pomocna :lol::lol::lol:

 

 

P.S. Sorki nie mogłam się powstrzymać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak męskie ego, ten pan z ktorym krece i opisuje jego (on ma 44 lata) mowi ze juz tyle razy sie sparzyl iz teraz jest ostrożny.. eh ta ostrożność facetów dobija mnie to:/ Zawsze sie boja, ale wyznać kobiecie miłość i uprawiać sex sie nie boja, natomiast zamieszkać pod jednym dachem to dla nich najgorsze.

 

Wiesz, ja zawsze powtarzam, nie słowa, ale czyny. Miło jest usłyszeć, że kocha, ale skoro później zachowuje się jak ktoś kto nie potrafi się określić... to wybacz. Dokłądnie jak pisały dzeiwczyny wczesniej zrób coś takiego, że na chwile np. znikniesz z jego życia, zobacz reakcje. Słowa to słowa, ale tym co robię pokazuję co mam w myślach, jeżeli sam dostrzegasz, że on tylko mówi to się pozbądź jak najszybciej. Obok mnie też blisko jest ktoś kto dużo mówi, niestety jego słowa i łzy w oczach są tylko chwilowe, a potem się zaczyna coś dużo gorszego.

 

Nie marnuj sobie życia na niedojrzałego faceta, ale nam, ludziom jest po prostu ciężko się od czegoś co już dobrze znamy - oderwać.

 

 

Nie bój się i idź do przodu, nie myśl, że musisz kogoś mieć, wizualizuj, ale nie myśl o tym przez cały czas, że MUSISZ, tylko, że jesteś kobietą, która zasługuje na szczęście tak jak pisałaś, młodą, piękną, atrakcyjną...

 

 

w końcu przyjdzie, ale nic na siłe, bo to trochę odwrotnie działa - tak mi się wydaje.

 

Dużo zależy od tego jak chcemy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no jeśli chodzi o mnei to na przyklad...

 

kupiłam sobie jakieś długie, orientalne kolczyki,bo bardzo takei lubie, ale keidy zwiaze wlosym, zepne je klamrą i wyjdę na ulice mam wrażenie, że na nie sie dziwnei aptrza, to nawte hamuje w pewnei sposob wyrazanie siebie :/ nie powinnam sie tym przejmowac, bo pierdola, a takich pierdol jest duzo :]

Ja przeciwnie, wygląd to chyba jedyna rzecz w której nie mam zahamowań :P Miałem już na głowie mix włosów czarnych i jasny blond, miałem czerwone pasemka, mam kolczyki niekoniecznie w uszach i... nawet jak ludzie patrzą na mój wygląd, to tego zupełnie nie zauważam i nie przeszkadza mi. Ubieram się jak chcę, więc może nawet lubię zwracać uwagę wyglądem. Szkoda tylko, że nie umiem tak z innymi rzeczami :(

 

Mnie los ogranicza, w zaden sposob nie moge zalozyc rodziny nawet wycieczka dla singli nie pomogla, co ja juz nie robilam aby poznac kogos i lipa, kazdy mowi ze jestem atrakcyjna, cudowna kobieta, mądra a zaden nie chce ze mna byc :-( co sie u licha dzieje ?

O tej sferze to nawet nie wspominam jakie mam zahamowania... Niby też chciałbym kogoś poznać, z kim mógłbym stworzyć związek, ale niby jak mam to zrobić? Jakby się ktoś do mnie choć uśmiechnął, to bym się zestresował i odwrócił wzrok :( już nie mówiąc o tym jakim byłbym wewnątrz kłębkiem nerwów...

