Skocz do zawartości

Co czyniłeś w życiu....???


infedro

Rekomendowane odpowiedzi

Witam…

 

- skoro tak bardzo lubicie teksty które dają do myślenia to polecam ten… bo daje do myślenia …

- oj daje, i to bardzo… !!!

- a pochodzi z książki którą już wcześniej polecałem…

- „ U progu tajemnicy – nauka wobec niepoznawalnego ” Irena Burchacka

- miłego czytania… i przemyśliwania… - infedro…

 

----------------------------------------------------------

 

Co czyniłeś w życiu?

 

Takie na ogół pytanie słyszy umierający od świetlistej istoty. George Ritchie, młody żołnierz amerykański, o którym już wspominaliśmy, potwierdza tę sytuację, której doświadczył stojąc na progu śmierci. Świetlista postać, która dla George'a jest Chrystusem, znała go na wylot, wszystkie jego słabości, błędy, a mimo to żołnierz czuł, że jest kochany.

„Kiedy mówię, że On wiedział o mnie wszystko, to dlatego, że wraz z Nim do tego promieniującego światłem pomieszczenia »weszły« wszystkie zdarzenia mojego życia. Wszystko, co mi się zdarzyło, ukazy¬wało mi się niczym realne, trójwymiarowe obrazy, obrazy ożywione i mówiące. Porządek w jakim występowały te wydarzenia w moim ziemskim życiu, tutaj nie wydawał się mieć znaczenia. Setki, tysiące rozmaitych scen z mojego życia przesuwały się jedna za drugą, oświetlone tym żywym światłem i wydawało mi się, że czas już nie istnieje. Żeby przypomnieć sobie, obejrzeć te sceny, potrzeba by mi było, w normalnym czasie, całych tygodni, a teraz nie czułem, że upływają sekundy".

To zjawisko było znane już dawniej. Św. Jean Vianney, słynny proboszcz z Ars, a także o. Pio widzieli życie swoich penitentów w najdrobniejszych szczegółach i praktycznie w jednej chwili. Taki film o cudzym życiu - twierdził Jean Vianney przesuwał się przed jego oczami jak jakaś oczywistość, wprawiając go w zakłopotanie, bo nie zawsze potrafił powściągnąć swoje reakcje i zdarzało się, że przypominał penitentowi z jego przeszłości jakieś słowa lub czyny bez większego znaczenia, ale takie, które raniły spragnioną doskonałości duszę spowiednika. Ten aspekt charyzmatów proboszcza z Ars zawsze wydawał się nieprawdopodobny, gdyż taka wizja zakłada posiadanie milionów perceptorów, a przecież umysł ludzki to nie komputer. Nie może rejestrować wszystkiego jednocześnie. A jednak ten fenomen jest stałą częścią opowiadań ludzi, którzy stali na granicy śmierci. Ma on różne warianty:

- jedni mieli wrażenie, że wszystkie zdarzenia z ich życia dzieją się jednocześnie, w jednej chwili.

-inni widzieli jakby film, przesuwający się z błyskawiczną szybkością, dosłownie w części sekun¬dy.

Niekiedy , „film życia" zaczyna się od ostatniej sceny:

„Jakiś dziwny reżyser tak skomponował tę fantastyczną »sztukę teatralną« opartą na moim życiu, że ujrzałem najpierw ostatnią scenę mojego życia, to znaczy moją śmierć. Ostatnią zaś sceną tego »spektaklu« było moje pierwsze życiowe doświadczenie, to znaczy narodziny. Tak więc jeszcze raz przeżyłem swoją śmierć..."

Powróćmy jednak do sensu i celu tego „filmu". Mówi o nim dokładnie George Ritchie:

„Każdy detal z moich dwudziestu lat życia stawał mi przed oczami. Dobry, zły, sceny odwagi tchórzostwa. W każdej z tych scen zawarte było jakby pytanie, które wydawało się płynąć od żywego Światła stojącego przy mnie: »Co uczyniłeś w życiu?« To nie było pytanie o informację, gdyż to doskonałe i szczegółowe przypomnienie mego życia pochodziło od Światła, nie ode mnie. Ja nie byłbym w stanie przypomnieć sobie nawet dziesiątej części tego, co ukazywała mi świetlista Istota.

»Co uczyniłeś w swoim życiu?« - to pytanie odnosiło się do wartości,

nie do faktów i znaczyło: co uczyniłeś z tym cennym czasem, jaki został ci wyznaczony?"

Wtedy George stara się szukać w swoim życiu tego, co było dobre i złe. Przychodzą mu na myśl, jakby w celu usprawiedliwienia się, zasługi w harcerstwie, pilne studia na medycynie… Ale w obecności świetlistej Istoty nie może okłamywać sam siebie i czuje wyraźnie, że wszystko to robił z myślą o sobie:

„Zrozumiałem, że to ja sam osądzałem tak surowo otaczające nas wydarzenia. To ja widziałem, że były nic nie znaczące, egocentryczne, bez konsekwencji. To potępienie nie płynęło od Chwały lśniącej wokół mnie: w Niej nie było ani wyrzutu, ani nagany, jedynie miłość do mnie...

Tak więc pytanie »Co uczyniłeś w życiu, co mógłbyś mi pokazać?« jak wszystko, co pochodziło od Światła, miało związek z miłością i znaczyło: jak kochałeś w życiu? Czy kochałeś innych tak, jak ja cię kocham? …Całkowicie?... Bez żadnych warunków?

Wtedy poczułem, jak rośnie we mnie oburzenie, jakbym został schwytany w pułapkę:

»Ktoś powinien był mi o tym powiedzieć!«

Odpowiedź napłynęła natychmiast, bez słów, jakimś rozumieniem myśli.

Człowiek promieniujący światłem rzekł:

»Ja ci o tym mówiłem.«

»Jak to?«

»Mówiłem ci o tym poprzez życie, jakim żyłem i poprzez śmierć jaką poniosłem...«"

~ W tym momencie George Ritchie zrozumiał, że to sam Chrystus wyszedł na jego spotkanie.

------------------------------------------------------------------------

 

Inny mężczyzna, który również przeżył śmierć kliniczną, także pamięta rodzaj „filmu życia". Oto jego świadectwo:

„Pożerał mnie wstyd z powodu tylu rzeczy, które uczyniłem w życiu, bo teraz widziałem wszystko w zupełnie innym świetle. Promieniejąca blaskiem Postać ukazywała mi, co było złe, w czym źle postępowałem. I wszystko to było takie realne".

Wszystko to zbiega się bardzo dokładnie z najstarszym nauczaniem Kościoła o „sądzie szczegółowym", który odbywa się zaraz po śmierci. Tłumaczono, że to prawdopodobnie sama dusza się osądza przy pomocy światła zesłanego przez Boga. Ten sąd wydaje się spełniać dwa określone cele: przede wszystkim pomaga zmarłemu zdać sobie sprawę ź własnego poziomu rozwoju duchowego, aby mógł spośród wielu dróg, jakie stają przed nim po śmierci, wybrać tę, która najbardziej mu odpowiada. Ponadto ma on pomóc zmarłemu w rozpoczęciu już w tej chwili koniecznego oczyszczenia. Będzie to oczywiście długi proces, który postępować musi z etapu na etap.

„Widziałem nie tylko to, co zrobiłem za życia, lecz nawet skutki, jakie moje postępowanie wywołało w życiu innych osób. To nie było jak film wyświetlany na ekranie, ja to wszystko odczuwałem, przypomina¬niu towarzyszyły uczucia. Spostrzegłem, że nawet moje myśli zostały »przechowane«. Wszystkie moje myśli przypominały mi się wyraźnie. Nasze myśli nigdy nie giną" (Dr R. Moody).

 

- to tylko jeden z tekstów… jakie dają do myślenia w tej książce…

Pozdrawiam…

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, na prawdę daje do myślenia. Ukazuje, że należy się zastanowić jaką ścieżką podążamy. I pozostaje pytanie, co powinniśmy zrobić ze swym życiem? Pzdr i dziękuję :)

 

Witam...

 

- a nie mówiłem...:_okok:

- taka jest refleksja... pod warunkiem że przeczyta się całość od początku do końca...:chytry_na:

- myślę że bardzo to pomaga... w spojrzeniu na nas samych... i w ogóle na nasze istnienie...

 

pozdrawiam wszystkich szukających...:papa2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jedna chwila w życiu człowieka - moment, sekunda ,a może czas nie istnieje .

Film życia wyświetlony z dokładna precyzją ,obrazy zapomniane. Potem zadane pytanie.

Jak odczuwasz wartość własnej osoby? Na co zasługujesz?

Samo osądzanie bywa bolesne,ale bardzo wartościowe. Uczucie nie do opisania.I powstaje pytanie :Co mogę naprawić ? Kogo prosić o wybaczenie ? Komu podziękować? Co robić? itd.

Oglądniecie własnego filmu życia ma ogromny sens i ważne jest to co dalej zrobimy.

Nic nie dzieje się przypadkowo .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jedna chwila w życiu człowieka - moment, sekunda ,a może czas nie istnieje...

- Film życia wyświetlony z dokładna precyzją ,obrazy zapomniane.

- Potem zadane pytanie.

- Jak odczuwasz wartość własnej osoby?

- Na co zasługujesz?

Samo osądzanie bywa bolesne,ale bardzo wartościowe.

- Uczucie nie do opisania.

I powstaje pytanie :

- Co mogę naprawić ?

- Kogo prosić o wybaczenie ?

- Komu podziękować?

- Co robić?... itd.

Oglądniecie własnego filmu życia ma ogromny sens i ważne jest to co dalej zrobimy...

- Bo nic nie dzieje się przypadkowo .

 

- Domi..... tego mi było trzeba...

- dziękuję... bardzo dziękuję...

- jesteś... Aniołem...

- i choćby tylko po to... warto było założyć ten temat...

