Skocz do zawartości

Pustka i brak motywacji


Dirty

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę bardzo o pomoc, jakąkolwiek. Chodzi o to że od dawna, własciwie cale zycie miewam stany depresyjne, wahania nastroju. Zawsze kiedy przychodzi euforia za chwile następuje bardzo szybki zjazd w doł i jest gorzej niż wczesniej. Cały czas mam poczucie pustki, ze czegos,kogos mi w zyciu brakuje. Nie moge sobie ulozyc zycia, nie wiem co chce robic. Mam milion mysli na minute i slomiany zapal. Mam dziecko, mam dla kogo zyc ale to mi nie dje motywacji. Nie mam siły nawet do zabawy z dzieckiem, jest mi przykro bo bardzo go pragnelam a teraz nie potrafie wykrzesac z siebie energi, radosci. W dodatku nie mam znajomych, ludzie sa zniecheceni do mnie nie mam pojecia czemu jeste spokojna osoba nikomu nie wadze, rozumiem ze moge byc postrzegan ajko malo zabawoa a przez to jako malo atrakcyjne towarzystwo ale to nie powód by ludzie udawali ze mnie nie znaja. Nie mam pojecia co sie ze mna dzieje co sie dzieje w moim zyciu. Nawet numerologicznie wszystko sie zgadza odnosc moich przypadłosci..Nie wiem co robic medytcje nie pomagaja.

mile widziana wszelka pomoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
Proszę bardzo o pomoc, jakąkolwiek. Chodzi o to że od dawna, własciwie cale zycie miewam stany depresyjne, wahania nastroju. Zawsze kiedy przychodzi euforia za chwile następuje bardzo szybki zjazd w doł i jest gorzej niż wczesniej. Cały czas mam poczucie pustki, ze czegos,kogos mi w zyciu brakuje. Nie moge sobie ulozyc zycia, nie wiem co chce robic. Mam milion mysli na minute i slomiany zapal. Mam dziecko, mam dla kogo zyc ale to mi nie dje motywacji. Nie mam siły nawet do zabawy z dzieckiem, jest mi przykro bo bardzo go pragnelam a teraz nie potrafie wykrzesac z siebie energi, radosci. W dodatku nie mam znajomych, ludzie sa zniecheceni do mnie nie mam pojecia czemu jeste spokojna osoba nikomu nie wadze, rozumiem ze moge byc postrzegan ajko malo zabawoa a przez to jako malo atrakcyjne towarzystwo ale to nie powód by ludzie udawali ze mnie nie znaja. Nie mam pojecia co sie ze mna dzieje co sie dzieje w moim zyciu. Nawet numerologicznie wszystko sie zgadza odnosc moich przypadłosci..Nie wiem co robic medytcje nie pomagaja.

mile widziana wszelka pomoc

 

Odradzalbym psychiatre i stosowanie antydepresantow.

 

To, o czym piszesz jest mi dobrze znane bo od wielu lat czuje bardzo podobnie. To, co opisujesz to w/g mnie nie jest depresja tylko glebokim poczuciem braku spelnienia w zyciu, jakie prowadzisz. Czujesz wewnetrznie, ze to co do tej pory robilas i na co poswiecalas uwage zupelnie nie ma sensu, poniewaz zmienily Ci sie priorytety; w srodku dokonala sie transformacja i nie potrafisz wrocic do tego, co stare a jednoczesnie nie masz wizji na to, co chcialabys robic teraz i na przyszlosc. To taki stan, w ktorym jakby Twoja osobowosc ,,umarla", istnieje ciagle Twoje cialo, umysl ale nie ma juz tam ,,Ciebie".

 

Tutaj nie pomoga Ci psychiatrzy czy zwykli psychologowie bo to dotyczy tego, co potocznie nazywa sie duchowoscia. Oni odrzucaja z gory takie przekonania i beda probowac utwierdzic Cie w przekonaniu, ze to jedna z form depresji (chc tak naprawde przeciez nic takiego w Twoim zyciu sie nie wydarzylo, co moglo ja spowodowac). Cierpisz na obnizony nastroj, a to sa dwie rozne rzeczy. Pewnie sporo zastanawiasz sie, co jest tego przyczyna i wlasnie w/g mnie o to tutaj chodzi. W tym procesie ma nastapic ,,smierc" Twojej dotychczasowej ,,wizji" rzeczywistosci i Ciebie samej, stad czujesz takie pogubienie bo czujesz, ze nie mozesz juz wrocic do tego, co stare (doluje Cie to po prostu).

 

Ja szukalbym posrod osob duchownych lub ludzi zajmujacych sie duchowoscia (ale nie zadnych ,,specjalistow" od ezoteryki szeorko rozumianej tylko ludzi naprawde umiejacych rozmawiac z takimi osobami, i/lub ktorzy przeszli podobna przemiane).

 

Moge od siebie dodac tylko, ze to nie minie predko; w/g mnie taki proces moze trwac latami ale nie warto sie zalamywac bo to jeszcze spoteguje to poczucie pustki, o ktorym piszesz. Ja kiedys myslalem o skorzystaniu z uslug jakiejs wiejskiej znachorki czy nawet ,,wiedzmy" ale mi osobiscie intuicja podpowiedziala, ze to nie jest to. Ale w Twoim przypadku moze byc inaczej. Twoj umysl bedzie Ci podsuwal rozne wizje, mi sie wydaje ze trzeba byc tutaj ostroznym i postarac sie poczuc co tak naprawde w glebi jest dla Ciebe wazne bo umysl nie raz platal komus figle i po chwilowej ekscytacji (jak sama to napisalas), powracasz do poprzedniego stanu a wlasnie umysl lubi omamiac nas w ten sposob.

 

Moge polecic Ci np. lekkie medytacje i kontemplacje. Szukaj spokoju i wyciszenia; kontakt z przyroda tez jest dobry na takie cos. Unikaj wszystkiego, co powoduje rozdraznienie (jesli mozesz), sproboj zminializowac czyniki ktore Ciebie w jakis sposob draznia lub przypominaja o Twoim stanie, o przeszlosci. To troche tak, ze trzeba jakby narodzic sie na nowo i tak jak dziecko znowu poczuc inspiracje czyms, co idzie z bardzo glebokich pokladow Ciebie samej. Dla jednej osoby bedzie to wyjazd w zupelnie nowe otoczenie a dla kogos innego moze to byc skierowanie swojej uwagi na cos, czemu wczesniej ten ktos sie nie przygladal w ogole. Chodzi o calkowita zmiane priorytetow zyciowych i wizji samego siebie (albo wlasnie odrzucenie tej wizji i zdanie sie na to, co niesie zycie, takie ,,otwarcie" sie). I nie nalezy przejmowac sie ludzmi, ze unikaja - prawdopodobnie to Ty sama juz nie masz z nimi jakiegos glebszego kontaktu i po prostu to sie dzieje samo z siebie. Wiem, ze to trudne bo jestesmy tak wychowywani aby wspierac sie na opinii i obecnosci innych ale to wlasnie jest bardzo szkodliwe bo nie pozwala pojsc swoja wlasna droga.

Edytowane przez pizzacanto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Myślę sobie , tak na moim okiem patrząc, to jest problem dla psychoterapeuty.

Kogoś takiego kto by Ci dał inny sposób patrzenia na rzeczywistość. Sam lat temu pare miałem podobne problemy, ale problemy nie mineł może , ale zupełnie na nie inaczej patrze , wiesz problem może być duży albo0 mały zależy z jakiej perspektywy patrzysz.

 

Dla mnie potrzebujesz rozmówcy, trzeba się trochę wygadać to zawsze ulga , ale trzeba też w twoim wypadku słuchać by widzieć jak inni postrzegają dane problemy.

