enthariel Napisano 15 Czerwca 2013 Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2013 Witam serdecznie wszystkich, szczerze mówiąc trafiłem tu przypadkiem, szukając pomocy. Tak naprawdę czuję, że totalnie się w sobie pogubiłem i nie wiem dokąd mam obecnie iść. Wszystko zaczęło się rok temu. Mieszkałem wtedy już od pół roku z moim najlepszym przyjacielem. Był dla mnie jak brat. Poznałem go pare lat temu razem z 3 osobami, którzy byli dla mnie jak rodzina. Jednak od czerwca tamtego roku wszystko się zawaliło. Znalazł kogoś kogo pokochał i go straciłęm. Wiem teraz, że z własnych błędów i ogromnej zazdrości, która trawiąc mnie od środka, sprawiła, że straciłem z nim kontakt na zawsze (sam to stwierdził po pół roku później). Także kontakt z resztą "paczki" urwał się, tylko jeden z nich zaoferował pomoc i zamieszkaliśmy razem. Przez ten długi czas pracowałem nad sobą próbując odnaleźć siebie, wybaczyć sobie to, co wyczyniłem kiedyś bliskiej mi osobie. Z resztą znajomych kontakt się odnowił, ale czułem, że "to już nie to samo", ale jakoś ten kontakt był. Pracowałem także nad czakramami, by znaleźć w sobie harmonie, zaczynająć od samego dołu. Przez pewien czas było dobrze, poznałem nowych ludzi, czułem wreszcie, że żyję, ale teraz czuję, że znowu mi sie to wszsytko urywa. Czas przeprowadzki nadchodzi, mamy mieszkać razem a jeden z tych znajomych odnajduje szczescie z moją wspaniałą przyjaciółką, do której żywię ciepłę uczucia (miłość jak do siostry). Ten znajomy, co mi pomógł coraz bardziej oddala się ode mnie, unika kontaktu, ja jakoś też nie czuję tych ciepłych uczuć i chęci kontaktu. Czuje ze nie moge tego wszystkiego utrzymać. Z jednej strony chcę zacząć od nowa, z drugiej czuję jakby znowu działo się to samo, co rok wcześniej (utrata bliskich osób, nowe osoby, które chcą pomóc i ze mnązamieszkać od lipca, mój stan mentalny). Czuję szczęście, że dawni znajomi są szczęśliwi i odnaleźli miłość, ale w sobie mam taką pustkę. Chcę zmienić to błędne koło, ale nie wiem jak, ja naprawdę już nie wiem co mam zrobić. Prosiłem opiekuna duchowego o pomoc, ale w jakiś sposób nie potrafię go usłyszeć. Im bardziej medytuję im bardziej próbuję tym większy ból rozdziera mnie od środka i nie daje mi normalnie funkcjonować. To jak sierp wbity w serce, który nie daje mi oddychać. Przepraszam ze tak chaotycznie ale nie moge sie opanować łez i tego co czuje. Proszę o Was o poradę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
enthariel Napisano 17 Czerwca 2013 Autor Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2013 Dziękuję za pomoc. Wiem, że wszystko teraz zależy wyłącznie ode mnie. Póki co staram się rozwiązywać bieżące sprawy (sesja), ale coraz bardziej widzę, że to, co we mnie siedzi ma swoje korzenie głęboko wewnątrz mnie i potrzebuje czasu, by to "przejść". Dziekuję jeszcze raz za radę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.