Tornado

[Gość Patryk8]

Dobry wieczór. Bardzo chciałbym poprosić Was o interpretacje mojego snu. Sam niestety sobie nie mogę z tym poradzić.

Zamiast się rozpisywać przechodzę teraz do opisu.

 

Czwartek 19 VI 2009

Śniło mi się, że w mojej miejscowości było tornado.

Trąba powietrzna szła prosto w kierunku naszego domu, ale była bardzo daleko i tylko widzieliśmy jak się robiła coraz większa i większa. Pomyślałem, że gdybyśmy musieli uciekać z domu nie mogę się ludziom pokazać w takim ubraniu, pobiegłem więc w kierunku szafy, która była... na dworze. Ale odkryłem, że nie ma tam ubrań. Więc pobiegłem do innej szafy w domu, przebrałem się. Potem razem z moim bratem oczekiwaliśmy w pokoju aż trąba przejdzie koło naszego domu. Oczywiście towarzyszyła temu burza, deszcz i silny wiatr. Była coraz bliżej, wgapiałem się w okno. Jak zwykle w potrzebie poprosiłem anioła stróża o ochronę i nagle obok chmur pojawiła się dziwna postać jakby pół lew pół orzeł. To jest lew z głową i skrzydłami orła. Był jakby przezroczysty, było widać tylko jego kontury, ale był wyraźny. Zawołałem wtedy mojego brata, który siedział na kanapie obok, ale gdy podszedł postać zniknęła. Powiedział, że mi odbiło czy jakoś podobnie i poszedł. Gdy odszedł postać ta znowu się pojawiła. Trąba była już bardzo blisko i nagle czarne chmury zniknęły, pojawiło się słońce, a tajemnicza postać jeszcze przez chwile unosiła się nad naszym domem. Postanowiłem wyjść na dwór. Były tam kałuże większe niż zwykle, właściwie normalnej wielkości, ale BARDZO głębokie i było ich bardzo dużo. Poszedłem na łąkę niedaleko domu. Zobaczyłem kota, myślałem, że nie żyje, ale nagle obudził się jakby nic się nie stało, jakby nie było tornada, po kilku sekundach zobaczyłem kolejnego kota, później następnego, było ich mnóstwo wszystkie budziły się z głębokiego snu. Potem przyszła moja sąsiadka i powiedziała mi, że ma dwadzieścia kilka kotów (nie pamiętam dokładnie ile) i wtedy sen się skończył.

 

Bardzo proszę Was o interpretację :a015:

Edytowane 20 Listopada 2009 przez Patryk8