Skocz do zawartości

Wiele pytań, znacie odpowiedź?


Nejti

Rekomendowane odpowiedzi

Otóż kilka dni temu dowiedziałam się że siły zła i dobra się z sobą równoważą, że musi istnieć tyle samo zła co dobra...A więc...Jeśli ja robię coś dobrze to w tym samym momencie przeze mnie ktoś inny popełnia zły czyn? Dręczy mnie to strasznie...Jeśli tak to ludzie o dobrym sercu są egoistami którzy są winni istnienia zła na świecie? Oddając ludziom dobrą energię, wysyłamy innym tyle samo negatywnej? Pomagając innym ludziom(np przy pomocy Reiki) i uzdrawiając, innym powodują choroby? A jeżeli ktoś wyrządza jakiemuś człowiekowi zło to w tym samym momencie także komuś innemu pomaga?!

---

Czytałam dzisiaj o tym że ludzie dzięki reinkarnacji przechodzą przez różne stopnie rozwoju duszy. Jeżeli tak, to co z piekłem? I z złymi duchami ludzkimi? Przecież one też powinny mieć szansę dalszego rozwoju czyż nie?

--

I proszę o odpowiadanie na moje pytania zgodnie z prawdą, jakakolwiek by ona nie była. -_-"

Ogólnie staram się być dobra, siebie udoskonalać i innym dzięki temu pomagać ale gdy dowiedziałam się że prawdopodobnie czyniąc to wyrządzam innym tyle samo zła to mnie jakoś powaliło...I sama nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdefiniuj dobro i zło. ;)

 

@EDIT

Czyniąc zło oddajemy się woli Demonom i Szatanowi, czyniąc zaś dobro Aniołom i Bogu. Nie rozumiem co w tym trudnego do zrozumienia

Lol.

Edytowane przez Muten
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać jesteś na zbyt niskim poziomie by zrozumieć pewne rzeczy. No cóż, czekam na odpowiedź kogoś mądrzejszego. C:

Edytowane przez Nejti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzę z założenia, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Więc tym razem to ja zadam pytania:

 

- dlaczego zakładasz aksjomatycznie, z góry, że istnieje Szatan ? Na wstępie narzucasz "swoją wizję" świata duchowego. Są światy duchowe i religie, które nie używają "Szatanów".

 

- dlaczego zakładasz ontologicznie (takie słowo), że dobro = dobro, a zło = zło. A nie przyjmujesz dwuznacznych sytuacji ? Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że zmartwychwstanie Jezusa było złem, ponieważ jego obecność na ziemii wyzwoliła w ludziach mnóstwo agresji, włącznie z drogą krzyżową. Mógł sobie Syn Boży inaczej to zaplanować, a on, nie dość że wystawił się do tej "sytuacji", to ... na dodatek wszystko wcześniej wiedział. Ciekawe, co ? Zauważ, że boski plan spełnił się poprzez narzędzia ludzkie, czyniące "zło". W ogóle paradygmat chrześcijański to jedna wielka kotłowanina, ale... trudno.

 

- dlaczego zakładasz, że formy energii tkwią tylko w ludziach ? Piszesz o reiki, że uleczając kogoś zaburzamy równowagę w przyrodzie... Otóż, znowu nie jest tak, energii we wszechświecie jest pod dostatkiem i nie tkwi ona tylko w ciałach organicznych (ludzie, zwierzęta, itp), ale również w ... kamieniach. Czy czerpiąc energię ze Stonhenge sprawię, że tamtejsze kamienie zaczną chorować ? :_jezyk_oko:

 

Ze złem "pomagającym" komuś to półprawda. Możemy np w celu podniesienia swojej wartości, albo zdobycia władzy kogoś uleczyć, albo dać mu energii. Czyli - mamy złe intencje, ale posługujemy się energią jak narzędziem (tak jak chirurg, albo morderca posługują się nożem)...

