Skocz do zawartości

zen cała prawda, aż i tylko


Macknull

Rekomendowane odpowiedzi

Cytat z książki Daisetz Teitaro Suzuki'ego

W tym sensie zen jest wybitnie praktyczny. Nie ma nic wspólnego z abstrakcjami i subtelnościami dialtektyki,

Chwyta leżącą łopatę i trzymając ją w wyciągniętych rękach, śmiało oświadcza: "Trzymam łopatę, a mimo to jej nie trzymam".

Nikt nie wspomina o Bogu ani duszy, nie mówi o nieskończoności ani życiu pozagrobowym.

Zajęcie się zwykłą łopatą, przedmiotem bardzo dobrze znanym, odsłania wszystkie tajemnice, z którymi spotykamy się w życiu.

O nic więcej nie chodzi.

Dlaczego?

Ponieważ zen oczyścił właśnie ścieżkę, która wiedzie do istoty zjawisk.

Zrozumiawszy łopatę, rozumiemy cały wszechświat i wszystko w nim i poza nim.

Zwykła łopata jest w zen kluczem do całej zagadki.

Niektórzy będą bardzo zawiedzeni. "Co to za bzdury? To jest ta wielka prawda?". Wielcy mistrzowie mogą im co najwyżej odpowiedzieć milczeniem. Bo nie żyją.

Zabawne jest to, że sam ten tekst tłumaczący istotę zen jest w zasadzie jego zaprzeczeniem.

Nie ma w tym żadnej niedorzeczności. A właściwie jest jej sporo.

Nadal nie rozumiecie? Muszę więc posłużyć się kolejnym cytatem:

Shuzan (Szou-szan, 926-992) uniósł kiedyś przed zgromadzonymi uczniami swój shippe [pół metrowy bambusowy kijek] i oznajmił: "Nazwijcie to shippe, a potwierdzicie. Powiedzcie, że to nie shippe, a zaprzeczycie. No i jak byście to nazwali nie potakując ani nie przecząc? Mówcie, mówcie!!". Wtedy wystąpił jeden z uczniów, wziął shippe z rąk mistrza i przełamując go na pół, zawołał "A to co?!?!".

Jeszcze nie dotarło?

Gdy Tokusan przychodził do Domu Medytacji, za każdym razem wymachiwał długą laską, mówiąc przy tym: "Jeśli powiedzie choćby słowo, czeka was trzydzieści kijów. Jeśli będziecie milczeć, także trzydzieści kijów spadnie wam na głowy". I na tym kończył.

Żadnych tasiemcowych kazań na temat religii czy moralności, żadnych abstrakcyjnych wywodów, żadnej rozdzielającej włos na czworo metafizyki. Wprost przeciwnie, dawał się uczniom mocno we znaki.

Tym którym religia kojarzy się z małodusznością i świętoszkowatością, Tokusan wyda się z pewnością kimś nieokrzesanym.

Święty człowiek!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość EmptyHand

Rosi Kapleau (bodajże tak się nazywał... rozpowrzechnia albo rozpowszechniał zen w Ameryce) w swojej książce powiedział, że cokolwiek powiesz o zen, to to już nie jest zen.

 

Europejskiemu człowieku jak zaczniesz rzucać tekstami o zen, w których usłyszą abstrakcyjny tekst np. Jaki dźwięk wydaje klaśnięcie jednej dłoni?, to stwierdzą, że to nie ma sensu i nie warto się zen zajmować bo to jakaś durnota.

 

Występowanie z pozycji mędrca mówiącego do motłochu też jest pokazaniem, że kieruje się ten dany ktoś ego i nie za bardzo rozumie choćby zen, czy buddyzm jako taki. Niestety jest coraz więcej ludzi, którzy mówią, że są guru, nauczycielami, mistrzami a niektórzy nawet twierdzą samozwańczo, że są Buddami... Uczeń przychodzi do nauczyciela, ale nauczyciel nie powinien go zdominować a nawet powinien zrobić wszystko żeby uczeń przeszedł siebie. Przede wszystkim uczeń powinien zobaczyć, że największy skarb jaki może mieć był zawsze i bedzie zawsze bo to on, Budda w nim. Spotkać się można z twierdzeniami, że nauczyciel Ci coś daje, przekazuje... Eh, święci ludzie...

 

Co właściwie chciałeś przekazać tymi cytatami? Wybacz, ale ja jestem z tej odmiany, która nie pracuje z koanami... Choc jakby się dłużej zastanowić, to pewnie pracuję, ale nad koanami, które mi świat przysyła. Samo myślenie niemyślenia, siedzenie w jednej pozycji, oczyszczanie myśli, danie im swobodnego przepływu dopóki nie odpłyną... To już jest trudne i przydałby mi się ktoś z kijem który mobilizowałby wysiłki...

 

Opowieść niezrozumiała przez niektórych współczesnych:

Patriarcha w sędziwym wieku wyruszył z Indii do chin by tam przekazywać naukę. Dotarł do klasztoru w Tybecie, ale tam zobaczył, że go nie chcą i jego nauki też. Usiadł więc jakiś kawałek od klasztoru i patrzył się w ścianę i tak tylko siedział i patrzył.

Mnisi zaczęli go podziwiać szczególnie, że siedział już tak kilka miesięcy aż przerodziło się to w 9 lat.

Jeden mnich zainspirowany postawą patriarchy, wyszedł do niego z nadzieją pobierania nauk. Gdy ten podszedł do patriarchy, ten nawet nie drgnął. Padał śnieg, mistrz był już po pas w śniegu, mimo że siedział na kamieniu, więc mnich przedzierać się musiał przez zaspy. Wywiązał się między nimi dialog, w którym uczeń wyraził chęć poznania prawdy a mistrz stwierdził, że nie widzi w nim determinacji i szczerej chęci poznania prawdy, zbyt bardzo jest przywiązany do swojego świata, do swojego patrzenia i do "moje" a wyraził to mistrz jednym zdaniem, tak po zenowsku ;)

Mnich usłyszawszy to wyjął miecz... i odciął sobie rękę i złożył ją przed swoim mistrzem, ponownie pytając o nauczanie, brocząc krwią. Pokazał sobie, że chce wyjść ponad siebie, ponad przywiązanie do ciała, do rzeczy materialnych, świata itd. Pokazał, że chce poznać prawdę. Gdy opatrzono jego rany mistrz nauczył go siedzieć i myśleć niemyślenie.

 

W dzisiejszym zen nie trzeba okazywać takiego poświęcenia i nie ma tak wymagających mistrzów. Wystarczy usiąść i siedzieć.

 

Kim jestem? Jestem Ja, Nie-Ja, Ja i Nie-Ja, ani Ja ani Nie-Ja ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosi Kapleau (bodajże tak się nazywał... rozpowrzechnia albo rozpowszechniał zen w Ameryce) w swojej książce powiedział, że cokolwiek powiesz o zen, to to już nie jest zen.

:) Fakt.

 

Co właściwie chciałeś przekazać tymi cytatami?

Nic. Czyli prawdę.

W dzisiejszym zen nie trzeba okazywać takiego poświęcenia i nie ma tak wymagających mistrzów. Wystarczy usiąść i siedzieć.

Żeby było jeszcze łatwiej można sobie zamontować kablówkę. Co się ma człowiek przepracowywać. :)

Nie, poważnie. Nie musicie sobie odcinak rąk. Ani nawet siedzieć. Wystarczy chwycić łopatę, nie chwytając jej. Proste?

Nie chodzi o to, by zen zrozumieć. Chodzi o to, by zen zrozumiało ciebie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość EmptyHand

Wszędzie gdzie zobaczę słowo prawda to zaczynam alergicznie wątpić, nie wiem czy Ty też tak masz...

Czy ja wiem... Chodzi o to by zen zrozumiało Ciebie? Ale czym jest zen by Ciebie zrozumieć? ;> Tu czasem nie chodzi by rozpuścić swoje myśli, odsunąć pragnienia, te wszystkie rzeczy, które rozpraszają Twój umysł i zobaczyć, że to wszystko wokół Jest, ale to Jest w przejawach swoich nie jest stałe, ale widzimy je jako Zmienność? Zobaczyć, że wszystko to już było i że to wszystko Jest a ten punkt na który patrzysz to faktycznie łopata, ale kurcze, tylko teraz bo potem to będzie rozpadające się próchno a wcześniej było drzewem, nasionkiem etc etc. Nagle jak sobie w końcu uświadamiasz tą Oczywistą Oczywistość, jak pozbywasz się osądu i pragnień Ego, wydobywasz się z iluzji i projekcji, majaków Twojego mózgu i podświadomości i nagle Cię to trafia...

W KOŃCU!

SATORI

 

Fajnie by było... Fajnie by było?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
  • Ismer zmienił tytuł na zen cała prawda, aż i tylko

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...