Piaszczysta góra

[goshaa]

Proszę o interpretację snu.

Poszłam na spacer i znalazłam się przed stromą, wysoką górą piaskową.Zaczęłam się wspinać i znalazłam sie na szczycie.Okazało się,że znajduje się w lesie.Póżniej przed kimś uciekałam, spotkałam na przystanku jakąś dziewczynę i ją ze sobą zabrałam.Ucieczka się udała. Kolejnym wątkiem był dom,który kiedyś wynajmowałam i impreza w nim (z jakiej okazji nie wiem, ale źle się tam czułam).Był tort.

 

Z góry dziękuję za interpretację.

[Reina]

Wspinanie się na gorę porośniętą lasem oznacza, że dążysz do zajęcia wysokiej pozycji społecznej, a inni Cię w tym popierają. Była to raczej mozolna praca, ale opłaciła się, przynajmniej w pewnym stopniu. Minusem tej sytuacji jest poczucie braku stabilności - boisz się odrzucenia, czujesz, że jednak nie do końca odpowiada Ci rola, którą przyjęłaś. To dlatego uciekałaś w tym śnie - ktoś od Ciebie wymagał zajęcia się czymś, ale wcale nie miałaś ochoty. Czułaś najwidoczniej lęk, że ktoś chce Cię do czegoś zmuszać. Sądzę, że aktualnie wycofałaś się z całej tej sytuacji, a dziewczyna na przystanku symbolizowała Ciebie - jak napisałaś, ucieczka się udała.

Dom, który wynajmowałaś to akurat symbol Ciebie, takiej, jaką byłaś kiedyś. Impreza i tort to świętowanie czegoś, co zresztą trudne do zinterpretowania nie jest. Wszyscy się cieszyli z Twoich sukcesów, ale jak pisałam, Ty wcale nie miałaś poczucia, żeby to było takie fantastyczne. Jak ptaszek w złotej klatce - takie określenie mi przychodzi do głowy.

 

Wydaje mi się, że mogło chodzić o jakieś studia, albo pracę, które były dość trudne i sobie z nimi poradziłaś, ale wcale nie były tym, czego pragnęłaś. Może jakieś konkursy, w których brałaś udział, bo "wypadało", być może nakłanianie Cię do "mądrego" zamążpójścia, jeśli jesteś już starsza. Coś w tym rodzaju. Byłabym wdzięczna za komentarz.

[goshaa]

Dziękuję za obszerną interpretację.

Wspinanie się na gorę porośniętą lasem oznacza, że dążysz do zajęcia wysokiej pozycji społecznej, a inni Cię w tym popierają.

 

Zgodzę się, była to organizacja przyjęcia komunijnego.Wspierał mnie mój narzeczony. Było kilka osób z jego rodziny, których jeszcze nie znałam, więc chciałam sie pokazać w jak najlepszym świetle.

 

. Była to raczej mozolna praca, ale opłaciła się, przynajmniej w pewnym stopniu

 

Tak, opłaciła się.Zyskałam w oczach jego rodziny.Z kilkoma osobami znalazłam wspólny język.

 

Minusem tej sytuacji jest poczucie braku stabilności - boisz się odrzucenia, czujesz, że jednak nie do końca odpowiada Ci rola, którą przyjęłaś.

 

Bałam się konfrontacji z całą jego rodziną - a najbardziej z babcią,która była bardzo przeciwna mojej osobie.

 

...ktoś od Ciebie wymagał zajęcia się czymś, ale wcale nie miałaś ochoty. Czułaś najwidoczniej lęk, że ktoś chce Cię do czegoś zmuszać.

 

To narzeczony podjął się organizowania tego przyjęcia - choć to było zbędne.Zmusił mnie do zrobienia imprezki,nie miałam na to ochoty a wręcz był to dla mnie nawet temat mocno drażniący.

 

aktualnie wycofałaś się z całej tej sytuacji, a dziewczyna na przystanku symbolizowała Ciebie - jak napisałaś, ucieczka się udała.

 

Przeżyłam to jakoś.Udana ucieczka - to chyba akceptacja jego babci.

 

Wszyscy się cieszyli z Twoich sukcesów, ale jak pisałam, Ty wcale nie miałaś poczucia, żeby to było takie fantastyczne. Jak ptaszek w złotej klatce - takie określenie mi przychodzi do głowy.

 

Wszyscy dobrze sie bawili,prócz mnie oczywiście.Byłam potwornie zmęczona i chciałam uciec od tych "obcych" ludzi, położyć sie i odpocząć.

 

Wydaje mi się, że mogło chodzić o jakieś studia, albo pracę, które były dość trudne i sobie z nimi poradziłaś, ale wcale nie były tym, czego pragnęłaś.

 

To było przyjęcie na 20 osób.Nie miałam pojęcia co i ile przygotować, jak pomieścic tyle osób w pokoju itd. Poradziłam sobie, choć nie uważam tego za jakiś sukces