Skocz do zawartości

miłość i nieszczęście, czy brak miłości i szczęście


Gość paulinqa123

Rekomendowane odpowiedzi

Gość paulinqa123

Potrzebuję posłuchać Waszego zdania, opinii i porad.

 

Czy wybralibyście związek z kimś kogo się kocha lecz będąc nieszczęśliwym, czy związek z osobą bez miłości lecz będąc szczęśliwym ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudny wybór bo nie będąc szczęśliwą w związku będzie przekładać się to na inne dziedziny i brak poczucia własnej wartości... ale z drugiej strony gdy nie ma tego czegoś hmmm... A jakbyś mogła rozwinąć drugą opcję szcześliwa ale traktując jako przyjaciela? Nie ma uczucia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie bo nie ma tego czegoś :) Powiem z własnego doświadczenia byłam zakochana w mężczyźnie ale nie byłam z nim szczęśliwa i niestety na dłuższą metę takie rozwiązanie nie jest dobre i odcięłam się od tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
Potrzebuję posłuchać Waszego zdania, opinii i porad.

 

Czy wybralibyście związek z kimś kogo się kocha lecz będąc nieszczęśliwym, czy związek z osobą bez miłości lecz będąc szczęśliwym ?

Ja - przyznam się szczerze - trochę tego pytania (tych pytań) nie rozumiem.

 

Co do pierwszego - faktycznie może być tak, że kogoś kochasz, jest to uczucie odwzajemnione, ale jednocześnie nie jesteś spełniona w tym związku nie dlatego, że ta osoba nie ukazuje Ci uczuć (bo to robi), a pojawiają się niesprzyjające czynniki zewnętrzne, które komplikują sprawy - choćby problemy jednego z was, które osłabiają was jako jednostki i jako całość. Nie czujesz się wtedy do końca szczęśliwa, nie ma stanu pełni. Wiesz jednak, że jest to sytuacja przejściowa, i jeśli jest to prawdziwa miłość, zrobisz wszystko, co możliwe, by trwać w tym związku tak długo, jak tylko się da, możliwe że na zawsze... Nigdy nie jest tak, że zawsze jest pod górkę. Po burzy wychodzi słoneczko. :slonko:

 

Co do drugiej opcji - nie da się być szczęśliwym w związku z osobą, której nie kochasz. Jeśli jest to związek z rozsądku - przypuśćmy, że wiążesz się z kimś majętnym w jakimś celu, z kimś, kto jest w stanie spełnić większość (lub wszystkie) Twoich zachcianek - wtedy może i czujesz się dobrze, że masz drogą biżuterię, fajne ubrania, dużo podróżujesz, ale nie czujesz się spełniona w miłości (skoro jej tak naprawdę nie ma), będąc z człowiekiem, którego nie kochasz. Nie ma niczego gorszego od nieodwzajemnionego uczucia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, że nie było to łatwe i sporo mi czasu to zajęło ale przez taki związek straciłam swoja wartość, uważałam że jestem nikim itp. Teraz odbudowałam swoją wartość i jest zdecydowanie lepiej choć droga nie była łatwa :) Każda znajomość inna i zależy co masz na myśli pisząc nieszczęśliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja - przyznam się szczerze - trochę tego pytania (tych pytań) nie rozumiem.

 

Co do pierwszego - faktycznie może być tak, że kogoś kochasz, jest to uczucie odwzajemnione, ale jednocześnie nie jesteś spełniona w tym związku nie dlatego, że ta osoba nie ukazuje Ci uczuć (bo to robi), a pojawiają się niesprzyjające czynniki zewnętrzne, które komplikują sprawy - choćby problemy jednego z was, które osłabiają was jako jednostki i jako całość. Nie czujesz się wtedy do końca szczęśliwa, nie ma stanu pełni. Wiesz jednak, że jest to sytuacja przejściowa, i jeśli jest to prawdziwa miłość, zrobisz wszystko, co możliwe, by trwać w tym związku tak długo, jak tylko się da, możliwe że na zawsze... Nigdy nie jest tak, że zawsze jest pod górkę. Po burzy wychodzi słoneczko. :slonko:

 

Co do drugiej opcji - nie da się być szczęśliwym w związku z osobą, której nie kochasz. Jeśli jest to związek z rozsądku - przypuśćmy, że wiążesz się z kimś majętnym w jakimś celu, z kimś, kto jest w stanie spełnić większość (lub wszystkie) Twoich zachcianek -wtedy może i czujesz się dobrze, że masz drogą biżuterię, fajne ubrania, dużo podróżujesz, ale nie czujesz się spełniona w miłości (skoro jej tak naprawdę nie ma), będąc z człowiekiem, którego nie kochasz. Nie ma niczego gorszego od nieodwzajemnionego uczucia.

 

Pięknie ujęte :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123
Jak można być szczęśliwą w związku bez miłości? I po co na siłę związek? Można być bardzo szczęśliwą osobą nie będąc w związku...

 

myślę że można, przynajmniej na jakiś czas, z drugiej strony jeżeli jestes z kimś kogo kochasz i relacja robi się toksyczna, wieczne kłótnie, wieczne łzy, wieczny brak wspolnego jezyka, uzaleznienia i inne tego typu sprawy i mimo ze tego kogos kochasz, to jak mozesz byc w takiej sytuacji szcześliwa ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

Ja - przyznam się szczerze - trochę tego pytania (tych pytań) nie rozumiem.

 

Co do pierwszego - faktycznie może być tak, że kogoś kochasz, jest to uczucie odwzajemnione, ale jednocześnie nie jesteś spełniona w tym związku nie dlatego, że ta osoba nie ukazuje Ci uczuć (bo to robi), a pojawiają się niesprzyjające czynniki zewnętrzne, które komplikują sprawy - choćby problemy jednego z was, które osłabiają was jako jednostki i jako całość. Nie czujesz się wtedy do końca szczęśliwa, nie ma stanu pełni. Wiesz jednak, że jest to sytuacja przejściowa, i jeśli jest to prawdziwa miłość, zrobisz wszystko, co możliwe, by trwać w tym związku tak długo, jak tylko się da, możliwe że na zawsze... Nigdy nie jest tak, że zawsze jest pod górkę. Po burzy wychodzi słoneczko. :slonko:

 

masz sporo racji, ale co w przypadku kiedy próbujesz coś naprawiać, walczyć , kilka lat a tu nie ma żadnych efektów ? druga strona nie chce albo nie potrafi zmienić pewnych rzeczy ? w końcu dochodzisz do wniosku że mimo że kochasz i nie chcesz sie rozstawać to lepiej będzie dla obojga aby to uczynić .... a druga zaś osoba której możesz nie kochać, docenia Cie, daje Ci szczęście, uśmiechasz się, wspaniale spędzacie czas razem ale uczucia jeszcze nie ma, i co ?

 

Co do drugiej opcji - nie da się być szczęśliwym w związku z osobą, której nie kochasz. Jeśli jest to związek z rozsądku - przypuśćmy, że wiążesz się z kimś majętnym w jakimś celu, z kimś, kto jest w stanie spełnić większość (lub wszystkie) Twoich zachcianek - wtedy może i czujesz się dobrze, że masz drogą biżuterię, fajne ubrania, dużo podróżujesz, ale nie czujesz się spełniona w miłości (skoro jej tak naprawdę nie ma), będąc z człowiekiem, którego nie kochasz. Nie ma niczego gorszego od nieodwzajemnionego uczucia.

 

nie chodzi tu o zwiazek z rozsądku z powódzctwa majątku tylko z rozsądku o dbalość o siebie samą i o chec bycia szczesliwa

 

[\QUOTE]

Edytowane przez paulinqa123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli druga strona nie będzie nic chciała zmienić to pomimo uczucia ciągle walcząc nie będziesz miała siły. A może lepiej dać tej pierwsze osobie do myślenia i na jakiś czas odejść może wtedy będzie miała czas na przemyślenie i zmianę rzeczy, których wydawało się że nie można zmienić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę że można, przynajmniej na jakiś czas, z drugiej strony jeżeli jestes z kimś kogo kochasz i relacja robi się toksyczna, wieczne kłótnie, wieczne łzy, wieczny brak wspolnego jezyka, uzaleznienia i inne tego typu sprawy i mimo ze tego kogos kochasz, to jak mozesz byc w takiej sytuacji szcześliwa ?