 

Resztę kwestii poruszę w następnym poście, muszę... odpocząć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z reinkarnacją mam.... tak samo jak Ty. Przeczytałem trochę rzeczy, usłyszałem, itp, ale konkretnego zdania nie wypowiadam. Cymbalistów od tej dziedziny jest wielu, każdy gra w innym kościele... Jedno wydaje się raczej pewne - koncepcja reinkarnacji raczej wyklucza koncepcję tzw piekła. O ile ono istnieje... (a i form istnienia może być multum, te smażenie się i ogień piekielny to bajeczki dla Nergali)

 

Tu nie ma "Prawdy". Musisz zdać sobie sprawę, że nic nie jest jak w kolorowance. Poszukiwanie swojej wiary, koncepcji życia, oraz usensawnianie działań zajmuje całe życie. Jeszcze może się to wiele razy zmienić. Uważaj przede wszystkim na jednotorowość, na końskie okulary. Różnorodność nie oznacza spłycania "dobra i zła", chodzi o wielość przekazów, źródeł, wiedzy, książek...

 

Ten kto Cię wkręcił w zło, już sobie nieźle zaśmiecił w tym życiu. Możesz mu podziękować za to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż kilka dni temu dowiedziałam się że siły zła i dobra się z sobą równoważą, że musi istnieć tyle samo zła co dobra...

A skąd, gdzie się tego dowiedziałaś?

A więc...Jeśli ja robię coś dobrze to w tym samym momencie przeze mnie ktoś inny popełnia zły czyn? Dręczy mnie to strasznie...Jeśli tak to ludzie o dobrym sercu są egoistami którzy są winni istnienia zła na świecie? Oddając ludziom dobrą energię, wysyłamy innym tyle samo negatywnej? Pomagając innym ludziom(np przy pomocy Reiki) i uzdrawiając, innym powodują choroby? A jeżeli ktoś wyrządza jakiemuś człowiekowi zło to w tym samym momencie także komuś innemu pomaga?!

Ja spotkałem się z twierdzeniem, że to dobro ma równoważyć zło. I to się odbywa przez działanie prawa karmy. Co zrobimy złego, to nas dopadnie, ewentualnie wyrównanie karmiczne spowoduje, że odpłacimy się dobrem za to co wyrządziliśmy złego. W żadnym wypadku nie wierzę, że dobro zamienia się w zło.

---

Czytałam dzisiaj o tym że ludzie dzięki reinkarnacji przechodzą przez różne stopnie rozwoju duszy. Jeżeli tak, to co z piekłem? I z złymi duchami ludzkimi? Przecież one też powinny mieć szansę dalszego rozwoju czyż nie?

Być może piekło to to samo co w ezoteryce kamaloka, miejsce gdzie człowiek przeżywa skutki swoich złych czynów tak jak je inni odczuwali. Jeśli się zadaje komuś cierpienie to potem się przeżywa to co czuła ta osoba. Tam też człowiek przeżywa swoje żądze i popędy, których ze względy na brak ciała fizycznego nie jest w stanie zaspokoić. I to palące pragnienie jest piekiełkiem. A potem człowiek przechodzi przez następne etapy aż do następnego życia. Wieczne potępienie to zupełnie inna sprawa. Odnosi się do ludzi którzy ze względu na zło nie przejdą do następnego etapu rozwoju, nie będą na tyle rozwinięci aby do niego przejść. Ludzie rozwinięci ewoluują to hierarchii anielskiej, a ci źli nie. Dokładnie nie pamiętam, bo dawno o tym czytałem. Ale można sięgnąć do literatury.

--

I proszę o odpowiadanie na moje pytania zgodnie z prawdą, jakakolwiek by ona nie była. -_-"

Nie znam prawdy, ale wierzę, że to co piszę jest prawdą. Ze względu na źródło tych informacji.

A odwołuję się do tekstów Rudolfa Steinera.

prawdopodobnie czyniąc to wyrządzam innym tyle samo zła.

Nie wiem kto ci tak powiedział, ale to jakaś chora koncepcja. Widzę w tym wpływ satanizmu. Odwrócenie znaczeń i kłamstwa.

 

- dlaczego zakładasz aksjomatycznie, z góry, że istnieje Szatan ? Na wstępie narzucasz "swoją wizję" świata duchowego. Są światy duchowe i religie, które nie używają "Szatanów".