 

Ja powiem szczerze mam tez słomiany zapał , dużo zaczynam mało kończe, ale wiesz jak sobie z tym radze jak coś mi się nudzi zaczyna coś nowego tamto mi się znudzi wracam do tego co wcześniej , i w ten sposob coś czasem udaje mi się skończyć , wiesz osoba która dużo zaczyna rzeczy, tak naprawdę szuka czegoś dobrego dla siebie to jest szukanie własnej drogi. Wiesz trudno jest ocenić czy jest coś dobrego jak się ma mało odniesień, a ty majac dużo myśli i planów zbierasz je. Także tu to nie widze czegoś negatywnego.

 

Z częscią swych cech charakteru trzeba się poprostu oswoić bo one nie zawsze są takie kiepskie.

 

Często to inni zarzucają takie pustwe słowa że ty to masz zawsze słomian zapał i Cie szuflatkuje i z góry ocenia a jakby się tak dokładniej przyjrzeć to wcale tak nie jest.

 

Przyjaciół poznaje się z czasem i nie prawda że ilość jest lepsza niż jakość, wiesz są osoby które z zewnątrz wydaje się że mają pełno znajomych i wszędzie ich pełno, a jak się zapytać osoby tej jak to jest ? odpowie Ci że też czuje się samotnie. Samotność to jest stan świadomości, bo fizycznie nie da się przecież nonstop przywiązać do kogoś. Samotność pojawia się wtedy kiedy nie ma się komu zwierzyć. Jak rozmawia się z kimś to się człowiek nie czuje samotny. Najczęściej to uczucie pojawia się, jak się rówieśników ogląda z boku.

 

Ehh chętnie pogadam po za forum ;-) Pozdrawiam Ciepło ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam do tematu postu odpowiedz.

 

Motywacja bierze się z dobrych celów. A cele z marzeń. Kiedys też nie miałem motywacji, proponuje Ci przed zaśnięciem marzyć i nie na początku apsolutnie nie brać pod uwagę czy to jest wykonalne czy nie wykonalne poprostu marzyć z czasem jak będziesz miała to zaplecze marzeń, poukładasz plany by je zrealizować.

 

 

Wcale dziecięce spojrzenie na świat nie jest takie negatywne i można się i od dzieci dużo nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam ,że obaj moi przedmówcy maja racje.

Terapia tak ale...terapia nie sięga tak głeboko jak sięga prawdziwa duchowośc.Nie mówie tutaj o ezopapce...

Psychiatra nie ale tylko psychiatra z NFZ może wyslać na terapię z NFZ. I to tylko formalnośc.Leki tylko tłumia objawy i ogłupiają

Chociaz niektórym na pewnym etapie to jest potrzebne.

Terapia może zapoczątkowac procesy w człowieku...a dalej człowiek poprzez rozwój duchowy( a nie pseudoduchowy bo tu jest odlot) proces nabiera prawdziwego tempa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

przeczytałam Twojego posta i postanowiłam po raz pierwszy się wypowiedzieć. Kochana, potrzebujesz pomocy. Absolutnie nie próbuj sobie radzić sama, bo to co czujesz teraz przerodzić się może w jeszcze większy koszmar. Z Twojej wypowiedzi przebija depresja, która jest chorobą i którą trzeba leczyć. Niektórzy piszą, że leki niczego nie rozwiązują - ale leki pomagają pokonać pierwsze stopnie. Często bez wsparcia farmakologicznego terapia się po prostu nie udaje. Wiem coś o tym, bo przez to przeszłam.

Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA 22 654 40 41

Czynny w poniedziałki i czwartki w godz. 17.00-20.00

To jest numer pod który możesz zadzwonić i porozmawiać z kimś, kto wie jak Ci pomóc.

