Skocz do zawartości

Czy dobro i zło faktycznie powraca w dwójnasób ?


gloria

Rekomendowane odpowiedzi

Miałam dziś dyskusje z mamą, która zadzwoniła jak zwykle z żalem, jakie to życie jest okrutne. Zaczęło się od tego, ze rzekomo powraca do niej to co wyrządzała nieżyjącemu już ojcu. Był alkoholikiem a mama nie ukrywała tego, a wręcz przeciwnie, wszystkim opowiadała mając chyba nadzieję, ze ktos jej pomoże, ktoś wesprze, zrozumie. Ojciec był dwulicowy i obcym przedstawiał się w jak najlepszym świetle to też mało kto wierzył, ze był takim strasznym człowiekiem. Zawsze posądzano, ze mama pije a sama na niego spycha, ze przesadza, wyolbrzymia, że ona jest złą żoną itp. Ojciec miał też wadę, która się nazywa zbieractwo czyli zbierał do piwnicy graty ze śmietnika. O to tez mama robiła awantury bo się bała smrodu, robactwa i uwag od sąsiadów. Ostatnio spotkała mamę przykrość u lekarza, który twierdził, że mama musiała pić przez wiele lat bo ma wątrobę alkoholika. A gdy się mama oburzona o to poskarżyła komuś z rodziny, to usłyszała, że trafiła kosa na kamień. A dziś wpadło jej coś cennego do śmietnika i próbowała to wyszukać i wyjąć, to się z niej sąsiadka śmiała, że tak nisko upadła po śmierci męża. Oczywiście mama teorię miała, ze powraca do niej to co mówiła o mężu, to co mu krzyczała i wytykała. Od słowa do słowa doszłyśmy do temu, ze dobro też powraca w dwójnasób. A mama zaklina się, że to nieprawda, że tylko zło powraca. Bo ona tyle dobrego uczyniła ludziom w życiu, a do niej to nie wróciło i koniec. A ja jestem przekonana, ze po prostu nie pamięta tych dobrych ludzi, tych wyciągniętych do niej rąk, tych miłych i życzliwych słów.... może po prostu nie widziała tego bo miała klapki na oczach, zaślepiona była lekiem/strachem/przykrościami... . Tylko musiałabym jej dokładnie wyliczyć co jej ktoś miłego powiedział, co jej ktoś dobrego zrobił.... inaczej nie da się przekonać.

Ja i tak uważam, że dobro powraca... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądząc na podstawie swojego doświadczenia muszę stwierdzić, że dobro dane innym powraca do nas , tylko czasami dopiero po jakimś czasie. Będąc w b.szczęśliwym związku często stawałam się pocieszycielką udzielając wsparcia osobą po zawodach miłosnych.Teraz sama jestem w trudnej sytuacji i otrzymałam mnustwo pozytywnej energi i rad od innych.Myślę, że czasami tylko ciężko to dobro dostrzec, bo objawia się w drobnych czasem sprawach , a zło zawsze bardziej nas dotyka. Niektórzy błędnie uważają, że szczęście i dobro im się należy, a przyczyn zła nie szukają w sobie tylko obwiniają za to cały świat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z poprzedniczką. Nie istnieje jeden, prosty wzór na szczęście, które do nas powaraca. Poza tym, często jest tak, że sami pamiętamy bądź poprostu, z różnych względów chcemy pamiętać chwalebne czyny jakich dokonaliśmy, a nie potrafimy dostrzec tego, że i na nas często spływa dobra energia płynąca od innych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to co nazwalas u mamy klapkami na oczach to wspoluzaleznienie ale wracajac do tematu to dobro wroci ale czyste dobro nie podyktowane EGOizmem bo zyjac miloscia i dobrocia przenosimy sie na linie zycia w ktorej ono jest w czystej postaci

 

czy zlo powraca ? jesli w to uwierzysz to tak sie stanie to samo jest z dobrocia podyktowana od cienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że grzech zawsze ściąga kare

 

To nie jest takie oczywiste!!! Bóg NIGDY nie każe za życia, tylko po śmierci. Podobno tak jest napisane w Biblii, tak powiedział ksiądz kiedyś na kazaniu. Poza tym jaki grzech miała mama, walcząc z alkoholizmem ojca, z jego nie chodzeniem do kościoła, z jego stokroć większymi przewinieniami i wadami? Ona raczej robiła dobry uczynek żyjąc z nim, usługując mu, dbając o niego. Ja bym takiego kto się nie chce leczyć z nałogu, zostawiła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama doszukuje się bezpośredniego powiązania dobrych uczynków ze złymi. Np. gdy podniosła pijanego, zakrwawionego człowieka z ulicy i zadzwoniła na pogotowie, to liczyła, ze jak ona będzie leżeć na ziemi, jej ktoś pomoże. Tymczasem gdy mama dostała ataku padaczki na ulicy, to ją okradziono i naśmiewano (włącznie z lekarzem), że to alkoholowa padaczka. Dlatego mama uważa, ze dobro do niej nie powraca. A ja uważam, że nie musi wrócić w taki sam sposób i nie od razu. Na temat zła wyrządzonego nie będę się wypowiadać bo umyślnie nikomu nic złego nie zrobiłam. Dlatego też nie uważam, by to co mama powiazuje ze sobą, czyli słowa jakie do taty wypowiadała a niedawne sytuacje, były owym powracaniem. Mama nie zmyślała, przecież tata był alkoholikiem, był taki jak go przedstawiała, a to wie tylko najbliższa rodzina (dzieci i żona), nie wyrządzała mu krzywdy walcząc z bałaganem w piwnicy.... . To jest jakiś absurd. Ja uważam, że walcząc o kogoś np. o jego nałóg, chcąc dla niego jak najlepiej.... nie wyrządzamy mu krzywdy.... nawet jeśli wygląda inaczej bo używamy do tego ostrych słów, czy radykalnych środków. Zrobić coś złego, to umyślnie kogoś krzywdzić i cieszyć się z jego cierpienia.

Edytowane przez gloria
popr. błędów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest takie oczywiste!!! Bóg NIGDY nie każe za życia, tylko po śmierci. Podobno tak jest napisane w Biblii, tak powiedział ksiądz kiedyś na kazaniu. Poza tym jaki grzech miała mama, walcząc z alkoholizmem ojca, z jego nie chodzeniem do kościoła, z jego stokroć większymie przewinieniami i wadami? Ona raczej robiła dobry uczynek żyjąc z nim, usługując mu, dbając o niego. Ja bym takiego kto się nie chce leczyć z nałogu, zostawiła.

 

dla kogo to byl dobry uczynek ?? mama zrobila dobry uczynek dla kogo ? w imie czego ?

 

Bog karze po smierci ? to ten sam Bog o ktorym piszecie ze jest milosierny i sprawiedliwy ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama doszukuje się bezpośredniego powiązania dobrych uczynków ze złymi. Np. gdy podniosła pijanego, zakrwawionego człowieka z ulicy i zadzwoniła na pogotowie, to liczyła, ze jak ona będzie leżeć na ziemi, jej ktoś pomoże. Tymczasem gdy mama dostała ataku padaczki na ulicy, to ją okradziono i naśmiewano (włącznie z lekarzem), że to alkoholowa padaczka. Dlatego mama uważa, ze dobro do niej nie powraca

 

robiac to kierowala sie nie dobrocia a egoizmem i oczekiwaniami ze inni postapia tak jak ona,wychodzilo inaczej bo kazdy z nas na tym swiecie jest inny a to nie tak . Jezeli widze kogos kto potrzebuje pomocy to udziele mu ja nie oczekujac niczego w zamian od nikogo bo sama bede czerpac przyjemnosc z pomocy blizniemu

 

Mama nie zmyślała, przecież tata był alkoholikiem, był taki jak go przedstawiała, a to wie tylko najbliższa rodzina (dzieci i żona), nie wyrządzała mu krzywdy walcząc z bałaganem w piwnicy.... . To jest jakiś absurd. Ja uważam, że walcząc o kogoś np. o jego nałóg, chcąc dla niego jak najlepiej.... nie wyrządzamy mu krzywdy.... nawet jeśli wygląda inaczej bo używamy do tego ostrych słów, czy radykalnych środków. Zrobić coś złego, to umyślnie kogoś krzywdzić i cieszyć się z jego cierpienia.

 

nikt tu chyba nie napisal ze mama Twoja cos zmysla .....

 

tato jak wynika z tego co piszesz byl alkoholikiem ale jaki byl naprawde to wie tylko on ,to co mowi mama o nim to jej odbior tej sytuacji i subiektywne jej odczucie taty

 

 

wiesz wspoluzaleznienie nie pomaga wyjsc z choroby ani krzyukiem ani brzydkimi slowami a miloscia konsekwentna i pokazywaniem konsekwencji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robiac to kierowala sie nie dobrocia a egoizmem i oczekiwaniami ze inni postapia tak jak ona,wychodzilo inaczej bo kazdy z nas na tym swiecie jest inny a to nie tak . Jezeli widze kogos kto potrzebuje pomocy to udziele mu ja nie oczekujac niczego w zamian od nikogo bo sama bede czerpac przyjemnosc z pomocy blizniemu

Źle mnie zrozumieliście. Mama pomagając temu (i innym) człowiekowi z ulicy, nie oczekiwała niczego w zamian. Pomagała z potrzeby serca. Przypomniała sobie o tym, gdy ja zapewniałam ją, że dobro powraca. Wtedy po namyśle doszła do wniosku, ze to nieprawda bo gdyby powróciło, to by jej też ktoś pomógł gdy była potrzebująca... jak ona kiedyś innym pomogła.

 

 

nikt tu chyba nie napisal ze mama Twoja cos zmysla .....

Tu nikt... ale w otoczeniu mamy owszem. Rodzina i niektórzy znajomi zwyczajnie, śmieli się mamie w oczy, twierdząc, ze to nieprawda co mówiła, ze ojciec nie krzyczał, nie bił, nie pił, nie poniżał... .

 

 

tato jak wynika z tego co piszesz byl alkoholikiem ale jaki byl naprawde to wie tylko on ,to co mowi mama o nim to jej odbior tej sytuacji i subiektywne jej odczucie taty. wiesz wspoluzaleznienie nie pomaga wyjsc z choroby ani krzyukiem ani brzydkimi slowami a miloscia konsekwentna i pokazywaniem konsekwencji

 

My - żona i dzieci- wiemy jak nam sie przedstawiał, jak nas traktował, jaki był dla nas.... i takiego go znamy. A miłość można komuś dać jeśli się ją doznawało samemu, jeśli sie ją zna. Mama cierpiała już w dzieciństwie, znęcano sie nad nią, maltretowano i molestowano, nie zaznała nigdy miłości wiec skąd miała wiedzieć jak ją dać i okazać? Ale to jest dyskusja na inny temat, proszę nie rozwijać.

 

dla kogo to byl dobry uczynek ?? mama zrobila dobry uczynek dla kogo ? w imie czego ?

Bog karze po smierci ? to ten sam Bog o ktorym piszecie ze jest milosierny i sprawiedliwy ??

Dla jej męża to był dobry uczynek, bo miał zawsze uprane, ugotowane, posprzątane (ja bym takiego uczynku nie robiła). Chciała by sie leczył, by przestał nas źle traktować, byśmy byli normalną rodziną i dążyła do tego najlepiej jak umiała. Robiła to dla dzieci, męża i siebie. A Bóg po śmierci wysyła duszę do nieba, czyśćca lub piekła.... choć wierzę, ze do piekła mało kto trafia, bo mało kto jest aż tak zepsuty... . Karą podobno jest czyściec - ale co sie tam dzieje z grzesznikami... nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumieliście. Mama pomagając temu (i innym) człowiekowi z ulicy, nie oczekiwała niczego w zamian. Pomagała z potrzeby serca. Przypomniała sobie o tym, gdy ja zapewniałam ją, że dobro powraca. Wtedy po namyśle doszła do wniosku, ze to nieprawda bo gdyby powróciło, to by jej też ktoś pomógł gdy była potrzebująca... jak ona kiedyś innym pomogła.

 

Pomagala z potrzeby serca ale smutno sie jej zrobilo jak ona potrzebowala pomocy i jej nie dostala .

wlasnie liczyla ze do niej powroci ta dobroc ktora dawala innym .

 

Tu nikt... ale w otoczeniu mamy owszem. Rodzina i niektórzy znajomi zwyczajnie, śmieli się mamie w oczy, twierdząc, ze to nieprawda co mówiła, ze ojciec nie krzyczał, nie bił, nie pił, nie poniżał... .

 

bo znali go z innej strony

 

My - żona i dzieci- wiemy jak nam sie przedstawiał, jak nas traktował, jaki był dla nas.... i takiego go znamy. A miłość można komuś dać jeśli się ją doznawało samemu, jeśli sie ją zna. Mama cierpiała już w dzieciństwie, znęcano sie nad nią, maltretowano i molestowano, nie zaznała nigdy miłości wiec skąd miała wiedzieć jak ją dać i okazać? Ale to jest dyskusja na inny temat, proszę nie rozwijać.

 

to musialo byc trudne dla mamy dla was .Rozumiem . Znaliscie go od strony choroby a nie czlowieka ,nikt z was nie wie co sie dzialo w jego glowie i dlaczego sie tak zachowywal .Czasem wydaje sie nam ze ktos poniza bo tak sie to odbiera a alkoholik szuka ujscia swojego rosnacego napiecia .On nie wie ze krzywdzi ,ze komus to sprawia przykros ... on po prostu tego nie wie bo to choroba emocji /iluzji i zaprzeczen

 

Dla jej męża to był dobry uczynek, bo miał zawsze uprane, ugotowane, posprzątane (ja bym takiego uczynku nie robiła). Chciała by sie leczył, by przestał nas źle traktować, byśmy byli normalną rodziną i dążyła do tego najlepiej jak umiała. Robiła to dla dzieci, męża i siebie.

 

chciala by sie leczyl a czy chciala sama sie leczyc? to pierwszy krok do uzdrowienia sytuacji w domu .

 

w rodzinach alkoholowych lecza sie wszyscy zaczynajac od samego uzaleznionego po dzieci DDA ,wcale nie trzeba pic zeby byc chorym .

wspoluzaleznienie to chyba trudniejsza do wyleczenia choroba bo jak u niego mozna bylo wyczuc alkohol tak u partnerki nie a najczestsza wymowka osob dotknietych wspoluzaleznieniem jest CO JA MAM SIE LECZYC? NIECH SIE LECZY TEN CO PIJE i tym smutnym zdaniem skazuja sie na dalsza droge wyniszczenia siebie .

Jedna z cech jest wlasnie dobroc podyktowana poczuciem winy ze musza pomagac zapominajac o swoim zyciu .Zyja zyciem innych a nie wlasnym dlatego wazniejsze jest dla nich by ktos sie poszedl leczyc niz samemu zrobic ze soba pozadek

 

 

GLORIA zachecam do poczytania o DDA oraz o wspoluzaleznieniu .Warto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !

 

Temat jest "śliski", a cymbalistów i specjalistów w tej materii jest wielu. Podam przykład wielorakości koncepcji (tytuły są produktem mojej swobodnej twórczości):

 

ROZWOJOWE - zła i dobra "nie ma" w węższym kontekście, rozpatrywane w szerszym znaczeniu mają czegoś tą duszę "nauczyć". Zatem przyjęcie roli Dalajlamy, czy Stalina nie ma znaczenia. I jedna i druga dusza spełniła lekcje. W tym znaczeniu "dobro" i "zło" są rozumiane jako proces. Czyli ich nie ma - nie rodzą dalszych konsenwekcji.

 

RELIGIJNE (MONOTEISTYCZNE M.IN.) - zło i dobro zostaną podsumowane po śmierci. W zależności od tego dusza dostanie naganę (tzw "piekło"), upomnienie (tzw "czyściec"), albo nagrodę (tzw. "niebo"). Oczywiście ta koncepcja rodzi multum dalszych pytań.

 

BUDDYJSKIE (KARMA) - zło i dobro są rodzajem energii (?) i przyciągają, albo przybliżają do pewnego egregoru zachowań. Człowiek postępując w jakiś sposób (np zły) przybliża się do jakiejś formy energetycznej. I tak jak będzie postępował, w tym kierunku będzie szedł. Możliwa więc jest degradacja jego osoby (np w następnym wcieleniu będzie w gorszym położeniu), możliwe jest wywyższenie jego postępowań. Zło i dobro mają zastosowanie na kilkanaście/kilkaset wcieleń, ale również zapewne odbijają się na obecnym znaczeniu.

 

MAGICZNE (OKULTYSTYCZNE) - co zasiejesz, to do Ciebie wróci. Np klątwa. Nacisk na znaczenie energetyczne uczynków - afirmacje, myśli i zabiegi techniczne mają bardzo wielkie znaczenie. Człowiek sobie panem żywota - intencje przynoszą konkretne ziarna.

Zastanawiające, że na wielu "poziomach", albo interpretacjach, pomimo racjonalności teorii, ona nie chce "działać". Zatem potrzebuje jakiegoś szerszego, przynajmniej parareligijnego znaczenia. Istnieje też wersja ateistyczna, zakładająca kompletny brak "bogów", ale dopuszczająca krążenie jakiejś energii (emanacji psychicznych), której nauka nie wyjaśniła...

 

To tak tytułem wstępu. Być może ktoś coś przemyśli, zmieni, zapyta. I o to chodzi ;-)

 

Pozdrawiam !

----------

Gwiazdologia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Glorio DOPUŚĆ inne koncepcje, inne paradygmaty poznawcze dotyczące duchowości. Nie mówię Ci byś "odstawiła" Boga na inną półkę. Moje doświadczenie wskazuje jednak, że z powodu "nadmiernego" katolicyzmu:

 

- jedna dziewczyna popadła w anoreksję (toksyczna, "moherowa" babcia)

- jedna kobieta nie wyszła za mąż, bo czekała "na znak od Boga" i ... nieco zwariowała

- jeden gość stale pije od kilkunastu lat, po czym ... spowiada się w kościele, aby następnie znowu pić

 

To dobrze, że Twoja mama pomagała. Ale niech pamięta cytat biblijny "niech nie wie lewica co czyni prawica". Tego nie da się ubrać w formy "wymiany społecznej". Dobre serce kompletnie kłóci się z interesownością.

Być może "oczekiwania" zapłaty z Góry (od Boga), albo jakieś pretensje za ziemski ból trafiają do złego adresata (tzn Boga). Być może to sprawia, że powstała jakaś blokada energetyczna. Ból blokuje wdzięczność otoczenia.

 

Uwaga Befadki o DDA bardzo cenna. Pójdź tą drogą. Zejdź z mamy, ratuj siebie. Masz niepowtarzalną szansę by inwestować w mamę kilkanaście lat, a później ta, nieco zgorzkniała, w wieku sześćdziesięciu paru lat powie, że nie jest zadowolona z Twojej drogi życiowej np. Staniesz się dokładnie jej kopią i obciążysz wyrzutami winy swoją rodzinę. Nie powtarzaj tego wzorca.

 

Pozdrawiam !

----------

Gwiazdologia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GLORIA zachecam do poczytania o DDA oraz o wspoluzaleznieniu .Warto

Wiem, ze jestem DDA, wiedziałam o tym od lat.... ale mama nie przyjmuje tego do wiadomości. To prawda.... ona nie chciała się leczyć. Choć była na bodajże dwóch spotkaniach ale jak sie dowiedziała, ze powinna ojca zostawić i żyć dalej.... nie szła tam więcej bo w końcu przed Bogiem obiecała na dobre i na złe, bo sobie bez niego nie poradzi itp. Tylko szkoda, że nie chce zacząć żyć lepiej, gdy ojca już nie ma. Nadal się żali i skarży, a ja mam wrażenie, że oczekuje czegoś ode mnie.... a co ja mogę jej dać, skoro sama nie chcę pomocy? Mogę jedynie próbować ją przekonać, że życie nie jest takie złe jak sądziła, mogę spróbować jej to udowodnić.... tylko chyba nie umiem :( . Dlatego tu napisałam, mając nadzieję, ze podsuniecie mi pomysły jak mamę przekonać, ze dotknęło ją w życiu wiele dobrego, że życie jest piękne i pomóc jej to dostrzec... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, ze jestem DDA, wiedziałam o tym od lat.... ale mama nie przyjmuje tego do wiadomości

 

zobacz kochana co napisalas ;-) wiesz ze jestes DDA wiec zrob cos z ta wiedza ,zobaczysz po terpaii swiat nabiera kolorow a mama coz nie masz na nia wplywu . "ratuj " siebie abys nie powielila schematu rodzinnego .

 

To prawda.... ona nie chciała się leczyć. Choć była na bodajże dwóch spotkaniach ale jak sie dowiedziała, ze powinna ojca zostawić i żyć dalej.... nie szła tam więcej bo w końcu przed Bogiem obiecała na dobre i na złe, bo sobie bez niego nie poradzi itp

 

tak o tym mysla jedynie Ci ktorzy tam nie byli .wiem na pewno ze nie powinna Nigdzie uslyszec od nikogo ze ma odejsc od osoby chorej wrecz odradzaja podejmowania takich decyzji przed terapia badz w trakcie bo nie wiadomo do jakich wnioskow sie dojdzie podczas zmieniania siebie .

odchodzac od alkoholika nie pozbywa sie wlasnej choroby wspoluzaleznienia a poprzez prace nad soba na mitingach al-anon oraz grupie terapeutycznej . Jedno i drugie nie ma zwiazku zadnego . Mozna zyc z alkoholikiem a pracowac nad soba i wyzbywac sie cech wspoluzaleznienia .Tylko trzeba chciec .........

 

Tylko szkoda, że nie chce zacząć żyć lepiej, gdy ojca już nie ma. Nadal się żali i skarży,

 

uszanuj to ze ona tak chce - ze tak jej wygodiej i lepiej . Ta choroba nie mija jak katar po siedmiu dniach nieleczenia a jedynie po ciezkiej pracy nad soba i wielu litrach wylanych lez

 

a ja mam wrażenie, że oczekuje czegoś ode mnie...

 

przykre ale to jej oczekiwania a nie Twoje tym bardziej ze nie wypowiedziane .

 

a co ja mogę jej dać, skoro sama nie chcę pomocy?

 

Gloria a mi sie wydaje ze wlasnie przelamalas jakis lod ,zrobilas krok i poszukujesz czegos bo takiego zycia juz nie chcesz .mam wrazenie ze mecza Cie wspomnienia i zle Ci jest w srodku ,ze chcialabys cos z tym zrobic ale sie boisz . Uwierz w sile Boga i zaufaj mu ze pracujac nad soba bedzie przy Tobie ,wspieral Cie , kochal i opiekowal Toba abys ukonczyla ten trudny etap w swoim zyciu ktory wiecej juz nie powroci .

 

Mogę jedynie próbować ją przekonać, że życie nie jest takie złe jak sądziła, mogę spróbować jej to udowodnić....

 

to bedzie smutne co napisze .Wplywu na mame nie masz zadnego ,nawet jakbys jej pokazala garsc szmaragdow ze sa jej - nie pomoze do puki ona sama tego nie zacznie poszukiwac i chciec je zobaczyc

Poczytaj wlasne posty ,masz w sobie tyle odpowiedzialnosci za mame a gdzie sie podziala odpowiedzialnosc za wlasne zycie i chec walki o nie . Mama jest mama ale najwazniejsza dla siebie samej masz byc Ty ,jedyna i wyjatkowa o ktora warto zawalczyc by byla w koncu szczesliwa .

 

tylko chyba nie umiem :( . Dlatego tu napisałam, mając nadzieję, ze podsuniecie mi pomysły jak mamę przekonać, ze dotknęło ją w życiu wiele dobrego, że życie jest piękne i pomóc jej to dostrzec... .

 

KOCHANA chcesz mamie pokazac ze jest inne zycie ?? zmien siebie ,wyzbadz sie cech DDA I WSPOL ktore w Tobie sa i badz przy niej cieszac sie ze swojego "zdrowego" zycia .Tylko w taki sposob mama moze cos zobaczyc .

 

Pozdrawiam

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za rady. Dla mnie świat jest kolorowy, ja jestem szczęśliwa, lubię żyć! Chodziłam na terapię, nie bałam się tez leczyć z depresji poporodowej. Tylko nie pomogło mi to w postępowaniu z mamą. Męczy mnie matka najbardziej- szczerze mówiąc- to ona przywołuje nieustannie wspomnienia. Dlatego tak marzę by się wreszcie wyzbyła negatywnego podejścia do życia, pozwoliła żyć innym.... a będę miała i ja trochę więcej spokoju. Sorki, ze to zabrzmiało tak egoistycznie ale taka jest prawda. Tak podświadomie, robię to tez trochę dla siebie ;). wiem, ze nie mam na nią wielkiego wpływu, słyszałam to wielokrotnie, że ona jest niedojrzała emocjonalnie, ze szuka we mnie cech matki, której nie miała, że nie umie inaczej bo jest zaklętą w dorosłym ciele dziewczynką itp itd. Ja to przerabiałam na terapii.... ja to wszystko wiem.... .

Przy okazji: jak mam uszanować jej wieczne żale, lamenty, skargi i płacze a jednocześnie żyć własnym życiem. Jak pogodzić słuchanie przykrych historii z jej życia po raz enty, z radością życia jaką mi te historie zabierają? Ja lody przełamuję od lat i za przeproszeniem... gówno to daje... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za rady. Dla mnie świat jest kolorowy, ja jestem szczęśliwa, lubię żyć

 

lubie zyc to nie to co kocham zyc ,uwielbiam budzic sie kazdego ranka :-)

 

Chodziłam na terapię, nie bałam się tez leczyć z depresji poporodowej.

 

jest roznica w chodzeniu na terapie a zobaczeniu siebie z innej strony .Przepraszam jesli cie to urazi .

 

 

Tylko nie pomogło mi to w postępowaniu z mamą. Męczy mnie matka najbardziej- szczerze mówiąc- to ona przywołuje nieustannie wspomnienia. Dlatego tak marzę by się wreszcie wyzbyła negatywnego podejścia do życia, pozwoliła żyć innym.... a będę miała i ja trochę więcej spokoju.

 

to co nas drazni w innych to to z czym sami sobie nie umiemy dac rady niejako.

 

Terapia miala za zadanie pomoc Tobie a nie mamie . Spokuj mozesz osiagnac jedynie jak pozwolisz jej byc soba i przepracujesz to w sobie . To jej wspomnienia ktore musza cos Tobie przypominac cos co Cie smuci i z czym masz problem schowany tak gleboko ze wolisz mowic o tym ze chcesz uszczesliwic kogos niz sieie sama .tak jakbys sie tego bala poruszyc i nazwac .

 

Sorki, ze to zabrzmiało tak egoistycznie ale taka jest prawda. Tak podświadomie, robię to tez trochę dla siebie ;). wiem, ze nie mam na nią wielkiego wpływu, słyszałam to wielokrotnie, że ona jest niedojrzała emocjonalnie, ze szuka we mnie cech matki, której nie miała, że nie umie inaczej bo jest zaklętą w dorosłym ciele dziewczynką itp itd. Ja to przerabiałam na terapii.... ja to wszystko wiem.... .

 

to jest egoistyczne ?+ gloria z ktorej strony ? skoro piszesz o mamie . tak jak napisalam brak mi bardziej zdrowego egoizmu niz jego nadmiar kochana.

 

napisalas wiem ze nie mam na nia wiekszego wplywu . Nie masz na nia zadnego wplywu ,na nia ani na nikogo innego . Mamy jedynie wplyw na siebie samych .

powiedz czy jestes w zwiazku z jakims mezczyzna?? to wazne pytanie

 

Przy okazji: jak mam uszanować jej wieczne żale, lamenty, skargi i płacze a jednocześnie żyć własnym życiem. Jak pogodzić słuchanie przykrych historii z jej życia po raz enty, z radością życia jaką mi te historie zabierają?

 

skoro one Ci cos odbieraja to warto bys zastanowila sie co ......

jak pogodzisz sie z brakiem na nia wplywu i pozwolisz jej mowic i opowiadac co chce bo ma do tego pelne prawo tak jak i ty to bedzie siedmiomilowy krok

 

Ja lody przełamuję od lat i za przeproszeniem... gówno to daje... .

 

mozna byc na terapii a mozna zmienic sie podczas terapii . Moze to jeszcze nie byl twoj czas na zmiany ? moze czegos zabraklo ? moze trafilas na nieodpowiednich terapetow? moze jest wiele dlaczego one nie pomogly ,tym bardziej zachecam do ponownego poczytania i zrozumienia siebie ?

 

z jakiego miasta jestes? jesli nie tu to na pw mi napisz . Znam kilka osob w Polsce dosc dobrych terapeutow na kase oczywiscie ktorzy gdybys chciala pomogli by Ci sie z tym uporac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na jakiej.... poszłam do terapeuty z powodu depresji ale omawialiśmy chyba najważniejsze zagadnienia jakie możliwe: relacje partner-ja, matka- córka, ojciec-córka i inne.... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...