Przecież ona niczego ci nie narzuca. Tylko pisze co myśli. I ma prawo do swojej wizji świata.

 

Ja na przykład wiem, że istnieje Szatan i Lucyfer i Chrystus i że są to jak najbardziej realne, żywe istoty duchowe, bo odczuwam ich energię.

- dlaczego zakładasz ontologicznie (takie słowo), że dobro = dobro, a zło = zło. A nie przyjmujesz dwuznacznych sytuacji ?

Dla czego nie przyjmiesz jednoznacznych sytuacji? Przecież takie też istnieją.

Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że zmartwychwstanie Jezusa było złem, ponieważ jego obecność na ziemii wyzwoliła w ludziach mnóstwo agresji, włącznie z drogą krzyżową.

Droga krzyżowa nie była spowodowana zmartwychwstaniem Jezusa. Była spowodowana chęcią władzy, pieniędzy, wpływów i ludzkim ego. Twierdzenie, że to Jezus jest winny wypraw krzyżowych jest wybacz, ale dla mnie, absurdalne. Więc jeśli tego jeszcze nie powiedziałeś, to nie mów. :)

Edytowane przez aron
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzenie, że poprzez czynienie dobra wyrządzamy zło to dla mnie ogromne wypaczenie. Idąc tym tokiem rozumowania, łatwo dojdziemy do tego, że najwięksi zbrodniarze w historii ludzkości, w sumie poprzez wyrządzenie wielkiego zła, przyczynili się do wielkiego dobra? Czysty absurd. Co do reiki, to jestem co prawda w tym temacie zielony. Ale czytałem gdzieś (bardzo prawdopodobne, że na tym forum), że pewien człowiek zajmujący się reiki stwierdził, że w życiu jego pacjentów działy się różne rzeczy. Np. wspominał, że po wyleczeniu niektórych pacjentów, zaczynało się sypać ich życie w innych materiach. Co prawda byli zdrowi, ale np nagle zaczęła im doskwierać bieda, rozsypywały się ich związki itp. Nie wiem, może nie ma żadnej korelacji między uzdrowieniem, a późniejszymi nieszczęśliwymi wydarzeniami. Ale dało mi to do myślenia i chętnie dowiedział bym się czegoś na ten temat, od kogoś dla kogo reiki nie stanowi takiej zagadki jak dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurd nie absurd z tymi "złymi" ludźmi, aczkolwiek jest dość sporo literatury, w której wysoko rozwinięte dusze przybierają ciężkie karmicznie role.

 

Widzę, że większość osób posługuje się szkieletem konstrukcji chrześcijańskiej, sporo tu interpretatorów biblijnych, oraz tych, co bezpośrednio "doświadczyli" dokładnie "tego-i-tego" Szatana. A rozróżnianie pomiędzy "dobrem" a "złem" jest dla nich bułką z masłem. No cóż - w ramach lepszego humoru możecie dalej podnosić tą samoocenę.

 

Stwierdzenia WIEM ŻE ISTNIEJE LUCYFER, SZATAN I CHRYSTUS nie można bowiem inaczej zinterpretować.

Podobnie z tymi zagrożeniami związanymi z REIKI...

 

Kogo Wy chcecie wkręcać ? Chcecie ludzi nawracać za pomocą tłoczenia w nich poczucia winy ? Chcecie być jak, nie przymierzając, felietoniści katoliccy, którzy swoją "tolerancyjnością" (powinno być: tendencyjnością) próbowali forować swoje racje ? Jeśli kto nie wie o co chodzi, niech obejrzy ten film: Warto rozmawiać o egzorcyzmach 1/3 ( 24.11.2010) - YouTube . Ten akurat traktuje o egzorcyzmach, ale szeroko wychodzi poza ten paradygmat.

