Sztandar

[xDavid20x]

Witam.

 

Miałem taki bardzo fajny sen a zarazem jakiś dziwny. Dlatego bo był to taki jakby mix snów ale najbardziej mnie zastanawia to co jest w temacie . Także spróbuje go opisać od początku.

 

Na sam początek śniła mi się piękna kobieta z którą pisałem na facebook-u, nie pamiętam dokładnie czy później się spotkaliśmy. Była to brunetka miała fajne takie jakby faliste włosy, miała normalną budowę ciała, wzrost co najwyżej 170cm. Bardzo mi się podobała. Akurat widziałem już nie we śnie tylko naprawdę tą kobietę dzień wcześniej.

Później śniło mi się wesele na którym nie byłem jako zaproszony gość tylko jako muzyk. Na to wesele szedłem w dużym gronie osób jakby ze ślubu to byli chyba goście jednak sam ślub mi się nie śnił był w tedy pochmurny dzień. Sam osobiście gram na klawiszach i grywam właśnie po weselach w zespole. Wesele było udane, wszyscy się fajnie bawili. Po skończonym weselu poszliśmy jak zwykle spać. Nocleg mieliśmy załatwiony przez parę młodą. Potem wstaliśmy i poszliśmy na poprawiny. Nie wiem dlaczego ale szukałem w torbie koszuli niebieskiej na te poprawiny. Było tam dużo ubrań w tym kolorze ale koszuli nie znalazłem bo jak się okazało lider zespołu jej zapomniał. No to poszedłem grać tak luźniej ubrany. Chociaż w rzeczywistości zawsze tak gramy na poprawinach.

Na początku poprawin była jakaś zabawa wszyscy bawiliśmy się szef na sprzęcie puścił jakąś piosenkę, był to taki szybszy utwór. wszyscy tańczyliśmy w kółku, ktoś chyba był w środku nie wiem kto może para młoda bo przez całe wesele w ogóle ich nie widziałem. W tym kółeczku nie tańczyliśmy do końca piosenki, wszyscy później tańczyli w parach. Ja tańczyłem z taką też ładną dziewczyną co miała czerwoną sukienkę, włosy ciemny blond cały czas była uśmiechnięta.

Po skończonej piosence wróciliśmy na scenę na scenie też tak było inaczej niż zwykle bo w zespole jest nas trzech ja klawiszowiec, wokalistka i wokalista-gitarzysta (szef zespołu) oprócz naszej trójki był też brat szefa i dużo instrumentów klawiszowych, za dużo, oprócz moich dwóch na których gram były jeszcze inne trzy. Było bardzo ciasno strasznie niewygodnie mi było przez co byłem bardzo wkurzony.

Ale dobra, po skończonych poprawinach poszedłem do domu reszta zespołu została na sali ale nie wiem czemu skręciłem w inną stronę. W stronę jednostki wojskowej. W rzeczywistości tam już nie było wojska ale w tym śnie dalej ono tam istniało. Będąc już niedaleko tej jednostki nagle zobaczyłem że coś dużego leży na drodze. Podszedłem do tego i jak się okazało był to sztandar zgubiony przez żołnierzy. Sam byłem uradowany że takie coś znalazłem. Był on zwinięty, śnieżno biały z naszym godłem i nawet leżąc na drodze nie był w ogóle pobrudzony. Można powiedzieć że świecił tą czystością. Wiedziałem że trzeba go oddać jednak nie zrobiłem tego odrazu tylko wróciłem się tam gdzie mieliśmy wesele. Chodziłem z tym sztandarem po sali, po hotelu. Chyba chciałem się pochwalić co znalazłem. Później dotarło że trzeba już go oddać i wróciłem się do jednostki. Jak tam wszedłem było pusto, wszyscy pojechali gdzieś bo było to jakieś święto wojskowe. Poszedłem do dyżurki. Powiedziałem o tym sztandarze i to wszystko. Nie wiem czy go oddałem, czy wróciłem do domu, czy w ogóle opuściłem to miejsce bo się obudziłem.

Wszystko to co opisałem działo się podczas lata właśnie w sierpniu. Miałem takie wrażenie jakby podczas tego weekendu. Jak pisałem wcześniej gdy szedłem na wesele było pochmurno. Jednak podczas tego co się działo z tym sztandarem jak i przez całe poprawiny była bardzo ładna pogoda. Świeciło słońce, było bardzo ciepło.

 

Najbardziej to mnie zastanawia o co chodzi z tym sztandarem i z tym całym wojskiem dlatego że ja złożyłem papiery do wojska i czekam na wezwanie nie wiem czy się uda mi dostać czy nie a najbliższy turnus zaczyna się teraz we wrześniu.

 

Z góry dziękuje za pomoc w interpretacji tego snu.

Pozdrawiam