 

--- infedro...:serducho:

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

infedro

- jesteś... Aniołem...

Czy to aby nie za mocne słowo:wstydnis_na: ja nic nie zrobiłam , tylko opisałam coś co czułam ,słyszałam i było mi dane. Było mi wstyd bo mam wiele minusów na koncie ale i mam plusy -na szczęście:)

 

Okoliczności w których było mi dane oglądnąć film, nie były takie "na szczęście "jak w przypadku osób wyżej przez Ciebie podanych i może to nie było jeszcze to ......,a jedynie namiastka która była mi dana,jak sole otrzeźwiające.

Może będą to zbyt mocne słowa które teraz napiszę , bo sama siebie skrytykuje ale kiedyś na non stopie miałam tendencje odgrywania roli ofiary, byłam ciągle raniona słowami a ja uważałam by innych nie ranić , by nie czuli tego co ja .Gdzieś w głębi serca czułam że to moja misja,czułam wyjątkowość w której byłam tak bardzo wyobcowana, nieszczęśliwa a zarazem dumna- bo wiedziałam ze na końcu drogi spotkam spełnienie i szczęście swoje i innych. Bycie w takim stanie pozwoliło mi spojrzeć na świat od każdej strony ,przyjmowałam wiele postaci i pozycji, zamieniałam się krzesłami itp. ale brakowało w tym wszystkim czegoś i skąd ta pozycja ofiary?...nie umiałam się obronić bo każda obrona w moim wówczas odczuciu była rozumiana jako zadanie ciosu drugiej osobie.

Ale .....

Film pokazał mi że jednak zgubiłam gdzieś ta uwagę w trakcje przyjmowania ciosów,zbuntowałam się gdzieś w drodze(i nawet nie wiedziałabym kiedy się zbuntowałam ,gdyby nie ten film) i ja tez jednak potrafiłam ranić ,sprawiać innym ból co do tej wtedy właśnie chwili nie było przez zemnie dostrzegane- wtedy się dowiedziałam że ja nie jestem ofiarą i nigdy nią nie byłam, mam przestać odgrywać role niewiniątka i zacząć rozumieć .

Minęło już kilka miesięcy od całego zdarzenia (filmu) i teraz jedynie fale powracają które słabną :),echo tamtych dni.

Jedyne co muszę teraz zrobić to pracować i od czasu do czasu kopniaka samemu sobie zaserwować lub was o to poprosić.

 

Bo przecież jak ktoś piszę o swoich problemach na forum, to jest to chyba celowe działanie by otrzymać pomoc w postaci słów, wsparcia, by nie czuć się samotnym w śród tłumu. Ważne by nie zapomnieć zwracać uwagi na nasze reakcje ,emocje które się pojawiają gdy czytamy odpowiedzi ,jakie myśli nam się pojawiają w głowie .Wiec śmiało mogę powiedzieć że wartość słów jest mniej ważna niż to co w nas się pojawia i to co z tym zrobimy. Nie zawsze otrzymujemy słodkie słowa -na szczęście.

 

Pewnie nie doszłabym do tego miejsca gdyby nie to wszystko.

 

Sorry że odbiegłam od tematu-poniosło mnie :)

Edytowane przez _Domi_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...
zasługi w harcerstwie

Jeśli George to chyba Skauting bardziej

 

Wszystko to zbiega się bardzo dokładnie z najstarszym nauczaniem Kościoła o „sądzie szczegółowym", który odbywa się zaraz po śmierci. Tłumaczono, że to prawdopodobnie sama dusza się osądza przy pomocy światła zesłanego przez Boga.

 

Próbowałem interpretować tak, jakby tekst był dla wszystkich. Do czasu:)

Motyw sądu po śmierci wymyślono przed chrześcijaństwem, śmiem twierdzić, że nie popełnię wielkiego świętokradztwa i herezji, jeśli zaryzykuję stwierdzenie, że przed judaizmem też. Głównie Egipt, jeśli dobrze pamiętam. Grecja trochę też, jeśli Grecja, to i Rzym. Ale u Słowian, albo Wikingów pewnie nie było to aż tak rozpowszechnione. Nie wiem, jak u Persów. A rozpatrując to zjawisko w kategorii "przyczyna->skutek", dochodzimy do wniosku, że najprawdopodobniej wierzenia w sąd po śmierci były po to, by ludzie mniej za życia grzeszyli i żeby był porządek, łatwo podatki ściągać, a kapłani zadowoleni. W lepiej zorganizowanych państwach basenu Morza Śródziemnego przyjęło się lepiej, w barbarzyńskich krainach nieco gorzej.

Co oczywiście nie znaczy, że coś takiego nie może istnieć. Może i pewnie istnieje, bo ludzie w pewnym momencie w to uwierzyli i wierzą nadal. To robi nam zapewne wiele zmian w postrzeganiu przez nas świata i w ogóle wszech rzeczy. Autosugestia i nie tylko auto-.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Jeśli George to chyba Skauting bardziej

- hmm... cytowałem tylko tekst, więc i nic nie zmieniałem... ale czy to ma znaczenie jakiego użyjemy "słowa" ? przecież ich znaczenie i tak jest podobne... ;)

- a poza tym... jest to przecież zaledwie szczegół, można by rzec nawet "mało istotny" co do skali zagadnienia jakie jest poruszane... ;)

- Próbowałem interpretować tak, jakby tekst był dla wszystkich. Do czasu:)

- wg. mnie jest to oczywiste, że Text jest "dla Wszystkich" gdyż tyczy się nas Ludzi... Wszystkich Ludzi... :)

- gdyż jeśli taki Sąd istnieje, to stanie przed NIM każdy bez wyjątku...(bo i każdy bez wyjątku jest człowiekiem) bo odpowiadał będzie tylko za TO "co Sam wysyła"... a wiec za "Miłość Uniwersalną", czyli wartości "w SOBIE" jakie wypracował... "w tym cennym czasie, jaki został mu wyznaczony"... a nie za przynależność do jakiejś religii, gdyż sama "przynależność" jest tylko zależna od regionu, czyli miejsca w jakim się narodził... ;)

- a przecież niemal w każdej religii jest "zmaganie się dobra ze złem"... wiec i w każdej można "określić się" i stanąć po stronie Praw Uniwersalnych...

bo, po śmierci i tak tylko z Miłości będziemy rozliczeni…

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bardzo dobry tekst...

- Warto go przeczytać, zastanowić się chwile i jeżeli jest taka potrzeba zmienić styl swojego funkcjonowania, zachowania.

Hmm... z moich doświadczeń wynika, że jest taka potrzeba wśród większości ludzi...

- ale nic niestety nie da się zrobić niejako "na siłę"... gdyż do wszystkiego każdy musi dojść Sam, dostosowując ścieżkę własnego rozwoju do własnych możliwości, czyli własnego procesu pojmowania... a wiec Świadomości... ;)

- Czy komuś ten tekst już pomógł ?... Pytam oczywiście o forumowiczów.

- mnie pomógł... i dlatego dałem go na forum, z nadzieją ze i innym pomoże... :)

 

--- pozdrawiam ciepło... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to przecież zaledwie szczegół, można by rzec nawet "mało istotny"

Jak dla kogo:). Ale wiem, że trzeba ludziom wybaczać, że nie mając o czymś pojęcia, nazywają to inaczej, zmieniając znaczenie tego czegoś. Np - magia i czarnoksięstwo.

- wg. mnie jest to oczywiste, że Text jest "dla Wszystkich" gdyż tyczy się nas Ludzi... Wszystkich Ludzi... :)

Jednak w pewnym momencie pewien mały robaczek, który na mnie wlazł pośród wszystkiego, co pozytywne niesie ten tekst, zaczął mnie gryźć, poczułem się jedzony i stwierdziłem, że nie przemawia to do mnie z powodu tego robaczka. Cóż, nie ma ideałów i nie ma błogiego wylegiwania się na łące wśród kwiatów bez robaczków, które zawsze nas będą obłazić. Jednak ten jest wyjątkowo natarczywy, wraca wciąż, jak bumerang i ciągle gryzie. Nie będę wiecznie się przemieszczał po łące i uciekał przed figlarzem, nie będę próbował znosić go mężnie, ignorując. Czasami go po prostu walnę, albo strzepnę, niech wie, że nie może mnie obłazić, kiedy on chce, tylko kiedy ja mu pozwolę.

jeśli taki Sąd istnieje

Jeśli.

Poza tym, jeśli istnieje, to przypuszczam, że w oderwaniu od świata realnego, obiektywnego, w którym wszyscy bierzemy udział na tych samych zasadach. Jest więc czymś zależnym od nas. Jeśli mamy jakiś wpływ na to zjawisko (choćby podświadomie, bo sumienie każdego człowieka jest inne, a taki człowiek tego nie planuje, nie projektuje od początku do końca (tej inności)), możemy je zmienić. Kto wie, może wygasić. Tylko nie wiem, czy warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jak dla kogo:).

-Ale wiem, że trzeba ludziom wybaczać, że nie mając o czymś pojęcia, nazywają to inaczej, zmieniając znaczenie tego czegoś. Np - magia i czarnoksięstwo.

Hmm... noo? mi akurat niczego nie musisz wybaczać gdyż jak sam wiesz był to tylko cytowany tekst... a nie moje słowa... ;)

 

Jednak w pewnym momencie pewien mały robaczek, który na mnie wlazł pośród wszystkiego, co pozytywne niesie ten tekst, zaczął mnie gryźć, poczułem się jedzony i stwierdziłem, że nie przemawia to do mnie z powodu tego robaczka. Cóż, nie ma ideałów i nie ma błogiego wylegiwania się na łące wśród kwiatów bez robaczków, które zawsze nas będą obłazić. Jednak ten jest wyjątkowo natarczywy, wraca wciąż, jak bumerang i ciągle gryzie. Nie będę wiecznie się przemieszczał po łące i uciekał przed figlarzem, nie będę próbował znosić go mężnie, ignorując. Czasami go po prostu walnę, albo strzepnę, niech wie, że nie może mnie obłazić, kiedy on chce, tylko kiedy ja mu pozwolę.

- he,he ;)... jeśli pojawił się w Twojej głowie "mały robaczek" to można zadać sobie pytanie, czy akurat przyczyną jego pojawienia nie są Twoje własne myśli... ;)

- bo jeśli tak... to już Sam wiesz, co jest jego przyczyną... bo Ty sam nadałeś mu sens więc i "istnienie"... ;)

- bez Twojej "intencji" robaczek... po prostu by nie istniał... :)

 

Jeśli taki Sąd istnieje... Jeśli...

Poza tym, jeśli istnieje, to przypuszczam, że w oderwaniu od świata realnego, obiektywnego, w którym wszyscy bierzemy udział na tych samych zasadach. Jest więc czymś zależnym od nas.

- wg. tego co napisane było powyżej, to sam Sąd raczej nie jest zależny od nas ( bo i tak się odbędzie), zależne od Nas są tylko nasze wybory, które miały kształtować właśnie Naszą Duszę... ;)

 

Jeśli mamy jakiś wpływ na to zjawisko (choćby podświadomie, bo sumienie każdego człowieka jest inne, a taki człowiek tego nie planuje, nie projektuje od początku do końca (tej inności)), możemy je zmienić. Kto wie, może wygasić. Tylko nie wiem, czy warto.

- uważam... że jeśli taki Sąd istnieje, to nie mamy żadnego wpływu na to że JEST... mamy tylko wpływ Tu na Ziemi ,na to jaką "notę" wystawimy sobie Tam na Górze... ;)

- hmm... troszkę nie wiem, co chciałbyś "wygasić'... i w jakim kontekście ? ;)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... noo? mi akurat niczego nie musisz wybaczać gdyż jak sam wiesz był to tylko cytowany tekst... a nie moje słowa... ;)

Zakładam, że autor/ tłumacz tekstu nie miał pojęcia, że to błąd, Tobie, owszem, nie mam co wybaczać:)

- he,he ;)... jeśli pojawił się w Twojej głowie "mały robaczek" to można zadać sobie pytanie, czy akurat przyczyną jego pojawienia nie są Twoje własne myśli... ;)

- bo jeśli tak... to już Sam wiesz, co jest jego przyczyną... bo Ty sam nadałeś mu sens więc i "istnienie"... ;)

- bez Twojej "intencji" robaczek... po prostu by nie istniał... :)

Tak, w pewnym stopniu są to moje myśli, ale nie jestem tak potężny, żeby wpłynąć na tysiące ludzi w kraju, żeby myśleli podobnie. Jednak dużo tu winy robaczka. Bez mojej intencji robaczek będzie łaził po milionach innych ludzi, a tysiące innych nie będą mu pozwalać się panoszyć.

 

- wg. tego co napisane było powyżej, to sam Sąd raczej nie jest zależny od nas ( bo i tak się odbędzie), zależne od Nas są tylko nasze wybory, które miały kształtować właśnie Naszą Duszę... ;)

Być może. Nie znamy natury tego sądu, nie wiemy, czy w ogóle było to autentyczne doświadczenie. Jednak jeden człowiek uzna zabicie muchy bzyczącej mu w pokoju za złe, a drugi za wprost naturalne, pożyteczne. Nasze sumienia nie są jednakowe. Między innymi stąd poczucie bezsensu praw obowiązujących na świecie.

- uważam... że jeśli taki Sąd istnieje, to nie mamy żadnego wpływu na to że JEST... mamy tylko wpływ Tu na Ziemi ,na to jaką "notę" wystawimy sobie Tam na Górze... ;)

- hmm... troszkę nie wiem, co chciałbyś "wygasić'... i w jakim kontekście ? ;)

Nic nie chcę wygaszać, tylko gdybam:). Próbuję to zinterpretować, odnosząc do różnorodności ludzkich sumień i percepcji, które są naszym miernikiem tego, co dobre, a co złe. W końcu próbuję wskazać, że dotąd nie znalazłem żywej utopii, ani ideału, który byłby dokładnie dopasowany, wszech- (wszechmądry, wieczny, wszechmocny itd.), nie znalazłem też ludzi, którzy by takie coś znaleźli. Szukałem i straciłem całkiem sporo czasu na to bezsensowne poszukiwanie. To dziwne, że jedni podczas śmierci klinicznej widzą takie coś, a inni coś innego. Ja słyszałem o innych wizjach.

Rozumiem budowanie bajek, które byłyby takim wyjaśnieniem czegoś, jakiego akurat potrzebujemy (np. mity, ludzka wizja Boga i bogów, różne systemy magiczne i inne), ale nie ma sensu wymyślanie utopii i nakazanie ludziom, żeby według niej funkcjonowali. To nie jest metoda działania dostosowana do świata, w którym żyjemy. Myślę też, że to nowy, uwspółcześniony model nauk chrześcijańskich, przebija się tu i ówdzie nawet odniesienie do KrK, który czasami każe mi krzyczeć i buntować się przeciw naiwności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, w pewnym stopniu są to moje myśli, ale nie jestem tak potężny, żeby wpłynąć na tysiące ludzi w kraju, żeby myśleli podobnie. Jednak dużo tu winy robaczka. Bez mojej intencji robaczek będzie łaził po milionach innych ludzi, a tysiące innych nie będą mu pozwalać się panoszyć.

- noo tak, owszem będzie łaził i po innych co nie zmienia faktu że każdy będzie miał Swojego robaczka... takiego jakiego sobie stworzy... ;)

 

Być może. Nie znamy natury tego sądu, nie wiemy, czy w ogóle było to autentyczne doświadczenie. Jednak jeden człowiek uzna zabicie muchy bzyczącej mu w pokoju za złe, a drugi za wprost naturalne, pożyteczne. Nasze sumienia nie są jednakowe. Między innymi stąd poczucie bezsensu praw obowiązujących na świecie.

- nooo ? owszem nasze sumienia i Dusze nie są jednakowe... wiec i stąd może brać się konieczność ich rozwoju czyli wzrostu... coś podobnie jak w szkole, mimo ze każdy ma inna wiedzę... to każdy ma szansę dorównać do innych... bo jest to tylko jego WWWola... :)

 

Nic nie chcę wygaszać, tylko gdybam:). Próbuję to zinterpretować, odnosząc do różnorodności ludzkich sumień i percepcji, które są naszym miernikiem tego, co dobre, a co złe. W końcu próbuję wskazać, że dotąd nie znalazłem żywej utopii, ani ideału, który byłby dokładnie dopasowany, wszech- (wszechmądry, wieczny, wszechmocny itd.), nie znalazłem też ludzi, którzy by takie coś znaleźli. Szukałem i straciłem całkiem sporo czasu na to bezsensowne poszukiwanie. To dziwne, że jedni podczas śmierci klinicznej widzą takie coś, a inni coś innego. Ja słyszałem o innych wizjach.

- oczywiście można powiedzieć, że Nikt nie jest tu wyrocznią i tak jak każdy jest inny... tak i każdy może przezywać to na Swój indywidualny sposób...

- ale co oznacza swój ?... przecież to właśnie oznacza "taki" jaki sami sobie wypracujemy...czyli doświadczymy... ;)

- Rozumiem budowanie bajek, które byłyby takim wyjaśnieniem czegoś, jakiego akurat potrzebujemy (np. mity, ludzka wizja Boga i bogów, różne systemy magiczne i inne), ale nie ma sensu wymyślanie utopii i nakazanie ludziom, żeby według niej funkcjonowali. To nie jest metoda działania dostosowana do świata, w którym żyjemy.

- ale przecież tu nikt nikomu nic nie nakazuje... każdy ocenia wg. Siebie więc i Sam za siebie podejmuje wybory... :)

- i dlatego jedni dostrzega to "coś"... a inni nie... według WWWoli... ;)

Myślę też, że to nowy, uwspółcześniony model nauk chrześcijańskich, przebija się tu i ówdzie nawet odniesienie do KrK, który czasami każe mi krzyczeć i buntować się przeciw naiwności.

hmm... wiesz ja akurat uważam że Bóg jest Jeden i ten sam dla wszystkich ludzi niezależnie od religii jaka wyznaje, wiec jeśli taki Sąd istnieje... to jakie znaczenie maja "nazwy", przecież żadne... bo nawet "ateista" czyli ten co nie "wierzy" tez go doswiadczy... ;)

- owszem jest tam wspomniany Jezus Chrystus... ale to wcale nie musi świadczyć o KrK , przecież wyznają J.Chrystusa i inne religie oparte na Chrześcijaństwie, ale również i np... Gnostycy... itp (wiec nie ma się co Tym sugerować)... ;)

- a każdy i tak dopasuje to sobie do własnych potrzeb... czyli Własnego Sumienia... jakie by ono nie było czy wierzące czy tez nie :)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- noo tak, owszem będzie łaził i po innych co nie zmienia faktu że każdy będzie miał Swojego robaczka... takiego jakiego sobie stworzy... ;)

Chyba mówimy o innym robaczku:) A jeśli nie, to, co mówisz nie jest do końca prawdą. Nie trzeba nic sobie wymyślać, choć czasami bywa, że tak jest.

- nooo ? owszem nasze sumienia i Dusze nie są jednakowe... wiec i stąd może brać się konieczność ich rozwoju czyli wzrostu... coś podobnie jak w szkole, mimo ze każdy ma inna wiedzę... to każdy ma szansę dorównać do innych... bo jest to tylko jego WWWola... :)

Rozwój - przyznam w dużej części rację, jednak bywa, że zupełnie źle pojmujemy to słowo z racji, że jest ono mocno abstrakcyjne i niekonkretne.

Szkoła - nie zgodzę się. Szkoły są różne, w zależności od stopnia rozwoju, coraz bardziej różnorodne. Zależność od woli - racja. Możliwości - nie do końca racja. Wierz mi, znam ludzi, którzy choćby chcieli, nie mogą się kształcić i takich, którzy mimo wszystkiego, co robią (lub czego nie robią), idą coraz dalej, na końcu kupując nawet doktora. Tu tak nie ma - wiesz, kim jesteś i nie zmienisz tego, choćbyś codziennie okładał się po głowie patelnią. I nie potrzeba do tej wiedzy żadnych świetlistych istot, ona po prostu jest.

- ale co oznacza swój ?... przecież to właśnie oznacza "taki" jaki sami sobie wypracujemy...czyli doświadczymy... ;)

Tak. To, co robimy i co uważamy, jest wypadkową różnych przypadków i naszego stosunku do nich. Co nie znaczy, że powinniśmy dać się prowadzić komuś, kto uważa, że to, co on sądzi, jest inne, lepsze od całej reszty, bo najprawdopodobniej nie ma racji, twierdząc tak.

- ale przecież tu nikt nikomu nic nie nakazuje... każdy ocenia wg. Siebie więc i Sam za siebie podejmuje wybory... :)

- i dlatego jedni dostrzega to "coś"... a inni nie... według WWWoli... ;)

Niech więc zostanę ślepy i będę przeklęty:]. Tak, nikt nic nie nakazuje, ale ta teoria w bardzo wyraźny sposób sugeruje nam to, co robić, a czego nie. W ogóle dostrzeganie wszystkich rzeczy na świecie i sposób patrzenia na nie jest zależny od nas, jak chcesz, nazwiesz to zależnością od woli;].

hmm... wiesz ja akurat uważam że Bóg jest Jeden i ten sam dla wszystkich ludzi niezależnie od religii jaka wyznaje

No to się tu trochę różnimy. Tak, tak, racja, że wszystko sprowadza się do pozytywnie kojarzonych emocji, do dobra, do takich, a nie innych modelów zachowań, jednak te modele różnią się mocno między sobą. Różne jest nastawienie do przyrody, śmierci, miłości, zbrodni itp.

- owszem jest tam wspomniany Jezus Chrystus... ale to wcale nie musi świadczyć o KrK , przecież wyznają J.Chrystusa i inne religie oparte na Chrześcijaństwie, ale również i np... Gnostycy... itp (wiec nie ma się co Tym sugerować)... ;)

Nie tylko o wspomnienie Chrystusa mi chodziło.

Św. Jean Vianney, słynny proboszcz z Ars, a także o. Pio
Wszystko to zbiega się bardzo dokładnie z najstarszym nauczaniem Kościoła
Jakiego?
osądza przy pomocy światła zesłanego przez Boga
- a każdy i tak dopasuje to sobie do własnych potrzeb... czyli Własnego Sumienia... jakie by ono nie było czy wierzące czy tez nie :)

Każdy, kto nie ma dylematów podobnych do tych, które ja mam:P. Ale przyznam, jest tutaj duża dowolność, jednak te drobne wzmianki i półznaczenia sugerują interpretować to w konkretny sposób. Założę się, że wielu muzułmanów, buddystów, hinduistów, neopogan różnej maści oraz pseudonaukowo nakręconych ateistów znalazłoby podobne prawidłowości, co ja. Nie trzeba szukać na siłę i wymyślać.

Rzeczy, o których piszę, istnieją. Oczywiście, wiąże się to wszystko z niedoskonałością, wobec której nie ma alternatywy (bo nie jest nią inna niedoskonałość). Jednak uparcie stwierdzę, że do tekstu trzeba się najpierw troszeczkę nagiąć, żeby później móc odnieść go do siebie.

Edytowane przez Tireno
Ważna pomyłka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba mówimy o innym robaczku:) A jeśli nie, to, co mówisz nie jest do końca prawdą.

- Nie trzeba nic sobie wymyślać, choć czasami bywa, że tak jest...

- a tym razem ja się nie zgodzę... bo z moich doświadczeń wynika że zawsze tak jest ! ;)

- bo wszystko jest tylko Twoim procesem myślowym... nawet jeśli "myślisz ze nie myślisz"... ;)

Rozwój - przyznam w dużej części rację, jednak bywa, że zupełnie źle pojmujemy to słowo z racji, że jest ono mocno abstrakcyjne i niekonkretne.

hmm... noo owszem każdy pojmuje po swojemu, więc wymaga rozwoju by pojął tak jak być powinno...

Szkoła - nie zgodzę się. Szkoły są różne, w zależności od stopnia rozwoju, coraz bardziej różnorodne.

- hmm... noo? owszem różne , dlatego każdy kończy Swoją klasę... adekwatną do jego rozwoju... ;)

- Zależność od woli - racja. Możliwości - nie do końca racja.

- Wierz mi, znam ludzi, którzy choćby chcieli, nie mogą się kształcić i takich, którzy mimo wszystkiego, co robią (lub czego nie robią), idą coraz dalej, na końcu kupując nawet doktora.

- Tu tak nie ma - wiesz, kim jesteś i nie zmienisz tego, choćbyś codziennie okładał się po głowie patelnią. I nie potrzeba do tej wiedzy żadnych świetlistych istot, ona po prostu jest.

hmm... zgadza się ta wiedza po prostu jest, tylko trzeba ja odnaleźć w Sobie...

- bo nie o "doktory" tu chodzi... tylko o poznanie Samego Siebie, poznanie Kim tak naprawdę jesteś... a Tu jednak "świetliste istoty" mogą się jednak przydać...;)

Tak. To, co robimy i co uważamy, jest wypadkową różnych przypadków i naszego stosunku do nich. Co nie znaczy, że powinniśmy dać się prowadzić komuś, kto uważa, że to, co on sądzi, jest inne, lepsze od całej reszty, bo najprawdopodobniej nie ma racji, twierdząc tak.

Hmm... przypadków nie ma !... to że jesteś na tym forum i poznajesz rożne tematy również nie jest przypadkiem, a tylko Twoim rozwojem... czyli dążeniem do tego aby coś zmienić... we własnym życiu... ;)

- nikt Tu nikogo nie chce prowadzać... ;) każdy jest wolną istotą i dlatego prowadza się Sam, co wcale nie znaczy ze nie może brać pod uwagę takich czy innych ewentualności... które albo współgrają z jego sednem Duszy, albo nie... wybór należy tylko do niego Samego... :)

Niech więc zostanę ślepy i będę przeklęty:]. Tak, nikt nic nie nakazuje, ale ta teoria w bardzo wyraźny sposób sugeruje nam to, co robić, a czego nie. W ogóle dostrzeganie wszystkich rzeczy na świecie i sposób patrzenia na nie jest zależny od nas, jak chcesz, nazwiesz to zależnością od woli;].

- ależ nikt nie ma zamiaru Cie przeklinać ;)

- nooo? zgadza sie tylko sugeruje, a co wybierzesz to już tylko Twoja WWWola bo i Twoje życie, najwyżej Sobie trochę je spaprasz lub nie... ale zawdzięczał będziesz to tylko Sobie... i w tym jest sprawiedliwość ze każdy odpowiada za Samego Siebie... a nie za innych, więc i na innych nie będzie mógł zwalić żadnej winy... ;)

No to się tu trochę różnimy(odnośnie Boga i religii). Tak, tak, racja, że wszystko sprowadza się do pozytywnie kojarzonych emocji, do dobra, do takich, a nie innych modelów zachowań, jednak te modele różnią się mocno między sobą. Różne jest nastawienie do przyrody, śmierci, miłości, zbrodni itp.

- nooo ?... owszem różnią się bo i ludzie są na swój sposób rożni(inni) wiec widzą to po swojemu... ;)

- co nie zmienia faktu... że przekaz większości "religi"(wiary) jest w aspekcie pozytywnym bo i sedno jest wciąż jedno i to samo... "Prawa Uniwersalne" pchające ku rozwojowi poszczególne jednostki... a przez to i całą Ludzkość... :)

Każdy, kto nie ma dylematów podobnych do tych, które ja mam:P. Ale przyznam, jest tutaj duża dowolność, jednak te drobne wzmianki i półznaczenia sugerują interpretować to w konkretny sposób. Założę się, że wielu muzułmanów, buddystów, hinduistów, neopogan różnej maści oraz pseudonaukowo nakręconych ateistów znalazłoby podobne prawidłowości, co ja. Nie trzeba szukać na siłę i wymyślać.

Hmmm... "jak się chce psa uderzyć to i kij się zawsze znajdzie"... wiec po co na siłę szukać "rozbieżności" skoro sens tkwi właśnie w spójności... :)

- tekst był adresowany do wyznawców Chrystusa... czyli do naszej strefy kulturowej... ale czytałem też, że każdemu objawia się Taka świetlista istota w jaką wierzył... ;)

- wiec nie ma znaczenia "nazwa" tylko intencja wiary zgodna z prawami Uniwersalnymi... ;)

Rzeczy, o których piszę, istnieją. Oczywiście, wiąże się to wszystko z niedoskonałością, wobec której nie ma alternatywy (bo nie jest nią inna niedoskonałość). Jednak uparcie stwierdzę, że do tekstu trzeba się najpierw troszeczkę nagiąć, żeby później móc odnieść go do siebie.

- naginać muszą się Ci którzy maja w sobie "robaczka"... a poza tym "naginanie" własnych poglądów świadczy o Rozwoju i poszerzaniu "horyzontów myślowych" co jest tylko dowodem na to że ROZWÓJ wciąż idzie do przodu... :)

- gdyby drzewo się nie nagięło... uległoby złamaniu !, czyli straciłoby szanse dalszego rozwoju... ;)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- a tym razem ja się nie zgodzę... bo z moich doświadczeń wynika że zawsze tak jest ! ;)

- bo wszystko jest tylko Twoim procesem myślowym... nawet jeśli "myślisz ze nie myślisz"... ;)

No to i ja muszę się nie zgodzić. Pisząc "wszystko" miałeś naprawdę na myśli wszystko? Śmierć bliskich, to, czy wypadnie orzeł, czy reszka, kogo spotkasz na ulicy? Przypadki doprowadzają do sytuacji, w których jedynie jasnowidz potrafi wybrać słusznie, rozpatrując wszystko, co trzeba. Decyzja jest więc czasami półprzypadkowa, a jej konsekwencje to zwykle kolejne półprzypadki. W międzyczasie natykamy się na różne przypadki, jak np. zarejestrowanie się mnie akurat na Ezoforum, a nie na innym forum, spotkanie tu takich, a nie innych ludzi, natrafienie na taki, a nie inny temat, odpowiedź na takie, nie inne słowa. Te przypadki sporo zmieniają i czasami są ode mnie zależne, a czasami nie.

hmm... noo owszem każdy pojmuje po swojemu, więc wymaga rozwoju by pojął tak jak być powinno...

Jest wiele dróg, żadna nie została jednogłośnie okrzyknięta tą, którą się powinno iść.

- hmm... noo? owszem różne , dlatego każdy kończy Swoją ... adekwatną do jego rozwoju... ;)

Albo taką samą stopniem rozwoju, jak sąsiad, ale o przeciwnym kierunku. Nie ma jednego rozwoju.

hmm... zgadza się ta wiedza po prostu jest, tylko trzeba ja odnaleźć w Sobie...

- bo nie o "doktory" tu chodzi... tylko o poznanie Samego Siebie, poznanie Kim tak naprawdę jesteś... a Tu jednak "świetliste istoty" mogą się jednak przydać...;)

Wyjdę na ignoranta:). Ale nie sądzę, by mi się do czegoś miała przydać jakaś świetlista istota, która na mnie patrzy i przekazuje mi emocję. Chyba tylko do tego, żeby ją poznać, doświadczyć jej.

Hmm... przypadków nie ma !... to że jesteś na tym forum i poznajesz rożne tematy również nie jest przypadkiem, a tylko Twoim rozwojem... czyli dążeniem do tego aby coś zmienić... we własnym życiu... ;)

Odsyłam na początek posta.

- nikt Tu nikogo nie chce prowadzać... ;) każdy jest wolną istotą i dlatego prowadza się Sam, co wcale nie znaczy ze nie może brać pod uwagę takich czy innych ewentualności... które albo współgrają z jego sednem Duszy, albo nie... wybór należy tylko do niego Samego... :)

Nikt, tylko świetlista istota;] i być może ten, kto jest odpowiedzialny za jej stworzenie i rozpropagowanie. Tak, jestem wolny i wybrałem swój stosunek do tej ideologii. Świetlista istota, jak ją spotkam, na pewno mi wybaczy:).

- nooo? zgadza sie tylko sugeruje, a co wybierzesz to już tylko Twoja WWWola bo i Twoje życie, najwyżej Sobie trochę je spaprasz lub nie... ale zawdzięczał będziesz to tylko Sobie... i w tym jest sprawiedliwość ze każdy odpowiada za Samego Siebie... a nie za innych, więc i na innych nie będzie mógł zwalić żadnej winy... ;)

Powiedz matce samotnie wychowującej czwórkę dzieci, że nie odpowiada za nie, nauczycielowi, że nie odpowiada za uczniów i mi, że nie odpowiadam za swoich harcerzy na biwakach/ obozie. Zwalać nikt na nic nie zamierza. Chyba. A sprawiedliwością jest każdy przestrzegany system, nawet gdyby według niego zabijać co dziesiątego narodzonego chłopca. Mam tylko wątpliwości, czy ten system, który został zaprezentowany, jest przestrzegany.

- nooo ?... owszem różnią się bo i ludzie są na swój sposób rożni(inni) wiec widzą to po swojemu... ;)

- co nie zmienia faktu... że przekaz większości "religi"(wiary) jest w aspekcie pozytywnym bo i sedno jest wciąż jedno i to samo... "Prawa Uniwersalne" pchające ku rozwojowi poszczególne jednostki... a przez to i całą Ludzkość... :)

To, że są elementy stałe religii, nie znaczy, że te religie są jednakowe, bądź też że odnoszą się do jednego bóstwa. Według mnie taki zabieg jest zbytnią generalizacją, uogólnianiem z nie do końca uzasadnionej potrzeby uproszczenia wszystkiego do zer i jedynek. Taka dzisiejsza tendencja. Spytaj takie jednostki, co sądzą o rozwoju duchowym. Swoją drogą, ciekawe, czy gdyby mogli wybrać jeszcze raz, znów by wszystkim wcisnęli kit o rozwoju i wyższym dobrze, czy poszliby inną drogą, którą czuliby pod stopami. Ludzkość pozostaje taka sama, tylko zmienia świat i przez to zasady funkcjonowania na nim, do których tymczasowo się przystosowuje.

Hmmm... "jak się chce psa uderzyć to i kij się zawsze znajdzie"... wiec po co na siłę szukać "rozbieżności" skoro sens tkwi właśnie w spójności... :)

- tekst był adresowany do wyznawców Chrystusa... czyli do naszej strefy kulturowej... ale czytałem też, że każdemu objawia się Taka świetlista istota w jaką wierzył... ;)

- wiec nie ma znaczenia "nazwa" tylko intencja wiary zgodna z prawami Uniwersalnymi... ;)

Szczerze mówiąc, chyba rzeczywiście nieco zbyt sceptycznie na siłę podchodzę do Twoich poglądów. Przepraszam. To moja pozycja obronna, tak się bronię przed wlewaniem sobie w głowę ideologii innych.

Jeśli adresowany do wyznawców Chrystusa, to nie powinienem komentować tekstu? To trochę pogańskie, takie objawienie istot, w które się wierzy. Absolutnie nie wyobrażam sobie, na jakiej zasadzie miałoby to wyglądać w moim przypadku.

- naginać muszą się Ci którzy maja w sobie "robaczki"... a poza tym "naginanie" własnych poglądów świadczy o Rozwoju i poszerzaniu "horyzontów myślowych" co jest tylko dowodem na to że ROZWÓJ wciąż idzie do przodu... :)

- gdyby drzewo się nie nagięło... uległoby złamaniu !, czyli straciłoby szanse dalszego rozwoju... ;)

Nie mówiłem o robaczkach w kimś, tylko na kimś, względnie obok kogoś, które są natrętne. Możemy śpiewać na dwa głosy, ale nie widzę w tym sensu.

Naginanie nie świadczy o rozwoju. Nagnij się do przedchrześcijańskiego pogaństwa i w ramach rozwoju złóż krwawą ofiarę z sąsiada. Dasz radę? Drzewa po wygięciu przez wiatr, wracają do swojego naturalnego wyprostowania. Tu mamy raczej coś w stylu wyginania łyżek (człowiek się już nie prostuje automatycznie, no chyba, że w wyniku kolejnej pracy nad sobą - a i tak nie masz gwarancji, że przywrócisz do pierwotnego stanu). No i spróbuj teraz jeść taką łyżką wygiętą dlatego, że ktoś wygiął podobnie. Jak chcesz łyżkę zginać, to chyba tylko tak, by wygodniej coś zjeść, a nie żeby sobie życie utrudniać i łyżce:) A silne drzewa nie muszą się nawet wyginać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja muszę się nie zgodzić. Pisząc "wszystko" miałeś naprawdę na myśli wszystko? Śmierć bliskich, to, czy wypadnie orzeł, czy reszka, kogo spotkasz na ulicy? Przypadki doprowadzają do sytuacji, w których jedynie jasnowidz potrafi wybrać słusznie, rozpatrując wszystko, co trzeba. Decyzja jest więc czasami półprzypadkowa, a jej konsekwencje to zwykle kolejne półprzypadki. W międzyczasie natykamy się na różne przypadki, jak np. zarejestrowanie się mnie akurat na Ezoforum, a nie na innym forum, spotkanie tu takich, a nie innych ludzi, natrafienie na taki, a nie inny temat, odpowiedź na takie, nie inne słowa. Te przypadki sporo zmieniają i czasami są ode mnie zależne, a czasami nie.

- hmm... są dla Ciebie "przypadkami" bo za takie je uważasz ;)

- z punktu widzenia "rozwoju"... to nie są przypadki tylko Twoje "doświadczenia" inicjowane przez Twoją myśl... z tym, że każda myśl "skrajnie" może mieć dwa aspekty, jedną skrajnością jest negatyw a drugą pozytyw... wiec skoro ty wybierasz według WWWoli jedno lub drugie, albo coś pośredniego... to Twój wybór nie jest już przypadkiem tylko Twoim "kierunkiem rozwoju" takim jakim sam wybrałeś... czyli stworzyłeś, bo zrealizowałeś... wiec jest Kreacją Twego Życia... a wiec i Istnienia. :)

- człowiek nie widzi "obiektywnie" tak jak kamera, lecz widzi "emocjonalnie" tzn. wszelkie "obrazy" przetwarza na odczucia i emocje... wiec mimo że obraz jest ten sam, to kazdy odbiera go po Swojemu... a wiec po swojemu go interpretuje, co z kolei wpływa na różne drogi jego rozwoju... które niejako dopasowują się do Jego wyborów, jeśli spojrzymy z innego punktu widzenia... ;)

 

Jest wiele dróg, żadna nie została jednogłośnie okrzyknięta tą, którą się powinno iść.

Albo taką samą stopniem rozwoju, jak sąsiad, ale o przeciwnym kierunku. Nie ma jednego rozwoju.

