olunia Napisano 25 Maja 2010 Udostępnij Napisano 25 Maja 2010 a zaczęło się to tak... ...byłam umówiona z kolezanka ze pojdziemy razem na imprezę( ognisko w lesie ) , wiec czekałyśmy u mnie w domu na mojego narzeczonego...czekałysmy i czekałysmi i nic w koncu ona pojechala do swojego domu a ja zostałam i postanowiłam zadzwonoc do mojego narzeczonego łukasza co sie dzieje i czemu nie przyjezdza a on na to " ze jednak nie ma imprezy a on jest śpiący i nie przyjedzie" ale zdziwiło mnie ze o tej porze odebrał telefon bo nigdy by nie debrał a jesli juz to krzyczał by...ale poszłam spać również ja... Następnego dnia wstałam dowiedziałam się od koleżanki ze on razem ze swoim wspólnikiem Mariuszem byli na imprezie ale nie na tym ognisku tylko w domu u naszej koleżanki Karoliny w takim dużym białym domu,i bawił się z dziewczyna - przytulał ja, całował( a dla nas w rzeczywistości słowo zdrada jest identycznie traktowane jako rozstanie ) wiec zadzwoniłam do narzeczonej Ewy tego Mariusza i powiedziałam o wszystkim o ona na to ze ona tez tam była i się bawiła i miała pretensje do mnie i mówiła ze nie dziwi się Łukaszowi ze bawił się z inna, bo on im wszystkim powiedział ze mi mama nie pozwoliła tam pójść... wiec zadzwoniłam do niego( Łukasza) i krzyczałam ze pożałuje tego a on śmiał się ale i był przestraszony...i obudziłam się ok 3.30 rano i do ok 6.00 nie mogłam zasnąć tylko byłam pewna ze naprawdę zaradza mnie a to taka przestroga żebym zaczęła go bacznie obserwować a nie być pewną ze on to na pewno nie zdradził by mnie ... proszę o interpretacje gdyż nie mam pojęcia co może to znaczyć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.