Skocz do zawartości

Możliwość


Spike

Rekomendowane odpowiedzi

Uwaga tekstowi nie poświęciłem za dużo czasu. Tekst ma wiele błędów składowych. Jest moralizatorski. A czytanie jego może wywołać bliżej nieokreślone skutki.

 

Możliwość

 

Babcine lustro, pamiątka w posrebrzanej starej ramie. W swej kopiowania doskonałości niczym hologramy. Powierzchnią nie skażoną rzemieślnika sprzed lat niedoskonałością. Wiernie od najmłodszych swej pani lat odwróconą fotografią służy. Jak swej poprzedniczce wskazówkami służyło. A pani jego młoda bo dwadzieścia dwie wiosny zaledwie żyje. I ta właśnie dzisiaj rano jak i ranka poprzedniego, czekoladowe do ramion bladych, włosy rozczesuje. Czujnymi zielonymi oczyma równego fryzury ułożenia pilnuje. Skromnie w warkoczyk miękkie włosy zaplata.

Kończy czesanie mozolne. I zaraz wstanie i wyjdzie. Ale nie jeszcze chwilkę przed lustrem zasiaduje. W głęboką swych oczu zieleń się wpatruje. Cienie smutku na tęczówkach kontempluje. W rolę wariatki powoli wstępuje, urojone dialogi recytuje.

– Dlaczego smucisz się piękna dziewczyno? - Bliźniaczka z lustra zapytuje.

– Bo samotnie się czuje. - Oryginalna cichutko odszeptuje., ustami blado różowymi.

– Co samotności rozterki do pełnego ludzi świata sprowadza? I młodym dziewczyną chmurami depresji ciepłe słońce życia zastrasza?

– Ludzi świat jest pełny. Jednak w nim ten jeden jedyny co iskra miłości wiecznej ma mnie obdarzyć. W piekle samotności jak ja się smaży. Albo i się nie smaży. Bo nie ma go. Nie ma nikogo już kto kocha.

– Skoro ty kochasz, ktoś na pewno również kocha.

– Na dzisiejszy świat demony zeszły. Drwią z uczuć nie znają ich ciepła. Nie znasz miła tego świata.

Pani wstała jedną łzą kosmetyczce wilgoć z nieba w koszmarnym samotnej egzystencji prezencie upuszczając. Zabiera z podłogi torebkę, drzwi wyjściowe otwiera. W poranny blask ulic klatką schodową schodzi. Jej warkocz jak koci ogon na lewo i prawo w jej rytm zawieszony w powietrzu chodzi gdy ona po schodach chodzi. Ku społeczeństwu, ku walce o siebie, ku pracy, ku kolejnej kartce kalendarza w 2079 roku. Gdzie świat wyzbył się miłości uczuć na rzecz dzikiej prokreacji pożądania. J wojny też się nie skończyły na globie ziemskim, ludzie nadal walczą i giną i nie wiedza już o co, za co. Samochody jak nie latały tak nadal nie latają. A po szpitalach za kordonem wenerycznych chorób dumny i ponury kostuch dogląda chorych.

Lustra nasza pani, a imię jej....

– Lissa! Lissa! Lissa poczekaj! - Przepchnął się pomiędzy zakorkowanymi pojazdami energią słońca napędzanymi. Obcisło ubrany, okolczykowany...

– Tak Malkolmie? - Grzecznie asertywnie.

– No i jak zastanawiałaś się? - Z nadzieją dziecka w szarych oczach.

– Tak. I zdania nie zmieniłam. - Rusza dalej, dumna nie ugięta.

Szedł wraz z nią do stacji metra, trochę struty urażony. W wagonie obok siebie usiedli. Monitor zawieszony na ścianie reklamował największą w historii machinę zagłady.

„ Za dużo wypiliście? Na spontanie wpadliście? Klinika „ WOLNA OD MATKA” wyciągnie z twego brzucha tego robaczka zanim bardziej urośnie i zmieni się w Tadka nie jatka.”

Uśmiechnięci młodzi ludzie w kitlach, mordercy w świetle prawa od roku 2040 kiedy to rząd światowy ogłosił aborcję w pełni legalną.

– Co roku ponad 2000 000 zabiegów na całym świecie rzygać się chce.

– Nie mam zdania na ten temat. Lisso dlaczego się tak uparcie wzbraniasz? Wszyscy tak żyją i są z tym szczęśliwi.

– Już ci mówiłam nie jestem zwolenniczką wolnego seksu.

