iza.pkf Napisano 9 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2010 Witam. Wczoraj w nocy miałam dziwny sen- najpierw byłam kapłanką w pomarańczowej szacie(jakby todze) i układałam bukiet z pomarańczowych kwiatów na ołtarzu pomarańczowej kaplicy. Nagle się odwróciłam i spojrzałam jakby samej sobie śpiącej w oczy. I wtedy nagle znalazłam się na peronie jakbym dopiero co wysiadła z pociągu. Czekał na mnie dawno nie widziany(parę lat) kolega. Wziął mnie za rękę jakbyśmy byli parą a ja zaczęłam mu opowiadać ze szczegółami wszystko co przez te lata się w moim życiu złego wydarzyło. Zmierzaliśmy do biblioteki, która była jednocześnie księgarnią. Tam mój kolega zniknął, a do mnie zwróciła się kasjerka, że jeżeli obejrzę z nią film w telewizji, to nabije mi więcej punktów na kartę, i dzięki temu będę mogła wypożyczyć więcej książek. I nagle znalazłam się w mieszkaniu mojej siostry. Było tam pełno ludzi których nie znałam, i każdy próbował po kolei załadować i uruchomić pralkę, ale nikt nie potrafił. Podeszłam do pralki i otwarłam ją całkiem z boku, a bęben pralki był z plastikowego koszyka i zajmował całe wnętrze. Wsadziłam parę drobnych rzeczy do pralki, nasypałam proszku wymieszanego z różowym płynem o kisielowatej konsystencji i już miałam ją zamykać ale do środka weszła jeszcze mała dziewczynka. Zamknęłam za nią pralkę i włączyłam. Przez chwilę patrzyłam jeszcze jak mała obraca się w bębnie. Następnie wyszłam do kuchni, gdzie była nieznajoma mi kobieta, i zaczęłam jej opowiadać to co wcześniej koledze. Gdy skończyłam z nią rozmawiać, nagle wydało mi się że się budzę, i spod poduszki wyciągam pomarańczowe banknoty, takie do zabawy dla dzieci. I wtedy się naprawdę obudziłam. Bardzo proszę o interpretację, rzadko zapamiętuję sny, a już prawie nigdy w całości i z tyloma szczegółami. Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi