myszadom Posted November 14, 2009 Share Posted November 14, 2009 Byłam u siebie w mieszkaniu i chciałam podlać kwiatka. Nagle z ziemi wyszedł jeden a potem drugi szczur. Szczury były młode, bez sierści. Tak sobie to tłumaczyłam. Wziłełam je do ręki. Jednego do jednej, drugiego do drugiej. Pokazałam swojemu narzeczonemu, żeby pomógł mi coś z nimi zrobić. On je wziął, otworzył drzwi od mieszkania i chciał wypuścić na klatkę. Pomyślałam wtedy, żeby tego nie robił, bo wtedy one urosną i będą niebezpieczne. Ale na klatce były koty. Trzy koty. Jeden z nich stał na naszej wycieraczce. Koty złapały wyposzczone szczury. Poczułam wtedy ulgę, ale było mi też ich szkoda. W tym czasie, w moim mieszkaniu był też mój brat rodzony. Nie widziałam go, ale czułam jego obecność. Nie brał udziału w sytuacji związanej ze szczurami. Mysza Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts