Czerwone Volvo

[Guest pogarda]

Czerwone volvo zatrzymało się. Padał śnieg – takie duże płatki. Nastruj w mieście był bajkowy. Ale nie oto mu chodziło, nie był katolikiem. Miał w sobie wystarczająco dużo siły by rozumieć o co tak naprawdę chodzi. Żal mu było tych zagubionych ludzi na tej skromnej planecie. Nie jest miłe patrzenie jak reszta się męczy, lecz dawno temu już zrozumiał iż tylko proste umysły umieją być szczęśliwe – te tłuste larwy i ich stada bachorów , te garkotłuki i ich mężowie – mężczyźni pracujący ciężko przez cały tydzień tylko po to aby w niedziele zabrać gromadkę bękartów i obrzydliwie prostą kobietę na spacer do pobliskiego parku.

Spojrzał na nią – teraz nie wyglądała jeszcze aż tak źle. Czas , potrzebny jest czas ,on to załatwi… Pomyślał o jej matce – kobiety upodabniają się do swoich matek – ta nie wyglądała zachęcająco.

Te duże płatki śniegu ,które spadały na czerwone volvo i na resztę przedmiotów dookoła, niejednego mogłyby wprowadzić w stan melancholii. Ale nie jego – on nie poddawał się prymitywnym rozrywkom upośledzonej społecznie ludności tego nieistniejącego miasteczka.

 

(zamyślił się) jesooo ale ona jest piekna … - szkoda ze za 20 lat będzie wyglądać tragicznie.

 

Stara wychudzona postać ludzka. Zamyślił się nad przyszłością - jak będzie się umierało patrząc na te twarze ? Bo teraz właśnie zrozumiał - niczym uważny widz kończący oglądanie jednego z odcinków "Przystanku Alaska" - jak bardzo bobrze uczynił nie dając tej chołocie otaczającej go, szansy na to aby mogla zdychać pławiąc się radośnie w swej prózności.

 

Ale na śmierć trzeba - niczym w poczekalni na swoją kolejke - zaczekać jeszcze chwile. Pomyślał z drwiną - powinna być taka mała kartka na drzwiach : następny idiota umiera o 12:00 , nie spóźnić się - każdy ma prawo na ucziwą obsługę w naszej firmie.

Edited July 3, 2008 by pogarda