- owszem każdy rozwój jest inny, bo każdy wyznaczony jest(a raczej Sami wyznaczamy) trochę inna drogą... ale mimo ze "inny" to i tak cel może być ten sam, gdyż tylko zbaczamy z "prostej drogi" do celu by swe błędne decyzje "zrozumieć" poprzez doświadczenie. Doświadczając coraz więcej rozumiemy albo i nie, a wiec Sami wyznaczamy "drogę" czy nasz rozwój będzie bliżej lini prostej... czy też oddaleniem wydłużającym naszą "naukę"...

 

Wyjdę na ignoranta:).

- Ale nie sądzę, by mi się do czegoś miała przydać jakaś świetlista istota, która na mnie patrzy i przekazuje mi emocję.

- Chyba tylko do tego, żeby ją poznać, doświadczyć jej.

- Hmm... no widzisz Sam Sobie "niby niechcący"(i to nie jest przypadek) odpowiedziałeś na własne pytanie... ;)

- ale nie doceniasz tej odpowiedzi... gdyż nie doceniasz jej wartości, bo uważasz "doświadczenie" za przypadek...

 

Nikt, tylko świetlista istota;] i być może ten, kto jest odpowiedzialny za jej stworzenie i rozpropagowanie. Tak, jestem wolny i wybrałem swój stosunek do tej ideologii. Świetlista istota, jak ją spotkam, na pewno mi wybaczy:).

- hmm... i znowu się chyba mylisz, z tekstu jasno wynika że to nie Świetlista Istota będzie Cie oceniać ani wybaczać... tylko Ty Sam, ale z zupełnie innego punktu widzenia niż masz teraz...

- wiec może chodzi o to by "Taki punkt widzenia"... wypracować Sobie już teraz, by potem nie być ciężko zdziwionym ?

 

Powiedz matce samotnie wychowującej czwórkę dzieci, że nie odpowiada za nie, nauczycielowi, że nie odpowiada za uczniów i mi, że nie odpowiadam za swoich harcerzy na biwakach/ obozie. Zwalać nikt na nic nie zamierza. Chyba. A sprawiedliwością jest każdy przestrzegany system, nawet gdyby według niego zabijać co dziesiątego narodzonego chłopca. Mam tylko wątpliwości, czy ten system, który został zaprezentowany, jest przestrzegany.

- moje słowa i w tym jest sprawiedliwość ze każdy odpowiada za Samego Siebie... a nie za innych tyczyły się spotkania ze świetlista Istotą... więc i w tym sensie nie będzie można zwalić winy na innych... bo będziesz oceniał tylko sam Siebie... ;)

- w realu... oczywiście ze masz być odpowiedzialny... bo to wyznacza Twoje intencje, za które jak widać z tekstu sam będziesz "świecił oczami"... ;)

 

To, że są elementy stałe religii, nie znaczy, że te religie są jednakowe, bądź też że odnoszą się do jednego bóstwa. Według mnie taki zabieg jest zbytnią generalizacją, uogólnianiem z nie do końca uzasadnionej potrzeby uproszczenia wszystkiego do zer i jedynek. Taka dzisiejsza tendencja.

- noo widzisz... i na tym polega "wybór" Twojej drogi i mojej, więc i dlatego moja jest inna... bo "każda" jest dobra dla "każdego" gdyż Sam sobie ustala jaką doświadczać... ;)

Spytaj takie jednostki, co sądzą o rozwoju duchowym. Swoją drogą, ciekawe, czy gdyby mogli wybrać jeszcze raz, znów by wszystkim wcisnęli kit o rozwoju i wyższym dobrze, czy poszliby inną drogą, którą czuliby pod stopami. Ludzkość pozostaje taka sama, tylko zmienia świat i przez to zasady funkcjonowania na nim, do których tymczasowo się przystosowuje.

- nie muszę pytać jednostek, gdyż Sam nią jestem... wiec wystarczy zapytać Samego Siebie, a nie innych... bo tylko Ty Sam możesz poznać Siebie tak do głębi jak nikt inny, wiec nie bazuj na innych tylko na Sobie i własnych odczuciach... własnym Sercu... :)

 

Szczerze mówiąc, chyba rzeczywiście nieco zbyt sceptycznie na siłę podchodzę do Twoich poglądów. Przepraszam. To moja pozycja obronna, tak się bronię przed wlewaniem sobie w głowę ideologii innych.

- to nie broń się tylko "rozważaj"... skąd wiesz, że Twoje ideologie są słuszne?... oczywiście nikt nie może mieć takiej pewności, więc jedynym sposobem rozwoju jest "dopuszczenie" myśli że sam "mogę się mylić"... co nakazuje poszukiwać innych rozwiązań i weryfikowania ich według Własnego Sumienia... :)

 

Jeśli adresowany do wyznawców Chrystusa, to nie powinienem komentować tekstu?

- ależ nie, oczywiście komentuj :)... napisałem tylko dlaczego wg. mnie jest w tekście pokazany Chrystus, i nic poza tym ;)

 

To trochę pogańskie, takie objawienie istot, w które się wierzy. Absolutnie nie wyobrażam sobie, na jakiej zasadzie miałoby to wyglądać w moim przypadku
.

hmm... i znów "ocenianie", na jakiej podstawie oceniasz że Świetlista Istota kogoś innego jest gorsza od Twojej... przecież on ją tak samo miłował jak Ty Swoją a może i jeszcze bardziej niż Ty... ważne jest tylko aby iść drogą "światła" a nie "cienia"... (reszta to tylko "nazwy")... wiec może nią pójść każdy bez wyjątku nawet "Indianie w Ameryce", gdyż każdy ma takie możliwości w Sobie Samym... a nie w "nazwach"... ;)

- dlatego wg. tego co cytowane rozliczał się będziesz nie z nazw... a z czynów które były konsekwencją Twoich myśli a wiec Twoich Własnych wyborów... ;)

 

Naginanie nie świadczy o rozwoju. Nagnij się do przedchrześcijańskiego pogaństwa i w ramach rozwoju złóż krwawą ofiarę z sąsiada. Dasz radę?

hmm... chyba się nie rozumiemy, naginanie wcale nie oznacza upadku a tylko sięgniecie po nowe "narzędzia"... ;)

- naginamy się by podnieść "kamień na naszej drodze"... oceniamy każdy wg.Siebie i zatrzymujemy go lub wyrzucamy... ale jesteśmy już bogatsi o nowe doświadczenie a czasami trafi się nam nawet nowe "narzędzie" które przy prawidłowej ocenie może ułatwić nam nasze życie...

- oczywiście wszystko zależy od "oceny"... czyli Kto czego szuka, i co uważa za przydatne... bo czasami może się i tak zdarzyć że wyrzuci coś co miało wartość, tylko że jej nie rozpoznał... ;)

 

Drzewa po wygięciu przez wiatr, wracają do swojego naturalnego wyprostowania. Tu mamy raczej coś w stylu wyginania łyżek (człowiek się już nie prostuje automatycznie, no chyba, że w wyniku kolejnej pracy nad sobą - a i tak nie masz gwarancji, że przywrócisz do pierwotnego stanu). No i spróbuj teraz jeść taką łyżką wygiętą dlatego, że ktoś wygiął podobnie. Jak chcesz łyżkę zginać, to chyba tylko tak, by wygodniej coś zjeść, a nie żeby sobie życie utrudniać i łyżce:)

- po schyleniu się... również się wyprostowujesz... ale masz już w ręku "kamień" który może Ci się przydać lub nie... ;)

A silne drzewa nie muszą się nawet wyginać.

Hmm... owszem, pod warunkiem że są silne !... ;)

- a jak myślisz dlaczego są silne ?... hmm, bo uzbierały już to i owo... :)

- reszta niestety... musi się uginać :)

 

- przedstawiam tu Swoje punkty widzenia... wiec oczywiście, nie traktuj tego jak bym chciał Tobie je narzucić... :)

- odpowiadam tylko dlatego bo Sam pytasz... wiec i Sam masz Wolny Wybór czy je podnieść... czy odrzucić... ;)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... są dla Ciebie "przypadkami" bo za takie je uważasz ;)

- z punktu widzenia "rozwoju"... to nie są przypadki tylko Twoje "doświadczenia" inicjowane przez Twoją myśl... z tym, że każda myśl "skrajnie" może mieć dwa aspekty, jedną skrajnością jest negatyw a drugą pozytyw... wiec skoro ty wybierasz według WWWoli jedno lub drugie, albo coś pośredniego... to Twój wybór nie jest już przypadkiem tylko Twoim "kierunkiem rozwoju" takim jakim sam wybrałeś... czyli stworzyłeś, bo zrealizowałeś... wiec jest Kreacją Twego Życia... a wiec i Istnienia. :)

- człowiek nie widzi "obiektywnie" tak jak kamera, lecz widzi "emocjonalnie" tzn. wszelkie "obrazy" przetwarza na odczucia i emocje... wiec mimo że obraz jest ten sam, to kazdy odbiera go po Swojemu... a wiec po swojemu go interpretuje, co z kolei wpływa na różne drogi jego rozwoju... które niejako dopasowują się do Jego wyborów, jeśli spojrzymy z innego punktu widzenia... ;)

Nie wezmę tego kamienia. Nie wszystko ma sens, czasami ktoś mądry robi coś bez sensu i to mi się podoba. Element chaosu w naszym sensownym świecie jest zazwyczaj wyborem czysto przypadkowym, nieopartym na żadnym systemie, bywa używany przez człowieka. No i warto powtórzyć po raz drugi, że świat nam funduje baaardzo dużo przypadków. I nie wmówisz mi, że tutaj nie ma przypadków, że steruje nami siła wyższa i ma plan.

- Hmm... no widzisz Sam Sobie "niby niechcący"(i to nie jest przypadek) odpowiedziałeś na własne pytanie... ;)

- ale nie doceniasz tej odpowiedzi... gdyż nie doceniasz jej wartości, bo uważasz "doświadczenie" za przypadek...