 

To akurat rozumiem, bo byłam w takiej relacji 10 lat, karmicznej zresztą co wiele wyjaśnia, stąd piszę, że niekoniecznie trzeba być na siłę w związku, bo również można być bardzo szczęśliwym będąc samej, a pozbywając się takiej relacji dając sobie szansę na wejście w inną relację, bo na to najczęściej potrzeba czasu i odcięcia od poprzedniego partnera.

 

Ja akurat nie potrafiłabym nazwać siebie szczęśliwą będąc z kimś, kogo nie kocham... ale ludzie mają różne pojęcie "szczęścia"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
myślę że można, przynajmniej na jakiś czas, z drugiej strony jeżeli jestes z kimś kogo kochasz i relacja robi się toksyczna, wieczne kłótnie, wieczne łzy, wieczny brak wspolnego jezyka, uzaleznienia i inne tego typu sprawy i mimo ze tego kogos kochasz, to jak mozesz byc w takiej sytuacji szcześliwa ?

To świetnie pokazuje obraz związków karmicznych, których zadaniem jest wzajemne uczenie się partnerów od siebie.

Związek może być karmiczny (to da się wyczytać z liczb), ale niekoniecznie musicie znać się z poprzednich wcieleń.

Istotą takiego "toksycznego" związku (karmicznego) jest transformacja Was jako jednostek, i wierz mi, że jest to możliwe do spełnienia.

 

Jeśli kogoś kochasz, warto walczyć o swoją połówkę tak długo, jak tylko możliwe, nawet jeśli toczycie boje pomiędzy sobą.

Kiedy ta karma zostaje przerobiona (transformacja osobowości dokonana), wtedy następuje ten stan pełni, wychodzi słońce. "Karma" nie jest pojęciem tylko pejoratywnym.

 

Jeśli nie kochasz, odchodzisz od tego kogoś - proste!

Znajdujesz nową miłość i jesteś szczęśliwa. Jeśli jednak nadal ciągnie Cię do "przeszłości", znaczy to tyle, że być może właśnie to ta osoba jest tą prawdziwą miłością, bo pomimo wielu problemów, łez i nieprzespanych nocy, nadal chodzi Ci po głowie, nadal chcesz z nią być, choć jest trudno.

 

Temat rzeka. Trzeba słuchać swojego serducha.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

niestety to nie takie proste, ale dziękuje... fakt karma jak skurczybyk :) ale ja juz nie mam siły walczyć, straciłam nadzieje

Edytowane przez björn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety to nie takie proste, ale dziękuje Konrad... fakt karma jak skurczybyk :) ale ja juz nie mam siły walczyć, straciłam nadzieje

 

Nie jest proste, ale do zrobienia. Ja rozstawałam się przez cały związek, czyli szarpałam 10 lat (rozstania, powroty, wyprowadzki, wprowadzki, inne osoby między nami itd.), byłam już tak zmęczona, że podjęłam decyzję, że koniec i jeszcze przez 3 lata (!!!) pan szarpał mną o powrót (pisał, dzwonił, spał w samochodzie pod moim blokiem itd.). Przeżyłam horror, ale opłaciło się... Uwolniłam się od niego i od tej relacji, pojawił się ktoś inny, na kogo mogłam się otworzyć (też nota bene karmiczny, więc teraz z nim się bujam :lol:, ale już wiem jak tym pokierować)...

 

Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Nawet powiem więcej - na 100% nie będzie. Ale jest to do zrobienia. A cel jest jeden - Ty i Twoje szczęście... chyba warto powalczyć o nie :oczko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123
Nie jest proste, ale do zrobienia. Ja rozstawałam się przez cały związek, czyli szarpałam 10 lat (rozstania, powroty, wyprowadzki, wprowadzki, inne osoby między nami itd.), byłam już tak zmęczona, że podjęłam decyzję, że koniec i jeszcze przez 3 lata (!!!) pan szarpał mną o powrót (pisał, dzwonił, spał w samochodzie pod moim blokiem itd.). Przeżyłam horror, ale opłaciło się... Uwolniłam się od niego i od tej relacji, pojawił się ktoś inny, na kogo mogłam się otworzyć...

 

Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Nawet powiem więcej - na 100% nie będzie. Ale jest to do zrobienia. A cel jest jeden - Ty i Twoje szczęście... chyba warto powalczyć o nie :oczko:

 

z tego co piszesz nie przepracowałaś Waszej relacji tylko odeszłaś... czyli karma się nie odpracowała, ale jak twierdzisz wyszło Ci to na dobre i nie żałujesz... więc moze nie warto przejmowac sie karmą ? tylko patrzec na siebie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie trzeba spojrzeć na siebie i to żebyś była szczęśliwa a nie na tą drugą osobę. Ja będąc w podobnej relacji nie patrzyłam na siebie tylko ciągle walczyłam i próbował tłumaczyć mówić ale nic to niestety nie dało. Żeby się zmienić samemu trzeba dostrzeć pewne rzeczy i chcieć to zmienić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tego co piszesz nie przepracowałaś Waszej relacji tylko odeszłaś... czyli karma się nie odpracowała, ale jak twierdzisz wyszło Ci to na dobre i nie żałujesz... więc moze nie warto przejmowac sie karmą ? tylko patrzec na siebie ?

 

A skąd wiesz, że nie przepracowała się? Ja mam swoje życie, on ma kogoś i jest szczęśliwy, teraz mamy kontakt przyjacielski, nie ma szarpania jak kiedyś... ja czuję, że się przepracowała... i że to był ten moment, kiedy ktoś musiał podjąć decyzję, że to nie miłość a przywiązanie i lęk przed nowym zostało... Z perspektywy 4 lat można powiedzieć, że to była dobra decyzja, mało tego, ja uważam że należało ją podjąć znacznie wcześniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jeżeli zaczynamy się wahać czy kogoś kochamy to znak, że przestaliśmy go kochać. Miłość zawsze ma w sobie garść bólu, nawet te bajkowe miłości nie są pozbawione kolców i łez. Ani my ani nasi partnerzy nie jesteśmy idealni. Kwesta tego czy tą naszą nieidealność można znieść z uśmiechem. Jeżeli nie to może nie jest to do końca miłość a jedynie przyzwyczajenie? Z własnego doświadczenia wiem, ze nawet jak ktoś cholernie nas rani, ale go kochamy każda myśl o nim powoduje uśmiech nawet przez łzy - bo każdy czasem może być zarozumiałym gnojkiem. I absurdalnie w całym bólu tylko on jest pocieszeniem. Kiedyś widziałam taki fajny cytat na soupie: jak to możliwe że będąc moją największą słabością jesteś moją największą siłą. Reasumując jeżeli kochałabym kogoś i była z nim nieszczęśliwa i nie widziała żadnego dobra w tej osobie i naszym związku zastanawiałabym się czy w ogóle go kocham.

 

2hpqazc.jpg

 

A codo drugiego pytania - lepiej być samemu niż z kimkolwiek. Blokujemy wtedy siebie i drugą osobę na poznanie prawdziwej miłości. Nie można być szczęśliwym bez miłości. Zresztą taki związek jest okropnie egoistyczny. Moim zdaniem lepiej ten czas poświęcić na doskonalenie i poznawanie siebie, rozwijanie swoim umiejętności.

x3zprk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn

Moim zdaniem karma jest przepracowana wtedy, kiedy po rozstaniu jesteś uwolniona od uczuć i emocji związanych ze swoim byłym partnerem.

 

Ale to nie musi być związane z "karmą", bo sam związek niekoniecznie był karmiczny, ale trudny i toksyczny (wyniszczający), z różnych innych powodów.

 

Karma może też być przepracowana, kiedy nadal jesteście parą. Wtedy się czuje prawdziwą radość...

Edytowane przez björn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem karma jest przepracowana wtedy, kiedy po rozstaniu jesteś uwolniona od uczuć i emocji związanych ze swoim byłym partnerem.

 

Dokładnie czuję to w ten sam sposób... I jeszcze fakt, że jesteś w stanie otworzyć się w pełni na inną osobę, a nie stoisz w rozkroku pomiędzy starym a nowym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

być moze tym ze sprobuje wejsc w nową relacje lub dać szanse się poznać komuś innemu, sprawię ze i ex i ja się od siebie uwolnimy, czyli przepracujemy karme

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

być moze tym ze sprobuje wejsc w nową relacje lub dać szanse się poznać komuś innemu, sprawię ze i ex i ja się od siebie uwolnimy, czyli przepracujemy karme

 

Hihihihi, i niekoniecznie to może być pan na stałe :usmiech: Może pojawić się właśnie po to, żebyś tamto świadomie zakończyła i dopiero z kolejnym stworzyła szczęśliwy związek :usmiech: Każdego na naszej drodze spotykamy po coś, tylko niestety dopiero po czasie wiemy po co :oczko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
Hihihihi, i niekoniecznie to może być pan na stałe :usmiech: Może pojawić się właśnie po to, żebyś tamto świadomie zakończyła i dopiero z kolejnym stworzyła szczęśliwy związek :usmiech: Każdego na naszej drodze spotykamy po coś, tylko niestety dopiero po czasie wiemy po co :oczko:
Albo po to, by uświadomiła sobie, by ten "karmiczny" z przeszłości to - mimo wszystko - ten właściwy. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paulino - tak czytam Twoje posty i mam wrażenie, że są trochę o mnie.

Rozumiem, że przez kilka lat byłaś z człowiekiem, którego kochasz, ale który ma swoje problemy, do tego jest uzależniony i nie stara się nic zmienić? To moja wiadomość dla Ciebie jest taka, że to co czujesz do niego to nie żaden dług karmiczny, ale współuzależnienie. Czyli toksyczna postawa wobec drugiej osoby, jaka rodzi się w toksycznych związkach. To nadmierna opieka, odpowiedzialność, chęć zmiany partnera na lepsze. Uczucie, które cholernie wyniszcza i sprawia, że czujesz się gorzej, zmęczona, zła, nie rozumiesz siebie i partnera, a on ma Ciebie serdecznie dość. Jeśli odnajdujesz siebie w tym opisie - polecam książki na ten temat. Jest cała masa literatury o kobietach, które kochają za mocno. Kiedyś mnie ten termin bawił, dziś wiem, z własnego doświadczenia, że opisuje idealnie "związki karmiczne". I że można to przepracować samemu lub z pomocą terapeuty.

Natomiast nie polecam zdecydowanie nowego związku. Jeśli faktycznie poprzedni był zły i toksyczny - daj sobie czas dla siebie. Poznaj siebie, wylecz rany, podbuduj SAMA swoją samoocenę. Nie polegaj na innych osobach. Po pierwsze - mało możliwe, że pokochasz tego drugiego. A on Ciebie pewnie już kocha. Nie bądź bluszczem i nie owijaj się wokół niego. Stań na własnych nogach, dowiedz się czego dokładnie sama chcesz od siebie, pozbądź się złych nawyków po eks. Nie wolno traktować innych ludzi jak plasterek na złamane serduszka.

Ale to oczywiście moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję posłuchać Waszego zdania, opinii i porad.

 

Czy wybralibyście związek z kimś kogo się kocha lecz będąc nieszczęśliwym, czy związek z osobą bez miłości lecz będąc szczęśliwym ?

 

A ja myślę, że Ty już wybrałaś. Napisałaś przecież, że miłość Cię unieszczęśliwia a jej brak da szczęście ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123
Paulino - tak czytam Twoje posty i mam wrażenie, że są trochę o mnie.

