tanusia Napisano 31 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2010 Moja 7letnia córka była u moich rodziców.Nie mogłam się do niej dodzwonić, ale w końcu otrzymałam od kogoś (chyba mamy)telefon ,że znaleziono u niej jedną wszę. Aby tę wszę zlikwidować wysłąno ją do weterynarza.Gdy otrzymałam infomację bardzo martwiłąm sięale leżałam na jakimś łóżku na dworze, blisko tego gabinetu. Poszłam do gabinetu, ale nikogo już tam nie było, a klucze do pomieszczenia weterynaryjnego leżały na wierzchu, w koszyczku wiklinowym z przyzwoleniem,że mogę wejsć. Nie wiem dlaczego weszłam. W tym czasie ktoś przyjechał - jakiś mężczyzna i czegoś szukał w tym pomieszczeniu , a ja z nim.Relacje były między nami chłodne, raczej nniechętne, choć ciężko wyczuwalne. Pomieszczenie było chłodne, surowe- wizualnie wielki garaż murowany, ale ja odczuwałam jakby piwnicę. Potem zamknęłam te gabinet, ale przyjechał facet,który przywiózł dużo biszkoptów i owoców do zrobienia dużej ilości tortów. Zwiełam produkty na jeden tort i poszłam do domu. Nie wiem czy to ważne,ale na jeden tort był przydział 5 kg truskawek. Proszę o interpretację tego snu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi