Skocz do zawartości

Zmarły kociak...i nagła duza ilosc kotów obok..


Gość sheina

Rekomendowane odpowiedzi

Śmierć swojego kotA bardzo przezyłam i przezywam do dziś.

Jednak dwa dni temu wspomnieni apotowrnie mnei zabolały...

a co mnei zdziwiło spotkałampo tych dniach.w niedzielę ostatnią dużą ilosc kotów..myslałam o swojej kaji.. płakałam za nai i nie wiem czy to mialo z nia zwiazke czy myslenie,ze chciala mi o sobie dac znac.. jest prawdziwe..jakos przed wyjazdem w podroz spotkalam koty..ale w niedziele doslownei byly na kazdym ktroku..nawte wczoraj gdy bylam w pracy za oknem jeden sie przechadzał..

zbieg okolicznosci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość LuckyBoy94

Podświadome przyciąganie tych kotów.. Smutek.. Pewnie wiesz, że koty wyczuwają smutek?;)

Z kazda mysla, z kazdym uczuciem wyzwalamy pewna ilosc energii.

 

Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam tak,że jak "mam wolne miejsce na kota",tj.akurat mogę z jakiś powodów mieć jeszcze jednego i po cichu o tym myślę to zawsze akurat wtedy zjawia się jakiś potrzebujący.Zawsze w odpowiednim czasie.Tym sposobem mam znowu 3 koty :)

Od kilku miesięcy ciągle myślałam o buro-białym kocurku,wydawało mi się że będę takiego mieć,nawet na wszelki wypadek sprawiłam sobie nowy transporterek i rozglądałam się za karmami dla małych kociąt.Nie wiem czemu,bo świadomie nie miałam zamiaru nabywać kociaka,były 3,jeden odszedł i tak już ładne parę lat są 2 i w sumie starczy.

No ale masz ci los,spieszę się do pracy,wchodzę do garażu i słyszę głośne miauuu.Myślałam że mi się przesłyszało,ale nie,na półce siedział mały,wychudzony,zziębnięty ...buro biały jak się okazało kocurek.Dokładnie taki jakiego cały czas miałam na myśli.Powiedziałam mu:czekaj,muszę iść do pracy,po drodze kupie jedzonko,nie ruszaj się stąd.No i czekał cierpliwie,mimo że moja mama próbowała go przegonić.Jak wróciłam wyjaśniłam jej że to mój kot :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Vampirella

Sheinoś jak ja Cię rozumiem co do tych kotków ;)

 

Opowiem coś może mało znaczącego, jednak dla mnie dość istotnego. Miałam już tylu kotów i muszę powiedzieć, że każdy był inny na swój sposób. Przeważnie odchodziły na tamten świat w taki sposób, że byłam do końca przy nich. Z każdym zwierzakiem łączyła mnie specyficzna więź. I to nigdy nie jest tak, że z odejściem zwierzaka zapominasz nagle o nim, bo go już nie ma. Nawet zdjęć czasem nie jestem w stanie przeglądać, bo wspomnienia wracają.

Jesteś odpowiedzialny za to co oswajasz ... jak u Małego Księcia.

Ostatnio miałam też strasznego doła po odejściu mojego kocurka (do tej pory nie wiem co się stało, bo znalazłam go nieżywego już w ogródku, ale nie wiem co się z nim działo), strasznie przybita byłam po tym wydarzeniu, i też tak mam, że sobie tak w głębi duszy myślę, że pewnie jakiś inny się przybłąka, albo mu dusza tego mojego malca wskaże drogę i przyjdzie jakoś do mnie, znajdzie mnie i nakieruje tamtego nowego kotka. No chyba zawsze się to udaje, bo jakiś kotek przychodzi.

Koty widzą więcej i czują więcej, są bardziej wrażliwe i jakby to powiedzieć jedną nogą tu a drugą tam, one zauważają subtelne różnice i mogą wyczuć stan zdrowia właściciela, nastrój itp. podobno też rzeczy niewidzialne dla ludzkiego oka. Mój rudy kocur ostrzegał mnie kiedyś w snach, kiedy coś było nie tak, a mi się przyśnił, to już wiedziałam co się szykuje. Z moją kotką nową bez słów się rozumiemy ... zawsze wie kiedy mam doła, wtedy jej mruczenie jest szalenie kojące, wyciszające ... na prawdę potrafi zdziałać cuda, jeśli tylko się wsłuchasz i przytulisz ją.

Ostatnią moją najnowszą znajdkę znalazłam na dworcu i sama do mnie przyszła, pewnie sobie właścicielkę też sama upatrzyła, weszła na kolana, zaczęła mruczeć i ją przygarnęłam. Jak wiadomo to nie właściciel szuka kota tylko kot sobie upatruje właściciela :D

Ja w przypadki nie wierzę ... po coś się wszystko dzieje.

 

A tak btw. też miałam kiedyś kotkę która się nazywała Kaja, ciekawa historia z nią była też, bo pojawiła się dosłownie przylepiona do ściany przy schodach wejściowych w środku zamieci śnieżnej, do tej pory nie wiem jakim cudem się tam znalazła, bo kotów w okolicy nie było, a przecież bym ją wcześniej wypatrzyła chyba. Jej piękne oczęta żywo-zielone wręcz prosiły by ją przygarnąć, no i przygarnęłam, najlepsze koty to takie co sobie same dom wybrały, przez to strasznie kochana też była ta moja czarna kocica :)

 

Ja tam myślę, że niedługo jakiś kotek i Ciebie sobie upatrzy sheina :D

 

Pozdrawiam i trzymaj się :*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość LuckyBoy94

Mam nadzieję, że mnie nie pobijecie ^^.

Ale polecam Wam większą wagę przywiązywać do ludzi, a troszkę mniejszą do zwierząt. Nie bez powodu mówi się o "starych pannach z kotami"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jest z wykla ludzka zlosliwosc i utarty schemat takie teksty ;) ja si e ztego smiej,ale kocham i faktycznei czasami bardziej niz niektorych ludzi..bo sami na to zapracowali..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość LuckyBoy94

nie, nie prawda, ze zlosliwosc.

Rowniez sie z tego nie smieje, to jest przykre.

Popracuj nad kontaktami z ludzmi, nie uciekaj z tego prawdziwego socjalnego swiata. Koty moze nie sprawia Ci wiekszych przykrosci, ale nie powiedza do Ciebie "Kocham Cie", "tesknie za Toba", "jest mi z Toba dobrze", "spotkajmy sie", kotki Cie nie przytula w zimna noc przy kominku, nie pojda z Toba na spacer wsrod jesiennych ******acych lisci, nie beda sie z Toba wpatrywac w gwiazdy, nie ogladniesz zachodu slonca w ich ramionach. O kotkach nie bedziesz myslala co robia w tej chwili, czy o Tobie mysla kiedy sie z nimi znowu spotkasz. Wasze usta nie beda sie stykac. Niestety nie zaprosza Cie do tanca ^^

Nie wypijesz z nimi kawy, nie poplotkujesz, nie pojdziesz na basen i plaze, na zakupy i na dsykoteke.

 

Kontakty z ludzmi sa obustronne. Czasami to my samymi robimy duze bledy, a niepowodzenia i sparzenia sklaniaja nas do wycofania sie ze swiata ludzi, jednakze jest to bardzo bledne, nalezy walczyc, bo jest o co.

Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LuckyBoy94 nie rozumiem o czym Ty pierniczysz za przeproszeniem.Co Ty w ogóle wiesz o np.moich kontaktach z ludźmi i moim życiu osobistym żeby się w ten sposób wypowiadać?

A ja ludzi i zwierzęta stawiam na równi,bez wzgl.na to czy się to komuś podoba czy nie,taki mam światopogląd,nie interesuje mnie czyjeś zdanie na ten temat.Jeśli Ty nie rozumiesz co zwierzęta do Ciebie mówią i nie łapiesz z nimi kontaktu to Twój problem,możesz wierzyć lub nie,ale nie mam problemu z porozumiewaniem się z nimi,mam tak od dziecka.I nie tylko o koty chodzi...psy,gady,ptaki etc.Kontakty z nimi są jak najbardziej obustronne,chyba że ktoś je traktuje tak a nie inaczej...

A Ty widzę wierzysz w prawdziwą,piękną miłość...na poziomie nastolatka.Bo niestety życie we dwoje,posiadanie rodziny to nie jest sielanka,spacerki w parku i przytulanie.Chyba ktoś tu za dużo telenowel ogląda,bujasz w obłokach,zejdź na ziemię,bo jak nie,to spadniesz i będzie bolało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość LuckyBoy94

Droga(?) Jadis.

Po pierwsze to nie było do Ciebie i nie stawiaj siebie w centrum wszechświata ;)

Po drugie rozumiem część z mowy zwierząt, trzeba być naprawdę tępym by nie wiedzieć np, że pies chce wyjść ;d.

Po trzecie. Dziękuję. Właśnie w taką miłość wierzę. Życie może być sielanką gdy takie sobie wypracujemy, oczywiście nie zawsze, ale w życiu nadchodzi czas również na zbieranie plonów ;)

Nie zejdę na Ziemie, spadłem nie raz i nie raz wzbiłem się powtórnie (nie mówiąc tylko i wyłącznie o relacjach damsko - męskich). Wiara, nadzieja, miłość - to mówi wszystko.

Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nudzi Ci się chyba? Wyskoczyłeś z tą swoją mądrością jak Filip z konopi.Tak czy siak nikt mi nie będzie mówił co/kogo mam kochać lub nie,kogo bardziej a kogo mniej.Ani Ty ani nawet nawet bóstwo zstępujące z nieba.A sądząc po treści było to do tych,którzy pisali o kotach,więc do mnie między innymi.

Z mojej strony to wszystko co mam Ci do powiedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość LuckyBoy94
Nudzi Ci się chyba? Wyskoczyłeś z tą swoją mądrością jak Filip z konopi.

to raczej słowa skierowane do Ciebie.

 

Tak czy siak nikt mi nie będzie mówił co/kogo mam kochać

Czy ja Ci cos mowie? Zadne moje slowo nie zostalo skierowane do Ciebie. Mowilem cos juz o hipocentrum...

 

.A sądząc po treści było to do tych,którzy pisali o kotach,więc do mnie między innymi.

Nie mysl tyle. Slowa byly skierowane do Sheiny i Vampireli, one potrafią je zrozumieć nie opacznie, bo same w sobie nic złego na celu nie mialy.

 

Tak, to wszystko,

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej spokojnie.

 

Tu nei chodzi o to lucky, zeby kochac zwierzeta, a ludzi odrzucac, ja potrafie kochac innych, milosccia siostrzana nawet tak ja moje przyjaciolki np. , ale ludzi,krorzy krzywdza, rujnujea moje zdrowie i zycie moje i bliskich mi ospb musze wylacznie tolerowac bo kochac nie potarie, nei wiem czy to miloscia mozna nazwac, uwierz mi,moze to kontrowersyjnei zabrzmi ale sa tacy ludzie, ze po ich smierci bardziej przejmowalam sie smiercia kota wlasnei bo on byl..wlasnei ku Twojemu zdziwiniu. zawsze byl gdy bylo zle, czul miauczal, lizal kochal, nawt e w tak ciezkich momentach, a czlowiek,ktory krzywdzil widzial lzy i krzywdzil mocniej, a kot byl..

 

 

caly czas byl..;(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję straty ulubieńca, ale w przypadku zwierząt zasada "zapełnienia wolnego miejsca" naprawdę dobrze robi na smutek. Jeśli lubisz koty, możesz przygarnąć ze schronu jakąś małą, puchatą kuleczkę albo dorosłego kota o charakterze, jaki będzie Ci odpowiadał - jest tyle zwierzaków w potrzebie. A poznając nowego futrzaka, bawiąc się z nim, zdobywając jego zaufanie i sympatię - nie będziesz poświęcać tyle czasu na rozpamiętywanie swojej straty. Pomyśl o tym, to naprawdę dobra metoda.

 

I dziwię się trochę, dlaczego musisz tolerować ludzi, którzy - cytuję - "krzywdzą, rujnują moje zdrowie i życie moich bliskich". Ja od takich ludzi zwyczajnie trzymam się z daleka, a jeśli chcą włazić z butami w moje życie, to daję im do zrozumienia, że nie będą w nim tolerowani. Prosta sprawa. W odniesieniu do takich typów też chyba bardziej przeżyłabym odejście mojego zwierzaka i raczej nie widziałabym w tym nic złego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Vampirella

Lucek, ale mi nie chodziło o to żeby tylko kochać zwierzęta, a ludzi już nie. Nie o to, napisałam że zawsze mam pewną specjalną więź z takim futrzakiem jak go już przygarnę, wiesz to nawet nie jest rozumienie mowy zwierząt. Taki zwierzak zawsze przy tobie jest i w zdrowiu i w chorobie, jeszcze jak ktoś chory to potrafi się przytulić, uspokoić ... na prawdę dla mnie każdy mój zwierzak jest kimś wyjątkowym. Ja wierzę, że każde zwierzę ma duszę, nie wiem czy taką jak ludzie, ale mieć ma, to jest spirytualna istota. Poza tym on czuje, wyczuwa jak coś jest nie tak, ostrzega ... to jeszcze zależy jaki masz z nim kontakt, ale nie bez powodu ludzie domowe zwierzęta hodują :)

Poza tym warto wspomnieć, że kot był też obiektem kultu w starożytnym Egipcie, gdzie wiązano go z boginią Bastet, a zwłoki kotów mumifikowano.

