murhaaja Napisano 20 Października 2013 Udostępnij Napisano 20 Października 2013 Postanowiłam się Was poradzić, bo może ktoś tu ma tak samo jak ja i jakoś sobie z tym radzi i coś mi podpowie Otóż mam charakter, który innym się podoba, ale dla mnie jest męczący. Wszystkim się przejmuję i przeżywam jak dziecko. Dla innych to fajnie, bo jestem wrażliwa, przejmuję się ich problemami, jak się zakocham to tak na zabój itp, bla bla bla, ale mnie to męczy, bo złe rzeczy też ciągle przeżywam. Ogólnie nie jestem specjalnie odporna na stres, nie jestem pewna siebie i nie umiem się bronić przed atakiem jakimkolwiek. Nie umiem się kłócić bo nie znoszę kłótni, dla świętego spokoju zrobię wiele i wolę unikać pewnych sytuacji, niż pozwolić żeby doszło do jakiejś konfrontacji. Pewnie to źle, ale nie umiem reagować na złe sytuacje inaczej niż chowaniem głowy w piasek, bo tak zostałam wychowana i nauczona. Jak mi w szkole dokuczali, to dorośli mówili "dokuczają ci bo ci zazdroszczą, nie przejmuj się, bądź lepsza od nich, ignoruj to". No więc moją jedyną reakcją jest udawanie, że nic się nie dzieje i nic mnie nie rusza, a potem dopiero, jak siedzę bezpieczna w swoim domu, przychodzą mi do głowy różne rzeczy, które mogłam zrobić i słowa, którymi mogłam się bronić. No i oczywiście jak raz coś mi się niemiłego przydarzy, to potem podświadomie się boję, że znowu to się stanie. Najczęściej te sytuacje są jednorazowe i potem już wszystko je OK, ale co ja się przez ten czas naprzeżywam i nastresuję, to moje. Teraz na przykład stresuję się na myśl o jutrzejszym pójściu do pracy, bo szefowa ostatnio niemiło mnie potraktowała. Na co dzień siedzi z nami szef, jego żona jest w drugim punkcie i prawie nigdy do nas nie zagląda, więc szanse na powtórzenie tej sytuacji są minimalne, ale ponieważ nasza firma jest mocno rodzinna i panuje w niej ostre kolesiostwo, to wiem, że jeśli znowu szefowa przyjedzie, prędzej przyczepi się mnie niż własnych dzieci o cokolwiek. A ja się oczywiście nie odezwę i nie przypomnę jej, że zabrania mi czegoś, co wolno wszystkim innym pracownikom, więc jest to nie fair, bo ja się nie umiem odezwać w takich sytuacjach. Nie proszę o pomoc w nabraniu większej pewności siebie i nauczeniu się, jak odpowiadać takim ludziom, żeby się odczepili, ale chociaż o jakieś rady na to, jak się wyluzować. Jak przestać się przejmować, wyganiać czarne scenariusze z głowy (wiadomo, jak to jest, teoretycznie nasze myśli zależą od nas, w praktyce ciężko nad nimi czasami zapanować), jak się po prostu nie stresować i robić dalej swoje. Jak wytłumaczyć temu mojemu głupiemu sercu to, co mózg wie, czyli np. jak w tym w/w przypadku, że taka sytuacja nie ma wielkich szans się powtórzyć i nie ma co przeżywać Bo ja to teoretycznie wiem, ale w praktyce nie mogę się pozbyć bólu żołądka z nerwów. Oczywiście w tej sytuacji prędzej czy później stres mi przejdzie, a kiedyś też zresztą zmienię tę pracę, ale przecież to nie pierwsza i nie ostatnia stresująca w życiu sytuacja i chciałabym po prostu umieć wmówić same sobie, że nic złego się nie dzieje i mam się uspokoić, bo najczęściej właśnie przeżywam coś na wyrost Za jakiekolwiek porady inne od "dorośnij bo przeżywasz jak dziecko" będę wdzięczna 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piu79 Napisano 20 Października 2013 Udostępnij Napisano 20 Października 2013 Ad szefowa.. załóż ,ze jutro bedzie , powie, bla bla bla, określ w czasie ile jej to zajmie, spróbuj zobaczyc w lustrze jak ma wygladać twoja mina i zacznij ukladac historyjki w głowie z jej osobą.. znasz ją, co powie potem i potem i zobacz jaka ta BABA jest meczaca, jak ci zawraca gitarę kolejne kilka minut, w kolejne powie to i to. Taki ma charakter, daj jej szansę sie odstresowac na tobie. Uszy otwórz, jedno musi babsko wpuścic a drugie wypuscić Nie rezygnuj z siebie i wlasnego charakteru. Bądź sobą, ta wrażliwą dobrą osobą. Co do pracy, składaj na luzie CV, chodź na rozmowy kwalifikacyjne nie po to żeby dostać pracę, tylko po to żeby nauczyć się jej szukać. Patrz na ludzi z dystansem. Jak ktoś jest cholerykiem to daj mu do tego prawo. I przejmuj sie światem na swój sposób, to cala ty. Szukaj rozwiazań, czytaj, ucz się od ludzi. Patrzac na nich dowiesz sie jaka sama chcesz być. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
murhaaja Napisano 20 Października 2013 Autor Udostępnij Napisano 20 Października 2013 Nie-dziękuję Faktycznie układanie różnych historyjek i wersji w głowie może jakoś pomóc, czytałam i słyszałam o tym, że dobra metoda na rozładowanie nerwów bądź też oswojenie się z jakąś sytuacją, żeby potem się okazało, że wszystko się skończyło/ułożyło lepiej niż się myślało. Dziękuję za Twoją odpowiedź Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piu79 Napisano 20 Października 2013 Udostępnij Napisano 20 Października 2013 Bądź asertywna, ludzie w koło Ciebie maja prawo być soba. Pamietaj ,że ty masz takie same prawa. Np. Pani Szefowa ma prawo być "sfoszona" - ty masz prawo źle sie z tym czuć i potem przeżywać. Bąź dobrym czlowiekiem, to wszystko , reszta sama przyjdzie Wszystko sie zwraca Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
motylek34 Napisano 21 Października 2013 Udostępnij Napisano 21 Października 2013 Ja mam podobnie ... kiedyś niby przyjaciółka powiedziała mi, że nie mam mocy, siły , pary ... ale ja zwyczajnie nie umiem obrażać ludzi, być chamska, bezczelna... nie lubię obgadywać, kłamać i koloryzować żeby co? być fajniejszą ..? doszłam do wniosku: jestem jaka jestem.... nie zmienię się... też sobie regularnie tłumaczę , powtarzam w głowie, że muszę być twardsza i mniej przeżywać.. tłumie w sobie wszystkie emocje... i uciekam od pseudo koleżanek...odcinam się od wrednych ludzi .. a z szefową jak dasz sobie wejść na głowę, to może to wykorzystać w przyszłości ... sama musisz wyczuć... jak tak w pracy raz coś odpuściłam i później pracownicy myśleli, że jestem ślamazarą, a co najlepsze więcej umiałam i potrafiłam niż wszyscy inni szef mnie zwolnił i powiedział, że jestem za spokojna ( pracowałam w telemarketingu) ćwiczę asertywność pozdrawiam 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
murhaaja Napisano 21 Października 2013 Autor Udostępnij Napisano 21 Października 2013 no właśnie z szefostwem to zawsze mam problem też ćwiczę asertywność, ale łatwiej jakoś mi idzie z ludźmi mi bliższymi, w moim wieku, na pozycji podobnej do mojej, a z takimi ludźmi jak szefostwo nie umiem się jakoś "wykłócić" o swoje pociesza mnie myśl, że to nie jest moja praca marzeń więc całe życie siedzieć tu nie będę dzięki za odpowiedź i również powodzenia w ćwiczeniu asertywności życzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piu79 Napisano 21 Października 2013 Udostępnij Napisano 21 Października 2013 Ludzie, którzy dochodzą do władzy (np szefowa) często maja sporo na głowie. Odreagowują swoje problemy na pracownikach. Skoro jest to firma rodzinna, trudno zatem celować w swojego. Moja była szefowa miała charakterek. Do dziś ją wspominam. Morze łez. Nauka z tego płynie taka,że patrząc na nią wiem,że nigdy nie będę taka sama. Pracuję w grupie. Szef marzenie, ostoja spokoju. Wyznaję zasadę żeby mówić prosto w oczy co mi lezy na sercu. Wroga traktuje na równi z przyjacielem. Tak jest o wiele prościej. Kiedy zalogę tworzy większa grupa ludzi a znajuduje się tam też hydra, trzeba sobie z nią radzić. Najwiecej zalatwisz spokojem i uśmiechem, pomocą nawet temu kto jątrzy. Nie zmienisz czlowieka, tym bardziej,że to twój zwierzchnik, ale możesz dawać dobry przykład. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
murhaaja Napisano 21 Października 2013 Autor Udostępnij Napisano 21 Października 2013 Owszem, mają sporo na głowie, choć przykra prawda jest też taka, że niektórym po prostu od tej władzy odbija. U mnie w firmie mam akurat tego dobry przykład, jak córka nie zgadza się ze zdaniem szefa (własnego ojca), i zamiast wykonać jego polecenia mimo to, bo przecież on jest szefem i on rządzi, to on mu awantury urządza, że się nie zgadza, bo to głupi pomysł Tak czy siak ja w pracy zawsze dla każdego jestem miła, pomagam jak mogę i tak mi pewnie zostanie. Z asertywnością i mówieniem, że coś mi się nie podoba, u jest kiepsko, ale mam nadzieję kiedyś sobie wreszcie z tym ogarnąć. Poniekąd córka szefa, która jest w moim wieku, może być dla mnie pewnym przykładem (oczywiście nie, jeśli chodzi o awantury jakie urządza ojcu, ale np. o rzeczowe podejście do klientów i to, że nie przejmuje się tymi wrednymi klientami i nie daje im sobie wejść na głowę, jeśli są zbyt roszczeniowi). Dzięki Bogu ja pracuję z komputerem, nie z klientem Tak czy siak pracuję jakoś nad sobą, choć łatwo nie jest, bo teoria oczywiście zawsze jest łatwiejsza 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.