Skocz do zawartości

jezioro, wyścig i masa niewolników.


Pan_Cogito

Rekomendowane odpowiedzi

Znajdowałem się w moim domu. Moja mama poprosiła mnie abym powiedział mojemu tacie że wróci później gdyż jest u koleżanki. Gdy ojciec przyszedł powiedziałem mu to, on poszedł spać, wtedy mama wyszła z domu. Przeniosłem się właśnie gdzieś nad jezioro do niedużej piaszczystej zatoczki otoczonej trzciną. Była noc i księżyc w pełni odbijał się na wodzie. Na jeziorze znajdowała eis nieduża łódka, a w niej naga kobieta o blond włosach która nieudolnie i ze stoickim spokojem odpływała w głąb bezkresu wód. Nastąpiło przeniesienie w czasie i miejscu. Znajdowałem się właśnie w połowie drogi do mojej szkoły. Było ciepło i wydawało mi się że jest koniec roku szkolnego. Ktoś poinformował że jest wyścig kto pierwszy dotrze do szkoły otrzyma nagrodę. Brałem w nim udział i parę innych osób. Gdy byłem już 50 m przed szkołą usłyszałem pisk opon i jadąc samochód ( a był to uczestnik wyścigu ) manewrujący miedzy tłumem uczniów. Pomimo że posiadał szybszy środek transportu pierwszy ukończyłem wyścig. Gdy wszedłem do szkoły panowała dziwna atmosfera która mnie trochę przerażała. Od razu udałem się do sekretariatu w celu odebrania nagrody. Organizatorem wyścigu była moja nauczycielka od angielskiego. Dowiedziałem się że za udział w wyścigu należało zapłacić 1 euro. Miałem tylko 1 zł - nauczycielka stwierdziła że tyle wystarczy. Postanowiłem przejść się po szkole. Przy oknach zauważyłem grupę uczniów która stała za grubą zasłoną, stwierdziłem z nie ma sensu marnować czasu. Dowiedziałem się że nagroda znajduje się przy głównym wejściu - pospiesznie tam się udałem. Gdy już tam doszedłem zastałem 3 automaty : pierwszy - z napojami , drugi - z chrupkami oraz trzeci z batonami itp. . Zdecydowałem się na automat z napojami. Na automacie nabite było 200zl które mogłem wykorzystać poprzez zakup napojów, które były podzielone na dwie części : górnej przyświecało światło z niebios zaś dolnej ogień piekielny. Bez zastanowienia wybrałem górną część. Z automatu wypadło mleko czekoladowe. Minęło wiele czasu a ja ciągle piłem. Na środkowej półce zauważyłem czarny napój z bąbelkami. Zanim jednak skusiłem się na ten szatański napój podszedł do mnie najbardziej upierdliwy i denerwujący kolega i chciał żebym go poczęstował lecz ja jak zawsze spławiłem go. Przyszła chwila na skosztowanie napoju. Niestety okazało się że to zwykła Coca-Cola, moje nadzieje legły w gruzach. To było cisza przed burzą - po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje. Gdy zakończył brzęczeć z klasy wyjrzał mój nauczyciel od technologii budownictwa i kazał mi natychmiast przyjść na lekcje ( mówię Ci Technologia Budownictwa to najnudniejsza lekcja gdyż prowadzi ją psor Marek B. ). Po chwilii znalazłem się w klasie - otaczały mnie dziewczyny, które podobały mi się kiedyś, teraz i w przyszłości. Trzy osoby jakie zdołałem rozpoznać to Monika która siedziała po lewej stronie pod oknem, Karina znajdowała się z przodu oraz Dominika która siedziała za mną. Lekcja była prowadzona z komputerami gdzie każdy miał laptopa ( klasa wyglądała jak gabinet z języka polskiego w gimnazjum ). Dominika niedostała myszki, więc postanowiłem odstąpić swoją ( tą którą teraz używam ) wytłumaczyłem jej obsługę gdyż miała dodatkowe przyciski. W tym całym zamieszanie psor zwrócił mi uwagę za rozmawianie na lekcji. Lekcja się skończyła. Teraz nastąpiło przeniesienie na przystanek tramwajowy koło katedry - właśnie wracałem do domu jakąś okrężną drogą. Spotkałem tam Dominikę, zapomniała oddać mi myszki. Nawiązała się miedzy nami rozmowa, zapytała gdzie teraz idzie, ona zaś odpowiedziała że do babci gdzieś na Zawarciu czy Zakanalu ( są to pewnego typu osiedla, części miasta ). Postanowiłem ją odprowadzić. Idąc przez miasto rozmawialiśmy a czasu mijał 3 razy szybciej, obserwowałem jak Gorzów się zmienia ( zjawisko którego nie wiem czemu ale nie mogę opisać ). W końcu doszliśmy do jakiegoś chińskiego salonu odnowy. Gdy tam weszliśmy w jednej z sal odbywał się tajski masaż, w następnej sali był basen. Rozumiejąc się bez słów od razu do niego wskoczyliśmy. Z obu stron równolegle do basenu podeszli chińscy niewolnicy z długimi rurami. Równo włożyli rury do wody i z całych swych sił wdmuchiwali powietrze robiąc ogromne bąbelki ( było ich około 50 - niewolników ). Po chwili do basenu weszło około 15 chińczyków. Jednego zwyzywałem bo się rozpychał, on coś po swojemu. Ku zdziwieniu Dominika mi przetłumaczyła ale nie pamiętam co. Po chwili wróciłem do rzeczywistości - obudziłem się. Chciałbym prosić o interpretacje - z góry dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...