Skocz do zawartości

Maria.


Gość bakea

Rekomendowane odpowiedzi

Postanowiłam wrzucić - napisane przez mojego Tatę.

 

Maria

 

Autor : Zygmunt Kearney

 

2012

 

Płomień świecy rozjaśnia mrok pokoju. Siedzący przy stole mężczyźni grają w karty. Są mało widoczni w kłębach papierosowego dymu. Płomienie poruszające się w różne strony rzucają cienie na ścianie. Przedmioty znajdujące się w pomieszczeniu jakby przechodziły z kąta w kąt. Dziwny to nastrój wytwarzany taką atmosferą. Nikt nie rozmawia. Przenikająca cisza. Ten niecodzienny klimat poraża. Nagle ktoś puka do drzwi. Grający w karty równocześnie reagują na pukanie. Proszę! Otwierają się drzwi, a w nich ukazuje się młoda kobieta. Kim pani jest? Pyta jeden z graczy. Na imię mam Maria i jestem córką gospodarzy, odpowiada niewiasta. Chciałam spytać czy panowie napiją się herbaty? A i owszem – odpowiada jeden z nich. Kobieta wychodzi zamykając za sobą drzwi.

Po kilku minutach drzwi się otwierają a w nich ukazuje się ponownie Maria z tacą na której stoją filiżanki z herbatą. Podchodzi do stołu. W blasku świecy ukazuje się graczom młoda i piękna twarz kobiety. Jesteś ładna mówi jeden z nich. Oczy mężczyzn skierowane ku niej zawstydzają ją. Czuje się nieswojo. Przepraszam, pyta, gdzie mogę postawić tacę z herbatą? Widzę, że na stole nie ma miejsca. Możesz postawić na komodzie – odpowiada jeden z mężczyzn. Maria odwraca się od stołu idąc w kierunku komody. Stawia tacę i spogląda w lustro, które wisi nad nią. Jej oczom ukazują się skierowane ku niej twarze graczy. Lekki uśmiech na ustach mężczyzn przeraża ją. Czym prędzej opuszcza pokój zamykając za sobą drzwi. Ładna prawda? Oświadcza jeden z nich. Gracze przerywają grę i idą napić się herbaty. Pijąc rozmawiają o młodej dziewczynie.

Dom, w którym przebywają jest dużym stuletnim domem, w którym znajduje się kilkanaście pokoi gościnnych, wielki salon, jadalnia oraz stare meble i obrazy. Piwnice pod domem tworzą szereg labiryntów prowadzących do wielkiego pomieszczenia wypełnionego dziesiątkami beczek i butelek z winem. Położenie domu wśród gęstych drzew oddzielających go od głównej drogi, stwarza swoisty nastrój. Wokół domu znajduje się duży park i staw porośnięty trzciną. W okresie lata jest rajem dla wodnych ptaków i żab. Dzikość tego terenu jest czymś wyjątkowym. Do domu prowadzi jedna droga poprzez gąszcz drzew i zarośli. Na dziedzińcu przed domem stoi fontanna a wokół niej klomby kwiatowe, które w okresie lata przyciągają wiele owadów, a w szczególności pszczoły.

Zapada głęboka noc. Świece w pokoju dopalają się. Czas iść spać, powiada jeden z mężczyzn. A no czas, odpowiadają pozostali i udają się do swych łóżek. Świece gasną. Tylko blask księżyca wnikający do pokoju przez okno daje minimum światła. Gracze śpią. Słychać równomierny oddech i lekkie chrapanie. Jeden z nich nie może zasnąć. Ma przed oczyma twarz Marii. Rozmyślając o niej, również zasypia. Na zajutrz budzi ich słoneczny, piękny dzień oraz śpiew ptaków. Płomienie słońca wnikają do wnętrza pokoju. Na stole ukazuje się niezbyt przyjemny widok. Rozrzucone karty i niedopałki papierosów oraz unoszący się zapach nikotyny, tworzą mało przyjemny widok. Jeden z graczy podchodzi do okna i otwiera je. Podmuch świeżego, porannego powietrza wypełnia pomieszczenie. Po porannej toalecie i śniadaniu, wychodzą na zewnątrz budynku. Spacerując alejką parkową upajają się świeżym powietrzem i promieniami słonecznymi. Śpiew ptaków budzących się ze snu wypełnia ciszę. Gracze siadają na ławce kierując twarze ku słońcu, które coraz mocniej zaczyna przygrzewać.

Jaki piękny mamy dzisiaj dzień – mówi jeden z nich. Tak mamy ładny, ciepły dzień, odpowiada drugi. Nagle wśród zieleni zauważają przechadzającą się postać. Jasno niebieska suknia spływa ku ziemi, włosy rozpuszczone. To ta sama dziewczyna, która przyniosła nam herbatę. Nagle jeden z mężczyzn energicznym ruchem podnosi się z ławki i szybkim krokiem zmierza ku niej. Dzień dobry, witam panią – powiada. Dziewczyna nieśmiało odpowiada – dzień dobry i przyspieszając kroku oddala się. Mężczyzna biegnąc zbliża się do niej chwytając za rękę. Niech pan mnie puści odpowiada uniesionym głosem niewiasta, wyrywając się z uścisku, biegnie w kierunku domu. Mężczyzna przystanął odprowadzając ją wzrokiem.

Wściekły wraca do kolegów, którzy siedząc na ławce dalej wygrzewają się w słońcu. Nie udało się, mówi jeden z nich. Jak widzisz, odpowiada wściekły mężczyzna. A ja myślałem, że masz sposób na takie niewiasty. Przegrałeś dwukrotnie. Wczoraj w karty a dzisiaj z dziewczyną. Nastała cisza. Wściekły mężczyzna po nieudanych zalotach siada na ławce obok kolegów. I tak w milczeniu spędzają jakiś czas, wygrzewając się w słońcu. Czas na nas, odzywa się jeden z nich i podnosząc się z ławki rusza przed siebie. Pozostali idą za nim. Przechodząc kołom stawu zauważyli łódkę przycumowaną do brzegu. Może popływamy? Odzywa się jeden z graczy. Czemu nie, odpowiadają pozostali. Siadają do łódki i odbijają od brzegu. Wiosłując wypływają na środek stawu. Uroczeni widokiem z łodzi i piękną pogodą, nie zauważają jak łódź nabiera wodę. Chyba dziurawa jest ta łódź! Krzyczy jeden z nich. Szybko wracajmy! Wiosłując coraz szybciej zbliżali się do brzegu. Przemoczeni i zmęczeni wiosłowaniem usiedli na trawie. Łódka coraz bardziej nabierała wody i po chwili zniknęła im z oczu. Zatopiła się, mówi jeden z nich. Mamy dużo szczęścia, że nie poszliśmy na dno. A który z nas umie pływać? Zapytał jeden z graczy. Spojrzeli po sobie. Żaden z nich nie odpowiedział na to pytanie. Po krótkim odpoczynku udali się na w kierunku domu. Brudni i zmęczeni weszli do swego pokoju. Wchodząc po kolei do łazienki, odświeżyli swe ciała a przemoczone rzeczy wywiesili na balkonie by wyschły w promieniach słońca. Piękny widok mamy z balkonu – mówi jeden z nich. Widok na park i staw tworzy bajkową atmosferę. Ponieważ była juz pora obiadowa, pragnęli coś zjeść. Jeden z mężczyzn udał się kuchni zamawiając cztery obiady. Chcieli zjeść w pokoju przy karcianym stole. Po chwili puka ktoś do drzwi. Proszę wejść, odpowiada jeden z graczy. Otwierają się drzwi a w nich staje Maria. Zapraszam panów na obiad do jadalni. W tym domu nie ma zwyczaju aby goście jedli w swych pokojach, odpowiada dziewczyna i zamyka za sobą drzwi. Mężczyźni spojrzeli po sobie i w milczeniu zaczęli doprowadzać się do takiego wyglądu aby można było opuścić pokój i udać się do jadalni. Siedząc w milczeniu przy stole, czekają na podanie obiadu. Po chwili otwierają się drzwi kuchenne, a w nich ukazuje się Maria niosąca talerze z obiadem.

Po jadalni roznosił się przyjemny zapach smażonego mięsa. Dziewczyna wychodzi. Oczy mężczyzn skierowane są ku niej. Kiedy zamknęły się drzwi, mężczyźni przystąpili do jedzenia. Skupieni na tym co robią, w ciszy spożywali posiłek. Po obiedzie jeden z nich wstał od stołu i podszedł do kuchennych drzwi. Zapukał. Zza drzwi słychać głos kobiecy. Proszę wejść. Mężczyzna otwiera drzwi i wchodzi do kuchni. Czy możemy prosić o kawę? – pyta. Proszę usiąść przy stole, oznajmia stanowczo Maria – zaraz podam. Po krótkiej chwili dziewczyna przynosi kawę i wychodzi. Gracze delektując się kawą, rozmawiają o przygodzie jaka ich spotkała tego dnia.

Mija kolejny słoneczny dzień. Gracze jak co dzień szykują się do gry w karty. Półmrok ogarnia pokój. Tasowane karty rozdawane graczom, kłębiący się dym papierosowy, stwarzają taki sam nastrój jak co dzień. Coraz większa ciemność ich ogarnia. Mężczyźni przerywają grę i zapalają świece. W blasku świec widoczne są te same cienie, poruszające się na ścianach jak każdego wieczora. Niczym duchy snujące się po pokoju. Nagle otwierają się drzwi a w nich ukazuje się Maria niosąca herbatę. Stawia na komodzie tacę i szybkim krokiem wychodzi zamykając za sobą drzwi. Gracze byli zaskoczeni i zdumieni takim zachowaniem kobiety. Dziwna jest ta niewiasta, mówi jeden z nich. Rozmowa między mężczyznami zaczyna toczyć się na temat kobiety.

Mija kolejna noc. Nastaje nowy, słoneczny, piękny dzień. Jest przecież środek lata. Jak każdego ranka gracze po uporządkowaniu pokoju i przewietrzeniu go, jedzą śniadanie a następnie wychodzą na zewnątrz budynku. Spacerując alejkami parkowymi, obserwują przyrodę. Piękna zieleń krzewów, okazałe rododendrony, kwitnące róże oraz wiele różnobarwnych kwiatów, tworzą bajkowy klimat. Delektują się ich widokiem i zapachem. Przechodząc koło stawu, obserwują dzikie kaczki przelatujące nad nimi i siadające na powierzchni wody. Nagle jeden z mężczyzn zauważa łódkę przycumowaną do brzegu. Przystanęli, zdziwieni patrząc w kierunku stawu. Podchodzą bliżej i stwierdzają, że jest to ta sama łódź, którą wczoraj płynęli. Ciekawe, oświadcza jeden z nich. Przecież łódź wczoraj zatonęła. No tak, odpowiadają pozostali mężczyźni niespokojnym głosem. Zauważają również jak po drugiej stronie stawu przechadza się znajoma postać kobiety w długiej niebieskiej sukni. Była to Maria, niosąca w ręku świeżo ścięte kwiaty. Po chwili kobieta zniknęła w gęstwinie krzewów i drzew. Mężczyźni idą dalej w milczeniu. To wszystko jest bardzo dziwne – przerywa milczenie stanowczym głosem jeden z nich, Co takiego? Pyta drugi. Ta atmosfera w domu i jego otoczeniu, a przede wszystkim kobieta, która jest bardzo tajemnicza. To prawda, potwierdzają pozostali mężczyźni. Rozmyślając w ciszy i skupieniu o tym co widzieli, udają się w kierunku domu. Wchodząc do środka zauważyli świeże kwiaty w wazonie stojące na stoliku w holu budynku. To chyba te, które niosła kobieta, odpowiada jeden z nich. Chyba tak, potwierdzają pozostali. Kwiaty były różnokolorowe a ich intensywny zapach roznosił się po domu.

