Stary dworek, wampir, wilki, mrok, ciemność.

[Dark Hero]

Witam

miałem dzisiejszej nocy 3 sny.

1 normalny, 2 taki lekki horror i 3 to już masakryczny z masą trupów i krwi.

 

Może idźmy po kolei.

1. Sen

Śniło mi się że idę gdzieś po mieście.

Mam na sobie jakąś dziwną koszulkę (biała, na której są narysowane jakieś zółte symbole).

Idę tak przez miasto i widzę że jakieś gdziewczyny się gapią i śmieją. Potem spotykam kolege który chce iść się napić jakiegoś alkoholu.

Coś tam z nim gadam.

Mówi że mam dziwną koszulkę.

Potem dostaję długiego sms od koleżanki.

Dziwne że w tym sms podpisałem się jakoś inaczej.

Podałem dziwne 3 literowe imię.

 

 

2. Sen

Jadę już z innym kolegą autem (a dokładnie taxi).

Kolega siedzi z przodu i prowadzi.

Jedziemy dość długo aż dojeżdżamy w dziwne miejsce.

Wysiadamy i idziemy po jakiejś ścieżce.

Po drodze spotykamy jakąś kobietę z kluczem która mówi nam abyśmy się przywitali z jej panem.

Idzie w kierunku starego dworku.

Sceneria dość upiorna, wszedzie mroczno, panuje pół mrok.

Nagle z tego dworku wychodzi wampir (starszy pan w czarnym ubraniu i siwymi włosami).

Troche sie go boimy, ale z daleka krzyczymy dzien dobry (tak jak kazała tamta kobieta) i idziemy dalej.

Wampir wraca do swojego mrocznego dworku.

My idziemy dalej ścieżką.

(teraz jest nas 4 osoby, a wcześniej byłem ja i kolega)

Wchodzimy do jakiegoś lasu.

Jest strasznie ciemno, prawie całkowita ciemność.

Mówię do kolegi żebyśmy wrócili do wioski po jakieś zapałki czy świece.

Ale kolega mnie nie słucha mówi że musimy iść dalej, że to bardzo ważne.

Nagle słyszymy wycie wilków.

I widzimy 3 czarne wilki biegnące w naszą stronę.

Przerażeni uciekamy do dworku tego wampira.

Na początku niechce nas wpuścić, ale w końcu jesteśmy w środku.

Nagle w jakiś sposób wilki wyciągają mnie na zewnątrz (złapały mnie za nogę).

Walczę z 2 z nich i krzyczę żeby ktos dał mi nóż.

Ale nikt nie odpowiada.

No i to tyle.

Bo brat mnie budzi i sen się kończy.

[Dark Hero]

Mogę jeszcze opowiedzieć 3 sen,

ale to już hardcore horror.

Ale dobra opiszę go w tym poście.

Hmm od czego by tu zacząć.

W tym śnie chyba nie brałem udziału, byłem jako widz.

Nie było też znamych mi osób.

Sceneria jest dość dziwna.

No nie wiem jak to opisać.

Wielki drewniany stary opuszczony budynek z masą różnych schodów i dziur.

Pamiętam że na górnych piętrach były jakieś takie małe szare upiorne karły, chude i dużymi oczami i kłami.

W pomieszczeniu była wszędzie krew, na podłodze na ścianach.

Piętro wyżej była komnata z nieboszczykami.

Siedziało kilka trupów, nieboszczyków na fotelach czy tronach.

Mówili żeby nie popełnić tego błędu co oni, opowiadali że dawno temu tu zgineli walcząc między sobą.

Heh oni to byli jeszcze bardziej straszni od tych powtorków.

Takie pół szkielety, pół rozkładające się ciała.

Dodatkowo w ich komnacie leżało mnóstwo ciał i szkieletów.

Jedyną ucieczką było skoczyć do takiej dziury w podłodze, ale wtedy wpadało się na piętro z tymi potworkami.

Fabuły dokładnie nie pamiętam.

Ale wiem że na końcu było kilka osób które się uratowały.

Ogólnie to wydawało mi się źe ja występowałem w roli widza.

 

 

Ps. Nie, nie oglądałem żadnych horrorów przez ostatni miesiąc.

 

@edit

prosiłbym o interpretację 2 snu, ponieważ tylko ten 2 sen pamiętam prawie w całości.

1 i 3 to tyko w kawałkach.

Ahh jak ja nie lubię tego uczucia że wiem że coś tam jeszcze było, ale nie potrafię sobie przypomnieć.