Skocz do zawartości

Racjonalizm, sceptycyzm = trudność rozwoju duchowego?


Miłodziad

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli jak rozum, świadomość i sceptyczne nastawienie stawiają opór...

 

Zacznę od siebie. Od zamierzchłych czasów dzieciństwa osoba niewierząca. Przez długi czas ufająca racjonalnemu myśleniu, odcinająca się od wszelkich religii, uważająca je za mrzonkę dla naiwnych. Jednostka dla której spore znaczenie miała filozofia Schopenhauera, Nietzschego, Sartr'a, ale i idealistycznego Platona, Heraklita, nie mówiąc już o Kartezjuszu. To także osobnik dla którego pożywką była literatura końca XIXw oraz proza Franza Kafki, Alberta Camus'a, Georg'a Orwella, a także proza polska; "Próchno" Berenta, Schulz, Gombrowicz. Jednakże nie zamknąłem się całkowicie w kloszu nauki i rozumu, sztuka powątpiewania pozwoliła mi na dystans, zarówno wobec racjonalizmu jak i samego siebie. Wiedziałem, że "mózg" nie wystarcza i wielu aspektów rzeczywistości nie będzie w stanie wytłumaczyć. Tak znalazło się miejsce dla intuicji, ducha, metafizycznych dociekań.

 

Dzięki temu od około dwóch lat otwieram się na duchowy rozwój, psychologię, jak i niektóre aspekty ezoteryki. Dowiedziałem się interesujących rzeczy, pomedytowałem, doświadczyłem świadomego snu... Wszystko fajnie tylko czuję, że nie potrafię temu bardziej zaufać, być bardziej podatnym na autosugestie, czy zmianę. Niby po jakimś czasie widziałem jakieś efekty pracy nad sobą, ale i tak wydały mi się niewystarczającymi, przez co po cichu rodziło się pytanie: "Po co sobie wkręcasz jakieś afirmacje, medytacje, jakieś sigile rysujesz, wycinasz, daj spokój". Podejrzewam, że gdybym był mniej wątpliwym, a bardziej zmotywowanym, potrafiącym ufać i wierzyć mógłbym osiągnąć więcej. (Z drugiej strony nie dam się przekabacić polityce, ani innym szarlatanom; nie łatwo mnie na coś namówić).

 

Dlatego chciałbym zapytać jak u was przebiega ten konflikt (a może przeciwnie) racjonalnego z irracjonalnym, a także poprosić o jakąś radę na to aby mój umysł nie stawiał tak zaciekłego oporu na pozytywne sugestie, przemiany etc. Jak to godzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym co burzy wątpliwości, jest doświadczenie. Jeśli doświadczysz czegoś jeden raz, drugi raz, itd. a co jest wbrew twojemu wyobrażeniu, przekonaniu o funkcjonowaniu świata, to zaczynasz się zastanawiać, czy ta wizja świata którą miałem przed tymi doświadczeniami, jest rzeczywiście bardziej właściwa. Nie chodzi o to że tamto co wcześniej jest nieprawdziwe, ale np. nie przedstawia pełnego obrazu rzeczywistości i możliwości w niej. Ktoś w ramach swojego systemu wartości, postrzegania świata, doświadcza tego co możliwe na miarę tego systemu i doświadcza jakiejś prawdy (na miarę tego systemu), jeśli nie trzyma się przekonania że to już prawda ostateczna to ma szansę poznać jeszcze głębszą prawdę - taką która ogarnia i nieznane w ramach dawnego systemu, możliwości.

 

Jeśli komuś przeszkadza jego sceptyczne nastawienie, może się siebie zapytać "Gdzie się tego nauczyłeś? Czy jesteś absolutnie pewien że to prawda (że nie ma nic więcej)? Czego się boisz że by się stało, gdybyś zaczął myśleć inaczej? (jeśli tu była odpowiedź)- Czemu boisz się myśleć inaczej niż wiesz, na ten temat?"

Takie pytania do siebie, pomagają poznać, dlaczego się człowiek trzyma jakiegoś określonego sposobu myślenia, czy na pewno jest on tak ostateczny, no i czy udział w tym, że nie zmieniamy go ma poddawanie się np. presji społecznej itp.

 

Jak dla mnie największym sprzymierzeńcem w takich sytuacjach jest osobiste doświadczenie, które przekracza dotychczasowe wyobrażenie o możliwościach, dotychczasowy sposób myślenia. Wraz z powtarzaniem się takich doświadczeń "rozum", jeśli okazuje się tylko samooszukiwaniem w przekonaniu o własnej nieomylności, czy znaniu prawdy w danym temacie, zaczyna mięknąć i ustępować zmianie postrzegania, "co jest? przecież to niby niemożliwe a jednak ..". Ludzie od wieków starali się ze swoim poziomem wiedzy, określać co jest podobno niemożliwe:) Takie osoby zazwyczaj albo odczuwają dzięki temu głęboką satysfakcję (związaną z dumy z własnej "wszechwiedzy") albo rozładowują swoje frustracje, ew. próbują zwalczyć coś takiego wyśmianiem etc. co by ich poczucie prawdziwości postrzegania świata, nie zostało zachwiane. Cóż, taki mechanizm psychologiczny. Zawsze jednak chodzi o rozładowanie wewnętrznego napięcia, związanego ze spotkaniem się ze sprzeczną z własną, wizją świata. Ludzie "muszą" zareagować, bo "nie mogą już wytrzymać". Negacja sprzecznego światopoglądu umożliwia rozładowanie napięcia z tym związanego.

 

Ja myślę - "Nie mów co jest niemożliwe, a sprawdź co jest możliwe". Nawet gdy sprawdzę co jest możliwe, to nie mogę mieć 100% pewności o tym, co nie jest. Mogę jedynie snuć domysły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co sobie wkręcasz jakieś afirmacje, medytacje, jakieś sigile rysujesz, wycinasz, daj spokój".

prosta sprawa - wytłumacz sobie to racjonalnie - afirmacje bardzo łatwo można wytłumaczyć, że to taka autosugestia psychologiczna, że po prostu zmieniasz swoje psychiczne nastawienie, i dlatego np. zaczynasz być optymistą i ludzie to widzą, i świat to widzi i praktycznie żadnej duchowości nie trzeba wiązać z tym. To wszystko jest szalenie logiczne.

 

Gorzej sigile. Chociaż też podobno jest do tego dorobiona teoria, że sigilizując po prostu wtłaczasz coś do podświadomości. Nie wiem na ile to jest naukowe (bo i sigilami się nie zajmowałem), ale warto się zapoznać z teoriami magii chaosu, jeśli się zamierza praktykować sigile.

 

Natomiast nie rozumiem co masz na myśli przez "wkręcanie medytacji"? Medytacja to nawet dla racjonalnego umysłu nic paranormalnego,skoro można to sobie wytłumaczyć jako relaks i odpoczynek. I w sumie nic dziwnego, że jeśli usiądziesz w ciszy to potem np. więcej pomysłów Ci przyjdzie do głowy, albo nabierzesz dystansu. To jest racjonalne właśnie.

 

Generalnie więc może lepiej w ogóle nie próbować na siłę dążyć do wiary, tylko raczej spróbować praktykować ezoterykę tłumacząc sobie ją po prostu w naukowy sposób? (bądź dowolny inny jaki sobie wybierzesz). Znając różne teorie filozoficzne masz większą możliwość odniesienia praktyk do czegoś konkretnego niż osoba bez tej wiedzy.

 

Co za problem połączyć rozważania Platona, Nietzschego, Sartre'a czy Heraklita z praktyką i teoriami ezoterycznymi? Jeszcze można zyskać na tym, bo nabierze się pełniejszego obrazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby po jakimś czasie widziałem jakieś efekty pracy nad sobą, ale i tak wydały mi się niewystarczającymi, przez co po cichu rodziło się pytanie: "Po co sobie wkręcasz jakieś afirmacje, medytacje, jakieś sigile rysujesz, wycinasz, daj spokój".

 

jak dla mnie afirmacje sa jak najbardziej dobre ale tylko jak leza w zgodzie z duchem w innym wypadku mozesz je powtarzac latami z marnymi skutkami i nazywam to oszukaniem samego siebie a to zawsze predzej czy pozniej wyjdzie jak twoj duch jest nastawiony prostrzym rozwiazaniem jest dostrzeganie pozytywow we wlasnym zyciu i skupianie sie na nich pomagaja o wiele bardziej niz oszukancze afirmacje

 

napisales ze kierujesz sie intuicja to jej zaufaj bo ona wie najlepiej co dla Ciebie dobre