Tak, nie doceniam, bo nie lubię patosu i dodawania znaczeń temu, czego nie znam, nie uznaję, do czego mam wątpliwości. W całkiem dużej części moje doświadczenie składa się z przypadku.

- hmm... i znowu się chyba mylisz, z tekstu jasno wynika że to nie Świetlista Istota będzie Cie oceniać ani wybaczać... tylko Ty Sam, ale z zupełnie innego punktu widzenia niż masz teraz...

- wiec może chodzi o to by "Taki punkt widzenia"... wypracować Sobie już teraz, by potem nie być ciężko zdziwionym ?

To był taki mały żart. Wcale nie myślę poważnie, czy taka istota mi przebaczy. Raczej czy może istnieć w takim stanie, jak jest przez tekst ukazywana.

Nie zamierzam sobie teraz kupywać nieba, ani zadowolenia w czasie, który niby ma nadejść. Wolę robić to, co normalnie bym robił, bez jakichś obaw, że za 30 lat się skarcę i będę na siebie zły. Jak będę chciał coś w sobie zmienić, to to zrobię. Bez dorabiania zbędnego patosu i znaczeń.

- moje słowa i w tym jest sprawiedliwość ze każdy odpowiada za Samego Siebie... a nie za innych tyczyły się spotkania ze świetlista Istotą... więc i w tym sensie nie będzie można zwalić winy na innych... bo będziesz oceniał tylko sam Siebie... ;)

- w realu... oczywiście ze masz być odpowiedzialny... bo to wyznacza Twoje intencje, za które jak widać z tekstu sam będziesz "świecił oczami"... ;)

Aha. Ok, to przepraszam:]. Tak, jeśli taki system wygląda tak, jak opisano, rzeczywiście jest całkiem sprawiedliwy pod tym względem.

- nie muszę pytać jednostek, gdyż Sam nią jestem... wiec wystarczy zapytać Samego Siebie, a nie innych... bo tylko Ty Sam możesz poznać Siebie tak do głębi jak nikt inny, wiec nie bazuj na innych tylko na Sobie i własnych odczuciach... własnym Sercu... :)

Nie chcę pytać samego siebie jako jednostki wyżej rozwiniętej i dążącej do rozwoju wyraźniej, niż inni. Tak, to ja mogę dać o sobie i swoich czynach najbardziej kompletne świadectwo. I tyle. Na sercu nie zamierzam bazować, bo jest dla mnie jedynie mięśniem wybijającym ciągle ten sam rytm i pompującym krew stąd tam. Cenniejszy jest dla mnie mózg, a jeszcze cenniejsze operacje, które wykonuje - myślenie.

Nie wiem, jak inni, ale ja, mimo że mam świadomość, że najbardziej znam siebie samego, autorytetu szukam raczej poza sobą.

- to nie broń się tylko "rozważaj"... skąd wiesz, że Twoje ideologie są słuszne?... oczywiście nikt nie może mieć takiej pewności, więc jedynym sposobem rozwoju jest "dopuszczenie" myśli że sam "mogę się mylić"... co nakazuje poszukiwać innych rozwiązań i weryfikowania ich według Własnego Sumienia... :)

Doświadczenie podpowiada mi, że powinienem jednak się bronić. Wiem, że moje ideologie nie są słuszne, ale dla mnie są jak narazie najbardziej przekonujące. Co prawda, nie są uporządkowane, jak w książce i nie mam pełnej, jasnej wizji mojego światopoglądu, ale tak się nie da.

Sumienie jest sprawą strasznie ciekawą. To ono zainspirowało mnie do wypowiedzenia się w tym temacie. Nie obraź się, ale chyba jednak nie spytam akurat Ciebie o to, co mnie dręczy w związku z sumieniem, bo znam kontury twoich poglądów i znając je, nie sądzę, że znalazłbym po rozmowie z Tobą satysfakcjonujące mnie odpowiedzi. Co nie znaczy, że Cię nie cenię. Przeciwnie. Właśnie przez wzgląd na to, że masz nieźle odmienne przekonania ode mnie i że zamiast dyskutować o samym problemie, przedstawiasz mi je w atrakcyjny (choć nie natarczywy) sposób, by we mnie zaszczepić, nie chcę z Tobą o tym rozmawiać. Nie chcę przyjąć Twoich wzorców zachowań, nie zgadzając się z nimi. Jednak już wycisnęły na mnie jakiś (mniejszy lub większy) wpływ;p.

hmm... i znów "ocenianie", na jakiej podstawie oceniasz że Świetlista Istota kogoś innego jest gorsza od Twojej...

Nie oceniam tak. Z prostej przyczyny. Nie mam chyba takiej istoty. Pewnie właśnie z tego powodu każda inna świetlista istota jest lepsza od mojej:).

przecież on ją tak samo miłował jak Ty Swoją a może i jeszcze bardziej niż Ty... ważne jest tylko aby iść drogą "światła" a nie "cienia"... (reszta to tylko "nazwy")... wiec może nią pójść każdy bez wyjątku nawet "Indianie w Ameryce", gdyż każdy ma takie możliwości w Sobie Samym... a nie w "nazwach"... ;)

- dlatego wg. tego co cytowane rozliczał się będziesz nie z nazw... a z czynów które były konsekwencją Twoich myśli a wiec Twoich Własnych wyborów... ;)

A co jeśli ktoś pójdzie drogą cienia? Poczuje bezsens swojego życia? Będą go męczyć wyrzuty sumienia? Będzie płakał, oglądając film? Nie chodzi mi o wieczne robienie zła. Ale o świadome wkomponowanie dużego złego z Twojej perspektywy uczynku w swoje życie w celu zyskania czegoś, zrealizowania swoich celów. Później o poniesienie ewentualnych konsekwencji. No i życie dalej.

- naginamy się by podnieść "kamień na naszej drodze"... oceniamy każdy wg.Siebie i zatrzymujemy go lub wyrzucamy... ale jesteśmy już bogatsi o nowe doświadczenie a czasami trafi się nam nawet nowe "narzędzie" które przy prawidłowej ocenie może ułatwić nam nasze życie...

- oczywiście wszystko zależy od "oceny"... czyli Kto czego szuka, i co uważa za przydatne... bo czasami może się i tak zdarzyć że wyrzuci coś co miało wartość, tylko że jej nie rozpoznał... ;)

Ta metafora bardziej przypadła mi do gustu. Może trochę dziurawa, ale bardziej trafna.

Tak, wszystko ma wartość. Prawda? Tylko zbyt dużo czasu spędzamy na gdybaniu, jak co wykorzystać i oglądaniu i zachwycaniu się narzędziami, lub płakaniu nad nimi.

- po schyleniu się... również się wyprostowujesz... ale masz już w ręku "kamień" który może Ci się przydać lub nie... ;)

Ok. A tak właściwie, czasami sięgamy do kieszeni, a tam... Co to? Kamień! Czasami nie musimy nic zbierać, bo po prostu tam jest. Wpadł przez przypadek, albo ktoś włożył.

Hmm... owszem, pod warunkiem że są silne !... ;)

- a jak myślisz dlaczego są silne ?... hmm, bo uzbierały już to i owo... :)

- reszta niestety... musi się uginać :)

Albo uzbierały coś, co samo jedno pozwala im się nie zginać.Znalazły dobrą podpórkę.

- przedstawiam tu Swoje punkty widzenia... wiec oczywiście, nie traktuj tego jak bym chciał Tobie je narzucić... :)

- odpowiadam tylko dlatego bo Sam pytasz... wiec i Sam masz Wolny Wybór czy je podnieść... czy odrzucić... ;)

:( Nie potrafię podejść do czegokolwiek z dziecięcą naiwnością, jestem nieufny. Przedstawiasz swoje punkty widzenia, ale moje są inne, a kiedy siadam przed komputer, mamy zderzenie. Są inne, więc sporo z nich odrzucę, reszta odbije się ode mnie, może odciśnie się bardziej lub mniej. Jeśli kiedyś przypadek, los, czy moja świadoma myśl sprawi, że zacznę szukać tego, co dziś się ode mnie odbija, wtedy może znajdę gdzieś kilka tamtych kamieni i włożę do kieszeni. Póki co, nie obraź się, ale sporo z nich po prostu do mnie nie przemawia. Jak sporo z moich do Ciebie:)

 

Dziś, lub jutro robię sobie prawdopodobnie dłuższy odpoczynek od forum, więc już teraz dziękuję za dyskusję.

Edytowane przez Tireno
spory błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wezmę tego kamienia. Nie wszystko ma sens, czasami ktoś mądry robi coś bez sensu i to mi się podoba. Element chaosu w naszym sensownym świecie jest zazwyczaj wyborem czysto przypadkowym, nieopartym na żadnym systemie, bywa używany przez człowieka. No i warto powtórzyć po raz drugi, że świat nam funduje baaardzo dużo przypadków. I nie wmówisz mi, że tutaj nie ma przypadków, że steruje nami siła wyższa i ma plan.

- mówię tylko, ze nie ma przypadków w sensie co do Twoich wyborów (bo sam je wybrałeś)... a to na co nie masz wpływu to z Twojego punktu widzenia i owszem można nazwać przypadkiem, choć jeśli napotkasz taki "przypadek" to to już nie jest przypadkiem gdyż Sam do tej sytuacji doprowadziłeś będąc w odpowiednim czasie i odpowiedniej porze tam a nie gdzie indziej... ;)

- siła wyższa Nami nie steruje, bo nie po to dawała Nam WWWolę, by ją odbierać... Plan jest tak skonstruowany, żebyś Ty Sam prędzej czy później (i to własnie zależy tylko od Ciebie i Twojej WWWoli...) i tak go zrealizował... bo jeśli nie załapiesz "zasad gry" to będziesz dotąd "grał" (a czasami i dostawał po tyłku), aż je załapiesz... ;)

 

Tak, nie doceniam, bo nie lubię patosu i dodawania znaczeń temu, czego nie znam, nie uznaję, do czego mam wątpliwości. W całkiem dużej części moje doświadczenie składa się z przypadku.