 

Znam sporo osób, które zajmują się astrologią, reiki, albo uleczaniem na odległość. Żyją - nie zostali trędowatymi, nie panoszy się wokół nich zło. Ale jeśli Wasza "katolicka miłość bliźniego" miałaby zatriumfować, to napiszcie proszę, że:

- prędzej czy później doczekają się "wizyty" Szatana

- rozwalą im się rodziny, pogorszy zdrowie, albo stan psychiki

- zostaną owładnięci jakimś demonem

 

Znam już sporo osób, które swoim szerzeniem tzw "dobra" i "miłości" uczyniły wiele szkody. Skrajną formą jest katolickie przebranie (krzyże, modlitwy) w które ubierają się grupy przebierańców smoleńskich, w każdą miesięcznicę katastrofy. Chcą być oni świętsi (postulat kary śmierci) od papieża (który karę śmierci odrzuca).

 

Ale - polecam przede wszystkim film.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurd nie absurd z tymi "złymi" ludźmi, aczkolwiek jest dość sporo literatury, w której wysoko rozwinięte dusze przybierają ciężkie karmicznie role.

Chętnie się zapoznam. Jakieś tytuły?

Widzę, że większość osób posługuje się szkieletem konstrukcji chrześcijańskiej, sporo tu interpretatorów biblijnych, oraz tych, co bezpośrednio "doświadczyli" dokładnie "tego-i-tego" Szatana. A rozróżnianie pomiędzy "dobrem" a "złem" jest dla nich bułką z masłem. No cóż - w ramach lepszego humoru możecie dalej podnosić tą samoocenę.

Stwierdzenia WIEM ŻE ISTNIEJE LUCYFER, SZATAN I CHRYSTUS nie można bowiem inaczej zinterpretować.

Ja nie twierdzę, że to zawsze jest proste i oczywiste, ale jednak mam jakiś punkt odniesienia, tzn własne sumienie.

Dzięki za link do programu. Ty nie musisz mi wierzyć. Nie piszę tego po to żeby się popisywać czy jak ty to odbierasz błędnie zresztą podnieść sobie samoocenę. Piszę tylko, że jest to możliwe. I to samo mówi pan Suliga w programie. Chodzi o rozeznanie duchowe istot duchowych. Jeśli tego nie potrafisz to twoja sprawa. Nie powinnieneś automatycznie zakładać, że inni też nie są do tego zdolni, bo ty nie jesteś.

 

Kogo Wy chcecie wkręcać ? Chcecie ludzi nawracać za pomocą tłoczenia w nich poczucia winy ? Chcecie być jak, nie przymierzając, felietoniści katoliccy, którzy swoją "tolerancyjnością" (powinno być: tendencyjnością) próbowali forować swoje racje ?

Ja nie jestem katolikiem i nikogo nie nawracam. Po prostu przedstawiam swój punkt widzenia. Nie wiem skąd ci się wzięło poczucie winy, ja o nim nie pisałem.

Znam już sporo osób, które swoim szerzeniem tzw "dobra" i "miłości" uczyniły wiele szkody.

Ja też znam i co z tego. To, że niektórzy ludzie się zachowują w taki sposób nie zamienia dobra w zło, ani zła w dobro. I sam fakt, że o tym piszesz świadczy, że jednak odróżniasz jedno od drugiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Literaturę masz np tu, wydaje mi się, że Michael Newton, albo Lazariev coś o tym pisali. Ale tu jest bezpośredni odnośnik w sieci -> proszę kliknąć -> Droga duszy

 

Od razu ZAZNACZAM, że nie utożsamiam się z tymi poglądami. Napisałem przecież "jest literatura". Jej jakości, oraz wiarygodności nie oceniam.

 

Cytuję stamtąd: Kusze się abym zadał wam pytania: co się stało z duszami Hitlera, Stalina lub podobnych tyranów. Czy możliwe że są to ludzi którzy w sposób szczególny wspomogli rozwój karmiczny milionów ludzi, lecz z naszego punktu widzenia uczynili tego w sposób absolutnie wstrętny?