A ludzi nie będę mieszać do tematu w którym jest o kotach przecież :D

Ja się sheinie nie nie dziwię, że tak to przeżywa, sama wiem, że łatwo nie jest. On był przecież częścią rodziny, spędzasz razem z nim czas, przywiązujesz się do niego ... wiesz Lucek jak potem ciężko pozbyć się jego zabawek, posłanka itp. ciągle masz wrażenie, że sobie kicia przyjdzie jeszcze ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję straty ulubieńca, ale w przypadku zwierząt zasada "zapełnienia wolnego miejsca" naprawdę dobrze robi na smutek. Jeśli lubisz koty, możesz przygarnąć ze schronu jakąś małą, puchatą kuleczkę albo dorosłego kota o charakterze, jaki będzie Ci odpowiadał - jest tyle zwierzaków w potrzebie. A poznając nowego futrzaka, bawiąc się z nim, zdobywając jego zaufanie i sympatię - nie będziesz poświęcać tyle czasu na rozpamiętywanie swojej straty. Pomyśl o tym, to naprawdę dobra metoda.

 

 

 

 

I dziwię się trochę, dlaczego musisz tolerować ludzi, którzy - cytuję - "krzywdzą, rujnują moje zdrowie i życie moich bliskich". Ja od takich ludzi zwyczajnie trzymam się z daleka, a jeśli chcą włazić z butami w moje życie, to daję im do zrozumienia, że nie będą w nim tolerowani. Prosta sprawa. W odniesieniu do takich typów też chyba bardziej przeżyłabym odejście mojego zwierzaka i raczej nie widziałabym w tym nic złego.

 

Nestety uwalniania isę od takich typów nei zawsze jest mozliwe. Gdyby zawsze było tak łatwo myslisz,ze swieat nie bylby wolny od łez i przemocy ? Rozejrzyj się. Tp Tylko pzoory. A raczej przyjzyj prawu polskiemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczegółów Twojej sytuacji nie znam i nie zamierzam generalizować. Może po prostu mamy nieco inną definicję słowa "tolerancja". Uważam, że nawet, jeśli z jakichś powodów człowiek jest skazany na tkwienie z "toksyczną" osobą pod jednym dachem - w domu czy w pracy - nie oznacza to, że musi tolerować każde zachowanie tej osoby, które jest wymierzone przeciwko niemu. Albo jeszcze takie zachowania znosić w ramach źle pojętej tolerancji. Ale to nie o tym temat :) Pozostaje mi życzyć Ci wiele silnej woli i jeszcze więcej wytrwałości. Podobno nie ma sytuacji bez wyjścia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Widzę, że jednak nie jestem jedyną, która tak bardzo przeżyła śmierć "tylko" kota. Jak zmarł mój Puszek kilka dni miałam gorączkę a później długo depresję. To się może wydaje przesadą, bo jak to niektórzy powiedzą "to tylko zwierzę". Ale to nie jest tak. Bo kiedy choruje człowiek to zazwyczaj wszyscy koło niego biegają, pomagają, lekarze robią co w ich mocy. Czasem nie ma rady na śmierć i trudno. Przynajmniej wiemy, że zrobiliśmy wszystko. Ze zwierzętami bywa różnie. Mimo tego, że doskonale się z nimi dogadujemy, to jednak czasem trudno jest zauważyć objawy choroby. Czasem nie mamy jak pomóc zwierzakowi. Bo mieszkamy w jakiejś dziurze zabitej dechami, gdzie weterynarz zajmuje się tylko badaniem mięsa po uboju świni. Bo nie mamy kasy, żeby iść do weterynarza, a rodzice nie chcą na to dać. I wtedy patrzymy, jak ktoś kogo kochamy, powoli gaśnie. I czujemy, że nie zrobiliśmy nic, żeby mu pomóc. I do końca życia będziemy żyli z wyrzutami sumienia. A to właśnie my jako właściciele jesteśmy odpowiedzialni za opiekę nad zwierzęciem. Jeśli nie udzielimy pomocy, to zwierzę umiera przez nas. Ta świadomość boli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...