Skocz do zawartości

prośba o pomoc w życiowej sprawie


lalicja

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Jestem na forum nowa, dzisiaj jakoś wpadłam na ezoforum i stwierdziłam, że może tu uda mi się znaleźć pomoc. Nie szukam złotego środka, łatwej drogi, ani nic w tym stylu. Chciałabym, żeby ktoś mądry i uprzejmy dowiedział się co nieco o mnie i może będzie mógł pomóc...

Więc...

Od prawie 4 lat jestem w związku z mężczyzną mojego życia- to była prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia... oboje byliśmy w związkach. Ja od póltora roku w małżeństwie, on od kilku lat w związku. Ja mam córkę 7 letnią, on 4 letnią. Kiedy się poznaliśmy oboje stwierdziliśmy że musimy podjąć trudne dla siebie decyzje. Ja miałam się rozwieść, on odejść od partnerki i malutkiego dziecka. Pewnie nie jest to godne pochwały, ale na niektóre sprawy nie mamy wpływu. Po około pół roku ukradkowych spotkań postanowiliśmy zamieszkać ze sobą. Kochaliśmy się strasznie. Dopiero przy nim zobaczyłam co to znaczy tak naprawdę kochać. Dopiero wtedy poczułam że żyję. Jakiś czas nam się układało, wiadomo, przeszłość ciągnęła się śmierdzącym ogonem, ale wreszcie byliśmy razem i to było dla nas najważniejsze. Po kilku miesiącach sielanki dowiedzieliśmy się, że jego córka jest bardzo chora- konkretnie na rdzeniowy zanik mięśni...

 

I wtedy przyszedł kryzys. On był w tragicznym stanie, rozumiałam to, zawsze starałam się go wspierać w każdej chwili. W związku z tym, że między nami było coraz gorzej zaproponowałam mu żeby wrócił do tamtej i był przy dziecku. Ale nie chciał... Z czasem oswoił się z chorobą córki i nauczył się z nią żyć. Mieliśmy wzloty i upadki- jak wszędzie. W końcu przyszły dni, kiedy zaczęliśmy takie awantury do których sąsiedzi wzywali policję. Później siedzieliśmy na podłodze całą noc i płakaliśmy przepraszając się wzajemnie.W tym czasie wyprowadzał się do matki jakieś 10 razy, al zawsze na 2, maks 3 dzień wracał... Po jakimś roku wspólnego mieszkania postanowiliśmy znaleźć większe mieszkanie, gdyż dla naszej trójki 30m2 było lekko za małe. Znaleźliśmy fajne na obrzeżach miasta. Duże, przestronne i za małą kasę. Ale tam już w ogóle nie mogliśmy się dogadać. W dniu wprowadzania się była taka awantura, że poniszczyliśmy połowę sprzętów... On dusił się nocami i krzyczał przez sen. Ja nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie miałam tam nikogo, ani on ze mną nie był, bo codziennie jeździł do dziecka. Po 2 miesiącach nie wytrzymałam i po kolejnej kłótni (z rękoczynami) kazałam mu się wyprowadzić i sama znalazłam mieszkanie już w mieście, do którego szybko się wprowadziłam. Już na zdaniu kluczy złapał mnie za rękę i chciał wrócić, chociaż przy przeprowadzce nie szczędził sobie epitetów i gróźb, że już nigdy przenigdy do mnie nie wróci. Po zmianie mieszkania czułam się znacznie lepiej, odnalazłam w nim spokój i swoje miejsce. Ale on nie dawał za wygraną. Pomimo że mówiłam, że nie chcę już życia z nim, że mnie nie szanował i nie rozumiał to i tak co dzień dzwonił, pisał, mówił że tęskni...Po jakims czasie dałam mu wrócić.

 

Dobrze było kilka tygodni i znowu awantury o nic. Jego nie było w domu (chociaż jego dziecko mieszkało już w innym mieście i nie mógł jej widywać codziennie), wynajął sobie garaż w którym robił "fuchy". Wracał po nocach i pod wpływem... Po kilku miesiącach znowu kazałam mu się wyprowadzić i po jakimś czasie sytuacja się powtórzyła. Później oboje weszliśmy w nowe związki, które trwały po kilka tygodni i zaczynaliśmy się ukradkiem spotykać, po czym stwierdzaliśmy że to bez sensu i znowu wracaliśmy do siebie. Wiem, że to chore, ale ja tak potwornie kocham tego człowieka, że każdy dzień bez niego to katorga... Ostatnim razem rozstaliśmy się w czerwcu ubiegłego roku, znowu kazałam mu odejść po wielu nieprzyjemnych sytuacjach. Wytrzymałam sama całe lato. Żyłam z dnia na dzień, bez perspektyw i radości życia. Powoli zaczęłam godzić się z tym, że go straciłam na zawsze, ale z drugiej strony cieszyłam się że jestem wolna. Tak było do 13.09.2012 (moje urodziny- urodziłam się 13- w piątek). Znalazłam w skrzynce pocztowej płatki róż z dołączonym liścikiem "przepraszam za wszystko". Byłam wciekła na niego, że znowu zaburzył mój spokoj, że znowu nie daje mi o sobie zapomnieć. Aż w koncu dałam zaprosić się na spacer. Jeden, piąty, dziesiąty. Słuchałam opowieści o tym jak bardzo się zmienił... że tym razem jeśli mu zaufam, nie zawiodę się. Obiecał że teraz będzie pomagał mi finansowo (wcześniej tego nie robił, pomimo tego, że pracował po 16 godzin na dobę, twierdząc że ma długi), że będę mogła we wszystkim na niego liczyć. No i oczywiście się ugięłam. Znowu uwierzyłam. Kilka miesięcy było przecudownych. Czułam się kochana, potrzebna, doceniana. Znowu nabrałam chęci do zycia...

 

Od jakiegoś czasu znowu jest źle... Znowu nie ma go w domu, całymi dniami przesiaduje w garażu z "kolegami" którzy wiecznie czegoś od niego chcą, wiecznie go potrzebują... Toksyczni ludzie, ktorzy nie mają rodzin, pracy, zobowiązań. Nie pozwalają mu wracać do domu o ludzkich godzinach, wjeżdżają mu na ambicję. A on jak ten głupi...

W ostatnim czasie rozstawaliśmy się chyba z 5 razy, za każdym razem z awanturą i w najgorszych słowach. A już na następny dzień znowu płakaliśmy sobie w ramionach....

Wiem, że to jest chora miłość. Wiem, że powinnam go zostawić, żyć sama dla siebie, dla mojej córki... ale kiedy on odchodzi, ja nie żyję... Nie jem, nie śpię. Nie potrafię funkcjonować...

Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy toś nie rzucił na mnie uroku. Na mnie lub na niego... Oboje się kochamy. Wiem to... czuję to. Ale on ma "fazy". Od szaleńczej miłości po nienawiść w oczach...

Kilka dni temu poszłam do Pani, która czyta z kart. Powiedziała mi, że ona widzi wielką miłość, ale coś jest nie tak. Że będziemy ze sobą, ale to będzie długa droga. Że on ma problemy ze sobą...

Zaproponowałam mu, żeby poszedł do psychologa, ale z uśmiechem odpowiedział, ze i tak nie powiedziałby mu wszystkiego, bo nie potrafi rozmawiać o sobie.

 

Wiem, że pewnie powinnam się z nim rozstać definitywnie, ale nie potrafię... nie umiem...

Kupiłam sobie zieleń ostrożenia i zaczęłam się w nim myć...

Ale czuję że muszę zrobić coś więcej. Że muszę ratować nas, dopóki jest co ratować...

Jutro chcę w ubraniach pozaplątywać mu supełki czerwoną nitką..

Myślę i różnych rzeczach.

Nie chcę go zniewolić, tylko wzmocnić związek i przywiązanie.

Może jest ktoś, kto mógłby mi jakoś pomóc?

Na wszystkie pytania odpowiem, być może to co napisała nie do końca jest składne, ale jestem po dużym stresem,

 

Dziękuję, jeśli ktoś zechciał przebrnąć przez ten epos.

Edytowane przez OazaSpokoju
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tu nie czerwone nitki są potrzebne, ale zdecydowanie.

 

Moim zdaniem cały problem w tym, że uważasz że jesteś w stanie dostać jego i że to jest równoznaczne z dostaniem tego czego chcesz. Chcesz cudownego związku.

