koledzy z japoni, ucieczka, dzielwne pory roku, nieżyjąca babcia

[mqi]

Jestem przed Kościołem. Wchodzę do Kościoła z koleżanką i 2 kolegani. Są oni skośnoocy. Ide do 2 ławki od przodu. Jakieś małe dziecko się przepycha na mnie. Po mszy wychodze i nagle wywalam sie na sniegu. Nauczycielka od religi mówi żebym szed ostatni jak ktoś z mojej klasy. Szukam mojej koleżanki ale zdaje sobie sprawe, ze ich nie ma. Potem zamieniam się w dziewczyne i ide do jakiegos budynku. Po kilku minutach chce uciec. Wychodze pod pod pozorem pójścia do łazienki. Ide drogą od Kościoła. Jest już noc i nagle nie ma juz sniegu tylko jest cieplo. Jedzie jakies auto. Sa w nim 2 łysi goście. Pytają mnie czy mnie podwieść. Zamieniam sie w chlopaka. Ja się zastanawiam i mówie że nie. Potem ide na nogach w części lasu przez który przechodzi droga. Nagle pojawia się jakaś kobieta, która się pyta jak tam. Nie pamiętam co odpowiedziałem. Potem jestem już kolo jedynego sklepu we wsi. Nagle pojawia się jakiś dziadek. Mòwi że jest synem dziadka mojego kolegi. Dochodzimy do domu dziadka mojego kolegi. Jest tam jakaś dziwna "skórzana" skrzynka na listy. Zabiera on jakies papiery w tym dowód osobisty dziadka mojego kolegi. Idziemy dalej. Przeglądam ten dowód osobisty.itp. Następnie jesteśmy już 100 m od mojego domu. Z podjazdu wychodzi nieżyjąca już babcia. Pytam się jak było. Ona mówi że dobrze i że czemu "najęczałem" na nią w Kościele. Dodam ,że z jej walizki "sypały" się robaki, glizdy .itp. Mówie ,że tam w jej domu naprawiłem jej radio. Ona znika znaczy rozpływa się. Nadal jestem taki w dobrym humorze i wiem ,że to był duch czy coś. Dochodze do jej domu. Jej tam nie ma. Rodzice czyszczą jej dom.

 

Czy da się coś zrobić aby babcia sie nie sniła? Wxzoraj przed snem nie myślałem o niej.

[mqi]

Wybaczcie za błędy ale pisałem z telefonu.