jkk74 Napisano 11 Marca 2010 Udostępnij Napisano 11 Marca 2010 przytoczę to co pamiętam... najpierw byłam z mężem, dziećmi, siostrą męża i jej mężem nad jeziorem... jezioro brudne, widziałam kilka wirów w tym jeziorze, brzeg przy którym byliśmy był taki urwany, niemal pionowo w dół ale niewysoko... widziałam dwóch chłopców z wędkami kąpiących się w jeziorze blisko jednego z wirów... potem znalazłam się w budynku, który znałam (nie kojarzę go z realnego świata)... szukałam tam sklepiku ze zwierzątkami i rzeczami dla nich... sklepiku nie znalazłam... na jednej ścianie została taka dziwna tablica z mnótwem maleńkich klateczek a wnich chomiczki, myszki, króliczki malutkie... chciałam gdzieś zadzwonić i pod jedną ścianą zobaczyłam stół z książkami telefonicznymi... położyłam na stole swoja komórkę i chciałam szukać telefonu... rodzice mnie zawołali i zaczełam iść w ich stronę... skojarzyłam że zostawiłam telefon i się wróciłam... jak z telefonem w ręku spojrzałamw korytarz to rodziców już nie było... wtedy ktoś mnie złapał od tyłu... po chwili puścił i znałazł się przede mną... to była dziewczyna w kostiumie kąpielowym lub w samej bieliźnie... powiedziała mi że jest wampirem i chciała mnie dopaść ale że sama lubi zwierzęta to nie zrobi mi krzywdy... bo widziała że chce pomoc tym maluszkom z klatek... za chwilę pojawiła sie jeszcze jedna dziewczyna i chlopak... cała trójka okazała się wampirzą grupą... chwilę z nimi rozmawiałam o życiu wampira... potem znalałżam się poza tym budynkiem na ulicy... miałam przekonanie że to nadal to samo małe miasteczko i byłam strasznie dziwiona że są tam tak wysokie budynki, tramwaje itp... zaczęłam iść drogą jaka mój maż jechałby samochodem znad tego jeziorka... zrobiło ię szaro, zaczął padaćdeszcz... a chwilę potem śnieg, takie duże białe płatki... śnieg szybko topniał, ale póki spadła z nieba był cudny... szybko pojawiła się śnieżna zadymka... w miedzyczasie telefon upadł mi na ulice i się rozpadł... złożyłam go ale nie mogłam odnaleźć w pamieci telefonów do meża, todziców... próbowałam wstulać ręcznie ale tez ciagle coś się myliło... w końcu zrezygnowana wsiadłam do jakiejś windy, w któej spotkałam sąsiadkę mojej babci (moja babcia mieszka w takim własnie niedużym msiateczku)... odetchnęłam z ulgą że pomoze mi znaleźć drogę powrotną... w tym momencie sen sie urwał... jesli ktoś dobrnie do końca i będzie umiał to jakoś sensownie zinterpretować to będę wdzięczna... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jkk74 Napisano 19 Marca 2010 Autor Udostępnij Napisano 19 Marca 2010 może jednak uda się komuś coś z mojego snu wyczytać? bardzo proszę... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sephira Napisano 21 Marca 2010 Udostępnij Napisano 21 Marca 2010 jkk74, opisz pokrótce swoją sytuację, bo wygląda to tak jakbyś przeżywała teraz okres pełen jakichś zawirowań rodzinno-towarzyskich... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jkk74 Napisano 21 Marca 2010 Autor Udostępnij Napisano 21 Marca 2010 o mnie - mężatka, dwoje dzieci... mąż - pierwszy "normalny i przyzwoity" facet jakiego poznałam... w głowie rozsądek w sercu - stara miłość... odnaleziona po latach... rozsądek mówi że nie warto ale serce pcha... sytuacja zawiła... osoby które mnie znają i znają sytuację przestrzegają przed "tamtym"... ja sama wiem że może być niebezpiecznie... niemniej brnę w to dalej... jeśli można Cię złapać gdzieś mniej publicznie to napisz proszę... wolałabym nie wstawiać szczegółów w tak publicznym miejscu... dziękuję za odzew... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi