Dom rodzinny

[Tomek47]

Ostatnio śnił mi się dom rodzinny, za każdym razem inaczej:

1) Pierwszy raz:

Od strony zachodniej, czaiłem się i ukrywałem, a część mojej rodziny i znajomi szukali, gdzie jestem. Było ciemno, w pewnym momencie poczułem, że wiedzą, gdzie jestem i zacząłem uciekać polami, daleko i kiedy zobaczyłem, że mnie nie gonią zatrzymałem się. Byłem jakieś 200m od domu stamtąd obserwowałem dom do końca.

2) Drugi raz:

Z północy, dzień. Tym razem chowałem się z tatą w jakimś rowie pełnym wody. A ktoś, jak Sauron we Władcy Pierścieni, przeczesywał teren. Uciekaliśmy z ojcem jakimiś rowami i tunelami pełnymi brudnej wody. Będąc przy szosie mijały nas samochody z wielką szybkością. Na koniec wyskoczyłem z rowu i pobiegłem przez pola do jakiegoś miejsca, gdzie moja siostra ze szwagrem zrywali, coś z krzaków (czarna porzeczka, aronia ) i mówili, że w ubiegłym roku były większe zbiory. Koniec snu, był spokojny, słoneczny dzień.

3) Trzeci raz:

Ze wschodu na początku byłem sam i oglądałem dom, który jakby się zmienił, był po remoncie i wyglądał na większy. Okna też wymienione na większe. Sen zaczynał się spokojnie, otaczał mnie sad i wysoka trawa, nad głową Słońce i od czasu, do czasu pojawiały się nad moją głową drapieżne ptaki, ale wiedziałem, że nic nie mogą mi zrobić. W pewnym momencie dołączył do mnie tata, zaczął tłumaczyć coś na temat remontu. Niebo się zachmurzyło i zaczęło wiać, tata strzelił, chyba z wiatrówki, do jastrzębia, ale przy tak silnym wietrze pocisk zmienił kurs i nie trafił. Później jakby sen się urwał i zaczął od nowa, znalazłem jakiś kamień, zwykły szary, polny kamień. Podniosłem go i ku mojemu zdziwieniu zewnętrzne warstwy zaczęły od niego odpadać. Wyglądał jak regularna bryła, złożona z kilku ścian, a każda miała inny piękny kolor, mienił się w słońcu, wyglądał jakby miał dużą wartość. W tedy też znajdowałem się od strony zachodniej domu, na samym podwórzu, spotkałem brata i pokazałem mu kamień, rozmawialiśmy o czymś, ale on nie był zainteresowany moim odkryciem, raczej się z tego śmiał i na tym się skończył mój sen.

 

Proszę o wyjaśnienie tego, co mi się przyśniło. Myślę, że prze de mną jeszcze jeden sen, w końcu nie śnił mi się jeszcze dom od południa:_usmiech:

Edytowane 4 Czerwca 2010 przez Tomek47

[Gość Dharma]

1) Pierwszy raz:

Od strony zachodniej, czaiłem się i ukrywałem, a część mojej rodziny i znajomi szukali, gdzie jestem. Było ciemno, w pewnym momencie poczułem, że wiedzą, gdzie jestem i zacząłem uciekać polami, daleko i kiedy zobaczyłem, że mnie nie gonią zatrzymałem się. Byłem jakieś 200m od domu stamtąd obserwowałem dom do końca.

 

wydaje mi się, że w Twoim życiu zaszły jakieś zmiany lub mają dopiero nastąpić jednak jest pewna rzecz która nie pozwala Tobie podjąć określonych działań może to być zwykłe lenistwo bądź tez strach co inni pomyślą... Wolisz pozostać w takiej bezpiecznej sferze... w której nie musiałbyś konfrontować się z własnym strachem i rozterkami...

jesli chodzi o kierunek - zachód myśle ze cała sprawa odnosi się do spraw uczuciowych... emocjonalnych.

 

 

2) Drugi raz:

Z północy, dzień. Tym razem chowałem się z tatą w jakimś rowie pełnym wody. A ktoś, jak Sauron we Władcy Pierścieni, przeczesywał teren. Uciekaliśmy z ojcem jakimiś rowami i tunelami pełnymi brudnej wody. Będąc przy szosie mijały nas samochody z wielką szybkością. Na koniec wyskoczyłem z rowu i pobiegłem przez pola do jakiegoś miejsca, gdzie moja siostra ze szwagrem zrywali, coś z krzaków (czarna porzeczka, aronia ) i mówili, że w ubiegłym roku były większe zbiory. Koniec snu, był spokojny, słoneczny dzień.

 

byc może cały sen odnosi sie do poglądów,określenia priorytetów w życiu.. Ojciec moze byc symbolem stabilizacji stabilności... Być może coś lub ktoś naruszył twoja pewność siebie... Twoje poczucie stabilności co okazało się we śnie ucieczka i czysta i brudna wodą ( symbol oczyszczenia.. umysłu) tutaj następują jakieś przewartościowania.. chęć na nowo odzyskania stabilności motyw z siostra i szwagrem może być wskazówka do rozpoczęcia zmian od strony duchowej ( zbiory ) tam może być jakiś niedobór... brak czegoś. może wiary.

 

 

3) Trzeci raz:

Ze wschodu na początku byłem sam i oglądałem dom, który jakby się zmienił, był po remoncie i wyglądał na większy. Okna też wymienione na większe. Sen zaczynał się spokojnie, otaczał mnie sad i wysoka trawa, nad głową Słońce i od czasu, do czasu pojawiały się nad moją głową drapieżne ptaki, ale wiedziałem, że nic nie mogą mi zrobić. W pewnym momencie dołączył do mnie tata, zaczął tłumaczyć coś na temat remontu. Niebo się zachmurzyło i zaczęło wiać, tata strzelił, chyba z wiatrówki, do jastrzębia, ale przy tak silnym wietrze pocisk zmienił kurs i nie trafił. Później jakby sen się urwał i zaczął od nowa, znalazłem jakiś kamień, zwykły szary, polny kamień. Podniosłem go i ku mojemu zdziwieniu zewnętrzne warstwy zaczęły od niego odpadać. Wyglądał jak regularna bryła, złożona z kilku ścian, a każda miała inny piękny kolor, mienił się w słońcu, wyglądał jakby miał dużą wartość. W tedy też znajdowałem się od strony zachodniej domu, na samym podwórzu, spotkałem brata i pokazałem mu kamień, rozmawialiśmy o czymś, ale on nie był zainteresowany moim odkryciem, raczej się z tego śmiał i na tym się skończył mój sen.

 

 

jest to znak pewnych zmian, ojciec -stabilizacja, dom- podświadomość, ptaki które latają na niebie mogą jedynie oznaczać nieprzychylne myśli, lekkie zwątpienie.. Jednak całość snu wygląda na zakończenie pewnego etapu w życiu... sukcesem.

 

takie moje gdybania

 

pozdrawiam