Czysto człowieczy, subiektywny punkt widzenia. Ci po waszemu „źli geniusze” są również nosicielami informacji, która była potrzebna. Jeżeli ty prześledzisz każde jedne poszczególne życie tych ludzi, dowiesz się bardzo sprzecznymi rzeczami. Prawda, stworzyli straszne zła, potem przeszli przez ogólnego kanału, gdzie wszyscy przechodzą, a za nim już posiadają nowe oblicze i nowej twarzy. Żaden z was nie jest ubezpieczony że nie narodzi się jako „zły geniusz”. Każdy może zreinkarnować jako takim zależnie od miejsce, czasu i (warunki konkretne)/zasoby. Tak że tych dusz nie należy negować/przekreślać/ignorować. Powinniście uświadomić, przyjąć to co się wydarzyło z obu stron – jako zło które było potrzebne i zmusiło was do walczenia abyście przetrwali, zrealizowali się na inny sposób. Gdy przeszło przez wasze życie, same przejawione zło przeciwstawia się zła, tzn. bólu. Zmusza was abyście dążyli do dobra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intrygujesz mnie z tym Szatanem, itp. (że "WIESZ" że istnieją) Poznajesz to za pomocą .... własnego sumienia ? To ciekawa koncepcja.

 

Oczywiście że Ci nie wierzę, tak samo jak większość nie wierzy w dziedzinę, którą się zajmuję. Jednakże zawsze miło o tym porozmawiać. Co do dowartościowania - nie wiem, czy jednak coś nie jest na rzeczy, bo większość umysłów tego świata pruje sobie mózgi i serca, a Ty piszesz WIEM. I koniec tematu. W jaki sposób się to u Ciebie przejawia, czy to jest subiektywne poczucie porządku świata, walki dobra ze złem, czy da się jednak na realne zdarzenia z życia, albo bardziej przystępnie (dla takich niedowiarków jak ja) pokazać ?

 

Proszę jednak byś odniósł się do katolików, którzy wysyłają przedstawicieli innych zawodów ezoterycznych do piekła. I którzy mówią, że praktycznie wszyscy bez wyjątku reikowcy, astrologowie, regreserzy, albo tarociści zostaną wrzuceni do jednego wora, a ich życie będzie jednym wielkim pasmem duchowych porażek i życiowych tragedii. Podoba Ci się takie stanowisko ? Rozumiesz moje oburzenie, przedstawiciela grup, które funkcjonują całkiem normalnie, nie urządzają żadnych czarnych mszy, nie złorzeczących innym, oraz nie narzucających jedynej słusznej koncepcji zbawienia, albo rozwoju ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu ZAZNACZAM, że nie utożsamiam się z tymi poglądami.

Ja też się z nimi nie utożsamiam.

Cytuję stamtąd: Kusze się abym zadał wam pytania: co się stało z duszami Hitlera, Stalina lub podobnych tyranów. Czy możliwe że są to ludzi którzy w sposób szczególny wspomogli rozwój karmiczny milionów ludzi, lecz z naszego punktu widzenia uczynili tego w sposób absolutnie wstrętny?

 

Czysto człowieczy, subiektywny punkt widzenia. Ci po waszemu „źli geniusze” są również nosicielami informacji, która była potrzebna. Jeżeli ty prześledzisz każde jedne poszczególne życie tych ludzi, dowiesz się bardzo sprzecznymi rzeczami. Prawda, stworzyli straszne zła, potem przeszli przez ogólnego kanału, gdzie wszyscy przechodzą, a za nim już posiadają nowe oblicze i nowej twarzy. Żaden z was nie jest ubezpieczony że nie narodzi się jako „zły geniusz”. Każdy może zreinkarnować jako takim zależnie od miejsce, czasu i (warunki konkretne)/zasoby. Tak że tych dusz nie należy negować/przekreślać/ignorować. Powinniście uświadomić, przyjąć to co się wydarzyło z obu stron – jako zło które było potrzebne i zmusiło was do walczenia abyście przetrwali, zrealizowali się na inny sposób. Gdy przeszło przez wasze życie, same przejawione zło przeciwstawia się zła, tzn. bólu. Zmusza was abyście dążyli do dobra.

 

Zło na świecie jest. Być może jest ono jakąś częścią kosmicznego planu. Gdyby Bóg nas uczynił tylko dobrymi, a podobno takimi są anioły (przynajmniej te z lini chrystusowej), to bylibyśmy dobrymi, ale bezwolnymi istotami. Tymczasem człowiek może być dobry bez powodu, z własnej woli, tylko dlatego, że może. To właśnie jest cel rozwoju człowieka, stać się istotą pełną miłości i mądrości, ale wolną.

 

Natomiast wracając do cytowanego tekstu: wierzę, że działa prawo karmy, spotyka mnie zło które wyrządziłem innym, lub jeśli ktoś mi wyrządza zło to mi ono zostanie zadośćuczynione, a ta osoba poniesie konsekwencje swojego złego czynu. W tym sensie nie uważam oprawców ludzkości za jakichś nauczycieli, którzy pełnili jakąś misję zła, paradoksalnie dla naszego dobra. Wierzę, że oni odpowiedzą za swoje czyny. I jeszcze ten fragment:

"Żaden z was nie jest ubezpieczony że nie narodzi się jako „zły geniusz”."

Z tym się całkowicie nie zgadzam. Wręcz przeciwnie. Uważam, wierzę, że jeśli człowiek jest dobry to nie zmini się nagle w złego. Nie uważam, że człowiek trafia do jakiegoś "ogólnego kanału". Uważam, że każdy odpowiada za swoje czyny i jest indywidualną jednostką rozwijającą się poprzez cykl reinkarnacji, a nie jakimś materiałem w kosmicznej fabryce, który zupełnie przypadkowo staje się zły lub dobry zależnie od tego jaki produkt producent kosmicznej fabryki sobie wymyśli, niby jak jakiś metal miał się stać garnkiem albo siekierką zupełnie dowolnie. Takie podejście jest dla mnie absurdalne. Wydaje mi się, że tego typu poglądy są rezultatem różnych chanellingowych pseudoobjawień. Uważam, że stoją za tym istoty demoniczne. Dlaczego tak uważam. Dlatego, że tego typu przekazy mieszają dobro ze złem, mieszają ludziom w głowach, odwracając wartości dobra i zła i twierdzą, że nie ma między nimi różnicy. Różnicę widzi każdy, kto na sobie samym doświadczył prawdziwego zła.

 

Ale przyznaję, że są to zaganienia trudne i sam nie rozumiem ich w pełni.

 

----------

Intrygujesz mnie z tym Szatanem, itp. (że "WIESZ" że istnieją) Poznajesz to za pomocą .... własnego sumienia ? To ciekawa koncepcja.

Nie, za pomocą sumienia odróżniam dobro od zła, w sensie moich własnych czynów. Oceniam czy dane działanie będzie dobre czy złe.

 

Jak można poznać energię tych istot? Widziałaś kiedyś bądź czułaś czyjąś aurę, jakiegoś człowieka? Każdy człowiek ma nieco inną aurę i każdego odczuwa się inaczej. Aura tych istot też jest bardzo specyficzna. Nie sposób się pomylić. To znaczy można być zwodzonym przez różne istoty, ale to dlatego, że własnie nie zna się tych prawdziwych. Odpowiednie szkolenie powinno prowadzić do prawidłowego poznania świata duchowego i istot duchowych. Odpowiednie szkolenie jest bardzo, bardzo ważne. Dodam jeszcze, że siły Lucyferyczne i Arymaniczne (czyli Szatana) są obecne w naszym życiu w różnych aspektach i bardzo ważne jest w szkoleniu duchowym aby umieć je rozpoznać. Siła Chrystusa je równoważy i nas chroni.

A jak dojść do takiego poznania? Trzeba rozwijać w sobie wrażliwość na aurę, energie astralne, poprzez medytację i rozwój czakramów, bo to dzięki rozwojowi czakramów otwierają się w człowieku wyższe zdolności poznawcze, w tym odczuwanie i widzenie aury.

 

Oczywiście można wykonywać konkretne medytacje żeby poznać energię Chrystusa, np. "Ja jestem światłością świata". To słowa Chrystusa. Są też inne medytacje.