- jeśli czegoś nie znasz... to wcale nie znaczy że to nie istnieje ;)

- dlatego rozwój polega na poznawaniu... :)

 

To był taki mały żart. Wcale nie myślę poważnie, czy taka istota mi przebaczy. Raczej czy może istnieć w takim stanie, jak jest przez tekst ukazywana.

Nie zamierzam sobie teraz kupować nieba, ani zadowolenia w czasie, który niby ma nadejść.

- dlatego Nikt Ci nie każe kupować, a tylko spróbować poznać... bo "kupowane" i tak nie jest ważne i się nie liczy... ;)

 

Wolę robić to, co normalnie bym robił, bez jakichś obaw, że za 30 lat się skarcę i będę na siebie zły. Jak będę chciał coś w sobie zmienić, to to zrobię. Bez dorabiania zbędnego patosu i znaczeń.

- noo... i właśnie o to chodzi !... zmienisz jak będziesz chciał, nic na siłę !

- owoc... też spada dopiero jak dojrzeje... :)

 

Aha. Ok, to przepraszam:]. Tak, jeśli taki system wygląda tak, jak opisano, rzeczywiście jest całkiem sprawiedliwy pod tym względem.

- noo... właśnie ;)

 

Nie chcę pytać samego siebie jako jednostki wyżej rozwiniętej i dążącej do rozwoju wyraźniej, niż inni. Tak, to ja mogę dać o sobie i swoich czynach najbardziej kompletne świadectwo. I tyle. Na sercu nie zamierzam bazować, bo jest dla mnie jedynie mięśniem wybijającym ciągle ten sam rytm i pompującym krew stąd tam. Cenniejszy jest dla mnie mózg, a jeszcze cenniejsze operacje, które wykonuje - myślenie.

- noo tak ?... tylko, ze nie zawsze myślenie jest odzwierciedleniem naszych uczuć, bo uczucia przecież są ponad samo "myślenie" i raczej bazują na Sercu...

- a "oceniał" sie będziesz nie z myślenia, tylko uczuć... i to najlepiej tych Wyższych... choćby Miłości do Ludzi...

 

Nie wiem, jak inni, ale ja, mimo że mam świadomość, że najbardziej znam siebie samego, autorytetu szukam raczej poza sobą.

- hmm... "najbardziej znasz Samego siebie" powiadasz?... otóż jest to prawda tylko połowiczna, bo wydaje mi się że znasz Siebie tylko z jednej strony tej od "rozumu"... ale oczywiście mogę się mylić, gdyż to przecież jest tylko internet... ;)

- a zauważ... że Pytanie jest nie o rozum tylko Uczucia, czyli szczere i prawdziwe intencje Twego postępowania... :)

 

Doświadczenie podpowiada mi, że powinienem jednak się bronić. Wiem, że moje ideologie nie są słuszne, ale dla mnie są jak narazie najbardziej przekonujące. Co prawda, nie są uporządkowane, jak w książce i nie mam pełnej, jasnej wizji mojego światopoglądu, ale tak się nie da.

- przy takim założeniu... to rzeczywiście trudno by było, żeby się dało... ;)

 

Sumienie jest sprawą strasznie ciekawą. To ono zainspirowało mnie do wypowiedzenia się w tym temacie. Nie obraź się, ale chyba jednak nie spytam akurat Ciebie o to, co mnie dręczy w związku z sumieniem...

- Ooo... to jest i Sumienie :))... nooo to super! bo już myślałem że z Ciebie typowy "naukowiec materialista" (cieszę się bardzo że tak nie jest!) :)))

- dlaczego nie ?... pytaj i o Duszę, owszem może i ekspertem nie jestem... ale zawsze coś tam wiem, a jak nie wiem bezpośrednio to podam może pomocne książki ?

- bo znam kontury twoich poglądów i znając je, nie sądzę, że znalazłbym po rozmowie z Tobą satysfakcjonujące mnie odpowiedzi.

- no widzisz?... od razu coś zakładasz... co wcale nie musi być zgodne z rzeczywistością... :/

- hmm... przy takim założeniu "nigdy" nie poznasz nowych poglądów... a więc i Sam pozbawiasz się Nowych "rozważań"... które de-facto mogłyby "dać Ci do myślenia" co wpłynęłoby na poszerzenie horyzontów myślowych, a wiec powiększenie palety Twoich wyborów... a zatem i rozwoju... ;)

 

Co nie znaczy, że Cię nie cenię. Przeciwnie. Właśnie przez wzgląd na to, że masz nieźle odmienne przekonania ode mnie i że zamiast dyskutować o samym problemie, przedstawiasz mi je w atrakcyjny (choć nie natarczywy) sposób, by we mnie zaszczepić, nie chcę z Tobą o tym rozmawiać. Nie chcę przyjąć Twoich wzorców zachowań, nie zgadzając się z nimi. Jednak już wycisnęły na mnie jakiś (mniejszy lub większy) wpływ;p.

Hmm... jak na początku bardzo się ucieszyłem z Twoich słów, tak pod koniec one mnie zmartwiły...

- ale... oczywiście szanuje i doceniam wybór innych, wiec raczej nie uważaj że "urządzam Tu polowanie"... bo tak wcale nie jest ;)

- przecież ja wcale nie mówię że masz przyjąć to co piszę... Tylko abyś wziął to pod ewentualne prawdopodobieństwo... czyli rozważył... ;)

- ale oczywiście każdy decyduje o Swoim życiu na Swój sposób... i dla niego Jego własne decyzje są decydujące, i wcale nie mam zamiaru tego zmieniać... ;)

 

Nie oceniam tak. Z prostej przyczyny. Nie mam chyba takiej istoty. Pewnie właśnie z tego powodu każda inna świetlista istota jest lepsza od mojej:).

- raczej... kłania się tu nieznajomość budowy człowieka... ;)

- bo gdybyś ją znał to byś wiedział że każdy człowiek ma Ją w Sobie... i dlatego od Siebie trzeba zacząć poszukiwania... :)

 

A co jeśli ktoś pójdzie drogą cienia? Poczuje bezsens swojego życia? Będą go męczyć wyrzuty sumienia? Będzie płakał, oglądając film?

Nie chodzi mi o wieczne robienie zła. Ale o świadome wkomponowanie dużego złego z Twojej perspektywy uczynku w swoje życie w celu zyskania czegoś, zrealizowania swoich celów. Później o poniesienie ewentualnych konsekwencji. No i życie dalej...

- ciekawe pytanie... ale muszę wiedzieć, czy tyczy się jeszcze realu, czy już spotkania z istotą ?

- czyli przybliż z jakiego punktu widzenia mam się do niego odnieść... ;)

 

Ta metafora bardziej przypadła mi do gustu. Może trochę dziurawa, ale bardziej trafna.

Tak, wszystko ma wartość. Prawda? Tylko zbyt dużo czasu spędzamy na gdybaniu, jak co wykorzystać i oglądaniu i zachwycaniu się narzędziami, lub płakaniu nad nimi.

- dlatego rozważ... i zdecyduj, a nie oglądaj i płacz nad nim... ;)

- bo jeżeli dane narzędzie "kamień" nie rezonuje z Twym Sercem, to i tak nie będziesz wiedział do czego go użyć... ;)

 

Ok. A tak właściwie, czasami sięgamy do kieszeni, a tam... Co to? Kamień! Czasami nie musimy nic zbierać, bo po prostu tam jest. Wpadł przez przypadek, albo ktoś włożył.

Hmm... zgadza się, każdy z Nas ma włożony Taki "kamień"... ale by go odnaleźć, musimy poznać Samych Siebie nie tylko od strony rozumu... ;)

 

Albo uzbierały coś, co samo jedno pozwala im się nie zginać.Znalazły dobrą podpórkę.

- O.K. "podpórka też może być ;)... ale najlepiej Własna, anie cudza... :)

 

:( Nie potrafię podejść do czegokolwiek z dziecięcą naiwnością, jestem nieufny.

- to jest "dziecięca naiwność" tylko z Twojego punktu widzenia... a wierz mi są i inne, i to nawet ważniejsze i ciekawsze ;)

- sądzisz tak tylko dlatego, bo brak Ci jak to Sam ładnie zauważyłeś tego drugiego czyli "podpórki"... ;)

 

Przedstawiasz swoje punkty widzenia, ale moje są inne, a kiedy siadam przed komputer, mamy zderzenie. Są inne, więc sporo z nich odrzucę, reszta odbije się ode mnie, może odciśnie się bardziej lub mniej. Jeśli kiedyś przypadek, los, czy moja świadoma myśl sprawi, że zacznę szukać tego, co dziś się ode mnie odbija, wtedy może znajdę gdzieś kilka tamtych kamieni i włożę do kieszeni. Póki co, nie obraź się, ale sporo z nich po prostu do mnie nie przemawia. Jak sporo z moich do Ciebie:)

- ależ oczywiście ze się nie obrażę bo wiem że Życie wcale nie na tym polega :)

- rozumiem... że jak coś nie przemawia (bo jest nowe) to wymaga czasu... bo wszystko wymaga czasu, nawet owoc na drzewie który ma dojrzeć... :)

 

Dziś, lub jutro robię sobie prawdopodobnie dłuższy odpoczynek od forum, więc już teraz dziękuję za dyskusję
.

- i ja również dziękuję... za miłą i rzeczową rozmowę... :)))

- bo kto nie szuka... ten nie znajdzie... ;)

- życzę miłego odpoczynku... :)

 

--- pozdrawiam ciepło... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...