Rozumiem, że przez kilka lat byłaś z człowiekiem, którego kochasz, ale który ma swoje problemy, do tego jest uzależniony i nie stara się nic zmienić? To moja wiadomość dla Ciebie jest taka, że to co czujesz do niego to nie żaden dług karmiczny, ale współuzależnienie. Czyli toksyczna postawa wobec drugiej osoby, jaka rodzi się w toksycznych związkach. To nadmierna opieka, odpowiedzialność, chęć zmiany partnera na lepsze. Uczucie, które cholernie wyniszcza i sprawia, że czujesz się gorzej, zmęczona, zła, nie rozumiesz siebie i partnera, a on ma Ciebie serdecznie dość. Jeśli odnajdujesz siebie w tym opisie - polecam książki na ten temat. Jest cała masa literatury o kobietach, które kochają za mocno. Kiedyś mnie ten termin bawił, dziś wiem, z własnego doświadczenia, że opisuje idealnie "związki karmiczne". I że można to przepracować samemu lub z pomocą terapeuty.

Natomiast nie polecam zdecydowanie nowego związku. Jeśli faktycznie poprzedni był zły i toksyczny - daj sobie czas dla siebie. Poznaj siebie, wylecz rany, podbuduj SAMA swoją samoocenę. Nie polegaj na innych osobach. Po pierwsze - mało możliwe, że pokochasz tego drugiego. A on Ciebie pewnie już kocha. Nie bądź bluszczem i nie owijaj się wokół niego. Stań na własnych nogach, dowiedz się czego dokładnie sama chcesz od siebie, pozbądź się złych nawyków po eks. Nie wolno traktować innych ludzi jak plasterek na złamane serduszka.

Ale to oczywiście moje zdanie.

 

dziękuje za zrozumienie i rady... muszę przyznać szczerze że ja też święta nie byłam... i to on nie potrafi odpuścić też... jestem wobec niego całkowicie szczera , wie o nowo poznanym i wie że "kręcimy" razem, a mimo to nadal nie odpuszcza i to się ciągnie już bardzo długo, a ja za kazdym razem się nabieram że się zmieni. mało tego oprócz prywatnych spraw łączą nas też biznesowe, z których jeszcze nie chce zrezygnować dlatego że mi pomaga i bez jego zaangażowania juz nie moglabym zajmowac się tym czym się zajmuje, poza tym sporo mu zawdzięczam i nawet jak sie poklocimy to moge na nim polegac, z reszta tak jak on na mnie , z tym ze ja juz go chyba traktuje bardziej jako przyjaciela niz partnera, za bardzo mnie to męczy i wiele razy mnie oklamal lub zrobil cos wbrew mnie i to boli najbardziej

Edytowane przez paulinqa123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123
A ja myślę, że Ty już wybrałaś. Napisałaś przecież, że miłość Cię unieszczęśliwia a jej brak da szczęście ;-)

 

dzięki, mam nadzieję że tak i że w tym wytrwam tym razem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Potrzebuję posłuchać Waszego zdania, opinii i porad.

 

Czy wybralibyście związek z kimś kogo się kocha lecz będąc nieszczęśliwym, czy związek z osobą bez miłości lecz będąc szczęśliwym ?

 

to bedzie oczywiście moja subiektywna ocena. Według mnie to o opisałaś wyklucza się i tu i tu potem będziesz wiecznie nieszczęśliwa.

Gdy kochamy, ale jesteśmy nieszczęśliwi: to chyba najczęstszy schemat gdy mimo oddawania całego siebie, starania się, robienia wszystkiego żeby było lepiej... jesteśmy niedoceniani i źle traktowani lub nawet niekochani. W takim związku to nieszczęście będzie się pogłębiało i po jakimś czasie wpadniemy w jakąś depresję, zostaniemy emocjonalnymi zombie lub wydarzy się coś nieprzyjemnego. Moja rada.. lepiej być samotnym i czekać na kogoś odpowiedniego nawet przez 10 lat a potem być happy niż marnować sobie życie i być do końca życia nieszczęśliwym i na stare lata zostać zrzędliwą babcią.