Może nie powinienem używać słowa energia, bo to dość New Age'owe podejście. Ale chodzi mi o aurę, to jak się ją odczuwa, jakie emocje w człowieku wywołuje. Do energii Chrystusa człowiek może mieć zawsze dostęp. Trzeba się tylko umieć dostroić. To nic niezwykłego zresztą, w ezoteryce. We wschodnich praktykach, np jodze, buddyźmie adepci też medytując niejako łączą się z energią istot duchowych. Zwykła modlitwa też człowieka łączy z tymi energiami. Tylko trzeba być wyczulonym żeby je poczuć. Czuć je w różnych miejscach kultu religijnego, np. w kościołach.

 

Proszę jednak byś odniósł się do katolików, którzy wysyłają przedstawicieli innych zawodów ezoterycznych do piekła. I którzy mówią, że praktycznie wszyscy bez wyjątku reikowcy, astrologowie, regreserzy, albo tarociści zostaną wrzuceni do jednego wora, a ich życie będzie jednym wielkim pasmem duchowych porażek i życiowych tragedii. Podoba Ci się takie stanowisko ? Rozumiesz moje oburzenie, przedstawiciela grup, które funkcjonują całkiem normalnie, nie urządzają żadnych czarnych mszy, nie złorzeczących innym, oraz nie narzucających jedynej słusznej koncepcji zbawienia, albo rozwoju ?

Nie, ich stanowisko mi się nie podoba i się z nim nie zgadzam. Twoje oburzenie rozumiem i je podzielam. Ale tak jak pisałem w innych wątkach, chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm. Moje wierzenia i poglądy zostały raczej ukształtowane przez antropozofię, czyli ezoteryczne chrześcijaństwo. Nie jestem jakimś ekspertem od antropozofii, właściwie do dopiero zaczynam ją poznawać, ale przyznaję, że do mnie przemawia. Cała antropozofia jest zresztą drogą do Chrystusa. Poważna sprawa.

 

Jeszcze dodam, nie wiem czy tak działa karma, ale wierzę, że to możliwe. Mianowicie, jeśli ktoś jest bardzo zły, np. zabije setki, tysiące ludzi, to może nie koniecznie znaczyć, że potem w tysiącu wcieleń zostanie zabity. Być może kiedy się stanie dobrą osobą zrobi coś co uratuje życie tysiącom ludzi. Ale to już tylko moje domniemania. Myślę, że jeśli ktoś chce się z własnej wolnej woli przemienić w dobro to Bóg da mu szansę.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva
Otóż kilka dni temu dowiedziałam się że siły zła i dobra się z sobą równoważą, że musi istnieć tyle samo zła co dobra...A więc...Jeśli ja robię coś dobrze to w tym samym momencie przeze mnie ktoś inny popełnia zły czyn? Dręczy mnie to strasznie...Jeśli tak to ludzie o dobrym sercu są egoistami którzy są winni istnienia zła na świecie?

 

Czyli zabijając jednego człowieka drugiemu ratujemy życie. To nie o to chodzi w tej teorii, ale o konieczność istnienia zła byśmy mogli się rozwijać osiągając doskonałość. Możesz przyjąć rolę czarnego charakteru i dzięki tobie ktoś osiągnie doskonałość, ale ty do swojej doskonałości będziesz musiała dochodzić tą samą drogą, ktoś inny na tobie będzie odgrywał swoją rolę czarnego charakteru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz przyjąć rolę czarnego charakteru i dzięki tobie ktoś osiągnie doskonałość, ale ty do swojej doskonałości będziesz musiała dochodzić tą samą drogą, ktoś inny na tobie będzie odgrywał swoją rolę czarnego charakteru.

 

Wiem, że ta teoria tak właśnie mówi, ale właśnie dlatego ja się z nią nie zgadzam. Uważam, ją za fałszywą. Uważam, że człowiek nie przyjmuje ról, niby jakiś aktor, który po odegraniu swojej roli jest zupełnie inną osobą. Uważam, że człowiek jest zły albo dobry. Oczywiście zwykle trochę dobry, trochę zły. Ale to każdy sam ponosi odpowiedzialność za to jaki jest. Teoria o odgrywaniu ról by zakładała, że nie ma wolności, a życie nie jest na serio, tylko jest jakąś psychopatyczną grą. Jak już napisałem takie teorie mieszają ludziom w głowach i są niebezpieczne. Życie to nie jest jakaś gra gdzie można niszczyć i zabijać, a potem się odchodzi od komputera.