Ja nie jestem specjalistą, ale jeśli będziesz chciała, to napisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem zwykla psychoterapia i leki nie rozwiaza tego problemu bo tu idzie obrak odnajdywania sie w rzeczywistosci a to ne jest zaburzenie tylko problem egzystencjalny, ktorego nie rozwiaze sie ,,od tak" i tyle. Depresja jest skutkiem pobocznym taiego stanu bo pokazuje na nia cierpiacemu, ze ma na cos zwrocic uwage. Sam miewam podobne stany i po jakism czasie okazuje sie, ze cos sobie uswiadomilem i na tym etapie poczucie pustki znika. Jesli mialbym doradzic, to poszukaj wsrod osob laczacych klasyczna psychoterapie z naukami duchowymi. Nie chce Ci sugerowac zadnej konkretnej osoby, bo wiekszosc z nich to szarlatani badz ,,cudotworcy" a tu nie o to chodzi. A moze sproboj jesli masz mozliwosc, rozmowy z osoba duchowna np. z jakiegos klasztoru (mnich lub mniszka). Nie wszyscy oni sa ,,katolami" w potocznym rozumieniu tego slowa i niektorzy sa bardziej filozofami niz zwyklymi duchownymi. Mnie nie pomoglo ale byc moze ty znajdziesz tam jakas wskazowke...

 

Np. ja osobiscie zmagam sie z poczuciem osamotnienia i nie za rozowych perspektyw bytowych wynikajacych z wyznawania odmiennych wartosci od tych ogolnie przyjetych (czy to przez nasza rodzima tradycje czy to tych typowo zwiazanych z nasza wspolczesna epoka nakierowana na kariere i konsumpcje) i z tego wzgledu mam bardzo male grono ludzi, z ktorymi moge porozmawiac nie mowiac o bliskiej osobie czy erspektywie dostatniego zycia pt. stala praca (choc akurat ja czuje sie dobrze w wolnych zawodach). Nie czuje potrzeby posiadania nowych rzeczy, piecia sie po szczeblach kariery, osiagania pozycji spolecznej, zdobywania czegos, nawet nie czuje potrzeby zakladania rodziny.....w ogole im dluzej zyje tym bardziej obce mi sa nasze kulturowe nawyki ciaglego konsumowania czegos, a z drugiej strony tez nie widze szczegolnie potrzeby dawania czegos od siebie innym. Wlasciwie tylko szeroko pojeta filozofia czy duchowosc mnie jeszcze pociaga i daje jakies poczucie sensu bo celu zyciowego jako takiego nie mam i coraz bardziej wydaje mi sie to bardzo zludne, kojarzy mi sie z byciem ,,kims", posiadaniem czegos a mnie to zupelnie nie potrzebne juz. Kiedy wspominam siebie z przed kilku lub kilkunastu lat czuje przeszlosc, widze innego, prawie obcego czlowieka ktory przebywal we snie, nieswiadomy siebie i swiata i ktory posiecal czas i energie rzeczom, ktore dzisiaj wydaja mi sie zupelnie bezsensowne, niewarte uwagi. I jak myslicie? Co by odrzekl przecietny terapeuta? Odpowiem wam (bo kiedys probowalem szukac posrod nich odpowiedzi): stwierdzil, ze mam roblemy z dostosowaniem spolecznym na podlozu brakow w wychowaniu (brak tzw. wtornej socjalizacji) i zalecil terpaie polaczona ze stosowaniem lekow. Cale szczescie juz wtedy wiedzialem co nieco o ,,duchowosci' i cos we wnetrzu mnie ostrzeglo przed pojciem w ta strone i dzisiaj nie zaluje swojej decyzji choc nie powiem, abym byl zupelnie wolny od ,,depresji".

Edytowane przez pizzacanto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pustka, ciemność i brak motywacji. świadczyło by to depresji. Fachowcem nie jestem ale polecam poczytać stronę Artura Marino.

Szczególnie polecam jego książkę pt.:"Widziałem Ciemne Słońce. Pożegnanie Depresji”. Swoją drogą to piękny jest tekst o życiorysie Rasputina. No ale proponuję zacząć od książki bo to najważniejsze by wyjść z depresji. Mam to już za sobą. Sądzę, że depresja dopada każdego wrażliwego człowieka. Reszta jest napisana na wstępie książki, zacytuję:

 

..niechaj więc ta książka będzie pomnikiem wystawionym tym, którzy nie wytrzymali tego, czego wytrzymać się nie da..

 

pozegnanie-depresji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...