Gdy nie kochamy, ale jesteśmy szczęśliwi: już lepiej zostać przyjaciółmi.. w tym przypadku to się ze sobą wyklucza.. szczęśliwym być? zapomnij, może co najwyżej być nam wygodnie i odpowiadać układ w jakim sie znajdujemy. Przyczyną naszego szczęścia może być coś zupełnie innego, np. wymarzona praca, hobby etc. co do życia w wygodnym układzie, bardzo nie polecam, ponieważ po jakimś czasie poczujemy jakąś pustkę albo nawet samotność mimo, że blisko nas są jacyś ludzie. Nie ma poczucia, że ktoś o nas myśli, pamięta, że możemy na kogoś liczyć, że ktoś za nami stanie w obronie gdy coś nam zagrozi albo po prostu, że ktoś dla nas żyje. W pewnym momencie może pojawić sie również ktoś kto jednak zawróci nam w głowie i wiemy, że to ten właściwy.. i co wtedy? mozemy kogoś jednak zranić, a kto wie czy w tym człowieku z którym żyliśmy nie siedzi potwór, który obudzi się w momencie gdy spróbujemy od niego odejść i zniszczyć to co do tej pory zbudowaliście?

Jaki z tego morał?

Najlepiej nie mieć nikogo niż być w związku dla wygody czy być nieszczęśliwym i czekać na właściwą osobę ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę, że to dobry wybór :) bycie samej to dobry czas, by sobie wszystko poukładać, ochłonąć i zająć się sobą :) a odpowiedni "kawaler" wcześniej czy później się trafi.

Nie traktuj tylko, jak część moich koleżanek ma w zwyczaju (co mnie cholernie smuci), okresu bycia samej, jak przerwy od bycia z kimś, takiego mniej wartościowego okresu. Masz szanse na najciekawszy okres w swoim życiu, moje przerwy między związkami są zawsze ciekawe ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę, że to dobry wybór :) bycie samej to dobry czas, by sobie wszystko poukładać, ochłonąć i zająć się sobą :) a odpowiedni "kawaler" wcześniej czy później się trafi.

Nie traktuj tylko, jak część moich koleżanek ma w zwyczaju (co mnie cholernie smuci), okresu bycia samej, jak przerwy od bycia z kimś, takiego mniej wartościowego okresu. Masz szanse na najciekawszy okres w swoim życiu, moje przerwy między związkami są zawsze ciekawe ;)

samotność jest fajna ale tylko do czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiadomo, że nikt nie chce być sam, bo samotność wykańcza człowieka, sprawia, ze ktoś jest bardzo nieszczęśliwy, ale jeżeli ktoś nie moze spotkać w życiu swoim tej drugiek połówki, to co ma zrobić? nie można się załamać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiadomo, że nikt nie chce być sam, bo samotność wykańcza człowieka, sprawia, ze ktoś jest bardzo nieszczęśliwy, ale jeżeli ktoś nie moze spotkać w życiu swoim tej drugiek połówki, to co ma zrobić? nie można się załamać

 

każdy prędzej czy później znajdzie swoją połówkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy ja wiem, że każdy znajdzie swoją połówkę? ja myślę, że nie, bo życie to nie jest bajka, życie to jest zycie i nie jest powiedziane, ze każdy znajdzie swoją miłość, bo wiele ludzi jest całe zycie samotnych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Asmic
czy ja wiem, że każdy znajdzie swoją połówkę? ja myślę, że nie, bo życie to nie jest bajka, życie to jest zycie i nie jest powiedziane, ze każdy znajdzie swoją miłość, bo wiele ludzi jest całe zycie samotnych

 

myślę, że Extra miał na myśli, że nasz drogi zawsze przetną się z tą połówką tylko pytanie ile razy bo czasami potrafimy być ślepi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja uważam, że lepiej jednak wieść dobre życie samotnie, niż w złym związku. samotne życie nie oznacza życia przegranego. nawet jeśli ktoś na to tak patrzy, to zawsze może zmienić swój punkt widzenia.

nie mówię, że nie należy się z kimś wiązać, bo w 100% nie odpowiada naszemu ideałowi (mam przyjaciółkę, która przestała się spotykać z facetem, bo miał odstające uszy, a ona miała wiecznie obsesję, że dzieci to odziedziczą). Ale nie należy też się wiązać z kimś z braku laku. Można tym zrobić krzywdę i sobie i jemu, chyba, że obie strony przystają na taki układ. Ale czy to można nazwać miłością i związkiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...