Poza tym mam wrażenie, że z większością ludzi nie mam o czym rozmawiać, jak zaczynam wymieniać moje zainteresowania: 'astrologia, ezoteryka, ufologia, parapsychologia...' to patrzą na mnie jak na kosmitę, więc już nawet nie mówię czym się interesuję :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przeciwnie, wygląd to chyba jedyna rzecz w której nie mam zahamowań :P Miałem już na głowie mix włosów czarnych i jasny blond, miałem czerwone pasemka, mam kolczyki niekoniecznie w uszach i... nawet jak ludzie patrzą na mój wygląd, to tego zupełnie nie zauważam i nie przeszkadza mi. Ubieram się jak chcę, więc może nawet lubię zwracać uwagę wyglądem. Szkoda tylko, że nie umiem tak z innymi rzeczami :(

 

 

O tej sferze to nawet nie wspominam jakie mam zahamowania... Niby też chciałbym kogoś poznać, z kim mógłbym stworzyć związek, ale niby jak mam to zrobić? Jakby się ktoś do mnie choć uśmiechnął, to bym się zestresował i odwrócił wzrok :( już nie mówiąc o tym jakim byłbym wewnątrz kłębkiem nerwów...

Poza tym mam wrażenie, że z większością ludzi nie mam o czym rozmawiać, jak zaczynam wymieniać moje zainteresowania: 'astrologia, ezoteryka, ufologia, parapsychologia...' to patrzą na mnie jak na kosmitę, więc już nawet nie mówię czym się interesuję :P

 

dokladnie z tymi zainteresowaniami to jest masakra, nie ma co sie chwalic bo ludzie sa dziwni, ze nei rozumieja dziwnych zainteresowan hehhe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy też takie, z których pewnie nie zdajemy sobie sprawy, możliwe że nie wszyscy, ale chyba większość. To mnie osobiście o wiele bardziej niepokoi.

 

ale myślę, że zdacydowanej więkoszsci jestesmy świadomi, wiemy, że np.jest w nas ogromny stres przed występem przed publicznością i cięzko nam z tym walczyć... jak? Występować przede nią częściej... itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy też takie, z których pewnie nie zdajemy sobie sprawy, możliwe że nie wszyscy, ale chyba większość. To mnie osobiście o wiele bardziej niepokoi.

 

takim ograniczeniem, z ktorego nie zawsze zdajemy sobie sprawe (nie do konca, w kazdym razie) sa schematy myslowe i zachowania przejte po naszych rodzicach - kiedys buntowalismy sie przeciwko nim, a z czasem zaczynamy je w sobie sami odkrywac

strasznie trudno z tym walczyc, to jest jak odruch albo jeszcze gorzej - to stalo sie czescia nas :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ogólnie chyba boją się tego co inne, czy to ze względu na wygląd, czy na kulturę. Jeszcze wydaje mi się, że jestem w stanie zrozumieć, kiedy jest to oparte na doświadczeniu, ale jeśli nic złego od innych nie wyszło, albo nawet w ogóle się z nimi nie spotkaliśmy, to podejście jest dla mnie zagadką.

Możliwe, że oświeceni ludzie, albo ludzie bliscy oświeceniu nie mają uprzedzeń. Ja mam, nie ma co tego ukrywać. Jednak nie wiem czy w przypadku pewnych grup czuję aktualnie potrzebę pracy nad uprzedzeniami. Tzn nie akceptuję pewnych filozofii, ba, nawet nie toleruję. To już chyba podchodzi pod uprzedzenie?

 

@Bagheero

Moim sztandarowym przykładem zawsze było: dziadek łoił babkę, ojciec matkę, mąż mnie, ale tak musi być. Nie podoba się to, ale takie jest życie. Bo było tak zawsze. Wiele osób nawet nie dostrzega w tym zła, to jest dla mnie naprawdę straszne.

I właśnie dlatego mnie to przeraża, bo jak napisałaś - bardzo ciężko się z tym walczy i co ważne ciężko się dostrzega, że to nie jest tak, jak być powinno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ogólnie chyba boją się tego co inne, czy to ze względu na wygląd, czy na kulturę. Jeszcze wydaje mi się, że jestem w stanie zrozumieć, kiedy jest to oparte na doświadczeniu, ale jeśli nic złego od innych nie wyszło, albo nawet w ogóle się z nimi nie spotkaliśmy, to podejście jest dla mnie zagadką.

