sen o lataniu nad rzeka pełna krokodyli - proszę o interpretacje

[KasiaInvernes]

Stale mam dziwne sny, ale ten mnie zaniepokoił. Śniło mi się, że latam nad rzeka pełna krokodyli, jedne spały inne mnie obserwowały, a ja się nieubłaganie zniżałam w swoim locie i nic na to nie mogłam poradzić, nie mogłam wznieść się wyżej. Bałam się, ze w końcu któryś mnie schwyci i będzie po mnie. Przeleciałam ta rzeka i doleciałam do jakiego dziwnego miasta, z którego nadle znalazłam się nad plaża z klifami, na ktorej pod klifami rozciągały sie domy. Zdziwiona byłam, że tam je zbudowano, bo byłam przekonana, że przy mocniejszym sztormie domy zostana zmiecione i zastanawiałam się czy może powinno się najpierw przed ich budową wysadzić część z nich, tak aby powstały jak by jaskinie, aby mieszkańcy byli bezpieczni. W tej części snu latałam wysoko. Myślałam, ze sie przebudziłam i poczułam jak jakieś zwierze rozmiaru dzikiego szczura prubuje sie dostać pod moją kołdre przy mojej głowie i szyi i siłowałam się z tym czymś, aż sie zmęczyłam. Przerażona wyskoczyłam z łóżka zapalić światło, ale tam niczego nie było. To tak jak wydawało mi się jak by na wpół śnie- pół jawie, że ******a moje ksiażki z biblioteczki i gdy wstałam sprawdzić wszystkie były na swoim miejscu, gdzie tej samej nocy śniło mi się, ze moje orchidee, ktore hoduje nagle urosły do niesamowitych rozmiarów, zaczeły sie poruszać, a potem zapaiły, a wszystko to było takie realne!. Bardzo bym prosiła jeśli to możliwe o interpretacje moich snów, bo moje sny na wpół śnie-wpół jawie zaczynaja mnie przerażać, bo trace orientacje co jest rzeczywistościa, a co fikcja. Dziękuje