Nastała pora obiadowa, więc zgłodniali udają się do jadalni. Siadają przy stole czekając na obiad. Po chwili do jadalni wchodzi Maria w niebieskiej sukni, niosąc wazę z zupą. Stawia na stole i wychodzi. Mężczyźni w milczeniu odprowadzają ją wzrokiem ku drzwiom. Przystępują do jedzenia. Po kilku minutach otwierają się znowu drzwi kuchenne a w nich ukazuje się Maria pytając. Czy cos jeszcze podać? Nie, dziękujemy, odpowiadają. Kobieta odwraca się i wychodzi zamykając za sobą drzwi. Dziwne uczucie przeszło przez ciała mężczyzn. Szybko dokończyli posiłek i czym prędzej udali się do pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz. Zapalają świece i przystępują do gry w karty. Tak jak co wieczór pokój wypełnia się dymem papierosów i migoczącym światłem świec. Już późno. Czas iść spać. Zegar stojący w korytarzu wybija donośnym dźwiękiem północ. Gracze przerywają grę i gaszą świece. Kładą się spać. Noc jest księżycowa, oświetlająca wnętrze pokoju. Mężczyźni zasypiają, tylko jeden z nich nie może zasnąć. W pewnym momencie zauważa przemieszczające się światło świecy migoczące pomiędzy podłogą a dołem drzwi. Wstaje z łóżka i podchodzi do drzwi, by sprawdzić kto chodzi po nocy. Jednak nie otwiera ich tylko, tylko przykładając ucho nadsłu****e. Żadnych kroków, jakby ktoś w powietrzu przemieszczał korytarz. Tylko blask światła, raz mocniejszy, a po chwili słabszy widać przez szparę pod drzwiami. Przerażony tą sytuacją wraca do łóżka. Wpatrzony w drzwi nie może zasnąć. Słyszy jak zegar wybija godzinę pierwszą, a potem drugą i następne. Nad samym ranem ze zmęczenia zasypia.

I znowu piękny, słoneczny poranek. Zegar wybija godzinę ósmą. Czas wstawać! Woła jeden z mężczyzn. Pozostali z wolna przecierając oczy wychodzą z łóżek. Tylko ten , który zasnął nad ranem śpi dalej. A czemu on nie wstaje, pyta jeden z nich. Zbudźmy go. Podchodzą do śpiącego szarpiąc go za ramię. Śpiący z trudem podnosi powieki. Czy to już ranek? Pyta. Jest już godzina ósma. Czas wstawać. Wolno podnosi się z łóżka, siedząc na nim przez jakąś chwilę. W czasie śniadania opowiada kolegom o wydarzeniu jakie miało miejsce w nocy. Pozostali słuchają z ciekawością, a zarazem z przerażeniem opowieści kolegi. Czas na spacer. Mężczyźni wychodzą przed dom.

Bardzo ciepły był poranek tego dnia, więc postanowili zrobić sobie dłuższy spacer. Idąc alejkami parku i podziwiając otaczającą ich przyrodę, wchodzą w gęstwinę leśną. Przedzierając się między krzewami dostają się na obszerną polanę, porośniętą krzewami jagodowymi. Jakie dorodne owoce, powiada jeden z nich przystępując do degustacji. Po chwili pozostali mężczyźni idą w jego ślady. Słychać śpiew ptaków, stukot dzięcioła w pień drzewa, w którym szuka pożywienia oraz trzaskające pod nogami suche gałązki drzew. Posileni postanawiają iść dalej. Wychodzą z polany na leśną drogę. Zorientowali się jednak, że nie wiedzą gdzie są. Chyba zabłądziliśmy, mówi jeden z nich. Jesteśmy na rozdrożu dróg i nie wiemy, która prowadzi do parku i do domu. Rozglądając się, próbują przypomnieć sobie, w którym kierunku powinni iść. Lecz nadaremny ich wysiłek. Nagle pomiędzy drzewami zauważają przemykającą niewiastę w niebieskiej sukni. To chyba nasza znajoma, mówi jeden z nich. Tak, to chyba Maria potwierdzają pozostali. Po chwili dziewczyna znika im z oczu. Postanawiają iść w jej kierunku. Po kilkunastu minutach docierają do parku, gdzie w oddali pomiędzy drzewami widać było dom. Ta dziewczyna wskazała nam drogę, mówi jeden z mężczyzn. Pozostali potwierdzają. Tak, wskazała nam drogę. Gdyby nie ona, trudno byłoby nam trafić do domu. Zmęczeni siadają na ławce w parku aby odpocząć. Ubrudzeni jagodami postanawiają umyć ręce w stawie. Podchodzą do brzegu i kucając zanurzają ręce w wodzie. W tafli wody widzą swe odbicie. Nagle woda mętnieje, a odbicia twarzy znikają. Czas na obiad oznajmia jeden z mężczyzn. Ruszyli więc w kierunku domu przechodząc wśród kwiatów, które wydawały intensywny, a zarazem przyjemny zapach. Wchodząc do środka, zauważyli świeżo ścięte kwiaty w wazonie stojące na stoliku w holu. Przystanęli aby przyjrzeć się wielobarwnym płatkom kwiatów. Ten miły widok, przerywa im głos kobiecy. Zapraszam na obiad. Odwracają głowy kierunku skąd dochodził głos. W drzwiach jadalni stała Maria w swej niebieskiej sukni. Zapraszam panów, powtórzyła i weszła do środka. Mężczyźni udali się za nią, siadając przy stoliku, na którym stał już podany obiad. Posileni a zarazem zmęczeni poszli do swego pokoju. Wyszli na balkon zajmując wygodne miejsca w fotelach z wikliny, delektując się zapachem kwiatów, których woń wraz z powiewem wiatru unosiła się w powietrzu. Porośnięte bluszczem ściany balkonu rzucały cień, w którym siedzący mogli w spokoju odpocząć. Paląc papierosy, rozmawiali o Marii, która była dla nich zagadkową postacią. Nagle zauważają spacerującą wśród zieleni ogrodu niewiastę w niebieskiej sukni. Spacerowała zrywając kwiaty. Po kilku minutach zniknęła w gąszczu ogrodowej zieleni.

Zbliżał się wieczór. Zachodzące słońce rzucało kolory czerwieni tworząc bajkowy krajobraz. Po kolacji, jak każdego wieczora, gracze przystępują do gry. Przez otwarte drzwi balkonowe, wdziera się do pokoju świeże powietrze. Dochodziło do nich kumkanie żab z pobliskiego stawu jak i coraz słabsze śpiewy ptaków. Tylko wpadające do światła ćmy i komary zmusiły grających do zamknięcia drzwi balkonu. Zmęczeni grą postanowili położyć się spać. Zegar wybił właśnie północ. Nagle usłyszeli na korytarzu szum podobny do silnego podmuchu wiatru. Płomienie świec w pokoju zaczęły intensywnie pochylać się w różne kierunki, tak jakby ktoś chciał je zdmuchnąć. Zaniepokojeni tą sytuacją postanowili zobaczyć co się dzieje na korytarzu. Powoli uchylili drzwi. Korytarz był oświetlony, jakby tysiące zapalonych świec przenoszono na całej jego długości. Nikogo jednak nie było widać, tylko ten oślepiający blask. W pośpiechu zamknęli drzwi na klucz i usiedli przy stole. Przez dłuższy czas nie rozmawiali ze sobą, jakby im mowę odjęło. Co to mogło być. Pyta po chwili jeden z nich. Trudno powiedzieć, odpowiada drugi. Pozostali mężczyźni nie odzywali się wcale. Widać było na ich twarzach wielkie przerażenie. Dziwne to wszystko, podsumowują i kładą się spać. Długo nie mogąc zasnąć, rozmyślali o tym co widzieli. Zmęczenie jednak było tak duże, że po chwili zasnęli.

Nastał nowy dzień. Tak jak każdego ranka promienie słońca wdzierające się do wnętrza pokoju, budziły śpiących mężczyzn. Przecierając oczy, z wolna podnoszą się z łóżek. Ta noc była koszmarna, odzywa się po chwili jeden z graczy. Tak to zjawisko tej nocy było czymś niewiarygodnym, wręcz zagadkowym, potwierdzają pozostali. Nowy dzień postanowili spędzić w domu nie wychodząc na zewnątrz. Balkon, który sąsiadował z ich pokojem był bardzo obszerny, więc mogli spokojnie na nim odpoczywać. Widok z balkonu obejmował najładniejszą część ogrodu. Staw i kwitnące kwiaty cieszyły oczy. Postanowili w tej wyjątkowo przyjemnej atmosferze rozegrać partię w karty. Paląc papierosy i pijąc piwo zmagali się z grą. Nagle z głębi ogrodu usłyszeli wołanie. Był to głos kobiecy. Nie wiedząc co się stało przerwali grę i wybiegli na zewnątrz. Głos wołający pomocy dobiegał od strony stawu. Mężczyźni czym prędzej pobiegli w tym kierunku, lecz nikogo tam nie zastali. Głos, który słyszeli wcześniej, umilkł. Jedynie na tafli wody zauważyli kręgi, tak jakby ktoś rzucił kamień w wodę. Wielkie zdziwienie zarysowało się na twarzy mężczyzn. W milczeniu wracali do domu. Weszli na balkon i usiedli na swych miejscach. Po kilku minutach powrócili do gry. Żaden z nich nie komentował tego wydarzenia, tak jakby chcieli zapomnieć o tym co przeżyli. Pozostała część dnia upłynęła im spokojnie. Nastał wieczór. Gracze, jak każdego dnia o tej porze przystępują do gry. Zapalone świece rozjaśniają pokój a podmuch świeżego powietrza przenika do wnętrza przez uchylone drzwi balkonowe. Grając w karty rozmawiają o Marii. Zrobiło się już późno. Po wieczornej toalecie, mężczyźni kładą się spać. Niebo pokryły ciemne chmury przesłaniając tarczę księżyca. Ciemność ogarnęła całą okolicę. Wiatr za oknem nabierał na sile. Krople deszczu z coraz większą mocą uderzały w okno i drzwi balkonowe. Nagle błyskawica swym blaskiem rozświetliła niebo. Po krótkim czasie potężny grzmot obudził śpiących. Deszcz coraz mocniej padał i coraz głośniej uderzał o okno i drzwi balkonu. To tylko burza, oświadczył jeden z mężczyzn, kładąc się do łóżka. Pozostali poszli w jego ślady. Noc do rana minęła spokojnie. Nad ranem wiatr ustał i przestało padać. Słonce przebijało się przez ciemne chmury, rzucając tu i ówdzie swe promienie. Z czasem chmury odpłynęły ukazując błękit nieba rozświetlony słońcem. Jakie mamy plany na dzisiejszy dzień, pyta jeden z nich. Z naszego balkonu zobaczyłem ciekawą budowlę w głębi parku, może zobaczymy co to jest. Bardzo chętnie pójdziemy tam, potwierdzili pozostali. Po śniadaniu wyszli na spacer udając się w kierunku nie znanej im jeszcze budowli. Idąc alejkami parku tak jak zawsze podziwiają różnorodną roślinność. Śpiewy ptaków dochodzące z gałęzi drzew, towarzyszyły im przez całą drogę. Kręte ścieżki i rozdroża utrudniały im dojście do nieznanego miejsca. Nagle jeden z nich zauważa na jednej z alejek głaz, na którym wyryte były jakieś nieznane im znaki. Może ten głaz wyznacza drogę do miejsca, w którym znajduje się nieznana nam budowla. Oświadcza jeden z nich. Ruszyli przed siebie. Po kilkunastu minutach stanęli przed budynkiem. Miał kształt rotundy, pokryty dachówką porośniętą mchem. Ściany budowli były z kamienia a do wnętrza prowadziły drewniane drzwi zawieszone na potężnych metalowych zawiasach. Mężczyźni stanęli przed nimi wpatrując się w napis umieszczony nad drzwiami. GROBOWIEC RODZINNY, odczytali napis. Stając przed drzwiami zastanawiali się czy wejść do środka. Lekko uchylone drzwi pobudzały w nich coraz to większą ciekawość, tak jakby zapraszały do wejścia. Po chwili namysłu podeszli otwierając je powoli. Rozległ się pisk i zgrzyt zardzewiałych zawiasów, co wywołało u zwiedzających przerażenie. Weszli do środka. Wilgotne ściany biły chłodem a przez niewielkie okno znajdujące się w górnej części ścian, wpadały niewielkie ilości światła. Pod ścianami stały grobowce z piaskowca, na których znajdowały się nazwiska zmarłych. Nagle drzwi grobowca z wielkim trzaskiem zamknęły się. Przerażeni mężczyźni stanęli w bezruchu jak kamienne posągi. Ciemność ogarnęła wnętrze. Po chwili drzwi otworzyły się i do wnętrza wpadły promienie słońca. Zwiedzający czym prędzej wyszli na zewnątrz. Czemu drzwi się zamknęły? Pyta jeden z nich. Przecież nie ma wiatru. Jednak na to pytanie nie potrafili znaleźć odpowiedzi. W milczeniu idą przed siebie. Wśród krzewów, pomiędzy drzewami ukazuje im się kamienna rzeźba przedstawiająca postać kobiety, w długiej sukni trzymającą w ręku bukiet kwiatów. Nagle jeden z nich uniesionym głosem mówi. Patrzcie! Twarz tej kamiennej rzeźby podobna jest do twarzy Marii. Mężczyźni stojąc w bezruchu wpatrywali się w nią. Po chwili jeden z nich odzywa się, potwierdzając to co mówił kolega. Po spacerze wracają do domu, udając się na obiad. I tak jak każdego dnia obiad podaje Maria ubrana w swą długą niebieską suknię. Posileni idą do swego pokoju, by odpocząć. siadają wygodnie w fotelach wiklinowych na balkonie. Z parku dobiega odgłos stukającego w pień drzewa dzięcioła oraz śpiew ptaków. Siedząc na balkonie i pijąc wino rozmawiają o tajemniczych zjawiskach jakie mają miejsce w tym domu.

Nastaje wieczór. Gracze zapalają świece i przystępują do gry w karty tak jak to czynią każdego dnia. Zegar wybija północ. Mężczyźni przerywają grę i kładą się spać. Wpatrzeni w dopalające się świece, zasnęli. Noc mija spokojnie. Wdzierające się wczesnym rankiem promienie słońca, budzą śpiących mężczyzn. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Proszę, odpowiadają. Drzwi się otwierają, a w nich stoi Maria trzymając w ręku tacę, na której stoją filiżanki. Przyniosłam panom herbatę. Stawia tacę na stole i wychodzi. Mężczyźni spojrzeli na siebie. Nie mówiąc nic siadają do stołu. Po wypiciu herbaty postanawiają wyjść na spacer. Ciepłe powietrze, nagrzane porannym słońcem rozgrzewa ich ciała. Siadają na ławce, wsłu****ą się w śpiew ptaków, a zapach kwiatów roznoszący się po parku działa na nich kojąco. Po chwili jeden z mężczyzn zadaje pytanie. Ciekawe, gdzie są rodzice Marii? No właśnie, odzywa się jeden z nich. Nigdy nie widzieliśmy rodziców Marii a jesteśmy tutaj już drugi tydzień. Ponieważ nie dawało im to spokoju, postanowili spytać Marię. Zbliżała się pora obiadu. Mężczyźni wracają alejkami w kierunku domu. Wchodzą do środka, idą do jadalni. Na stole stał podany obiad, więc zgłodniali czym prędzej siadają przy stole i zaczynają jeść. Po kilku minutach do jadalni wchodzi Maria. Czy jeszcze coś podać? Pyta. Nie, dziękujemy. Mamy tylko jedno pytanie. Słucham, odpowiada niewiasta. Gdzie są twoi rodzice? Twarz Marii pobladła, a ona sama odwracając się, w milczeniu wyszła szybkim krokiem z trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Mężczyźni spojrzeli po sobie a na ich twarzach widać było wielkie zdziwienie. Dlaczego ona tak się zachowała? Pyta po krótkiej chwili jeden z nich. Nie mówiąc już nic, dokończyli posiłek i udali się na odpoczynek. Wchodząc do pokoju stanęli w bezruchu, jakby ktoś ich zaczarował. Pokój był wysprzątany, pościelone łóżka a na stole poskładane karty. Na środku stołu stały świeżo ścięte kwiaty w wazonie dające przyjemną woń. Przez otwarte drzwi balkonu płynęło świeże powietrze. Na pewno była tu Maria, stwierdza jeden z nich. Rozglądając się po pokoju, weszli na balkon i usiedli w fotelach. Odpoczywając rozmawiali o zagadkowej kobiecie. Zbliża się wieczór. Gracze jak co dzień zapalają świece i przystępują do gry. Wazon z kwiatami stojący na stole, przeniesiony został na komodę. Kończąc grę o tej samej co zawsze porze, kładą się spać. Po pokoju roznosi się zapach kwiatów. Mężczyźni szybko zasypiają.

Następnego ranka budzą śpiących promienie porannego słońca. Znowu mamy ładny dzień, oświadcza jeden z nich. Nagle uwagę mężczyzn przyciągnęły kwiaty stojące na komodzie. Były zwiędłe, zwisające z wazonu, bez zapachu i kolorów, a woda w której stały była cuchnąca o zabarwieniu zgniłej zieleni. Co się stało, pyta jeden z mężczyzn. Przez jedną noc zmieniły swa barwę i zapach? Jak szybko to co piękne zmienia się w mało przyjemny widok. Po chwili kwiaty zostały wyniesione na balkon.

Po śniadaniu, tak jak każdego dnia, wychodzą na spacer. Tym razem postanowili pójść w nieznane rejony parku. Idąc, mijają piękne krzewy rododendronów, bzu i róż. Słońce przygrzewało coraz mocniej. Drzewa i krzewy rzucały na przechodniów cień, co dawało im ukojenie podczas spaceru. Idąc alejkami i oddalając się coraz bardziej od domu, zauważyli pomiędzy drzewami krzyż. Zaciekawieni tym widokiem, postanowili podejść bliżej, przedzierając się przez gęste zarośla. Po chwili ukazała im się niewielka polana, na której stał kamienny krzyż i tablica z mało wyraźnym napisem. Podeszli bliżej aby odczytać to co mieściło się na niej. Mimo wszelkich starań, nie udało się odczytać umieszczonych na tablicy napisów. Pod krzyżem leżały świeżo ścięte kwiaty. Ciekawe kto je tu przyniósł? Zapytał jeden z mężczyzn. Kto tu jest pochowany, zastanawiali się pozostali. Na te pytania może odpowiedzieć nam tylko Maria. Spytamy ją o to tajemnicze miejsce. Kiedy wrócili do domu i udali się na obiad, w jadalni spotkali Marię. Po dłuższym zastanowieniu się jeden z n ich zapytał. Czy możesz nam powiedzieć kto jest pochowany pod krzyżem w głębi parku? Dziewczyna spojrzała na mężczyzn przenikliwym wzrokiem i czym prędzej wyszła z jadalni. Mężczyźni przez kilka minut stali w bezruchu jak zahipnotyzowani spojrzeniem Marii. Przez ich ciała przeszły dreszcze i uczucie przenikliwego chłodu. Po obiedzie poszli do swego pokoju, mając przed oczyma spojrzenie Marii. Wchodząc na balkon zauważyli świeże kwiaty w wazonie. Zapewne przyniosła je tu nasza znajoma. Ciekawe jak weszła do naszego pokoju skoro był zamknięty na klucz, oświadczył jeden z nich. Być może są zapasowe klucze do pokoju, odpowiedział drugi mężczyzna. Siedząc i rozmawiając na różne tematy, usłyszeli dźwięki fortepianu płynące z salonu położonego na parterze. Delikatne, subtelne dźwięki przeplatane niskimi dźwiękami klawiatury, to piano to znów forte tak jakby rozmawiały ze sobą. Z pod palców płynęły utwory Bacha, Mozarta, Bethovena Chopina. Mężczyźni pobudzeni tak pięknym graniem, postanowili zejść i sprawdzić kto tak pięknie gra. Uchylając powoli drzwi salonu, zobaczyli siedzącą przy fortepianie Marię. Jej delikatne palce biegały po klawiszach z wielką łatwością. Nie chcąc zwrócić na siebie uwagi, zachowywali całkowitą ciszę. Nagle muzyka milknie. Słuchacze wycofują się i czym prędzej udają się do swego pokoju. Siadają na balkonie. Po kilku minutach znowu rozbrzmiewa muzyka fortepianowa. Wsłuchani w piękne dźwięki granych utworów, które przenikały ich dusze, przenoszeni są jakby w inny świat. Kiedy muzyka milknie, przez dłuższy czas siedzą w bezruchu nie rozmawiając ze sobą. Dopiero donośne wołanie z głębi parku przywróciło ich do stanu pierwotnego. Poderwali się z krzeseł i rozglądając się w różne strony, nie widzieli nikogo. Głos kobiety był coraz słabszy aż wreszcie umilkł. Po chwili zauważyli idącą Marię, trzymającą w ręku świeże kwiaty. Byli bardzo zdziwieni tym widokiem. Przecież nie tak dawno grała na fortepianie, oznajmia jeden z nich. Ta piękna muzyka chyba nas zauroczyła.

Zbliża się wieczór. Mężczyźni zaczynają grę w karty. Ciekawe czy Maria przyniesie nam herbatę, pyta jeden z graczy. Ale tego wieczora nikt do ich drzwi nie zapukał. Pełni wrażeń minionego dnia, kończą grę i kładą się spać. Zegar wybija północ. Nagle docierają do nich delikatne i ciche dźwięki fortepianu. Muzyka wypełnia cały dom. Z szeroko otwartymi oczyma wsłu****ą się w muzykę, która ponownie przenosi ich w i inny świat. Wraz z dopalającymi się świecami, przy cichej muzyce zasypiają. Noc była ciepła, księżycowa. Przez uchylone drzwi balkonowe, wdzierało się do wnętrza pokoju orzeźwiające powietrze. Poranne słońce, tak jak co dzień, budzi śpiących mężczyzn. Wypoczęci twardym snem i pełni wrażeń z poprzedniego dnia, szybko wstają z łóżek. W ich uszach dalej rozbrzmiewają piękne dźwięki fortepianu. Jakie to cudowne uczucie, stwierdza jeden z nich. Taką muzykę można słuchać w nieskończoność. Jego wrażliwość na piękno była czymś wyjątkowym.

Po porannej toalecie i skromnym śniadaniu, wychodzą na zewnątrz, tak jak to czynią każdego dnia. Słońce coraz mocniej grzeje. Spacerują w cieniu drzew i krzewów. Idąc alejkami parku obserwują otaczającą ich przyrodę. Z gałęzi drzew dobiega śpiew ptaków a kwiaty oblegane są przez roje pszczół zbierających nektar. Jakie to pracowite stworzenia, odzywa się jeden z nich. Zbliżając się do stawu, zauważają na wodzie pływające dzikie kaczki i dwa białe łabędzie, które jak para królewska, górowały nad pozostałymi ptakami. Siadając na ławce, obserwują pływające ptaki i motyle, które od czasu do czasu przefruwały nad ich głowami. Kolorowe ważki jak baletnice fruwały nad taflą wody. Staw porośnięty trzcina i pływającymi kaczeńcami, tworzy bajkowy pejzaż. Łódź stojąca przy brzegu kołysała się na falach wytwarzanych przez ptaki oraz lekki podmuch wiatru. Nad wodą unoszą się resztki porannej mgły, która opadając odsłaniała ten piękny widok.

Zbliżała się pora obiadu. Głodni udają się do domu, kierując swe kroki do jadalni. Na stole leżał biały obrus a na nich przygotowane talerze z posiłkiem. Zapach przygotowanych potraw roznosił się po całej jadalni. Mężczyźni czym prędzej siadają do stołu. Po obiedzie jak zwykle udają się do swego pokoju i tak jak co dzień odpoczywają na balkonie. Siedząc wygodnie w fotelach, ucinają sobie krótką drzemkę. Nagle tę sielankową atmosferę przerywa donośny krzyk dochodzący od strony parku. Był to głos kobiecy. Mężczyźni zerwali się z krzeseł i stojąc na balkonie wpatrywali się w stronę z której dochodziło nawoływanie. Ratunku, pomocy! Czym prędzej zbiegli na zewnątrz i udali się w kierunku z którego słychać było nawoływanie. Głos ten doprowadził ich do kaplicy, którą kilka dni wcześniej zwiedzali. Kiedy zbliżali się, nawołujący głos był coraz słabszy, aż wreszcie ucichł. Tylko drzwi od kaplicy z wolna zamykały się i otwierały ze zgrzytem zardzewiałych zawiasów. Nagle jeden z mężczyzn przerażonym głosem powiada. Co to mogło być! Skąd ten głos dochodził. Pozostali nie odzywali się. Po krótkiej chwili postanowili wejść do środka. Stanęli w drzwiach i zobaczyli palące się świece na wszystkich grobowcach. Tylko na jednym znajdującym się w rogu kaplicy nie paliła się żadna świeca. Ogarnięci strachem czym prędzej opuścili wnętrze kaplicy, zamykając za sobą drzwi. W drodze do domu rozmawiali o tej zagadkowej sytuacji.

Nadszedł wieczór. Gracze jak co dzień siadają do stołu zapalając świece. Rozpoczynają grę w karty. Dym papierosowy wypełnia pokój a żarzące się papierosy przypominają nocne świetliki. Nastała północ. Jak szybko mija czas, oznajmia jeden z nich. Pora spać. Po wieczornej toalecie kładą się do łóżek. Długo nie mogą zasnąć, rozmyślając o wydarzeniach minionego dnia. napił bym się wina, oświadcza jeden z nich. Ale skąd weźmiemy o tej porze wino, mówi drugi. Pozostali nie wykazywali zainteresowania zachciankami kolegów. Jutro musimy zorganizować butelkę wina. Wiem gdzie jest ich skład, oświadcza jeden z mężczyzn. Nazajutrz po śniadaniu, mężczyźni mając apetyt na mocniejszy trunek, ruszają w podziemia domu, do składu butelek z winem. Trzymając w ręku zapalone świece, krążąc podziemnymi korytarzami, znajdują drzwi. Otwierają je z łatwością, ponieważ nie były zamknięte na klucz. Wchodzą do środka. W szklanych butelkach odbija się światło świec, jakby tysiące oczu skierowanych było ku nim. Setki butelek leżących na specjalnie przygotowanych regałach, wprawiły ich w zakłopotanie. Mając do wyboru tak olbrzymią ilość, nie wiedzieli, którą wybrać. Przejrzeć wszystkie butelki nie byli w stanie, ponieważ zajęłoby im to co najmniej kilkanaście godzin. Bierzmy pierwszą z brzegu, oświadcza jeden z nich. Wyjmują z regału butelkę czerwonego wina, udając się w drogę powrotną. W półmroku mijają labirynt podziemnych korytarzy aż trafiają do drzwi prowadzących na hol domu. Z tamtąd szybkim krokiem po schodach kierują się w stronę swego pokoju. Pozostali siedzący na balkonie, rozmawiali ze sobą. Czy napijecie się z nami wina, pyta jeden z tych, który był inicjatorem ryzykownej wyprawy. Nie dziękujemy, oświadczają. Nie to nie, napijemy się sami. Wyciągają z kredensu lampki do wina. Siadając przy stole, napełniają je krwisto czerwonym napojem. Podnosząc lampki z winem do ust, delektują się jego zapachem i smakiem. Dobre prawda, oświadcza jeden z pijących tak jakby chciał zachęcić pozostałych kolegów do poczęstunku. Drugi, który delektował się już winem, potwierdził jego walory smakowe.

