Skocz do zawartości

Watykańskie podsumowanie roku 2010 w Kościele Katolickim


Mr.Magick

Rekomendowane odpowiedzi

Kończący się rok był dla Kościoła katolickiego ciężki, gdyż naznaczył go skandal pedofilii - taką ocenę przedstawił we wtorek rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi. Zwrócił on uwagę na to, że Benedykt XVI przy różnych okazjach dał dowód "swej gotowości słuchania i rozumienia ofiar, uczestnicząc w ich cierpieniu".

 

W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego ksiądz Lombardi dokonując bilansu 2010 roku podkreślił, że to właśnie w minionych miesiącach nienowy, bo sięgający nawet kilku dekad problem nadużyć seksualnych ze strony księży na przykład w Irlandii i USA, ujawnił się także "z całą mocą" w innych krajach.

 

- To zaś wywołało znaczącą reakcję i niepokój - oświadczył watykański rzecznik. Następnie przypomniał: "Papież wykonał wiele gestów i wygłosił wiele przemówień, które stanowią wzór tego, jak podejść, z jakim duchem, do tego problemu".

 

Ks. Lombardi zwrócił uwagę na to, że Benedykt XVI przy różnych okazjach dał dowód "swej gotowości słuchania i rozumienia ofiar, uczestnicząc w ich cierpieniu". - Zachęcił też wielokrotnie Kościół do głębokiej odnowy - zauważył.

 

- Zmierzamy zatem we właściwym kierunku, by przezwyciężyć dramat tego skandalu, który głęboko zranił wiele osób, ale który należy postrzegać jako okazję do odnowy, zdobycia umiejętności słuchania, głębokiej refleksji - ocenił dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej.

 

Refleksja ta jego zdaniem powinna dotyczyć nie tylko "świętości kapłańskiej", ale też "seksualności i szacunku dla osoby w dzisiejszym świecie".

Zrodlo:onet.pl Ciężki rok dla Kościoła - Wiadomości w Onet.pl

 

Najpierw byly wojny religijne,pozniej ,,Mlot na Czarownice",teraz pedofilia...hmm nie zostaje chyba w tej kwestii nic do dodania.

Nie jest to wrzucanie wszystkich do jednego worka,jezeli problem jest na skale swiatowa,samo zycie w celibacie jest dla mnie wypaczeniem,a z wypaczen rodza sie patologie,takie jak pedofilia.

A mialo byc tak pieknie...slowo Boze i wogole...ehh :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej wreszcie przestali to ukrywać. Zresztą, nie mieli zbyt wielkiego wyboru..

Chcialabym sie tylko dowiedziec, poniewaz nie jestem obeznana w tym temacie, czesto sie slyszy o tych aferach, natomiast mam wrazenie, ze jeszcze nigdy nie slyszalam o tym, by ci, ekhem, "księża" byli sadzenie przed normalnymi sądami i wsadzani do więzienia. Pytanie - czy tak jest w istocie, czy po prostu o tym się nie mówi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw byly wojny religijne,pozniej ,,Mlot na Czarownice",teraz pedofilia...hmm nie zostaje chyba w tej kwestii nic do dodania.

Nie jest to wrzucanie wszystkich do jednego worka,jezeli problem jest na skale swiatowa,samo zycie w celibacie jest dla mnie wypaczeniem,a z wypaczen rodza sie patologie,takie jak pedofilia.

A mialo byc tak pieknie...slowo Boze i wogole...ehh :(

Ciekawe podejście do tematu...

Wygląda na to, że KK to samo zło i inne na tej ziemi nie istnieje, skoro jednym skreśleniem przypisuje się mu całą odpowiedzialność za wojny religijne i to chyba wszystkie, czystki polityczne oraz zboczenia.

Najwyraźniej zjawiska podobnej natury występujące w innych środowiskach czy grupach społecznych, w których celibat przecież nie obowiązuje, są społecznie akceptowane (jakoś się o nich z taką lubością nikt nie rozpisuje) .

Wniosek z tego, to nie wojny czy dewiacje są złe, tylko zjawisko pt. KK.

Niektórzy boją się Go jak ognia, ciekawe dlaczego?

 

jeszcze nigdy nie slyszalam o tym, by ci, ekhem, "księża" byli sadzenie przed normalnymi sądami i wsadzani do więzienia. Pytanie - czy tak jest w istocie, czy po prostu o tym się nie mówi?

Dobre pytanie.

O aferze się mówi, a o aresztowaniach i procesach już nie, a takie przecież były i to dość niedawno.

Ciekawe, bardzo ciekawe...

Edytowane przez caliah
uzupełnienie - odpowiedź dla Asztoret
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek z tego, to nie wojny czy dewiacje są złe, tylko zjawisko pt. KK.

 

Wszyscy chyba dobrze wiedza ze wojna sama sobie jest zla,i niczemu konstruktywnemu nie sluzy,natomiast zjawisko KK ma ogolne przyzowlenie spoleczne,ba nawet jest uwazane za cos dobrego.Ok,rozumiem,ze celibat ma na celu ograniczenie wyplywania gotowki z watykanskiej kasy.Idzie to mniej wiecej tak,jest celibat-nie ma dzieci,nie ma dzieci nie ma dodatkowych kosztow.

Ale kurcze,problem narasta,ksieza chca sie kochac...i to fizycznie nie tylko miloscia duszpasterska obdarzajc wiernych(jak widzimy w powyzszym artykule),w koncu sa tez ludzmi,jak dla mnie w uprawianiu sexu naprawde nie ma nic zlego ;)

 

Niektórzy boją się Go jak ognia, ciekawe dlaczego?

 

No jak dlaczego?Siedze rano przy kawie,odpalam onet sprawdzam wiadomosci na swiecie a tu takie cos.Ejj...to sa raczej sprawdzone wiadomosci,zalozylem ten watek zeby uslyszec Wasza opinie.

Ja sie go chyba zaczynam bac bardziej niz ognia,nie wiem dlaczego moze dla tego ze nie lubie pedofili.

A rozwiazanie jest proste,dac sobie ksiedzu pouzywac po prostu :) i problem byl by rozwiazany :) KSIADZ POMIMO ZE JEST KSIEDZEM JEST DALEJ FACETEM,nic mu nie usycha i nie odpada po swieceniach...chyba :D

Edytowane przez Mr.Magick
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość beneton123

Kościół rzymsko-katolicki jest chyba jedynym, gdzie ksiądz rządzi parafią nie tylko w sensie duchowym ale również materialnym, w innych kościołach - protestanckim, grekokatolickim, prawosławnym ect. parafią w sensie materialnym rządzi świecka rada parafialna (lub coś do niej podobnego) a ksiądz (pop) jest po prostu u niej na etacie, do ogółu kasy parafialnej nie ma dostępu a na co swoją pensję wyda nikogo nie interesuje, w związku z czym może mieć żonę i dzieci, tak jak każdy zatrudniony. Moim zdaniem jest to chore, no ale pazerność KRK znana jest nie od dziś więc temat przemilczę. Natomiast co do pedofilii - jest to dewiacja seksualna, nie tylko u księży i jeśli szerzy się wśród kapłanów to nie dlatego, że żyją w celibacie. Wśród ludzi nie będących kapłanami też są przypadki pedofilii choć nie budzą aż takich emocji, ksiądz bowiem jest osobą zaufania społecznego, niejako na świeczniku i z racji tego czym się zajmuje pedofilia w jego wydaniu jest czymś szczególnie odrażającym. Księża nie będący pedofilami jeżdżą po prostu na dziwki, mają ,,gosposie" albo ciche romanse na boku i to już takiego oburzenia nie budzi. Wiem natomiast, że gdy w Polsce jakiś czas temu został pierwszy taki przypadek nagłośniony sprawca dostał (o ile dobrze pamiętam) pięć lat do odsiadki. Ile z tego odsiedział nie wiem, nie wiem również jak inni kościelni pedofile zostali przez sprawiedliwość u nas i w innych krajach potraktowani - rzeczywiście w mediach podejrzanie cicho na ten temat.

Może księży KRK natychmiast po święceniach powinno się kastrować? Wtedy celibat byłby zapewniony, kościół uwolniłby się od afer pedofilskich wśród księży, tyle że pewnie zostałby bez kapłanów:).

Edytowane przez beneton123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

benetonie123, myślę, że na świecie jest wielu mężczyzn żyjących w tzw celibacie, przynajmniej częsciowym, przez długie okresy swojego życia. I nie każdy z tych panów zostaje pedofilem. Myślę, że w tym środowisku istnieje po prostu nieoficjalne przyzwolenie na takie sytuacje, bo jak inaczej wytłumaczyć takie nagromadzenie osób reprezentujących jedno zboczenie? Nie wiem jak można ufać takim kapłanom - tu mam na myśli kapłani religii, która zaprzecza naturalnym ludzkim instynktom zakładania rodzin i rozmnażania się i zmienia te instynkty w jakiś chory, wypaczony popęd. To jest idealny przyklad tego, jak wypieranie się swojej ludzkiej natury zamienia ludzi w zwierzęta.

Calio, ja słyszałam jedynie o tym, że po tej wielkiej aferze w Irlandii, dzieciom - czyli teraz już dorosłym osobom - zaproponowano jakąś ugodę aby nie doprowadzić do tego procesu i te osoby niestety na to się zgodziły. O żadnej innej takiej sprawie mi niewiadomo. Myślę, że kościól po prostu broni swoich, a szkoda. Taki ksiądz na pewno miałby używanie w więzieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kościół rzymsko-katolicki jest chyba jedynym, gdzie ksiądz rządzi parafią nie tylko w sensie duchowym ale również materialnym, w innych kościołach - protestanckim, grekokatolickim, prawosławnym ect. parafią w sensie materialnym rządzi świecka rada parafialna (lub coś do niej podobnego)

Hmmm, to ja mam chyba jakąś dziwną parafię, bo też coś takiego jak rada parafialna w niej działa i co gorsza proboszcz co chwila awansuje... Ostatnio podnieśli go do rangi Prałata.

Kasa nie ginie, a oprócz inwestycji w parafii prowadzona jest także działalność charytatywna.

 

Może księży KRK natychmiast po święceniach powinno się kastrować? Wtedy celibat byłby zapewniony, kościół uwolniłby się od afer pedofilskich wśród księży, tyle że pewnie zostałby bez kapłanów:).
Ale kurcze,problem narasta,ksieza chca sie kochac...i to fizycznie nie tylko miloscia duszpasterska obdarzajc wiernych(jak widzimy w powyzszym artykule),w koncu sa tez ludzmi,jak dla mnie w uprawianiu sexu naprawde nie ma nic zlego ;)

Oczywiście, że w uprawianiu seksu, szczególnie, gdy jego podłożem jest szczera, odpowiedzialna miłość, nie ma nic złego.

Celibat natomiast nie wynika z "widzi mi się" kogokolwiek, ale z obrania konkretnej drogi poświęcenia Bogu. I nie jest to czczy wymysł władz kościelnych, na który powołuje się większość dość płaskich artykułów.

Wyjaśnienie tego stanu kapłańskiego jest w Biblii i występuje realnie nie tylko w KK.

 

KSIADZ POMIMO ZE JEST KSIEDZEM JEST DALEJ FACETEM,nic mu nie usycha i nie odpada po swieceniach...chyba :D

I uważasz, że jest to najważniejszy motyw w jego życiu?

Kapłaństwo to coś więcej niż celibat. Czystość cielesna jest jedynie dodatkiem do tego.

Jeżeli kapłan nie potrafi pracować nad sobą, to prędzej czy później, pomimo kilkuletniej formacji w seminarium może mieć problemy z rozróżnieniem hierarchii wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w tym środowisku istnieje po prostu nieoficjalne przyzwolenie na takie sytuacje, bo jak inaczej wytłumaczyć takie nagromadzenie osób reprezentujących jedno zboczenie?

Co powiesz o tych wszystkich pedofilach, gwałcicielach, mordercach złodziejach nie będących księżmi w KK? Czy w środowisku jest nieoficjalne przyzwolenie na takie sytuacje, skoro jest takie nagromadzenie osób reprezentujących te zboczenia?

I uważasz, że jest to najważniejszy motyw w jego życiu?

Przecież Mr. Magick nie powiedział, że to najważniejszy motyw w jego życiu. Jest jednak bardzo ważny, w końcu nie jest nikim innym, a właśnie mężczyzną i tak stworzył go Bóg. Bycie mężczyzną to nie tylko popęd seksualny, ale też wiele wiele innych aspektów, niestety (albo i na szczęście) nie da się żadnego z nich ot tak sobie pominąć. Nie podoba mi się pomysł celibatu.

Celibat natomiast nie wynika z "widzi mi się" kogokolwiek, ale z obrania konkretnej drogi poświęcenia Bogu.

Może w takim razie celibat zostawić mnichom i ludziom, którzy chcą tę konkretną drogę obrać, a tym wszystkim księżom go odpuścić? Albo robić jakąś selekcję księży, żeby tak łatwo nie można było nim zostać.

Kapłaństwo to coś więcej niż celibat. Czystość cielesna jest jedynie dodatkiem do tego.

Czyli jednak te uprawienie seksu jest złe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co powiesz o tych wszystkich pedofilach, gwałcicielach, mordercach złodziejach nie będących księżmi w KK? Czy w środowisku jest nieoficjalne przyzwolenie na takie sytuacje, skoro jest takie nagromadzenie osób reprezentujących te zboczenia?

 

Powiem, że nie wykonują jednego zawodu i nie wyznają jednej religii. To nie jest nagromadzenie. Nagromadzenie jest w przypadku kiedy duża część strażaków lubi banany, a nie kiedy dużo procent wszystkich ludzi lubi banany. Wybacz ale prosciej nie da sie tego wytlumaczyc, co wiecej ,uwazam, ze w swoim poscie wystarczajaco jasno napisalam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem, że nie wykonują jednego zawodu i nie wyznają jednej religii.

Za to są przedstawicielami tego samego gatunku! Mam cię!

 

No to powiem inaczej:

teoria nieoficjalnego przyzwolenia w środowisku księży wydaje mi się maksymalnie głupia. Może i był jakiś odsetek księży zajmujących się pedofilią, ale jest też pewnie jakiś odsetek ogólnie ludzi zajmujących się tym zwyrodnieniem. Nie oznacza to, że teraz wśród ludzi jest "nieoficjalne przyzwolenie" na tego typu zachowania. Może i wśród księży jest on większy, na co pewnie wpływ ma ów celibat. Co więcej idź, porozmawiaj z jakimiś księżmi, najlepiej tymi młodymi mającymi jeszcze zapał do swojej działalności, poznaj ich i powiedz mi, że przyzwalają na pedofilie. Aż po prostu rzygać mi się chce, gdy słyszę takie słowa. Łatwo jest wrzucać ludzi do jednego wora, gdy się z nimi nie rozmawia i ich się nie zna oskarżając o "przyzwalanie", które może być tak samo zwyrodniałym przestępstwem jak to, na co się przyzwala. Nie ma żadnego nieoficjalnego przyzwolenia, jeśli jakiś ksiądz tak uważa to ma spaczony umysł.

 

A wiecie co? Mnie najbardziej jest szkoda tych studentów seminariów, przyszłych księży! Są tacy pełni zapału, radości, czują, że robią coś ważnego, a za 50 lat wpadają w rutynę, maja w dupie tego całego Boga, patrzą tylko kto dał na tacę i zajmują się pedofilią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hysterusie, jest mi przykro kiedy widze tak wielkie zaslepienie. Jak widac argumenty trafiaja do ciebie, jak nie przymierzajac, grochem o scianę. Jakie masz wobec tego wytlumaczenie wszystkich pedofilskich afer w KK? Moze jakas teoria spiskowa? Moze ktos chce zniszczyc chrzescijanstwo? Czekam na odpowiedz. Latwo jest wysmiewac teorie innych i uwazać je za cytuję "maksymalnie głupie" kiedy nie ma się własnych, prawda?

Nigdzie nie napisalam, ze wszyscy ksieza zajmuja sie lub jawnie przyzwalaja na pedofilie, co nie zmienia faktu, ze kosciol stara sie tuszowac takie historie i nie dopuscic do ich wyplyniecia. To wlasnie rozumiem przez przyzwalanie. Wiesz na co mi chce się "rzygać"? Na pozwalanie na takie tragedie i jeszcze z zaciętoscią odmawianie zauważenia problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to powiem inaczej:

teoria nieoficjalnego przyzwolenia w środowisku księży wydaje mi się maksymalnie głupia.

Coz,jezeli sprawy konczyly by sie czyms wiecej niz tylko przeniesieniem do innej parafii,tez bym uwazal ze sprawa przyzwolenia jest maksymalnie glupia :/

Kolejna sprawa ze gdyby nie mialo to zjawisko coraz powszechnego charakteru nie powstawaly by strony takie jak ta: Ruch Ofiar Ksiy - wiatowy Skandal Wykorzystywania Seksualnego Przez Ksiy

 

A wiecie co? Mnie najbardziej jest szkoda tych studentów seminariów, przyszłych księży! Są tacy pełni zapału, radości, czują, że robią coś ważnego, a za 50 lat wpadają w rutynę, maja w dupie tego całego Boga, patrzą tylko kto dał na tacę i zajmują się pedofilią.

Za taki stan rzeczy jaki jest,Ci pelni zapalu studenci seminariow moga podziekowac co najwyzej swoim starszym kolegom.

 

To wlasnie rozumiem przez przyzwalanie. Wiesz na co mi chce się "rzygać"? Na pozwalanie na takie tragedie i jeszcze z zaciętoscią odmawianie zauważenia problemu.

Koniec koncow dochodzimy do takiego momentu dyskusji ze to KK jest pokrzywdzony,a my jako ludzie myslacy,jestesmy uwazani za przesladowcow kosciola.

Wiecie co...nawet najgorszy morderca,zlodziej,bandyta wie co sie robi z pedofilami w wiezieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ehhh.. Wiecie co?

Nie jestem katolikiem i baardzo dobrze wiem, że księża nie są tacy "Czyści", mój znajomy jest księdzem i... Opowiada mi jak to tam jest, niektórzy nawet wolą chłopaków, ale każdy ale to każdy popełnia te same grzechy (Chyba że Aseksualista, co rzadko się zdarza.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mr.Magick dziekuje za ten link, chociaz nie wiem czy bede miec odwagę przeczytać całą zawartość tej strony.

Nie rozumiem natomiast, dlaczego cytat ze mnie "To wlasnie rozumiem przez przyzwalanie. Wiesz na co mi chce się "rzygać"? Na pozwalanie na takie tragedie i jeszcze z zaciętoscią odmawianie zauważenia problemu. " pojawił się nad twoim

 

Koniec koncow dochodzimy do takiego momentu dyskusji ze to KK jest pokrzywdzony,a my jako ludzie myslacy,jestesmy uwazani za przesladowcow kosciola.

Wiecie co...nawet najgorszy morderca,zlodziej,bandyta wie co sie robi z pedofilami w wiezieniu.

?:P

 

Btw Deexie, ja nie mowie tutaj o sytuacji kiedy ksiadz ma chlopaka czy kobiete na boku z obustronnym przyzwoleniem - taka sytuacji mowi tylko o potrzebie zniesienia celibatu czy tez staranniejszym wybieraniem kaplanow - mowi tutaj o molestowaniu dzieci, a to zupelnie inna sytuacja, chociazby dlatego, ze jest przestepstwem w oczach prawa cywilnego, a nie tylko kanonicznego

Edytowane przez asztoret
odpowiedz dla Deexa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, ale mi chodzi o to...

Ksiądz, Kapłan czy inne osoby z kościoła mają jakieś prawa - prawda? (Czyli regulamin)

- Prawda

Ciągle, nagminnie ten regulamin jest łamany - Prawda?

- Prawda

Czy ksiądz, kapłan bądź inna osoba "kościelna" ma jakąś karę za nieprzestrzeganie tego statutu?

- NIE

 

 

Nawet tutaj na forum panuje większy porządek! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem natomiast, dlaczego cytat ze mnie "To wlasnie rozumiem przez przyzwalanie. Wiesz na co mi chce się "rzygać"? Na pozwalanie na takie tragedie i jeszcze z zaciętoscią odmawianie zauważenia problemu. " pojawił się nad twoim

 

Bo tak samo mi sie chce rzygac jak Tobie sie chce rzygac ;D wiec rzygamy razem hihi :D (coz za erudycja hahaha),jednak rzygajac nie zapominaj ze to my jestesmy Ci zli bo to my atakujemy kosciol,oni sa jak zwykle pokrzywdzeni.

Wszystko by bylo w porzadku,tylko ze ja nie wyssalem sobie tego problemu z palca...mowi o tym rzecznik Watykanu,wiec jakby co piszcie do Watykanu ze ksieza sa i tak spoko.

 

Wole dalej zajmowac sie Magia,i byc ,,tym zlym''w oczach wiekszosci naszego spoleczenstwa,niz popierac cos takiego utozsamiajac sie z ta religia i popierac zboczenia ktore zostawiaja naprawde gruba ryse na psychice dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widac argumenty trafiaja do ciebie, jak nie przymierzajac, grochem o scianę. Jakie masz wobec tego wytlumaczenie wszystkich pedofilskich afer w KK? Moze jakas teoria spiskowa? Moze ktos chce zniszczyc chrzescijanstwo? Czekam na odpowiedz. Latwo jest wysmiewac teorie innych i uwazać je za cytuję "maksymalnie głupie" kiedy nie ma się własnych, prawda?

Co? Po co mi wytłumaczenia wszystkich pedofilskich afer KK? No ale cóż.. skoro chcesz, to powiem: kretynizm wpajany ludziom gdy stają się księżmi, w jakimś stopniu na pewno celibat i ich zwyrodniałe umysły, takie wytłumaczenie.

Jakie argumenty? Nikt nie podał mi argumentu na "nieoficjalne przyzwalanie" pedofilii, jak na razie to po prostu mówiono, że jest.

 

Nie, łatwo jest je wyśmiewać, kiedy te teorie tworzone są w efekcie młodzieńczego buntu i przypisują dane zjawisko wszystkim przedstawicielom danego środowiska na zasadzie stereotypu.

Nigdzie nie napisalam, ze wszyscy ksieza zajmuja sie lub jawnie przyzwalaja na pedofilie

Jawnie :DDDD

Myślę, że w tym środowisku istnieje po prostu nieoficjalne przyzwolenie na takie sytuacje

Może nie napisałaś, że wszyscy, ale z tego pogrubionego tekstu to wynika.

Hysterusie, jest mi przykro kiedy widze tak wielkie zaslepienie.

I nawzajem o_O

kosciol stara sie tuszowac takie historie i nie dopuscic do ich wyplyniecia. To wlasnie rozumiem przez przyzwalanie.

Przez takie zachowanie nie rozumiem przyzwalania, a raczej wstyd. No i do tego te tuszowanie słabo im wychodzi, skoro wszyscy o tym wiedzą o_O

Coz,jezeli sprawy konczyly by sie czyms wiecej niz tylko przeniesieniem do innej parafii,tez bym uwazal ze sprawa przyzwolenia jest maksymalnie glupia :/

Skąd wiesz czym się kończą? Beneton napisał:

Ten o którym pisałem trafił do więzienia w Tarnowie, jednego z gorszych w Polsce i lekko pewnie nie miał.

Ale w końcu Wy, Ludzie Myślący, wiecie lepiej, bo oglądacie telewizję.

Kolejna sprawa ze gdyby nie mialo to zjawisko coraz powszechnego charakteru

Hmm, wydaje mi się, że mnie źle zrozumieliście. Wyrażę moje zdanie może trochę bardziej łopatologicznie: Nie uważam, że nic takiego jak pedofilia w Kościele Katolickim się nie zdarza. Bo chyba myślicie, że ciągle powtarzam co innego? Mówię tylko i wyłącznie: w środowisku KK nie ma czegoś takiego jak nieoficjalne przyzwolenie na pedofilie. Tylko i wyłącznie. Nie wiem, czy nie chcecie mnie zrozumieć, czy jesteście "zaślepieni"...

Nawet jeśli paru zwyrodnialców przyzwala na to, bo sami to robią, to nie jest to powszechne nieoficjalne przyzwolenie...

Za taki stan rzeczy jaki jest,Ci pelni zapalu studenci seminariow moga podziekowac co najwyzej swoim starszym kolegom.

W jakimś stopniu racja... Chociaż znam paru "starszych kolegów", którzy są dość w porządku. Prędzej obwiniałbym o to cały ten system Kościoła Katolickiego, który sprzyja takiemu spaczeniu umysłu.

 

jednak rzygajac nie zapominaj ze to my jestesmy Ci zli bo to my atakujemy kosciol,oni sa jak zwykle pokrzywdzeni.

 

Ho ho ho, cóż za ironia, cóż za sarkazm! Pojawi się na forum obrońca kościoła, to od razu wszyscy ironizują zaślepienie nienawiścią do niego, bo przecież krucjaty! Bo przecież inkwizycja! :DDDDD

 

edit:

A i jeszcze żadnej teorii nie wyśmiewam. Źle mnie zrozumiałaś i przepraszam, jeśli tak to odczułaś. Dlatego piszę to teraz: nie wyśmiewam teorii, tylko poddaję jej wiarygodność polemice! Nigdy żadnej nie wyśmieję, choćby nie wiem jaka ona była, w końcu teorie są owocem samodzielnego myślenia, które w żadnym wypadku nie jest głupie. Nie należy więc teorii wyśmiewać, a raczej doceniać to, że są i korzystać z tego, że inny człowiek chciał się podzielić cząstką swoich przemyśleń. Dziękuję Ci za to.

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co? Po co mi wytłumaczenia wszystkich pedofilskich afer KK? No ale cóż.. skoro chcesz, to powiem: kretynizm wpajany ludziom gdy stają się księżmi, w jakimś stopniu na pewno celibat i ich zwyrodniałe umysły, takie wytłumaczenie.

Jakie argumenty? Nikt nie podał mi argumentu na "nieoficjalne przyzwalanie" pedofilii, jak na razie to po prostu mówiono, że jest.

 

Nie, łatwo jest je wyśmiewać, kiedy te teorie tworzone są w efekcie młodzieńczego buntu i przypisują dane zjawisko wszystkim przedstawicielom danego środowiska na zasadzie stereotypu.

Młodzienczy bunto to ja mam dawno za soba Hysterusie ;) Nie podaje argumentu na nieoficjalne przyzwolenie, poniewaz jak napisalam wyzej, jest to teoria. Ja szukam wytlumaczenia, bo taka moja natura. Nie godze sie na to, ze cos i jest, i tak jest i koniec. Wszystko ma swoj powod, czy do niego dotre, to inna sprawa.

Jawnie :DDDD

 

Może nie napisałaś, że wszyscy, ale z tego pogrubionego tekstu to wynika.

Nie wynika. Nadinterpretujesz.

 

I nawzajem o_O

 

Przez takie zachowanie nie rozumiem przyzwalania, a raczej wstyd. No i do tego te tuszowanie słabo im wychodzi, skoro wszyscy o tym wiedzą o_O

Nie uwazam, ze jestem zaslepiona - z twojej wypowiedzi jasno wynikalo dla mnie, ze bagatelizujesz ten problem (wybacz, jesli cie to urazi, ale takie wlasnie odnioslam wrazenie).

Ad tuszowania - wszystkie ofiary jednym glosem mowia o tym jak wielokrotnie starano sie sprawe zatuszowac, czasami nawet przekupic i zastraszyc by siedzieli cicho. To nie jest wstyd. Wstydem bylyby pokorne przeprosiny i prosba o wybaczenie. Tutaj jawnie probuje sie udawac, ze problemu nie ma i zamiatac go pod dywan.

 

Skąd wiesz czym się kończą?
W wielu przypadkach, ktore wyszly na jaw mowiono wlasnie o tym, ze ksiezy ktorzy maja taki "problem" po wiekszej akcji przenosi sie do innej parafii, zeby nie budzic kontrowersji. Mam wrazenie, ze slabo znasz ten temat.

 

Ale w końcu Wy, Ludzie Myślący, wiecie lepiej, bo oglądacie telewizję.

Nie oglądam telewizji od wielu lat.

 

Hmm, wydaje mi się, że mnie źle zrozumieliście. Wyrażę moje zdanie może trochę bardziej łopatologicznie: Nie uważam, że nic takiego jak pedofilia w Kościele Katolickim się nie zdarza. Bo chyba myślicie, że ciągle powtarzam co innego? Mówię tylko i wyłącznie: w środowisku KK nie ma czegoś takiego jak nieoficjalne przyzwolenie na pedofilie. Tylko i wyłącznie. Nie wiem, czy nie chcecie mnie zrozumieć, czy jesteście "zaślepieni"...

Nawet jeśli paru zwyrodnialców przyzwala na to, bo sami to robią, to nie jest to powszechne nieoficjalne przyzwolenie...

 

W jakimś stopniu racja... Chociaż znam paru "starszych kolegów", którzy są dość w porządku. Prędzej obwiniałbym o to cały ten system Kościoła Katolickiego, który sprzyja takiemu spaczeniu umysłu.

 

 

 

Ho ho ho, cóż za ironia, cóż za sarkazm! Pojawi się na forum obrońca kościoła, to od razu wszyscy ironizują zaślepienie nienawiścią do niego, bo przecież krucjaty! Bo przecież inkwizycja! :DDDDD

 

edit:

A i jeszcze żadnej teorii nie wyśmiewam. Źle mnie zrozumiałaś i przepraszam, jeśli tak to odczułaś. Dlatego piszę to teraz: nie wyśmiewam teorii, tylko poddaję jej wiarygodność polemice! Nigdy żadnej nie wyśmieję, choćby nie wiem jaka ona była, w końcu teorie są owocem samodzielnego myślenia, które w żadnym wypadku nie jest głupie. Nie należy więc teorii wyśmiewać, a raczej doceniać to, że są i korzystać z tego, że inny człowiek chciał się podzielić cząstką swoich przemyśleń. Dziękuję Ci za to.

Hysterusie, moze i zle cie zrozumielismy, ale wynika to z pelnego jadu i mlodzienczej zapalczywosci tonu twojej wypowiedzi.Nigdzie nie wspomnialam o krucjatach i inkwizycji i zupelnie nie ma to nic do rzeczy.

 

Mr.Magick, mysle ze kwestia tego, ze nawet rzecznik Watykanu mowi o tym,jest wierzcholkiem gory lodowej. Pomysl, jak wielka musi byc ta sprawa, by wreszcie przestano ją ignorować! Nie chcę popadać w proroczy ton, ale mam wrażenie, że jest to zapowiedz konca KK jakim go znamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Postanowiłem zabrać głos w dyskusji, jako osoba, która jest zdecydowanie przeciw KK niż za tą instytucją, ale moja wypowiedź jest w obronie księży, (jeżeli komuś to nie odpowiada czytanie mojej wypowiedzi jest nieobowiązkowe).

Spójrzmy na problem ze strony statystycznej:

W każdym społeczeństwie znajduje się jakiś % pedofili, homoseksualistów, gwałcicieli, morderców i w tej sprawie statystycznie można wyliczyć ile takich mężczyzn, (bo o nich tu rozmawiamy) przypada na każdy 1000 nieobjętych dewiacjami obywateli. Jeżeli te wyliczone procenty przełożymy na ilość księży w KK otrzymamy ze w społeczności księży katolickich może znaleźć się tylu a tylu księży z dewiacjami seksualnymi. Oczywiście jest to duży skrót myślowy, bo statystyka jest taka dziwną nauką, która przyrównuje wszystkich bez względu na kolor oczu, wyznanie itp., Czyli stwierdzam, że istnieje prawdopodobieństwo występowania "złych osobników" w tej społeczności.

Czy celibat ma jakiekolwiek przełożenie na zwiększoną ilośc występowania dewiacji seksualnych - myślę, że nie, bo w tym przypadku wzorzec pedofila w naszym społeczeństwie wyglądałby mniej więcej tak: mężczyzna w wieku 25- 30 roku życia (ze względu na większą ilość hormonów), samotny, nieutrzymujący kontaktów towarzyskich, stroniący od używek z wykształceniem wyższym i z inteligencja ponadprzeciętną. Jednak "obraz pedofila" wygląda zupełnie inaczej i są to przeważnie ludzie będący w związku z kobietą (oczywiście nie wszyscy), co wcale nie hamuje ich "chorego" popędu.

Co do słuszności celibatu raczyłbym zauważyć, że idąc do seminarium duchownego każdy z przyszłych księży wie, na co się decyduje i nikt nie zaskakuje go słowami ślubów czystości w ostatniej chwili - mówiąc, „ale kobiet mój synu to u nas nie ma".

Czy celibat jest złym zjawiskiem - posłużę tu, jako królik eksperymentalny, jeżeli porzuciłbym moją pracę i zdecydował się zostać kapłanem i z tego utrzymać rodzinę (a mam ją 2+2) zaś posługę kościołowi traktowałbym, jako mój etat, czyli powiedzmy 40 godziny w tygodniu to statystycznie posłudze Bogu musiałbym poświęcić 5,7 godziny dziennie(przejmuję 7 dniowy tydzień pracy, bo ksiądz w niedzielę też jest w pracy) czy to dużo czy mało to trzeba by zapytać jakiegoś księdza? Ale istniej jeszcze jeden problem natury małżeńskiej - zazdrosna żona księdza, czy mógłbym sprawować swoje posługi z równa pieczołowitością wiedząc, że narażę się na gniew "mojej Pani”, która to zauważyła, że zbyt dużo czasu poświęcam na pocieszanie młodej wdowy? Czy nie była by zła, że zamiast dbać o interes własnego gniazda ja lecę z pomocą każdemu skrzywdzonemu dziecku a dla swoich nie zawsze mam wystarczającą ilość czasu? A co zrobić, gdy małżonka jest w pracy a ja będąc na dyżurze w kancelarii otrzymuje telefon ze szkoły, że mój syn pobił się z kolega i jestem proszony natychmiast na rozmowę - wyprosić panią w moherowym berecie zamknąć wszystko na klucz i pędzić do szkoły? A jak będę wyglądał, jako ksiądz, kiedy to moja córka wpadnie w nienajlepsze środowisko i "przykładem świecić nie będzie" czy moi wierni zrozumieją to, że nie zawsze mamy wpływ na to jak życie układają sobie nasze dzieci, czy zrozumieją, czy nie będą mówić o mnie, że jakim prawem ich pouczam jak nie potrafiłem wychować własnych dzieci. Myślę, że jako ksiądz w takim wypadku byłbym skreślony a moje owieczki rozlazłby się po całym bożym świecie. Moim zdaniem łączenie posługi wiernym z życiem rodzinnym jest dość trudne, ale nie mówię, że niemożliwe.

Co do słuszności celibatu łatwo mi jest tu odwołać się do prawosławia, bo jest mi to znane ze względu na moje podlaskie korzenia i wiem, że nic nie wzbudza większych plotek jak to, że dziecko popa to kawał łobuza i że w tym wypadku sam pop to swoje nauki to synowi do głowy powinien wkładać a nie wiernym. Zaś, co do rad parafialnych w tej, że społeczności nikt dla popa "nie podskoczy" i to on jest faktycznym władcą na siołach a do rady dobiera sobie takich ludzi, jacy mu są wygodni. Zaś, jeżeli chodzi o finanse wystarczy porównać katolickie i prawosławne plebanie ja różnic wielkościowych nie widzę - mania wielkości wcale nie jest hamowana przez w/w radę parafialną.

Reasumując czy celibat ma związek z dewiacjami seksualnymi księży i czy powinien być zniesiony uważam, że nie. Powinno się zamienić "księgowość" kościoła, bo to ona jest głównym złem tej instytucji, to "księgowi" robią z księży bezduszne maszyna do zarabiania pieniędzy, przez co zatracają oni swoje ambicje niesienia pomocy ludziom dodam bezinteresownej pomocy - tutaj posłużę się innym przykładem osób mających pilnować ładu i porządku w społeczeństwie - policjantów, skoro muszą wypisać w miesiącu określona ilość mandatów to ustawiają się tam gdzie mają jak największą możliwość ich pozyskania a nie tam gdzie są rzeczywiście potrzebni. Podobnie jest z księżmi, jeżeli mają przynieść miesięczny dochód z "duszyczki" w kwocie............... To robią wszystko, aby ten obowiązek spełnić, bo z tego ich rozliczają i póki się to nie zmieni to kościół dalej będzie chorą instytucją postrzeganą przez pryzmat majątku i dóbr kościelnych.

Co do zamiatania pod dywan spraw przewinień księży w sferze molestowania (odnoszę się do tego tematu, bo jest on najbardziej drażliwy), to, że kościół publicznie zaczyna mówić i przepraszać świadczy o tym ze jest to im problem dobrze znany i coś będą z tym robić.

Zaraz usłyszę, że nie pod dywan a na "szafot z nimi”!!!!!!!!!

Ale zobaczmy, że takie sprawy drażliwe, wstydliwe i bolesne w wielu rodzinach również są zamiatane pod dywan i winowajca latami mieszka ze swoimi ofiarami zaś żona, konkubnentka wiedząc o chorym procederze osobnika płci męskiej, z którym zamieszkuje nic nie robi udając, że nie ma problemu. Dopiero, gdy stanie się jakaś tragedia np.: zabójstwo oprawcy, sprawa wychodzi na światło dzienne. A co z gwałcicielami żon czy media nagłaśniają tak chętnie ich procesy no chyba, że polegli od ciosu siekiery, który to był aktem desperacji kobiety maltretowanej latami.

A dlaczego wiele kobiet nie zgłasza się na policję, gdy zostaną zgwałcone, dlatego że jest to wstydliwa sprawa i nie raz wolą zapłakiwać się w samotności niż przeżywać to raz jeszcze. Dlaczego do tego nawiązuje, bo przestępstwa seksualne bardzo często są zamiatane pod dywan często nawet przez ofiary lub ich rodziny ze względu na "delikatność" problemu?

Dlaczego kościół zamiata takie sprawy pod dywan ze względu na wstyd, jaki takie sprawy im przynoszą? Znowu odwołam się do policji czy o korupcji w policji wiedzielibyśmy tyle jakby nie media(była tam od zawsze, ale dopiero po obaleniu komuny o niej stało się głośno), nie szybciutko zamieciono by to pod dywan i po sprawie, rodzaj przestępstwa inny, ale chęć wygaszenia sprawy zgoła taka sama.

Mam nadzieję, że takie publiczne przeprosiny za sprawy "pod dywanowe" świadczy o tym, że kościół zbliża się do reform i za jakiś czas i ja będę mógł z czystym sumieniem pójść do kościoła i porozmawiać z księdzem jak z doradca duchowym a nie osobą, która jak złodziej najpierw lustruje to, co mam w portfelu, przychodzi do mojego domu, aby dopełnić lustracji i przysysa się jak czarna pijawka, aby w sposób nie oficjalny ściągnąć ze mnie podatek na jego wygodne życie odprowadzając sowitą działkę swoim "księgowym zwierzchnikom".

Pozdrawiam:

Sławomir

Edytowane przez Slawomir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hysterusie, moze i zle cie zrozumielismy, ale wynika to z pelnego jadu i mlodzienczej zapalczywosci tonu twojej wypowiedzi.Nigdzie nie wspomnialam o krucjatach i inkwizycji i zupelnie nie ma to nic do rzeczy.

Bo nie miało mieć nic do rzeczy, celowo najpierw cytuje, potem mówię, żeby było wiadomo do czego się odnoszę. To była ironia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapłaństwo to coś więcej niż celibat. Czystość cielesna jest jedynie dodatkiem do tego.
Czyli jednak te uprawienie seksu jest złe?

Kapłaństwo w celibacie jest wyborem drogi całkowitego oddania się służbie Bogu.

Oddania całości swojego człowieczeństwa, na które składa się dusza, duch i ciało.

A skoro coś się Komuś oddało, to należy do Niego.

Taka sama zasada jak w małżeństwie.

I chociaż w seksie jako takim (przy zachowaniu określonych zasad) nie ma nic złego, to jest to jednak oddawanie ciała innej istocie, drugiemu człowiekowi, a więc sprzeniewierzenia się całkowitemu oddaniu się Bogu.

Dlatego osoba wybierająca w odpowiedzi na Boże powołanie drogę kapłaństwa, wybrawszy ją raz winna wybierać ją całe życie, w każdej sytuacji.

 

Bardzo dobrze rozterki żonatych kapłanów opisał Slawomir. Nie dość, że ich służba jest z tego powodu cięższa, to dodatkowo nie pozwala im na pełnienie wyższych funkcji duchownych ze względu na brak możliwości całkowitego oddania się służbie Bożej.

 

Mam nadzieję, że takie publiczne przeprosiny za sprawy "pod dywanowe" świadczy o tym, że kościół zbliża się do reform i za jakiś czas i ja będę mógł z czystym sumieniem pójść do kościoła i porozmawiać z księdzem jak z doradca duchowym a nie osobą, która jak złodziej najpierw lustruje to, co mam w portfelu, przychodzi do mojego domu, aby dopełnić lustracji i przysysa się jak czarna pijawka, aby w sposób nie oficjalny ściągnąć ze mnie podatek na jego wygodne życie odprowadzając sowitą działkę swoim "księgowym zwierzchnikom".

Też mam nadzieję na określone reformy i uzdrowienie Kościoła jako instytucji, bo choć nigdy nie spotkałam się z takimi sytuacjami jak wyżej opisana, to z takich relacji mogę wnioskować, że jednak takowe mają miejsce.

Być może mam większe szczęście do kapłanów, być może sprawdza się tu powiedzenie, że "takich macie kapłanów, jakich sobie wymodlicie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"takich macie kapłanów, jakich sobie wymodlicie".

 

Cholerka to do kogo ja się modliłem?

 

Zaś co do reformy bedzie długa i bardzo bolesna polegajaca na zamianie w postrzeganiu świata przez zwierzchników kościelnych (to właśnie ci księgowi) jak również przez nas społeczenstwo czyli wierni i chyba ta druga cześć bedzie znacznie trudniejasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapłaństwo w celibacie jest wyborem drogi całkowitego oddania się służbie Bogu.

Oddania całości swojego człowieczeństwa, na które składa się dusza, duch i ciało.

 

Dokladnie,jednak niektorym cos to za bardzo nie wychodzi...

 

Zaś co do reformy bedzie długa i bardzo bolesna polegajaca na zamianie w postrzeganiu świata przez zwierzchników kościelnych (to właśnie ci księgowi) jak również przez nas społeczenstwo czyli wierni i chyba ta druga cześć bedzie znacznie trudniejasza.

Wiecie co mam fajny pomysl :) na oczyszczenie kosciola z pedofili i zboczencow hy hy...otoz jak zlapalo by sie jakiegos ksiedza na takim wystepku to:

a)nalezalo by go skrocic o jedna czesc ciala

b)powinny byc kamieniolomy,gdzie by sie ich zsylalo na chwale kosciola :)

c)jak kamieniolomy,byly by kamienie moze zaczeto by znowu budowac te niesamowite zakony i klasztory na w stylu sredniowiecznym.Material by byl,i rece do pracy by byly,co Wy na to?

A tak na powaznie,wydaje mi sie ze im surowsza kara by byla,tym mniej by bylo takich ekscesow.

 

A skoro coś się Komuś oddało, to należy do Niego.

 

Oj skonczmy juz z takim symbolicznym oddawaniem sie Bogu,przede wszystkim jestesmy za glupi zeby pojac jego istote,jestesmy ograniczeni zmyslami,wiec jak mozemy sie komus oddac nie znajac go dobrze?Mozemy ewentualnie snuc domysly na jego temat,ale istota Boga sama w sobie jest niepoznawalna!

Obojetnie co powiem,obiejetnie co pomysle,obojetnie czego sie wyrzekne i obojetnie co przyjme,i tak zawsze bede czastka Boga poniewaz wszystko pochodzi od niego i wszystko nalezy do Niego.Przez to ze posiadamy dusze jeszcze bardziej nalezymy do niego i jestesmy jego wlasnoscia,a to ze mamy mozliwosci dokonywania wolnych wyborow to inna kwestia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławomirze i Calio - żywym zaprzeczeniem waszych słów jest instytucja rabina. Taki rabin ma żone, dzieci, rodzinę. Co więcej, nie utrudnia mu to wykonywania swojej funkcji kapłana, mogę wręcz powiedzieć, że "normalnej" świeckiej osobie jest łatwiej po poradę udać się do osoby, która zna problemy normalnego życia, a nie tylko wydumane problemy biblijne. Do takiej osoby nie jest wstyd iść zapytać o sprawy rodzinne, czy też seksualne. A, i też podejrzanie rzadko słyszy się o rabinach pedofilach - ale to zapewne tylko zbieg okoliczności.

Szamanie, jak zapewne wiesz, religia katolicka opiera się na zaprzeczaniu cielesnosci czlowieka - zaczynając od Jezusa, "zrodzonego z dziewicy", poprzez średniowiecznych ascetów chrześcijańskich,a kończąc na tym, że do dziś "seks pozamałżeński" ,a nawet i małżeński jest grzechem, jeśli nie służy prokreacji. Pytam się więc ja, po seks sprawia człowiekowi przyjemnośc skoro ma słuzyć jedynie do obowiązków? ;)

Teoretycznie, celibat to bardzo ładne i romantyczne wyobrażenie. Tylko jak z każdym romantyzmem, w prawdziwym życiu nie ma prawa bytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość beneton123

Może zacznijmy od tego, że Jezus jakoś nic o celibacie nie wspominał, to pomysł (jak wcześniej mówiono) KRK i to ewidentnie wbrew naturze człowieka, a naturę człowieka taka a nie inna Bóg, a nie kto inny ustanowił. Z tego prosty wniosek - KRK swoim pomysłem zaprzecza boskim zamiarom względem człowieka i jescze usiłuje dorobić durną (moim zdaniem) prawdę do ideologii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnisi buddyjscy, Jogini w Indiach też żyją w celibacie

Hmm, z mnichami buddyjskimi to trochę ciężka sprawa. Na pewno nie oddają żadnego interesu żadnemu bogowi, bo w żadnego nie wierzą. Celibat mnichów buddyjskich może być związany z wieloma innymi rzeczami. Chodzi o to, że od tych 2500 lat trochę się zmieniło, m.in. powstała antykoncepcja! Kiedyś nie istniała tak rozwinięta jak dzisiaj, nie było więc czegoś takiego jak planowanie rodziny. Ludzie chcieli robić dzieci, bo to było przyjemne, więc je robili i mieli ich dużo. Jak mieli ich dużo, musieli pracować, żeby je wyżywić. Dużo czasu poświęcali pracy, nie miel więc go by pracować z umysłem. Mnisi buddyjscy byli to tacy ludzie, którzy chcieli po prostu cały czas na to poświęcić, celibat im to ułatwiał, bo albo miałeś masę dzieci albo ich nie miałeś. Dzisiaj jest inaczej, ludzie mają po dwójkę dzieci i to wszystko. Zwykli więc świeccy ludzie mogą i pracować na utrzymanie i pracować z umysłem, bo starczy im na to czasu i chęci. Co do dzisiejszych mnichów buddyjskich żyjących w celibacie, sprawa jest prosta. W buddyzmie jest wiele różnych dróg, żadna z nich nie mówi, że jest bardziej słuszna od innych, bo sam Budda zauważył, że są różni ludzie, więc i różne drogi do oświecenia. Celibat jest jedną z takich dróg, którą osoba sobie wybiera, bo to jej odpowiada. Tak być może.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudny temat wzięliście na warsztat... Bo w sprzeczności i konflikcie stoją tu: doktryna kościelna i ludzka natura... Żadna ******, zwyczajnie ludzka... Człowiek jest istotą seksualną i nie ma w tym nic złego, brudnego czy wstydliwego... "Wynaturzenia" nawet są ok jeśli dzieją się miedzy świadomymi i akceptującymi to osobnikami... Więc jeśli dwóch ksieży gejów ma sie ku sobie, to niech im się szczęści...Ja księżom bardzo współczuję... Tak mi sie jakoś w życiu układa, że bardzo dużo ludzi przez nie się przewinęło... Ksiądz też człowiek, wiec księży też wielu, ze wszystkich szczebli hierarchii... Za wyjątkiem Prymasa... I jedyni żyjący w celibacie, to mocno podstarzali, w których wszelkie instynkty zgasły... Geje, hetero i samotnicy uprawiający masturbacje i zalewający najczęściej "robaka" alkoholem... Pragnę być dobrze zrozumiana - nie kpię, nie szydze, nie krytykuję... Nie jest im łatwo, uwierzcie... Są wewnętrzne dylematy, poczucie winy i nerwice seksualne, stające się zalążkami wielu schorzeń... Bo często są to świetni faceci, idealiści i wizjonerzy, którzy chcą dobrze...Albo zwykli faceci, którzy też po swojemu chcą dobrze... A potem skonfrontowani z własną naturą popadają w schizy... I do tego nasze społeczeństwo "bardziej świete od pana Boga"... A chciałoby się z kimś pogadać, tak zwyczajnie - ludzkim głosem... Czasem zwyczajnie przytulić drugiego człowieka...Albo wypić drinka w miłym, mieszanym towarzystwie i móc powiedzieć komplement ładnej kobiecie, który zostanie NORMALNIE przyjęty - bez zgorszenia ani głupawych usmieszków... Bo każdy ksiądz prócz bycia kapłanem jest RÓWNOLEGLE zwyczajnym człowiekiem...I święcenia kapłańskie nie pozbawiają go płci ani seksualności... Pomyślcie czasem o tym,zanim zaczną sie cisnać na wasze usta słowa krytyki... O ogromnej samotności tych ludzi... I masz rację beneton, to nie Jezus wymyślił to działanie wbrew naturze... I nie szlachetne pobudki leżały u podłoża ustanowienia celibatu...

Z tej nienormalnej sytuacji bierze się ta chorobliwa pedofilia... Bo myślę, ze w większości przypadków jest ona czymś wtórnym... Czymś, co się rodzi wskutek niewłaściwych uwarunkowań... Inaczej niż homoseksualizm... Bo to wychodzi na poziomie seminarium... A zwiazek małzeński jest czymś "błogosławionym przez Pana" wg Biblii.. I nie powinno się przed nim chronić jego kapłanów... Pozwoliby im wykazać się odpowiedzialnością, zająć wolny czas, ukoić zmysły... Tyle moich refleksji w temacie... W skrócie, rzecz jasna...:_tak:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociąg seksualny można wygasić. Pytanie tylko po co?Czy rzeczywiście jakiemuś Bogu potrzebne do szczęścia są czyjeś "interesy"?

Tak Szamanie ,masz rację ,pociąg seksualny można wygasić ,oczywiście,jestem tego przykładem ,wiele lat zmagałem się z wszelkiego rodzaju ,ludzkimi ,przyziemnymi pokusami ,materialnymi i zmysłowymi ,lecz po latach praktyki Jogi ,Medytacji -Zen ,Modlitw,Kontemplacji ,Tai Qi ,i wielu innych dyscyplin duchowych samodoskonalenia i samodyscypliny ,powiem jedno ,mnie udało połączyć w sobie wszelkie przeciwieństwa,wszelkie rozłamy w światopoglądach np.Religijnych ,Mentalność Wschodu i Zachodu ,Męską część psychiki i Kobiecą (jest to osobowość Androgyniczna - dwupółciowość psychiczna ) ,a przekrztałcając Energię Seksualną ,przemieniamy ją na Energię - Twórczą,Kreatywną ,itp. ,jednym słowem jesteśmy wtedy połączeni z Bogiem w jedno .

Polecam artykuł który udowadnia że,wszelkie ścieżki Jogi uprawiane regularnie i ze szczerą chęcią ,prowadzą do Unii bądź połączenia z Bogiem : Joga - droga do Boga ponad podziałami

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Rozwiązanie jest proste celibat powinien byc dobrowolny a nie przymusowy. Jezeli ktos twoerdzi ze podołoa obowiązkom rodzinnym i kapłańskim niech tak czyni, komu rodzina przeszkadza w świętości niech jej nie zakłada.

Rzeczywiście funkcja robina jest tu bardzo podobna, a sprawy ziemskie, przyziemne, intymne taki kapłan napewno lepiej zrozumie niż ten który nawołuje do seksu prokreacyjnego a sam poddaje sie "fantazjom" z jedyną osobą którą kocha czyli ze sobą.

Pozdrawiam:

Sławomir

P.S.

tylko co z naszych dyskusji wynika - nic, wszystko jest i będzie po staremu przez najbliższe .....set lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko co z naszych dyskusji wynika - nic, wszystko jest i będzie po staremu przez najbliższe .....set lat

Witam cię Sławomirze,ująłeś to bardzo dobrze ,wiem że takie rozwiązanie jest proste ,ale nie dla każdego , zawsze pozostaje przy każdej wypowiedzi część ludzi zgadzająca się z tym co przeczytają lub zobaczą ,a część będzie oczywiście przeciw np. co bardziej ortodoksyjni Katolicy ,Chrześcijanie itp. każdy kieruje się przecież własnym światopoglądem w życiu,wyznaje różną filozofię ,religię ,lecz tak naprawdę jest wiele podziałów i różnic w światopoglądach ,chociaż wszystko wzięło początek z jednego źródła , to na końcu i tak powróci do tego jednego źródła .

Także może nie trzeba będzie czekać aż ...set lat ,no zobaczymy czas pokaże,ale dyskusje tego typu ,i takie wypowiedzi przyśpieszają wzrost świadomości ludzi .

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy zaminy nastapią szybko?

Nie!

Najpierw trzeba chcieć zrozumieć że gromadzenie majątku to nie droga do Boga bo Bogu "pałace" nie są potrzene.

Później należy przemyśleć gdzie leży błąd.

Wyzanczyć plan i cele zmian.

Nadać im priorytety.

Znaleść wykonawców zmian.

I dluuuuuuuuuuuuuuuuugo działać spijając gorzką pianę z poprzedniego piwa.

 

A co z kapłanami ze starego rozdania i ze starymi przyzwyczajeniami?

A co z młodzieża która sie właśnie kształci?

A wykładowcy nowego ładu?

 

Chyba szybciej doczekamy się ponownego przyjścia Chrystusa i jak nic znowu urodzi się w stajni bo nikt go nie przyjmie, kto bedzie chciał przyjąć takiego Mesjasza co to woła " szybciej wielbłąd przejdzie przez ucho igielene niż bogacz stanie u bram nieba".

Pozdrawiam:

Sławomir

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyt. „- To zaś wywołało znaczącą reakcję i niepokój - oświadczył watykański rzecznik. Następnie przypomniał: "Papież wykonał wiele gestów i wygłosił wiele przemówień, które stanowią wzór tego, jak podejść, z jakim duchem, do tego problemu".

 

Godne szacunku są działania Papieża Benedykta 16, natomiast byłyby one wiarygodne, gdyby Papież anulował tajny dokument „ Crimen Sollictationis”, dotyczący, właśnie postępowania stolicy apostolskiej w sprawie oskarżeń księży o pedofilię!

 

 

 

Crimen Sollicitationis

 

Opublikowano: 01.12.2010 | Kategorie: Prawo, Religioznawstwo, Seks

 

Kościół twierdzi, że celem powstania dokumentu Crimen Sollicitationis było ”przeciwdziałanie problemowi wykorzystywania przez księży spowiedzi, w celu pozyskiwania osób do praktykowania seksu, jak również istniejącego problemu seksualnego wykorzystywania dzieci przez kler”. Nasuwa się tu jednak natychmiast pytanie: dlaczego wobec tego objęto go klauzulą tajności? Przyjrzyjmy się mu nieco bliżej…

 

CO TO TAKIEGO I KIEDY POWSTAŁO?

 

Crimen Sollicitationis to tajny dokument, datowany na 16 marca 1962, opracowany przez watykańskich urzędników, zatwierdzony przez papieża Jana XXIII i podpisany przez kardynała Alfredo Ottaviani, sekretarza Świętego Oficjum (obecna nazwa: Kongregacja Nauki Wiary, dawniej Święta Inkwizycja).

 

W samej rzeczy dokument ten był szczegółowym planem, zawierającym instrukcje w kwestii postępowania w przypadkach oskarżeń księży o seksualne wykorzystywanie małoletnich. Przepisy dotyczyły też przypadków zoofilii i homoseksualizmu. Owe ścisłe instrukcje postępowania obowiązywały kler katolicki na całym świecie.

 

W roku 2001, nakazem kard. Josefa Ratzingera, Crimen Sollicitationis został m.in. wzbogacony o klauzulę, w której Watykan zastrzegł sobie prawo do wyłączności.

 

Po objęciu przez kard. Ratzingera stanowiska papieża, nie ustalono następcy odpowiedzialnego za wykonywanie rozporządzeń tego dokumentu. Oznacza to, iż kwestie seksualnych przestępstw wśród kleru podlegają bezpośrednio papieżowi, czyli w chwili obecnej Benedyktowi XVI.

 

O CZYM MÓWI TAJNA INSTRUKCJA?

 

Crimen Sollicitationis jest dokumentem, który pod karą ekskomuniki nakazuje utrzymywać w największej tajemnicy przestępstwa seksualne księży, nakazuje walczyć z poszkodowanymi i tymi, którzy ich popierają, zakazuje współpracy w tych sprawach z organami ścigania, nakazuje niszczyć dowody przestępstw i utrudniać pociąganie do odpowiedzialności osób duchownych (np. poprzez przeniesienie oskarżanego o popełnienie przestępstwa księdza do innej parafii).

 

Klauzula dodana w 2001 roku przez kard. Ratzingera oznaczała, że wszystkie przypadki seksualnych przestępstw mają być badane potajemnie tylko przez osoby duchowne i przekazywane bezpośrednio do Watykanu, czyli do papieża. Niedostosowanie się do tego polecenia zagrożone jest ekskomuniką, czyli wykluczeniem z Kościoła.

 

Podkreślmy, iż w Crimen Sollicitationis nie ma wzmianki o zgłaszaniu przestępstwa do prokuratury. Ów tajny watykański dokument milczy na temat zadośćuczynienia ofiarom przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych. Stwierdza za to wyraźnie, że oskarżeni księża mają zostać objęci opieką. Celem najwyższym i jedynym jest tu zatem dobro Kościoła a nie dobro ofiar, w tym dzieci. Skandale mają być starannie tuszowane, czym Kościół pokazuje, iż jest obojętny na problemy życiowe i psychiczne jakie przechodzą ofiary wykorzystania seksualnego przez księży.

 

W JAKI SPOSÓB WYKRYTO ISTNIENIE CRIMEN SOLLICITATIONIS?

 

Dokument obowiązuje wszystkich biskupów katolickich na całym świecie, co powoduje, że postępowanie kurii diecezjalnych w przypadkach przestępstw seksualnych popełnianych przez księży jest podobne. Fakt ten wzbudził u organów śledczych podejrzenie, że w Kościele muszą istnieć jakieś globalne instrukcje dotyczące tego zjawiska. Podczas dochodzenia dotarto do osób, które udostępniły kopię dokumentu po łacinie. Uważa się, że do odkrycia kompromitującego Kościół tajnego dokumentu doprowadziło dochodzenie państwowej komisji ws. masowego wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Irlandii.

 

A JAN PAWEŁ II „WIELKI”…

 

Jan Paweł II będąc, co nie ulega najmniejszej wątpliwości, głową Kościoła katolickiego, doskonale wiedział o istnieniu owego dokumentu. Nie uczynił jednak nic, by go anulować i tym samym zapobiec kolejnym tragediom przeżywanym przez ofiary seksualnych wyczynów księży. Nie kiwnął nawet palcem, by przerwać proceder wykorzystywania seksualnego i tym samym zapobiec kolejnym samobójstwom wśród ofiar. Lubił za to błogosławić dzieciom, brać je z dobrotliwym uśmiechem na ręce i przytulać. Santo subito! Tak bardzo je kochał…

 

Autor: Szary Wilk

Zdjęcie: Konrad Gruza

Nadesłano do „Wolnych Mediów”

Źródło: Wolne Media

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie pytanko - wy tu wszyscy jesteście katolikami? Bo tak was ten temat absorbuje:)

La Papesse,jeśli o mnie chodzi ,to jestem Człowiekiem ,który Boga ma za przyjaciela i rozmawiam z nim na co dzień ,a przestudiowałem wszystkie religie ,dla mnie Istnieje jeden Bóg na świecie - Miłość .

A tak przy okazji ,czytałem kiedyś że Buddyzm przywędruje kedyś na Zachód jako psychologia.

Dla mnie to ma sens ,bo jest to najbardziej pokojowa religia na świecie , a raczej konkretnie Buddyzm to system Psychologiczno - Filozoficzny ,i jeśli miałbym określić siebie jakiego wyznania jestem ,to napiszę - Buddystą z Chrześcijańskim miłosierdziem , A mójnick Pit ,to nie przypadek ,teraz wiem że Pit to skrót od Piotr czyli Pierwszy papierz męczęnnik i ukochany uczeń Jezusa : http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Aposto%C5%82

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddyzm to nie religia, czy wyznanie. Można przyrównać go do psychologii lub filozofii, ale jednak i w tym są różnice. Buddyzm to po prostu wiedza, nauka.

Buddyzm to po prostu zdrowy rozsądek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddyzm to nie religia, czy wyznanie. Można przyrównać go do psychologii lub filozofii, ale jednak i w tym są różnice. Buddyzm to po prostu wiedza, nauka.

 

Przecież napisałem że Buddyzm to konkretnie system filozoficzno-psychologiczny ,a Buddysta może być również świetnym Chrześcijaninem .

I proszę bez cytatów jakiś pseudonaukowców ,którzy mają w przeciwieństwie do mnie wiele wiedzy ale tylko teoretycznej ,ja natomiast mam wieloletnią wiedzę teoretyczną na temat wszystkich religii i odłamów ,jak i wiele wiedzy i doświadczenia praktycznego np. Modlitwy/Medytacje/Kontemplacje .

A poza tym ,to święty by stracił cierpliwość z niektórymi ezoforumowiczami ,odkąd jestem ponad rok na forum ,to wiele przeszkód i niezrozumienia ludzkiego ,również w realnym życiu ,jedno i to samo,jedno i to samo :

Wpis dzisiejszy z mojego blogu :

 

Rozłam Ciała i Duszy a Jedność Cielesno-Psychiczna (Emocjonalna)

by Pit on Dzisiaj at 09:31

 

Chciałbym opisać jak ,wstając dzisiaj odczułem te połączenie Ciała i Duszy Duchową Jedność -Człowieka i Boga w sobie .

Ponieważ rozdział między Ciałem i Duszą ,ma dla nas taki skutek ,o czym ,nieraz się przekonałem że wykonujemy wszystkie czynności życiowe tylko Cieleśnie - jesteśmy materialistami ,robimy wszystko z myślą o zarobku ,kierujemy się w życiu tylko logicznym myśleniem ,myślimy jednym słowem dualistycznie ,ponieważ słuchamy tylko głosu zewnętrznego ,,który jest naszą Duszą nasz wewnętrzny głos ,to nasze emocje,nasza intuicja ,głos naszego serca,czy mówiąc językiem psychologicznym głębia naszej psychiki, nasza podświadomość i głębiej nieświadomość (królicza nora,królestwo archetypów ).

 

A dzisiaj jak wstałem ,to chociaż mieszkam w jednej miejscowości 39 lat ,to czułem jakbym był w nowym miejscu ,jakby to ubrać w słowa hhmm .to tak jakby przez jakiś czas inna dusza bądź dusze zajmowały moje ciało,no uczucie było nieziemskie ,czułem się jakoś nieswojo ,lecz mając doświadczenie spiritualne,mediumiczne ,zrobiłem sobie powoli kawę ,rozglądam się ,wyjrzałem przez okno ,przywitałem się ze znajomym ,i powoli odzyskiwałem poczucie Siebie czyli Własnej Duszy jednym słowem ,o czym wiem z doświadczenia osiągnąłem Jedność czyli Unię Bądź połącznie z Bogiem .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o niemożności podpasowania Buddyzmu ani do religii, ani filozofii czy psychologii pochodzi z książki "O naturze rzeczy" napisanej przez Lamę Ole Nydahla, który nie jest pseudo naukowcem. Buddyzm ma aspekty psychologii filozofii i religii, ale jednak zawiera pewne rzeczy wychodzące ponad te pojęcia a i niektórych aspektów mu brakuje, by go w nie włożyć. Wojciech Tracewski jest dość słynym polskim nauczycielem buddyzmu Diamentowej Drogi i wspaniałym człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie roku, w Watykanie, to nie tylko problem z nagłośnieniem w mediach, sprawy pedofilii w kościele iralndzkim, czy amerykańskim. Jak na razie, nie robi się z tego, w mediach wielkiego halo, i dziwne, bo sprawa wydaje się ważna. Dotyczy „Rewolty w Polskim Kościele Katolickim. Wystąpienie księdza profesora Tomasza Węcławskiego z kościoła katolickiego do niedawna ważnego duchownego, byłego rektora Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, doradcy watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.

Po wnikliwych badaniach historii pierwszych wieków chrześcijańskich doszedł on do wniosku, że Jezus Chrystus nie był Bogiem, a wszystko, co opowiada Kościół, to po prostu nie ma żadnego sensu. W marcu ub. r. 2007 prof. Węcławski zrzucił sutannę, a tuż przed świętami Bożego Narodzenia dokonał formalnego aktu apostazji, czyli wystąpienia z Kościoła.”

 

Nie chodzi o to, żeby przyklaskiwać, bo w Watykanie znów rozszedł się niezbyt miły zapaszek. Chodzi, jak zwykle o mijanie się z prawdą, o spłaszczanie problemu, chowanie głowy w piasek. Kościół katolicki, ze swoimi średniowiecznymi zasadami traci swoich wyznawców. Ktoś zapyta, a co Ciebie to obchodzi? Obchodzi, o tyle, że urodziłam się i żyłam w tej wierze i jest mi przykro patrzeć, jak kościół ten "stacza się" na samo dno! To, że znany duszpasterz odszedł z szeregów kościoła chrześcijańskiego, to nie jest staczanie się, natomiast, no właśnie....

Jeżeli ktoś, będzie chciał bardziej zgłębić ten problem, odsyłam do tematu pt. " Problem zakłamania świata Bogiem”, na stronach internetu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholerka to do kogo ja się modliłem?
A tego to ja nie wiem :)

Pytanie, o co lub w jakiej intencji? :)

 

A po co Bogu mój "interes"?

Ten Bóg jest jakiś dziwny. Najpierw tworzy człowieka kobietą i mężczyzną. Wyposaża w odpowiednie narządy, a potem żąda, żeby ich nie używać i oddać je mu na wyłączność.Z resztą co ma oddanie się kobiecie czy mężczyźnie ze sprzeniewierzaniem się oddaniu Bogu?Widziałem w swoim życiu trochę par piersi i jakoś żadne mnie nie odciągnęły od duchowości;)

Chodzi o dotrzymanie zobowiązania.

Bóg nikogo nie zmusza do złożenia takiej obietnicy/przyrzeczenia/ślubu, od nikogo jej nie wymaga. Jest to dobrowolny akt danego człowieka i jeżeli ktoś już podjął się takiego zobowiązania, to jak z w przypadku każdej innej przysięgi, powinien jej dotrzymać. Tym bardziej tej złożonej wobec Boga.

 

Sławomirze i Calio - żywym zaprzeczeniem waszych słów jest instytucja rabina. Taki rabin ma żone, dzieci, rodzinę. Co więcej, nie utrudnia mu to wykonywania swojej funkcji kapłana, mogę wręcz powiedzieć, że "normalnej" świeckiej osobie jest łatwiej po poradę udać się do osoby, która zna problemy normalnego życia, a nie tylko wydumane problemy biblijne. Do takiej osoby nie jest wstyd iść zapytać o sprawy rodzinne, czy też seksualne. A, i też podejrzanie rzadko słyszy się o rabinach pedofilach - ale to zapewne tylko zbieg okoliczności.
Skoro np. kapłani prawosławni czy pastorowie protestanccy mają określone problemy, to przypuszczam, że wśród rabinów również one występują.

Dlaczego się o nich nie słyszy?

Dlatego, że społeczność żydowska jest społecznością zamkniętą. Bardziej zamkniętą niż choćby katolicka, czy ogólnie chrześcijańska. Już Jezus zarzucał Żydom ich próżność i rozbieżność ich postępowania z Prawem, którego znajomością tak bardzo się szczycą.

 

Natomiast wiedza nt. codziennego, zwykłego życia osób świeckich i ich problemów nie jest obca kapłanom żyjącym w celibacie. Niezależnie od tego czy są to kapłani świeccy czy zakonni.

Wydaje mi się, że niemal wszyscy zapominają, że taki kapłan nie jest kapłanem od urodzenia, że wychował się w rodzinie, że rodzinę (rodziców, rodzeństwo i innych krewnych) w większości przypadków do końca swojego życia posiada. Styka się z ich problemami, z problemami wiernych, rozmawia o metodach/możliwościach ich rozwiązywania niejednokrotnie opierając się na tych samych materiałach naukowych jakimi posługują się psychologowie świeccy.

Ponadto, jak tu niektórzy zauważyli, kapłani pomimo otrzymanych święceń nadal pozostają ludźmi z całą swoją płciowością. Emocjonalność posiadają od dzieciństwa i nie znika ona wraz z obraniem drogi całkowitego oddania Bogu (choć podobno było kilka przypadków szczególnej łaski, dzięki której popęd seksualny na prośbę zainteresowanego został mu odebrany).

W związku z powyższym księża nie mają problemu z interpretacją ludzkich namiętności, ich rozumieniem.

Problem pojawia się wtedy, gdy nasze żądze zostają zestawione z Prawem i okazuje się, że ze względu na ich egoistyczne ukierunkowanie dość istotnie się z nim rozmijają.

 

Szamanie, jak zapewne wiesz, religia katolicka opiera się na zaprzeczaniu cielesnosci czlowieka - zaczynając od Jezusa, "zrodzonego z dziewicy"....

Ciekawe, bo ja nawet w tym stwierdzeniu widzę wewnętrzną sprzeczność.

W jaki sposób zaprzeczeniem cielesności może być przyjęcie ciała z człowieka?

Gdyby ludzka cielesność, cielesność stworzona specjalnie dla człowieka była czymś nieistotny, niegodnym w oczach Boga, to po pierwsze by jej nie stworzy, a po drugie nie podniósłby jej do godności Bożej poprzez swoje wcielenie, czyli połączenie swojej Bożej istoty (poczęcie z Ducha Świętego) z istotą człowieka (przyjęcia ciała - jednego z atrybutów człowieczeństwa).

Niepokalane poczęcie Matki Bożej oraz dziewicze poczęcie Jezusa pozwala natomiast wykluczyć wszystkie możliwe wątpliwości dotyczące czystości Boga Wcielonego, czyli Jezusa.

 

..., poprzez średniowiecznych ascetów chrześcijańskich,a kończąc na tym, że do dziś "seks pozamałżeński" ,a nawet i małżeński jest grzechem, jeśli nie służy prokreacji. Pytam się więc ja, po seks sprawia człowiekowi przyjemnośc skoro ma słuzyć jedynie do obowiązków? ;)

Teoretycznie, celibat to bardzo ładne i romantyczne wyobrażenie. Tylko jak z każdym romantyzmem, w prawdziwym życiu nie ma prawa bytu.

...średniowieczni asceci nie tyle zaprzeczali cielesności, co po prostu się jej wyrzekli i ofiarowali na rzecz Królestwa Niebieskiego. W ten sposób chcieli wszystko, co od Boga otrzymali, Bogu oddać, aby być bliżej Niego. O ile dobrze się orientuję, to taka droga do doskonałości praktykowana była i jest nie tylko w chrześcijaństwie.

 

Ale obecnie nie żyjemy w średniowieczu i nauka Kościoła dotycząca seksu w małżeństwie może wiele osób, które nie miały z nią kontaktu w rzeczywistości, mocno zaskoczyć.

Owszem, seks pozamałżeński jest grzechem, ale nie dlatego, że jako seks jest źródłem przyjemności, ale dlatego, że jego skutki są w swojej naturze destrukcyjne dla samego człowieka, jego psychiki, zdolności społecznych, rodziny...

 

Seks w małżeństwie grzechem nie jest :) co nie umniejsza jego przyjemności i wbrew potocznej opinii, nie musi służyć tylko płodności.

Wg nauki chrześcijańskiej (i nie tylko) dzieci są darem od Boga i od Niego zależy czy zostaną poczęte. Od małżonków oczekuje się jedynie otwarcia na ten dar, a seks...jak najbardziej, kiedy chcą i jak chcą, ale z jednym istotnym zastrzeżeniem: zachowaniem przysięgi małżeńskiej, która w swojej istocie zawiera troskę o drugiego człowieka i poszanowanie jego godności.

 

Może zacznijmy od tego, że Jezus jakoś nic o celibacie nie wspominał, to pomysł (jak wcześniej mówiono) KRK i to ewidentnie wbrew naturze człowieka, a naturę człowieka taka a nie inna Bóg, a nie kto inny ustanowił. Z tego prosty wniosek - KRK swoim pomysłem zaprzecza boskim zamiarom względem człowieka i jescze usiłuje dorobić durną (moim zdaniem) prawdę do ideologii.
A jaki wniosek wyciągniesz z tego, że Bóg Wcielony, czyli w uproszczeniu Jezus żył w celibacie?

Gdyby ta droga nie miała jakiegoś istotnego znaczenia, to nic nie stało na przeszkodzie, aby się ożenił, wszak kobiet wokół Niego było całkiem sporo, a tego co udało się dotychczas ustalić, to całkiem porządny kawał chłopa z Niego był, więc chyba żadna by nie odmówiła.

A jednak...zgodnie ze swoim nauczaniem (tak, Jezus nauczał o celibacie) sam celibat dla oddania całego siebie Bogu zachował.

"Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" Mt 19, 12

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropo seksu przed ślubem, słyszałem kiedyś takie słowa:

Mama nie pozwala jeść konfitur przed obiadem nie dlatego, że konfitury są złe, a dlatego, że obiad nie będzie smakował.

Wg nauki chrześcijańskiej (i nie tylko) dzieci są darem od Boga i od Niego zależy czy zostaną poczęte

To dla mnie trochę nie pojęte. Życie też jest darem od Boga, od Niego zależy czy je stracę, czy nie. Czy teraz mam wsiąść w samochód zamknąć oczy i jechać na czuja, bez "zabezpieczenia" w postaci otwartych oczu?

Oprócz tego stosowanie antykoncepcji wcale nie odbiera Bogu jego możności decydowania czy dzieci zostaną poczęte. Jeżeli plemniki dostaną się do odpowiednich kobiecych narządów, to nadal On decyduje, czy zostaną poczęte, czy nie. To co ludzie robią, to nie decydowanie czy dzieci zostaną poczęte, a czy plemniki się tam dostaną lub czy kobieta będzie w odpowiednim czasie by mogło nastąpić zapłodnienie. Jeżeli to jest grzechem, to nieuprawianie seksu też powinno być grzechem.

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Apropo seksu przed ślubem, słyszałem kiedyś takie słowa:

Mama nie pozwala jeść konfitur przed obiadem nie dlatego, że konfitury są złe, a dlatego, że obiad nie będzie smakował.

Świetne porównanie :)

 

Szkoda, że w większości przypadków jego zrozumienie otrzymujemy dopiero po...

 

To dla mnie trochę nie pojęte. Życie też jest darem od Boga, od Niego zależy czy je stracę, czy nie. Czy teraz mam wsiąść w samochód zamknąć oczy i jechać na czuja, bez "zabezpieczenia" w postaci otwartych oczu?

Jeżeli chcesz...

Być może przy odrobinie przychylności Bożej "zaparkujesz" na najbliższym słupie i na tym skończy się Twoje "próbowanie" Boga.

Jeżeli wybierzesz ryzyko i większe prawdopodobieństwo wypadku, to będzie Twój wybór i jeżeli się przy nim uprzesz, to następna próba "jazdy bez trzymanki" może zakończyć się u św. Piotra.

Nasze życie zależy od Boga, który.......szanuje nasze wybory.....

Dlatego dobrze jest jednak zdać się na Jego wolę i Jego pomysły.

Pamiętając przy tym o przestrzeganiu Prawa, co by mi ktoś zaraz nie zarzucił, że się plackiem położy i będzie na ową wolę bezczynnie czekał :)

 

Oprócz tego stosowanie antykoncepcji wcale nie odbiera Bogu jego możności decydowania czy dzieci zostaną poczęte. Jeżeli plemniki dostaną się do odpowiednich kobiecych narządów, to nadal On decyduje, czy zostaną poczęte, czy nie. To co ludzie robią, to nie decydowanie czy dzieci zostaną poczęte, a czy plemniki się tam dostaną lub czy kobieta będzie w odpowiednim czasie by mogło nastąpić zapłodnienie. Jeżeli to jest grzechem, to nieuprawianie seksu też powinno być grzechem.

Bogu możliwości nie odbiera, bo dla Niego nie ma nic niemożliwego.

Jest natomiast świadomym i czynnym sprzeciwieniem się Jego woli, a to już jest pewien rodzaj grzechu.

W przypadku stosowania antykoncepcji człowiek odrzuca wolę Boga i zastrzega dla siebie prawo do decyzji. Na ile to skuteczne, to już inna sprawa, co z resztą widać po obecnych problemach w tej dziedzinie.

Dodatkowo odrzucając wolę Boga odrzuca też wiele darów, które może od Niego otrzymać, często również z darem miłości. Ale to już kolejny spory temat...

I można by powiedzieć, że jeszcze pół biedy, gdy tylko zastrzega sobie owo prawo, jak w przypadku stosowania NPL.

Temat antykoncepcja a grzech nabiera innego znaczenia, gdy zaczynamy rozmawiać o rodzajach środków antykoncepcyjnych i ich działaniu. A wybór działów w temacie mamy olbrzymi. Od środków "łagodnych" barierowych i plemnikobójczych, takich prezerwatywy, pianki, żele itd. (czyli już świadomie coś psujemy) do wczesnoporonnych, czyli wszelkiego rodzaju wkładek domacicznych. Po drodze pewnie przelecimy przez pigułki hormonalne, które po cichutku rozwalają organizm kobiety, ale takim szczegółem też pewnie nie warto sobie zwracać głowy, bo przecież chyba jeszcze nikogo nie zabiły (sorki za sarkazm).

Jeżeli przeanalizujesz działanie wszystkich tych wynalazków i zobaczysz, co każdy z nich psuje w Bożych stworzeniach, to może łatwiej będzie Ci zrozumieć dlaczego antykoncepcja jest grzechem.

Szkoda, że ludzie tak bardzo boją się mieć dzieci...

Nie ma obawy, za dużo by ich nie było...

Ale strach przed obowiązkami, przed utratą wygodnego życia i....brak miłości do drugiego człowieka jest silniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogu możliwości nie odbiera, bo dla Niego nie ma nic niemożliwego.

Jest natomiast świadomym i czynnym sprzeciwieniem się Jego woli, a to już jest pewien rodzaj grzechu.

Dlaczego sprzeciwianie się Jego woli? Jeżeli wolą Boga będzie, by mieli dzieci to chyba i nawet mimo antykoncepcji będą je mieć?

Od środków "łagodnych" barierowych i plemnikobójczych, takich prezerwatywy, pianki, żele itd. (czyli już świadomie coś psujemy) do wczesnoporonnych, czyli wszelkiego rodzaju wkładek domacicznych. Po drodze pewnie przelecimy przez pigułki hormonalne, które po cichutku rozwalają organizm kobiety, ale takim szczegółem też pewnie nie warto sobie zwracać głowy, bo przecież chyba jeszcze nikogo nie zabiły (sorki za sarkazm).

Słyszałem, że są coraz nowsze pigułki antykoncepcyjne i prawdę mówiąc jeśli dobrze się je stosuje to nic złego u kobiety nie wywołują. Ale jeżeli dobrze się je stosuje! Nie tylko, że regularnie, ale też z wcześniejszą konsultacją lekarza, który zaleci odpowiednią do organizmu kobiety dawkę, czy w ogóle sprawdzi czy może takie środki zażywać.

 

Wczesnoporonne to już kompletnie inna sprawa. Na pewno ogromne szkody w organizmie (i psychice) kobiety wywołuje no i można to potraktować jako sprzeciwienie się woli Boga, bo już doszło do zapłodnienia.

 

Szkoda, że ludzie tak bardzo boją się mieć dzieci...

Nie ma obawy, za dużo by ich nie było...

Ale strach przed obowiązkami, przed utratą wygodnego życia i....brak miłości do drugiego człowieka jest silniejszy.

Kiedyś antykoncepcji nie było i ludzie mieli po kilkanaścioro dzieci. Ja przez tydzień za 6 wytrzymać nie mogę, a co dopiero z kilkunastoma przez kilka lat? Do tego wyżywienie ich, ubranie, edukacja.

 

Niektórzy się boją mieć dzieci i słusznie. Boją się np. że źle je wychowają. Jeżeli nie umieją być rodzicami, to lepiej żeby dzieci nie mieli. Niektórzy boją się, że to dużo czasu im pochłonie, nie będą mieli czasu na swoje pasje itp. itd. I słusznie. Lepiej, żeby nie mieli dzieci i rozwijali swoje pasje, niż mieli dzieci i co dzień borykali się z dylematami. Niektórzy pewnie wybiorą swoje inne sprawy zamiast dzieci, co nie posłuży dobrze dzieciom, niektórzy wybiorą dzieci zamiast swoich zainteresowań, co może nie posłużyć dobrze im. Niektórzy boją się mieć dzieci, bo mieszkają w kraju, gdzie nie wolno rodzić kobiet. Niektórzy boją się mieć dzieci, bo mieszkają w kraju, gdzie nie mają szans by ich chociażby wyżywić. Niektórzy boją się mieć dzieci bo np. nie chcą być dla nich takimi rodzicami jakimi byli dla nich ich rodzice, a duża jest szansa, że właśnie takimi będą. Niektórzy boją się chorób i boją się zarażania innych własnymi chorobami. Dużo jest powodów do strachu przed dziećmi! Myślę, że jeśli ktoś boi się mieć dzieci, lepiej żeby ich nie miał, niż żeby skazywać je na cierpienia. I tak jest przeludnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość beneton123

Antykoncepcja stosunkowo niedawno weszła na stałe do naszego życia w związku z czym KK nadał jej taką a nie inną etykietkę. W Biblii nic chyba na temat antykoncepcji nie ma. Mnie się wydaje, że skoro Bóg dał nam wolną wolę i szanuje nasze decyzje to szanuje również i tę o posiadaniu bądź nieposiadaniu dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego sprzeciwianie się Jego woli? Jeżeli wolą Boga będzie, by mieli dzieci to chyba i nawet mimo antykoncepcji będą je mieć?

W niektórych przypadkach tak się zdarza, że coś nie zadziała, a my tak naprawdę nie wiemy czyją to mogło być wolą. I wtedy stajemy przed pytaniem: co z tym "problemem" uczyni człowiek?

Ale generalnie jest tak jak napisał Beneton. Bóg do posiadania dzieci nas nie zmusi, tak samo jak nie zmusi nas do miłości.

 

Słyszałem, że są coraz nowsze pigułki antykoncepcyjne i prawdę mówiąc jeśli dobrze się je stosuje to nic złego u kobiety nie wywołują.

Masz rację, są coraz nowsze środki, a do tych środków produkowane są środki, które "minimalizują" ich negatywne oddziaływanie (ostatnio dość intensywnie reklamowane) itd. itd.

Ale fizjologia ma swoje prawa i jeżeli coś do organizmu wprowadzamy, to ma to na ten organizm wpływ. Jeżeli zakłócamy jego prawidłowy rytm, to prędzej czy później trybki zaczną się chybotać.

 

Wczesnoporonne to już kompletnie inna sprawa. Na pewno ogromne szkody w organizmie (i psychice) kobiety wywołuje no i można to potraktować jako sprzeciwienie się woli Boga, bo już doszło do zapłodnienia.

Właściwości wczesnoporonne mają nie tylko piguły o takim działaniu, ale także wszystkie wkładki, sztyfty itp. umieszczane w macicy.

A skoro doszło już do zapłodnienia, to można mówić o zabójstwie, gdyż powstało już życie i w sposób "automatyczny" została dokonana aborcja.

Wiem, podejście bardzo ortodoksyjne i zaraz może pojawić się głos, że wcale nie musiało się to skończyć ciążą i szczęśliwym rozwiązaniem. Ok, ale idąc w drugą stronę, nie każde usiłowanie zabójstwa, kończy się śmiercią ofiary...

 

Kiedyś antykoncepcji nie było i ludzie mieli po kilkanaścioro dzieci. Ja przez tydzień za 6 wytrzymać nie mogę, a co dopiero z kilkunastoma przez kilka lat? Do tego wyżywienie ich, ubranie, edukacja.

Wszystkie Twoje? :D

Chyba nie, skoro tylko na tydzień :D

 

A tak na poważnie, to musielibyśmy teraz zejść na grunt dość głębokiej wiary i przeanalizować realność pomocy Boga dla osób, które żyjąc zgodnie z Jego Prawem dochowały się gromadki dzieci.

Osobiście nie znam żadnej wierzącej rodziny wielodzietnej (posiadającej powyżej piątki dzieci), która byłby w potrzebie i nie otrzymałaby pomocy. Kilka lat temu miał natomiast miejsce dość spektakularny przypadek, gdzie rodzina z kilkanaściorgiem dzieci (chyba ok. 15-17), o ile dobrze pamiętam z Krakowa, dostała w prezencie od osoby prywatnej duży, parterowy dom/dworek.

Podobno Bóg pomaga tym, którzy Jego Prawo miłują i to nie tylko tym z dużą gromadką dziatek :)

 

Niektórzy się boją mieć dzieci i słusznie. Boją się np. że...

To, czy ktoś się zdecyduje na posiadanie dzieci, czy nie zależy tylko od niego. Dobrze by jednak było, aby ludzie mieli świadomość skutków swojego wyboru. Zainteresowania, sprawy, pasje czy lęki nie zrewanżują im się "miłością" jaką w nie zainwestują, bo tak naprawdę są inwestycjami we własne ego.

Inna sprawa, gdy ktoś chce mieć dzieci, ale wie że powołując je na świat skazuje je na cierpienie lub pewną śmierć i z tego powodu powstrzymuje się przed ich poczęciem. Ale rozważanie takiej sytuacji jest jedynie hipotetyczne, gdyż w krajach, w których klęska głodu jest rzeczywistością antykoncepcja nie jest znana/praktykowana, natomiast w krajach, w których zabija się dzieci ze względu na płeć, nikt nie powstrzyma się od poczęcia, bo musieliby całkowicie zrezygnować z posiadania dzieci.

 

Myślę, że jeśli ktoś boi się mieć dzieci, lepiej żeby ich nie miał, niż żeby skazywać je na cierpienia. I tak jest przeludnienie.

W sumie prawie bym się z Tobą zgodziła, ale zastanawiam się czy nie lepiej, żeby takie osoby zastanowiły się nad przyczyną swoich lęków/obaw/niechęci (pomijam tu przykład krajów dotkniętych głodem, i tych w których morduje się dzieci ze względu na płeć, bo tam pojecie "planowania rodziny" nie jest znane/praktykowane przed poczęciem), które w większości wynikają z jakichś zranień psychicznych, i spróbowały te rany uleczyć?

Bo tak naprawdę "zamykając" się na dzieci osoby te zamykają się na miłość/radość, jaką one ze sobą niosą w dzieciństwie, na miłość jaką będą mogły się z nimi dzielić, gdy będą dorastały i na miłość, którą mogą od nich otrzymać wtedy, gdy sami najbardziej będą jej potrzebowali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś antykoncepcji nie było i ludzie mieli po kilkanaścioro dzieci. Ja przez tydzień za 6 wytrzymać nie mogę, a co dopiero z kilkunastoma przez kilka lat? Do tego wyżywienie ich, ubranie, edukacja.

Skądże, antykoncepcja była powszechna od starożytności. Nawet w jednej rzymskiej komedii jest do tego aluzja. Metody były głównie roślinne, podobnie z aborcją.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ludzie zabijają od początku historii swojego istnienia :(

Taka jest prawda.

Szkoda, że pojęcie "znane i stosowane", nie zawsze jest równoznaczne z "niosące dobro/miłość".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos tego tematu przypomniało mi się, że mam gdzieś ciekawe informacje na temat aborcji itd. w starożytności i stosunku pierwszych chrześcijan do tego. Jak znajdę, to wkleję. Wiem,że ten post nie wnosi nic do tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, znalazłem - bardzo obszerny fragment - cały piąty rozdział - przeczytajcie mimo długości:

Rozdział 5

Planowanie rodziny w czasach antycznych: dzieciobójstwo, przerywanie ciąży, zapobieganie ciąży

W pisanych przez celibatariuszy, niechętnych zmysłowej rozkoszy przepisach dotyczących pożycia małżeoskiego kwestia zapobiegania ciąży odgrywała, zwłaszcza od czasów Augustyna, rolę do dziś nieuszczuploną. Ponieważ doktryna chrześcijańska w tej materii kształtowała się na tle poglądów przed i poza chrześcijańskich, nie od rzeczy będzie zapoznać czytelnika w tym miejscu z praktyką planowania rodziny w czasach antycznych. Oto stosowane metody: 1. zabicie noworodka, 2. usunięcie ciąży, 3. zapobieganie ciąży. Dopiero w 374 r., pod wpływem chrześcijaństwa, zabicie noworodka zostało uznane przez prawo za morderstwo. Zmarły w 65 r. Seneka uważał powszechny w owym czasie w Rzymie sposób postępowania, polegający na topieniu noworodków kalekich i słabowitych, za rozsądny. Swetoniusz (ur. ok. 70 r., data śmierci nie znana) wspominał porzucanie noworodków jako słusznie przysługujące rodzicom prawo. Plutarch (zm. ok. 120 r.), wybitny historyk grecki, w biografii Likurga (XI-VIII w.), twórcy ustroju spartańskiego, pisał, że w Sparcie noworodki były najpierw badane przez radę starszych; słabowite i kalekie porzucano w rozpadlinach i czeluściach gór Tajgetu, by nie stawały się ciężarem dla państwa[jak wiemy obecnie, nie jest to prawda historyczna]. Opowiadał, że matki kąpały nowo narodzone dzieci w winie, nie w wodzie, gdyż jednostki epileptyczne i słabe nie były w stanie przeżyć takiej kąpieli. Pouczający jest w tym kontekście fragment z Tacyta (zm. 120 r.), najwybitniejszego przeciwnika judaizmu w czasach pogańskiej starożytności. Polemika z Żydami należy do najbardziej gorzkich w jego twórczości. Wśród wielu zarzutów, które wysunął przeciw Żydom, temu „znienawidzonemu przez bogów plemieniu”, znalazł się i ten również, że nie likwidują oni nadwyżki swych noworodków, co oczywiście, jego zdaniem, zwykli czynić ludzie rozsądni. Ten fragment jest bardzo znamienny, wskazuje bowiem na fakt, że uśmiercanie nie chcianych lub kalekich niemowląt było w czasach Tacyta czymś oczywistym, a jednocześnie dowodzi, że pośród innych ludów Żydzi i tym się wyróżniali (w przekonaniu Tacyta: negatywnie), że tego nie czynili. Tacyt pisał: Mojżesz, chcąc się na przyszłość co do tego ludu upewnić, nowe mu nadał obrządki, sprzeczne z obrządkami innych ludzi. Bezbożne tam wszystko, co u nas jest święte, a na odwrót, dozwolone jest u nich to, co u nas za zakałę uchodzi... Tak samo wołu ofiarują, jak Egipcjanie Apisowi cześć oddają. Od mięsa wieprzowego stronią, pomnąc na plagę świerzbu, który niegdyś ciała ich oszpecał, a któremu to zwierzę podlega. Tacyt wspominał tu rzekomą chorobę skórną Żydów; według egipskiego kapłana Manethona (III w. przed Chrystusem) przyczynę, dla której Egipcjanie wydalili Żydów ze swego kraju. Mamy tu zatem do czynienia z kontrpropagandą wobec wersji żydowskiej o wyjściu z egipskiej niewoli, dzięki pomocy Boga. Dalej Tacyt pisał: ...zwłaszcza że u nich samych panuje niewzruszona wierność, pełna gotowości litość, lecz przeciw wszystkim obcym wroga nienawiść. Oddzieleni stołem, odseparowani łożem, ci ludzie, aczkolwiek najbardziej w swych chuciach wyuzdani, wstrzymują się od stosunku z cudzoziemkami; między nimi nic nie jest wzbronione. Ustanowili zwyczaj obrzezania, aby się po tej odrębności rozpoznawać. Ci, którzy na ich wiarę przejdą, to samo praktykują, a te przede wszystkim w nich się wpaja, aby gardzili bogami, wyparli się ojczyzny, za nic mieli rodziców, dzieci i braci. Jednakowoż o przyrost ludności dbają; wszak za niegodziwość uważają zabijać jakiekolwiek dziecko i wierzą w nieśmiertelność dusz tych ludzi, którzy na polu walki polegli lub straceni zostali; stąd płynie żądza prokreacji i pogarda śmierci... Egipcjanie czczą bardzo wiele zwierząt i przez siebie wymyślone postacie. Judejczycy wyobrażają sobie bóstwo tylko w myśli, i to jedyne: uważają oni za bezbożnych tych ludzi, którzy obrazy bogów z materiałów znikomych i na podobieństwo człowieka tworzą; najwyższa owa i wieczna istota nie da się ich zdaniem wyobrazić ani nie ulega zniszczeniu. Przeto żadnych posągów w swoich miastach, a tym mniej w świątyniach nie stawiają; ani ich królów ten hołd, ani cesarzy ten zaszczyt nie spotyka... król Antioch (II w. przed Chrystusem) usiłował zabobony ich usunąć i greckie im nadać obyczaje; jednak wojna z Partami przeszkodziła mu wstrętne to plemię ulepszyć. Tacyt nazywał Żydów „ludem oddanym zabobonowi i opierającym się religii”. Na marginesie warto zauważyć, że to, co Tacyt uważał za godne pogardy u Żydów, chwalił u Germanów. Pisał: Liczbę dzieci ograniczać albo któreś z późno urodzonych zabijać uchodzi za czyn haniebny, i więcej u nich znaczą dobre obyczaje niż gdzie indziej dobre prawa. Żydzi byli w oczach Tacyta ludźmi, którzy wierząc w zmartwychwstanie swych poległych i zabitych, z upodobaniem prowadzili wojny, i jednocześnie propagowali ochronę nowo narodzonych. Polski ksiądz katolicki, Henryk Jankowski, spowiednik Lecha Wałęsy, towarzyszący mu podczas spotkania z papieżem, odpowiadając na zawarte w ankiecie „Frankfurter Allgemeine” (1984 r.) pytanie, jakie cechy najwyżej ceni w mężczyźnie, powiedział: męskość i odwagę. Na pytanie o cechy najbardziej przez niego cenione w kobiecie odparł: pobożność i gotowość rodzenia dzieci. Męska odwaga, a to znaczy głównie odwaga wojenna i rodzenie wielu dzieci, to przecież stary, odrzucany przez Tacyta, ideał żydowski przybrany obecnie w chrześcijańską szatę. Tak samo, jak straszną było rzeczą, że Tacyt uważał zabijanie nie chcianych noworodków za rzecz zupełnie naturalną, a judaizmowi i chrześcijaństwu winniśmy wdzięczność, iż w tej sprawie dokonała się zmiana świadomości moralnej, tak godny uwagi był fakt, że Tacyt postrzegał Żydów jako ludzi, którzy nie mieli nic przeciw temu, by ginąć na wojnie, za to bardzo wiele przeciw ograniczaniu liczby potomstwa. Współcześni biskupi chrześcijańscy, z ich zaangażowaniem wymierzonym przeciw antykoncepcji i usuwaniu ciąży z jednej, a popierającym zbrojenia z drugiej strony, z ich znacznie większą wolą ochrony nie narodzonych niż narodzonych, po dwóch tysiącach lat trwania chrześcijaństwa nie zwracają już uwagi swą schizofrenią. Jednakże uwagę poganina Tacyta przykułoby przypuszczalnie coś, co tak go wówczas irytowało u Żydów: niekonsekwencja. A zatem to Żydzi, jeszcze przed chrześcijanami, troszczyli się o życie wszystkich nowo narodzonych, a także występowali przeciw usuwaniu ciąży. Żyd Filon Aleksandryjski, żyjący w czasach Chrystusa (zm. ok. 45/50 r.), który w tych sprawach wypowiadał się podobnie jak ojcowie Kościoła, wyraźnie łączył jedno z drugim, tzn. przerywanie ciąży z dzieciobójstwem i, wypowiedziawszy się wcześniej przeciw przerywaniu ciąży, pisał:

Zakaz ten zabrania jednocześnie także innej, większej niegodziwości, mianowicie porzucania dzieci, występku, który u licznych innych ludów, na skutek ich wrodzonej wrogości do ludzi, stał się powszechny. Filon ubolewał, że dzieciobójstwo było szeroko rozpowszechnione. Są rodzice, pisał, którzy zadusili swe niemowlęta, lub zawiesiwszy ciężary, utopili, albo porzucili w odludnej okolicy dzikim zwierzętom na pożarcie, lub ptakom drapieżnym. Rodzice ci są winni morderstwa. Ich zbrodnia wiąże się z ich żądzą gdyż rozpustnikami są, skoro nie dla płodzenia dzieci i wiecznego utrzymania rodzaju ludzkiego obcują ze swymi żonami, ale jak knury, albo kozły poprzez cielesne obcowanie, zaspokajają swą żądzę. Zwraca uwagę, że Żyd Filon zarzucał pogańskim dzieciobójcom rozpustę i że, odwrotnie, poganin Tacyt wysuwał ten sam zarzut przeciwko Żydom, którzy chronili swe niemowlęta („między nimi nic nie jest wzbronione”, „są najbardziej w swych chuciach wyuzdani”). To, że moralność oznaczała zasadniczo moralność seksualną stanowiło wśród pogan, żydów i chrześcijan pierwszych dwóch stuleci chrześcijańskich szeroko rozpowszechniony pogląd stoicki, względnie gnostycki; myśl ta, zakonserwowana przez chrześcijan, przetrwała do dziś i okazała się szczególnie przydatna w dziele dyskryminowania inaczej wierzących. Jednomyślność Rzymianina Tacyta i Żyda Filona w stawianiu przeciwnikom zarzutu rozpusty niezależnie od tego, czy uśmiercali nowo narodzone dzieci lub, przeciwnie, tego nie czynili, daje się tłumaczyć faktem, że w obu tych pierwszych stuleciach, w wyniku wspólnej, chodź wynikającej z różnorakich systemów filozoficznych postawy, charakteryzującej się pogardą dla ciała, zaznaczyło się już myślenie dwukastowe: z jednej strony ci, którzy czuli się wyżsi ponad „rozpustę” (do których zaliczali siebie zarówno Tacyt, jak Filon), z drugiej strony „rozpustnicy”, którzy dalej płodzili dzieci, wszystko jedno, czy później miały one żyć czy nie. Ani Tacyt, ani Filon, ani żydzi, ani poganie nie postawili jednak kropki nad „i”, nie przeszli od pogardy dla „rozpustników” do całkowitej ascezy przewielebnych bezżennych i celibatariuszy. Traktowanie wszystkich bez wyjątku żonatych i dzieciorobów jako pośledniejszy, bardziej grzeszny rodzaj ludzi, względnie nieżonatych i dziewiczych jako stan wyższy i świętszy, zatem celibatariańska tendencja lekceważenia ludzi związanych małżeńskim węzłem, stało się ostatecznie cechą jedynie chrześcijan. Niezgodę na dzieciobójstwo lub porzucanie dzieci przejęło chrześcijaństwo od żydów. O sprawie porzucania dzieci pisał męczennik chrześcijański Justyn (zm. 165 r.): Nauczyliśmy się, że również porzucanie noworodków jest złem, już chodźby dlatego, że widzimy, iż prawie wszystkie one, nie tylko dziewczynki, także i chłopcy, są przyuczane do rozpusty. Wynika więc stąd, że wiele dzieci odnajdywano. Dalej należy się obawiać, że któreś z porzuconych dzieci, jeśli nie zostanie odnalezione, zginie, a my w ten sposób staniemy się zabójcami. Ojciec Kościoła Laktancjusz, który w 317 r. został powołany przez cesarza Konstantyna na wychowawcę jego najstarszego syna, pisząc w swych Bożych naukach (304-313) o poganach zauważał: „Duszą oni swe własne dzieci, lub gdy są na to zbyt pobożni, porzucają je” (5, 19, 15). Zabijanie noworodków i usuwanie ciąży często wymieniano jednym tchem i opatrywano znakiem równości. W liście Barnaby z pierwszej połowy II w. mówiło się: „Nie zabijaj ani płodu przez przerwanie ciąży, ani nowo narodzonego” (19, 5). W 177 r. filozof chrześcijański Atenagoras w swej Petycji za chrześcijanami, którą skierował do cesarza Marka Aureliusza, pisał, że chrześcijanie zwą „morderczyniami te kobiety, które biorą środki dla spowodowania poronienia” i „zabraniają porzucania dziecka, gdyż porzucenie dziecka jest tym samym, co jego zabicie”. Ojciec Kościoła Tertulian donosił w 198 r., że wśród pogan jest rzeczą zwykłą uśmiercanie nowo narodzonych: albo przez wodę, albo przez wystawienie na zimno, lub śmierć głodową, lub rzucenie psom... My jednak nie możemy, bo zabijanie zostało nam zabronione raz na zawsze, niszczyć... nawet płodu w ciele matki... Nie ma różnicy, czy niszczy się życie już narodzone, czy też mające się narodzić. W końcu II w. chrześcijański adwokat rzymski, Minucjusz Feliks, zwracając się do Rzymian pisał: Widzę jak zostawiacie swe nowo narodzone dzieci dzikim zwierzętom i drapieżnym ptakom, lub jak przez uduszenie żałośnie życia ich pozbawiacie. Wiele kobiet niszczy zarodek przyszłego życia przez przyjmowanie lekarstw i tak zabija dziecko nim je jeszcze urodzi. Również Ambroży mówił w obu tych wypadkach o zabijaniu. Pisał on mianowicie: Biedni porzucają swe dzieci, bogaci własny owoc życia zabijają w łonie, by ich majątek nie uległ podziałowi między zbyt wielu i niszczą trującymi miksturami własne dzieci już w łonie matki. Życie zaś nim zostanie przekazane dalej, już jest zniszczone. 16 stycznia 318 r. cesarz Konstantyn wydał zakaz zabijania dorosłych potomków za dokonane przez nich przestępstwa, co dotychczas wchodziło w zakres władzy ojcowskiej. Ale musiało minąć jeszcze pół wieku od chwili, gdy chrześcijaństwo stało się uznaną i uprzywilejowaną religią w państwie, nim 7 lutego 374 r. zabicie noworodka zostało prawnie uznane za morderstwo. Również państwowe regulacje w sprawie usuwania ciąży (ich przedmiotem było, jak się zaraz przekonamy, nie prawo płodu, lecz jedynie obrona praw małżonka i życia matki) w początkowym okresie ery chrześcijańskiej nic jeszcze nie zmieniły, choć chrześcijanie od samego początku angażowali się na rzecz nie narodzonych i walczyli przeciw usuwaniu ciąży. Prawo kornelijskie, ustanowione przez Sullę w 81 r. przed Chrystusem, zabraniające nabywania, sporządzania i podawania trujących napojów, znalazło zastosowanie także wobec środków wzmacniających potencję i sprzyjających płodności, jak też wobec mikstur o działaniu antykoncepcyjnym i poronnym, i przewidywało karę śmierci w wypadku zgonu czy to mężczyzny czy kobiety, którym podano ów środek. Dotyczyło zatem osób dorosłych, a nie płodu. Prawo w sprawie usuwania ciąży, wprowadzone przez cesarzy Septymusa Sewera (zm. 211 r.) i Karakallę (zm. 217 r.), orzekało wygnanie kobiety, która zdecydowała się na zabieg usunięcia ciąży, „gdyż jest rzeczą niehonorową, gdy kobieta bezkarnie odmawia swemu mężowi wydania na świat dzieci”, zatem broniło interesów małżonka. Kobiecie niezamężnej, dokonującej sztucznego poronienia, nie groziła żadna kara. Zatem i to prawo nie odnosiło się do ochrony płodu jako takiego. Obrona nie narodzonego zrodziła się dopiero na fundamencie ostrej krytyki usuwania ciąży, z którą występowali chrześcijanie. Fakt, że w Cesarstwie Rzymskim zabiegi sztucznego przerywania ciąży były podejmowane często, znalazł potwierdzenie na przykład w pismach Seneki (zm. 65 r.), który chwalił swą matkę za to, że w przeciwieństwie do wielu innych „nie niszczyła otrzymanej nadziei na dzieci w swym łonie”. Przejmując w tym względzie tradycję judaizmu, chrześcijanie od samego początku ostro sprzeciwiali się usuwaniu ciąży. Pochodząca z pierwszej połowy II w. Didache, zwana także Nauką dwunastu apostołów, mówiła o „dzieciobójcach, którzy idą drogą śmierci, którzy niszczą dzieło Boga w łonie matki”. Hiszpański synod w Elwirze na początku IV w. za usunięcie ciąży przewidywał karę dożywotniej ekskomuniki. W 314 r. synod w Ankyrze[dzisiejszej Ankarze] orzekał karę dziesięcioletniej pokuty kościelnej dla kobiet uprawiających nierząd i niszczących później owoc swych kontaktów seksualnych. Decyzje podjęte przez ten synod były wielokrotnie cytowane w późniejszych decyzjach soborowych Wschodu i Zachodu. Konstytucje apostolskie, będące kompilacją z IV w., potępiały uśmiercanie płodu, który już się uformował (7,3, 2). Reguły św. Bazylego (zm. 379 r.), które wywarły istotny wpływ na prawodawstwo Kościoła wschodniego, potępiały bez wyjątku wszystkie kobiety, które dokonały zabiegu usunięcia ciąży bez względu na stopień zaawansowania rozwoju płodu. Kara była taka, jaką ustalił synod w Ankyrze: dziesięć lat pokuty kościelnej. Najstarsze znane nam dokumenty w sprawie praktyk antykoncepcyjnych pochodzą z Egiptu. Są to papirusy z lat 1900-1100 przed Chrystusem. Mówi się w nich o tamponach dopochwowych, które miały blokować lub neutralizować spermę. Były one nasączone na przykład gumą akacjową, miodem i odchodami krokodyla. Wiedza grecko-rzymska nawiązywała zwłaszcza do trzech dzieł; oto w kolejności:

1. dzieło Arystotelesa (zm. 322 r. przed Chrystusem) zatytułowane Historia naturalna zwierząt(Historia animalium);

2. Historia naturalna Pliniusza (zm. 79 r.), najlepsza i najobszerniejsza encyklopedia przyrodnicza starożytności, oraz

3. Ginekologia Soranusa z Efezu, lekarza, który działał w Rzymie za czasów Trajana i Hadriana (początek II w.). Owa Ginekologia była najważniejszym źródłem wiedzy o zapobieganiu ciąży w Cesarstwie Rzymskim, wśród Arabów, a poprzez tych ostatnich w średniowiecznej Europie. Wśród środków antykoncepcyjnych autorzy ci na pierwszym miejscu wymieniali napoje. Pliniusz podawał tylko jedną receptę: napój z ruty zwyczajnej, która była także środkiem poronnym, z olejkiem różanym i aloesem. Soranus omawiał napoje zapobiegające ciąży w rozdziale zatytułowanym: „Czy należy stosować środki poronne i antykoncepcyjne, i jak?” Jako środki antykoncepcyjne wymieniał trzy napoje: mieszankę złożoną z soku panaksu, nasienia ruty i soku cyrenajskiego z woskiem, podawaną z winem; po drugie rozcieńczoną winem miksturę złożoną z nasienia żółtego laku, mirtu, mirry i białego pieprzu. Napój ten należało pić przez trzy kolejne dni. W skład trzeciej mieszanki wchodził sfermentowany miód z nasieniem wieczernika i pasternakiem. Soranus zalecał ostrożność, gdyż „leki te nie tylko zapobiegają poczęciu, ale też niszczą, co już poczęte zostało”. Chociaż środki owe mogły również powodować poronienie, to jednak przede wszystkim były przeznaczone do zapobiegania ciąży. Soranus zwracał uwagę, że mogą one również powodować silne bóle głowy i zakłócenia procesów trawienia oraz wymioty. Inna metoda, stosowana w czasach antycznych, polegała na niedopuszczeniu spermy do macicy. Arystoteles uważał, że zapłodnienie mogą utrudnić gładkie wargi szyjki macicy, dlatego niektórzy ludzie nakładają na tę część macicy, do której dociera nasienie, olejek cedrowy, maść ołowiową lub maść z kadzidła i oleju z oliwek. Soranus zalecał wprowadzaną do macicy miksturę ze starej oliwy z oliwek, miodu, soku drzewa balsamowego lub żywicy cedru. Również miękka wełna zamykająca otwór szyjki macicy była, jego zdaniem, skuteczna, podobnie jak wełna nasączona winem, w którym uprzednio rozpuszczono korę pinii i garbnika naturalnego. Trzeci sposób zapobiegania ciąży polegał na użyciu maści nakładanej na prącie. Maść miała albo zabijać plemniki albo, podobnie jak krążek dopochwowy, zamykać dostęp do macicy po wniknięciu prącia do pochwy. Pliniusz zalecał gumę cedrową. Oprócz tych metod należało wykorzystywać także bezpłodne dni cyklu. Szkoła Hipokratesa w V w. przed Chrystusem głosiła pogląd, że płodny jest okres następujący bezpośrednio po menstruacji. Tego samego zdania był Soranus. Pisał on: Macica, w której podczas miesiączki nagromadziło się wiele krwi, potrafi wprawdzie bardzo łatwo wydalić zatrzymaną krew, ale nie jest w stanie przyjąć i utrzymać nasienia. Uważał on, że ta czy inna kobieta może zajść w ciążę w okresie miesiączki, ale „rozważania naukowe prowadzą do wniosku, że okres ten nie jest czasem właściwym dla poczęcia”. Jego zdaniem niekorzystny pod tym względem był także okres poprzedzający miesiączkę, gdyż w tym czasie macica zaczyna się już wypełniać i nie może przyjąć nasienia. Tak więc, wedle Soranusa najlepszym okresem dla poczęcia był czas następujący bezpośrednio po miesiączce. Do tematów szeroko zaprzątających uwagę starożytnych należała euteknia, dobre i piękne potomstwo. Tutaj sprawą zasadniczą okazywał się wiek rodziców. Według Platona najlepszym wiekiem mężczyzny dla spłodzenia udanego potomstwa był czas między trzydziestym i trzydziestym piątym rokiem życia, kobiety — szesnaście, dwadzieścia lat. Arystoteles zalecał „ustalenie wieku zamążpójścia dziewczyny na osiemnaście lat, ożenku mężczyzny na lat trzydzieści siedem, lub nieco mniej”. Ksenofont sławił prawodawstwo Likurga (twórcy ustroju Sparty) i wprowadzone przez niego przepisy, by rodzice w dobrym zdrowiu płodzili zdrowe potomstwo. Dziewczętom, które chciały zostać matkami, nie wolno było pić wina, a jeśli już, to tylko rozcieńczone wodą. Miały nadto uprawiać sport: Likurg „wprowadził także zawody i próby mierzenia sił między kobietami, tak jak między mężczyznami”. Dla spłodzenia pięknego i zdrowego dziecka najlepszym momentem był, zdaniem Soranusa, okres tuż po menstruacji. Natomiast najgorsze potomstwo pochodziło z aktu seksualnego bezpośrednio poprzedzającego miesiączkę. Z macicą pełną krwi miała się sprawa tak, jak z żołądkiem, który, gdy jest pełny, skłania się do wymiotów w celu wydalenia nadmiaru pokarmu. Po miesiączce natomiast macicy znów powracał apetyt. Można to poznać po tym, że kobiety po menstruacji mają szczególną skłonność do aktu seksualnego. Na marginesie warto odnotować interesujące zjawisko polegające na tym, że kobietom wmawiało się, lub same sobie wmawiały, najintensywniejsze pożądanie w zależności od aktualnego stanu wiedzy na temat dni największej płodności. Gdy 16 września 1968 r. kardynał Frings zebrał w Kolonii dziekanów i nauczycieli szkół wyższych, by przekonać ich do encykliki Humanae vitae (encyklika pigułkowa), jako argument dla poparcia tezy, że akt małżeński jest ze swej natury przede wszystkim aktem prokreacji, przytoczył twierdzenie, że w dniach płodnych popęd seksualny kobiety jest najintensywniejszy. I w tym punkcie wypowiedź kardynała pokrywała się z twierdzeniem wysuniętym przez Soranusa z Efezu; ponieważ jednak nauka inaczej ustaliła okres płodności, niż uczynił to Soranus, przeto i sterowane rzekomo przez naturę libido kobiety przesunęło się w czasie. Wygląda na to, że postanowiło ono kierować się aktualnym stanem wiedzy i płynnym czasem pracy. A może kulminacja libido to twór moralistów, bądź też kobiety umiejscawiają je tam, gdzie jest ono szczególnie korzystne ze względu na prawdopodobieństwo zajścia w ciążę, lub, jeśli ciąża nie jest pożądana, gdzie jest ono wzbronione: również zakazy mogą się przyczyniać do intensyfikacji libido. W celach antykoncepcyjnych stosowano w starożytności także amulety. Soranus odrzucał je z pogardą. Jednakże jego ocena nie była w stanie wyplenić szeroko rozpowszechnionej wiary w ich pozytywny skutek. Pliniusz zalecał kobietom, „wokół których aż roi się od dzieci i których płodność należałoby w związku z tym nieco powściągnąć", by nosiły amulet sporządzony z określonego gatunku pająka. Winien on być zawinięty w skórę jelenia i zakładany przed wschodem słońca. Naukowe dzieła autorów grecko-rzymskich nie wymieniały stosunków przerywanych: albo dlatego, że coitus interruptus był czymś oczywistym albo dlatego, że już wówczas to kobietom chętniej zalecano rozmaite środki. Dla medycyny starożytnej problem stanowiły napoje o działaniu antykoncepcyjnym, ponieważ oddziaływały one również poronnie. Soranus, w tej dziedzinie najważniejszy ze wszystkich autorów, pisał, że zderza się z tą trudnością przy każdym napoju, który zaleca. Soranus ulegał silnym wpływom myśli stoickiej, toteż jego poglądy w sprawie dopuszczalności usuwania ciąży były surowe: godził się na jej usunięcie tylko w sytuacji, gdy poród mógł zagrozić życiu matki. Równocześnie uważał, że zapobieganie jest lepsze niż usuwanie.Dzieło i poglądy Soranusa cieszyły się wielkim poważaniem także w erze chrześcijańskiej Cesarstwa Rzymskiego. Na jedno z pism Soranusa powoływał się ojciec Kościoła, Tertulian. Nawet Augustyn, wielki przeciwnik zapobiegania ciąży, nazywał go „bardzo szlachetnym autorem medycznym”. A chrześcijański lekarz nadworny chrześcijańskiego cesarza i prawodawcy Justyniana (VI w.), wysoki dostojnik Aecjusz, z uznaniem wyliczał zalecane przez Soranusa środki antykoncepcyjne. Wynika stąd, że chrześcijanie pierwszych stuleci byli w kwestiach dotyczących antykoncepcji swobodniejsi niż dzisiejsi katolicy. Żonaty lekarz Aecjusz, w sprawach zapobiegania ciąży wyrażał, jak się zdaje, stanowisko mniej rygorystyczne niż pozostający w celibacie ojcowie Kościoła, tacy jak Chryzostom i Hieronim, którzy w tej sprawie także zabierali głos. Chryzostom mówił o małżonkach, którzy nie chcą dzieci i dlatego „zabijają nowo narodzone” lub „udaremniają początek życia”. Nie jest jasne, czy udaremnianie początku życia znaczy tu usunięcie ciąży, czy może jej zapobieganie. Jednoznacznie o zapobieganiu mówił natomiast w innym miejscu. Zwracał się do chrześcijańskich mężów, którzy „odtrącają swe żony i odwiedzają nierządnice”. Napominał ich słowami: Dlaczego siejesz swe ziarno tam, gdzie rola usiłuje zniszczyć jego owoc, gdzie stosuje się wszelkie środki przeciw ciąży, gdzie popełnia się morderstwo przed narodzinami? Nie tylko pozwalasz nierządnicy, by pozostawała nierządnicą, ale jeszcze czynisz z niej morderczynię... W istocie istnieje coś jeszcze, co jest gorsze od morderstwa, i nie wiem, jakimi słowami mam to nazwać, gdyż tego rodzaju kobiety nie uśmiercają tego, co przyjęło już postać, lecz nie dopuszczają do tego, by postać przybrało. Czy gardzisz darem Bożym i sprzeciwiasz się jego prawom? Czy przedsionek narodzin czynisz przedsionkiem rzezi? Kobieta, stworzona do rozrodu, staje się przez ciebie narzędziem mordu. Gdyż po to, by była przez swych kochanków stale pożądana i odwiedzana, by mogła z nich wydobyć jak najwięcej pieniędzy, wie jak taką rzecz uczynić i przygotowuje w ten sposób twoje zepsucie. Gdyż jeśli nawet zepsucie wychodzi od niej, to przecież ty jesteś tym, który jest mu winien. Także służenie bożkom stąd się bierze. By pięknie wyglądać, wiele z tych kobiet używa czarów, napojów ofiarnych, napojów miłosnych, trujących i niezliczonych innych rzeczy. Nawet mimo tych wszystkich bezecności, tych morderstw i czarów, wielu mężczyznom sprawa wydaje się jeszcze niewinna; nawet takim, którzy mają żony. A jeśli chodzi o tych ostatnich, to dają oni początek całemu źródłu nieszczęść, gdyż wtedy przygotowuje się trucizny nie tylko na podbrzusze dziewki, ale także na obrażoną małżonkę... Wojna bez końca, nieustająca walka i spór są na porządku dnia. Malując ten bitewny obraz, Chryzostom nieco się zagalopował, kiedy zapobieganie nazwał „morderstwem, rzeczą gorszą niż morderstwo”, gdyż żaden z pisarzy świata grecko-rzymskiego nie stawiał znaku równości między nasieniem a człowiekiem. W starożytności przeważał raczej pogląd Arystotelesa, że dusza ludzka trafia do płodu męskiego po czterdziestu dniach od chwili zapłodnienia, do płodu żeńskiego — po dziewięćdziesięciu dniach. Wcześniej płód ma duszę roślinną, później zwierzęcą. To czasowe rozróżnienie w procesie powstawania duszy mężczyzn i kobiet było zapewne kwestią nie tylko ilościową, lecz także jakościową, gdyż znajdowała w nim wyraz myśl, że dusza bardziej przynależy mężczyźnie niż kobiecie. Dusza, to znaczy bycie człowiekiem, jest czymś raczej męskim niż kobiecym. U podstaw Starego Testamentu legł przypuszczalnie podobny pogląd na temat mniejszej wartości kobiety: wedle Księgi Kapłańskiej (12, 1-5) kobieta po urodzeniu syna była nieczysta przez czterdzieści dni, po narodzeniu córki — osiemdziesiąt. Maryja po powiciu Jezusa była nieczysta przez czterdzieści dni (Łk 2, 22), gdyby urodziła córkę, byłaby nieczysta przez dni osiemdziesiąt. Dziewięćdziesiąt dni Arystotelesowych, które musiały minąć nim pojawiła się dusza żeńska i osiemdziesiąt dni starotestamentowej nieczystości, zlało się w tradycji chrześcijańskiej w jedno. Stąd przypisywanie duszy płodowi żeńskiemu w osiemdziesiąt dni po zapłodnieniu. Zgodnie z koncepcją o stopniowym wstępowaniu duszy w ciało nazwanie „morderstwem” nie tylko antykoncepcji, ale też spędzenia płodu we wczesnym okresie ciąży, nie było usprawiedliwione. W zgodzie z biologią Arystotelesa, Augustyn pisał, że dusza nie może mieszkać w nieuformowanym ciele, zatem że również o morderstwie nie może być mowy. W podobnym duchu wypowiadał się Hieronim w Liście do Algasii: Nasienie w macicy przyjmuje postać stopniowo i nie uchodzi za zabójstwo, dopóki poszczególne elementy nie otrzymają swej zewnętrznej formy i swych członków. Mimo to również Hieronim okazał brak konsekwencji i z przesadą mówił o „morderstwie” w odniesieniu do antykoncepcji. Pisząc do Eustochium o kilku poświęconych Bogu dziewicach, w ostrzegawczym tonie zauważał: Inne stosują napój, by uczynić się niepłodnymi i już przed poczęciem człowieka popełniają morderstwo. Niektóre, spostrzegłszy skutki swego błędu, usiłują spowodować poronienie zażywając trujące mikstury, często przy tym same tracą życie i jako trzykrotne zbrodniarki idą do piekła — jako samobójczynie, cudzołożnice wobec swego niebiańskiego oblubieńca, Chrystusa, i morderczynie swego własnego, jeszcze nie narodzonego dziecka.

 

~Uta Ranke-Heinemann, Eunuchy do raju

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...