Mahadewa, to oczywiście nie jest komentarz do twojej wypowiedzi, bo rozumiem, że ty po prostu wyjaśniasz założenia tej teorii. Mój komentarz jest sprzeciwem przeciwko tej teorii samej w sobie, którą uważam za złą i szkodliwą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O reinkarnacji możemy tylko gdybać. Niektórzy w nią wierzą, inni nie. Nawet wierzący w nią są podzieleni. Na jakiej zasadzie dochodzi do reinkarnacji? Czy wypełniamy plan jakiejś wyższej istoty? Czy gramy tylko jakąś rolę? A może sami decydujemy kiedy, gdzie i z jakim potencjałem mamy się narodzić? A nasze życie polega na tym, aby ten własny plan poznać i wypełnić go? Ja osobiście właśnie uważam, że rodzimy się po to by coś naprawić, rozwinąć się i to my decydujemy kiedy w jakich czasach i z jakim potencjałem mamy się narodzić. Co do zła, to ja osobiście staram się doceniać i widzieć wartość w każdym aspekcie życia. Nie żebym zło wywyższał czy usprawiedliwiał, ale bez niego nie poznalibyśmy dobra. Może jesteśmy tu aby poznać dobro. Kiedy je już poznamy, może wędrujemy gdzieś do lepszych światów gdzie zła już nie ma, bo jest już nie potrzebne, gdyż skończyliśmy swoją lekcję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam nie czytałam wszystkich odpowiedzi, więc za powtórki przepraszam. Nie jest tak,że jak komuś czynimy dobrze to wysyłamy złą energie. Czyniąc dobro pomagamy,a tym samy przyczyniamy się do zwiększenia siły dobra. Im więcej jest dobra tym lepiej. Niesienie pomocy,wpieranie innych,miłowanie i rozwijanie należy do naszego zadania tutaj na ziemi. Czyniąc dobro osłabiamy zło i produkujemy,wysyłamy pozytywną energie.

Co do rozwoju,piekło jest tu. Po drugiej stronie każdy duch się rozwija, który chce. Złe duchy,niskie energie, nie rozumieją tego, dlatego są takie jakie są. Jeśli zrozumieją to rozwijają się dalej. To od nich zależy, czy pójdą dalej czy zostaną w miejscu. Albowiem każdy ma wolną wolę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dobro i zło to pojęcia czysto subiektywne, dla każdego oznaczają co innego.

 

Gdyby chciało się poszukiwać, czym jest absolutne dobro, absolutne zło, to tak samo, jak w przypadku poszukiwania prawdy, w końcu trafi się na koniec, gdzie nie ma niczego. To jedyna odpowiedź na te pytania, absurdalnie prosta i oczywista, a jednocześnie bardzo ciężka do przyjęcia do świadomości.

Problem u wielu okultystów, ezoteryków i myślicieli polega na tym, że są tak przywiązani do swoich schematów i zasad, że boją się je puścić i dojść tam, co skutkuje krążeniem po najróżniejszych schematach i kombinowaniem z nimi. Strach ten jest jak najbardziej naturalny, bo ludzie z zasady przywiązują się do idei, schematów, do wszystkiego, bo daje im to poczucie bezpieczeństwa, wrażenie, że coś rozumieją, że świat w którym żyją ma sens. A na końcu tego nie ma, nie ma nawet pustki.

Jest to odpowiedź, której część ludzi zwyczajnie nie potrzebuje, bo równie dobrze można opierać się na zwykłych doświadczeniach w życiu, i z nich nauczyć się. Część ludzi jej nie chce, bo zbyt kurczowo trzyma się swoich ideałów, i z całej siły ją odpycha. Ale są też tacy, którym ciekawość nie pozwala przestać szukać, i to właśnie dla nich jest ta odpowiedź.

 

Możliwe, że trochę zszedłem z tematu, ale może komuś się to przyda.

Edytowane przez Jester
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...