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzi warte przemyślenia. I ja jestem za doświadczeniem, tym co jest w stanie poddawać w wątpliwość dotychczasowe poglądy, które jak dotąd wydawały się nieomylne. Jasnym jest, że kiedy czegoś nowego doświadczamy i to się potwierdza, przekonujemy się, że "faktycznie, mój sposób myślenia był niedoskonały". Gorzej, kiedy na przykład nasze starania, teoretyczne zmiany na lepsze, (pisze tutaj nie tylko o rozwoju, ale i relacjach z ludźmi, przepracowywaniem własnych ułomności), nie przynoszą efektów. I żeby to raz! Powtarza się to kilka razy, co już przywodzi na myśl jakąś nadzwyczaj niefortunną kolej losu. Człowiek podnosi się, idzie dalej, ale w końcu i zaczyna wątpić w samego siebie, we własne możliwości, pogrąża się w nihilizmie i niemocy. Potem dni pełne optymizmu, chęci przemian, pracy nad sobą są przeplatane z regresami w pesymizm, w myślenie typu: "czegokolwiek byś nie zrobił i tak niczego nie zmienisz"

 

LoonyMystic; szczerze mówiąc to co "szalenie logiczne" wydaje mi się najbardziej podejrzane. Mimo to afirmacje tłumacze sobie w taki sposób jaki opisałeś, a jednak nie przynoszą one efektu. Możliwe, że za dużo od siebie wymagam, oczekuje zbyt wiele. Cóż nic na siłę, może potrzeba mi czasu aby dojrzeć do wielu rzeczy.

 

Z tą medytacją to z jednej strony wiem, że przynosi mi wiele dobrego i że będę do niej powracał, zaś z drugiej strony są zbyt duże oczekiwania, czasem brak cierpliwości, czy zwykłe lenistwo (co wypadku medytowania jest czymś paradoksalnym) albo syndrom odkładania na jutro, a może i nuda. To głupie, bo medytacja jest dla mnie przyjemną, przynoszącą spokój i odprężenie. Może również potrzeba mi czasu?

 

Generalnie więc może lepiej w ogóle nie próbować na siłę dążyć do wiary, tylko raczej spróbować praktykować ezoterykę tłumacząc sobie ją po prostu w naukowy sposób? (bądź dowolny inny jaki sobie wybierzesz). Znając różne teorie filozoficzne masz większą możliwość odniesienia praktyk do czegoś konkretnego niż osoba bez tej wiedzy.

 

Myślę, że znajomość filozofii, kultury, historii, fizyki, psychologii jest dobrą, a kto wie czy nie konieczną podstawą dla ezoteryki. Zgadzam się z tym co wspomniałeś, jednakże zbyt duże przywiązanie do pewnych poglądów, chociażby egzystencjalizmu sprawia, że w życiu dostrzegamy więcej absurdu, rozmaitych negatywów, niż tego co pozytywne, a przez to nasz rozwój jest hamowany, bo tej iskry nadziei prawie nie widać.

 

Co za problem połączyć rozważania Platona, Nietzschego, Sartre'a czy Heraklita z praktyką i teoriami ezoterycznymi? Jeszcze można zyskać na tym, bo nabierze się pełniejszego obrazu.

 

Ano można. Wbrew pozorom taka idea naczłowieka może okazać się całkiem ezoteryczną. Nie powiem jest to inspirujące, ale pewne nawyki, fascynacje z wczesnej młodości, często traktowane zbyt jednoznacznie utrudniają progres. A wiara i odpowiednia motywacja własnych działań jest przecież połową sukcesu. Chciałbym odnaleźć w sobie więcej wiary i optymizmu niż ich przeciwieństw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Także poprosić o jakąś radę na to aby mój umysł nie stawiał tak zaciekłego oporu na pozytywne sugestie, przemiany etc. Jak to godzić?
Po prostu trzeba zobaczyć prawdę, odrzucić racjonalistyczną ideologię. Ja to zawsze widziałem, więc nie wiem jak pomóc komuś kto tego nie widzi. I jeśli zaakceptowałeś Platona i nadal tego nie masz, to chyba znaczy że go nie zrozumiałeś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu trzeba zobaczyć prawdę, odrzucić racjonalistyczną ideologię. Ja to zawsze widziałem, więc nie wiem jak pomóc komuś kto tego nie widzi. I jeśli zaakceptowałeś Platona i nadal tego nie masz, to chyba znaczy że go nie zrozumiałeś.

 

Chciałbym widzieć w podobnie jasny sposób i dostrzegać jedną prawdę, a innych którzy tego nie akceptują określać jako tych nierozumiejących. Co do Platona to parę lat temu fascynował mnie bardziej, z czasem gdzieś zaczął się wymykać, choć nie powiem, bo zaczyna wracać do łask.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...