Możliwe, że oświeceni ludzie, albo ludzie bliscy oświeceniu nie mają uprzedzeń. Ja mam, nie ma co tego ukrywać. Jednak nie wiem czy w przypadku pewnych grup czuję aktualnie potrzebę pracy nad uprzedzeniami. Tzn nie akceptuję pewnych filozofii, ba, nawet nie toleruję. To już chyba podchodzi pod uprzedzenie?

 

@Bagheero

Moim sztandarowym przykładem zawsze było: dziadek łoił babkę, ojciec matkę, mąż mnie, ale tak musi być. Nie podoba się to, ale takie jest życie. Bo było tak zawsze. Wiele osób nawet nie dostrzega w tym zła, to jest dla mnie naprawdę straszne.

I właśnie dlatego mnie to przeraża, bo jak napisałaś - bardzo ciężko się z tym walczy i co ważne ciężko się dostrzega, że to nie jest tak, jak być powinno.

 

 

Boże, jak czytam podkreślone wyżej słowa to mnei krew zalewa

 

tak nie musi być i to jest smutne, że ludzie często sobie pozwalają na to po rpostu, bo się boją odejść, bo nie mają gdzie, i inne rzeczy...

 

 

każdy ma tyle na ile sobie pozwoli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy też takie, z których pewnie nie zdajemy sobie sprawy, możliwe że nie wszyscy, ale chyba większość. To mnie osobiście o wiele bardziej niepokoi.

Ale jeśli nie zdajemy sobie sprawy, to może nam aż tak bardzo nie przeszkadzają. (gorzej jak z kolei te przeszkadzają innym... ale to inna sprawa).

 

ale myślę, że zdacydowanej więkoszsci jestesmy świadomi, wiemy, że np.jest w nas ogromny stres przed występem przed publicznością i cięzko nam z tym walczyć... jak? Występować przede nią częściej... itp.

Na mnie to chyba nie działa... kolejny raz nie sprawia, że denerwuję się mniej... A nawet jak czuję, że denerwuję się mniej, to wtedy włącza mi się taki mechanizm, że jak poprzednio się denerwowałem i poszło mi dobrze, to teraz też się muszę denerwować żeby poszło dobrze... Wiem, chore, ja to się z pewnością kwalifikuję do leczenia ;) (ale najpierw trzeba jeszcze mieć odwagę zadzwonić i zapytać czy w tym moim upatrzonym miejscu przyjmuje psycholog na NFZ itp...)

 

racja bagheera,do tego trzeba jeszcze dodać stereotypy i uprzedzenia...70% ludzi mówi,ze nie ma żadnych,ale koło Murzyna albo punka nikt w tramwaju nie usiądzie...

Jest w tym coś... Koło Murzyna, punka, Chińczyka, kogoś chorego usiadłbym bez problemu, ale koło skina, to już niekoniecznie... A to też jest uprzedzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli nie zdajemy sobie sprawy, to może nam aż tak bardzo nie przeszkadzają. (gorzej jak z kolei te przeszkadzają innym... ale to inna sprawa).
Chodziło mi o to, że gorzej jak wyjdą, a już w ogóle, jeśli w najmniej odpowiednim momencie. Albo jeśli będą przeszkadzać, a przyczyny będzie się upatrywać zupełnie gdzie indziej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mnie to chyba nie działa... kolejny raz nie sprawia, że denerwuję się mniej... A nawet jak czuję, że denerwuję się mniej, to wtedy włącza mi się taki mechanizm, że jak poprzednio się denerwowałem i poszło mi dobrze, to teraz też się muszę denerwować żeby poszło dobrze... Wiem, chore, ja to się z pewnością kwalifikuję do leczenia ;) (ale najpierw trzeba jeszcze mieć odwagę zadzwonić i zapytać czy w tym moim upatrzonym miejscu przyjmuje psycholog na NFZ itp...)

