Skocz do zawartości

Święci


Del Cortez

Rekomendowane odpowiedzi

Wielu świętych na początku swojego życia świętymi nie było.

A nawet więcej, choćby św. Paweł Apostoł, ten miał dobre wejście ;)

 

W uproszczeniu sprawa wygląda tak: każdy z nas zapraszany jest do świętości.

Niektórzy mają na tyle odwagi, żeby z tego zaproszenia skorzystać i tyle wytrwałości, aby na tej drodze pozostać.

Czy i kiedy zdecydujemy się pójść tą drogą zależy tylko od nas. Jest ona otwarta od urodzenia do późnej starości, ale nie ma w niej ścieżek na skróty.

 

Jako istoty mające wolną wolę nie jesteśmy z góry na nic "skazani", choć Bóg dobrze wie, jaką drogą pójdziemy :)

Edytowane przez caliah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od ustalenia, co oznacza pojęcie "być świętym".

Możemy do tego podejść w dwojaki sposób:

1. Święci, to ludzie "w sposób wybitny realizujący określone specyficzne dla nich wartości - często pełniący funkcję wzorca osobowego lub wręcz otaczani kultem." W takim przypadku: "Mianem świętego określa się zazwyczaj męczenników za wiarę, mistyków, ludzi o wielkiej pobożności, często założycieli bractw religijnych i zakonów, ale też filozofów i kapłanów." (cytaty z wiki).

2. Być człowiekiem świętym = realizować swoje życie w sposób zgodny z prawem miłości, czyli samemu postępować zgodnie z nim i przyczyniać się do tego, aby i inni również podążali tą drogą.

 

O ile świętość w rozumieniu pierwszego założenia wymaga w pełni świadomego, aktywnego działania o tyle świętość ujęta w drugim opisie jest dla osób określanych przez nas jako niepełnosprawne umysłowo, jak najbardziej możliwa do osiągnięcia.

Mało tego, wydaje mi się, że w niektórych przypadkach wręcz naturalna.

Oczywiście w tym momencie należałoby przejść do rozważań bardziej szczegółowych, zwłaszcza w odniesieniu do przypadków chorób psychicznych, które jak wiadomo mają różne podłoża, przebiegi itd.

 

Poza tym rozważając świętość jako taką, należałoby pominąć czysto ludzkie kryteria oceny/postrzegania, które opierają się na ograniczonym poznaniu i wielu uprzedzeniach wynikających z przyjętych stereotypów, a oprzeć się na kryterium miłości.

 

Spróbuj zmierzyć zawartość miłości w danym człowieku, a dowiesz się na ile jest on święty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka
Jako istoty mające wolną wolę nie jesteśmy z góry na nic "skazani", choć Bóg dobrze wie, jaką drogą pójdziemy :)

 

nie potrafie tego logicznie przetrawić w swoim małym rozumku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może łatwiej Ci będzie zrozumieć, gdy za przykład weźmiesz dziecko i rodzica, który dając dziecku wybór, a znając jego naturę, wie jakiego wyboru ono dokona.

A jeżeli tym Rodzicem jest Bóg, który jest poza czasem i przestrzenią, który tak samo jak naszą przeszłość i teraźniejszość, zna naszą przyszłość, to zna również skutki naszych wyborów.

 

Pewien stary pustelnik Sebastian zwykł modlić się w maleńkim sanktuarium ukrytym w cieniu doliny. Czczono tam krucyfiks, który nosił nazwę „Chrystus miłosierny”. Przybywała tam ludność z całej okolicy, by wypraszać przez niego miłosierdzie i pomoc.

Pewnego dnia również stary Sebastian postanowił zwrócić się o pewną łaskę i uklęknąwszy, modlił się:

- Panie, pragnę cierpieć razem z Tobą. Pozwól mi zając Twoje miejsce. Pragnę

zawisnąć na krzyżu.

I trwał tak w ciszy, wpatrzony w krzyż, oczekując odpowiedzi. Aż nagle Chrystus poruszył ustami i powiedział:

- Przyjacielu, zgadzam się na twoją prośbę, ale pod jednym warunkiem: cokolwiek by się zdarzyło, cokolwiek byś zobaczył, musisz zachować ciszę.

- Obiecuję Ci, Panie.

Nastąpiła zamiana.

Nikt nie poznał, że od tej chwili Sebastian był przytwierdzony do krzyża, podczas gdy Chrystus zajął jego miejsce.

Wierni – jak zwykle – zanosili swe błagania, wyrażali dziękczynienia, a on dotrzymując obietnicy milczał. Aż pewnego dnia...

Przybył bogacz, modlił się długo, a zakończywszy modlitwę, , gdy odchodził, zapomniał zabrać z klęcznika worek pełen złotych monet. Sebastian spostrzegł to, lecz zachował milczenia. Nie odezwał się nawet w godzinę potem, kiedy przybył pewien biedak, zabrał ze sobą worek i wyszedł nie dowierzając swemu wielkiemu szczęściu. Nie otworzył też ust, kiedy uklęknął przed nim pewien młodzieniec, prosząc o opiekę podczas długiej podróży przez morze. Nie wytrzymał jednak, kiedy ujrzał wbiegającego bogacza, który myśląc, że młodzieniec ukradł jego worek ze złotymi monetami, wrzeszczał na całe gardło, by wezwano straże.

Wtedy Sebastian nie wytrzymał i wydał z siebie straszny krzyk:

- Stójcie!

Wszyscy z lękiem spojrzeli w górę i zobaczyli, ze przemawia do nich krucyfiks.

Sebastian opowiedział im całe zdarzenie. Bogacz ruszył, co sił w nogach, aby szukać biedaka. Młodzieniec oddalił się w pośpiechu, by nie spóźnić się na statek. Ale kiedy w sanktuarium nie było już nikogo, Chrystus wrócił do Sebastiana z reprymendą.

- Zejdź z krzyża. Nie jesteś godzien zajmować mojego miejsca. Nie umiesz milczeć.

- Ależ Panie – protestował zawstydzony Sebastian. – Czy mógłbym zgodzić się na taką niesprawiedliwość?

- Nie wiedziałeś o tym – odpowiedział Chrystus – że bogacz miał zgubić swój worek, bowiem pragnął użyć pieniędzy w złym celu. Biedny, natomiast, bardzo ich potrzebował. Gdyby młodzieniec został zatrzymany przez straże, nie zdążyłby na statek i ocaliłby swe życie, bowiem w tym momencie jego statek osuwa się na dno głębokiego morza.

 

czlowiek

Edytowane przez caliah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

 

Polecam zajrzeć do tego źródła.

 

Znajdziesz tam odpowiedzi m.in. na pytania:

 

  • Kto może być świętym?
  • Czy każdy może być świętym?
  • Jak zostać świętym?
  • Co zrobić by być świętym?
  • Czy można być świętym w dzisiejszych czasach?

 

Przeczytasz także:

Jak zostać świętym – instrukcja dla opornych

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zmienia to faktu, że plan Boży i tak zostanie wprowadzony, bo ludzie zostaną zbawieni.

Może z wyjątkiem tych, którzy na złość Tatusiowi "odmrożą sobie uszy" :_bezradny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Patryk8

"Taki duży taki mały może świętym być..." :)

 

 

Święci nie zawsze byli dobrzy, często przed śmiercią popełnili jakiś czyn, który spodobał się katolikom, wątpię aby za świętą można by uznać najbardziej poczciwą kobietę, która jest muzłumanką, a nie katoliczką, dlatego święty świętemu nierówny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Taki duży taki mały może świętym być..." :)

 

 

Święci nie zawsze byli dobrzy, często przed śmiercią popełnili jakiś czyn, który spodobał się katolikom, wątpię aby za świętą można by uznać najbardziej poczciwą kobietę, która jest muzłumanką, a nie katoliczką, dlatego święty świętemu nierówny.

 

Patryk każdy święty jest równy przed Bogiem a różnica polega tylko na tym (chociaż słowo różnica niezbyt pasuje) że każdy dochodzi inną drogą do świętości.Nie ma kryterium przy ogłaszaniu świętych czy błogosławionych że wykonali jakiś czyn że katolikom się spodobał i dlatego dana osoba została uznana za świętą.Święty musi żyć Ewangelią i w jakimś stopniu ją wypełniać w życiu.No i oczywiście musi dokonać się cud za wstawiennictwem danego kandydata na ołtarze.

 

 

Fajny temat i fajnie że są tu kulturalne wypowiedzi.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...