A ten cudowny związek usiłujesz zbudować przy pomocy:

 

a) mężczyzny odbitego innej kobiecie, w dodatku z chorym dzieckiem (co nie najlepiej o nim świadczy)

B) ze "śmierdzącym ogonem przeszłości"

c) awanturami do których sąsiedzi wzywają policję

d) "wielu nieprzyjemnych sytuacjach" i rękoczynach po których meble się niszczyły

e) toksycznymi kumplami

 

pomyślmy, jakie masz szanse? hmmm....Możesz się co prawda tak bujać z nim w tę i z powrotem, raz awantura raz płatek róży. Ale ile kilogramów płatków róż potrzeba, żeby zrównoważyć jedną awanturę z interwencją policji? Trzy kilo? Pięć kilo? Dziesięć?

 

Piszesz "wiem, że to chore" ale masz nadzieję, że ktoś ci powie, że wcale nie robisz życiowej głupoty i że jak będziesz grzeczna to z nieba spłynie anioł i magiczną różdżką zmieni tę żabę w kochającego księcia.

 

No więc nie zmieni. Masz dwie możliwości, albo go zostawiasz i będzie cholernie boleć, nie wiem jak długo. Albo go nie zostawiasz i uznajesz, że godzisz się na sytuację taką jaka jest.

 

Powodzenia, cokolwiek zrobisz łatwo nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdaję sobie sprawę z tego, że to jest życiowa głupota... Ale równie dobrze wiem, że się kochamy. Poza tym wszystkim złem, które nas otacza mamy miłość, a to jest bardzo wiele... Nie chce żeby był bezwolny, ale żeby zauważał pewne rzeczy. Ja naprawdę nie funkcjonuję bez niego... Chcę tylko trochę pomóc temu naszemu związkowi..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcieć możesz, ale nie zawsze mamy to czego chcemy. To nie klątwa, tylko związek bez perspektyw. A chcenie czegoś czego się nie ma, owszem jest bardzo bolesne. Ale jeżeli nie przeszczepisz mu mózgu, to małe szanse, żeby diametralnie zmienił podejście do życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie chodzi o to, że jestem rozkapryszonym dzieciakiem, który chce zaczarować złą macochę, bo mu nie kupiła lizaka... Ja jestem kochającą dorosłą kobietą, która na tą chwilę chce zrobić wszystko co tylko możliwe żeby było dobrze... Gdybym chciała odpowiedzi, która walnie mnie w łeb, napisałabym a każdym innym forum, a nie n tym konkretnym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś rozkapryszona, wszyscy tak mają. Źle znosimy jak czegoś nie dostajemy. Moim zdaniem nie masz możliwości dostać tego czego chcesz. Ale decyzja jest twoja. Tylko nie oczekuj, że ktoś wasz związek za ciebie uzdrowi energią, bo gdybyśmy tu mieli takich speców to bylibyśmy milionerami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu psycholog nie jest potrzbny,ani wrozka kiedy widzi/czyta sie taka sytuacje/relacje.

Ja bym postawila jasno okreslone ulitamtum....juz nawet nie psycholog, a terapeuta. Ten czlowiek jak i Ty potrzebujecie pomocy, wasza emocjonalnosc jest strasznie rozproszona, wy jesescie sami w tejj pajeczynie niekorzystnych, chorych zdarzen, wy oboje musicie z kims o tym porozmawiac... tu potrzebna jes fachowa pomoc. Nie zwykle rozmowy. jestecie od siebe uzaleznieni chora miloscia, a ta milosc nie pomoze Wam tylko bedzie sprowadzac na dol. Kobito masz corke masz zyc przede wszystkim dla niej. tu trzeba pewne priorytety ustalic, co jest wazne... jesli naprawde mu zalezy na Tobie, a TObie na nim to zacznijcie dzialac, a nie bawic sie w ciucibabke. Nie bede glaskac po glowie bo to nic nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu psycholog nie jest potrzbny,ani wrozka kiedy widzi/czyta sie taka sytuacje/relacje.

Ja bym postawila jasno okreslone ulitamtum....juz nawet nie psycholog, a terapeuta. Ten czlowiek jak i Ty potrzebujecie pomocy, wasza emocjonalnosc jest strasznie rozproszona, wy jesescie sami w tejj pajeczynie niekorzystnych, chorych zdarzen, wy oboje musicie z kims o tym porozmawiac... tu potrzebna jes fachowa pomoc. Nie zwykle rozmowy. jestecie od siebe uzaleznieni chora miloscia, a ta milosc nie pomoze Wam tylko bedzie sprowadzac na dol. Kobito masz corke masz zyc przede wszystkim dla niej. tu trzeba pewne priorytety ustalic, co jest wazne... jesli naprawde mu zalezy na Tobie, a TObie na nim to zacznijcie dzialac, a nie bawic sie w ciucibabke. Nie bede glaskac po glowie bo to nic nie da.