 

Lex nie wierzę własnym oczom - jakbym czytała siebie kiedyś !Wow nie wiedziałam, że jest więcej takich ludzi ;D Ale pocieszę Cię z tego da się wyjść :) A raczej wychodzi się - choć to długa praca nad sobą. Przede wszystkim trzeba znaleźć solidną podstawę w życiu (ale wewnątrz siebie), uporządkować się menatalnie no i potem wybrać jedną z wielu dróg która pozwoli nam na samorozwój, a co za tym idzie -przełamywanie naszych "schiz" i nie koniecznie chodzi tu o łamanie ich w wymiarze fizycznym co właśnie mentalnym/duchowym. Tak ogólnie to napisałam, bo szczegółowo to mogłoby zająć trochę, a poza tym za głęboko osobite ;) Ale jakbyś chciał pogadac to zapraszam na PW, albo w profilu jest podane moje gg :hejka:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

racja bagheera,do tego trzeba jeszcze dodać stereotypy i uprzedzenia...70% ludzi mówi,ze nie ma żadnych,ale koło Murzyna albo punka nikt w tramwaju nie usiądzie...

 

 

kolo Murzyna, Araba, Chinczyka, etc. - dlaczego nie, to tylko inny kolor skory...

punkow, skinow troche bym sie obawiala - w sensie dziwnych reakcji, szczegolnie skinow, coz - chyba troche sobie na to zapracowali

co nie znaczy, ze kazdy taki jest - jestem przeciwna uogolnieniom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja na wakacjach miałam przygodę ze stereotypami.Do przedziału wsiadła grupka punków.metali (cos w tym rodzaju) poobwieszani kajdankami,łańcuchami,pół głowy lysej,pół to dredy...pomyslałam sobie tylko "boże mije mnie w opiece".To samo pomyslała starsza oani z przedziału.

a okazali sie tak przemiłymi ludxmi,że smiać mi się chciało ze mnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam całą masę i tak szczerze, to nie wiem co robić :( Czasem to mnie załamuje ale tak totalnie... I to są głupie rzeczy, czasem zupełnie irracjonalne... np. idę ulicą, widzę osobę znajomą, wiem, że ją znam, że wypada powiedzieć "dzień dobry", a nie mówię, nie wiem czemu.. potem wychodzę na kogoś niekulturalnego, a ja po prostu nie mogłem, po prostu w danym momencie nie mogłem wydobyć z siebie słowa :(

Nie umiem też oferować pomocy, np. kiedy robię z kimś zakupy i widzę, że dużo niesie, myślę wtedy cały czas że mógłby mi powiedzieć: "weź to, ponieś mi" i zrobiłbym to z radością, ale sam nie potrafię powiedzieć: "może ci pomoc", chociaż chciałbym pomóc (dlatego lubię robić zakupy, z kimś kto sam mi daje je do niesienia).

To są zwykłe drobnostki, na które większość ludzi nie zwraca uwagi, robi to odruchowo, a ja nie mogę i nie wiem co robić.

I też do przesady myślę o tym jak się powinienem w danym momencie zachować... a potem i tak zachowuję się nie tak jak powinienem :/

To są rzeczy wyolbrzymiane przeze mnie, ale nie wiem dlaczego i po prostu nie umiem tego zmienić no i nie mam pojęcia jak :( A oprócz tego są i takie gdzie mimo chęci wypadam źle, odwrotnie niż powinienem, tak jakbym zawsze miał zdolność zrobić coś dokładnie przeciwnie niż należy :(

 

Ale rzeczywiście staram się myśleć, że inni ludzie też się denerwują, też czują się niepewnie, też zrobią czasem jakąś gafę (nie aż tak glupie jak ja, ale zawsze coś ;) ).

 

Staraj sie kazd4go dnia zrobic cos co ci podniesie pewnosc siebie..przeprowadz babcie przez ulice, pomoz jak ktos sie zapyta o cos, powiedz dzien dobry starajac sie patrzec w oczy..Twoj problem nie wydaje sie az taki straszny, bo miom zawsze bylo czerwienienie sie...tobie bedzie atwiej..i rob to bez zastanowienia sie..impulsem bo im dluzej sie zastanawiasz tym wiecej czarnych scenariuszy piszesz i tym bardziej sie paralizujesz.Powodzenia zycze.buzka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...
Tak zrobie, probowlam juz nim ostro powiedzialam mu tak:" jak ty sobie to wyobrażasz ja znajde prace w moim mieście(on mowi abym szukala prace tutaj w polsce) ty bedziesz żyl i pracowal w niemczech i bedziemy na skypie - to bez sensu" on powiedzial tak:" ale kiedys mozesz rzucic ta prace i zamieszkamy razem wtedy

ale abysmy zamieszkali razem musimy zacząc sie spotykac, nie mozemy wisieć tylko na telefonie - bo tak nigdy sie nie poznamy i nie dojdzie do wspolnego zamieszkania.

Ja moge teraz do niego jechać i mieszkac z nim abysmy sie poznawali ale on jest bardzo ostrozny i musi poznac kobiete, ciekwe jak pozna kobiete przez telefon, zawila sytuacja. wiem ze musze podjąc decyzje albo zyjemy razem albo powiedzic mu bay bay

 

Alez kobieto - opanuj sie!!!Co to ma znaczyc?!Szacunku nie masz do siebie?Jak to funkcjonuje?To tylko on stawia tu warunki?To tylko jego zycie jest najwazniejsze a ty masz sie podporzadkowac?Masz rzucic wszystko i byc na kazde jego skinienie? Oj kochana - to nie na tym polega milosc i wspolne zycie...A! I mowisz ze on sie sparzyl i teraz jest ostrozny...jak dla mnie wierutna bzdura!Bawi sie toba jak olowianym zolnierzykiem a kiedy mu sie znudzisz wyrzuci cie na strych.Gra na twoich uczuciach.Naprawde wierzysz ze majac tak "toksyczny" zwiazek jestes szczesliwsza niz jakbys byla sama...?Wybacz mi tak mocne slowa ale mnie rowniez glupota niektorych kobiet scina z nog.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nawet jak czuję, że denerwuję się mniej, to wtedy włącza mi się taki mechanizm, że jak poprzednio się denerwowałem i poszło mi dobrze, to teraz też się muszę denerwować żeby poszło dobrze... Wiem, chore, ja to się z pewnością kwalifikuję do leczenia ;).

 

 

Lex , ale ja również miewam takie odczucia, wiem, że wtedy się naprawdę człowiek gubi i myśli, że nikt gonie rozumie, ze nie czuje czegoś takiego, ale zobacz, jest nas więcej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staraj sie kazd4go dnia zrobic cos co ci podniesie pewnosc siebie..przeprowadz babcie przez ulice, pomoz jak ktos sie zapyta o cos, powiedz dzien dobry starajac sie patrzec w oczy..Twoj problem nie wydaje sie az taki straszny, bo miom zawsze bylo czerwienienie sie...tobie bedzie atwiej..i rob to bez zastanowienia sie..impulsem bo im dluzej sie zastanawiasz tym wiecej czarnych scenariuszy piszesz i tym bardziej sie paralizujesz.Powodzenia zycze.buzka

 

To prawda. I Pelargia ma rację- najpierw zrób potem pomyślisz:).

Dodam jeszcze coś od siebie- jak już sie raz (no... moze nie raz, może trzy... to się okaże później) przełamiesz to poczujesz podwójną, nie! Potrójną radość.

1) Z tego, że sobie poradziłeś, że okazałeś się chole... silny, bo najtrudniej jest walczyć ze swoimi wewnętrznymi ograniczeniami. Radość gigantyczna! Poczujesz, to się w niej zakochasz (w tej radości) i będziesz to powtarzał, to jak bycie na haju! (tak myślę...:) nie wiem, czy to dobrze- nigdy nie byłam na haju)

2) Z tego, że pomogłeś, że okazałeś się miłym, przyjaznym człowiekiem. To bardzo dowartościowuje (wiem, jest egoistyczne, ale co z tego? Jesli ma wydźwięk pozytywny...?)

3) Radość tej drugiej osoby stanie się także Twoją radością.

Jak to złożysz do kupy, to okaże się, że czeka Cię tak wielka nagroda, że jest warta nie tylko takiego wysiłku. Spróbuj. A potem pójdzie już łatwiej- samonakręcająca sie spirala. Najtrudniejszy zawsze pierwszy krok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...