Nie świat nie stanął na głowie. Promowana nagminnie prokreacja opanowała wreszcie w swej namiętności ludzkość bez reszty. Czyniąc z ludzi niewolników bardziej jej oddanych niż kiedykolwiek. Nie ma łatwych kobiet, napalonych mężczyzn, wszyscy są chętni.

Nie, nie, ulice nie są dzisiaj pełne nagich ludzi. Nie opływają seksem. W ogóle świat się dużo nie zmienił. Pojawiło się więcej multimedialnej reklamy, propagandy.

„Nie odbieraj szczęścia innym, użycz swego ciała na kilka ulotnych chwil. Przeżyj rozkosz i daj rozkosz.” Nawołują modelki w strojach kąpielowych obejmowane przez podnieconych mężczyzn.

 

– Moja praca, biurko komputer, na ekranie statystyki. No i ludzie ciągle gadający o tym jak było z kim. Nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam.

– Cześć mała. - Lenny usiadł na jej biurko dumnie eksponując ciało ćwiczone miesiącami na siłowni.

– Czego chcesz?

– Oj oj co tak ozięble? Mam dzisiaj urodziny i spotykamy się w pubie, wpadniesz?

– Nie.

– Dlaczego?!

– Nie dostaniesz tego co chcesz.

– Ok, ok, nie chce dostać paralizatorem, zapraszam cię na małą popijawę w większym gronie tak jak zawsze z ludźmi z pracy.

– No dobra przyjdę.

– Świetnie, start o dziewiętnastej dwie ulice dalej, tak jak zwykle zresztą.

 

Ludzie nie zabiegają o uczucia. Uczucia umarły są niepotrzebne. Zdaniem psychologów: „gierki w zaloty są niepotrzebne. Lepiej pytać bezpośrednio, prosto, zrozumiale i tak nie ma niczego poza chemią.” Tak też się stało. Chłopak nie pyta dziewczyny o randkę. Pyta czy ma ochotę na seks. I to wystarczy w zupełności. Zgodnie z badaniami skromnie urodziwy osobnik, ma w ciągu swojego żywota coś koło trzystu pięćdziesięciu partnerek/ partnerów. Naukowcy naciskają na światowy rząd o zmniejszenie bariery wieku inicjacji seksualnej do 14 lat. Podobno społeczeństwo dorasta szybciej.

Telebim nad barem emitował kolejny spot z serii „zdrowia społecznego”. Młoda kobieta w trakcie stosunku z mężczyzną. Kończą. Sztucznie uśmiechnięta ubiera szlafrok, macha mu mechanicznie na pożegnanie. Wychodzi, na korytarzu otwiera drzwi po drugiej stronie. Dziecko z kredką w dłoni biegnie jej na spotkanie.

– Mamo, mamo gdzie byłaś?

– Bawiłam się z sąsiadem.

– A czy to dobrze?

– Oczywiście nie można być egoistą. Musimy się dzielić szczęściem i przyjemnością z innymi ludźmi.

– A gdzie tato?

– U tej pani piętro niżej.

– Acha.

Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni i wielki napis: „Światowe ministerstwo zdrowia Apeluje; Rodzicu wychowuj swe dziecko w zdrowiu dla dobra relacji społecznych”.

– Śmieci – Syknęła Lissa. Spróbowała opluć ekran jednak był zamontowany zbyt wysoko jej ślina nie doleciała do celu.

 

Rozmowy przy stoliku usytuowanym w kącie sali malej mordowni jak zwykle obracały się wokół Lissy i jej poglądów.

– Jak to należeć tylko do jednego? - Spytała przyjaciółka trochę zaskoczona trochę zniesmaczona.

– Po prostu poświęcić swe życie tej jednej jedynej osobie. Budzić się koło niego, spacerować, patrzeć sobie w oczy....

– Lisso ale to wszystko możesz mieć bez tej bzdurnej miłosnej otoczki. - Przerwał jej ?Malkolm.

– Właśnie tylko że na większą skalę, po co ci jeden?

– Nic nie roz....- język zaczął się plątać. Zakręciło się w głowie. Nim ujrzała ciemność jej wzrok spoczął na szklance z drinkiem. Tak dzisiejszego wieczoru nie uważała za bardzo. W końcu ufała tym ludziom. Błąd – To nie ludzie to zwierzęta. - Pomyślała.

 

– Gdzie ja jestem?- Poczuła miękkość pościeli pod swym nagim ciałem. Tak, była naga jednak nie czuła wstydu nie czuła skrępowania uleciały gdzieś w nieznane podczas lotu przez nieświadomość. Ktoś zbliżył się do łóżka. Sylwetka mężczyzny. Poczuła podniecenie przebiegające dreszczem po ciele. - Dziwne powinnam czuć strach – pomyślała.

– Czy teraz tego chcesz? - Zapytał serdecznym głosem Malkolm. - Leny czeka za drzwiami.

– Chcę.

Położył się na niej, delektował się jej ciałem. A ona czuła narastającą przyjemność. Jednak wraz z nią narastał niepokój. A ten z kolei rozwiewał ociemniał ość dezorientacji.

– Tabletka dostosowania – jęknęła i wszystko stało się jasne. Ale było już za późno, Malkolm trzymał przeguby jej rąk nie mogła się wyrwać. Była zniewolona i bezradna, jego dotyk kuł nieprzyjemnie zamiast pieścić. Malkolm nie był wstanie jeszcze tylko rozszerzyć jej nóg.

– Nieee!!! - Krzyknęła podwijając nogi i godząc kolanami napastnika w genitalia.

Ciężko dysząc, przerażona zepchnęła go z siebie na podłogę. Pokonała zawroty głowy zeskoczyła z łóżka w stronę drzwi.....

Drzwi otworzyły się same zanim do nich dotarła...

– Malkolm co jest? - W drzwiach stal Leny odziany w same slipy.

– ***** ten lek nie działa – syknął Malkolm nadal wijąc się na podłodze.

Lissa cofnęła się w głąb pokoju trzęsąc się ze strachu. Naga osaczona.

- Spokojnie Lisso, dam ci teraz lek i wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Mówił spokojnie głosem godnym ciepłym.

– Tabletka dostosowania, jak mogliście! - Krzyknęła.

Tabletki tego typu zapisywane były przez lekarzy psychiatrów. Zapisywali je każdej osobie u której wykryto chociaż cień „problemów” z dostosowaniem społecznym. Czyli leczono każdego kto nie myślał jak większość. Każdego kto za dużo myślał. W ten sposób naginano wolę.

– Lisso to dla twojego dobra, nie możesz tak dalej żyć. - Zrobił krok w jej stronę.

– Nie! - Zamknęła oczy odwróciła się, przebiegła parę kroków.

Trzask bitej szyby. Powiew wiatru na nagim ciele, jego szum na dwudziestym piętrze. - Wolność. - Szepnęła. ******ąc dostrzegła krople krwi przelatującą obok jej głowy. Jak w stop klatce, sekunda po sekundzie wypływające z rozcięć na ciele. Zamknęła oczy....

 

….Ból rozdarł powłokę czerni otwierając oczy. Nie mogła się już ruszyć. Dookoła zebrała się grupka gapiów. Próbowała coś powiedzieć, nie mogła otworzyć ust.

Zimny wiatr rozmył zebrane dookoła sylwetki ludzi. Jak deszcz rozmywa świeżą farbę na szybie. Pociemniało, znów poczuła swoje ciało na miękkiej pościeli. Obróciła głowę i zwymiotowała. Uniosła się na rekach roztrzęsiona rozbita, ta młoda dziewczyna wyglądała zupełnie jak ona. Ktoś stał przy łóżku, patrzył na nią. Zakapturzony cień w długiej czarnej szacie. Z jego pleców wyrastały skrzydła. Jedno czarne niczym smoła drugie zaś wprost przeciwnie śnieżno białe.

– Kim, kim jesteś? - Zapytała drżącym głosem.

– Jestem możliwością. - Odpowiedział bezbarwnym głosem.

– Nie, nie rozumiem.

– Jestem możliwą przyszłością, jedną z możliwych przyszłości. Ta osoba którą widziałaś. Ta która wybrała śmierć zamiast życia, taplania się w utopi instynktu, to była twoja wnuczka.

– Jak? Jak to, nie rozumiem?

– Ty nie dożyjesz. Nie dożyjesz takich czasów. Ale one mogą nadjeść.

– Jak?

– W kółko propagowany seks. Seks bez uczuć, sam zwierzęcy bezuczuciowy instynkt. Może sprowadzić takie czasy na ten świat i zmienić jedną z wizji w rzeczywista codzienność tego świata.

– Co mam robić?

– Słowa, słowa twojego sprzeciwu są bronią w tej walce, są przeciwwagą na bez przerwy przeważanej równoważni. Słowa twojego sprzeciwu też się liczą. Każdy ma swój głos na szalach tej wagi.

Cień rozmył się w półmroku wiszącym nad pomieszczeniem. Wpadające z ulicy do sypialni światło. Obiło się refleksem w lustrze oprawionym posrebrzaną ramą.

 

Nie wstydź się uczuć, nie wstydź się czuć.

W świecie bez uczuć nie zaznasz bliskości.

Pielęgnuj swoje serce.

 

Spike

Edytowane przez Spike
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...