 

Już setki razy stawiałam ultimatum i za każdym razem było to samo... Chodziliśmy na terapię. Na początku było strasznie- wyrzygiwanie przy obcej osobie czegoś, czego się wcześniej nie mówiło... Ale to nas trochę oczyściło. Na jakiś czas... Który niestety już minął.

Czasami wydaje mi się że mogę/ potrafię odejść- żyć bez niego i dla siebie, dla córki. Ale już po paru dniach wiem, że nie dam rady... i pozwalam mu wrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i na prawdę myślisz, ze ktoś załatwi to za Ciebie?

Jaki chcesz rytuał?

Na uzdrowienie miłości?

Czy na to, żebyś nauczyła się żyć bez niego i korzystała z pełni życia?

Jeśli ten drugi to sama podpowiem jeśli uzdrowienie miłości to od razu Ci mówię, ze stracisz kase...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

duzo osob b. pozytywnie sie o niej roz[isuje w necie. ja korzystam z jej wrzb,wszystko mi sie sprawdza...

Jeśli mogę, to poproszę o namiary. Chciałabym tylko żebyś sprecyzowała co znaczy "tania". Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi pewną wróżkę, też tanią, której usługi kosztowały równowartość mojej pensji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i na prawdę myślisz, ze ktoś załatwi to za Ciebie?

Jaki chcesz rytuał?

Na uzdrowienie miłości?

Czy na to, żebyś nauczyła się żyć bez niego i korzystała z pełni życia?

Jeśli ten drugi to sama podpowiem jeśli uzdrowienie miłości to od razu Ci mówię, ze stracisz kase...

 

dlaczego twierdzisz że uzdrowienie miłości to stracona sprawa? nie chodzi mi o to, żeby ktoś "załatwił to za mnie", bardziej o to że sama chcę coś zrobić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja odroznia to,ze ma niesamowity dar a gora ceny jednej uslugi to 120 - i to spotkanie indywudalne. a reszta ponizej. jedno pytanie 10 zl...a rzesze klietow od lat...zaraz Ci wysle namiary...jest specyficzna,ale warta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nayala - jaka masz prowizje?:D

 

A co do magii - wszstkie problemy sa po to, by je jakos rozwiazac i przepracowywac osobiscie, wlasnym wysilkiem.

Wiem ze to niepopularne i trudne, ale tak jest.

Jezeli teraz uciekniesz przed jedna lekcja, druga.... rosna zaleglosci, az przyjdzie taki egzamin od zycia, ktory oblejesz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojj nie ejst to zwiazek 5 ale 7.....,odpracujecie karme i sie rozstaneicie, tylko do dziecka nie dopusc, bo i tak nie bedziecie razem! JESTES IMPULSYWNA ;ALE ON JEST NIJAKI; ODPUSC SOBEI TA CHORA MILOSC::CHYBA ZE CHESZ SIE MECZYC,pomysl sobie co wyciagals z bycia z nim jakie madrsoci zyciowe nie materialne...i przemys czy warto to ciagnac..., sadze ze nie,juz dosc sie nameczylas,do pieniedzy masz szzcescie czy czasami on nie byl z toba bo masz dobre zarobki..itd..pomysl czy to nie byla czasami oklamana milosc, faceta urzadzi nawet napicie sie herbatki za darmo u kobiety ,faceci sa bardzo rafinowani czego kobiety nie wiedza i czasami nie chca wiedziec i widziec..,ty masz szczescie w zyciu spadasz na 4 lapy,ale on nie,on bedzie na tobie sie slizgal cale zycie,on w poprzednim wcieleniu byl zlym czlwiekiem i dla tego teraz ma jak ma..nawet mogliscie sie znac,ale po co ciagnac pozostalosci z innych wcielen czlowiek i tak tego nie pamieta,,odetnij sie od niego chyba ze ci imponuje toksyczna milosc, ktorej ja i tak nie widze,decyzja nelezy do ciebei co z tym zrobisz... bo kazdy ma swoj mozg,powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cal, zadna, przynajmniej nie skorzysta z niedowartosciowanych zlosliwych naciagaczek,a kogos kto ma rzesze fanow i prawdziwe umiejetnosci,nie do zbodycia. Przekonalam sie na wlasnej skorze.ejmen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nayala - jaka masz prowizje?:D

 

A co do magii - wszstkie problemy sa po to, by je jakos rozwiazac i przepracowywac osobiscie, wlasnym wysilkiem.

Wiem ze to niepopularne i trudne, ale tak jest.

Jezeli teraz uciekniesz przed jedna lekcja, druga.... rosna zaleglosci, az przyjdzie taki egzamin od zycia, ktory oblejesz...

 

Tak naprawdę, to sama nie wiem jak z tym wszystkim sobie poradzić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm.... Lekarstwa na wszystko dla wszystkich jeszcze nie wymyslono, co pomoglo Tobie, niekoniecznie moze pomoc Lalicji.

W kazdym badz razie trzymam kciuki, skoro juz musicie uzywac magii.

To nie moja broszka, wiec zamykam sie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ameryki nei odkryles, ja otwieram furtke, kazdy dziala na awlasna odpowiedzialnosc. nie jestem za rytualami a juz tym bardziej jakimis zakleciami...klatwami- chore,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojj nie ejst to zwiazek 5 ale 7.....,odpracujecie karme i sie rozstaneicie, tylko do dziecka nie dopusc, bo i tak nie bedziecie razem! JESTES IMPULSYWNA ;ALE ON JEST NIJAKI; ODPUSC SOBEI TA CHORA MILOSC::CHYBA ZE CHESZ SIE MECZYC,pomysl sobie co wyciagals z bycia z nim jakie madrsoci zyciowe nie materialne...i przemys czy warto to ciagnac..., sadze ze nie,juz dosc sie nameczylas,do pieniedzy masz szzcescie czy czasami on nie byl z toba bo masz dobre zarobki..itd..pomysl czy to nie byla czasami oklamana milosc, faceta urzadzi nawet napicie sie herbatki za darmo u kobiety ,faceci sa bardzo rafinowani czego kobiety nie wiedza i czasami nie chca wiedziec i widziec..,ty masz szczescie w zyciu spadasz na 4 lapy,ale on nie,on bedzie na tobie sie slizgal cale zycie,on w poprzednim wcieleniu byl zlym czlwiekiem i dla tego teraz ma jak ma..nawet mogliscie sie znac,ale po co ciagnac pozostalosci z innych wcielen czlowiek i tak tego nie pamieta,,odetnij sie od niego chyba ze ci imponuje toksyczna milosc, ktorej ja i tak nie widze,decyzja nelezy do ciebei co z tym zrobisz... bo kazdy ma swoj mozg,powodzenia

 

Dziękuję za te słowa... Daje mi to do myślenia. Jednak jak wytłumaczyć sobie że powinnam odejść? (wiele, bardzo wiele osób mi to powtarzało po każdym jego powrocie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lalicja pwoiem cijedno, bedziesz sie meczyc az sie zmeczysz wtedy nawet sama odejdziesz. W zyciu wszystko ma swoj czas i skale i bez przyczyny tez sie tak nei meczysz. Jak wszystko traktuje jak nauke. Polecam. Bol kiedys mija. Nauka zostaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak juz raz szklanka pekla i ja sie skleji to jak sie naleje goracej wody to i tak peknie!!! KAZDA KSIAZKA SIE KIEDYS KONCZY TWOJA Z NIM CHYBA JUZ PRAWIE;NOO CHYBA ZE TOMY SA...twoje zycie twoja bajka, powodzenai bo napewno sie przyda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz jestem rozbita... Wiem i czuję to, że powinnam odejść. Zacząć żyć. Odetchnąć... Ale wiem, że nie mam tyle siły. Wiem, że kocham do granic... nie wiem tylko jak sobie poradzić z tym co jest we mnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami tak sobie myslę........... jak bardzo my chcemy uciec od cierpienia......wyzyamy obwiniamy wszystko wokol...a dopiero po czasie widzimy jacy silnijestesmy.nikt nie chce cierpiec..to ludzkie. ale zaro dna medytacja,,,,cwiczenia nie zrobi z nami tego co nauka na wlasnej skorze..to dopie duchowe przezyci!!!!!!!!!!!!!docenione przy okazji lepszych zdarzen...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...