A jaki mamy plan na dzisiejszy dzień, pyta jeden z nich. Myślę, że wybierzemy się na spacer do parku, ponieważ nie poznaliśmy jeszcze wszystkich jego zakątków, odpowiada mężczyzna pijący wino. Po kilkunastu minutach wychodzą z budynku i udają się w nieznane im zakątki parku. Idąc alejkami dochodzą do skraju lasu, który graniczy z parkiem. Ukazują im się potężne drzewa bukowe oraz rozłożyste dęby, które swymi rozmiarami wyznaczają minione wieki. Nagle z głębi lasu dochodzą nawoływanie oraz szczekanie psów. Sygnał trąbki oznajmia rozpoczęcie polowania. Mężczyźni czym prędzej kierują się w stronę parku, aby nie zostać celem dla myśliwych. Po kilku minutach słychać pierwsze strzały. Polowanie zaczęło się na dobre. Mężczyźni w bezpiecznej odległości, zwiedzają park. Idąc, zauważyli w oddali postać kobiety w drugiej sukni. Szła w ich kierunku. Kiedy zbliżyła się rozpoznali w niej Marię trzymającą w ręku świeże kwiaty. Przeszła obok nich szybkim krokiem. Mężczyźni przystanęli i odwracając głowy, śledzili ja wzrokiem. Po chwili jeden z nich powiada. Jaka ona piękna. Tak, potwierdzają pozostali, nie rozmawiając więcej o niej. Zbliżało się południe. Postanowili wrócić do domu na obiad. Wracając do domu, zauważają leżące na drodze porozrzucane, świeżo ścięte kwiaty. To chyba te same, które niosła nasza znajoma, oświadcza jeden z nich, podnosząc z ziemi piękną czerwoną różę. Wchodząc do domu kierują swe kroki do jadalni. Na stole stał przygotowany obiad. Głodni wyczerpującym spacerem, szybko przystąpili do jedzenia. Po obiedzie udali się do swego pokoju aby odpocząć, zaś róża została umieszczona we flakonie stojącym na komodzie. Wpatrując się w nią, zachwycają się jej pięknym kolorem porównywalnym do koloru czerwonego wina. Jest tak piękna jak ta, która ją zerwała, oświadczają jednomyślnie.

Nastaje wieczór. Zapalone świece w pokoju, rozdawane karty i dym wypełniający pomieszczenie, stwarzają klimat taki jak każdego wieczora. Zapada noc. Przesuwające się ciemne chmury przesłaniają blask księżyca, który to od czasu do czasu rozświetla niebo. Mężczyźni śpią twardym snem. Tylko z zza uchylonego okna dochodzą odgłosy żab od strony stawu. Nagle niebo rozjaśniają zygzakowate błyskawice a po nich nastają potężne grzmoty nadchodzącej burzy. Po chwili zaczyna padać deszcz, który z upływem czasu nabiera na sile. Przeplatające się błyskawice z potężnymi grzmotami intensywnym deszczem, budzą śpiących mężczyzn. Po upływie godziny, odgłosy burzy słabną aż ustają całkowicie.

Nowy dzień rozpoczyna się pięknem wschodzącego słońca, którego promienie przenikają do wnętrza pokoju. Śpiący powoli budzą się ze snu, przecierając oczy. Która to godzina, pyta jeden z nich. Jest już ósma. Trzeba wstawać i pakować nasze rzeczy. Dzisiaj jest dzień naszego odjazdu, oświadcza jeden z mężczyzn. A jak długo byliśmy tutaj, zastanawiają się pozostali. Chyba cztery tygodnie, oświadcza inny. Ponieważ wyjeżdżali po obiedzie, postanowili spędzić jeszcze kilka chwil w parku. Po śniadaniu udali się na spacer. I tak jak każdego słonecznego dnia, upajali się pięknem przyrody i śpiewem ptaków. Idąc alejkami parkowymi dotarli do stawu. Przy brzegu przycumowana była łódź. Mężczyźni postanowili po raz ostatni popłynąć nią. Po dokładnych oględzinach łodzi i stwierdzeniu, że nie jest dziurawa i nie nabiera wody, wsiedli w nią i odpychając się wiosłami wypłynęli na środek stawu, z którego widok na otaczającą roślinność był niepowtarzalny. Zauważyli stojącą na brzegu Marię, trzymającą w ręku kwiaty. Dziewczyna pomachała w ich kierunku. Nagle wokół łodzi zaczął wytwarzać się wir. Łódź z mężczyznami przechylała się raz w jedną raz w druga stronę, nabierając wodę. Przerażeni kurczowo trzymając się łodzi i wołając o pomoc, zaczęli zanurzać się. Z wielkim przerażeniem w oczach, patrzyli w kierunku Marii, która stojąc na brzegu uśmiechała się. Łódź zniknęła pod wodą wraz z jej pasażerami. Na powierzchni wody wytworzyły się kręgi, które kierując się ku brzegowi odbijały się od niego powracając do środka stawu. Po kilku minutach fala ustała. Maria rzucając kwiaty do wody, odeszła od brzegu. Nastała głęboka cisza.

Cdn...

Edytowane przez bakea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...